Witam.
Piszę ten post bo nie mam za bardzo z kim się tym podzielić a pomyślałem, że dużo to pomoże.
Od początku byłem z partnerką 5 lat( 5 wspaniałych lat) nasz związek zaczęliśmy jak ja miałem 21 lat partnerka 20.
2 miesiące temu oświadczyłem się i było wszystko ok , ba nawet jeździliśmy za salą, pytaliśmy o zespoły itd.
Nadmienię, że partnerka uczęszczała na terapię do psychologa ( wcześniej epizod depresji 2,5 roku temu po śmierci brata we wszystkich złych chwilach byłem obok, trzymałem za rękę , wspierałem)
Mieszkaliśmy razem 4 lata w wynajętym mieszkaniu , miewaliśmy lepsze i gorsze okresy jak każda para ale tych lepszych było zdecydowanie więcej.
Każdy z nas się starał, kolację, śniadania do łóżka , jakieś wypady razem każdy wkładał coś w ten związek. 2 miesiące przed zaręczynami pod naciskiem dziewczyny kupiliśmy psa( bardzo chciała , ja chciałem żeby była szczęśliwa zgodziłem się )
I teraz najlepsze, że tydzień przed dniem kiedy dowiedziałem się że: Już nic nie czuję, nie jest szczęśliwa w tym związku i, że próbowałem ją kontrolować ( tutaj przykład jak to wyglądało: Ona mogła brać mój telefon i przeglądać zawartość nigdy nie miąłem z tym problemu, ja gdy tylko trzymałem go w ręce to atakowała mnie, że to nie moje i mam odłożyć)
było wszystko ok.
I teraz zwracam się z pytaniem do was jaki mógłby być prawdziwy powód zerwania , rozmawialiśmy dużo razy ale tak naprawdę nie padły z jej ust żadne konkrety tylko to co wyżej wymieniłem.
Teraz też pytanie po co przyjęła zaręczyny? Po co był ten pies? Po Co oglądanie sal weselnych ...
Po co to wszystko nie rozumiem do tej pory...