Nikt mnie nie chce. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nikt mnie nie chce.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 69 ]

Temat: Nikt mnie nie chce.

Cześć mam 20 lat i tak jak w tytule, mój problem polega na tym, że nikt mnie nie chce.

Ogólnie moje relacje leżą, nie mam też nowych przyjaciół, nie umiem nawiązywać nowych znajomości.

Zawsze obwiniałam wygląd, że to z nim coś nie tak. Mam wygląd jaki mam. Dbam o siebie jak mogę. Rysów twarzy sobie nie zmienię. Mówię o problemie mamie to moja mama mówi, że wszyscy jej mówią jaka jestem bardzo ładna więc to nie jest absolutnie żadnym problemem i ciągle zwala to na podejście do życia, charakter, że jestem osobą zamkniętą na innych i boję się odrzucenia. Coś w tym jest. Nie jestem super otwarta, ale w sumie jestem miła i przecież nieśmiałe, szare myszki kogoś mają. Mam wrażenie, że taki mój los, bo gdzie się nie obejrzę to różne dziewczyny są w związku. Wredne, miłe, ładne, brzydkie, nieśmiałe, przebojowe i można tak wymieniać. Denerwuję mnie to, że tak o siebie dbam, robię makijaż, ćwiczę, ogólnie rzecz biorąc dbam o siebie więcej niż taka np przeciętna szara myszka a ona i tak kogoś tam ma, na dodatek czasami takie nawet mają powodzenie. Ja wiem, że wygląd to nie wszystko, spokojnie, ale skoro nawet szare myszki (również z zachowania) kogoś potrafią zainteresować a ja nie to mnie szlak trafia. Czuję się strasznie w tym aspekcie życia zagubiona, bo niby wszystko mam. Ładny wygląd (wiadomo nie każdemu muszę się podobać) plus dobra jestem nieco wycofana, ale nie każdy musi być przebojowy plus serio jestem uprzejma to i tak to na nic.

Nie wiem już co mam robić. Niby dbam o siebie głównie dla siebie a nie dla innych, ale kiedy widzę, że to nic i tak nie daje to po co?. Równie dobrze mogę nie ćwiczyć, dużo jeść, nie malować się a i tak efekt będzie taki sam.
Zaraz napiszecie abym znalazła pasję i po prostu żyła swoim życiem, była cierpliwa i w końcu się odpowiedni facet znajdzie. Trudno być cierpliwym jak nie widać rezultatów, jakiegoś grama zainteresowania. Ja jestem jak najbardziej za pasją, ale taką dla siebie a nie żeby ktoś mnie docenił. Myślałam o zajęciach tanecznych, o siłowni (to też może być pasja) żeby iść głównie w siłownie, bo sprawia mi to przyjemność. Tylko też na to trzeba mieć kasę a chce iść na studia zaoczne. Nawet pasję kosztują sad.

Mój największy lęk to taki, że będę starała się być atrakcyjna, rozwijać się (chce umieć 2 języki obce) a i tak czegoś mi brak, coś robie źle i nie będę umiała w kontakty, że zawsze będę sama. Bardzo się boję samotności.

ps: Zaczęłam terapię. Mam nadzieję, że mi pomoże. Nie mogę tak dłużej żyć..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-08-31 20:05:01)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Jezuu, masz dopiero 20 lat, wyluzuj xD


Jak będziesz miała tyle lat co ja, to wtedy zacznij się martwić.


Zresztą, Ty jesteś dziewczyną, więc spokojnie kogoś znajdziesz tongue

3 Ostatnio edytowany przez jeneste92 (2022-08-31 20:11:25)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Zadbaj o swoją psychikę. Ludzie wolą trzymać się z daleka od takich negatywnie nastawionych do życia ludzi jak Ty. Przede wszystkim musisz siebie polubić, czuć, że jesteś wartościową osobą, inaczej nawet jeśli jakiś chłopak się Tobą zainteresuje to szybko zrezygnuje z tej znajomości, a Ty wpadniesz w jeszcze większy dół. Jak się odżywiasz? Jesz dużo białych makaronów, białego pieczywa, ryżu czy wybierasz produkty pełnoziarniste? U niektórych zdrowych ludzi nagły wzrost cukru we krwi po spożyciu węglowodanów prostych powoduje właśnie takie spadki nastroju, negatywne nastawienie, itd. Czy masz spadki nastroju na tydzień przed miesiączką? W którym jesteś dniu cyklu?

4

Odp: Nikt mnie nie chce.

Zainstaluj tindera, a zobaczysz jakie masz powodzenie smile
Pewność siebie wzrośnie natychmiast.

5

Odp: Nikt mnie nie chce.

Masz 20 lat, a już wypowiadasz się jak sfrustrowana desperatka, w dodatku nieco wink zawistna. Relacje to nie sprawdzian z matmy, to nie działa tak, że jak zdobędziesz jakieś wyznaczone przez siebie punkty (dbanie o siebie, makijaż, siłownia), to staniesz wyżej w hierarchii od kogoś, kogo sklasyfikujesz jako szarą myszkę. Nie Ty wybierasz przecież. Gdybyś się z kimś związała, a inny facet wypunktował Twojego wybranka na tej samej zasadzie, że ma lepszą sylwetkę i jest wyższy na przykład, więc to niesprawiedliwe, to jak byś zareagowała? Przyznała mu rację czy popukała się po głowie?
Poza tym - czy zależy Ci na kimkolwiek czy to po prostu ot tak, chcesz, żeby ktoś - ktokolwiek - się Tobą zainteresował? To drugie raczej odstrasza, nikt nie chce być kimkolwiek. wink

6

Odp: Nikt mnie nie chce.
SaraS napisał/a:

Masz 20 lat, a już wypowiadasz się jak sfrustrowana desperatka, w dodatku nieco wink zawistna. Relacje to nie sprawdzian z matmy, to nie działa tak, że jak zdobędziesz jakieś wyznaczone przez siebie punkty (dbanie o siebie, makijaż, siłownia), to staniesz wyżej w hierarchii od kogoś, kogo sklasyfikujesz jako szarą myszkę. Nie Ty wybierasz przecież. Gdybyś się z kimś związała, a inny facet wypunktował Twojego wybranka na tej samej zasadzie, że ma lepszą sylwetkę i jest wyższy na przykład, więc to niesprawiedliwe, to jak byś zareagowała? Przyznała mu rację czy popukała się po głowie?
Poza tym - czy zależy Ci na kimkolwiek czy to po prostu ot tak, chcesz, żeby ktoś - ktokolwiek - się Tobą zainteresował? To drugie raczej odstrasza, nikt nie chce być kimkolwiek. wink

Nie jestem desperatką tylko dziewczyną która widzi, że skoro nikt się mną nie interesuję to jestem nieatrakcyjna. Zauważyła to i chce to zmienić, ale nic mi na tym polu nie wychodzi. Nie robię tak, że latam za facetami tylko robie wokół siebie coś i staram się być miła. Może mi brakuje jeszcze pewności siebie, nie mam już bladego pojęcia. Jakbyś widziała, że nikt się tobie nie interesuje to też byś się zastanawiała dlaczego tak się dzieje i starała się jakoś zmienić ten stan rzeczy.

Chce aby nie ktoś się zainteresował a ktoś kto mi się np spodoba albo widzę, że to fajny facet.

Mam ochotę tym wszystkim walnąć za przeproszeniem. Im więcej nad tym myślę tym mi coraz gorzej, czuje się jakby taki był mój los, że ktoś mnie kara nie wiem za co, że inni mogą mieć a ja nie i nie mam pojęcia dlaczego.

7

Odp: Nikt mnie nie chce.

No ale masz gdzieś tego fajnego faceta, co Ci się podoba, takiego konkretnego, czy na razie tak profilaktycznie panikujesz? Bo ponownie: jeśli nie masz nikogo na oku, nikogo konkretnego, z kim chciałabyś być, to znaczy, że potrzebujesz/chcesz/oczekujesz zainteresowania jakiegokolwiek mężczyzny. Nie dlatego, że chcesz być akurat z nim w związku, tylko żeby poczuć się lepiej sama ze sobą i podbić sobie samoocenę. Sama zresztą napisałaś, że to, że nikt Cię nie podrywa = jesteś nieatrakcyjna.
I to jest ta desperacja, którą miałam na myśli - Twoje podejście. Nie Twoje działania czy ich brak.

8

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:

Nie jestem desperatką tylko dziewczyną która widzi, że skoro nikt się mną nie interesuję to jestem nieatrakcyjna. Zauważyła to i chce to zmienić, ale nic mi na tym polu nie wychodzi. Nie robię tak, że latam za facetami tylko robie wokół siebie coś i staram się być miła. Może mi brakuje jeszcze pewności siebie, nie mam już bladego pojęcia. Jakbyś widziała, że nikt się tobie nie interesuje to też byś się zastanawiała dlaczego tak się dzieje i starała się jakoś zmienić ten stan rzeczy.

Armidak wybacz, ale....
Powyższa wypowiedź i równocześnie Twoja dyskusja w innym wątku (tym o zainteresowaniu Twoją osobą m.in przez Twojego kierownika z pracy) to bardzo, bardzo duża logiczna sprzeczność...

To jak jest naprawdę?

9

Odp: Nikt mnie nie chce.
Herne napisał/a:
Armidak napisał/a:

Nie jestem desperatką tylko dziewczyną która widzi, że skoro nikt się mną nie interesuję to jestem nieatrakcyjna. Zauważyła to i chce to zmienić, ale nic mi na tym polu nie wychodzi. Nie robię tak, że latam za facetami tylko robie wokół siebie coś i staram się być miła. Może mi brakuje jeszcze pewności siebie, nie mam już bladego pojęcia. Jakbyś widziała, że nikt się tobie nie interesuje to też byś się zastanawiała dlaczego tak się dzieje i starała się jakoś zmienić ten stan rzeczy.

Armidak wybacz, ale....
Powyższa wypowiedź i równocześnie Twoja dyskusja w innym wątku (tym o zainteresowaniu Twoją osobą m.in przez Twojego kierownika z pracy) to bardzo, bardzo duża logiczna sprzeczność...

To jak jest naprawdę?

Już ci wyjaśniam o co mi chodzi. Tak w pracy dostaje zainteresowanie swoją osobą. Przestałam chodzić na te śniadania to zainteresowali się czemu nie chodzę i mnie znowu zapraszali. Dużo dostałam komplementów w pracy, że jestem piękną itp. Jednak jest to zainteresowanie takie mega powierzchowne. Od osób które są już w związku, od obcokrajowców. Fajnie jest usłyszeć komplement, ale co mi z tego?.

Mi chodzi o zainteresowanie mną jako osobą. O mniej więcej rówieśników. Wśród rówieśników mam zerowe powodzenie. Chciałabym po prostu żeby ktoś chciał mnie poznać, pisał do mnie, zapraszał na randki. A tu nic się nie dzieje na tym polu. Nie mam również przyjaciół więc uważam, że mam jakieś braki społeczne i muszę jakoś nad tym popracować bo inaczej całe życie będę sama. Aha I coraz bardziej uważam że dbanie o sylwetke, makijaż, włosy mało daje, że tu chodzi o coś więcej, o te wnętrze.

Nie wiem zarazem co robić bo dobra moge skupić się na sobie ale potem obudzę się z ręką w nocniku. Bo starałam się być lepsza a tu wszyscy poparowani, pustka dalej i dziewczyny które nic wokół takiego nie robiły mają zajebkstych parterów. Czasami tak jest ze właśnie dziewczyną ma wystarczy mega otwarty charakter i jej jest na tym polu łatwo. Nie musi być wcale jakaś śliczna, jakaś z pasjami ale ma to coś, jakaś charyzmę, coś co przyciąga ludzi. Wiem że nie powinnam od razu tak negatywnie myśleć i się poddawać, zniechęcać.

10 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-01 09:27:26)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Kolejny raz zadziwia mnie sytuacja, kiedy czytam, że ktoś nie ma przyjaciół/znajomych płci obojga. Przecież my nie żyjemy w jakiejś próżni! Każdy ma kontakty z ludźmi, w różnorakich okolicznościach a jeszcze zostają znajomości ze studiów, szkoły czy nawet sąsiedzi...Coraz częściej pojawiają się wątki pisane przez osoby, z których każda zdaje się mieszkać na bezludnej wyspie..

11

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Kolejny raz zadziwia mnie sytuacja, kiedy czytam, że ktoś nie ma przyjaciół/znajomych płci obojga. Przecież my nie żyjemy w jakiejś próżni! Każdy ma kontakty z ludźmi, w różnorakich okolicznościach a jeszcze zostają znajomości ze studiów, szkoły czy nawet sąsiedzi...Coraz częściej pojawiają się wątki pisane przez osoby, z których każda zdaje się mieszkać na bezludnej wyspie..

Sąsiedzi mają swoje życie, nie będziesz u nich siedział godzinami czy wpraszal się na wajacje.
Znajomości że studiów są głównie na fb, bo ludzie rozjechali się po świecie, a Ci co zostali to mają rodziny. Koleżanka nie pojedzie z Tobą na weekend do spa, bo ma w domu męża i dzieci. Nie przyjdzie na wieczorny posiadówke, bo woli wieczór z mężem, albo z dziećmi trzeba coś porobić. I tak to się kręci . Może o to chodzi.

12 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-01 09:45:02)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Ross, za dużo, za często i za bardzo ZAKŁADASZ, że coś wygląda tak a nie inaczej..To może być wycienek pewnej populacji społeczeństwa, ale raczej ludzie mimo wszystko jeszcze coś robią poza tymi swoimi sprawami. Choćby osoby ze wspólnego kręgu znajomych, które się przyjaźnią i potem już, jak są w małżeństwach, to zdarza im się spotykać gdzies razem, wychodzić, wyjeżdżać.

Nie wiem, może ja żyję w innej rzeczywistości, gdzie jednak ludzie mają ze sobą kontakt, spotykają się regularniei nikt od nikogo się nie izoluje..

13

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Kolejny raz zadziwia mnie sytuacja, kiedy czytam, że ktoś nie ma przyjaciół/znajomych płci obojga. Przecież my nie żyjemy w jakiejś próżni! Każdy ma kontakty z ludźmi, w różnorakich okolicznościach a jeszcze zostają znajomości ze studiów, szkoły czy nawet sąsiedzi...Coraz częściej pojawiają się wątki pisane przez osoby, z których każda zdaje się mieszkać na bezludnej wyspie..

Nom. Mnie też to zadziwia, że ktoś nie potrafi dosłownie z nikim nawiązać bliższej znajomości.

Przeważnie przyczyną jest ta osoba, jej skupienie na sobie, oczekiwanie, że to inni wyjdą z inicjatywą, że inni będą nią zainteresowani. I to nawet nie chodzi o to, że dana osoba czuje się wyjątkowa i wydaje jej się, że należy jej się specjalne traktowanie. Najczęściej jest wręcz przeciwnie.
Sęk w tym, że ta osoba nie jest nikim zainteresowana, tak prawdziwie. Ona oczekuje zainteresowania, którego sama nie potrafi z siebie wykrzesać, gdyż tak bardzo jest skupiona na sobie.

14 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-09-01 09:59:39)

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Ross, za dużo, za często i za bardzo ZAKŁADASZ, że coś wygląda tak a nie inaczej..To może być wycienek pewnej populacji społeczeństwa, ale raczej ludzie mimo wszystko jeszcze coś robią poza tymi swoimi sprawami. Choćby osoby ze wspólnego kręgu znajomych, które się przyjaźnią i potem już, jak są w małżeństwach, to zdarza im się spotykać gdzies razem, wychodzić, wyjeżdżać.

Nie wiem, może ja żyję w innej rzeczywistości, gdzie jednak ludzie mają ze sobą kontakt, spotykają się regularniei nikt od nikogo się nie izoluje..

Nic nie zakładam tak jest. Mało razy było, że koleżanki w ostatniej chwili odwoływały spotkanie, bo dziecko, bo mąż, bo dziecko, bo mąż. Nie wnikałam czy to prawda czy nie. Wystarczył telefon Ross sorry nie przyjdę na spotkanie bo muszę z Kasią pojechać na judo, albo sorry, jedziemy do teściów.
Wspólne wyjazdy są ale rodzin. To zgoda. Jedna rodzina z dziećmi jedzie na wakacje z drugą rodziną z dziećmi w podobnym wieku. Nie ma tak, że rodzina zabiera ze sobą samotną koleżankę czy kolegę.
Może u mężczyzn jest inaczej oni są bardziej niezależni.
U mnie w zasadzie praktycznie wszystkie koleżanki, które urodziły dzieci i wyszły za mąż-kontakty się pokończyły.

15 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-01 10:16:46)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Ross, trzeba się z tym liczyć, szczególnie, jak się ma już dzieci, ale to nawet nie o to chodzi.
Ci ludzie istnieją, są bytem rzeczywistym, które mogą w każdej chwili takie spotkanie zaproponować. Samotni nie jeżdżą z rodzinami, bo raczej sami wiedzą, że to trochę niezręczne, kiedy ta rodzina podróżuje z małymi dziećmi. Ale co np z młodymi małżeństwami, które dzieci jeszcze nie mają? Otaczam się akurat ludźmi, którzy nie przechodzą od razu z etapu związku/narzeczeńśtwa/ślubu w dziecko, zazwyczaj jest przerwa, chociażby 1-2 letnia. Ludzie się przyjaźnią, bo np. pochodzą z tego samego środowiska czy dzielą wspólne zainteresowania. I nie mówię tutaj o spotykaniu się raz na tydzień albo częściej, ale już raz na miesiąc albo raz na te 2-3 miesiące, zależy od okoliczności...

To, co mnie bardziej uderza to twierdzenie, że ktoś W OGÓLE nie ma FIZYCZNIE żadnych bliskich mu osób, poza rodziną. To zwyczajnie nierealne po prostu, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Choćbym sam chciał, nie ma takiej opcji, żebym nie stykał się w swoim życiu z innymi, bo nie żyję w zamknięttej piwnicy czy na bezludnym atolu na środku Pacyfiku. Siłą rzeczy, chcąc sobie w życiu radzić, MUSZĘ nawiązywać kontakty! Sam bynajmniej w okresie szkolnym nie byłem zbyt śmiały, ale powiedzmy, że studia zmieniły mnie całkowicie pod tym względem, więc można takie rzeczy wypracować, aby móc ludzi poznawać i nawiązywać/utrzymywać kontakty. Dlatego dla mnie kosmosem jest twierdzenie, żę ktoś nie potrafi NEUTRALNIE zagadać do obcej osoby, niekoniecznie w klubie, ale choćby w sklepie czy innym punkcie usługowym, gdzie raczej rozmowa toczy się wokół kwestii neutralnych.
No nie, takie tłumaczenie do mnie nie trafia!

16

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

To, co mnie bardziej uderza to twierdzenie, że ktoś W OGÓLE nie ma FIZYCZNIE żadnych bliskich mu osób, poza rodziną. To zwyczajnie nierealne po prostu, przynajmniej z mojego punktu widzenia.

To jest bardzo realne.

17

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Ross, trzeba się z tym liczyć, szczególnie, jak się ma już dzieci, ale to nawet nie o to chodzi.
Ci ludzie istnieją, są bytem rzeczywistym, które mogą w każdej chwili takie spotkanie zaproponować. Samotni nie jeżdżą z rodzinami, bo raczej sami wiedzą, że to trochę niezręczne, kiedy ta rodzina podróżuje z małymi dziećmi. Ale co np z młodymi małżeństwami, które dzieci jeszcze nie mają? Otaczam się akurat ludźmi, którzy nie przechodzą od razu z etapu związku/narzeczeńśtwa/ślubu w dziecko, zazwyczaj jest przerwa, chociażby 1-2 letnia. Ludzie się przyjaźnią, bo np. pochodzą z tego samego środowiska czy dzielą wspólne zainteresowania. I nie mówię tutaj o spotykaniu się raz na tydzień albo częściej, ale już raz na miesiąc albo raz na te 2-3 miesiące, zależy od okoliczności...

To, co mnie bardziej uderza to twierdzenie, że ktoś W OGÓLE nie ma FIZYCZNIE żadnych bliskich mu osób, poza rodziną. To zwyczajnie nierealne po prostu, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Choćbym sam chciał, nie ma takiej opcji, żebym nie stykał się w swoim życiu z innymi, bo nie żyję w zamknięttej piwnicy czy na bezludnym atolu na środku Pacyfiku. Siłą rzeczy, chcąc sobie w życiu radzić, MUSZĘ nawiązywać kontakty! Sam bynajmniej w okresie szkolnym nie byłem zbyt śmiały, ale powiedzmy, że studia zmieniły mnie całkowicie pod tym względem, więc można takie rzeczy wypracować, aby móc ludzi poznawać i nawiązywać/utrzymywać kontakty. Dlatego dla mnie kosmosem jest twierdzenie, żę ktoś nie potrafi NEUTRALNIE zagadać do obcej osoby, niekoniecznie w klubie, ale choćby w sklepie czy innym punkcie usługowym, gdzie raczej rozmowa toczy się wokół kwestii neutralnych.
No nie, takie tłumaczenie do mnie nie trafia!

Aaa, spotkania co 2-3miesiace to zgoda. Myślałam, że rozmawiamy o koleżeństwie.
Co 2 czy nawet 4 miesiące to kontakty są, tylko nie nazwałabym to jakąś bliską relacją.
Co do par bez dzieci, to spotykają się z innymi parami. Nie, że para plus singiel.
Jak byłam dużo młodsza, miałam te 17 czy 20pare kat, czasem szlam na takie coś, kino, pizza  czy wycieczka z koleżanką i jej chłopakiem. Zwykle czułam się niezręcznie, zwłaszcza gdy obejmowali się obok w kinie, albo szliśmy we trójkę na spacer, oni objęvi, za rękę buziaczki, a ja obok. Czułam się jak 5 koło u wozu big_smile

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-01 10:33:49)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Realnym jest to, że żyjesz w izolacji od innych ludzi i nawet nie potrafisz się uśmiechnąć i odezwąć do Pani w sklepie, kiedy kupuejsz pieczywo? Realnym jest, że człowiek w wieku 30 lat nie ma ŻADNYCH przyjaciół ani znajomych, bo nagle pojawił się na tym świecie, zupełnie sam? Realnym jest, że sobie wmawia, że nie potrafi korzystać z daru mowy? To JAK taka osoba funkcjonuje, choćby w kwestiach zawodowych czy życiowych?
Bo właśnie z takowych często rodzą się znajomości, kontakty, które owocują przyjaźniami czy związkami.

Ross, a co ma pojęcie koleżeństwa do czasu czy częstości widywania się? Skoro obie strony lub jedna mają rodzinę, to skoro mogą sobie pozwolić jedynie na sporadyczne spotkania, to jednak nie znaczy, że się nie przyjaźnią! Wszytko pozostaje kwestią priorytetów i wiadomo, ze na pierwszym miejscu będzie małżonek i rodzina. Naotmiast twierdzenie, że przez 30 czy 40 lat nie miało się prawie nigdy niekogo bliskiego znajomego jest czystą herezją.

19

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:
Herne napisał/a:
Armidak napisał/a:

Nie jestem desperatką tylko dziewczyną która widzi, że skoro nikt się mną nie interesuję to jestem nieatrakcyjna. Zauważyła to i chce to zmienić, ale nic mi na tym polu nie wychodzi. Nie robię tak, że latam za facetami tylko robie wokół siebie coś i staram się być miła. Może mi brakuje jeszcze pewności siebie, nie mam już bladego pojęcia. Jakbyś widziała, że nikt się tobie nie interesuje to też byś się zastanawiała dlaczego tak się dzieje i starała się jakoś zmienić ten stan rzeczy.

Armidak wybacz, ale....
Powyższa wypowiedź i równocześnie Twoja dyskusja w innym wątku (tym o zainteresowaniu Twoją osobą m.in przez Twojego kierownika z pracy) to bardzo, bardzo duża logiczna sprzeczność...

To jak jest naprawdę?

Już ci wyjaśniam o co mi chodzi. Tak w pracy dostaje zainteresowanie swoją osobą. Przestałam chodzić na te śniadania to zainteresowali się czemu nie chodzę i mnie znowu zapraszali. Dużo dostałam komplementów w pracy, że jestem piękną itp. Jednak jest to zainteresowanie takie mega powierzchowne. Od osób które są już w związku, od obcokrajowców. Fajnie jest usłyszeć komplement, ale co mi z tego?.

Mi chodzi o zainteresowanie mną jako osobą. O mniej więcej rówieśników. Wśród rówieśników mam zerowe powodzenie. Chciałabym po prostu żeby ktoś chciał mnie poznać, pisał do mnie, zapraszał na randki. A tu nic się nie dzieje na tym polu. Nie mam również przyjaciół więc uważam, że mam jakieś braki społeczne i muszę jakoś nad tym popracować bo inaczej całe życie będę sama. Aha I coraz bardziej uważam że dbanie o sylwetke, makijaż, włosy mało daje, że tu chodzi o coś więcej, o te wnętrze.

Nie wiem zarazem co robić bo dobra moge skupić się na sobie ale potem obudzę się z ręką w nocniku. Bo starałam się być lepsza a tu wszyscy poparowani, pustka dalej i dziewczyny które nic wokół takiego nie robiły mają zajebkstych parterów. Czasami tak jest ze właśnie dziewczyną ma wystarczy mega otwarty charakter i jej jest na tym polu łatwo. Nie musi być wcale jakaś śliczna, jakaś z pasjami ale ma to coś, jakaś charyzmę, coś co przyciąga ludzi. Wiem że nie powinnam od razu tak negatywnie myśleć i się poddawać, zniechęcać.

Czytając Twoje poprzednie wypowiedzi - dalej przekaz jest trochę niespójny logicznie, ale ok, nieważne.
Popełniasz duży błąd, ciągle porównując się do innych. Nie sądzę też, aby wszyscy z Twojego otoczenia byli "poparowani" i teraz pytania: to ilu masz znajomych i na jak dużej populacji przeprowadziłaś obserwację, uzyskując wynik "wszyscy"?
Pisałaś, że rówieśnicy nie zwracają na Ciebie uwagi - a poruszasz się w ich gronie? Spotykasz się w jakiejś grupie np. ze szkoły?
A co do charakteru/wyglądu - każdy ma jakieś filtry, przez które patrzy na otaczającą go rzeczywistość. I dla jednego filtrem w kontaktach międzyludzkich będzie wygląd, a dla drugiego wygląd nie będzie miał dużego znaczenia.
Więc trzeba tylko znaleźć kogoś z podobnym zestawem filtrów w głowie...

P.S.
bagienni_k
rossanka
Powinniście się spotkać w rzeczywistości i pogadać przy jakiejś kawie/innym piwie.

20

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Realnym jest to, że żyjesz w izolacji od innych ludzi i nawet nie potrafisz się uśmiechnąć i odezwąć do Pani w sklepie, kiedy kupuejsz pieczywo? Realnym jest, że człowiek w wieku 30 lat nie ma ŻADNYCH przyjaciół ani znajomych, bo nagle pojawił się na tym świecie, zupełnie sam? Realnym jest, że sobie wmawia, że nie potrafi korzystać z daru mowy? To JAK taka osoba funkcjonuje, choćby w kwestiach zawodowych czy życiowych?
Bo właśnie z takowych często rodzą się znajomości, kontakty, które owocują przyjaźniami czy związkami.

Ross, a co ma pojęcie koleżeństwa do czasu czy częstości widywania się? Skoro obie strony lub jedna mają rodzinę, to skoro mogą sobie pozwolić jedynie na sporadyczne spotkania, to jednak nie znaczy, że się nie przyjaźnią! Wszytko pozostaje kwestią priorytetów i wiadomo, ze na pierwszym miejscu będzie małżonek i rodzina. Naotmiast twierdzenie, że przez 30 czy 40 lat nie miało się prawie nigdy niekogo bliskiego znajomego jest czystą herezją.

W teorii nic nie ma, bo oczywiście masz rację - można z kimś się przyjaźnić, a widywać się rzadko, jeśli okoliczności nie pozwalają na więcej. Tylko jak taka znajomość ze spotkaniami co 3 miesiące wpłynie na życie kogoś, kto - tak jak autorka - twierdzi, że nie ma w ogóle przyjaciół? Co tak rzadkie spotkania mogą realnie dać? Przecież przez pozostałe dni ten ktoś i tak będzie sam, nadal nie będzie miał z kim jechać na wakacje, wyjść ot tak na kawę, do kina czy gdziekolwiek. I nawet jeśli uśmiechnie się do kogoś w sklepie, to jak długo zajmie przeniesienie takiej relacji na etap regularnych spotkań towarzyskich? I jaka jest szansa, że ta osoba w ogóle będzie zainteresowana znajomością? Bo jak ja np. miałam w pracy do czynienia z ludźmi, to mogli i stawać na głowie, a ja i tak nie miałam zamiaru zawierać żadnych głębszych znajomości, parę zdań zamienionych w miejscu pracy to było maksimum. I wśród współpracowników też nie widziałam, żeby marzyli o zaprzyjaźnianiu się z klientami. Chwilę miło pogadać - jasne, sympatycznie; coś więcej - a gdzie tam...

21

Odp: Nikt mnie nie chce.

Autorko, a co realnie zrobiłaś poza makijażem, żeby spotkać jakiegoś fajnego faceta?
Co zrobiłaś przez ostatni miesiąc? Gdzie wyszłaś? Ile nowych osób spotkałaś? Z iloma ludźmi utrzymujesz kontakt? Do ilu napisałaś sama z siebie?

Ja w pierwszy związek weszłam mając lat 24. Dla mnie takie marudzenie jak się ma 20 lat jest śmieszno-straszne.

22

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:

Czasami tak jest ze właśnie dziewczyną ma wystarczy mega otwarty charakter i jej jest na tym polu łatwo. Nie musi być wcale jakaś śliczna, jakaś z pasjami ale ma to coś, jakaś charyzmę, coś co przyciąga ludzi.

Voila, sama sobie dałaś wskazówkę.

23 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-09-03 14:35:42)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Jak miałem 20 lat to nie wiedziałem nawet, że mam prawo odezwać się do jakiejś kobiety big_smile
Wydawało mi się, że jak zacznę gadać do dziewczyn to one uznają to za bardzo nieprzyjemny akt.

A Ty żalisz się, że w tym wieku nie masz nikogo.

Interesujące jest to jak każdy inaczej widzi rzeczywistość.

Rossanka dziękuję Tobie, że wyjaśniłaś bagienni_k punkt po punkcie bo gościu już zaczyna odklejać się pomału od rzeczywistości.

Jak najbardziej jest to możliwe, by nie mieć żadnych znajomych.

Na dzień dzisiejszy mam 0 kolegów, 0 koleżanek, 0 przyjaciółek i 0 znajomych.
Same zera

P.S Nie żyję na bezludnej wyspie tylko w wielkiej aglomeracji.

24

Odp: Nikt mnie nie chce.
Lady Loka napisał/a:

Autorko, a co realnie zrobiłaś poza makijażem, żeby spotkać jakiegoś fajnego faceta?
Co zrobiłaś przez ostatni miesiąc? Gdzie wyszłaś? Ile nowych osób spotkałaś? Z iloma ludźmi utrzymujesz kontakt? Do ilu napisałaś sama z siebie?

Ja w pierwszy związek weszłam mając lat 24. Dla mnie takie marudzenie jak się ma 20 lat jest śmieszno-straszne.

Ja po 30stce, ale nie polecam.
Swoją drogą jak to jest, niektórzy są ciągle z kimś od 15 roku życia a inni ciągle sami.

25

Odp: Nikt mnie nie chce.
rossanka napisał/a:

Ja po 30stce, ale nie polecam.
Swoją drogą jak to jest, niektórzy są ciągle z kimś od 15 roku życia a inni ciągle sami.

Zakładam, że mowa o różnych związkach od 15 roku życia, a nie jednym szczęśliwym, więc czy taką seryjna monogamia zasługuje, żeby stać w opozycji do samotności jako ten szalony sukces? Ostatecznie to znaczy, że w wielu związkach coś się nie udało. Wg mnie równie dobrze można tę samotność zestawić osobą, która ma ogromne powodzenie, z facetem, który zalicza po kilka dziewczyn na każdej imprezie, z samotną matką z piątką dzieci z różnych ojców itd. Znaczy: zainteresowanie było, ale ostatecznie i tak coś nie wyszło. Tym wiecznie samotnym nie wychodzi tak samo, tylko w inny sposób.

26

Odp: Nikt mnie nie chce.
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Autorko, a co realnie zrobiłaś poza makijażem, żeby spotkać jakiegoś fajnego faceta?
Co zrobiłaś przez ostatni miesiąc? Gdzie wyszłaś? Ile nowych osób spotkałaś? Z iloma ludźmi utrzymujesz kontakt? Do ilu napisałaś sama z siebie?

Ja w pierwszy związek weszłam mając lat 24. Dla mnie takie marudzenie jak się ma 20 lat jest śmieszno-straszne.

Ja po 30stce, ale nie polecam.
Swoją drogą jak to jest, niektórzy są ciągle z kimś od 15 roku życia a inni ciągle sami.

Bo niektórzy robią coś więcej niż makijaż i narzekanie.

A Ty akurat Ross, jakbyś może 15 lat temu przerobiła to, czego nie przerobiłaś do tej pory, to życie by Ci się inaczej ułożyło.

27

Odp: Nikt mnie nie chce.

Jeśli tylko Rumuński mówisz prawdę, to rzekłbym, że Ty jesteś odklejony od rzeczywistości. Zwyczajnie z kimś takim musi coś być nie tak, bo wydaje mi się osobście, jakby odpychał od siebie ludzi. Człowiek przez 30 lat życia spotyka na swojej drodze wiele osób. Ciężko uwierzyć, że choć raz przez ten czas, ktoś mu nie zaproponuje wspólnego wypadu, wyjścia czy wycieczki. Słowem: wspólnego spędzania czasu. Zatem pytanie pozostaje: kim trzeba być i jak się zachowywać, aby odpychać od siebie ludzi, bo tylko tak jest chyba możliwym, aby się ZBLIŻYĆ do tej smutnej granicy zera.
Jak widać po zdecydowanej większości użytkowników forum, jak i swoich obserwacjach, ciężko jest znaleźć osobę, która nie miałaby przynajmniej minimalnej dwucyfrowej liczby znajomych czy przyjaciół. Jestem pewien, że nie znajdę NIKOGO w swoim otoczeniu, kto mógłbym się "pochwalić" brakiem znajomych.

Nie mam zamiaru Ci tutaj niczego zarzucać ani tym bardziej wdawać się w polemikę, tylko może warto się zastanowić, dlaczego tak jest a nie ciągle o tym wspominać czy narzekąć. Co sprawia, że nie ma się tych znajomych ludzi wokół siebie?

28

Odp: Nikt mnie nie chce.

Bagiennik, nie do końca. Wyjeżdzasz ze swojej wiochy do dużego miasta na studia, na studiach nie udzielasz się zbytnio i nie zawierasz znajomości, studia mijają i idziesz do pracy która nie wymaga dużej pracy zespołowej - w efekcie możesz być gościem który żyje w dużym mieście w Polsce, sąsiedzi Cię znają z widzenia, pracujesz (zdalnie np.) ale nie masz absolutnie żadnych relacji i w wolnym czasie nawalasz w gry komputerowe bez zbytniej integracji z innymi graczami.

Można, ale jest to bardzo trudne do zaakceptowania dla wielu życie.

29 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 17:32:19)

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Człowiek przez 30 lat życia spotyka na swojej drodze wiele osób. Ciężko uwierzyć, że choć raz przez ten czas, ktoś mu nie zaproponuje wspólnego wypadu, wyjścia czy wycieczki. Słowem: wspólnego spędzania czasu. Zatem pytanie pozostaje: kim trzeba być i jak się zachowywać, aby odpychać od siebie ludzi, bo tylko tak jest chyba możliwym, aby się ZBLIŻYĆ do tej smutnej granicy zera.

Znowu pieprzysz bzdury. To jest serio całkiem łatwe. Starczy, że nie jesteś towarzyski, odzywasz się rzadko i tyle. I ludzie będą Cię unikać, bo ktoś taki nie jest interesujący dla nich w kontekście spędzania czasu. Kończy się tak, że nie masz żadnych bliższych przyjaciół, nie ma z kim gdzieś iść, itp. To wcale nie jest trudne do "osiągnięcia".

30 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-03 17:35:10)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Tylko to jest dla mnei zwyczajnie nierealne, i nie dlatego, że od gier komputerowych trzymam się z dala, nei gorzej jak od najgorszych chorób zakaźnych. Na tych wszystkich etapach spotykam ludzi, z którymi OGROMNIE CIĘŻKO jest się NIE ZAPRZYJAŹNIĆ ani nie nawiązać żadnej nieoficjalnej czy pozazawodowej znajomości. Mam choćby ludzi ze szkoły, studiów i nie ma tam opcji, żeby niemal 100 % osób się izolowało. Fakt, nie rozbijałem się za czsaów studenckich co drugi dzień po mieście, ale jednak cały czas miałem kontakt z pewną grupą, choćby na mieszkaniu. Kontakty pozostają, jeśli nie z 90 % osób, to chociaż z 10 %.
Poza tym, co znaczy nie udzielać się zbytnio? Bo chyba nie jest to równoznaczne z izolacją i zamknięciem w sobie w taki sposób, że inni nie próbują chociaż nawiązać z Tobą kontaktu?

Inaczej mówiąc: aby nie nawiązywać ŻADNYCH znajomośći, musiałbym być na codzień gburowatym chamem, który nie ma kompletnie szacunku dla innych, aby się ludzi ode mnie odsunęli.

edit: nie lubię być chamski, ale powiedziałbym, żę Ty pieprzysz głupoty. Na tym forum pierwszy raz spotykam ludzi, dla których odezwanie się do kogoś stanowi problem czy też takich, którzy niby nikogoi znajomego nie mają, bo męczy ich KAŻDE towarzystwo. Skoro jesteś w mniejszości, to może się warto zastanowić dlaczego...? BO rozumiem, że chcesz to zmienić? Tylko mała wskazówka: NIC nie przyjdzie samo, trzeba ruszyć d*pę i zacząć pracować nad sobą. Nie ma narzekanie, smęcenia i rzewnego pitolenia - trzeba się za siebie zabrać!

31 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 17:41:45)

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Inaczej mówiąc: aby nie nawiązywać ŻADNYCH znajomośći, musiałbym być na codzień gburowatym chamem, który nie ma kompletnie szacunku dla innych, aby się ludzi ode mnie odsunęli.


Moje znajomości ze szkoły podstawowej skończyły się wraz z pójściem do gimnazjum.
Moje znajomości z gimnazjum skończyły się wraz z pójściem do technikum.
Moje znajomości z technikum skończyły się wraz z pójściem na studia.
Moje znajomości z ludźmi z mojego roku studiów skończyły się po 3 roku, gdy poszedłem na dziekankę.
Moje znajomości z ludźmi z nowego roku studiów (po powrocie z dziekanki) skończyły się gdy skończyłem studia.
Z pracą podobnie -> zmiana pracy, koniec znajomości. Jedyny kontakt mam z ludźmi z poprzedniej pracy jeszcze. Z wcześniejszych już nie.

Przy czym znajomości z pracy nie wychodzą poza pracę. Znajomości ze szkół nigdy nie wychodziły poza szkołę.

I tak działa to wszędzie, nie tylko u mnie. Masa ludzi ma podobnie. Zmienienie środowiska jest zwykle równoznaczne z końcem znajomości.

Więc nie mieć znajomych jest mega łatwo, szybko się kończą. Może to Ty po prostu jesteś wyjątkiem?

32

Odp: Nikt mnie nie chce.

Żeby te znajomości się nie kończyły, to trzeba o nie dbać. Ja do tej pory bez problemu mogę się odezwać do ludzi z podstawówki, nie tylko z mojej klasy, ale też 2 roczniki wyżej i niżej. Z gimnazjum i LO kontaktu nie mam z własnej woli, po studiach mam paczkę, z którą czasami jeździmy na wakacje, a spotykamy się regularnie.
Z każdej pracy zostaje mi przynajmniej jedna osoba, z którą kontakt zostaje.

A nie jestem mega towarzyską osobą i raczej wolę siedzieć sama z książką niż wśród ludzi.

33

Odp: Nikt mnie nie chce.
Lady Loka napisał/a:

Żeby te znajomości się nie kończyły, to trzeba o nie dbać. [..] po studiach mam paczkę, z którą czasami jeździmy na wakacje, a spotykamy się regularnie.

Dbać czyli co?

Zawsze ja jestem tym, co się na FB spyta o to jak tam leci, itp. Zawsze to ja kurde próbowałem utrzymać znajomość. W druga stroną nigdy... Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek z ludzi, których mam na FB sam z siebie do mnie napisał, żeby się dowiedzieć czegoś. Z wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś coś ode mnie chciał...

Więc jak mam dbać o znajomości, skoro innym nie zależy nigdy?

34

Odp: Nikt mnie nie chce.

W moim życiu i otoczeniu, jak pewnie również znacznej większości użytkowników forum, te znajomośći się UTRZYMUJĄ. Czy może raczej są utrzymywane przez te osoby. Jednocześnie nawiazywane są nowe.
Wyjątkiem jesteście Wy, Ty czy Rumun, którzy niby nikogo nie mają. Zapewniam Cię, że moja rzeczywistość wygląda dokładnie tak, jak opisuję. Gdyby zresztą te wszystskie znajomosći się utrzymywały, to nie starczyłoby czasu na spotkania ze wszystkimi. Jeśli nawet te 70 czy 80 % osób zerwie kontak czy ograniczy go np fo FB czy telefonu, to zostaje te 30-20 %, co często równa się liczbie tych kilkudziesięciu  osób czy nawet kilkunastu osób, z którymi masz stały kontakt. Wliczam tu oczywiście wszystkim i współpracowników, i ludzi spoza pracy, tych znajomych, ludzi ze szkół czy studiów, można długo wyliczać. Jak nie z tym, to z tqamtym, co jakiś czas się widujesz. Zatem znajomości z pracy cz szkoły, owszem, WYCHODZĄ poza pracę czy szkołę, jeśli tylko ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i wspólnie spędzać czas. W moim przypadku akurat wielu znajomych jest niejako wspólnych z gałęzi zawodowej i pozazawodowej

35 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 18:18:35)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Nie wiem, dla mnie takie utrzymujące się znajomości to jakaś abstrakcja. Dla mnie to jest normalne, że znajomości kończą się szybko i tyle.

Co najwyżej raz na jakiś miesiąc czy dwa mogę się spotkać w poprzedniej pracy na planszówki. Plus ludzie, z którymi od lat gram w nogę (ale tego nie liczę, bo ich widuję tylko na boisku). A tak, żeby z kimś móc gdzieś pojechać, czy wyjść na piwo? Nie ma szans. Nie ma takich ludzi.

36 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-03 18:26:03)

Odp: Nikt mnie nie chce.

To z jakiej paki potem się przychodzi na forum i wylewa swoje żale? Nie widzisz, że z jednek strony chciałbyś to czy tamto zmienić, podczas gdy śordki czy sposób na zaistnienie tych zmian sabotujesz, bo wydają Ci się czymś nierealnym? Otóż to całkowicie NORMALNE, że ludzie utrzymują lub chociaż starają się utrzymać kontakty i znajomości z pewnymi osobami. Ile takich znajomości pozostaje przez długi czas czy też ile  ich jest w danym momencie to już inna sprawa. Pytanie ilu z takich ludzi traktujemy jak przyjaciół a ilu jak znajomych czy kolegów, ale to nie o to w sumei chodzi. Raczej o to, że przeważnie ma się wokół siebie choćby małą zaufaną grupkę, z którą się utrzymuje kontakt. Z czasem zaś dochodzą nowe osoby a takich grupek może być więcej, w zależności od tego, gdzie się tworzą(praca, szkoła, hobby, wyjazdy itp.).

Ja z ludźmi z klasy z liceum mam raczej kontakt telefoniczny albo przez FB, bo zdecydowana większość wyjechała z miasta a ja też przez długi czas się włóczyłem tu i tam smile  Ale np z jednym gościem widuję się regularnie odkąd skończyłem liceum, czyli od ilu, jakiś 16 lat. Z tym, że odkąd się ożenił, to wiadomo, że rzadziej, wcześniej wychodziliśmy na miasto co najmniej raz na tydzień. Z innymi widuję się rzadziej, ale nie ma tak, żebym zerwał żaden kontakt. Mamy do siebie namiary i zawsze można chociaż pogadać czy ewentualnei się umówić.

37 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 19:04:03)

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

Raczej o to, że przeważnie ma się wokół siebie choćby małą zaufaną grupkę, z którą się utrzymuje kontakt. Z czasem zaś dochodzą nowe osoby a takich grupek może być więcej, w zależności od tego, gdzie się tworzą(praca, szkoła, hobby, wyjazdy itp.)

U mnie ciężko było w czasach szkolnych o jakiekolwiek znajomości, skoro większość ludzi traktowała mnie jak worek treningowy i dziwaka, co spędza czas sam xD A kto by chciał znać kogoś takiego...

Studia też ciężko - nie chodziłem na imprezy, nie piłem, to też nikt mnie nie zapraszał nigdzie, więc też 0 znajomości było. Nawet w akademiku nikogo nie znałem.

Dodatkowo pewnie też spore znaczenie ma typ środowiska, w którym się obracam, czyli IT. Tutaj ciężej o jakieś znajomości w pracy, czy na studiach.

38 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-09-03 19:47:24)

Odp: Nikt mnie nie chce.
Foxterier napisał/a:

Bagiennik, nie do końca. Wyjeżdzasz ze swojej wiochy do dużego miasta na studia, na studiach nie udzielasz się zbytnio i nie zawierasz znajomości, studia mijają i idziesz do pracy która nie wymaga dużej pracy zespołowej - w efekcie możesz być gościem który żyje w dużym mieście w Polsce, sąsiedzi Cię znają z widzenia, pracujesz (zdalnie np.) ale nie masz absolutnie żadnych relacji i w wolnym czasie nawalasz w gry komputerowe bez zbytniej integracji z innymi graczami.

jakis_czlowiek napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Człowiek przez 30 lat życia spotyka na swojej drodze wiele osób. Ciężko uwierzyć, że choć raz przez ten czas, ktoś mu nie zaproponuje wspólnego wypadu, wyjścia czy wycieczki. Słowem: wspólnego spędzania czasu. Zatem pytanie pozostaje: kim trzeba być i jak się zachowywać, aby odpychać od siebie ludzi, bo tylko tak jest chyba możliwym, aby się ZBLIŻYĆ do tej smutnej granicy zera.

Znowu pieprzysz bzdury. To jest serio całkiem łatwe. Starczy, że nie jesteś towarzyski, odzywasz się rzadko i tyle. I ludzie będą Cię unikać, bo ktoś taki nie jest interesujący dla nich w kontekście spędzania czasu. Kończy się tak, że nie masz żadnych bliższych przyjaciół, nie ma z kim gdzieś iść, itp. To wcale nie jest trudne do "osiągnięcia".


Dzięki Panowie, że wypunktowaliście bagienni_k bo widać, że trzeba mu tłumaczyć takie proste rzeczy, masakra sad


jakis_czlowiek napisał/a:

Przy czym znajomości z pracy nie wychodzą poza pracę. Znajomości ze szkół nigdy nie wychodziły poza szkołę.


To jest pięknie napisane.
W mojej pracy są ludzie, z którymi sobie rozmawiamy, żartujemy sobie, opowiadamy o sprawach prywatnych, śmiejemy się, kłócimy itp.
Nie są to moi koledzy, znajomi czy też przyjaciele.
Nie wyobrażam sobie, aby spędzać z nimi czas po pracy. Oni mają swoje życie, swoich mężów, żony, dzieci itp.
Zresztą siedzę z kimś w biurze 8h dziennie i po tym czasie mam z nim spędzić razem wieczór? Boże Święty to za dużo gapienia się na siebie.

Ze studiów mam jednego znajomego i nasz kontakt ogranicza się tylko i wyłącznie do pisania przez internet.



Z bagienni_k jest taki problem, że on liczy każdą osobę jako znajomy/kumpel.
Jak w pracy miałby 100 osób to powiedziałby, że ma nie mniej niż 100 znajomych lol

Dla mnie znajomy/kolega/przyjaciel to ktoś z kim mógłbym wyjść np. do kina, pojechać na wakacje itp. a nie, że razem pracujemy czy że razem chodziliśmy do podstawówki.

Co za łeb, ja pierdolę... big_smile

39

Odp: Nikt mnie nie chce.
jakis_czlowiek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Żeby te znajomości się nie kończyły, to trzeba o nie dbać. [..] po studiach mam paczkę, z którą czasami jeździmy na wakacje, a spotykamy się regularnie.

Dbać czyli co?

Zawsze ja jestem tym, co się na FB spyta o to jak tam leci, itp. Zawsze to ja kurde próbowałem utrzymać znajomość. W druga stroną nigdy... Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek z ludzi, których mam na FB sam z siebie do mnie napisał, żeby się dowiedzieć czegoś. Z wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś coś ode mnie chciał...

Więc jak mam dbać o znajomości, skoro innym nie zależy nigdy?

Mówiąc wprost - jeżeli przez tyle lat nie zdołałeś stworzyć sobie takiej sieci kontaktów, które by się utrzymały latami, to z Tobą jest coś nie tak.

Wiadomo, że ten kontakt z ludźmi z podstawówki nie jest mocny, ale jak się zobaczymy na ulicy to można pogadać bez problemów.

40 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 20:28:44)

Odp: Nikt mnie nie chce.
Lady Loka napisał/a:

Wiadomo, że ten kontakt z ludźmi z podstawówki nie jest mocny, ale jak się zobaczymy na ulicy to można pogadać bez problemów.

O, już sobie wyobrażam takie spotkanie. "Hej Mateusz, to ja XYZ. Pamiętasz jak w podstawówce mnie kopałeś/wyzywałeś/traktowałeś jak śmiecia/udawałeś, że nie istnieję?" xD

Tak mniej więcej by mogły wyglądać kontakty z ludźmi ze szkoły u mnie od podstawówki aż do technikum włącznie.

41 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-09-03 20:41:08)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Masakra to jest z Tobą żołnierzyku, bo stworzyłeś sobie jakiś alternatywny świat, wedle jakiś zasad, które w moim świecie uchodza na objaw problemów zdrowotnych. Tak Cię boli, że ktoś możę traktować (prawie) każdego, jak kumpla czy przyjaciela? A co, przepraszam, to niemożliwe?

Zakręciłeś się nad swoimi teoriami(nie pierwszy raz zresztą) i teraz Twoje wynurzenia brzmią jak zwykły bełkot. Powiedz Sherlocku, a CO stoi na przeszkodzie, żeby się spotykać po pracy z tymi osobami, z którymi pracujesz? Tak masz ich dość, że nie chcesz ich oglądać po za tymi 8 biurowymi godzinami? Odrzucają Cię? A może Ty ich?
Nie wiem, co się odp***la w Twojej głowie, ale kiedy czytam, że moim przyjacielem czy kolegą nie może( czy nie ma prawa) być współpracownik czy ktoś ze studiów bądź szkoły, to już wiem, żę odbywa się tu niezły cyrk. Kto tak twierdzi? Ty tak powiedziałeś i to jest niepodważalne?

Jest jakiś sztywny podział, nieprzebyta granica, między współpracownikami a tymi "innymi"? Bo przekonanie, że nie mogę póść do kina, wyjechać na wakacje czy co tam jeszcze ze znajomym ze szkoły czy osobą z którą pracuję, wywołałby u co poniektórych moich znajomych śmiech albo uczucie politowania. To są jakieś Twoje święte prawa, które wszędzie każdego musza obowiązywać? Na ich podstawie tworzy się realia życia?

To Ci powiem, że właśnie wiele razy, najlepszymi przyjaciółmi są ludzie, których znasz długo, albo z pracy albo ze szkoły czy studiów. To, że wpływ ma tu specyfika danej pracy to jeszcze mogę zrozumieć, kiedy ludzie nie są aż tak bardzo zżyci. Ale do kur*y nędzy, nie wierzę, że ludzie, którzy ze sobą pracują tych kilka lat ani razu nie spotkali się poza zakładem pracy. Życie w robocie to jedno, ale przecież jeszcze istnieje jakieś poza nim. Poza tym sam fakt, że jacyś ludzie ze mną współpracują, już skłania mnie do nazywania ich "kolegami z pracy", jeśli dobrze się z nim dogaduję. Ktoś taki nie może zostać moim przyjacielem?

Ten Wasz niby izolowany świat jest dla mnie matrixem i sobie żyjcie w nim jeśli chcecie. Tylko po kiego grzyba tyle razy narzekacie czy gadacie o tym w negatywnym świetle, skoro Wam to niby pasuje? Życjie sobie w swoim matrixie, tylko nie pierd*cie potem, że to normalne, bo normalna to jest sytuacja całkiem odwrotna.


edit: jakiś_czlowiek jeśli takie pytania są dla Ciebie normalne, to serio, zrób coś z sobą, bo naprawdę potrzebujesz pomocy...

42 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-09-03 20:45:52)

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

edit: jakiś_czlowiek jeśli takie pytania są dla Ciebie normalne, to serio, zrób coś z sobą, bo naprawdę potrzebujesz pomocy...

Jakie pytania?


bagienni_k napisał/a:

To, że wpływ ma tu specyfika danej pracy to jeszcze mogę zrozumieć, kiedy ludzie nie są aż tak bardzo zżyci. Ale do kur*y nędzy, nie wierzę, że ludzie, którzy ze sobą pracują tych kilka lat ani razu nie spotkali się poza zakładem pracy. Życie w robocie to jedno, ale przecież jeszcze istnieje jakieś poza nim. Poza tym sam fakt, że jacyś ludzie ze mną współpracują, już skłania mnie do nazywania ich "kolegami z pracy", jeśli dobrze się z nim dogaduję. Ktoś taki nie może zostać moim przyjacielem?

Jasne, zdarza się z ludźmi z poprzedniej pracy wyjść raz na jakiś czas na jakiegoś grilla/kręgle/paintballa. Taka integracja wewnątrz teamowa, przy czym jako były pracownik też zwykle dostaję zaproszenie.


Ale mi brakuje akurat takiego wyjścia po prostu z kimś na piwo czy coś, co nie wymaga miesiąca organizacji i umawiania się. Czegoś spontanicznego...

43

Odp: Nikt mnie nie chce.
jakis_czlowiek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wiadomo, że ten kontakt z ludźmi z podstawówki nie jest mocny, ale jak się zobaczymy na ulicy to można pogadać bez problemów.

O, już sobie wyobrażam takie spotkanie. "Hej Mateusz, to ja XYZ. Pamiętasz jak w podstawówce mnie kopałeś/wyzywałeś/traktowałeś jak śmiecia/udawałeś, że nie istnieję?" xD

Tak mniej więcej by mogły wyglądać kontakty z ludźmi ze szkoły u mnie od podstawówki aż do technikum włącznie.

No ale nie mój problem ani moja wina?

44

Odp: Nikt mnie nie chce.
Lady Loka napisał/a:

No ale nie mój problem ani moja wina?

Ja po prostu piszę, że w moim przypadku jakikolwiek kontakt z ludźmi z czasów szkolnych nie ma sensu tongue

45

Odp: Nikt mnie nie chce.
jakis_czlowiek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale nie mój problem ani moja wina?

Ja po prostu piszę, że w moim przypadku jakikolwiek kontakt z ludźmi z czasów szkolnych nie ma sensu tongue

No ale już na studiach to mogłeś chyba decydować sam za siebie, no nie? I znakeźć znajomych? Albo w pracy?

46

Odp: Nikt mnie nie chce.
Lady Loka napisał/a:

No ale już na studiach to mogłeś chyba decydować sam za siebie, no nie? I znakeźć znajomych? Albo w pracy?

Co do pracy/studiów masz opisane wyżej.

Takie życie tongue

Odp: Nikt mnie nie chce.
bagienni_k napisał/a:

CO stoi na przeszkodzie, żeby się spotykać po pracy z tymi osobami, z którymi pracujesz? Tak masz ich dość, że nie chcesz ich oglądać po za tymi 8 biurowymi godzinami?


Odpowiedź jest bardzo prosta.
Po prostu nie chciałbym się spotkać po pracy z osobami, z którymi pracuję, ponieważ nie mam potrzeby posiadania tak dużego kontaktu z tymi samymi ludźmi.
Jeżeli w pracy, siedzę obok kogoś 8h dziennie to po kiego chuja mam z nim jeszcze spędzić później wieczór? To łącznie wyjdzie z 10-12h czyli prawie pół doby. Człowieku to jest już przesada.


bagienni_k napisał/a:

do kur*y nędzy, nie wierzę, że ludzie, którzy ze sobą pracują tych kilka lat ani razu nie spotkali się poza zakładem pracy.


W obecnej pracy siedzę już kilka lat i ani razu nie spotkałem się ze współpracownikami po pracy.


bagienni_k napisał/a:

Poza tym sam fakt, że jacyś ludzie ze mną współpracują, już skłania mnie do nazywania ich "kolegami z pracy", jeśli dobrze się z nim dogaduję. Ktoś taki nie może zostać moim przyjacielem?


W pracy są tylko i wyłącznie współpracownicy, w robocie nie ma kolegów.
Praca to miejsce, w którym jedna osoba wydaje polecenia służbowe drugiej osobie, gdzie tutaj mowa o przyjaźni?
W dodatku pracuję w takiej branży, że kłótnie są tutaj na porządku dziennym (sprzeczność interesów pomiędzy pracownikami), więc gdzie tutaj mowa o tworzeniu przyjaźni?

Odklejka.

48

Odp: Nikt mnie nie chce.

To pomyśl przez chwilę, jeśli jestes w stanie:

Czy to, co robisz i zasady, jakie tam panują są uniwersalne? Wsżędzie, ale to wszędzie ludzie nie chcą się oglądać poza zakładem pracy? Czy wszędzie panują takie zasady, że kontakty w pracy ograniczają się do wydawania poleceń i ich wykonywania? Ok, rozumiem, że może sobie gdzieś tam tak być, ale nie przekładaja tego na całe otoczenie! Jeśli CI powqiem, że u mnei jest dokładnie odwrotnie, to co? Stwierdzisz, że to niemożliwe i nie mam racji? Akurat pracuje lub pracowałem  z takimi ludźmi, że mógłbym z nimi spędzać dowolną ilość czasu. Tak, są moimi Kolegami/koleżankami a nawet przyjaciółmi.

49 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2022-09-03 21:49:53)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Nigdy nie napisałem, że wszędzie jest tak samo jak u mnie w pracy.
Ja tylko napisałem jak sytuacja wygląda u mnie.

Jeżeli masz mózg to zacytuj moją wypowiedź, gdzie pisałem inaczej niż jak twierdzę w tej chwili.

Pasywku.

50

Odp: Nikt mnie nie chce.

A Ty uważasz, że trzeba wszystko Ci zawsze cytować, żebyś zajarzył o co chodzi? Przemycasz cały czas w swoich postach jakieś niby  "święte zasady " i "prawa"- nie lepiej od poczatku napisać jak to u Ciebie jest, zamiast zacząć przypie**lać się do moich wypowiedzi? Dlaczego inni potrafią to robić normalnie, ale Ty już masz z tym problem? Czemu takie zdziwienie i pogarda dla wiadomości, że można inaczej?

Odp: Nikt mnie nie chce.

Chcesz mnie pobić czy o co Ci chodzi?

52

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:

Zaraz napiszecie abym znalazła pasję i po prostu żyła swoim życiem, była cierpliwa i w końcu się odpowiedni facet znajdzie. Trudno być cierpliwym jak nie widać rezultatów, jakiegoś grama zainteresowania.

Bo to jest niestety roll najlepsza rada.
Zapisz się na kółka studenckie, karate, podnoszenie ciężarów, klubu wspinaczkowego, udzielaj się kreatywnie w internecie czy coś.

A tak poza tym do ogólnej kłótni cool To moze powinniście powiedzieć co rozumiecie przez znajomych/kolegów/przyjaciół. Bo każdy rozumie przez to co innego i się robi.

Według Eurostatu w PL masz jedne z najgorszych wyników w UE co do częstotliwości spotkań z przyjaciółmi. A to było parę lat temu wink wiec się jeszcze musiało pogorszyć.
https://ec.europa.eu/eurostat/documents/4187653/7825861/Getting+together.jpg

Southern Member States tended to have the highest proportions of people who saw their friends on daily or weekly basis: Greece (80%) and Cyprus (79%), followed by Croatia (72%), Portugal (70%) and Spain (69%).

In contrast, about 1 in 5 people in Malta (22%), Poland and Lithuania (both 20%) met friends less often than once a month or not at all in the last 12 months.

W końcu na całym świecie to idzie tylko w dół, jeszcze po drodze były covidy.

53

Odp: Nikt mnie nie chce.

Wydaje mi się, że jednak przyjaciele to już szersze czy głębsze określenie. To ktoś, z kim się jednak widujesz regularnie, ale ta osoba jest Ci z jakiś względów bliska, ufasz jej dużo bardziej niż innym, czujesz z nią pewną więź. Natomiast Kolegów czy znajomych ma się trochę więcej, choć niby ci pierwsi to raczej bliżsi są niż ci drudzy. Ja tak to widzę smile
Oczywiście kolega czy znajomy może stać się przyjacielem, tak samo jak każdy z nich możę być jednocześnie np współpracownikiem.Tu najwidoczniej zależy dużo od branży czy stanowiska.

Naotmiast twierdzenie, żę spotykanie się z kimś, kogo się dawno nie widziało jest pozbawione sensu, kompletnie nie mieści się w moich wyobrażeniach. Podoibnie sprawa izolowania się w takim akademiku. Sam w nim mieszkałem przez jeden rok studiów i niekoniecznie zagadywanie do kogoś oznaczało przyłączanie się do imprezy czy innej ppopijawy. Wystraczyło dać się zaprosić do sąsiada czy sąsiadki na chwilę, żeby pogadać. Nie wiem zatem, co może ludzi w kimś odrzucać do tego stopnia, że sami się zaczną od kogoś odsuwać a tym samym ta osoba będzie się czuć wyobcowana. Początki bywały trunde i zawieranie znajomośći z ludźmi z akademika przebiegało różnie, ale kiedy już na początku roku, 3 czy 4 dnia była opcja integracji międzypokojowej, to czemu miałbym nie skorzystać? Nie wiedziałem, co się będzie działo, ale mimo, że wtedy jeszcze nawiązywanie kontaktów nie przychodziło łatwo, dałem się namówić. I co? Zwykła posiadówka, jakieś piwko, trochę gadki i tyle smile Żadnych libacji czy czego tam, ludzie się zwyczajnie zapoznawali. A z gościem z mojego pokoju mam kontakt do dzisiaj smile

Odp: Nikt mnie nie chce.

Ja właśnie sobie uświadomiłem, że gdyby nie rodzice to tak naprawdę byłbym przez większą część roku sam jak palec.
Musiałbym sobie kupić jakiegoś kwiatka żeby chociaż ćwiczyć aparat mowy, aby nie zapomnieć tego jak się mówi.

55

Odp: Nikt mnie nie chce.
jakis_czlowiek napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wiadomo, że ten kontakt z ludźmi z podstawówki nie jest mocny, ale jak się zobaczymy na ulicy to można pogadać bez problemów.

O, już sobie wyobrażam takie spotkanie. "Hej Mateusz, to ja XYZ. Pamiętasz jak w podstawówce mnie kopałeś/wyzywałeś/traktowałeś jak śmiecia/udawałeś, że nie istnieję?" xD

Tak mniej więcej by mogły wyglądać kontakty z ludźmi ze szkoły u mnie od podstawówki aż do technikum włącznie.

jakiś_człowiek, zrób coś dla siebie i idź na terapię, jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś, szukaj pomocy. Swoją drogą widać po Twoich wpisach jakie ważne w późniejszym życiu są doświadczenia z dzieciństwa. Ktoś o zdrowym starcie w życie nigdy tego nie zrozumie i nie ma co ubijać piany.

Autorko, piszesz, że nikt do Ciebie nie zagaduje, a Ty kim jesteś zainteresowana? Masz jakiś licealny/gimnazjalny/pracowy krasz? big_smile Bo ja tam zawsze miałam. To, że nie miałam odwagi zagadać to inna sprawa. Chcesz, żeby się Tobą interesowali jacyś losowi faceci dla samej atencji? Po co?

56

Odp: Nikt mnie nie chce.

Wróciłam. Długo mnie nie było, ale już jestem i nadrabiam zaległości.

Co do posiadania przyjaciół uważam, że dużo zależy od nas i od przyjaciół. Jak dwie osoby dbają to przyjaźn jest jak któraś ze stron odpuszcza to przyjaźni nie ma. Duzo osób po szkole średniej bądź studiach wyjeżdżą, ma rodziny i trudno jest spotykać się wtedy regularnie. Trudniej zawierać przyjaźnie w dorosłym życiu choć nie jest to niemożliwe, ale dużo zależy czy druga strona też chcę się przyjaźnić. Nie mamy aż tak wpływu choć oczywiście warto być otwartym i można też poznawać nowych ludzi.

Ostatnimi czasy coś się u mnie podziało. Byłam na weselu i tam poznałam pewnego faceta. Gadaliśmy mega długo. W trakcie rozmowy powiedział mi, że zabierze mnie na kawę i że mi to obiecuje. Nie wzięłam tego na poważnie bo nie był trzeźwy ale powiedział znowu że napewno gdzieś wyskoczymy. Potem mówił mi że wyglądam zajebiscie. Gadaliśmy chyba o siłowni bo on dużo na niej spędza czasu i trenuje, jeździ na zawody. Oficjalnie chciał ode mnie fb. Dalam mu bo w sumie czemu nie.
Na następny dzień do mnie napisał. Byłam nieco w szoku. No i pisaliśmy i na następny dzień też pisaliśmy. Napisal że dawno mu się z nikim tak fajnie nie gadało i coś mnie tam komplementował jeśli chodzi o sylwetke. 2 dni naprawdę intensywnego pisania. Odpisałam i od razu odpisywal, zadawał pytania. A dzisiaj od rana nic i w sumie chyba mnie zgosthingował czy jak to się tam pisze, bo napisałam mu coś odnośnie jego wiadomości i wyświetlił i nic nie napisał i cały dzień milczy.

Ogólnie to jestem z siebie dumna że doprowadziłam do takiej sytuacji że wyszłam z strefy komfortu i ktoś poprosił mnie o fb i napisał i komplementy. Pierwszy raz tak mam bo nie chodzę na imprezy, domówki, rzadko kiedy wychodziłam co prawda z domu wiec nie miałam jak mieć takich sytuacji.

Niestety na tym się chyba skończyło. Napewno nie napisalam coś nie tak bo normalnie odpisywałam, nie jakoś mało ale też się nie narzucałam. Czy to normalne że ktoś jeden dzień milczy? Przecież nie musi do mnie codziennie pisać. Po weselu się odezwał i to chyba normalne że po 2 dniach instenstyqneyo pisania może być 1 dzień przerwy?. Czy to już umarło? Serio pytam się bo nie wiem jak to odbierać...

Jakieś zainteresowanie było więc chyba nie jest ze mną tak źle xD. Na dobrej drodze jestem że tak napisze.

57 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-08 20:30:24)

Odp: Nikt mnie nie chce.

Masz dopiero 20lat. Trzeba czasu by spotkać kogoś kto nas pokocha. Najważniejsze żebyś była sobą. Tak jak będą mężczyzni dla których będziesz obrzydliwa tak będą i Ci zachwyceni. Będą Ci, którzy będą mieć na Ciebie alergie, Ci którzy będą Cię uwielbiać bez chemii i będzie tez i ten dla którego bedziesz całym światem. Rozwijaj się, oddawaj się swoim pasjom i znajomym, bądź szczęśliwa u ciesz się życiem, a kiedyś na Twej drodze stanie człowiek dla którego będziesz wszystkim. Będziesz idealnie nieidealna. Pamiętaj tylko, żeby przez głód miłości nie wpakować się w jakąś popaprana relacje bez miłości za to ociekającą desperacją. Uszy do góry - mój Misio spóźnia się już 39 rok do mnie smile

58

Odp: Nikt mnie nie chce.
Elektryczna84 napisał/a:

Masz dopiero 20lat. Trzeba czasu by spotkać kogoś kto nas pokocha. Najważniejsze żebyś była sobą. Tak jak będą mężczyzni dla których będziesz obrzydliwa tak będą i Ci zachwyceni. Będą Ci, którzy będą mieć na Ciebie alergie, Ci którzy będą Cię uwielbiać bez chemii i będzie tez i ten dla którego bedziesz całym światem. Rozwijaj się, oddawaj się swoim pasjom i znajomym, bądź szczęśliwa u ciesz się życiem, a kiedyś na Twej drodze stanie człowiek dla którego będziesz wszystkim. Będziesz idealnie nieidealna. Pamiętaj tylko, żeby przez głód miłości nie wpakować się w jakąś popaprana relacje bez miłości za to ociekającą desperacją. Uszy do góry - mój Misio spóźnia się już 39 rok do mnie smile


Wiesz ja już się poddałam. Pewnie nikogo nie znajdę, nie jestem jakoś specjalnie ładna i ciekawa. Nie chce mi się skupiać na facetach, mam już dość, czuję od nich taką mega nieakceptację i nie mam już siły tego zmieniać, nie będę się garnąć tam gdzie mnie nie chcą.

Chce skupić się na rozwijaniu swoich pasji. Głównie chce chodzić na siłownie, wymodelować sylwetkę i zapisałam się dzisiaj na zajęcia taneczne. Oddam się temu w 100% i odciąć się od relacji damsko-męskich, bo to nie dla mnie, widocznie czegoś mi brak. A zabawne jest to ile osób mi mówi jaka to nie jestem śliczna, jakiej nie mam dobrej sylwetki. Wszyscy kłamią, bo jakby tak było to bym miała duże powodzenie więc to idiotyczne, że ludzie mnie aż tak okłamują, ale cóż ludzie lubią zakłamywać rzeczywistość. Jedynie to chciałabym kilku przyjaciół, najlepiej płci damskiej z którymi mogłabym fajnie spędzać czas, podróżować. Ogólnie chce w przyszłości dużo podróżować, ale najfajniej z kimś. Na chłopaka nie mam co liczyć więc może grupa koleżanek do wspólnych wyjazdów by się znalazła.

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, strefa damsko-męska jest nie dla mnie.

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:

Wiesz ja już się poddałam.


20letnia pipka pisze, że się poddaje.

20 latka.

To tak samo jakby wyjść z imprezy o 21:00 i powiedzieć: ,,kurde późno już, wystarczy"

Jakim cudem możesz tak pisać skoro jesteś dopiero w miejscu rozbiegowym do dorosłego życia?

Za 5 lat możesz być seks bombą, którą każdy facet chce zapoznać.

60

Odp: Nikt mnie nie chce.

Zrób sobie portal randkowy  ^^ Na bank z kimś się umówisz. Znam takie dziewczyny, które straszyły i miały 10 kolesi co rok. Znam też takie, które mega piękne były i każdy był beee... i zostały same lub mają jakiegoś sugar-daddy. Nie ma brzydkich kobiet są te, które mają coś nie halo z głową i każdego odrzucają potem zakładają temat "Mam 40 lat jestem sama pomocy".

61

Odp: Nikt mnie nie chce.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Armidak napisał/a:

Wiesz ja już się poddałam.


20letnia pipka pisze, że się poddaje.

20 latka.

To tak samo jakby wyjść z imprezy o 21:00 i powiedzieć: ,,kurde późno już, wystarczy"

Jakim cudem możesz tak pisać skoro jesteś dopiero w miejscu rozbiegowym do dorosłego życia?

Za 5 lat możesz być seks bombą, którą każdy facet chce zapoznać.


Nie jestem pipka, ale jak tak lubisz bawić się w takie określenia to ty jesteś fjutkiem.


Ja już myślę nie wyglądam źle, dbam o siebie, słyszę, że jestem ładna a i tak bardzo mało kto mnie chce poznać. A podobno przeciętne laski mają powodzenie. Głównie na wykopie to głoszą, że wystarczy być 5,6/10 i ma się o wiele lepiej niż facet. No widzisz nie ma się, jestem na to żywym dowodem. Nie będę umieszczać tutaj zdjęć, ale ostro trenuje, mam rzekomo dobrą sylwetkę, umiem się pomalować a i tak nie mam tego słynnego powodzenia które mają ładna dziewczyny a nawet te przeciętne. To jak mam wierzyć, że będzie lepiej?

Dlatego trzeba iść w coś innego niż relacje damsko-męskie, bo na ten czas to aż kwiczy. Ja nie chce użalać się nad sobą, leżeć w łóżku i nic nie robić. Chce żyć, ale bez tej strefy, bo ja wiem, że się najwidoczniej nie nadaje, czegoś mi brak i nawet jak z wyglądu będę superowa to i tak nic się nie zmieni, nawet jak będę wyciskać z siebie wszystko aby wyglądać super ( i tak już to robię) to i tak na nic. Nie chce aby wyszło, że zwracam uwagę jedynie na swój wygląd. Wiem, że charakter też ważny dlatego chodzę do psychologa i staram się być pewniejsza siebie, ale chyba w tej strefie życia nigdy nie będę. Będę mogła mieć wyćwiczone ciało prosto z siłowni, umieć 2 języki, coś tam osiągnąć, mieć pasję a i tak nie zdobedę pewnosci siebie w tej jedynej strefie, bo po prostu NIE. Jak mnie faceci nie zauważają.

62 Ostatnio edytowany przez Armidak (2022-09-09 00:16:47)

Odp: Nikt mnie nie chce.
Johnny.B napisał/a:

Zrób sobie portal randkowy  ^^ Na bank z kimś się umówisz. Znam takie dziewczyny, które straszyły i miały 10 kolesi co rok. Znam też takie, które mega piękne były i każdy był beee... i zostały same lub mają jakiegoś sugar-daddy. Nie ma brzydkich kobiet są te, które mają coś nie halo z głową i każdego odrzucają potem zakładają temat "Mam 40 lat jestem sama pomocy".

To już wolę 1000 razy iść w samorealizację.

Ja wiem, że na bank się umówie, ale brakuje mi takiego powodzenia w realu. Ogólnie mam braki społeczne, bo nawet przyjaciół nie mam. No dobra mam jedną dobrą koleżankę z która się widuje, pisze, ale to tyle.

Ja John rozumiem, ja wiem, że to nie zależy od wyglądu aż tak, bo są mega średnie co maja kogoś i to nawet całkiem spoko facetów. Nie uważam, że problem leży w moim wyglądzie, ale czegoś mi brak, tego czegoś co przyciąga innych. A mi się już nie chce głowić co jest nie tak z charakterem i zmieniać to tamto aby się przypodobać.

jak wyglądały te co straszyły? może to wy jako faceci macie duże wymagania co do wyglądu.

63

Odp: Nikt mnie nie chce.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

20letnia pipka

Te 2 slowa mowia wiecej o powodach przez ktore nie mozesz sobie znalezc kobiety niz wszystko co Ty wymieniasz jako powody.

64

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:

Ja nie chce użalać się nad sobą, leżeć w łóżku i nic nie robić. Chce żyć, ale bez tej strefy, bo ja wiem, że się najwidoczniej nie nadaje, czegoś mi brak

To jest twoja droga do sukcesu.
Brak bycia zaakceptowana taka jaka jestes juz powoduje u Ciebie motywacje do tego aby sie rozwijac.
Glowny problem najpiekniejszych kobiet jest Twoja najwieksza przewaga.
Najpiekniejsze kobiety maja problem z utrzymaniem motywacji do rozwoju bo czegokolwiek nie osiagna, ilekolwiek wysilku nie wloza, dla facetow to i tak bez znaczenia, tylko marnuja energie bo jedyne co w nich widza jest piekna buzia i cialo.
Pomijajac juz fakt, ze nigdy ciezka praca nie zdobeda tyle co swoja uroda.

W Twoim przypadku kazdy sukces na poziomie umyslowym, finansowym i emocjonalnym wiaze sie z realnymi zmianami na lepsze, ktore - jak dasz im czas - doprowadza Cie do fajnego mezczyny.

65

Odp: Nikt mnie nie chce.
Armidak napisał/a:
Johnny.B napisał/a:

Zrób sobie portal randkowy  ^^ Na bank z kimś się umówisz. Znam takie dziewczyny, które straszyły i miały 10 kolesi co rok. Znam też takie, które mega piękne były i każdy był beee... i zostały same lub mają jakiegoś sugar-daddy. Nie ma brzydkich kobiet są te, które mają coś nie halo z głową i każdego odrzucają potem zakładają temat "Mam 40 lat jestem sama pomocy".

To już wolę 1000 razy iść w samorealizację.

Ja wiem, że na bank się umówie, ale brakuje mi takiego powodzenia w realu. Ogólnie mam braki społeczne, bo nawet przyjaciół nie mam. No dobra mam jedną dobrą koleżankę z która się widuje, pisze, ale to tyle.

Ja John rozumiem, ja wiem, że to nie zależy od wyglądu aż tak, bo są mega średnie co maja kogoś i to nawet całkiem spoko facetów. Nie uważam, że problem leży w moim wyglądzie, ale czegoś mi brak, tego czegoś co przyciąga innych. A mi się już nie chce głowić co jest nie tak z charakterem i zmieniać to tamto aby się przypodobać.

jak wyglądały te co straszyły? może to wy jako faceci macie duże wymagania co do wyglądu.

80-110Kg nadwaga bez kilku zębów, ale robiły dobrze ustami, więc kolejki były duże. Dla większości facetów kobieta nie ma być ładna lecz chętna. Większość facetów chce po-bzykać nawet smoczyce mają ostre branie. Jeśli smoczyca ma spoko nawet charakter czyli da się ja przekupić wezmę Cie na wycieczkę kupie Ci perfumy czy kolacje a potem Ty mi zrobisz pranie, gdy będę grał na PS5, a później sex. (To po co szukać innej)
Zapomnij o powodzeniu w realu chyba, że wyjdziesz do klubu prawie naga, wtedy na bank jakiś typ się do Ciebie przyklei i zagada. Prawie wszystkie laski jakie znałem poznały kogoś na portalach lub wpadły z pierwszym lepszym.

Najszybciej znajdują chłopaka te dziewczyny, które lubią "Dawać" za 20 razem znajdzie się ten, który zostanie, ale większość dziewczyn po drodze wpada z byle kim i wychodzi jeszcze większa drama. Oczywiście są takie co się rozstają i za miesiąc jest nowy misio. Mogą wpaść z nowym lub szukają aż w wieku 30 lat znajdzie się frajer, (Znajduje się) który zaakceptuje córeczkę i będą żyć w patoli takiej samej jak ich rodzice 20-30 lat temu.

Daj sobie spokój z chłopakiem w wieku 20 lat bo jeszcze patrząc na to co piszesz zostaniesz mamusią. Praca, szkoła, kasa zadbaj o siebie i szukaj jakiś portal itp nic na siłę. Nie patrz na koleżanki one za rok będą mieć dzieciaki, alimenty i kibel z życia, gdy ja miałem 20 lat 60% moich znajomych miało już dzieci i latali po sądach o alimenty. Teraz maja 27-30 lat i nowych partnerów i jeszcze większy bałagan w życiu. Niestety tak świat wygląda zakładasz portal i umawiasz się z gościem co gada sensownie jak jest walnięty to next.

Posty [ 1 do 65 z 69 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nikt mnie nie chce.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024