Zwykły dzień, mój mąż wkłada naczynia do zmywarki... Bierze po kolei naczynia ze zlewu i naczynia ustawione na blacie w kuchni.
Wkładając kubek który stał na blacie oblał się wodą... W kubku była woda.
Zdenerwowany powiedział: Nie podoba mi się że ...(imię córki) zostawia kubek i nie wylewa wody. Teraz ja się oblałem.
Mówię spokojnie do męża że kubek stał na blacie i mógł sprawdzić czy naczynie jest puste zanim włoży do zmywarki i że ma nie szukać winnego skoro z niego taka gapcia.. Powiedziałam to dlatego że kiedyś pol dnia robił dochodzenia jak wypadała mu musztarda z lodówki i się stłukła. Pół dnia szukał winowajcy który żle włożył musztardę do lodówki. A to był zwyczajny przypadek. Jak szropnął lodówkę to zsunęła się musztarda i tyle.. nic takiego)
I nagle jego wkurw... i mocno podniesiony głos: " WE MNIE SZUKASZ WINNEGO? A BYŁ TAKI DOBRY DZIEŃ . WSZYSTKO POTRAFISZ ZEPSUĆ"