Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1 Ostatnio edytowany przez Maciej2020 (2022-08-22 17:05:05)

Temat: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Cześć, dzień dobry.
Mam 21 lat, studiuje w dużym mieście i mieszkam w swoim mieszkaniu, 3 miesiące temu pokój w tym mieszkaniu wynajęła 20 letnia studentka. Wprowadziła się, ponieważ zakończyła swój 2,5 letni
związek. Wpadłem jej w oko, po 2 tygodniach od wprowadzki sama podjęła pierwsze kroki. Kupiliśmy alkohol i obejrzeliśmy razem film, prosiła żebym został u niej na noc.
Zostałem, do niczego nie doszło. Od tamtej nocy zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Po około dwóch tygodniach powiedziała, że mnie kocha, odwzajemniłem jej uczucie.
Miała trudne dzieciństwo, rodzice po rozwodzie, nie ma kontaktu z żadnym z rodziców, utrzymywała ją ciocia. Początki były piękne. Było nam super razem, jedyny minus był taki, że
cały czas mówiła o swoich byłych.
Początek wakacji, więc planowaliśmy co będziemy robić, oznajmując ją, że cały sierpień będę miał mniej czasu, ponieważ muszę wyjechać pomóc rodzinie.
Mówiła, że damy radę, mówiłem, że co weekend będę u niej. Ona została w mieście i pracowała. Plany się zmieniły i musiałem wyjechać w 3 tygodniu lipca.
Przyjechałem do niej na końcówkę lipca, było super, do dnia mojego wyjazdu. Po przebudzeniu była zupełnie inna. Nie odzywała się, nie chciała się przytulić, nic.
Spytałem co się dzieje, powiedziała, że tak czasami ma, że nie ma ochoty z nikim gadać. Wieczorem pojechałem do siebie. Od tamtego dnia było inaczej.
Przestała się interesować co u mnie, nie chciało się jej ze mną pisać. Na początku było mi ciężko, bo nie wiedziałem co się dzieje i obwiniałem siebie, co zrobiłem nie tak.
Napisała, że to nie moja wina, po prostu znudziło się jej czułe pisanie i że to jest związek na odległość. Byliśmy od siebie tylko 100km.
3 razy z rzędu odmówiła mi spotkania w weekend, a bo nie chce z nikim się widywać (gdzie tego samego dnia wyszła sobie z jakimś kolegą, ogólnie kolegów miała bardzo dużo,
nie przeszkadzało mi to, bo mówiła mi, że zależy jej na mnie), bo jedzie do cioci na weekend (gdzie tego samego dnia nie pojechała do cioci bo jej się nie chciało), a bo pojechała
do przyjaciółki na południe w sobotę ale wieczorem mogę przyjechać (gdzie w tę sobotę rano jednak mi powiedziała, że jest chora i zostanie u niej na dłużej).
Nie wiedziałem co robić, miałem bardzo dużo pracy w domu więc jakoś o tym nie myślałem, ale uważam teraz, że za bardzo się zaangażowałem w ten związek. I chyba tylko ja.
W końcu udało nam się spotkać, noc spędziliśmy odzielnie, bo była zmęczona a jej łóżko jest za małe. Wcześniej to nie był problem. Następny dzień, zerwała ze mną.
Powiedziała, że to jest związek na odległość, że ona tak nie może, że dla niej studia i praca są ważniejsze niż związek, że nie mamy o czym pisać ani rozmawiać.
Nie uważam tak, ponieważ przez pierwszy miesiąc naprawdę dobrze się dogadywaliśmy, nie pokłóciliśmy się ani razu, powiedziała mi, że jestem najmilszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek poznała. Powiedziała, że powinienem znaleźć pracę w tym mieście, zamiast siedzieć u rodziny, ponieważ ona by tak nie mogła.  Starałem się jak mogłem. Na koniec powiedziała jeszcze ze wyjeżdza na inne studia na drugi koniec Polski, że i tak by nam się nie udało, gdzie po dwóch dniach od rozstania napisała mi, że możliwe, że jednak zostanie w tym mieście. Roztaliśmy sie w dobrych relacjach, podziękowałem jej za ten wspólny czas, wziąłem
to na klatę, chodź bolało. Ale to nie wszystko.

Umowa o wynajęcie pokoju skończyła się na początku sierpnia, lecz byliśmy wtedy razem i nikt nie myślał o tym żeby ją przedłużać.
I najbardziej się winię o to, że zjebałem naszą relację do końca, a przynajmniej się o to winię. Pokój jej został wystawiony na wynajem, ona znalazła to ogłoszenie jeszcze tego samego dnia,
zrobiła mi awanturę, że jestem żałosny, bo nie mam jaj jej powiedzieć, że ma się wyprowadzić. Przeprosiłem ją za to, usunąłem od razu ogłoszenie, bo rzeczywiście wiem, że zrobiłem źle.
Naprawdę nie chciałem jej robić tego na złość. Po prostu uznałem, że skoro się rozstaliśmy to chyba logiczne, że nie chcemy mieszkać obok siebie.
Powiedziała mi, że nie szanuje jej, że specjalnie tak zrobiłem, żeby jej zrobić pod górkę, że ma teraz tylko 2 tygodnie na wyprowadzkę. Przeprosiłem ją znowu za to, powiedziałem
ze do końca września może zostać, potem ma się wyprowadzić. Znowu powiedziała, że jestem żałosny, ze nic ode mnie nie chce i do końca sierpnia jej już nie będzie.
Wtedy coś we mnie pęknęło, napisałem, że równie dobrze ona powinna mi powiedzieć czy zostaje w mieszkaniu czy się wyprowadza. Powiedziała, że skoro płaci to chyba normalne, że
chce zostać, dała mi do zrozumienia, że to moja wina, ona zrobiła wszystko jak należy. O i tak się skończyło nasze rozstanie na dobrych relacjach.


Wiem, że wygląda to śmiesznie, ale jestem wrażliwym człowiekiem, cholernie mi na niej zależało, nawet dalej zależy, ale też wiem, że nie traktowała mnie poważnie.
Bardziej jako zabawkę(?) po swoim byłym.
Minął ponad tydzień od tego rozstania, brzmi to śmiesznie, ale poczułem coś do niej przez te dwa miesiące. Wiem, że inni mają gorsze problemy, ale po prostu potrzebowałem się
wygadać. Nie mam już u niej szans, pogodziłem się z tym, ale dalej o niej myślę. Co sami o tym myślicie, czy naprawdę powinienem się obwiniać o to? Nie znacie wszystkich szczegółów,
ale naprawdę byłem dla niej bardzo dobry. Czy naprawdę coś zjebałem czy miałem po prostu pecha?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Piszesz zbyt chaotycznie... To było Twoje mieszkanie i Ty jej wynająłeś pokój?

Dziewczyna bawiła się Tobą, do tego robiła z Ciebie głupka, byłeś plastrem, więc potraktuj tę znajomość jako doświadczenie życiowe.
Ty nie miałeś żadnego wpływu na zakończenie tej relacji, więc się nie obwiniaj.

3

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Ty na prawdę nie widziałeś jak grubą nicią to szyte? Wygląda że nie ty jej wpadłeś w oko a twój  kwadrat w którym umysliła sobie pokiwać za darmo. Od kopa zwęszyła że można cię urobić w najprostszy sposób ale ostatecznie nie uniosła tego,ciebie,  z jakichś powodów i przedsięwzięcie upadło. Wybacz, ale aż się prosiłeś

4

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Jak na moje to od razu da się zauważyć, że byłeś wyłącznie plastrem oraz dziewczyna najprawdopodobniej znalazła sobie innego. Taka nagła oziębłość emocjonalna i wycofanie nie biorą się znikad

5

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?
chmurny napisał/a:

Ty na prawdę nie widziałeś jak grubą nicią to szyte? Wygląda że nie ty jej wpadłeś w oko a twój  kwadrat w którym umysliła sobie pokiwać za darmo. Od kopa zwęszyła że można cię urobić w najprostszy sposób ale ostatecznie nie uniosła tego,ciebie,  z jakichś powodów i przedsięwzięcie upadło. Wybacz, ale aż się prosiłeś

Aż tak mnie nie urobiła haha, płaciła normalnie za pokój, nie było z tym żadnego problemu

6

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?
Maciej2020 napisał/a:
chmurny napisał/a:

Ty na prawdę nie widziałeś jak grubą nicią to szyte? Wygląda że nie ty jej wpadłeś w oko a twój  kwadrat w którym umysliła sobie pokiwać za darmo. Od kopa zwęszyła że można cię urobić w najprostszy sposób ale ostatecznie nie uniosła tego,ciebie,  z jakichś powodów i przedsięwzięcie upadło. Wybacz, ale aż się prosiłeś

Aż tak mnie nie urobiła haha, płaciła normalnie za pokój, nie było z tym żadnego problemu

Ale miałeś nie brać smile

7 Ostatnio edytowany przez Paeonia (2022-08-22 20:19:04)

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?
Maciej2020 napisał/a:

Cześć, dzień dobry.
Mam 21 lat, studiuje w dużym mieście i mieszkam w swoim mieszkaniu, 3 miesiące temu pokój w tym mieszkaniu wynajęła 20 letnia studentka. Wprowadziła się, ponieważ zakończyła swój 2,5 letni
związek. Wpadłem jej w oko, po 2 tygodniach od wprowadzki sama podjęła pierwsze kroki. Kupiliśmy alkohol i obejrzeliśmy razem film, prosiła żebym został u niej na noc.
Zostałem, do niczego nie doszło. Od tamtej nocy zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Po około dwóch tygodniach powiedziała, że mnie kocha, odwzajemniłem jej uczucie.
Miała trudne dzieciństwo, rodzice po rozwodzie, nie ma kontaktu z żadnym z rodziców, utrzymywała ją ciocia. Początki były piękne. Było nam super razem, jedyny minus był taki, że
cały czas mówiła o swoich byłych.
Początek wakacji, więc planowaliśmy co będziemy robić, oznajmując ją, że cały sierpień będę miał mniej czasu, ponieważ muszę wyjechać pomóc rodzinie.
Mówiła, że damy radę, mówiłem, że co weekend będę u niej. Ona została w mieście i pracowała. Plany się zmieniły i musiałem wyjechać w 3 tygodniu lipca.
Przyjechałem do niej na końcówkę lipca, było super, do dnia mojego wyjazdu. Po przebudzeniu była zupełnie inna. Nie odzywała się, nie chciała się przytulić, nic.
Spytałem co się dzieje, powiedziała, że tak czasami ma, że nie ma ochoty z nikim gadać. Wieczorem pojechałem do siebie. Od tamtego dnia było inaczej.
Przestała się interesować co u mnie, nie chciało się jej ze mną pisać. Na początku było mi ciężko, bo nie wiedziałem co się dzieje i obwiniałem siebie, co zrobiłem nie tak.
Napisała, że to nie moja wina, po prostu znudziło się jej czułe pisanie i że to jest związek na odległość. Byliśmy od siebie tylko 100km.
3 razy z rzędu odmówiła mi spotkania w weekend, a bo nie chce z nikim się widywać (gdzie tego samego dnia wyszła sobie z jakimś kolegą, ogólnie kolegów miała bardzo dużo,
nie przeszkadzało mi to, bo mówiła mi, że zależy jej na mnie), bo jedzie do cioci na weekend (gdzie tego samego dnia nie pojechała do cioci bo jej się nie chciało), a bo pojechała
do przyjaciółki na południe w sobotę ale wieczorem mogę przyjechać (gdzie w tę sobotę rano jednak mi powiedziała, że jest chora i zostanie u niej na dłużej).
Nie wiedziałem co robić, miałem bardzo dużo pracy w domu więc jakoś o tym nie myślałem, ale uważam teraz, że za bardzo się zaangażowałem w ten związek. I chyba tylko ja.
W końcu udało nam się spotkać, noc spędziliśmy odzielnie, bo była zmęczona a jej łóżko jest za małe. Wcześniej to nie był problem. Następny dzień, zerwała ze mną.
Powiedziała, że to jest związek na odległość, że ona tak nie może, że dla niej studia i praca są ważniejsze niż związek, że nie mamy o czym pisać ani rozmawiać.
Nie uważam tak, ponieważ przez pierwszy miesiąc naprawdę dobrze się dogadywaliśmy, nie pokłóciliśmy się ani razu, powiedziała mi, że jestem najmilszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek poznała. Powiedziała, że powinienem znaleźć pracę w tym mieście, zamiast siedzieć u rodziny, ponieważ ona by tak nie mogła.  Starałem się jak mogłem. Na koniec powiedziała jeszcze ze wyjeżdza na inne studia na drugi koniec Polski, że i tak by nam się nie udało, gdzie po dwóch dniach od rozstania napisała mi, że możliwe, że jednak zostanie w tym mieście. Roztaliśmy sie w dobrych relacjach, podziękowałem jej za ten wspólny czas, wziąłem
to na klatę, chodź bolało. Ale to nie wszystko.

Umowa o wynajęcie pokoju skończyła się na początku sierpnia, lecz byliśmy wtedy razem i nikt nie myślał o tym żeby ją przedłużać.
I najbardziej się winię o to, że zjebałem naszą relację do końca, a przynajmniej się o to winię. Pokój jej został wystawiony na wynajem, ona znalazła to ogłoszenie jeszcze tego samego dnia,
zrobiła mi awanturę, że jestem żałosny, bo nie mam jaj jej powiedzieć, że ma się wyprowadzić. Przeprosiłem ją za to, usunąłem od razu ogłoszenie, bo rzeczywiście wiem, że zrobiłem źle.
Naprawdę nie chciałem jej robić tego na złość. Po prostu uznałem, że skoro się rozstaliśmy to chyba logiczne, że nie chcemy mieszkać obok siebie.
Powiedziała mi, że nie szanuje jej, że specjalnie tak zrobiłem, żeby jej zrobić pod górkę, że ma teraz tylko 2 tygodnie na wyprowadzkę. Przeprosiłem ją znowu za to, powiedziałem
ze do końca września może zostać, potem ma się wyprowadzić. Znowu powiedziała, że jestem żałosny, ze nic ode mnie nie chce i do końca sierpnia jej już nie będzie.
Wtedy coś we mnie pęknęło, napisałem, że równie dobrze ona powinna mi powiedzieć czy zostaje w mieszkaniu czy się wyprowadza. Powiedziała, że skoro płaci to chyba normalne, że
chce zostać, dała mi do zrozumienia, że to moja wina, ona zrobiła wszystko jak należy. O i tak się skończyło nasze rozstanie na dobrych relacjach.


Wiem, że wygląda to śmiesznie, ale jestem wrażliwym człowiekiem, cholernie mi na niej zależało, nawet dalej zależy, ale też wiem, że nie traktowała mnie poważnie.
Bardziej jako zabawkę(?) po swoim byłym.
Minął ponad tydzień od tego rozstania, brzmi to śmiesznie, ale poczułem coś do niej przez te dwa miesiące. Wiem, że inni mają gorsze problemy, ale po prostu potrzebowałem się
wygadać. Nie mam już u niej szans, pogodziłem się z tym, ale dalej o niej myślę. Co sami o tym myślicie, czy naprawdę powinienem się obwiniać o to? Nie znacie wszystkich szczegółów,
ale naprawdę byłem dla niej bardzo dobry. Czy naprawdę coś zjebałem czy miałem po prostu pecha?


To bardzo wazne z kim wchodzisz w relacje.Dziewczyna bez kregoslupa moralnego, na liczniku wielu byłych.Na dodatek okazywala tobie brak szacunku, opowiadajac o nich.Wiecej szacunku do siebie zycze.Ty tu nie jestes winien.I nie pozwól aby toba dalej pomiatała.Masz prawo jej wymowic mieszkanie.Byles jedynie chwilowym kaprysem dziewczyny

8 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-08-23 03:12:09)

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

- byłeś plastrem
- nie ufaj,  gdy ktoś po dwóch tygodniach  wyznaje  miłość
- odnoszę wrażenie,  że Dziewczę  ma pewne zaburzenia emocjonalne wynikające  z dzieciństwa  i problemow z rodzicami,  co zresztą  widać po gierkach manipulacyjnych
- byłeś  manipulowany
- pewnie spotykała się z innymi,  stąd ta ozieblosc  nagła
- wina nie leży po Twojej stronie  za rozpad  tej relacji 
- chwała,  za rozpad,  może  jeszcze to nie dociera,  ale wygrałeś  los na loterii że to koniec
- ona jest naprawdę jeszcze  niedojrzala
- Ty się weź za siebie,  za swoją samoocenę,  bo pewnie słabo z tym,  skoro dawałes się tak traktować
-  jej słowa typu,  że jesteś miłym  chłopakiem czytaj,  idealny kandydat  na plaster,  nie ba partnera

= nie masz czego żałować,  naprawdę

9

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Kobieta emocjonalnie niestabilna. Chyba nic gorszego Ci się przytrafić nie mogło, ale i tak masz szczęście, że pokazała Ci kim jest tak szybko. Wypowiedz umowę najmu, zapomnij, trafisz na kogoś lepszego.

10

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Już samo to, że chciała wynająć pokój w mieszkaniu chłopaka, mówiło o co jej chodzi...

11

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?
Maciej2020 napisał/a:

Cześć, dzień dobry.
Minął ponad tydzień od tego rozstania, brzmi to śmiesznie, ale poczułem coś do niej przez te dwa miesiące. Wiem, że inni mają gorsze problemy, ale po prostu potrzebowałem się
wygadać. Nie mam już u niej szans, pogodziłem się z tym, ale dalej o niej myślę. Co sami o tym myślicie, czy naprawdę powinienem się obwiniać o to? Nie znacie wszystkich szczegółów,
ale naprawdę byłem dla niej bardzo dobry. Czy naprawdę coś zjebałem czy miałem po prostu pecha?

Czy coś zjebałeś? Trochę tak. Masz syndrom Nice Guy. Nic się nie stało. Wielu z nas to ma. Polecam książkę "No more nr. Nice Guy". Wszystko zrozumiesz.

Tak naprawdę ciesz się, dostałeś krótką lekcję życia, z poglądem na współczesne relacje. Wyciągnij z tej lekcji jak najwięcej na siebie, i dziękuj sile wyższej że nie macie potomstwa.
Choć teraz cierpisz, jest to po to byś lekcję przyswoił jak najlepiej. Spójrz na to z innej perspektywy. Ciesz się że ona to skończyła, bo Ty, z syndromem Nice Guy - byś tego nie umiał, i pogrążyłbyś się z czasem jeszcze bardziej.
A tak, zostałeś odcięty. Szybkie zerwanie plastra. Poboli, ale przestanie.

To nie pech. To życie. I ciesz się że taką lekcję dostałeś już na początku. Zaowocuje. Byłeś dla niej za dobry. To przykre, ale to nie do końca popłaca, zwłaszcza w tak młodym wieku.

Posłuchaj trochę podcastów "Musisz Wiedzieć" na yt/spotify. Zrozumiesz więcej dzięki temu.

Trzymaj się od niej z daleka, nie ważne jak boli, jak cierpisz i jak kochasz.

12

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Powinieneś bogu dziękować ze tak szybko życie zweryfikowało ta osóbkę.
Ty w niczym nie zawiniłeś a ona ciebie niezłe zmanipulowała a jak tylko wyjechałeś to zaczęła się hulaj dusza ....
Wypowiedz jej mieszkanie i pozbądź się jej ze swojego życia bo ci nic dobrego nie przyniesie.

13

Odp: Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Witold41 dzięki wielkie za wskazówki, po przeczytaniu dopiero połowy tej książki czuje się o niebo lepiej, rzeczywiście było coś ze mną nie tak i dzięki za polecenie.
Jeśli kogoś to interesuje to po dwóch tygodniach jest mi o wiele lepiej. Dzięki temu doświadczeniu czuje się jakoś o wiele lepiej. Chodź czasami są gorsze momenty.
Sprawa z pokojem wyszła ogólnie tak, że zostałem na każdym social media zablokowany przez nią, dzisiaj, chodź nie kontaktowałem się z nią przez półtora tygodnia (dzień po rozstaniu, kiedy powiedziałem jej że ma się wyprowadzić. nie wiem dlaczego zostałem zablokowany I czemu to ma służyć) i muszę załatwiać to przez pośrednika bo nie mam z nią kontaktu, plus jest taki że nie mam okazji jej zobaczyć co mogłoby mi tylko zaszkodzić.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozpad związku, czy zrobiłem coś nie tak?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024