Z samego rana napisaliśmy sobie miłego dnia, następnie ona zapytała jak się czuję, ja że obudziłem się i było w miarę ale dalej jestem chory, poczułem to jak wstałem z łóżka,
ona odpisała czy wrócę na sylwestra do naszego mieszkania,
ja odpisałem że nie jestem w stanie tego przewidzieć, nie mam szklanej kuli ale myślę że raczej tak,
ona odpisała że chyba powinienem wrócić (obecnie jestem w domu rodzinnym chory po świętach) i zapytała czy mierzyłem już gorączkę i czy zapisałem się do lekarza,
ja odpisałem że jeszcze nie mierzyłem gorączki ale wczoraj wieczorem miałem,
ona z tekstem jakie mam plany na dzisiaj? czy będę gdzieś jeździł ? (tak jakby nie wierzyła że jestem chory, sam nie wiem),
ja odpisałem że zaraz będę dzwonił do lekarza bo przecież niedawno wstałem, odpisałem że nie mam planów i gdzie niby mam jeździć jak chory jestem, a wstałem 25 minut temu i zdążyłem zrobić sobie herbatę i jakąś kanapkę na śniadanie,
ona do mnie że do lekarza to się dzwoni odrazu i że rozmawiając z przychodnią mogę robić herbatę i że ona tak to widzi.
Co wy o tym myślicie ? Ja odniosłem wrażenie że jej bardziej zależy na sylwestrze który ma być u nas w domu niż na moim zdrowiu.