Witajcie, piszę do was, bo już nie umiem sobie poradzić. Dwa i pół miesiąca temu zostawił mnie mój partner po 14 latach związku. Od jakiegoś czasu było między nami dużo chłodniej, cały czas siedział z nosem w telefonie, nie mówił co nie gra. Jednego dnia poprosił o przerwę, stwierdził, że nie czuje się usatysfakcjonowany naszą relacją, twierdził że nie potrafimy rozmawiać, niczego nie zbudowaliśmy, że nie wie co czuje i musi wszystko przemyśleć i zostać sam. Dałam mu czas, przeniosłam się do innego mieszkania. Miesiąc później powiedział mi, że to koniec, że jego uczucia się wypaliły i nie da nam kolejnej szansy, że nie widzi już ze mną wspólnej przyszłości. Coś we mnie pękło, prosiłam o ostatnią szansę, zachowywałam się dość żałośnie... Tydzień później przywiózł wszystkie moje rzeczy, ograniczył mnie w mediach społecznościowych, poprosił żebym więcej do niego nie pisała i zupełnie przestał się odzywać. Zostałam nagle sama mając 37 lat, z marzeniami, z niezrealizowanymi wspólnymi planami na przyszłość. Pierwsze półtora miesiąca przepłakałam, nadal miewam ataki płaczu i paniki, budzę się nocami. Święta były dla mnie koszmarem. Jestem kompletnie rozbita, czuję się strasznie samotna i nie wiem co mam ze sobą dalej zrobić... Nadal go kocham i tęsknię za nim. Nie potrafię wyrzucić go ze swojego serca. Najgorsze jest to, że jakaś część mnie jeszcze wierzy w to, że on wróci, chociaż zdrowy rozsądek mówi, że nie ma takiej opcji i pewnie kogoś poznał. Jestem przerażona, że w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny...
2 2022-12-31 16:49:43 Ostatnio edytowany przez szeptem (2022-12-31 16:50:45)
Przykro mi, że to Cię spotkało ale spokojnie, czas uleczy rany i jeszcze będziesz szczęśliwa. Musisz jednak pogodzić się z rzeczywistością i przeżyć proces żałoby po tej relacji. Zajmie to jakiś czas i nie da się tego przyspieszyć. W każdym razie nie odzywaj się do exa i nie proś o kolejne szanse - skoro tak postąpił to znaczy, że już Cię nie kocha no i zapewne kogoś nowego poznał, skoro siedział ciągle w telefonie. Masz 37 lat, jeszcze zdążysz kogoś poznać ale pod warunkiem przepracowania tej sytuacji. Nawet i na dziecko jest jeszcze szansa - ja urodziłam pierwsze (i jedyne) w wieku 40,5 lat więc wszytko przed Tobą. Wypłacz się, przeżyj co trzeba - będzie coraz lepiej.
Witaj, też przez to przechodziłem. Najważniejsze jest aby się uporać z przeszłością, najlepiej, żeby nie kontaktować się z nim, nie zaglądać na jego konta społecznościowe, przydatny jest też ktoś zaufany kto wysłucha doradzi, z czasem będzie dobrze. Jeśli siedział z nosem w telefonie to już można się domyślić, że raczej w gierki to on nie grał.
"Jestem przerażona, że w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny..."
37 lat to jeszcze nie dramat myślę, że z dwojga złego dobrze, że teraz to zakończył, niż by miał Ci kraść kolejne lata tkwiąc w związku nie kochając Cię.
Witajcie, piszę do was, bo już nie umiem sobie poradzić. Dwa i pół miesiąca temu zostawił mnie mój partner po 14 latach związku. Od jakiegoś czasu było między nami dużo chłodniej, cały czas siedział z nosem w telefonie, nie mówił co nie gra. Jednego dnia poprosił o przerwę, stwierdził, że nie czuje się usatysfakcjonowany naszą relacją, twierdził że nie potrafimy rozmawiać, niczego nie zbudowaliśmy, że nie wie co czuje i musi wszystko przemyśleć i zostać sam. Dałam mu czas, przeniosłam się do innego mieszkania. Miesiąc później powiedział mi, że to koniec, że jego uczucia się wypaliły i nie da nam kolejnej szansy, że nie widzi już ze mną wspólnej przyszłości. Coś we mnie pękło, prosiłam o ostatnią szansę, zachowywałam się dość żałośnie... Tydzień później przywiózł wszystkie moje rzeczy, ograniczył mnie w mediach społecznościowych, poprosił żebym więcej do niego nie pisała i zupełnie przestał się odzywać. Zostałam nagle sama mając 37 lat, z marzeniami, z niezrealizowanymi wspólnymi planami na przyszłość. Pierwsze półtora miesiąca przepłakałam, nadal miewam ataki płaczu i paniki, budzę się nocami. Święta były dla mnie koszmarem. Jestem kompletnie rozbita, czuję się strasznie samotna i nie wiem co mam ze sobą dalej zrobić... Nadal go kocham i tęsknię za nim. Nie potrafię wyrzucić go ze swojego serca. Najgorsze jest to, że jakaś część mnie jeszcze wierzy w to, że on wróci, chociaż zdrowy rozsądek mówi, że nie ma takiej opcji i pewnie kogoś poznał. Jestem przerażona, że w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny...
Bardzo mi przykro.
Ale teraz będziesz miała, możliwie i prawdopodobnie, jeden z...lepszych okresów w swoim życiu. Trzeba tylko dobrze przeżyć żałobę po związku (i powinno to trwać tyle, ile potrzebujesz, żeby trwało. Nie tyle ile ktoś powie, że powinno), nie rzucać się teraz w ramiona pierwszego-lepszego, pobyć trochę sama ze sobą i trzeba spróbować odkryć i poznać bardziej samą siebie. To pozwoli Ci wejść w kolejny związek silniejszą, bardziej pewną swoich własnych uczuć i przede wszystkim...nie będziesz uzależniać swojego szczęścia tylko od konieczności obecności drugiej osoby w Twoim życiu.
Odnośnie tego, że go kochasz - Na pewno miłość, jeżeli była prawdziwa, nie ulotni się tak prędko i będziesz za nim tęsknić, ale to tez minie, przerodzi się w sentyment.
37 lat to jest bardzo dobry wiek . Jeszcze masz całkiem sporą szansę na poznanie kogoś wartościowego i założenie rodziny.
Dobrze mówić... Raczej to żadne pocieszenie.
Byłas w związku pod dyktando faceta, nie artykułowaś swoich oczekiwań, żeby mu nie nacisnąć na odcisk, żeby tylko był...
I zostałaś z ręką w nocniku...Miałaś czas na założenie rodziny, nie wykorzystałaś.
Teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, co ma być to będzie, zamknij ten rozdział.
6 2022-12-31 19:25:25 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-12-31 19:25:47)
Wszystko już Ci napisano.
Zakochasz się. I kiedyś spojrzysz na sprawy inaczej..
Jakich planów nie zrealizowałaś i dlaczego? Może to wcale nie był fajny partner do realizacji tych planów i lepiej że już go nie ma? 14 lat razem i co razem zbudowaliście?
7 2022-12-31 19:36:51 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-12-31 19:37:05)
Wszystko już Ci napisano.
Zakochasz się. I kiedyś spojrzysz na sprawy inaczej..
Jakich planów nie zrealizowałaś i dlaczego? Może to wcale nie był fajny partner do realizacji tych planów i lepiej że już go nie ma? 14 lat razem i co razem zbudowaliście?
tez tak to widze. nie ma czego zalowac. 14 lat razem i ani malzenstwa, ani rodziny. zmarnowalas najlepszy czas na urodzenie dziecka w trakcie zwiazku z nim. nie ma po kim plakac.
Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi. Tak, zgadzam się, nie wykorzystałam czasu na założenie rodziny. Długo nie byłam na to gotowa, chciałam się najpierw realizować zawodowo, pomóc rodzinie, która miała bardzo ciężką sytuację. Później przyszła codzienna rutyna i nie wiem kiedy przeleciało sporo czasu. A gdy poczułam, że tego chcę, że to ten czas, usłyszałam, że jestem za stara... Nie wiem jak długo może trwać taka żałoba. Minęły już ponad 2 miesiące a wszystko jest takie świeże i nadal niesamowicie boli...
2 miesiące to jest nic. Żałoba trwa zwykle sporo dłużej, myślę że rok to takie minimum - a potem będzie już tylko lepiej.
Po 14 latach związku to co najmniej rok.
Idź na terapię, powinna pomóc.
Zakładając, że kogoś poznał, spójrz na ten związek z innej strony. Naprawdę chciałabyś być z kimś, kto będąc w związku wchodzi w nową relację, romans? Bądź wdzięczna, że to tylko 14 lat i nic poza emocjami nie tracisz. Masz naprawdę czas na poznanie kogoś nowego, nie teraz, nie za pół roku. Przepracuj to w sobie, przeżyj wszystkie etapy rozstania itp i kiedy już będziesz gotowane, zacznij się rozglądać za kimś innym. Zakładając że będziesz mieć wtedy 40 lat, na dziecko może nie być za późno, w tym wieku też można poznać kogoś wartościowego, bo skoro Ty jesteś wartościowa, to takich ludzi musi być przecież więcej, prawda?
Bardzo Ci współczuję, wiem jak to boli, ale to co czujesz jest całkowicie normalne, jeśli chcesz łatwiej sobie z tymi emocjami poradzić, polecam psychologa , któremu się wygadasz, zrzucisz ten ciężar, który da Ci energię do działania i wiele cennych rad. Rozważ to.
12 2023-01-03 13:01:40 Ostatnio edytowany przez bullet (2023-01-03 13:16:11)
.. zdrowy rozsądek mówi, że nie ma takiej opcji i pewnie kogoś poznał.
sama sobie odpowiedziałaś, tzn wskazałaś to co pojawia się chyba w każdym wątku.
.. Od jakiegoś czasu było między nami dużo chłodniej, cały czas siedział z nosem w telefonie, nie mówił co nie gra...
przedmiot, telefon ... jest charakterystyczny, jego wyjaśnienia również. Milczał bo od dawna był emocjonalnie związany z kimś innym, nie czuł potrzeby komunikowania.
Rutyna zrobiła spięcia na przewodach i nawet nie zapalały się czerwone lampki w Twojej głowie w czasie gdy dawno powinny wyć syreny alarmowe.
w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny...
Zapewniam Cię, ze poznasz, potrzebujesz jakiegoś czasu by emocjonalnie stanąć na nogi, wtedy dojrzysz, że jest dobrze.
Gdy zrozumiesz (a to potrwa) i dotrze do Ciebie, że tak na prawdę to los się do Ciebie uśmiechnął, życie daje Ci szanse.
Przede wszystkim ciesz się, że nie miałaś z nim rodziny ani dzieci bo w przeciwnym razie była byś w gorszej sytuacji lub jak kto woli w czarnej d..ie.
Idź na terapię to pomoże Ci to szybciej przepracować i szybciej stanąć na nogi, tak żebyś szybciej była w stanie znów chodzić na randki. Inaczej długo się jeszcze będziesz sama po tym podnosić, upadać i mazać przez nadchodzące miesiące o ile nie lata - a nie ma co marnować czasu, wystarczająco dużo go już z nim zmarnowałaś, nie marnuj więc go więcej, zapisz się na terapię. Głowa do góry.
Zostałam nagle sama mając 37 lat, z marzeniami, z niezrealizowanymi wspólnymi planami na przyszłość. Pierwsze półtora miesiąca przepłakałam, nadal miewam ataki płaczu i paniki, budzę się nocami. Święta były dla mnie koszmarem. Jestem kompletnie rozbita, czuję się strasznie samotna i nie wiem co mam ze sobą dalej zrobić... Nadal go kocham i tęsknię za nim. Nie potrafię wyrzucić go ze swojego serca. Najgorsze jest to, że jakaś część mnie jeszcze wierzy w to, że on wróci, chociaż zdrowy rozsądek mówi, że nie ma takiej opcji i pewnie kogoś poznał. Jestem przerażona, że w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny...
Po pierwsze, nie zostałaś 'sama', tylko z Samą Sobą - więc zaopiekuj się teraz Samą Sobą - osobą która powinna być w tym momencie dla Ciebie najważniejsza i zacznij się wreszcie stawić na pierwszym miejscu - tam gdzie należysz.
Czy jakiekolwiek z tych marzeń możesz zrealizować sama ? Jest początek roku, wypisz sobie co możesz zrealizować samodzielnie i zacznij to robić.
'Jestem przerażona, że w tym wieku już nikogo wartościowego nie poznam, nie zakocham się i nie będę mieć szansy na założenie rodziny.' - No dalej sobie wmawiaj te brednie i dalej marnuj czas. Nie tylko zabrał Ci 14 lat, to nawet jak się wyniósł dalej Ci go kradnie - dlaczego ? Bo znów mu na to pozwalasz! Idź na terapie, to pomoże Ci zmienić Twoje myślenie i pokochaj siebie.
Nie, nie, 37 lat to nie dramat.
Kupisz sobie krem pod oczy na dekolt itd.
Poznasz kogoś, urodzisz trójkę bombelków i będziecie żyć długo i szczęśliwie w domku z ogródkiem pod miastem.
Teraz się obudź.
Najlepsze lata, młodość i atrakcyjność zostawiłaś bezpowrotnie w tym związku.
Bardzo mi przykro czytac to, co Cie spotkalo. Nikt nie zasluguje, zeby przezywac cos takiego. Nie moge sobie nawet wyobrazic, jak jest ci teraz smutno. Ale wiesz co? To minie. Nie za miesiac, nie za dwa, ale moze za dwa lata? Znam duzo kobiet, ktore poukladaly sobie zycie w okolicach 40 lat, i przezywaja teraz druga mlodosc Przezylas z nim kupe czasu, oczywiscie, ze teraz musisz przejsc zalobe. Trzymaj sie, nie jestes sama.
Przecież z tym pajacem i tak rodziny byś nie założyła. 14 lat poszło w pizdu tak czy siak, z nim czy bez niego.
Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi. Tak, zgadzam się, nie wykorzystałam czasu na założenie rodziny.
Wykonaj zamrożenie komórek jajowych i znajdz dobrego ginekologa. zamiast na terapie polecam 2 miesięce z chłopakiem w okolicach 20tki, a potem ruszać z życiem z kopyta. Płakać to będziesz na swoim ślubie, albo z innej okazji która jest warta twoich łez. Żaden facet nie jest.
Wykonaj zamrożenie komórek jajowych i znajdz dobrego ginekologa. zamiast na terapie polecam 2 miesięce z chłopakiem w okolicach 20tki, a potem ruszać z życiem z kopyta. Płakać to będziesz na swoim ślubie, albo z innej okazji która jest warta twoich łez. Żaden facet nie jest.
Zamrożenie udaje się bardzo rzadko i kosztuje sporo.
Jest rozwiązanie: jak ma być dziecko, to do banku spermy i to szybko.
Ale bardzo odradzam, bo dziecko nie będzie szczęśliwe, ani matka.
Terapia z chłopakiem 20 letnim
Służyć jako materac?
Dziwne podejście.
Służyć jako materac?
Dziwne podejście.
Przez 14 lat służyła jako zlewozmywarka z funkcją prania i gotowania.