Założyłem wątek na forum jakimś o życiu rodz., ale napiszę bez ogródek, że potraktowano mnie jak nieodpowiedzialnego gnojka i zjechano mnie z góry na dół jak psa. Tutaj liczę na trochę więcej zrozumienia. 17 lat mam, dziewczyna też 17. Tak się stało, że niedawno w trakcie całowania i niby niewinnych przytulanek emocje wygrały z rozumem i skończyło się seksem. Bez zabezpieczenia. Mam już na tyle latek, że wiem, że dzieci się z powietrza nie biorą i osiągnęliśmy bezdenna głupotę, dając się ponieść emocjom, jak anty nie było. Włączył się nam obu chory system jakiegoś samooszukiwania się, gdzie wierzyliśmy, że się uda (dziewczynie z wyliczeń wyszło, że to mialy być - niby - dni nieplodne). Ale ciąża jest. Jest,, czarno na białym", test wyszedł dodatni, chyba że trafił się nam uszkodzony, ale tak naiwny nie jestem. Jeszcze jeden ma zrobić z innej firmy, tak dla upewniania się "wyroku". Jesteśmy nastolatkami, nie jesteśmy z rodzin patologicznych, gdzie dzieci robi się od nastolęctwa i do 30 rodzi drużynę piłkarską z rezerwowymi włącznie. Ani w mojej rodzinie ani dziewczyny nie było jeszcze nastoletniej ciąży. Co my mamy zrobić? Rodzicom nawet nie mówiliśmy, że boimy sie, że chyba wpadkę mamy. Pewnie wiedzą, że w tym wieku nie trzymamy się za rączki i nie odrabiamy wspólnie lekcji, ale tego że będą dziadkami, raczej nie biorą pod uwagę. Nie będę się rozwijał, co czuje, czego bym chciał, to później, teraz tylko jedno: co robić?
2 2023-01-20 12:55:11 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-01-20 13:08:27)
Powiedzieć rodzicom.
Dziewczyna musi zacząć łykać witaminy ciąowe i za 2-3 tygodnie powinna odwiedzić ginekologa. Skoro jest niepełnoletnia, to na wizytę musi iść z rodzicem.
Pora wziąć odpowiedzialność za to, że Was poniosło. Witaj w dorosłym życiu.
3 2023-01-20 13:10:09 Ostatnio edytowany przez Jasiiek0 (2023-01-20 13:14:01)
Mamy wychowywać dziecko? Jak inni będą sobie spokojnie żyli i szli na studia, my mamy w tym czasie - może z jakąś niewielką pomocą rodziców, bo i moi i jej są aktywni zawodowo, życiowo i raczej nie pójdą w bawienie dziecka - ogarniać dzieciaka? A co z nami dalej?
Mamy związane ręce przez naszą niepełnoletność, wtedy mielibyśmy na własną rękę wiecej opcji. Nie wiemy, jak mogą nasi rodzice się zachować i co oni zaproponują, ja już same złe myśli mam i wizje spieprzonego życia.
Mamy wychowywać dziecko? Jak inni będą sobie spokojnie żyli i szli na studia, my mamy w tym czasie - może z jakąś niewielką pomocą rodziców, bo i moi i jej są aktywni zawodowo, życiowo i raczej nie pójdą w bawienie dziecka - ogarniać dzieciaka? A co z nami dalej?
Mamy związane ręce przez naszą niepełnoletność, wtedy mielibyśmy na własną rękę wiecej opcji. Nie wiemy, jak mogą nasi rodzice się zachować i co oni zaproponują, ja już same złe myśli mam i wizje spieprzonego życia.
No a przepraszam, to kto ma wychować dziecko za Was? trzeba było myśleć wcześniej o studiach i o życiu i przejść się po tabletkę po, a nie teraz narzekać po pozytywnym teście.
I bardzo dobrze, jak rodzice nie pójdą w bawienie dziecka. Oni już swoje wybawili, to będzie Wasze. Wystarczy, że to na Waszych rodzicach będzie ciążyć utrzymywanie tego dziecka dopóki Wy nie znajdziecie sobie pracy.
A co z Wami będzie, to też od Was zależy.
Jeżeli uważasz, że to spieprzone życie, to na własne życzenie.
Tak czy inaczej musicie porozmawiać z rodzicami.
Btw. Twoje podejście nie świadczy o Tobie najlepiej jako o partnerze na życie.
Jakby w podtekście tkwi pytanie " czy może powinniśmy pomyślec o aborcji?".
Otóż tak, jeśli nie chcecie, dziecka, to owszem.
Wydaje mi się, że obawiasz się zadać tego pytania wprost.
Niestety, bez udziału rodziców będzie to niewywykonalne- jesteście niepełnoletni - więc , jeśli tło rodzinne jest takie, jak pisałeś, to czarno to widzę.
Zaczęłam od ekstremum, ale oprócz tego pozostaje oczywiście wzięcie się za bary z życiem, przestawienie wajchy w inną stronę, musisz zacząć pracować, i niestety z rodzicami trzeba się jakoś dogadać, znieść ich złośc i rozczarowanie.
Jesteście niedojrzali, bez pracy, bez perspektyw. Jaką przyszłość możecie dać temu dziecku? Lepiej, aby się nie urodziło w ogóle niż jakby miało się męczyć z takimi głupimi rodzicami.
Jesteście niedojrzali, bez pracy, bez perspektyw. Jaką przyszłość możecie dać temu dziecku? Lepiej, aby się nie urodziło w ogóle niż jakby miało się męczyć z takimi głupimi rodzicami.
Dzięki. Podniosłaś na duchu. Owszem, nie mamy pracy, owszem, przed nami dopiero matura i wybór czy chcemy studia czy policealna. A to coś dziwnego, że ludzie w tym wieku pracy nie mają i żadnego konkretnego wykształcenia? Już powinniśmy dymać na pełen etat i już może planować wzięcie kredytu?
Ja się boję. Dziewczyna się boi, bo jak inaczej?
Wiem, że to nasza wina, nikt nam się kotłować w łóżku nie kazal.
Jeszcze młodsze rodzą i świat się nie zawala...
Nie mam nic przeciwko aborcji, ale aborcja pierwszej ciąży, może nieść za sobą konsekwencje niepłodności.
Dlatego w pierwszej kolejności dziewczyna musi powiedzieć mamie, przeżyjecie... Decyzja i tak powinna należeć do was, szczególnie do dziewczyny.
Mamy wychowywać dziecko? Jak inni będą sobie spokojnie żyli i szli na studia, my mamy w tym czasie - może z jakąś niewielką pomocą rodziców, bo i moi i jej są aktywni zawodowo, życiowo i raczej nie pójdą w bawienie dziecka - ogarniać dzieciaka? A co z nami dalej?
Mamy związane ręce przez naszą niepełnoletność, wtedy mielibyśmy na własną rękę wiecej opcji. Nie wiemy, jak mogą nasi rodzice się zachować i co oni zaproponują, ja już same złe myśli mam i wizje spieprzonego życia.
Pora wziąć odpowiedzialność za to, że Was poniosło. Witaj w dorosłym życiu.
10 2023-01-20 13:50:45 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-01-20 13:51:06)
M!ri napisał/a:Jesteście niedojrzali, bez pracy, bez perspektyw. Jaką przyszłość możecie dać temu dziecku? Lepiej, aby się nie urodziło w ogóle niż jakby miało się męczyć z takimi głupimi rodzicami.
Dzięki. Podniosłaś na duchu. Owszem, nie mamy pracy, owszem, przed nami dopiero matura i wybór czy chcemy studia czy policealna. A to coś dziwnego, że ludzie w tym wieku pracy nie mają i żadnego konkretnego wykształcenia? Już powinniśmy dymać na pełen etat i już może planować wzięcie kredytu?
Ja się boję. Dziewczyna się boi, bo jak inaczej?
Wiem, że to nasza wina, nikt nam się kotłować w łóżku nie kazal.
Czego właściwie oczekujesz? Zrypaliście sprawę, a Ty masz do tego tak kijowe podejście, że dziwisz się, że tak jesteś odbierany? Jak na tamtym drugim forum pisałeś podobnie to dziwisz się, że Cię zjechali?
Czasu nie cofniesz, a wyglądasz na takiego faceta, co najchętniej całej odpowiedzialności by się pozbył, bo przecież studia, bo koledzy, a jak tu tak z dzieckiem. Może rodzice wychowają.
Dorośnij. No nie zaliczysz studenckich imprez, bo po szkole pójdziesz do pracy, a nie do policealnej. Może sobie studia dorobisz później, tak samo dziewczyna.
Weź się w garść, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. A niestety już u Ciebie wjdać tendencję do tego, żeby problem zwalić na innych. Dziewczynę, rodziców. Tylko współczuć dziewczynie, bo będzie miała dwoje dzieci pod opieką. Malucha i Ciebie.
Powiedzcie rodzicom, idźcie zbadać beta HCG do labu. Może będziecie mieć "szczęście" i się okaże, że to puste jajo albo test fałszywie pozytywny.
A to coś dziwnego, że ludzie w tym wieku pracy nie mają i żadnego konkretnego wykształcenia?
To nic dziwnego. Ale to Wam zachciało się bawić w dorosłe rzeczy zamiast siedzieć nad odrabianiem lekcji.
12 2023-01-20 14:33:45 Ostatnio edytowany przez Jasiiek0 (2023-01-20 14:38:36)
Przepraszam, emocje mi się spod kontroli wymykają. No dziewczyna się boi, jest - co już myślałem, że nie jest możliwe - chyba w gorszym dołku psychicznym ode mnie.
Tak, między wierszami można wyczytać, że myślę o aborcji. Dlatego podkreśliłem to, że z tego powodu, że jeszcze 18 lat nie mamy, mamy związane ręce i jesteśmy zdani na rodziców. Jakbyśmy byli pełnoletni, to więcej sami moglibyśmy zrobić, a rodzice nawet nie byliby wtedy wtajemniczeni. Tylko te rozważania o usunięciu to - na razie - moje rozważania, bo dziewczynie nie rzuciłem tej propozycji. Tzn to nie głupia gęś, która o skrobankach nie słyszała, tylko nie wiem, czy ona by tego chciała dla siebie.
Rodzicom chcemy powiedzieć po tym drugim teście.
"Wziąć odpowiedzialność" - czyli jak to w praktyce u dwójki młodych ludzi powinno wyglądać?
Przepraszam, emocje mi się spod kontroli wymykają. No dziewczyna się boi, jest - co już myślałem, że nie jest możliwe - chyba w gorszym dołku psychicznym ode mnie.
Tak, między wierszami można wyczytać, że myślę o aborcji. Dlatego podkreśliłem to, że z tego powodu, że jeszcze 18 lat nie mamy, mamy związane ręce i jesteśmy zdani na rodziców. Jakbyśmy byli pełnoletni, to więcej sami moglibyśmy zrobić, a rodzice nawet nie byliby wtedy wtajemniczeni. Tylko te rozważania o usunięciu to - na razie - moje rozważania, bo dziewczynie nie rzuciłem tej propozycji. Tzn to nie głupia gęś, która o skrobankach nie słyszała, tylko nie wiem, czy ona by tego chciała dla siebie.
Rodzicom chcemy powiedzieć po tym drugim teście.
"Wziąć odpowiedzialność" - czyli jak to w praktyce u dwójki młodych ludzi powinno wyglądać?
Już widzę jak dwoje ledwie pełnoletnich ludzi, będących jeszcze w LO stać na zamówienie tabketek do aborcji Wasza sytuacja by się nie zmieniła. Poza tym nie wiesz, czy dziewczyna też by chciała?
Jak wziąć odpowiedzialność?
- powiedzieć rodzicom
- zbadać beta HCG w labie + przyrost po 48h
- umówić dziewczynę do ginekologa na wizytę za 2-3 tygodnie
- dziewczyna powinna zacząć brać witaminy dla ciężarnych
- potem chodzicie regularnie na wizyty tak, jak lekarz zaleci
- przygotować się też finansowo. Wakacyjna praca Cię nie zje
- zapytać rodziców, jak oni to dalej widzą. Gdzie będziecie mieszkać, w jaki sposób rodzice podzielą się wydatkami na to dziecko
- zamiast na studia czy do policealnej Ty szorujesz po liceum do pracy i zarabiasz. Dziewczyna pewnie i tak w efekcie będzie rok w plecy ze szkołą, bo termin porodu jej wypadnie na początek roku szkolnego
- jak będziecie się już samodzielnie utrzymywać to schodzicie rodzicom z głowy i portfela i wtedy zastanawiacie się, czy studia czy policealna i kto pierwszy z takiej opcji skorzysta
- pamiętajcie, że jak dziewczyna będzie pod opieką ginekologa przed 10 tygodniem (teraz pewnie ma 4-5), to powinniście dostać becikowe
- no i trzeba pogodzić się z tym, że nie będzie studenckich imprez, nie będzie wyjść z kolegami, tylko będzie zajmowanie się dzieckiem
A czy Ty w ogóle tę dziewczynę kochasz, widzisz z nią przyszłość, rodzinę? jak długo jesteście razem? to ważne bo wiązać się z kimkolwiek z powodu dziecka i to w tak młodym wieku - to nie jest generalnie dobry pomysł. Żeby za chwilkę nie było, że sytuacja Cię Autorze przerośnie i dasz nogę, postawisz na życie pełne zabaw, dziewczyn itd. a nie na rodzinę. Oczywiście tak czy siak na dziecko musiałbyś łożyć (nie jestem pesymistką, ale znam podobne historie z życia).
Jesteście w trudnym położeniu i szczerze mówiąc ja będąc na miejscu dziewczyny wybrałabym terminację ciąży. Ale to jej decyzja, dlatego trzeba jak najszybciej porozmawiać poważnie z rodzicami i zacząć działać. Czas ucieka...
15 2023-01-20 15:45:46 Ostatnio edytowany przez Jasiiek0 (2023-01-20 16:11:34)
Dlatego jak trzeba, to człowiek wszystko zrobi, choćby spod ziemi miał wygrzebać.
Szeptem, nie widzę z nią przyszłości ani rodziny (i to nie zrobiło mi się dlatego, że wpadka). Nie chcę jednak w to wchodzić i się zagłębiać, to jest coś osobistego. Razem jesteśmy dobrze od ponad roku.
Dlatego jak trzeba, to człowiek wszystko zrobi, choćby spod ziemi miał wygrzebać.
Szkoda że spod ziemi nie wygrzebałeś na kondomy albo na tabletkę po.
Nie masz prawa tej dziewczyny namawiać do tego.
To musi być jej świadoma i przemyślana decyzja.
Bo to z nią zostanie do końca życia.
Pozwolę sobie skopiować psot Loki, tak dla utrwalenia, bo bardzo dobrze odpisała ci na twoje pytanie:
"Jak wziąć odpowiedzialność?
- powiedzieć rodzicom
- zbadać beta HCG w labie + przyrost po 48h
- umówić dziewczynę do ginekologa na wizytę za 2-3 tygodnie
- dziewczyna powinna zacząć brać witaminy dla ciężarnych
- potem chodzicie regularnie na wizyty tak, jak lekarz zaleci
- przygotować się też finansowo. Wakacyjna praca Cię nie zje
- zapytać rodziców, jak oni to dalej widzą. Gdzie będziecie mieszkać, w jaki sposób rodzice podzielą się wydatkami na to dziecko
- zamiast na studia czy do policealnej Ty szorujesz po liceum do pracy i zarabiasz. Dziewczyna pewnie i tak w efekcie będzie rok w plecy ze szkołą, bo termin porodu jej wypadnie na początek roku szkolnego
- jak będziecie się już samodzielnie utrzymywać to schodzicie rodzicom z głowy i portfela i wtedy zastanawiacie się, czy studia czy policealna i kto pierwszy z takiej opcji skorzysta
- pamiętajcie, że jak dziewczyna będzie pod opieką ginekologa przed 10 tygodniem (teraz pewnie ma 4-5), to powinniście dostać becikowe
- no i trzeba pogodzić się z tym, że nie będzie studenckich imprez, nie będzie wyjść z kolegami, tylko będzie zajmowanie się dzieckiem"
To co widzę czytając twoje posty , to tylko żal za utracona beztroską.
Za tym przedłużonym dzieciństwem, które teraz nazywają studiami.
Zbierzcie swoich rodziców, i powiedzcie im to razem, aby ustalić plan działania.
Może sie zgodzą pomóc wam w opiece na tyle, abyście ta szkolę średnią zdali.
A potem do pracy, bo dziecko trzeba utrzyma, a nie sa od tego wasi rodzice, tylko wy.
Bedzie wam ciężko, czeka was naprawdę przyspieszony kurs dorosłości, ale to nie jest cos czego nie można pokonać wspólnie.
Szeptem zadała tutaj bardzo mądre pytanie:
Kim tak naprawdę jest dla ciebie ta dziewczyna?
Czy tylko zabawką, czy myślałeś/myślisz o niej poważnie?
Bo pamiętaj, ze TERAZ jest ona matką twojego dziecka.
I nie masz prawa zostawić ja samej sobie.
Wymaga ona teraz naprawdę szerokiego wsparcia.
17 lat to już niewiele do osiemnastki, ale to i tak nic nie zmienia, bo mając 18 lat nadal chodzi się do liceum, jest się na utrzymaniu rodziców i ma się średnie perspektywy na cokolwiek.
Pracować możesz już teraz, po szkole, w weekendy, a nawet zdalnie, to żadna filozofia znaleźć teraz pracę żeby zarobić chociaż na wyprawkę dla maleństwa.
Zrobiliście głupotę, ucierpi najbardziej dziecko jeśli dziewczyna zdecyduje się je urodzić. Nie mam też wątpliwości, że ją zostawisz i oczywiście znajdziesz inny powód niż ciąża, znajdziesz ten powód w niej, że jest taka i taka i dlatego nie możesz z nią być... współczuję jej bardzo, bo Ty nie jesteś w stanie dać jej takiego wsparcia jakiego ona teraz potrzebuje.
18 2023-01-20 17:23:21 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-20 17:27:58)
Nie wiem dlaczego wszyscy tak tu na Ciebie naskoczyli.
Ja rozumiem, że w tym wieku to może być tragedia i zjebane życie (niekoniecznie tak musi być, ale jednak...).
I rozumiem że myślisz o aborcji. KONIECZNIE musisz się dowiedzieć, co myśli o tym Twoja dziewczyna. Tylko delikatnie ją spytaj, bez żadnego naciskania by usunąc ciążę.
Można zamówić tabletki poronne i w tym celu nie trzeba mieć skończonych 18 lat.
https://www.womenonweb.org/pl/
Zajrzyj tu.
Jeśli się zdecydujecie, to musi to kupić ona, a nie Ty, bo:
"Co do konsekwencji prawnych, należy tutaj najpierw odwołać się do przepisów Kodeksu karnego. Otóż zgodnie z art. 152 kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Takiej karze podlega też osoba, która udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy (np. zakup tabletek poronnych) lub ją do tego nakładania. Art. 153 dotyczy przerwania ciąży bez zgody kobiety, podlega karze pozbawienia wolności do lat 8. Gdy konsekwencją tego jest śmierć ciężarnej, kara może wynosić 10 lat.
Są to jedyne przepisy w Kodeksie karnym dotyczące karalności przerywania ciąży. Jak widać, w żadnym z nich nie ma zapisu przewidującego karalność dla kobiety, która samodzielnie dokonała aborcji w tym zakupiła tabletki poronne. Przewidują ją dla lekarza, dla osoby, która dopomogła (np. kupując dla niej tabletki poronne), ale nie dla samej kobiety. Istnieje możliwość, że policja chciała sprawdzić, czy Pani nie kupiła tabletek poronnych dla kogoś, tym samym dopomagając komuś innemu w dokonaniu tego czynu, co już podlega karze"
.Szeptem, nie widzę z nią przyszłości ani rodziny (i to nie zrobiło mi się dlatego, że wpadka). .
A powiedziałeś jej to zanim zaciągnąłeś ją do łóżka?
Pewnie skończy sie tak ze on sobie pójdzie na studia, dziewczyna zostanie sama, a jego rodzice będą płacić alimenty...
A może ta historia wcale nie istnieje? Tak sobie myślę, że siedemnastolatek nie wymyśliłby takiego ładnego tytułu i nie użyłby średnika.
Poza tym był tu 2 miesiace temu podobny temat.
A może ta historia wcale nie istnieje? Tak sobie myślę, że siedemnastolatek nie wymyśliłby takiego ładnego tytułu i nie użyłby średnika.
Poza tym był tu 2 miesiace temu podobny temat.
Siedemnastolatek nie potrafi pisać?
Podobne wypadki to nierzadki widok.
Szeptem, nie widzę z nią przyszłości ani rodziny (i to nie zrobiło mi się dlatego, że wpadka). Nie chcę jednak w to wchodzić i się zagłębiać, to jest coś osobistego. Razem jesteśmy dobrze od ponad roku.
Słabo to wygląda. Aborcja to jedyne sensowne rozwiązanie wg mnie w tym wypadku. Serio.
Nie rozumiem dlaczego nikt nie napisał o tym , ze ciąże można donosić i zrzec się praw do dziecka po porodzie… nie będzie wtedy żadnych moralnych dylematów związanych z aborcja ani później „spieprzonego” życia z dzieciakiem i dziewczyną którą już ma w D…
Nie rozumiem dlaczego nikt nie napisał o tym , ze ciąże można donosić i zrzec się praw do dziecka po porodzie… nie będzie wtedy żadnych moralnych dylematów związanych z aborcja ani później „spieprzonego” życia z dzieciakiem i dziewczyną którą już ma w D…
Dokładnie o tym samym pomyślałam. Jako matka adopcyjna moge Cie zapewnić Autorze ze na takie dziecko pary nastolatków którzy jedynie z uwagi na wiek i brak możliwości finansowych nie mogą zatrzymać dziecka ale matka nie pije, nie bierze narkotyków i dba o siebie w ciąży czekają tysiące par w Polsce. Nie trzema pozbywać się dziecka i fundować bardzo prawdopodobnej traumy sobie i dziewczynie.Mozna zrzec się praw do niego i zapewnić mu w ten sposób rodzine adopcyjną która na takiego malucha będzie czekała z wyciągniętymi ramionami. Wy nie skrócicie sobie młodości przedwczesnym rodzicielstwem i nie zafundujecie sobie traumy a dziecko będzie mialo szanse zyc i to zyc dobrze w szczesciu i milosci.
Wy nie skrócicie sobie młodości przedwczesnym rodzicielstwem i nie zafundujecie sobie traumy a dziecko będzie mialo szanse zyc i to zyc dobrze w szczesciu i milosci.
Bo poród i zdemolowanie sobie ciała na resztę życia to żadna trauma...
Aborcja nie jest traumą i mało która kobieta żałuje decyzji. Odezwijcie się do Aborcyjnego Dream Teamu oni pomogą.
27 2023-01-26 14:36:15 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2023-01-26 14:36:49)
feniks35 napisał/a:Wy nie skrócicie sobie młodości przedwczesnym rodzicielstwem i nie zafundujecie sobie traumy a dziecko będzie mialo szanse zyc i to zyc dobrze w szczesciu i milosci.
Bo poród i zdemolowanie sobie ciała na resztę życia to żadna trauma...
Aborcja nie jest traumą i mało która kobieta żałuje decyzji. Odezwijcie się do Aborcyjnego Dream Teamu oni pomogą.
Skoro poród jest trauma to skrobanka 17 latki tymbardziej. Dziś ma 17 lat i może przyjmie to z ulga ale za x lat niekoniecznie bedzie tak o tym myśleć.Nie rozumiem tez dlaczego adopcja miałaby być zdemolowaniem sobie życia. Bo co wyrzuty sumienia ze sie nie wychowuje swojego dziecka? A ze sie mu nie dało prawo do zycia to juz luzik i spokojna glowa?
A ze sie mu nie dało prawo do zycia to juz luzik i spokojna glowa?
Osobiście uważam że zapobiegnięcie przyjściu na świat jest aktem łaski. Tym bardziej w sytuacji gdy dziecko ma być niechciane.
Autor musiałby najpierw zapytać dziewczyny o to, czego ona chce
Autor niestety dziwnie zamilknął.... Odezwij się, Jaśku!
Oddanie dziecka do adopcji jest doskonałym wyjściem. Ale niestety nie tak prostym, jak się wydaje. Pewnie z tego powodu nie każda kobieta nadaje się na surogatkę, a chodzi mi o więź, jaka prawdopodobnie powstanie między dziewczyną i jej nienarodzonym dzieckiem.
Będzie jej po prostu bardzo trudno oddać niemowlę, jeśli już urodzi. Do tego dochodzi instynkt macierzyński, hormony- całe działanie natury, któerej celem jest uczynienie z kobiety matki. I wtedy dopiero można mówić o traumie, niestety.
Oddanie dziecka do adopcji jest doskonałym wyjściem. Ale niestety nie tak prostym, jak się wydaje. Pewnie z tego powodu nie każda kobieta nadaje się na surogatkę, a chodzi mi o więź, jaka prawdopodobnie powstanie między dziewczyną i jej nienarodzonym dzieckiem.
Będzie jej po prostu bardzo trudno oddać niemowlę, jeśli już urodzi. Do tego dochodzi instynkt macierzyński, hormony- całe działanie natury, któerej celem jest uczynienie z kobiety matki. I wtedy dopiero można mówić o traumie, niestety.
Jeśli ta więź się narodzi to pewnie Dziewczyna zdecyduje się zatrzymać dziecko. Nikt jej zaocznie nie każe zdecydować jeszcze w ciąży na 100% ze odda je do adopcji. Ja zresztą nie twierdzę że to jest jedyne sluszne wyjscie. Ale za kompletnie bez sensu uwazam doradzanie 17 latce zeby bez konsultacji z rodzicami podejmowala decyzje o aborcji. Taka decyzja nawet w przypadku doroslej, dojrzalej emocjonalnie kobiety może okazać sie traumatyczna w skutkach a co dopiero mówić o młodziutkiej dziewczynie ktora sama jeszcze nie wie czego chce od zycia i czy jest gotowa poniesc ewentualne koszty emocjonalne jakiejkolwiek decyzji na temat ciazy. Jeśli zostanie z tym sama, w sensie tylko z Autorem wątku, który już na ten moment traktuje ją i problem ciąży jak gorącego ziemniaka ktorego chcialby sie jak najszybciej pozbyc to na 99% przyjmie sugestię aborcji jako jedyną słuszną opcję ale zrobi to ze strachu i poczucia ze nie ma innej drogi a nie poczucia ze tego na pewno chce. Jesli natomiast będzie miała komfort podjęcia tej decyzji za wiedzą i zakładam ze mimo wszystko wsparciem rodziców to będzie mogła przemyśleć ją bardziej przytomnie. Popychanie dziecka ( bo to jest mimo wszystko jeszcze duzy dzieciak tyle ze z mozliwosciami rozrodczymi) do tak brzemiennej w skutkach decyzji bez odwrotu może dopiero złamać jej psychikę na całe życie. Może nie dziś i nie jutro bo poczuje w pierwszej chwili ulgę ze wszystko wróciło do stanu pierwotnego ale w perspektywie najbliższych lat na pewno to do niej wroci. Bo to nie bedzie swiadoma decyzja dojrzałej osoby tylko pozbycie się problemu na wariata po kryjomu.
33 2023-01-27 22:56:23 Ostatnio edytowany przez racja (2023-01-27 22:58:23)
Może jest jakieś wyjście z sytuacji. Skończą szkole w indywidualnym toku zajęć. Dziecko będzie miało rok to ruszy na studia zaoczne w wekend ,może ktoś jej pomoże się zająć w tym czasie może babcia? ja uczyłam się jako matka i było okej. Młody może pracować a może studiować. Nie jest to taka tragedia o ile będą się kochali i wspierali.jesli związek się rozpadnie to chłopak płaci alimenty i idzie do pracy. Rozwiązanie jest. Gdyby były dwa wolne pokoje u rodzicow,ich wsparcie przez trzy lata nim szkrab pójdzie do żłobka ,a mama może podjąć pracę i studiować,to sytuacja do uratowania ciężko będzie ale komu było łatwo. Może teraz będą uważali.
34 2023-01-28 00:10:43 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2023-01-28 00:15:51)
Myślę, że na tą więź liczą ci, którzy są przeciwnikami aborcji. "Pokocha dziecko, i po sprawie".
A co dalej? Tatuś nie ma ochoty tatusiować, cała sytuacja przedstawia się nieciekawie...po co sprowadzać dziecko w tak niekorzystne okoliczności? I skąd te wizje " studia i praca"- toż normalnie to wcale nie jest proste, a co dopiero przy małym dziecku. Najprawdopodoniej wszyscy polecą do roboty, jak to tylko będzie możliwe, do jakiejś Biedronki u taki będzie finał. O ile tatuś nie pójdzie w dal, a dziewczyna będzie musiała żebrac o żalosne kwoty z funduszu alimentacyjnego.
Może znalazłyby się środki na życie tego dziecka, jakieś kompromisy, uczucia młodej mamy do dziecka...
Gdyby tatuś poczuwał się do tatusiowania, to wiele można zdziałać.
A tu to zwykła wpadka z pierwszą lepszą chętną dziewczyną.
adela 07 napisał/a:A co dalej? Tatuś nie ma ochoty tatusiować, cała sytuacja przedstawia się nieciekawie...po co sprowadzać dziecko w tak nieciekawe okoliczności?
To, że dwoje DOROSŁYCH/NASTOLETNICH ludzi do czegoś nie dojrzało, nie znaczy, że to dziecko nie ma prawa do życia. Okoliczności mogą być nie tylko nieciekawe, ba, mogą być beznadziejne... I piszę to jako osoba, która sama rozważała aborcję. Dla mnie to jest ostateczność. Tutaj z opisu autora wychodziło, że rodzice są na poziomie, mają pracę i ogarnięte życie. Może znalazłyby się środki na życie tego dziecka, jakieś kompromisy, uczucia młodej mamy do dziecka...
Tego bym im życzyła, ale chyba jestem zbyt sceptycznie nastawiona.
To, że dwoje DOROSŁYCH/NASTOLETNICH ludzi do czegoś nie dojrzało, nie znaczy, że to dziecko nie ma prawa do życia.
A co powiesz na prawo do GODNEGO życia? Czy ktoś zapytał to dziecko czy chce przychodzić na świat? Na jego miejscu i w takich warunkach bym nie chciała.
A co to znaczy GODNE ŻYCIE? Bo znam wiele osób, które miały GODNE ŻYCIE a nie zaznały miłości. I odwrotnie. (...) A najwięcej o pieniądzach krzyczą CI, którym ich brakuje.
Dla każdego znaczy to co innego. Po tej wypowiedzi widać że dla Ciebie to pieniądze. Ale nie każdy jest tak zafiksowany na punkcie kasy
Dla mnie każde dziecko ma prawo urodzić się przede wszystkim chciane. Więc ta parka gówniarzy nie nadaje się na rodziców.
Dla mnie pytanie z cyklu czy to dziecko chciałoby się urodzić jest pytaniem bez sensu bo tej odpowiedzi nie pozna nikt. Dla kogoś kto będzie zafiksowany na aborcję odpowiedź oczywiście będzie brzmiała, że wolałoby się nie urodzić ale to nie będzie niczym innym jak życzeniowym myśleniem kogoś kto chce własną decyzję o pozbyciu się dziecku wlozyc wrecz w ramki "aktu milosierdzia ".
A co to znaczy GODNE ŻYCIE? Bo znam wiele osób, które miały GODNE ŻYCIE a nie zaznały miłości. I odwrotnie. (...) A najwięcej o pieniądzach krzyczą CI, którym ich brakuje.
Jesteś w ogromnym błędzie w związku z tym co to znaczy dla mnie GODNY, to ty się rzucasz w tematach o kasie a nie ja
I pewnie dlatego w odpowiedzi na mój post o godnym życiu napisałaś o pieniądzach? Tak, Ty pierwsza o tym napisałaś I kto tu się rzuca o kasę?
nie dziwię się, że masz na forum opinię materialistki,
Jednak się przejmujesz opinią forum? To przybij piątkę bo Ty też masz opinię materialistki. I jeszcze utrzymanki do tego
Wychodzisz z błędnego założenia że wszyscy (czyli na pewno ja też) muszą Ci zazdrościć tej kasy. Ale nie bardzo jest czego. Po pierwsze ta kasa nie jest Twoja tylko Twojego męża, więc jak mąż odejdzie to runięcie ten domek z kart i będziesz w dupie. A po drugie w zamian za tę kasę musisz tam tańczyć jak umalowana małpa w cyrku, tzw reprentacyjna dupa. To nie jest warte swojej ceny. Miałabym tak poświęcać się, poświęcić sport, dla kasy? Po co byłaby mi potrzebna wtedy ta kasa jeżeli nie mogłabym żyć jak chcę?
Czyli zabolało wytknięcie kompleksów w innym temacie, że tak jak szczekasz do wszystkich- tak teraz zaczęłaś szczekać do mnie
Jesteś na swoim punkcie przewrażliwiona jeżeli myślisz że obchodzi mnie na komentarz jakiego nicku na forum odpowiadam. To Ty aż tak kipisz złością że przenosisz tutaj tamten wątek. Aż tak zabolało podważenie Twojej "wewnątrzsterowności"? Aż tak się tego boisz że musiałaś zapytać terapeuty z czego wynika Twoja chęć zrobienia makijażu permanentnego (sic!)? I teraz bronisz się tym, że Ci powiedział że to nie przez zewnętrzne naciski ani przez chorobę - innymi słowy podpierasz się zewnętrzną opinią żeby udowodnić swoją wewnątrzsterowność heh
Musisz dostosować się do środowiska w jakim żyjesz. Weszłaś między wrony i musisz krakać tak jak one. Nikt nie ma o to do Ciebie pretensji. Ale przestań pierdzielić że malujesz się dla siebie jeżeli sama przyznajesz że jeżeli tego nie zrobisz zostaniesz uznana za zaniedbaną żonę a mąż może nie dostać kolejnych 5k podwyżki. Jeżeli spotkają Cię przykre konsekwencje gdy czegoś nie zrobisz to nie jest to żadna wolność i żaden wybór.
co nie stworzysz pozostawię bez odbioru.
obiecanki cacanki
42 2023-01-29 18:14:36 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-01-29 18:15:35)
. Jeżeli spotkają Cię przykre konsekwencje gdy czegoś nie zrobisz to nie jest to żadna wolność i żaden wybór.
Ale Miri, tak wygląda dorosłość.
Jak nie pójdziesz do pracy to cie z niej zwolnią, nie będzie za rachunki i na jedzenie.
Jak nie pójdziesz do lekarza z choroba która toczy twój organizm to możesz albo wyjść z tego bez szwanku, albo z powikłaniami albo możesz umrzeć.
Dziecinne jest myślenie że zawsze jest wybór, i że wybór oznacza wolność/możliwości.
Czasami jest tak że nie ważne która ścieżkę wybierzesz, bo wszystkie prowadza do tego samego rezultatu.
Ja doskonale rozumiem co ma na myśli Rita.
W mojej firmie sa (niestety, bo ich nienawidzę) rożne imprezy integracyjne/jubileuszowe/ z okazji urodzin szefa,bożonarodzeniowe itp itd.
W zasadzie nie ma miesiąca gdzie pracownicy z rożnych państw w europie nie muszą jechać specjalnie do Wiednia na taka imprezę.
Szef za nimi przepada.
Spróbowałaś byś sie na takiej imprezie nie zjawić, to masz ujebane wszystkie premie i dodatki jakie zgodnie z prawem może ci zabrać.
I oczywiście masz wybór, albo nie pojedziesz, albo pojedziesz i na koniec miesiąca to 5k euro premii dostaniesz.
To samo z prezencją, za pojawienie sie w niezbyt starannym ubraniu , (w grę wchodzi tylko pełny garnitur razem z kamizelką), i garsonka czy jak to sie tam nazywa u kobiety, masz juz minus do szkoleń/kursów itp.
Partnerka czy partner z którym przychodzisz musi właśnie projektować TWOJE zaangażowanie w wizerunek firmy.
Pokazujesz tym że TOBIE zależy na firmie, i że firma jest utożsamiana z poważnymi ludźmi.
Gdybyś ty jako pracownica przyszła z facetem ubranym w adidasy, to zapomnij o jakimś awansie przez najbliższe 10 lat.
43 2023-01-29 19:34:56 Ostatnio edytowany przez racja (2023-01-29 19:36:10)
Odbieglysmy od tematu.
Młodych poniosło. Młody gaciami trzącha. No tak. Alimenty płatne przez 20lat. To jak kredyt. Jeśli wymieknie i odejdzie.
Nie wierzcie,że młoda odda do adopcji. Wychowa,rodzice pomogą,zda mature. To już nie te czasy, gdy moje uczennice w ciąży były zabierane z krawieckiej zawodówki i wydawane za mąż za dziedzica gospodarstwa rolnego. Dziś rodzice pomagają skończyć szkołę. Chociaż miałam takie story i to dekadę temu więc niedawno. Pamietam tę dziewczynę i szkoda mi jej.
Są gorsze rzeczy niż nieplanowana ciąża. Można zachorować choćby. Co się stało powinno już tak zostać.
44 2023-01-29 19:44:27 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-29 19:45:21)
Są gorsze rzeczy niż nieplanowana ciąża.
No to zależy od podejścia w rodzinie. Jak np. są religijni, to może być różnie. Przecież czasem można przeczytać, że rodzice zerwali kontakt z dzieckiem, wyrzucili z domu, itp.
racja napisał/a:Są gorsze rzeczy niż nieplanowana ciąża.
No to zależy od podejścia w rodzinie. Jak np. są religijni, to może być różnie. Przecież czasem można przeczytać, że rodzice zerwali kontakt z dzieckiem, wyrzucili z domu, itp.
Takie rzeczy to może 20 alt temu, ew na Podlasiu
46 2023-01-29 20:03:58 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-29 20:04:11)
Takie rzeczy to może 20 alt temu, ew na Podlasiu
Wpisz sobie w necie, sporo jest takich przypadków.
Szeptuch napisał/a:Takie rzeczy to może 20 alt temu, ew na Podlasiu
Wpisz sobie w necie, sporo jest takich przypadków.
Po prostu nie wyobrażam sobie jak można potraktować tak własne dziecko w tak trudnym dla niego czasie.
Ritka miałaś się już do mnie nie odzywać i co, znowu nie wytrzymałaś
M!ri napisał/a:. Jeżeli spotkają Cię przykre konsekwencje gdy czegoś nie zrobisz to nie jest to żadna wolność i żaden wybór.
Ale Miri, tak wygląda dorosłość.
Jak nie pójdziesz do pracy to cie z niej zwolnią, nie będzie za rachunki i na jedzenie.
Jak nie pójdziesz do lekarza z choroba która toczy twój organizm to możesz albo wyjść z tego bez szwanku, albo z powikłaniami albo możesz umrzeć.
Dziecinne jest myślenie że zawsze jest wybór, i że wybór oznacza wolność/możliwości.
Czasami jest tak że nie ważne która ścieżkę wybierzesz, bo wszystkie prowadza do tego samego rezultatu.Ja doskonale rozumiem co ma na myśli Rita.
W mojej firmie sa (niestety, bo ich nienawidzę) rożne imprezy integracyjne/jubileuszowe/ z okazji urodzin szefa,bożonarodzeniowe itp itd.
W zasadzie nie ma miesiąca gdzie pracownicy z rożnych państw w europie nie muszą jechać specjalnie do Wiednia na taka imprezę.
Szef za nimi przepada.
Spróbowałaś byś sie na takiej imprezie nie zjawić, to masz ujebane wszystkie premie i dodatki jakie zgodnie z prawem może ci zabrać.
I oczywiście masz wybór, albo nie pojedziesz, albo pojedziesz i na koniec miesiąca to 5k euro premii dostaniesz.
To samo z prezencją, za pojawienie sie w niezbyt starannym ubraniu , (w grę wchodzi tylko pełny garnitur razem z kamizelką), i garsonka czy jak to sie tam nazywa u kobiety, masz juz minus do szkoleń/kursów itp.
Partnerka czy partner z którym przychodzisz musi właśnie projektować TWOJE zaangażowanie w wizerunek firmy.
Pokazujesz tym że TOBIE zależy na firmie, i że firma jest utożsamiana z poważnymi ludźmi.
Gdybyś ty jako pracownica przyszła z facetem ubranym w adidasy, to zapomnij o jakimś awansie przez najbliższe 10 lat.
Szeptuch chyba niedokładnie czytałeś wątek na który powołuje się Rita. Zupełnie nie o to chodzi, że są rzeczy które musimy robić. Bo są, wiadomo. Tak jak Twój przykład, że musimy pojawiać się w miejscu pracy bo nas zwolnią. Każdy myślący człowiek to wie. A wtedy pojawią się taka Ritka i mówi że to że pojawia się w pracy to jej kaprys i nie ma to nic, zupelnie nic, absolutnie nic, wspólnego z oczekiwaniami innych ludzi wobec niej Self-delusion pełną gębą.
Dokładnie o tym samym pomyślałam. Jako matka adopcyjna moge Cie zapewnić Autorze ze na takie dziecko pary nastolatków którzy jedynie z uwagi na wiek i brak możliwości finansowych nie mogą zatrzymać dziecka ale matka nie pije, nie bierze narkotyków i dba o siebie w ciąży czekają tysiące par w Polsce. Nie trzema pozbywać się dziecka i fundować bardzo prawdopodobnej traumy sobie i dziewczynie.Mozna zrzec się praw do niego i zapewnić mu w ten sposób rodzine adopcyjną która na takiego malucha będzie czekała z wyciągniętymi ramionami. Wy nie skrócicie sobie młodości przedwczesnym rodzicielstwem i nie zafundujecie sobie traumy a dziecko będzie mialo szanse zyc i to zyc dobrze w szczesciu i milosci.
Z punktu widzenia dziewczyny to rozwiązanie będzie najgorszym z możliwych - mówię to jako kobieta w ciąży. Oddanie dziecka po tym, jak się je urodziło i czuło ruchy to jest właśnie przepis na traumę i złamane życie. Pomijam już nawet koszty fizyczne ciąży i porodu w tak młodym wieku.
M!ri napisał/a:Ritka miałaś się już do mnie nie odzywać
i co, znowu nie wytrzymałaś
.Co prawda pisałam do Szeptucha, a nie do Ciebie ale uznajmy że po prostu byłam zbyt ciekawa co sobie potworzysz
No i rozczarowałaś mnie
ale dzisiaj już mam inne rozrywki niż Twoje mądrości także sorry, pas. Zostawiam Cię w Twoich "niskich progach" (przy wyższych, czyli naszych i tak byś się potknęła co tylko potwierdza to co piszesz) i szczekaj sobie dalej do wszystkich na forum. I to że będę pracować to tak, to kaprys ; ) boli? A motywacji i tak nie znasz ; ) I jesteś w błędzie ale zostawiam to. Żyj w przekonaniach jakich chcesz
wyręczasz mnie w pisaniu, bo kompromitujesz się sama
PS: wciąż czekam na spełnienie obietnicy o nieodzywaniu się.
@R_ita2
@M!ri
: ) Co do mojej motywacji. Jak kiedyś M!iri znajdzie chłopaka, założy rodzinę, będzie miała dziecko, a w szczególności córkę i zrozumie co to znaczy być dla kogoś wzorem postępowania to zrozumie moje motywacje. Póki co są poza wyobrażeniem jej małej główki i wąskiego horyzontu. No ale- wszystko przed nią. Póki co niech żyje w swoich wyobrażeniach. Ale tak jak napisałam- owa osoba jest rozrywką maks na dzień.
Widocznie to rozrywka na Twoim poziomie skoro tak Cię absorbuje od kilku dni
Niestety stanowisko na mojego chłopaka jest już obsadzone, a jako wzór realizuję się w pracy - dla juniorów, zdaje się takich jak Ty.
@M!ri
R_ita2
Po co te uszczypliwości?
Macie inne spojrzenie na problem? Fajnie. Dobrze poznać temat z innej strony.
Ale nie potrzeba podchodzić do tego osobiście i atakować siebie nawzajem.
Powinnyście się obie wstydzić !!!
Masz rację Farmer, jestem starsza więc powinnam być dojrzalsza, mądrzejsza i odpuscić. Zostawiam M!ri zatem z jej kompekskami z innego wątku, poczuciem gorszosci, niskim progiem i koniecznością zapierdalania na rachunki
syty głodnego nie zrozumie... nie zrozumiem M!iri.
PS Junior u tatusia? Zdaję się nie wiesz ile zgarnę
ach to bycie korpo szczurkiem. Chciałabyś mieć tatusia z firmą, u którego planujesz zostać główną księgową bez szarpania się w korpo o status seniora czy jak was tam biedaków tytułują : )
Aby w jednym komentarzu pisać, że zostawia mnie w spokoju, a za chwilę znowu kierować do mnie swoje zaczepki to trzeba mieć niezłe rozdwojenie jaźni
Zmartwię Cię, cieszę się że osiągnęłam to co osiągnęłam dzięki swoim kompetencjom a nie koneksjom rodzinnym To naprawdę ksztaltuje poczucie własnej wartości gdy nie musisz się zastanawiać gdzie byś była bez tatusia albo złapania męża na dziecko
PS Junior u tatusia? Zdaję się nie wiesz ile zgarnę
ach to bycie korpo szczurkiem. Chciałabyś mieć tatusia z firmą, u którego planujesz zostać główną księgową bez szarpania się w korpo o status seniora czy jak was tam biedaków tytułują : )
Widzę, że nie zrozumiałaś i trzeba spiłować pazurki.
Gdyby nie twój tatuś, to skończyłabyś w najlepszym wypadku w zakładzie zamkniętym.
Być księgową u tatusia, to być nic nie znaczącym pracownikiem.
Nikt nie będzie cię szanował za to co tam robisz, bo przecież będziesz córuchną właściciela.
Chcesz się wykazać, to idź do innej firmy i wtedy zobaczysz jak się pracuje, a nie księżniczkuje.
Co dotychczas osiągnęłaś?
Gdyby nie tatuś, względnie dobry wygląd, to co byś ze swoimi umiejętnościami i charakterem miała?
R_ita2 zacznij szanować innych ludzi.
56 2023-01-31 12:57:28 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-01-31 12:58:18)
R_ita2 napisał/a:PS Junior u tatusia? Zdaję się nie wiesz ile zgarnę
ach to bycie korpo szczurkiem. Chciałabyś mieć tatusia z firmą, u którego planujesz zostać główną księgową bez szarpania się w korpo o status seniora czy jak was tam biedaków tytułują : )
Widzę, że nie zrozumiałaś i trzeba spiłować pazurki.
Gdyby nie twój tatuś, to skończyłabyś w najlepszym wypadku w zakładzie zamkniętym.
Nie byłabym pewna, że ona NIE jest czasem w zakładzie zamkniętym.
Na pewno nie wierzę, że matka małego dziecka spędza całe dnie na forum pisząc tu elaboraty a przy boku ma zapracowanego biznesmena, który okazał się tak nieogarnięty, że zaciążył z niemal nieznajomą dziewczyną w dodatku chorą na schizofrenie, przesiadującą całe dnie na forum pod różnymi nickami i mu to odpowiada.
Wydaje mi się, że to rodzaj mokrego snu mocno zaburzonej osoby.
Masz rację Farmer, jestem starsza więc powinnam być dojrzalsza, mądrzejsza i odpuscić. Zostawiam M!ri zatem z jej kompekskami z innego wątku, poczuciem gorszosci, niskim progiem i koniecznością zapierdalania na rachunki
syty głodnego nie zrozumie... nie zrozumiem M!iri.
PS Junior u tatusia? Zdaję się nie wiesz ile zgarnę
ach to bycie korpo szczurkiem. Chciałabyś mieć tatusia z firmą, u którego planujesz zostać główną księgową bez szarpania się w korpo o status seniora czy jak was tam biedaków tytułują : )
Wow Rita, lubiłam Cię czytać, uważałam, że jesteś jedną z najcieplejszych osób na forum. Zatkało mnie. Nie wiedziałam, że uważasz się za lepszą, bo masz ojca z firmą i bogatego męża. Szok.
Nie wiem czy powinnam się wtrącać i czy postępuję odpowiednio pisząc to... ale może ktoś jeszcze to zauważył. Od jakiegoś czasu często o tym myślę i dziwi mnie dlaczego tyle czasu na to poświęcam. Jakoś mnie to ruszyło.
Może przesadzam, może nie wypada tego pisać? Może Wy też to widzicie i uważacie, że to jest ok, a ja jestem przewrażliwiona i życia nie znam. W końcu ruszam poniekąd forumową gwiazdę. Może mnie zjecie.
Nie wiem kim jest Rita, czy istnieje, czy nie, czy jest prawdą wszystko co pisze, ale dostrzegłam nieuczciwość w pisaniu odpowiedzi na różne tematy, w stylu "wiem to i to..." "tylko tyle wiem, że..." "nie pamiętam artykułu, ale czytałam, że..." albo po prostu jakby to była jej zdobyta wiedza w przeszłości... a potem przekopiowane jakieś informacje z pierwszej strony googli. Na przeróżne tematy.
Zorientowałam się gdy Rita wypowiedziała się w temacie, który bardzo dobrze znam i nie pasowało mi to, że ona też mogłaby się znać, nie w TEN sposób... potem był kolejny taki temat, gdzie też trochę wiem, jedno z moich zainteresowań. Zapomniała wspomnieć o czymś najważniejszym, o podstawie.
I tak sobie od jakiegoś czasu kopiuję jej wypowiedzi i wklejam w google. Czasami jej wypowiedzi są delikatnie sparafrazowane, ale i tak łatwo wyczaić z jakiej strony to pochodzi...
Tak. Myślę, że chciałam to napisać. Przepraszam Rita. Ale nie ma nic złego w tym, że można czegoś nie wiedzieć, a jak się kopiuje coś z jakiegoś artykułu, jakiejś strony, to można napisać, że wiesz to stamtąd, albo wręcz kopiujesz bo chcesz się podzielić tą wiadomością. To według mnie byłoby ok. Jeśli ktoś pyta o coś na forum to dlatego że chce poznać opinię innych ludzi, ich doświadczenia, bo artykuły na dany temat można samemu znaleźć...
59 2023-01-31 22:57:32 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-01-31 22:58:24)
W końcu ruszam poniekąd forumową gwiazdę.
Gwiazdeczkę
Teraz doszły jej zmienne nastroje.
Abstrahując od sedna kłótni Miri i Rity.
Bo obydwie panie cenię za cos innego.
Widać że mocna miri trigeruje ritę.
I po prostu rita chciała sie odgryź na zaczepki miri.
Więc nie rozumiem tego pojazdu po ricie.
Nie zasłużyła sobie na cos takiego.
Nie wiem czy powinnam się wtrącać i czy postępuję odpowiednio pisząc to... ale może ktoś jeszcze to zauważył. Od jakiegoś czasu często o tym myślę i dziwi mnie dlaczego tyle czasu na to poświęcam. Jakoś mnie to ruszyło.
Może przesadzam, może nie wypada tego pisać? Może Wy też to widzicie i uważacie, że to jest ok, a ja jestem przewrażliwiona i życia nie znam. W końcu ruszam poniekąd forumową gwiazdę. Może mnie zjecie.
Nie wiem kim jest Rita, czy istnieje, czy nie, czy jest prawdą wszystko co pisze, ale dostrzegłam nieuczciwość w pisaniu odpowiedzi na różne tematy, w stylu "wiem to i to..." "tylko tyle wiem, że..." "nie pamiętam artykułu, ale czytałam, że..." albo po prostu jakby to była jej zdobyta wiedza w przeszłości... a potem przekopiowane jakieś informacje z pierwszej strony googli. Na przeróżne tematy.
Zorientowałam się gdy Rita wypowiedziała się w temacie, który bardzo dobrze znam i nie pasowało mi to, że ona też mogłaby się znać, nie w TEN sposób... potem był kolejny taki temat, gdzie też trochę wiem, jedno z moich zainteresowań. Zapomniała wspomnieć o czymś najważniejszym, o podstawie.
I tak sobie od jakiegoś czasu kopiuję jej wypowiedzi i wklejam w google. Czasami jej wypowiedzi są delikatnie sparafrazowane, ale i tak łatwo wyczaić z jakiej strony to pochodzi...Tak. Myślę, że chciałam to napisać. Przepraszam Rita. Ale nie ma nic złego w tym, że można czegoś nie wiedzieć, a jak się kopiuje coś z jakiegoś artykułu, jakiejś strony, to można napisać, że wiesz to stamtąd, albo wręcz kopiujesz bo chcesz się podzielić tą wiadomością. To według mnie byłoby ok. Jeśli ktoś pyta o coś na forum to dlatego że chce poznać opinię innych ludzi, ich doświadczenia, bo artykuły na dany temat można samemu znaleźć...
To po prostu choroba.
62 2023-02-01 22:12:31 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-01 22:41:26)
PS przeczytałam. MAgdalena1111, przecież to oczywiste, że nie istnieję
więc po co się wypowiadać. Jakbyś czytała moje posty to byś wiedziała, że przeważnie loguje się po określonej godzinie, jak już mąż jest w domu i zajmuje się dzieckiem. Chwała mu za to, że jest w to tak zaangażowany. A nawet jeśli piszę za dnia to myślisz, że dzieci nie mają drzemek, albo jak jestem chora to nie mamy opiekunki? Z opiekunki akurat często korzystamy. Pisałam w jakimś temacie, że jak tylko trochę podchoruję to mąż ma bzika i bierzemy opiekunkę bym mogła się wykurować. Ale to też mokry sen, wiadomo ; )
Nie, po prostu mam kilka młodych mam w otoczeniu, także takich jak Ty kur domowych i mniej więcej zdaję sobie sprawę jak to wygląda :-P Dzieci są bardzo absorbujące a Ty masz na produkowanie się na forum dużo więcej czasu niż ja, a nawet dzieci jeszcze nie mam, tylko zwyczajne życie ;-)
Poza tym akurat mi chodziło o okres, kiedy ponoć miałaś całkiem małe dziecko a udzielałaś się na forum w kilkudziesięciu postaciach. Przyznaję, że nawet każda z Twoich postaci była inna, mial swój charakter ;-) i lubiła pisywać tu godzinami. Baaardzo fascynuje mnie do dzisiaj to jak powadziłaś dialogi miedzy swoimi postaciami, jak najpierw byłaś jedną z problemem a później życzliwym doradcą. No i tez jak ganiałaś po forum za kilkoma nickami, które Tobie podpadły i odsądzałaś je od czci i wiary, zupęłnie ja teraz M!ri. Bardzo mnie intryguje co ma w głowie ktoś taki jak Ty. Wiem, że jesteś z tego zadowolona :-D przecież o to Tobie chodzi :-D
Zorientowałam się gdy Rita wypowiedziała się w temacie, który bardzo dobrze znam i nie pasowało mi to, że ona też mogłaby się znać, nie w TEN sposób... potem był kolejny taki temat, gdzie też trochę wiem, jedno z moich zainteresowań. Zapomniała wspomnieć o czymś najważniejszym, o podstawie.
I tak sobie od jakiegoś czasu kopiuję jej wypowiedzi i wklejam w google. Czasami jej wypowiedzi są delikatnie sparafrazowane, ale i tak łatwo wyczaić z jakiej strony to pochodzi...
Że też Ci się chce ;-)
Jak to nie problem, to czy mogłabyś podać namiary na portal, z którego czerpie Rita ekhm „swoje” mądrości
to M!iri zaczęła a ja mało dojrzale uczyniłam z tego rozrywkę, choć marną ; )
Ale już nie mam dla Ciebie czasu M!iri bo jutro wylatuje na pierwsze z trzech zaplanowanych na ten rok wakacji i to za jednomiesieczną samą premię męża.
Tylko trzech? Musisz się bardziej postarać.
Oszczędź sobie wstydu i zamilknij już. Wystarczająco się skompromitowałaś.
65 2023-02-02 01:20:17 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-02 01:21:53)
Ja na wakacjach nie bylem od 5 lat.
Im wiecej oddajesz sie przyjemnosciom tym gorzej czujesz sie w calym tym czasie miedzy nimi.
Emocje sa sygnalem nastepujacej zmiany w postrzeganiu swiata przez nasz mozg.
Jesli celowo wzbudzamy pozytywne emocje to znaczy, ze na biologicznym poziomie celowo wzbudzilismy mozg do bardziej pozytywnej koncepcji swiata niz w rzeczywistosci.
A co za tym idzie przygotowujemy grunt pod negatywne emocje gdy czynnik wywolujacy te pozytywne emocje znika.
Emocje sa naturalnym kompasem ludzi, ktore pozwalaja nam podejmowac decyzje w jakim kierunku powinnismy transformowac swiat dookola i nasze systemy.
Nie czyms co nalezy manipulowac wstrzykujac sobie jak narkoman kolejna dawke wakacji, restauracji i innych rozrywek.
Zmieniajmy swiat w taki sposob by budzil pozytywniejsze emocje (w nas i innych), nie robmy sobie z mozgow jajecznicy.