Małżeństwo po wielu latach związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Małżeństwo po wielu latach związku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

1 Ostatnio edytowany przez Emilia83 (2022-08-19 23:22:59)

Temat: Małżeństwo po wielu latach związku

Jestem w związku z partnerem od kilkunastu lat. Mieszkamy ze sobą, prowadzimy wspólnie dom i wyznajemy podobne wartości. Gdy zaczynaliśmy poważniej wchodzić w relacje ustaliliśmy kilka ważnych z naszego punktu więzienia kwestii. Wśród nich była świadoma i zaplanowana bezdzietność oraz niechęć do zawierania związku małżeńskiego. W żadnym stopniu nie wiązało się to z unikaniem odpowiedzialności. Podejrzewam, że nasz związek nie różni się wiele od małżeństwa. W 2020 r. mój partner zdradził mnie jednorazowo. Zachował się bardzo honorowo w tej sytuacji (poinformował mnie o wszystkim mimo, że nie było szans, abym się kiedykolwiek dowiedziała). Postanowiliśmy, że pójdziemy na terapię par. Trwało to ponad półtora roku i uważam, że przepracowaliśmy wszystkie problemy. Nasz związek ożył, wróciła dawna świetność, zauroczenie i może nawet motyle w brzuchu. Oboje przewartościowaliśmy swoje życie chcąc, aby nasza miłość rozwijała się w coraz lepszym kierunku. Zaczęliśmy spontanicznie wyjeżdżać i spędzać więcej czasu razem. Ja zrezygnowałam z większej części obowiązków zawodowych. Można śmiało uznać, że trochę rozwinęliśmy skrzydła i poczuliśmy się jak na długim miesiącu miodowym. W czasie lipcowych wakacji, kiedy jedliśmy kolacje i czuliśmy się w swojej obecności wręcz magicznie, on postanowił mi się oświadczyć. Byłam niesamowicie zaskoczona. Mamy prawie po 40 lat i nigdy oboje nie pragnęliśmy ślubu. Wspólne życie było dla nas oczywiste. Zapytałam go skąd taka zmiana i usłyszałam, że terapia i wspólne doświadczenia uświadomiły mu, że chciałby obrączki i poczucia, że jestem jego żoną, choć wie, iż z praktycznego punktu widzenia nic się nie zmieni. Powiedziałam szczerze, że dla mnie to tylko papier i moja miłość do niego się nie zmieni. Kocham go dlatego zaproponowałam, że skoro dla niego to jest ważne to ja śmiało mogę wziąć ten ślub. Nie czuje, żeby to było dla mnie jakieś górnolotne wydarzenie i jasno mu to powiedziałam. Czy to jest fair, że mimo szczerej miłości i chęci bycia ze sobą na zawsze, nie odczuwam większych emocji? M.doskonale wie, że traktuje to jako umowę cywilno-prawną. Chce mimo wszystko wziąć ze mną ślub. Nie razi go mój brak entuzjazmu i brak zgody na zmienę nazwiska. Czy ja moralnie mam prawo tak postąpić? Nie boje się ślubu i zobowiązań. Mnie po prostu nie kręci kreacja ślubna i wesele, ale nie do tego stopnia, aby tego nie zrobić dla kogos kogo kocham.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Masz prawo zrobić tak jak chcesz,  powiem  brzydko  -  pierdol  jakieś zasady  moralne,  bo czym one są skoro nikomu  nie robią  krzywdy?  Uważam,  by postępować  zgodnie z własnym sumieniem  q nie jakimiś narzuconymi z góry zasadom...  Ludzie za bardzo kierują się tym co wypada a czym nie.

Wyznaje podobne wartości,  jeśli Miskowi  ślub byłby ważny,  wzięłabym go,  nie dlatego że chcę,  tylko jest mi on na tyle obojętny,  że nie zrobiło  by to mi problemu, a  bym mogła Miśka  uszczęśliwić. 

Natomiast  ja bym się zastanawiala co sprawia,  że ktoś  tak nagle zmienia  poglądy.  Jeśli to tylko terapia to ok,  ale może za tym się kryć coś więcej np długi czy chociażby lęk przed stratą (aczkolwiek  dzięki wielkie za możliwość rozwodu)

3

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku
Istotka6 napisał/a:

Masz prawo zrobić tak jak chcesz,  powiem  brzydko  -  pierdol  jakieś zasady  moralne,  bo czym one są skoro nikomu  nie robią  krzywdy?  Uważam,  by postępować  zgodnie z własnym sumieniem  q nie jakimiś narzuconymi z góry zasadom...  Ludzie za bardzo kierują się tym co wypada a czym nie.

Wyznaje podobne wartości,  jeśli Miskowi  ślub byłby ważny,  wzięłabym go,  nie dlatego że chcę,  tylko jest mi on na tyle obojętny,  że nie zrobiło  by to mi problemu, a  bym mogła Miśka  uszczęśliwić. 

Natomiast  ja bym się zastanawiala co sprawia,  że ktoś  tak nagle zmienia  poglądy.  Jeśli to tylko terapia to ok,  ale może za tym się kryć coś więcej np długi czy chociażby lęk przed stratą (aczkolwiek  dzięki wielkie za możliwość rozwodu)

Długi nie wchodzą w grę. Zarabia dużo więcej ode mnie, choć w Ochronie Zdrowia nie mam prawa narzekać. Mamy wspólne konta i po równo dostęp do pieniędzy. Z mojej obserwacji i jego słów wynika, że zmiana nastąpiła w czasie terapii.

4

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku
Emilia83 napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Masz prawo zrobić tak jak chcesz,  powiem  brzydko  -  pierdol  jakieś zasady  moralne,  bo czym one są skoro nikomu  nie robią  krzywdy?  Uważam,  by postępować  zgodnie z własnym sumieniem  q nie jakimiś narzuconymi z góry zasadom...  Ludzie za bardzo kierują się tym co wypada a czym nie.

Wyznaje podobne wartości,  jeśli Miskowi  ślub byłby ważny,  wzięłabym go,  nie dlatego że chcę,  tylko jest mi on na tyle obojętny,  że nie zrobiło  by to mi problemu, a  bym mogła Miśka  uszczęśliwić. 

Natomiast  ja bym się zastanawiala co sprawia,  że ktoś  tak nagle zmienia  poglądy.  Jeśli to tylko terapia to ok,  ale może za tym się kryć coś więcej np długi czy chociażby lęk przed stratą (aczkolwiek  dzięki wielkie za możliwość rozwodu)

Długi nie wchodzą w grę. Zarabia dużo więcej ode mnie, choć w Ochronie Zdrowia nie mam prawa narzekać. Mamy wspólne konta i po równo dostęp do pieniędzy. Z mojej obserwacji i jego słów wynika, że zmiana nastąpiła w czasie terapii.

To był tylko losowy przykład,  ale ok,  idzie więc wierzyć w to co M mówi smile

5

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku
Emilia83 napisał/a:

Jestem w związku z partnerem od kilkunastu lat. Mieszkamy ze sobą, prowadzimy wspólnie dom i wyznajemy podobne wartości. Gdy zaczynaliśmy poważniej wchodzić w relacje ustaliliśmy kilka ważnych z naszego punktu więzienia kwestii. Wśród nich była świadoma i zaplanowana bezdzietność oraz niechęć do zawierania związku małżeńskiego. W żadnym stopniu nie wiązało się to z unikaniem odpowiedzialności. Podejrzewam, że nasz związek nie różni się wiele od małżeństwa. W 2020 r. mój partner zdradził mnie jednorazowo. Zachował się bardzo honorowo w tej sytuacji (poinformował mnie o wszystkim mimo, że nie było szans, abym się kiedykolwiek dowiedziała). Postanowiliśmy, że pójdziemy na terapię par. Trwało to ponad półtora roku i uważam, że przepracowaliśmy wszystkie problemy. Nasz związek ożył, wróciła dawna świetność, zauroczenie i może nawet motyle w brzuchu. Oboje przewartościowaliśmy swoje życie chcąc, aby nasza miłość rozwijała się w coraz lepszym kierunku. Zaczęliśmy spontanicznie wyjeżdżać i spędzać więcej czasu razem. Ja zrezygnowałam z większej części obowiązków zawodowych. Można śmiało uznać, że trochę rozwinęliśmy skrzydła i poczuliśmy się jak na długim miesiącu miodowym. W czasie lipcowych wakacji, kiedy jedliśmy kolacje i czuliśmy się w swojej obecności wręcz magicznie, on postanowił mi się oświadczyć. Byłam niesamowicie zaskoczona. Mamy prawie po 40 lat i nigdy oboje nie pragnęliśmy ślubu. Wspólne życie było dla nas oczywiste. Zapytałam go skąd taka zmiana i usłyszałam, że terapia i wspólne doświadczenia uświadomiły mu, że chciałby obrączki i poczucia, że jestem jego żoną, choć wie, iż z praktycznego punktu widzenia nic się nie zmieni. Powiedziałam szczerze, że dla mnie to tylko papier i moja miłość do niego się nie zmieni. Kocham go dlatego zaproponowałam, że skoro dla niego to jest ważne to ja śmiało mogę wziąć ten ślub. Nie czuje, żeby to było dla mnie jakieś górnolotne wydarzenie i jasno mu to powiedziałam. Czy to jest fair, że mimo szczerej miłości i chęci bycia ze sobą na zawsze, nie odczuwam większych emocji? M.doskonale wie, że traktuje to jako umowę cywilno-prawną. Chce mimo wszystko wziąć ze mną ślub. Nie razi go mój brak entuzjazmu i brak zgody na zmienę nazwiska. Czy ja moralnie mam prawo tak postąpić? Nie boje się ślubu i zobowiązań. Mnie po prostu nie kręci kreacja ślubna i wesele, ale nie do tego stopnia, aby tego nie zrobić dla kogos kogo kocham.

Moja znajoma była przez kilkanaście lat w niezarejestrowanym związku. Wszystko było super, żadnych zdrad. Jedynie jego rodzina była przeciwna jej bo uważali, że ona jest powodem tego, że on grzeszy nie mając ślubu kościelnego.
On nagle ciężko zachorował, trafiał do kolejnych specjalistycznych szpitali.
Ona nie mogła nawet dowiedzieć się o stan jego zdrowia bo była obca. Decyzje gdzie trafiał, do jakich placówek leczniczych podejmowała jego rodzina.
W ostatnim okresie ona nie wiedziała nawet gdzie on jest.
Umarł w otoczeniu rodziny, bez niej.
O jego śmierci dowiedziała się gdy już było po pogrzebie. Sporo czasu  i trudu zajęło jej znalezienie jego grobu.
Pogrzeb był katolicki, nagrobek ze świętą rzeźbą mimo, ze on przez te kilkanaście lat związku z nią ani razu nie był w kościele i ogólnie deklarował się jako niewierzący.
Nie spodziewał się choroby i śmierci więc nie było testamentu, jego dorobek życiowy zgarnęła rodzina.

6 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-08-20 08:48:51)

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Nie widzę w czym problem? Tylko w braku entuzjazmu?

Poglądy często się zmieniają z czasem i nie ma w tym nic dziwnego.

7

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku
Kleoma napisał/a:
Emilia83 napisał/a:

Jestem w związku z partnerem od kilkunastu lat. Mieszkamy ze sobą, prowadzimy wspólnie dom i wyznajemy podobne wartości. Gdy zaczynaliśmy poważniej wchodzić w relacje ustaliliśmy kilka ważnych z naszego punktu więzienia kwestii. Wśród nich była świadoma i zaplanowana bezdzietność oraz niechęć do zawierania związku małżeńskiego. W żadnym stopniu nie wiązało się to z unikaniem odpowiedzialności. Podejrzewam, że nasz związek nie różni się wiele od małżeństwa. W 2020 r. mój partner zdradził mnie jednorazowo. Zachował się bardzo honorowo w tej sytuacji (poinformował mnie o wszystkim mimo, że nie było szans, abym się kiedykolwiek dowiedziała). Postanowiliśmy, że pójdziemy na terapię par. Trwało to ponad półtora roku i uważam, że przepracowaliśmy wszystkie problemy. Nasz związek ożył, wróciła dawna świetność, zauroczenie i może nawet motyle w brzuchu. Oboje przewartościowaliśmy swoje życie chcąc, aby nasza miłość rozwijała się w coraz lepszym kierunku. Zaczęliśmy spontanicznie wyjeżdżać i spędzać więcej czasu razem. Ja zrezygnowałam z większej części obowiązków zawodowych. Można śmiało uznać, że trochę rozwinęliśmy skrzydła i poczuliśmy się jak na długim miesiącu miodowym. W czasie lipcowych wakacji, kiedy jedliśmy kolacje i czuliśmy się w swojej obecności wręcz magicznie, on postanowił mi się oświadczyć. Byłam niesamowicie zaskoczona. Mamy prawie po 40 lat i nigdy oboje nie pragnęliśmy ślubu. Wspólne życie było dla nas oczywiste. Zapytałam go skąd taka zmiana i usłyszałam, że terapia i wspólne doświadczenia uświadomiły mu, że chciałby obrączki i poczucia, że jestem jego żoną, choć wie, iż z praktycznego punktu widzenia nic się nie zmieni. Powiedziałam szczerze, że dla mnie to tylko papier i moja miłość do niego się nie zmieni. Kocham go dlatego zaproponowałam, że skoro dla niego to jest ważne to ja śmiało mogę wziąć ten ślub. Nie czuje, żeby to było dla mnie jakieś górnolotne wydarzenie i jasno mu to powiedziałam. Czy to jest fair, że mimo szczerej miłości i chęci bycia ze sobą na zawsze, nie odczuwam większych emocji? M.doskonale wie, że traktuje to jako umowę cywilno-prawną. Chce mimo wszystko wziąć ze mną ślub. Nie razi go mój brak entuzjazmu i brak zgody na zmienę nazwiska. Czy ja moralnie mam prawo tak postąpić? Nie boje się ślubu i zobowiązań. Mnie po prostu nie kręci kreacja ślubna i wesele, ale nie do tego stopnia, aby tego nie zrobić dla kogos kogo kocham.

Moja znajoma była przez kilkanaście lat w niezarejestrowanym związku. Wszystko było super, żadnych zdrad. Jedynie jego rodzina była przeciwna jej bo uważali, że ona jest powodem tego, że on grzeszy nie mając ślubu kościelnego.
On nagle ciężko zachorował, trafiał do kolejnych specjalistycznych szpitali.
Ona nie mogła nawet dowiedzieć się o stan jego zdrowia bo była obca. Decyzje gdzie trafiał, do jakich placówek leczniczych podejmowała jego rodzina.
W ostatnim okresie ona nie wiedziała nawet gdzie on jest.
Umarł w otoczeniu rodziny, bez niej.
O jego śmierci dowiedziała się gdy już było po pogrzebie. Sporo czasu  i trudu zajęło jej znalezienie jego grobu.
Pogrzeb był katolicki, nagrobek ze świętą rzeźbą mimo, ze on przez te kilkanaście lat związku z nią ani razu nie był w kościele i ogólnie deklarował się jako niewierzący.
Nie spodziewał się choroby i śmierci więc nie było testamentu, jego dorobek życiowy zgarnęła rodzina.

O stan zdrowia się dowiem, pracuje w szpitalu. Rodzice mojego partnera nigdy nie podważyliby mojego zdania nawet przez pryzmat wykształcenia. Niestety miałam raz okazje się o tym przekonać.

8 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2022-08-20 12:21:59)

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Jego rodzice nie są wieczni. I niekoniecznie byłby na pewno w szpitalu, w którym pracujesz. Do innego mogą cię nie wpuścić.
A także w różnych innych sprawach jako nie- żona a jedynie konkubina nie masz nic do powiedzenia.
Dlatego uważam, że ślub jest do pewnych spraw potrzebny.
Nie musisz robić wesela, mieć szykownej kreacji, welonu.  Można skromnie, kameralnie, świadkowie i wy.
Nazwiska też nie musisz zmieniać. Możesz zostawić swoje, dodać jego za kreską.

Ps. I odwrotnie. Gdybyś to ty zachorowała to jego nie wpuściliby do ciebie.

9 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-08-20 12:24:03)

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Wydaje mi się, że masz inne obawy jak nieświadome to podświadome.
Bo jak ślub... To potem dziecko...
Skoro tylko dla partnera chcesz wziąć ślub, /niekoniecznie musi być wesele/, to i licz się, że na dziecko też wypadałoby się zgodzić.
Dzisiaj powie, że nie, chociaż takie myśli mu chodzą po głowie. Za jakiś czas powie, że zmienił zdanie, dlatego rozmowa nie rozwieje Twoich watpliwości.
Można coś zrobić dla partnera, ale w zgodzie ze sobą.

Druga sprawa.... Taki paradoks... Po wielu latach niektórzy, co w końcu się zdecydują na ślub, wkrótce się rozwodzą, mając nawet dzieci...
Co w tym jest? Musiałby się ktoś wypowiedzieć co spotkał się z taką sytuacją.

Ja myślę, że tu działa, spoczynek na laurach...

10

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku
wieka napisał/a:

Wydaje mi się, że masz inne obawy jak nieświadome to podświadome.
Bo jak ślub... To potem dziecko...
Skoro tylko dla partnera chcesz wziąć ślub, /niekoniecznie musi być wesele/, to i licz się, że na dziecko też wypadałoby się zgodzić.
Dzisiaj powie, że nie, chociaż takie myśli mu chodzą po głowie. Za jakiś czas powie, że zmienił zdanie, dlatego rozmowa nie rozwieje Twoich watpliwości.
Można coś zrobić dla partnera, ale w zgodzie ze sobą.

Druga sprawa.... Taki paradoks... Po wielu latach niektórzy, co w końcu się zdecydują na ślub, wkrótce się rozwodzą, mając nawet dzieci...
Co w tym jest? Musiałby się ktoś wypowiedzieć co spotkał się z taką sytuacją.

Ja myślę, że tu działa, spoczynek na laurach...

Autorka ma prawie 40 lat. To z dzieckiem różnie może być o ile się nie pospieszy.

11

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Nie można zakładać złego, ostatnio znana cekebrytka urodziła pierwsze dziecko blisko 50tki jak dobrze pamiętam.

Partner się obudził, bo to ostatni dzwonek i wcale mu się nie dziwię.

12

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Skoro tylko dla partnera chcesz wziąć ślub, /niekoniecznie musi być wesele/, to i licz się, że na dziecko też wypadałoby się zgodzić.

Dlaczego w tej naszej dziwnej polskiej mentalności od razu jak mowa o ślubie to i dzieci maja być?
Nie stawiałabym na równi małżeństwa i dzieci. Znam wiele par które maja dzieci i nie są w związkach małżeńskich, mało tego nawet ostatnio na ten temat była rozmowa i każda z moich koleżanek stwierdziła ze raczej małżeństwo to nie no chyba ze pomogłoby w jakiś prawno -papierkowych sprawach.
Ja rozumiem autorkę bo jestem w podobnym wieku i mam takie samo podejście do instytucji małżeństwa.

Czy ja moralnie mam prawo tak postąpić? Nie boje się ślubu i zobowiązań. Mnie po prostu nie kręci kreacja ślubna i wesele, ale nie do tego stopnia, aby tego nie zrobić dla kogos kogo kocham.

moim zdaniem tak bo on wie doskonale o tym jakie są twoje odczucia względem instytucji małżeństwa i ze chcesz zrobić to dla niego.
Wygląda na to ze ta jego zdrada i późniejsza psychoterapia pomogła waszemu związkowi i dala mu przekonanie ze to z tobą chce być do końca zżycia stad oświadczyny.
Ale tez jeśli masz to zrobić to zrób to tez dla siebie samej, bo przecież nie musicie bawić się w wesela i imprezy, możecie zrobić to tak żeby i tobie i jemu pasowało.
Ostatnio moja kumpela która zawodowo robi zdjęcia ślubne była na ślubie który odbył się w jakimś parku i nie było żadnych gajerków ani białych sukien, "młodzi" czyli ludzie w naszym wieku wyglądali tak jak chcieli a na imprezę weselna zaprosili do lunaparku. Było bez żadnych sal weselnych itp, kto chciał poszedł sobie cos zjeść kto chciał spędzić czas z młodymi to tez to zrobił i bez żadnych prezentów i kopert bo para moda wyprzedaje rzeczy i wyjeżdża szukać swojego miejsca w innych częściach świata.
tak więc sky is the limit smile

13 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-08-20 14:36:17)

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Jeśli jesteście z sobą tyle lat i przetrwaliście burzę jaką jest zdrada, to moim zdaniem ślub niczego na gorsze w waszym związku nie zmieni. Gorzej byłoby, gdybyście byli w fazie kryzysu i żeby się ratować przed rozstaniem jedno z was wpadłoby na pomysł aby związać się ślubem. Wtedy to na 100% byłaby ślepa uliczka, bo i tak do rozstania by doszlo i to wcale nie później, niż przed tym ślubem.  Z wami jest inaczej i jak to chyba Kleoma świetnie opisała wyżej, lepiej chociażby ze względów prawnych mieć zapewnioną ochroną na wypadek, gdyby jedno zaniemogło. Życie czasem płata figle o których nawet nie śnimy w koszmarach. Polska artystka Kora i jej partner życiowy choć żyli ze sobą w związku nieformalnym chyba z 30 lat, to w chwili gdy ona ciężko zachorowała wzięli ślub, aby uniknąć właśnie tych ceregieli o których pisała Kleoma. Nie musicie robić wesela z pompą, wystarczy skromna uroczystość a ty nie musisz  mieć sukni z welonem gdy  nie chcesz. Byłam kiedyś na ślubie gdzie panna mloda miała na sobie biały garnitur i wyglądała naprawdę dobrze. Możesz też wybrać dla siebie coś akceptowalnego dla ciebie, możliwości masz bez liku.
smile

14

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

"Dlaczego w tej naszej dziwnej polskiej mentalności od razu jak mowa o ślubie to i dzieci maja być?"

Mi akurat nie o to chodzi... Tylko gdybam co może partnerowi siedzieć w głowie, bo tak się często zdarza, że dojrzewa się do macierzyństwa czy tacierzyństwa jak jest ostatni dzwonek...

15

Odp: Małżeństwo po wielu latach związku

Kwestie formalne i prawy mamy w większości uregulowane. Owszem nie jest to tak jak gdybyśmy byli małżeństwem, natomiast średnio nam na tym zależy. O dzieciach nie ma mowy. Ja nie lubię i nie zrezygnuje na tak długi czas z kariery, M. też nie chce dzieci i często podkreśla, że cieszy się z takiego obrotu sytuacji.  Cenimy sobie pewien rodzaj wolności, którą daje bezdzietność. Ślub ma być symbolem, pewnym rodzajem przypieczętowania więzi, która nas łączy.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Małżeństwo po wielu latach związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024