janbucz12 napisał/a:pół roku temu poznałem dziewczynę. pierwsze 2-3 miesiące były intensywne spotkania, kontakt cały czas. ona powiedziała, że nic więcej nie chce ode mnie, tylko znajomość
Nie było emocji, jakoś nie widzi całego życia z Tobą. Nic jej przy Tobie nie trzyma.
w październiku, powiedziałem, że nie chce takiej znajomości, że kontaktuje się ze mną wtedy kiedy jej się nudzi... obraziła się na to
Pewnie tak było, że mieliście luźny kontakt, a jak ona chciała się spotkać, to się kontaktowała. Kontaktowała kiedy chciała się spotkać... A Ty jeśli Ci na niej zależy zamiast to wykorzystać, że ona inicjowała, to zrobiłeś z siebie "biednego misia" -- "ojej... czy musisz mnie tak traktować z buta? jak zabawkę? którą można wyrzucić? a sięgasz po nią tylko jak Ci się nudzi".
Po pierwsze nie buduje to twojej męśkiej wartości w jej oczach, tylko raczej takiego rozpłakanego pana...
Po drugie zamiast tworzyć dobrą relację, to robisz z tego szarpanie się o jakieś detale. Czyli relacja nie jest taka, którą by się chciało utrzymywać. Relacja to kłopot. O ile kobieta może opierać się na emocjach, to mężczyzna raczej powinien być stabilny.
ja po 3 dniach dodałem, że chciałbym się spotkać i w zgodzie zakończyć znajomość.... i przez miesiąc nie mieliśmy kontaktu
Ojej, ojej... spotkanie, podsumowujące... w zgodzie i zakończyć...
Trzeba było dać spokój i nie napierać skoro już napisałeś, że nie chcesz relacji, bo ona Cię źle traktuje...
Ale cóż... ona podjęła decyzję o ciszy...
ona się odezwała po miesiacu, że chce sie spotkać. wyjaśniliśmy sobie to wszystko.
Ona zakończyła, ona zainicjowała, było spotkanie. Ty robisz co ona uzna, że robicie.
powiedziała, że gdyby nie to że ma jakiś "sentyment" do mnie, to by nie chciała mnie znać, ale powiedziała, że spotkań nie będzie w zaden sposób inicjować - spoko
Ona widzi w Tobie potencjał, ale jak się do niej zbliżasz ,to ma wątpliwości. Coś jak rakieta, która może da radę latać, ale jakoś nie może wystartować. Więc pytanie czy jest sens do niej łądować paliwo...
przyszedł grudzień i każde spotkanie wychodziło z jej inicjatywy. czy to zwykłe spotkanie, czy jedzenie czy oglądanie wspólnie telewizji...
Noo... taki z Ciebie macher, że najpierw kwiczysz "nie będzie spotkań, bo dzwonisz gdy Ci się nudzi", potem twierdzisz, że będziesz coś wyjaśniał, ona funduje Ci milczenie przez miesiąc, a potem chodzisz na spotkania jakie ona inicjowała.
powiedziała mi też o swoich problemach, rzekomo nikomu innemu nie mówiła, tylko mi, bo czuła, że nie będę robił z niej "poszkodowanej"
No i fajnie. To akurat jest dobre.
Wprawdzie różni guru mówią, że nie można robić z siebie ramienia do wypłakiwania się, ale ja uważam przeciwnie...
Bardziej chodzi o reakcję mężczyzny... bo ona się chce wygadać, wypłakać... ale niekoniecznie chce użalania się nad sobą, współczucia, czy dawania rad.
kompletnie nie rozumiem o co chodzi... czy nagle w momencie kiedy ja odszedłem, zrozumiała co straciła?
Trochę jest zaangażowana, ale nie czuje że poderwiesz ją do lotu. Ona myśli, że jesteś okej, ale potem udowadniasz jej, że jest tak "bezpłciowo".
Tak też szaro i bez emocji napisałeś cały swój post. Nie wiadomo jak się Wasza relacja rozwija, jaki ma charakter, czy było zauroczenie, pożadanie, seks...