Hej,
moja sytuacja wygląda tak, byłam z chłopakiem 5 lat, szanowaliśmy się wzajemnie, nigdy nie było większych kłótni, bardzo dobrze sie dogadywaliśmy. uwielbiałam spędzać czas razem, miałam dużo czułości do niego. Natomiast nigdy nie czułam tego wow, motylków w brzuchu itp. Nie zaczęło się od typowego zakochania. Myślałam więc, że nie da się kogoś kochać. Myślałam, że nie da się kochać bez tych objawów. W końcu zmęczona sytuacją i swoimi rozterkami powiedziałam chłopakowi, że zawsze stresowałam się mówiąc kocham i tym samym wyszło, że go nie kocham. Obydwoje jesteśmy w okolicach 30tki. Rozstaliśmy się, wyprowadziłam się ze wspólnego mieszkania. Chłopak zrozumiał, życzył mi dobrze. Powiedział mi, że byłam miłością jego życia i rzeczywiście to widziałam, jak byliśmy razem. Kilka dni po rozstaniu zaczęłam żałować swojej decyzji, po wielu rozmowach, prośbach, kilku randkach zgodził się, żebym ponownie się wprowadziła. Daliśmy sobie czas do końca roku, żeby się po tym pozbierać. Ja szłam w lepszym kierunku, chodziłam do psychologa, przekonałam się, że nie potrzebuję fajerwerków, tylko własnie fajnego, stabilnego związku właśnie z nim. Byłam szczęśliwa.
Aż któregoś dnia on powiedział mi, że już dłużej nie może, od rozstania boli go brzuch przy mnie Nie mówił mi o tym podczas tych kilku miesięcy po powrocie. Tylko raz, że nie wie co czuje. W końcu powiedział mi przy rozstaniu, że mnie już nie kocha. Albo myśli, że nie kocha, bo do końca nie wie co jest pod tym bólem, który czuje. Wyprowadziłam się ponownie. Będzie chodził do psychologa. Poprosiłam o to, by dał mi znać, jeśli coś do mnie jeszcze będzie czuł. Zgodził się, ze za 3 miesiące da znać. Teraz nie chce żadnego kontaktu. Zapewniam go, że go kocham, ale mi nie wierzy
Na pewno też wkurzyłam go tym, że po rozstaniu nie dawałam mu spokoju, prosiłam, błagałam.
3 miesiące to strasznie długo, boję się, że nie będzie wiedział, że mi nadal zależy.
Strasznie żałuję tego rozstania, naprawdę okropnie. Chciałabym założyć z nim rodzinę.
Wiem, ze zawiodłam jego zaufanie, przez tyle lat myślał, że jestem w takim samym stopniu zakochana. Ale człowiek rozumie, jak traci.
Czy mogę zrobić cokolwiek, by odzyskać jego miłość? Czy tu może chodzić o zaufanie? Przecież byłam miłością jego życia i nie kocha się kogoś tylko dlatego, że ta osoba też.