Nie wiedziałem, gdzie założyć temat, bo żaden dzial nie jest na tyle odpowiedni, ale sprobuje tutaj. Widzę temat o chad i liczę, że ktoś u mnie się odezwie, bo mam trochę podobny problem. Mam 18 lat.. Mój ojciec ma od wielu lat zdiagnozowną chorobe psychiczna (nie chad), miał też epizod depresyjny, ale to niedawno, bo parę lat temu. Bierze leki, uczęszczał na jakąś tam terapię; na co dzień normalnie żyje, pracuje, nic po nim nie widać, ale czasem ma gorsze okresy, gdzie słabo u niego. Niektórzy mogą odebrać to jako brak szacunku, ale ja zawsze miałem dystans do niego. Nie żebym miał ważny powód, bardziej gra rolę to, że się wstydzę (to jest chyba odpowiednie słowo) i podświadomie nawet traktowałem/traktuje go gorzej od matki. Jako słabszego, z deficytami, kogoś, kto zdrowy w 100% nie będzie, bo nawet jak żyje normalnie, nie łapie "gorszy dni i faz", to ta choroba zawsze w nim będzie. I czuję w środku wk..rw i na niego i na matkę. Wiem, że on sobie choroby nie wybrał, każdy zdrowy chce być, ale to silniejsze ode mnie. Na matkę - bo wiedząc, że on jest chory związała się z nim i strzeliła sobie z nim dziecko, czyli mnie. Narażając mnie na... No właśnie, o tym napiszę za chwilę. Zawsze, ale to zawsze, olewalem jego zakazy czy prośby, jak byłem młodszy byłem bardziej złośliwy, wredny. No nie mam zamiaru siebie wybielać i robić z siebie grzecznego synka. Teraz z czasem pewnych swoich zachowan wobec niego żałuje. Bo on się starał, a ja na to lałem ciepłym sikiem.
Poznałem dziewczynę. I zaczalem u siebie obserwować, że wpadam w panikę. Obudził się we mnie strach - jak ją poznałem - że po ojcu jestem bardziej obciążony zapadnięciem na jakieś psychiczne zaburzenie. Cały czas wyszukuje w sobie objawów, które mogłyby świadczyć, że styki u mnie przepalone. Tzn ja zawsze wiedziałem, że jego ujowe geny mogą się odbić na moim zdrowiu, ale teraz to przybrało formę paranoi. Wszystkiego się boję. Na imprezach unikam alko czy dragów, bo mam lęk, że jakiejś psychozy mogę dostać i mi odklepie, więc siedzę grzecznie bez wspomagaczy albo w ogóle nie chodzę. Czasami mam wrażenie, że coś mi jest, albo zaczynam sobie wmawiać, że coś nie teges że mną. Boje się uprawiać z dziewczyną seks - i żeby było jasne, to oczywiście stosujemy antykoncepcje - bo jak zaliczymy wpadkę, to mogę dziecku przekazać swoje "gorsze" geny. Dostaje fioła powoli. Dziewczynie słowa nie wspomniałem, że u mnie jeden rodzic jest taki, a nie inny, bo podobnie jak w temacie obok wydaje mi się, że ona może się bać, że będę taki sam i zerwie ze mną. Ale ja nie mogę się tak zachowywać, bo szaleństwo to mi grozi od tego obsesyjnego wyszukiwania u siebie objawów choroby psychicznej i samonakręcania się. A sama ta obsesja to zakrawa na jakieś zaburzenie.
Powienienem się do psychologa jakiegoś udać? Próbować załatwić leki na uspokojenie? Bo coś chyba zrobić muszę, skoro to, co opisuje, się nasila i przybrało taki obrót.
A na takim etapie dziewczyna wiedzieć powinna, że w ogóle coś takiego jest?
Oto co sugeruje
Udać się do psychologa na terapię. Dowiesz się więcej , jak sobie radzić itp, uzyskasz pomoc
Dbać o siebie. Dieta, ruch itp. dlaczego? Wiele chorób w tym psychicznych zaczyna się od źle działającego układu trawiennego (przyswajanie itp). Warto stosować psychoprobiotyki, Wit B (po stwierdzeniu niedoborów lub dolnej granicy normy), D, kwasy omega EPA i dha (o dawce min 250). Dieta przeciwzapalna, odżywiać się, spacerować (ogromny wpływ na zdrowie psychiczne), mieć kontakt z ludźmi
Porozmawiać z dziewczyną, ma prawo wiedzieć. Jeśli chcesz stworzyć z kimś szczęśliwy związek to ta osoba musi wiedzieć, szczerość przede wszystkim aby ta druga osoba w pełnej świadomości poczęła dziecko. Kim byłbyś żebyś to ukrył a by się pojawiło dziecko? Dla mnie perfidnym tchórzem i kłamcą
Myślę, że spokojnie możesz się udać do psychologa lub psychiatry, a najlepiej do obu, chociaż osobiście zaczęłabym od psychologa psychoterapeuty.
Tam możesz opowiedzieć o tym, czego się boisz i oni najlepiej będą wiedzieć, czy choroba, na którą cierpi Twój tata jest dziedziczna. A jeżeli jest, będą mogli Cię zdiagnozować w odpowiedni sposób aby potwierdzić lub zaprzeczyć temu, czy jesteś w grupie ryzyka albo czy również masz jej objawy.
I myślę, że wtedy możesz się zastanowic, co powiedzieć dziewczynie. Bo będziesz wiedział czy punktem wyjścia jest "ciężko mi, bo tata jest chory" czy punktem wyjścia jest "mogę przekazać chorobę dzieciom".
to dobrze, ze nie tykasz dragow. wszyscy, ktorych znam z schizofrenia brali dragi albo palili bake. za duzoich, zeby to byl przypadek.z tegosamego powodu ja tez nie tykam, mimo zenawet nie mam zadnych genow z tego typu chorobami.
dziewczyna powinna wiedziec.
i te pretensje do matki,ze sie zwiazala z ojcem to hipokryzja, skoro sam chcesz miec dziewczyne.
Myślę, że spokojnie możesz się udać do psychologa lub psychiatry, a najlepiej do obu, chociaż osobiście zaczęłabym od psychologa psychoterapeuty.
Tam możesz opowiedzieć o tym, czego się boisz i oni najlepiej będą wiedzieć, czy choroba, na którą cierpi Twój tata jest dziedziczna. A jeżeli jest, będą mogli Cię zdiagnozować w odpowiedni sposób aby potwierdzić lub zaprzeczyć temu, czy jesteś w grupie ryzyka albo czy również masz jej objawy.I myślę, że wtedy możesz się zastanowic, co powiedzieć dziewczynie. Bo będziesz wiedział czy punktem wyjścia jest "ciężko mi, bo tata jest chory" czy punktem wyjścia jest "mogę przekazać chorobę dzieciom".
lekarz nie moze wykluczyc, czy dzieciak nie bedzie chory. geny dziedziczy sie tez po dziadkach, w tym choroby.
Lady Loka napisał/a:Myślę, że spokojnie możesz się udać do psychologa lub psychiatry, a najlepiej do obu, chociaż osobiście zaczęłabym od psychologa psychoterapeuty.
Tam możesz opowiedzieć o tym, czego się boisz i oni najlepiej będą wiedzieć, czy choroba, na którą cierpi Twój tata jest dziedziczna. A jeżeli jest, będą mogli Cię zdiagnozować w odpowiedni sposób aby potwierdzić lub zaprzeczyć temu, czy jesteś w grupie ryzyka albo czy również masz jej objawy.I myślę, że wtedy możesz się zastanowic, co powiedzieć dziewczynie. Bo będziesz wiedział czy punktem wyjścia jest "ciężko mi, bo tata jest chory" czy punktem wyjścia jest "mogę przekazać chorobę dzieciom".
lekarz nie moze wykluczyc, czy dzieciak nie bedzie chory. geny dziedziczy sie tez po dziadkach, w tym choroby.
Nie, ale znając jednostkę chorobową może stwierdzić po pierwsze czy jest dziedziczna, bo nie wszystkie są, czy dziedziczy się ją po linii męskiej i czy Autor już przejawia jej objawy.
to dobrze, ze nie tykasz dragow. wszyscy, ktorych znam z schizofrenia brali dragi albo palili bake. za duzoich, zeby to byl przypadek.z tegosamego powodu ja tez nie tykam, mimo zenawet nie mam zadnych genow z tego typu chorobami.
dziewczyna powinna wiedziec.
i te pretensje do matki,ze sie zwiazala z ojcem to hipokryzja, skoro sam chcesz miec dziewczyne.
Ja nigdy nie brałem narkotyków a i piłem okazyjnie, a jakoś zachorowałem. Narkotyki przyspieszają ujawnienie schizofrenii u osób obciążonych podatnością a nie wywołują u zdrowych!
Dlatego nie ćpam, nie chlam. Raz, że jakoś nie kręci mnie takie coś, nie lubię tracić kontroli nad sobą, a dwa - głównie - dragi i inne środki zmieniające świadomość walą na głowę i różne gówienko może wyjść. A biorąc pod uwagę moje obciążenie od ojca, to mam dodatkowy straszak i zniechęcenie.
Może to hipokryzja, ale moja matka WIEDZIAŁA od początku znajomości, że mój ojciec jest chory. A i tak zdecydowała się na budowanie przyszłości z nim i na mnie.
Ja się boję przekazania wadliwych genów i nie wiem, czy wiedząc o czymś takim, zdecyduje się na dziecko. Skazywać dziecko - świadomie - na coś takiego?
Dziewczynie powiem, ale jak mam TO powiedzieć? Mam powiedzieć, że mój ojciec jest psychiczny i istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że ja też taki będę (albo i jestem?) i/lub mogłoby nam się urodzić (wybiegam może na przód za bardzo, ale wpadki i wypadki chodzą po ludziach) dziecko, u którego coś ze zdrowiem psychicznym może szwankowac?
Czy taki psychoterapeuta nie wyśmieje mojego problemu?
blueangel napisał/a:to dobrze, ze nie tykasz dragow. wszyscy, ktorych znam z schizofrenia brali dragi albo palili bake. za duzoich, zeby to byl przypadek.z tegosamego powodu ja tez nie tykam, mimo zenawet nie mam zadnych genow z tego typu chorobami.
dziewczyna powinna wiedziec.
i te pretensje do matki,ze sie zwiazala z ojcem to hipokryzja, skoro sam chcesz miec dziewczyne.
Ja nigdy nie brałem narkotyków a i piłem okazyjnie, a jakoś zachorowałem. Narkotyki przyspieszają ujawnienie schizofrenii u osób obciążonych podatnością a nie wywołują u zdrowych!
Tak bywa ze dragi są katalizatorem
bywa też że uzależnienie od narkotyków i ile do niego dojdzie u osób chorych jest czymś wtórnym w sensie bywa objawem depresji,nerwicy schizofrenii
to osoby które mają tak zwaną podwójną diagnozę,mój kumpel najpierw zaczął leczyć uzależnienie, a toku leczenia wyszło że ma też chad które jak go przebadano okazało się czymś pierwotnym nie miła ani lepiej ani gorzej moim zdaniem a sam specjalnie nie narzekał no leki tylko musiał dodatkowo brać
bywa też tak, że uzależnienie może być przyczyną główną nerwic i depresji
to skomplikowane do diagnozowania ale do leczenia wcale nie jakieś trudniejsze jeśli już wiadomo co jest co
10 2023-01-13 22:22:46 Ostatnio edytowany przez Toomek18 (2023-01-13 22:24:57)
Mój ojciec niby nic nigdy nie brał (narkotyki), a i tak zachorował. W tych chorobach najgorsze to, że one jak się już ujawnią, to zostają z człowiekiem na zawsze. Jakoś wolałbym nie być obciążony takim cholerstwem, a "dzięki" rodzicom (z naciskiem na ojca) jestem.. Dlatego ja używek unikam przede wszystkim z tego powodu, że może coś u mnie przez to wypłynąć na wierzch..
Tu nie tylko o używki chodzi. Nie przepracowuj się (chyba jesteś teraz jakoś na etapie klasy maturalnej?), unikaj stresu, ogólnie żyj higienicznie, dbaj o dietę. Jak rozumiem, diagnozy od psychiatry jeszcze nie masz żadnej, więc staraj się nie wybiegać myślami za bardzo do przodu. To bardzo uczciwe, że chcesz powiedzieć dziewczynie o swoich predyspozycjach, pytanie, czy ona w ogóle odczuje ciężar tego problemu. Jesteście w takim wieku, że myślenie o dzieciach to trochę abstrakcja.
W dużym skrócie.
To, że Twój ojciec jest chory nie jest równoznaczne z tym, że zachorujesz. Nie ma też gwarancji, że przekażesz ją swym dzieciom.
Zdecyduj się na psychoterapię, bo - jak widać - nie dajesz sobie rady z choroba ojca i jej konsekwencjami, bo napakowany jesteś złością, pod którą - jak sądzę - są różne inne uczucia, do których nie przyznajesz się nawet sam przed sobą, a nie przyznajesz, bo je bardzo starannie głęboko zakopałeś. .
Jak Jej to powiedzieć i kiedy? Sądzę, że najlepszą odpowiedź na to pytanie da Ci tylko specjalista
14 2023-01-14 00:38:32 Ostatnio edytowany przez Toomek18 (2023-01-14 00:52:41)
Raczej dbam o siebie, chodze na siłownię, jestem na diecie. O jakąś formę odpoczynku staram się dbać, ale nie zawsze to się udaje.
Dla kogoś to może abstrakcja - dla większości ludzi w moim wieku pewnie tak jest - ale ja wybiegam w przyszłość, stąd moje rozważania o ew dzieciach. I na co mogą być narażone. A i anty może zrobić niespodziankę.. W ogóle zrobiłem się bardzo lękowy, dosłownie zawładnęło mną to myślenie o chorobach psychicznych i wyszukiwaniu objawów..
Do ojca mam całą gamę uczuć, staram się wrzucic na luz, spojrzeć na niego inaczej niż spoglądałem przez lata - bez pogardy, wkurwu, żalu. Próbuję teraz inaczej z nim rozmawiać. Ale nie jest łatwo, czasem wychodzi ze mnie uj i wybucham. Wszystkie te emocje mam skumulowane w sobie, wżarły się we mnie mocno i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się je pokonać. Może ta terapia by pomogła?
Dziewczyna nie jest głupiutkim, pustym dziewczątkiem, które pozbawione jest rozumu, więc info o chorobie psychicznej mojego ojca i co to możne oznaczać nie powinna wyśmiać, za to boję się, że się będzie np bała. Bo skoro ja sam byłem dla ojca jaki byłem, to czego oczekiwać po innych?
Tomek,
Bardzo młody jeszcze z Ciebie człowiek ale widać że bardzo kumaty i w moim odczuciu bardzo dobrze radzisz sobie z trudną sytuacją choroby psychicznej ojca, która waszą rodzinę spotkała.
Masz natomiast do przepracowania parę naprawdę grubych tematów, ale to lepiej dla Ciebie bo bardzo mało kto w Twoim wieku ma taką samoświadomość i na terapię zgłaszają się dużo później i zazwyczaj za późno, miotając się z życiem i sobą mając dwadzieścia kilka lat.
Parę tematów tu nakreśliłeś - choroba ojca, Twój wstyd z nią związany, nieprzychylny przez nią Twój stosunek do ojca, złość do mamy że się z nim związała.
Pamiętaj też że jesteś w wieku bardzo rozwijającym i zajmującym, będziesz się zmagał z masą rozterek i niepokojów związanych z Twoim wiekiem i tym, że sporo rzeczy wydarzać się będzie po raz pierwszy. Możesz przez to mieszać swoje własne niepokoje z obawą o to, co odziedziczysz po ojcu.
Nie wiem jak wygląda Twoja sytuacja i czy możesz sobie pozwolić na wizytę u specjalisty, psychoterapeuty, ale bardzo by Ci to ułatwiło przerobienie tego.
16 2023-01-14 11:25:30 Ostatnio edytowany przez Toomek18 (2023-01-14 11:31:44)
Tacy ludzie jak mój ojciec nie powinni mieć dzieci. Gdyby był odpowiedzialny - wybiłby mojej matce pomysł, żeby się z nim rozmnażać. Matka, oczywiście, bez winy nie jest. Sorry, ale taka jest prawda, a tak i ja jestem narażony na odpaly i choroby i ew dzieci, które mogę mieć - nie wierzę, że coś takiego skończy się na jednej osobie i nie ujawni się u kogoś innego. Ja też się boję, że u mnie może się coś rozwijać.
A u Ciebie w którym wieku zaczęła się choroba rozwijać? Co Cię zaniepokoilo?
Musze coś wykombinować, bo ja nie ogarnę sam tego tematu.
Tacy ludzie jak mój ojciec nie powinni mieć dzieci. Gdyby był odpowiedzialny - wybiłby mojej matce pomysł, żeby się z nim rozmnażać. Matka, oczywiście, bez winy nie jest. Sorry, ale taka jest prawda, a tak i ja jestem narażony na odpaly i choroby i ew dzieci, które mogę mieć - nie wierzę, że coś takiego skończy się na jednej osobie i nie ujawni się u kogoś innego. Ja też się boję, że u mnie może się coś rozwijać.
A u Ciebie w którym wieku zaczęła się choroba rozwijać? Co Cię zaniepokoilo?
Musze coś wykombinować, bo ja nie ogarnę sam tego tematu.
Powinieneś porozmawiać z lekarzem.
Przede wszystkim, to nie jest tak, że jak rodzic jest chory, to dziecko też na 100% będzie chore. Genetyka. Jednemu dziecku nic nie będzie, inne może być tylko nosicielem, a inne zachoruje. Dlatego powinieneś porozmawiać z lekarzem o tym, jak to wygląda w tej konkretnej chorobie. W jaki sposób ona się przenosi. Bo tego nie wiesz. A dopóki tego nie wiesz, to rzucając oskarżenia na rodziców o to, że Cię spłodzili, zachowujesz się jak wściekły 5latek w sklepie.
Po drugie nie wiesz, jak ta choroba wyglądała w momencie, kiedy Twoi rodzice podejmowali decyzję o byciu razem i robieniu dzieci.
Nie wiesz, czy np. nie było to na tyle łagodne albo wręcz niezauważalne, że właściwie ani oni ani lekarze nie widzieli przeszkód. Nie wiesz, czy konsultowali się z genetykiem, czy pytali i sprawdzali na ile to jest dziedziczne.
Zrozumiałe jest, że wywołuje to w Tobie emocje, ale w obecnych czasach większość chorób da się wyłapać wcześnie i opanować tak, żeby człowiek funkcjonował normalnie. Bo idąc tym tokiem myślenia dużo osób nie powinno mieć dzieci, bo są choroby. Przykładowo nowotwory są obciążeniem w wywiadzie. Albo głupia wada wzroku. I co, mamy wprowadzić certyfikaty jakości i rozmnażać się zgodnie z nimi?
Weź teraz odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Bo póki co zrzucasz ją na rodziców. Weź odpowiedzialnośc i umów się do psychiatry i po prostu o tym porozmawiaj. Jeżeli jesteś w stanie zabrać ze sobą jakąś pisemną diagnozę ojca, to zabierz.
18 2023-01-14 11:57:09 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-14 11:57:55)
Nie napisałeś (chyba) na co choruje Twój tata.
Jeśli schizofrenia to masz 13% szans na tę chorobę.
czyli aż 87% że nie masz tej choroby. Jest to ZDECYDOWANA większość.
Znam kilka osób ze schizofrenią i u wszystkich dawała ona znaki wcześnie (przynajmniej w wieku nastoletnim, czasami w wieku dziecięcym).
Moim zdaniem absolutnie nie masz się czego bać, jesteś na pewno zdrowy.
Ryzyko odziedziczenia schizofrenii po dziadkach jest już bliskie 0%.
Podam żródło jeszcze:
"Można przyjąć następujące uśrednione ustalenia:
ryzyko zachorowania wynosi dla dziecka, gdy jedno z rodziców jest chore - 13%
dla dziecka, gdy oboje rodzice są chorzy - 46%
dla rodzeństwa - 6%
dla wuja, ciotki - 2%
dla bliźniaka dizygotycznego (dwujajowego) - 17%
dla bliźniaka monozygotycznego (jednojajowego) - 30-40%
Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra
Data publikacji: 13.10.2009"
Mój ojciec niby nic nigdy nie brał (narkotyki), a i tak zachorował. W tych chorobach najgorsze to, że one jak się już ujawnią, to zostają z człowiekiem na zawsze. Jakoś wolałbym nie być obciążony takim cholerstwem, a "dzięki" rodzicom (z naciskiem na ojca) jestem.. Dlatego ja używek unikam przede wszystkim z tego powodu, że może coś u mnie przez to wypłynąć na wierzch..
Ale uzywki, nawet jeśli ich nie weźmiesz, to jeśli masz " cos" w genach, a u Ciebie się nie ujawni, to możesz i tak przekazać jednemu dziecku, a drugiemu już nie.
Najlepiej porozmawiaj o tym w ośrodku z jakimś fachowcem, przeciez ci ludzie pracuja z różnymi przypadkami, całymi rodzinami, więc widzą, jak moze być.
Partnerce i tak kiedyś musisz powiedzieć, jak nie tej , to innej.
Dobra strona tego jest raka, że unikasz dragow, a to nawet kompletnie zdrowych powoduje ruinę psychiczną, uzależnienie, więc na jedno wychodzi.
Dragi faktycznie nie mogą wywołać schizofrenii, ale mogą wywołać zaburzenie lękowe (na serio dość częsty przypadek, nawet po trawce). A wtedy autora czekają koszmarne przeżycia, bo będzie myslał że ma chorobę psychiczną.
Słowem: dobrze że niczego nie ćpa i nie jara.
Autorze, przyznasz się na co choruje Twój tata?
Statystyki, które przytoczyła madoja są mi osobiście znane, na podobnych opiera się mój psychiatra, który powtarza by nie porzucać marzeń o kolejnym macierzyństwie...
Autorze, chorzy psychicznie mają dzieci, mogą być dobrymi rodzicami kiedy się leczą, mają leki i psychoterapię, nie potępiaj swojej matki tylko dlatego, że pokochała kogoś chorego. Loka Ci dobrze napisala, idź najpierw co specjalisty by rozwiał Twoje wątpliwości bo póki co jest w Tobie tyle gniewu i żalu i nie wiadomo czego jeszcze, że chyba wręcz ciężko do Ciebie dotrzeć z racjonalnymi argumentami... i nie tylko choroby psychiczne można odziedziczyć ale to już napisała Loka to nie będę się powtarzać.
A tak z ciekawości, kiedy u Ciebie schizofrenia dała znać po raz pierwszy? Ile miałaś lat?
Autorze, przyznasz się na co choruje Twój tata?
Statystyki, które przytoczyła madoja są mi osobiście znane, na podobnych opiera się mój psychiatra, który powtarza by nie porzucać marzeń o kolejnym macierzyństwie...
Autorze, chorzy psychicznie mają dzieci, mogą być dobrymi rodzicami kiedy się leczą, mają leki i psychoterapię, nie potępiaj swojej matki tylko dlatego, że pokochała kogoś chorego. Loka Ci dobrze napisala, idź najpierw co specjalisty by rozwiał Twoje wątpliwości bo póki co jest w Tobie tyle gniewu i żalu i nie wiadomo czego jeszcze, że chyba wręcz ciężko do Ciebie dotrzeć z racjonalnymi argumentami... i nie tylko choroby psychiczne można odziedziczyć ale to już napisała Loka to nie będę się powtarzać.
Ciekawe czy te dzieci też tak gardzą takimi rodzicami jak autor? Może lepiej nie mieć dzieci? Wychowujesz, dbasz, starasz się mimo choroby, a dziecko Cię olewa i nie szanuję, choćbyś na rzęsach stawał.
Rita, ojciec ma schizofrenię paranoidalną.
Teraz staram się zmieniać, swój stosunek do niego, próbuje z nim inaczej rozmawiać i w ogóle jakos żyć z nim inaczej, czyli czytaj jako: lepiej i po ludzku. Napisałem, że to nie zawsze jest łatwe i nie zawsze mi wychodzi, czasem wskoczą emocje? No jest tak, ale i tak jest lepiej, niż było. Niektórych swoich zachowań z poprzednich lat się wstydzę.
Widywałam w necie posty niskich facetów, nienawidzących swoich rodziców za to że zrobili dziecko, mimo że oboje byli niscy.
Autorze.
Wyobraź sobie sytuację że Twój tata jest zdrowy, jesteś wolny od tych doświadczeń, a tej choroby nigdy nie było w Waszej rodzinie.
I ta dziewczyna z którą obecnie jesteś, którą teraz kochasz, mówi Ci że ma chorobę psychiczną, ale jest pod kontrolą lekarza, bierze leki, i funkcjonuje normalnie. Czy - gdy minąłby pierwszy szok - i tak byś ją rzucił? Strzelam że nie, bo widziałbyś że jednak ona żyje zwyczajnie. Kochałbyś ją i nie chciałbyś jej zostawiać.
Pomyśl w taki sposób i wtedy może zrozumiesz swoją mamę.
madoja pierwszy raz w okolicach 18tki bodaj. A w zeszłym roku mnie przediagnozowano na zaburzenia schizoafektywne.
ross coś w tym jest. My na pewno nie chcemy robić tajemnicy z choroby, chcemy ją jak i zarówno inne zaburzenia psychiczne oddemonizować dziecku i otwarcie i w prosty sposób o nich mówić, bo to dotknąć może każdego tak naprawdę i nikt sobie tego nie wybiera, a nie chciałabym by moja córka stygmatyzowała innych z takich powodów. I mamy nadzieję, że ja uwrażliwimy na taką krzywdę i nie powie mi nigdy "wstydzę się Ciebie bo jesteś chora". A jak będzie to pokaże czas. A, że macierzyństwo bywa niewdzięczne... cóż, co zrobisz.
Coś w tym jest. Ale w stosunku do zdrowych rodziców dzieci tez bywają niegrzeczne, olewający i wredne, zależy od dziecka.
Rita, rozumiem w 18 roku życia miałaś diagnozę, a czy schozofrenia, jakieś objawy, chociażby niewielkie bywały w dzieciństwie, jak teraz sięgasz pamięcią? Czy to się zaczęło nagle?
Ciekawe czy te dzieci też tak gardzą takimi rodzicami jak autor? Może lepiej nie mieć dzieci? Wychowujesz, dbasz, starasz się mimo choroby, a dziecko Cię olewa i nie szanuję, choćbyś na rzęsach stawał.
Znam trzy osoby, teraz już są dorosłymi, których jedno z rodziców choruje psychicznie (jedna osoba - CHAD, dwie - schizofrenia), żadne z tej trójki nie ma pretensji - delikatnie rzecz nazywając - do swych rodziców o to, że mimo choroby zdecydowali się na powołanie ich do życia, nie złoszczą się (z powodu ich choroby) na nich, nie gardzą nimi. Ba, do tej pory, mimo założenia własnych rodzin, mimo że co jakiś czas u chorych pojawiają się bardzo ostre objawy, nie tylko utrzymują bliskie kontakty, ale są wzajemnie dla siebie wsparciem i sobie pomagają. Można? Można.
rossanka napisał/a:Ciekawe czy te dzieci też tak gardzą takimi rodzicami jak autor? Może lepiej nie mieć dzieci? Wychowujesz, dbasz, starasz się mimo choroby, a dziecko Cię olewa i nie szanuję, choćbyś na rzęsach stawał.
Znam trzy osoby, teraz już są dorosłymi, których jedno z rodziców choruje psychicznie (jedna osoba - CHAD, dwie - schizofrenia), żadne z tej trójki nie ma pretensji - delikatnie rzecz nazywając - do swych rodziców o to, że mimo choroby zdecydowali się na powołanie ich do życia, nie złoszczą się (z powodu ich choroby) na nich, nie gardzą nimi. Ba, do tej pory, mimo założenia własnych rodzin, mimo że co jakiś czas u chorych pojawiają się bardzo ostre objawy, nie tylko utrzymują bliskie kontakty, ale są wzajemnie dla siebie wsparciem i sobie pomagają. Można? Można.
Znaczy że ja jestem zły, niewdzięczny gnojek, że targają/targały mną różne, nie zawsze miłe, emocje? I że ogólnie słabo z moim stosunkiem do ojca?
Znaczy że ja jestem zły, niewdzięczny gnojek, że targają/targały mną różne, nie zawsze miłe, emocje? I że ogólnie słabo z moim stosunkiem do ojca?
Niczego takiego nie sugerowałam. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że jesteś złym człowiekiem. Że targają Tobą różne silne emocje, że niektóre ukrywasz, że sobie z tym wszystkim nie radzisz - tak. Stąd w mym poprzednim poście propozycja psychoterapii.
Napisałam o mych znajomych odpowiadając na post Rossanki, ale też po to, byś Ty także wiedział, że żywione przez Ciebie uczucia i zachowania wobec ojca nie są obowiązujące. Tylko tyle i aż tyle.
Ale jeśli usiłujesz przypisać mi opinię o Tobie jako złym człowieku, to może to projekcja?
Projekcja (od łac. proicere – "wyrzucać przed siebie") – mechanizm obronny polegający na przypisywaniu innym własnych niepożądanych uczuć[1], poglądów, zachowań lub cech najczęściej negatywnych. (...)
30 2023-01-14 13:25:14 Ostatnio edytowany przez Toomek18 (2023-01-14 13:27:49)
Widywałam w necie posty niskich facetów, nienawidzących swoich rodziców za to że zrobili dziecko, mimo że oboje byli niscy.
Autorze.
Wyobraź sobie sytuację że Twój tata jest zdrowy, jesteś wolny od tych doświadczeń, a tej choroby nigdy nie było w Waszej rodzinie.
I ta dziewczyna z którą obecnie jesteś, którą teraz kochasz, mówi Ci że ma chorobę psychiczną, ale jest pod kontrolą lekarza, bierze leki, i funkcjonuje normalnie. Czy - gdy minąłby pierwszy szok - i tak byś ją rzucił? Strzelam że nie, bo widziałbyś że jednak ona żyje zwyczajnie. Kochałbyś ją i nie chciałbyś jej zostawiać.
Pomyśl w taki sposób i wtedy może zrozumiesz swoją mamę.
Madoja, to nie jest łatwe pytanie. Ciężko mi się postawić w tej sytuacji. Gdybym usłyszał, że ta choroba psychiczna już jest, jest pewna i zdiagnozowna, nie wiem, czy umiałbym kontynuować swobodnie związek. Może z czasem bym się oswoił? Nie wiem. To czyste gdybanie, nigdy nie wiadomo, co by się zrobiło.. Ale - tak myślę - nie chciałbym mieć dziecka. Dużo by też zależało od tego jak dana osoba funkcjonuje. Ale - z obecnej perspektywy - chyba bym miał obawy co do wspólnego życia.
I dlatego boję się, że jak jej powiem prawdę o chorobie mojego ojca, to koniec z nami.
A za dobrze się nie traktuje u nas ludzi chorych psychicznie czy z jakimiś zaburzeniami
madoja napisał/a:Widywałam w necie posty niskich facetów, nienawidzących swoich rodziców za to że zrobili dziecko, mimo że oboje byli niscy.
Autorze.
Wyobraź sobie sytuację że Twój tata jest zdrowy, jesteś wolny od tych doświadczeń, a tej choroby nigdy nie było w Waszej rodzinie.
I ta dziewczyna z którą obecnie jesteś, którą teraz kochasz, mówi Ci że ma chorobę psychiczną, ale jest pod kontrolą lekarza, bierze leki, i funkcjonuje normalnie. Czy - gdy minąłby pierwszy szok - i tak byś ją rzucił? Strzelam że nie, bo widziałbyś że jednak ona żyje zwyczajnie. Kochałbyś ją i nie chciałbyś jej zostawiać.
Pomyśl w taki sposób i wtedy może zrozumiesz swoją mamę.Madoja, to nie jest łatwe pytanie. Ciężko mi się postawić w tej sytuacji. Gdybym usłyszał, że ta choroba psychiczna już jest, jest pewna i zdiagnozowna, nie wiem, czy umiałbym kontynuować swobodnie związek. Może z czasem bym się oswoił? Nie wiem. To czyste gdybanie, nigdy nie wiadomo, co by się zrobiło.. Ale - tak myślę - nie chciałbym mieć dziecka. Dużo by też zależało od tego jak dana osoba funkcjonuje. Ale - z obecnej perspektywy - chyba bym miał obawy co do wspólnego życia.
I dlatego boję się, że jak jej powiem prawdę o chorobie mojego ojca, to koniec z nami.
A za dobrze się nie traktuje u nas ludzi chorych psychicznie czy z jakimiś zaburzeniami
Jeżeli jesteś absolutnie pewien, że nie chcesz mieć dzieci, to zawsze możesz zrobić wazektomię.
Ale osobiście jednak doradziłabym Ci najpierw rozmowę o Twoich obawach i z psychiatrą i z psychoterapeutą. W końcu możesz być w tych ponad 80% bez choroby.
madoja napisał/a:Widywałam w necie posty niskich facetów, nienawidzących swoich rodziców za to że zrobili dziecko, mimo że oboje byli niscy.
Autorze.
Wyobraź sobie sytuację że Twój tata jest zdrowy, jesteś wolny od tych doświadczeń, a tej choroby nigdy nie było w Waszej rodzinie.
I ta dziewczyna z którą obecnie jesteś, którą teraz kochasz, mówi Ci że ma chorobę psychiczną, ale jest pod kontrolą lekarza, bierze leki, i funkcjonuje normalnie. Czy - gdy minąłby pierwszy szok - i tak byś ją rzucił? Strzelam że nie, bo widziałbyś że jednak ona żyje zwyczajnie. Kochałbyś ją i nie chciałbyś jej zostawiać.
Pomyśl w taki sposób i wtedy może zrozumiesz swoją mamę.Madoja, to nie jest łatwe pytanie. Ciężko mi się postawić w tej sytuacji. Gdybym usłyszał, że ta choroba psychiczna już jest, jest pewna i zdiagnozowna, nie wiem, czy umiałbym kontynuować swobodnie związek. Może z czasem bym się oswoił? Nie wiem. To czyste gdybanie, nigdy nie wiadomo, co by się zrobiło.. Ale - tak myślę - nie chciałbym mieć dziecka. Dużo by też zależało od tego jak dana osoba funkcjonuje. Ale - z obecnej perspektywy - chyba bym miał obawy co do wspólnego życia.
I dlatego boję się, że jak jej powiem prawdę o chorobie mojego ojca, to koniec z nami.
A za dobrze się nie traktuje u nas ludzi chorych psychicznie czy z jakimiś zaburzeniami
Masz chłopaku dopiero 18 lat a organizm jeszcze trochę szaleje zaczynasz wyrastać z bycia dzieckiem pora zamykać okres dzieciństwa i brać odpowiedzialność za swoje stany psychiczne na siebie - jakiekolwiek ucieczki zwody obwinianie użalanie się nad sobą to pułapki,mordęga i szkodliwe myślenie
dobrze że zdajesz sobie sprawę z tego co czujesz i jak myślisz o rodzicach jet nad czym popracować i od czego zacząć
jak chcesz być mężczyzną przez duże M to praca w stronę pogodzenia się z tatą Ciebie czeka inaczej trudniej Ci będzie akceptować i lubić siebie masz szansę rozwijać się i pracować nad emocjami
rzuca Tobą jeszcze to też taki okres i wiek
Moje problemy to mają bardzo,bardzo niewiele wspólnego z chorobą taty a mój starszy brat był zdrowy psychicznie
Może uda mi się kiedyś wyprowadzić na prostą relacje z ojcem. I właśnie zrobię tak, jak mi tu prppnowano kilka razy: wizyta gdzieś, gdzie mi pomogą trochę poukładać w głowie. I spojrzeć na wszystko z dystansem.
Trzymam kciuki.
W wyniku psychoterapii pacjent nie staje się lepszym człowiekiem, nie staje się doskonalszy czy szlachetniejszy w swoich potrzebach i pragnieniach, nie otrzymuje nowej osobowości, nie nabywa umiejętności zabezpieczających go przed kłopotami życiowymi. W wyniku psychoterapii pacjent staje się bardziej świadomy tego, jaki jest i tego, co przeżywa. Staje się bardziej świadomym własnych pragnień i własnych zobowiązań, własnych możliwości i ograniczeń. Staje się bardziej świadomy tego, jaki jest świat, w którym żyje, jacy są ludzie, ci najbliżsi i ci, z którymi musi współdziałać w realizacji swoich celów życiowych; jest bardziej świadomy ich reakcji i wpływu na siebie. Zdolność do bycia świadomym daje mu nowe możliwości kierowania własnym zachowaniem, zgodnie z zamierzonymi celami i zgodnie z dostępnymi możliwościami. Stwarza mu możliwości osiągania tego, co dotychczas wydawało mu się niemożliwe do osiągnięcia. Odzyskuje nadzieję na powrót do realności swojego istnienia, niosącego sukcesy i porażki, radości i cierpienie.