Moi drodzy,
Prawie ćwierć wieku razem, prawie rok osobno, pozew przyszedł, odpowiedź na niego napisałam i dopadł mnie taki smutek, że nie potrafię się uspokoić. To uczucie gdzieś w sercu siedzi, bo rozum już sprawę zamknął.
Kurde jak mi szkoda! Szkoda, że się nie udało, szkoda tracić , to co było między nami dobre, szkoda wspólnych lat, rozbitego stada rodzinnego i wielu innych rzeczy. Tych złych mi nie brakuje, pamiętam o nich ale jakoś tracą na wadze względem tych dobrych.
Jeszcze kilka miesięcy temu pisałam, że pójdę do sądu z podniesioną głową i bez żalu się rozwiodę. A teraz nie wiem co zrobić żeby nie odwalić w sądzie histerii.
Myślę o tym już od dłuższego czasu, a dziś się z Wami dzielę. Podpowiedzcie, jak sobie z tym poradzić?
2 2022-08-02 22:19:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-08-02 22:55:25)
Dlaczego się zgodziłaś na rozwód, skoro to nie chcesz?
Może rok osobno to za mało po tak długim czasie razem?
Moi drodzy,
Prawie ćwierć wieku razem, prawie rok osobno, pozew przyszedł, odpowiedź na niego napisałam i dopadł mnie taki smutek, że nie potrafię się uspokoić. To uczucie gdzieś w sercu siedzi, bo rozum już sprawę zamknął.
Kurde jak mi szkoda! Szkoda, że się nie udało, szkoda tracić , to co było między nami dobre, szkoda wspólnych lat, rozbitego stada rodzinnego i wielu innych rzeczy. Tych złych mi nie brakuje, pamiętam o nich ale jakoś tracą na wadze względem tych dobrych.
Jeszcze kilka miesięcy temu pisałam, że pójdę do sądu z podniesioną głową i bez żalu się rozwiodę. A teraz nie wiem co zrobić żeby nie odwalić w sądzie histerii.
Myślę o tym już od dłuższego czasu, a dziś się z Wami dzielę. Podpowiedzcie, jak sobie z tym poradzić?
Czy ten rozwód jest przesądzony czy jeszcze chciałabyś utrzymać małżeństwo?
Nadziejo, przykro mi, że masz ten żal. Widocznie jeszcze przeżywasz żałobę, to naturalne. Wiem, że sobie fajnie radzisz. Spójrz na to wszystko pamiętając o dwóch rzeczach:
1. Czy gość który zdradził, potrafił kłamać i ranić byłby jakaś wartością dodana do Twojego życia? Wiem, że masz sentyment bo Ty akurat kochałaś szczerze. Ale skoro potrafił tak się zachować to losu dziękuj, że się ujawnił. Nie musisz żyć już obok obok kogoś kto jest wilkiem w owczej skórze. Możesz budować życie na swoich warunkach, w prawdzie. Zostało Ci jeszcze może wiele lat życia - czy te lata z nim i to co się stało ma definiować Cię na resztę życia? Bez sensu by było
- Zmiana to część życia. Dostajemy jakieś etapy. Miałaś przez 20 lat spokojny związek, podczas gdy inni borykali się w pojedynkę, znosili różne życiowe tragedię itd. Więc spójrz na to tak, że coś się zakończyło. Bo tak w zyciu jest. Ale to nie znaczy, że teraz musi być gorzej. Od Ciebie zależy czy pójdziesz w gorycz i rozpamiętywanie czy zbudujesz coś fajnego.
Trzymaj się!!
To normalne, że odczuwasz stratę nawet jeżeli chciałaś tego rozwodu. Nie myśl o tym jako o porażce, bo nie powinnaś oceniać się przez pryzmat tego czy jesteś w małżeństwie, ile ono trwało czy brać odpowiedzialności za zachowanie drugiej strony.
Małżeństwo to był etap w Twoim życiu, który minął tak jak wiele innych, mniejszych. Tych wspomnień nie stracisz. Zawsze możesz być wdzięczna za te dobre chwile.
Teraz otwiera się coś nowego, nieznanego. Nie wiadomo czy będzie lepsze czy gorsze. Będzie inne.
Aa.. przepraszam teraz przeczytałam z postów, bo nie masz tematu, że to już długo ciągnie się sprawa.
Szkoda małżeństwa, rodziny, ale z takiego męża nie miałabyś pożytku.
Dzięki za odpowiedzi.
Absolutnie nie chcę utknąć w goryczy i rozpaczy! Ale co zrobić z tymi emocjami, które się pojawiają? Czuję się tak, jakby ta żałoba po rozpadzie małżeństwa była jedną wielką sinusoidą - raz dół, raz górka. No i teraz jest trwający trochę dłużej dołek, bo nie dół.
Rozumowo wszystko jasne, nie ma do czego wracać, mój prawie ex się raczej nie zmieni, jest sporo naprawdę grubych powodów, przez które jesteśmy dziś tu, gdzie jesteśmy. Życiowo jest dobrze, tyle fajnych ludzi poznałam, na koncertach byłam, na spacerach, wyjazdach etc. A głupie serce nie może/nie potrafi odpuścić...