Cześć mam 20 lat i tak jak w tytule, mój problem polega na tym, że nikt mnie nie chce.
Ogólnie moje relacje leżą, nie mam też nowych przyjaciół, nie umiem nawiązywać nowych znajomości.
Zawsze obwiniałam wygląd, że to z nim coś nie tak. Mam wygląd jaki mam. Dbam o siebie jak mogę. Rysów twarzy sobie nie zmienię. Mówię o problemie mamie to moja mama mówi, że wszyscy jej mówią jaka jestem bardzo ładna więc to nie jest absolutnie żadnym problemem i ciągle zwala to na podejście do życia, charakter, że jestem osobą zamkniętą na innych i boję się odrzucenia. Coś w tym jest. Nie jestem super otwarta, ale w sumie jestem miła i przecież nieśmiałe, szare myszki kogoś mają. Mam wrażenie, że taki mój los, bo gdzie się nie obejrzę to różne dziewczyny są w związku. Wredne, miłe, ładne, brzydkie, nieśmiałe, przebojowe i można tak wymieniać. Denerwuję mnie to, że tak o siebie dbam, robię makijaż, ćwiczę, ogólnie rzecz biorąc dbam o siebie więcej niż taka np przeciętna szara myszka a ona i tak kogoś tam ma, na dodatek czasami takie nawet mają powodzenie. Ja wiem, że wygląd to nie wszystko, spokojnie, ale skoro nawet szare myszki (również z zachowania) kogoś potrafią zainteresować a ja nie to mnie szlak trafia. Czuję się strasznie w tym aspekcie życia zagubiona, bo niby wszystko mam. Ładny wygląd (wiadomo nie każdemu muszę się podobać) plus dobra jestem nieco wycofana, ale nie każdy musi być przebojowy plus serio jestem uprzejma to i tak to na nic.
Nie wiem już co mam robić. Niby dbam o siebie głównie dla siebie a nie dla innych, ale kiedy widzę, że to nic i tak nie daje to po co?. Równie dobrze mogę nie ćwiczyć, dużo jeść, nie malować się a i tak efekt będzie taki sam.
Zaraz napiszecie abym znalazła pasję i po prostu żyła swoim życiem, była cierpliwa i w końcu się odpowiedni facet znajdzie. Trudno być cierpliwym jak nie widać rezultatów, jakiegoś grama zainteresowania. Ja jestem jak najbardziej za pasją, ale taką dla siebie a nie żeby ktoś mnie docenił. Myślałam o zajęciach tanecznych, o siłowni (to też może być pasja) żeby iść głównie w siłownie, bo sprawia mi to przyjemność. Tylko też na to trzeba mieć kasę a chce iść na studia zaoczne. Nawet pasję kosztują .
Mój największy lęk to taki, że będę starała się być atrakcyjna, rozwijać się (chce umieć 2 języki obce) a i tak czegoś mi brak, coś robie źle i nie będę umiała w kontakty, że zawsze będę sama. Bardzo się boję samotności.
ps: Zaczęłam terapię. Mam nadzieję, że mi pomoże. Nie mogę tak dłużej żyć..