Hej. Moze wy cos ocenicie obiektywnie.
Z chlopkiem po 5 miesiacach zwiazku zamieszklaismy razem. Od poczatku wiedzialam ze jego zainteresowaniem jest robienie drinkow. Tzn - nie wodka z kolą. Chodzi o mieszanie klasycznych drinków jakie spotkać można w dobrym coctail barze. W ladnym szkle i z ozdobami.
Na poczatku, kiedy np spotykalismy sie u niego imponowalo mi to troche. Jednak po zamieszkaniu razem okazalo sie, ze te drinki to są codziennie.
Każdego dnia pił 1, czasem 2. Jak to zauwazylam zapytalam go - czy on tak codziennie pije, on na to, ze tak. Ogolnie tematem drinkow zainteresowal sie niedługo przed pandemią. A ze potem nie dało się wychodzić to kupował rozmaite książki i mieszał te drinki.
Problem w tym, ze dla mnie codzienne picie (tak, nawet drinka) to jest problem w sensie uważam, że on mial z tym problem. Była pierwsza rozmowe, po ktorej stwierdzil ze ograniczy.
Zeby byla jasnosc ja uwazam ze alkohol jest dla ludzi. Sama lubie wypic drinka w weekend, nawet w tygodniu. Uwazam ze tak ok 3 razy w tygodniu to tak w sam raz, jezeli juz trzymac sie liczb.
Problem oczywiscie w tym, ze takie ograniczenie dla niego to cos, jakbym mu zakazywala wykonywania jego zainteresowan. Tak jakby ktos codziennie jezdzil na rowerze, on sobie miesza drinki. Tylko ze tu mamy do czynienia z alkoholem.
Wracając do jego ograniczenia wygladalo to tak. Ze nie pil 2-3 dni w tygodniu. A te dni kiedy pil, to 1 drink zamienil sie w 2. Ale piatek-niedziela zawsze byl drink. Czasami zamiast drinkow piwo bo mowil ze tez lubi roznych probowac. Po jakims czasie wszystko wrocilo do normy prawie codziennego picia.
Byla kolejna rozmowa. On sie zdenerwowal, ze najwyrazniej na tej plaszczyznie nie jestesmy do siebie dopasowani. I ze mu nie ufam - bo on ma wszystko z alkoholem pod kontrola i skoro ja inaczej uwazam to mu nie ufam. A dla mnie alkohol nie ma nic wspolnego z zaufaniem, bo to jest substancja, ktora po prostu uzaleznia.
Poza tym, kiedy faktycznie zaczal mniej pic, to nagle zaczelo mu we mnie wszystko nie pasowac - ze za malo mowie, ze nie mam dobrego humoru, ze za mocno zamykam drzwi lodowki. Dopoki nie mowilam o alkoholu, nie czepial sie o takie rzeczy.
Zostawil mnie niedawno. Powiedzial ze to nie to i nie jestem dla niego. Widze na instagramie ze wrzuca zdjecia swoich drinkow. I mysle ze tu byl powod, chociaz on zaprzeczyl.
Czy myslicie, ze niepotrzebnie sie czepialam tego alkoholu? Czy waszym zdaniem codzienny drink to normalne? Bo ja uwazam ze nie, ale moze to ja jestem nadrwrazliwa na tym punkcie?