Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Dzień dobry,
Prosiłabym serdecznie o opinie kobiet, gdyż sama nie jestem w stanie już obiektywie ocenić sytuacji i swojego związku.
Otóż,spotykam się od czerwca tamtego roku, a więc rok czasu z pewnym 32 letnim mężczyzną, sama mam 27 lat. W czym tkwi mój problem? Otóż chłopak po około pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania (mieszka sam w swoim mieszkaniu,oboje pracujemy w tym samym mieście, z tymże ja zamieszkuje w domu rodziców i codziennie jeżdżę do pracy ok.30 km komunikacją). Temat ten poruszał mimochodem rzucając słowa typu " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała"". Temat podlapalam w styczniu,a więc po pół roku z pytaniem czy mówił poważnie czy tak tylko rzucił propozycją. Nie powiedział że nie chce,wręcz że chce ale najpierw wymówka typu nie mam szafy (nie miał w tamtym czasie), dużo czasu spędzam przed komputerem i chcesz żebym zginął przez ekranem... Później powróciłam do tematu w marcu, z pytaniem że może byśmy spróbowali na miesiąc, żeby zobaczyć czy się będziemy dogadywać. Dodam że z racji tego że nie mieszkamy w tym samym mieście spotykany się głównie w weekendy, tak też jest do tej pory. Rzadko zdarzało się abym zostawała u niego w tygodniu. Przycisnety tematem mieszkania nagle w tym roku uznał że on chce się częściej widywać, akonkretnie w tygodniu.i że jak mamy razem mieszkać jak tak rzadko się widzimy. Wynikła kłótnia, on chce abym to ja najlepiej zostawała w tygodniu dłużej a nawet nocowała u niego. Bo tak łatwiej,mam bliżej do pracy od niego. Zaproponował nawet mieszkanie u niego na tydzień "na próbę ". Zgodziłam się. Po tygodniu zapytał czy nie chce zostać kolejny tydzień (wynikła kłótnia gdyż w dzień w który mi to zaproponował zakupiłam bilet miesięczny,pracuje w administracji więc moje zarobki nie są wysokie a 1/3 pensji wówczas traciłam na bilet miesięczny). Kupiłam bilet i nie zgodziłam się na kolejny tydzień.poza tym w czasie tego tygodnia ja przez godzinę oglądałam ulubione seriale,a on grał przed komputerem. Więc nie spędzaliśmy wiele czasu razem. Gdy po raz kolejny zapytałam że skoro z zaczął temat mieszkania i w końcu ma szafę to można by spróbować z tym mieszkaniem. Zaporonowal sam po jakimś spotkaniu w kwietniu że chce żebym od maja u niego zamieszkala, że przemyślał to i że chce. Ale ciągle naciskał na te spotkania w tygodniu.(wstaje codziennie przed 5,pracuje od 8 do 16 i o 18 jestem w domu, więc zostawanie dłużej średnio mi się widziało). W efekcie uznałam że on nie chce zamieszkać wspólnie skoro temat spotkania w tygodniu ciągle jest w rozmowach. Zapytałam czy mozemy przełożyć to na czerwiec, zgodził się abym się wprowadzila w czerwcu. Zbliżał się czerwiec i on nie ruszał tematu. Ja też nie. Zakupiłam bilet na kolejny miesiąc. Kilka dni temu wynikła poważna rozmowa poprzedzona kłótnią. Powiedzial że zapomniał o czerwcu,że miał dużo spraw. Tak samo się tłumaczyl w styczniu gdy coś tam proponowal. Powiedziałam głośno że widocznie mu nie zależy skoro zapomniał. I że miałam się wprowadzić w czerwcu. On że był gotowy na to w maju. Zapytałam co teraz stoi na przeszkodzie,skoro był gotowy w maju to czemu nie w lipcu. On powiedział znowu że za rzadko się widujemy i że on widocznie nie jest gotowy. A ponoć byl gotowy w maju. ..moja umowa kończy się z końcem sierpnia, powiedziałam ostatnio że fajnie by było to wykorzystać i spróbować razem pomieszkać przez sierpień. Nie ciągnął tematu, powiedział że jest to jakiś pomysł. Gdy w końcu zapytałam wprost czy on chce ze mną mieszkac czy tylko się częściej spotykać odparł że to drugie. Mieszkać tak, ale nie teraz. Tylko w mojej głowie już się coś zmieniło. Nie chce jego łaski, a to częstsze spotykanie się odbieram jako kolejną wymówkę przed decyzją o zamieszkaniu. Jego argumenty gdy pytałam kiedy spróbujemy zamieszkav były -brak szafy, za rzadkie widywanie się, jego granie, że nie przemyślał tego gdy proponował. Dodam że do tej pory nie powiedział więcej poza zależy mi. A gdy wspomniałam że po roku to powinien wiedzieć czy kocha odparł żeby nie wywierać presji i że czeka na dobry moment. Nie rozumiem go kompletnie. Skoro kocha to nie powinno być ale. Nie szukać wymówek żeby nie mieszkać razem. Nie mam ciśnienia na mieszkanie i dzieci itp. nie rozumiem tylko po co sam zaczął temat skoro tak naprawdę nie chce. A ja czuję się jak prostytutka,dziewczyna na telefon.ktora nadaje się do spotkan w weekend, z raz czy dwa w tygodniu a nie do codziennego życia razem.
Czy mam rację? Czy to ze mną jest coś nie tak? Co robić? W tej chwili zrezygnowana,nawet nie poruszam tematu mieszkania. Powiedziałam mu że widocznie nie jestem tą jedyną i on mnie nie kocha. Skoro nie chce wykorzystać okazji gdy jeszcze pracuje tam gdzie pracuje i spróbować razem pomieszkać przez ten miesiąc. Jak dla mnie jest za wygodny, jest sam więc robi co chce i nikt mu nie truje nad głową. Do mnie przyjeżdża raz na dwa miesiące, jak spytałam gdzie jego zaangażowanie i że przecież może do mnie przyjechać po pracy i równie dobrze nocować a rano jechać razem do pracy to powiedział że to bez sensu. Ale z kolei ja mogę i on nie rozumie dlaczego nie chce nocować u niego w tygodniu. Powiedziałam że czuje się jak dziewczyna do towarzystwa.obrazil się że tak uważam. Czy waszym zdaniem mam spotykać się z nim częściej licząc że on w końcu będzie gotowy i powie te słowa "zamieszkaj ze mną"? Czy też olać go skoro co chwila zmienia zdanie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

No ale Ty miałaś możliwość, żeby u niego zamieszkać i za każdym razem się wykręcałaś miesięcznym. Jak się nie widzicie prawie wcale, to co się facetowi dziwić, że najpierw chce więcej zaangażowania?

3 Ostatnio edytowany przez noben (2022-07-05 14:25:15)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Boszzzz, co za wydziwianie.
Jak jest w miarę fajna relacja i facet ma chatę, a Ty nie, to w sposób naturalny powinnaś coraz częściej u niego zostawać na noc i pomieszkiwać.
Powtarzam: w sposób naturalny; bez żadnych wiekopomnych ustaleń, terminów i umów.

Tutaj jest jakaś żałosna groteska napędzana biletem miesięcznym, szafą i Twoimi fochami. Zero tego, co naprawdę ważne.

4 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-05 14:56:05)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Ania0913 napisał/a:

Dzień dobry,
Prosiłabym serdecznie o opinie kobiet, gdyż sama nie jestem w stanie już obiektywie ocenić sytuacji i swojego związku.
Otóż,spotykam się od czerwca tamtego roku, a więc rok czasu z pewnym 32 letnim mężczyzną, sama mam 27 lat. W czym tkwi mój problem? Otóż chłopak po około pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania (mieszka sam w swoim mieszkaniu,oboje pracujemy w tym samym mieście, z tymże ja zamieszkuje w domu rodziców i codziennie jeżdżę do pracy ok.30 km komunikacją). Temat ten poruszał mimochodem rzucając słowa typu " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała"". Temat podlapalam w styczniu,a więc po pół roku z pytaniem czy mówił poważnie czy tak tylko rzucił propozycją. Nie powiedział że nie chce,wręcz że chce ale najpierw wymówka typu nie mam szafy (nie miał w tamtym czasie), dużo czasu spędzam przed komputerem i chcesz żebym zginął przez ekranem... Później powróciłam do tematu w marcu, z pytaniem że może byśmy spróbowali na miesiąc, żeby zobaczyć czy się będziemy dogadywać. Dodam że z racji tego że nie mieszkamy w tym samym mieście spotykany się głównie w weekendy, tak też jest do tej pory. Rzadko zdarzało się abym zostawała u niego w tygodniu. Przycisnety tematem mieszkania nagle w tym roku uznał że on chce się częściej widywać, akonkretnie w tygodniu.i że jak mamy razem mieszkać jak tak rzadko się widzimy. Wynikła kłótnia, on chce abym to ja najlepiej zostawała w tygodniu dłużej a nawet nocowała u niego. Bo tak łatwiej,mam bliżej do pracy od niego. Zaproponował nawet mieszkanie u niego na tydzień "na próbę ". Zgodziłam się. Po tygodniu zapytał czy nie chce zostać kolejny tydzień (wynikła kłótnia gdyż w dzień w który mi to zaproponował zakupiłam bilet miesięczny,pracuje w administracji więc moje zarobki nie są wysokie a 1/3 pensji wówczas traciłam na bilet miesięczny). Kupiłam bilet i nie zgodziłam się na kolejny tydzień.poza tym w czasie tego tygodnia ja przez godzinę oglądałam ulubione seriale,a on grał przed komputerem. Więc nie spędzaliśmy wiele czasu razem. Gdy po raz kolejny zapytałam że skoro z zaczął temat mieszkania i w końcu ma szafę to można by spróbować z tym mieszkaniem. Zaporonowal sam po jakimś spotkaniu w kwietniu że chce żebym od maja u niego zamieszkala, że przemyślał to i że chce. Ale ciągle naciskał na te spotkania w tygodniu.(wstaje codziennie przed 5,pracuje od 8 do 16 i o 18 jestem w domu, więc zostawanie dłużej średnio mi się widziało). W efekcie uznałam że on nie chce zamieszkać wspólnie skoro temat spotkania w tygodniu ciągle jest w rozmowach. Zapytałam czy mozemy przełożyć to na czerwiec, zgodził się abym się wprowadzila w czerwcu. Zbliżał się czerwiec i on nie ruszał tematu. Ja też nie. Zakupiłam bilet na kolejny miesiąc. Kilka dni temu wynikła poważna rozmowa poprzedzona kłótnią. Powiedzial że zapomniał o czerwcu,że miał dużo spraw. Tak samo się tłumaczyl w styczniu gdy coś tam proponowal. Powiedziałam głośno że widocznie mu nie zależy skoro zapomniał. I że miałam się wprowadzić w czerwcu. On że był gotowy na to w maju. Zapytałam co teraz stoi na przeszkodzie,skoro był gotowy w maju to czemu nie w lipcu. On powiedział znowu że za rzadko się widujemy i że on widocznie nie jest gotowy. A ponoć byl gotowy w maju. ..moja umowa kończy się z końcem sierpnia, powiedziałam ostatnio że fajnie by było to wykorzystać i spróbować razem pomieszkać przez sierpień. Nie ciągnął tematu, powiedział że jest to jakiś pomysł. Gdy w końcu zapytałam wprost czy on chce ze mną mieszkac czy tylko się częściej spotykać odparł że to drugie. Mieszkać tak, ale nie teraz. Tylko w mojej głowie już się coś zmieniło. Nie chce jego łaski, a to częstsze spotykanie się odbieram jako kolejną wymówkę przed decyzją o zamieszkaniu. Jego argumenty gdy pytałam kiedy spróbujemy zamieszkav były -brak szafy, za rzadkie widywanie się, jego granie, że nie przemyślał tego gdy proponował. Dodam że do tej pory nie powiedział więcej poza zależy mi. A gdy wspomniałam że po roku to powinien wiedzieć czy kocha odparł żeby nie wywierać presji i że czeka na dobry moment. Nie rozumiem go kompletnie. Skoro kocha to nie powinno być ale. Nie szukać wymówek żeby nie mieszkać razem. Nie mam ciśnienia na mieszkanie i dzieci itp. nie rozumiem tylko po co sam zaczął temat skoro tak naprawdę nie chce. A ja czuję się jak prostytutka,dziewczyna na telefon.ktora nadaje się do spotkan w weekend, z raz czy dwa w tygodniu a nie do codziennego życia razem.
Czy mam rację? Czy to ze mną jest coś nie tak? Co robić? W tej chwili zrezygnowana,nawet nie poruszam tematu mieszkania. Powiedziałam mu że widocznie nie jestem tą jedyną i on mnie nie kocha. Skoro nie chce wykorzystać okazji gdy jeszcze pracuje tam gdzie pracuje i spróbować razem pomieszkać przez ten miesiąc. Jak dla mnie jest za wygodny, jest sam więc robi co chce i nikt mu nie truje nad głową. Do mnie przyjeżdża raz na dwa miesiące, jak spytałam gdzie jego zaangażowanie i że przecież może do mnie przyjechać po pracy i równie dobrze nocować a rano jechać razem do pracy to powiedział że to bez sensu. Ale z kolei ja mogę i on nie rozumie dlaczego nie chce nocować u niego w tygodniu. Powiedziałam że czuje się jak dziewczyna do towarzystwa.obrazil się że tak uważam. Czy waszym zdaniem mam spotykać się z nim częściej licząc że on w końcu będzie gotowy i powie te słowa "zamieszkaj ze mną"? Czy też olać go skoro co chwila zmienia zdanie.

Ależ oczywiście, że nasz rację. Niepotrzebnie tylko wypytujesz go " kiedy? kiedy?
On doskonale pamięta, co powiedział i o ile zasadnym byłoby zapytanie go raz, może dwa razy czy pamięta, o tyle wypytywanie go co chwilę i robienie awantur jest już bez sensu. Wygląda bowiem tak, jakbyś na nim wymuszała i narzucała się mu, a nikt takich zachowań nie lubi.
Słusznie uważasz, że on nie chce z Tobą mieszkać, ponieważ nie jesteś tą jedyną.
Gdybys nią była nie mogłabyś opędzić się od jego nagabywan odnośnie wspólnego Waszego zamieszkania. Z całą pewnością nie musiałabyś upominać się o to ani wpraszać się.
Powiedział Ci tak kiedyś, ponieważ chciał, żebyś spotykała się z nim. Z czasem uznał, że jesteś już całkowicie jego i zdobyta, a układ, jaki macie jest dla niego bardzo wygodny.  Mówiąc brzydko, po co mu cała krowa, skoro on chce tylko napić się szklanki mleka i to od czasu do czasu.
Facet nie myśli o Tobie poważnie i traktuje Cie instrumentalnie.
Przestań dyskutować z nim na temat wspólnego zamieszkania, bo on dalej będzie Cię zwodził, a na boku szukał innej, tej jedynej.
Zamiast tego odsun się od niego, ale nie stawiaj mu warunku, że albo zmieni zdanie na temat Twojej przeprowadzki do niego, albo od niego odejdziesz. Żadnego szantażu.
Zachowaj się teraz jak wolna, rozsądna kobieta, która zrozumiała pewne rzeczy i Ty nie będziesz dawała się komuś używać ani czekać na zmiłowanie boskie.
Nie to nie, niech się wypcha.
Zerwij z nim kontakt, bo ta znajomość nie ma przyszłości.

5

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Gdy mężczyzna chce żeby kobieta z nim zamieszkała to to proponuję i dąży do tego.
Proponuje wspólne weekendy u niego w domu,organizuje miejce w łazience na twoje kosmetyki,w szafie ubrania same sie przesuwaja,dajac znac ze jest tam miejsce i na twoje,daje zapasowa klucze,z słowami zebys sie nie krepowała i wpadała kiedy cchesz.
Tutaj widzę ze gościu rzucił hasło w eter,myśląc ze nada dzięki teamu powagi waszemu związkowi.
Tylko ty autorko dużo lepsza od niego nie jesteś.
Serio?zakup biletu miesięcznego wykluczył mieszkanie u niego?
I gdzie to bilet miesięczny kosztuje 1/3 wypłaty? Serio gdzie?
Trafił swój na swego moim zdaniem

6

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
noben napisał/a:

Boszzzz, co za wydziwianie.
Jak jest w miarę fajna relacja i facet ma chatę, a Ty nie, to w sposób naturalny powinnaś coraz częściej u niego zostawać na noc i pomieszkiwać.
Powtarzam: w sposób naturalny; bez żadnych wiekopomnych ustaleń, terminów i umów.

Tutaj jest jakaś żałosna groteska napędzana biletem miesięcznym, szafą i Twoimi fochami. Zero tego, co naprawdę ważne.

Pełna zgoda.

Facet rzucił coś na wstępie znajomości a autorka przypięła się do tego i ciśnie zamiast naturalnie rozwijać i pogłębiać relację.
Wcale mnie nie dziwi, że facet zaczął mieć opory i wydziwiać z szafą, skoro autorka zaczęła stawiać go pod ścianą. A z kolei jej wydziwianie z zakupionym biletem i fochy też by mnie raczej chłodziły niż zachęcały do wspólnego zamieszkiwania.

7

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Moim zdaniem bilet miesięczny nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Autorka napisała o tym tylko po to, by rozszerzyć swój opis, a facetowi powiedziała o bilecie, ponieważ była na niego zła, że niepotrzebnie wydała kasę na bilet, skoro on zaprosił ją na kolejny tydzień mieszkania u niego. Ona nigdzie nie napisała, że nie chciała z nim wtedy zamieszkać, bo miała bilet miesięczny.
On natomiast zwodzi dziewczynę.
Rzucił hasło na temat wspólnego ich zamieszkania w perspektywie półrocznej, a ona czepila się tego, jak pijany płotu, potraktowała po prostu jego słowa zbyt poważnie i wyszła na osobę, która na siłę chce się komuś wbić na chatę.
Facet broni się przed wizja zamieszkania z autorką rękami i nogami, co jest zrozumiałe, bo dlaczego miałby robić coś wbrew sobie?
Na całe szczęście dziewczyna zaczęła myśleć logicznie i pojęła, że chłop ja zwodzi z tym wspólnym zamieszkaniem
Mam nadzieję, że ona zachowa się teraz mądrze i kopnie w zadek tego cwaniaczka, bo świetnie pokazał jej, kim dla niego jest.
Gdyby ten facet chciał mieszkać z autorką, to zachowywałby się zupełnie inaczej i do tej pory już by ze sobą mieszkali.

8

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Ulle, ale gdzie Ty widzisz bronienie się faceta? Patrzysz przez jakiś oryzmat tego, że facet koniecznie jest nie tak.

A było tak:
Ona zaproponowała, on nie chciał.
Ona zaproponowała, on wyszedł z kontrpropozycją, żeby ona u niego częściej nocowała, bo sie rzadko widzą, ona skorzystała.
On zaproponował, ona nie chciała, zaproponowała miesiąc później, a potem żadne nie poruszyło tematu.

No sorry, ale to Autorka wymyśla. Mogłaby normalnie zacząć u niego nocować i w końcu to wspólne mieszkanie wyszłoby z tego samo, a ona oczekuje jakichś wielkich deklaracji, że może zostać kolejny tydzień. A jak facet jej mówi, że spędzają ze sobą za mało czasu, to leci obraza majestatu. Autorka się tak miota, że my nie wiemy o co jej chodzi. Facet pewnie też sam nie wie, skoro tu chce zamieszkać, ale zaraz obraża się o pierdołę i już nie chce.

Żuraw i czapla mi przychodzi do głowy.

9 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-05 17:29:41)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Lady Loka napisał/a:

Ulle, ale gdzie Ty widzisz bronienie się faceta? Patrzysz przez jakiś oryzmat tego, że facet koniecznie jest nie tak.

A było tak:
Ona zaproponowała, on nie chciał.
Ona zaproponowała, on wyszedł z kontrpropozycją, żeby ona u niego częściej nocowała, bo sie rzadko widzą, ona skorzystała.
On zaproponował, ona nie chciała, zaproponowała miesiąc później, a potem żadne nie poruszyło tematu.

No sorry, ale to Autorka wymyśla. Mogłaby normalnie zacząć u niego nocować i w końcu to wspólne mieszkanie wyszłoby z tego samo, a ona oczekuje jakichś wielkich deklaracji, że może zostać kolejny tydzień. A jak facet jej mówi, że spędzają ze sobą za mało czasu, to leci obraza majestatu. Autorka się tak miota, że my nie wiemy o co jej chodzi. Facet pewnie też sam nie wie, skoro tu chce zamieszkać, ale zaraz obraża się o pierdołę i już nie chce.

Żuraw i czapla mi przychodzi do głowy.


Ale ja wiem o co jej chodzi i gdybym była na jej miejscu też nabralabym podejrzeń, że facet kręci.
Najwyraźniej autorka jest z tych osób, które lubią mieć wszystko dogadane i ustalone.
Skoro on na początku znajomości powiedział jej, że za pół roku ona się do niego wprowadzi, to dziewczyna wzięła to na poważne i gdy minęło pół roku zapytała czy jego propozycja jest dalej aktualna.
Wtedy on zaczął wymyślać jakieś głupoty, żeby tylko spławić ją i nie odpowiedzieć wprost, że NIE.
Wtedy ona się zaniepokoiła i zaczęła uważniej przyglądać się całej sytuacji.
Czas mijał, były jakieś rozmowy na ten temat i niepokój dziewczyny wzrastal.
On też zaczął się frustrować, bo widział, że dziewczyna nie ustępuje, tylko drąży temat coraz bardziej.
Doszło do absurdu, bo ona kompletnie nie była zorientowana na czym w kwestii mieszkaniowej stoi.
Nie patrząc więc na niego kupiła na maj bilet miesięczny, gdy on nagle wyskoczył, że dziewczyna może zostać u niego tydzień. Została, wtedy on wyskoczył, że jeśli ona chce, to może zostać na drugi tydzień.
Dla osoby zorganizowanej i planującej troszkę dalej niż na następny dzień, to niezbyt komfortowa sytuacja, bo gdyby ona wiedziała, że tak wyjdzie, to nie wydawałaby kasy na bilet miesięczny.
Ten chłop chyba żyje chwilą, bo jak można nie pomyśleć o tym, że faktycznie mógł umówić się na ten maj zupełnie inaczej i nie byłoby zamieszania wokół biletu ani niepotrzebnego wydawania kasy.
No kurczę, ja bym się też wkurzyła będąc na miejscu autorki, bo też lubię mieć porządek w papierach, a nie żyć z chwili na chwilę.
Skoro tak się wydarzenia toczyły, toteż nic dziwnego, że dziewczyna zaczęła MYŚLEĆ i wyszło jej, że najwyraźniej nie jest ta jedyną, skoro on od miesięcy ma jakiś problem z tym, żeby ona u niego po prostu została.
Widać jak na dłoni, że cykal jej po troszeczkę, żeby się odczepiła, zwodził ja po prostu.
Powiedziała mu więc, co myśli, on wielce obrażony i ona teraz nie wie czy wszystko jej się przyśniło, czy rzeczywiście dobrze czuje, że facet po prostu nie chce z nią mieszkać. Ona czuje się po prostu jak wiadomo kto, że jest na telefon, a nie do życia na co dzień.
Pasuje mu, gdy ona przyjedzie do niego na weekend, zostanie na jedną noc w tygodniu, ale żeby miała tam trzymać swoje rzeczy i mieszkać na co dzień, to jemu daleko do tego.
Loka, przeczytalysmy kurcze to samo.
Nie rozumiem, jakim cudem ja tak zrozumiałam te dziewczynę, jej przekaz, a Ty wyczytałas zupełnie coś innego?
Snie na jawie czy co?
No cóż - niech wypowie się teraz autorka i jeśli okaże się, że to jednak ja źle zrozumiałam jej przekaz, to słowo daję, zacznę zastanawiać się nad tym czy potrafię czytać ze zrozumieniem.

10

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Ale tutaj  każdy widzi że facet kreci.
Że mu się odwidziało.
ale dalej mnie zastanawia gdzie na bilet miesięczny  wydaje się 1/3 pensji.

11 Ostatnio edytowany przez chmurny (2022-07-05 17:48:25)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Po dogłębnej i wszechstronnej analizie czyli napotkaniu w tekscie tej mydlanej opery słów: komputer, gry - stwierdzam że śladem setek bab na tym forym i nie tylko  wzięłaś sobie za partnera dziecko zatrzaśnięte w ciele starego chłopa. Symptomem dodatkowym mogą być elementy garderoby sygnowane  pierdolnym napisem MARVEL, Batman lub Superman.


Ps: a za 1/3 pensji to chyba bilet miesięczny do energylandii kupiłaś

12

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Szeptuch napisał/a:

Ale tutaj  każdy widzi że facet kreci.
Że mu się odwidziało.
ale dalej mnie zastanawia gdzie na bilet miesięczny  wydaje się 1/3 pensji.

Może tak po prostu napisała, żeby podkreślić, że mało zarabia, a tymczasem wywaliła ot tak sobie dużo kasy na bilet miesięczny, jakby miała z ducha Świętego domyślić się, że on z dnia na dzień zaproponuje jej dwa tygodnie u niego w maju.
No tak się czasem mówi " wydalam całą kasę, bo taka drożyzna" chcąc podkreślić że wydało się dużo pieniędzy, ale każdy przecież wie, że na pewno nie wszystko, co miało się na koncie.
Ja bym nie przywiązywała do tego wagi.

13 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 17:54:44)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

on rzucil to, co mu slina na jezyk przyniosla. nie wyobrazam sobie tak sie wrecz prosic faceta, zebym mogla sie wprowadzic yikes chociaz moze to dlatego, ze ja nie chcialabym tak szybko przechodzic na etap jak zona z mezem. co prawda nie wiem, ile sie znaliscie wczesniej, ale po pol roku dopiero mozna powiedziec, ze sie kogos w  maire zna. czlowiek juz nie stara sie zrobic dobrego wrazenia, ale zaczyna sie zachowywac naturalnie. ja bym sie wstrzymala, bo cos czuje, ze w jego przypadku jeszcze kilka innych rzeczy moze cie zaskoczyc, nie tylko chec prowadzenia weekendowego zwiazku.

14

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

W skrócie było tak:
Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać.
Odpowiedź jego: zapomniałem, wyleciało mi z głowy,później że pamiętał ale nie widział żebym ja chciała.
Marzec -1 kłótnia poważna. Ponowne pytanie o kwestie zamieszkania. Jego argumenty że nie ma szafy i nie miałabym jak trzymać rzeczy, za rzadkie widywanie się, on jest przyzwyczajony do bycia samemu
Kwiecień - jego propozycja (nie sama z siebie) ale po moim pytaniu czy coś z tym mieszkaniem robimy bo tak rzucił temat i nic (już miał szafę).
On- chce od maja żebym u niego zamieszkala.
W kwietniu równocześnie wynikła sytuacja że mój bilet miesięczny podrożeje od maja, zadzwoniłam do niego co z mieszkaniem bo do 10.04 muszę takto kupić bilet po starej cenie na maj. On odpowiedział że jak chce.wiec kupiłam. I również w kwietniu powiedziałam że skoro już kupiłam bilet to wprowadzę się od czerwca (chciałam też odłożyć większą sumę pieniędzy). On że ok.
Zbliża się czerwiec,cisza z jego strony.
Kupiłam bilet. Po tym fakcie mówię mu o tym i że czekałam do końca czerwca czy ruszy temat mieszkania czy nie i skoro nie ruszył to odpuściłam.
Ponownie tłumaczył że nie zwrócił uwagi że już czerwiec i że miał dużo na głowie bla bla.
Od czerwca praktycznie cały czas się kłócimy,on oczekuje i chce żebyśmy się spotykali w tygodniu,a że on i ja pracujemy w tym samym mieście to dla niego logiczne że lepiej jakbym ja zostawała dłużej w mieście po pracy i ewentualnie nocowała u niego w tygodniu. Co do weekendów nie ma sporów.
Weekendy jeżdżę do niego i do miasta gdzie pracuje.on raz na miesiąc albo rzadziej przyjeżdża do mnie. Tłumacze mu że nie zamierzam się do niego zawsze dostosowywać i zostawać w tygodniu bo wstaje codziennie o 5 i wracam po 17 po domu
Więc jak zostaję dłużej to automatycznie jestem później w domu (gdy spotykaliśmy się w tygodniu to byłam w domu o 20-21). Na propozycje moje że przecież może po pracy jechać ze mną do mnie nie jest chętny (nawet komunikacją, ceny paliwa są zrozumiałe). Zarzucilam mu nieraz że jest za wygodny i chce żebym tylko ja się poświęcała.  On uważa że mu zależy,nawet dziś mi to powiedział a twierdzi że to ja nie chcę się spotykać i mi na tym w ogóle nie zależy. Jasne, najlepiej jak dziewczyna przyjdzie po pracy, zaliczy ją a potem pojedzie do swojego domu..a on ma spokój i nic z jego rytmu dnia się nie zmienia praktycznie. Nie wiem co robić. Powiedział że chce zamieszkać razem i nie wyklucza tego w ogóle ale chcę najpierw spędzać więcej czasu razem czyli się częściej spotykać. Tylko ja to odbieram jako kolejną wymówkę i unik.
Mamy szansę zobaczyć jakby się razem mieszkało, z końcem sierpnia nie wiem co będzie z pracą ale idę na operację i miesiąc będę niesprawna ruchowo a on nic. Rzuciłam bezpośrednio ze fajnie byłoby fajnie sierpniu pomieszkać razem skoro potem nie wiem gdzie będę pracować. Widać jego reakcje raczej nie będę szukać pracy w jego mieście,na co on reaguje negatywnie. On by chciał żebym pracowała w jego mieście.
Czy to przesada że czuję się jak darmowa prostytutka? Przyjdzie pójdzie a on mieszka sam. Widocznie do życia na codzien się nie nadaję, jak dla mnie gdyby kochał i chciał to już byśmy razem mieszkali.

15 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 17:58:51)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

szczerze? ja bym poszukala mieszkania w miare mozliwosci blizej mojej pracy. z nim to jeszcze nie wiadomo jak ten zwiazek sie potoczy i jak dlugo.

nie dziwie sie, ze sie czujesz jak darmowa prostytutka, ale mieszkajac z nim nie bedziesz sie czuc? mieszkanie za seks tez by podchodzilo pod prostytucje. tak czy siak nie widze, zeby mu zalezalo i nawet mieszkanie nie ma nic do tego.

16 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-07-05 18:16:39)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
MagdaLena1111 napisał/a:
noben napisał/a:

Boszzzz, co za wydziwianie.
Jak jest w miarę fajna relacja i facet ma chatę, a Ty nie, to w sposób naturalny powinnaś coraz częściej u niego zostawać na noc i pomieszkiwać.
Powtarzam: w sposób naturalny; bez żadnych wiekopomnych ustaleń, terminów i umów.

Tutaj jest jakaś żałosna groteska napędzana biletem miesięcznym, szafą i Twoimi fochami. Zero tego, co naprawdę ważne.

Pełna zgoda.

Facet rzucił coś na wstępie znajomości a autorka przypięła się do tego i ciśnie zamiast naturalnie rozwijać i pogłębiać relację.
Wcale mnie nie dziwi, że facet zaczął mieć opory i wydziwiać z szafą, skoro autorka zaczęła stawiać go pod ścianą. A z kolei jej wydziwianie z zakupionym biletem i fochy też by mnie raczej chłodziły niż zachęcały do wspólnego zamieszkiwania.

Zamieszkanie razem to dość poważny krok i ja w opisanym przypadku również jestem w stanie zrozumieć opory faceta. Z kolei komletnie nie rozumiem oporów Autorki przed zostawaniem u niego na noc w tygodniu, szczególnie kiedy sama twierdzi, że facet mógłby do niej przyjeżdząć, nocować i razem by następnego dnia jechali do pracy. No właśnie jaki sens, kiedy ona mieszka z rodzicami 30 km od miasta w którym pracują, a on ma swoje mieszkanie?
Uważam, że częstrze przebywanie razem, pomieszkiwanie u niego to naturalny i potrzebny etap przed podjęciem decyzji o współnym zamieszkaniu.
Również, podobnie jak Szeptuch, nie wiem gdzie są takie ceny biletów miesięcznych by pochłaniały 1/3 pensji, jak sądzę po godzinach pracy na pełnym etacie.
Kolejna rzecz na którą zwróciłam uwagę, to że Autorka wprost pisze, że umowa kończy się jej z końcem sierpnia dlatego naciska. Może jestem zbyt pragmatyczna lub pod tym względem mało romantyczna ale... to raczej w odwrotną stronę powinno działać, tzn. "mam" stałą pracę dlaego nie chcę dojeżdżać, a nie umowa mi się kończy więc zamieszkajmy u ciebie w twoim mieszkaniu.
Autorka pisze, że nie czuje się poważnie traktowana, może i ma powody ale ja ich bym bardziej szukała w tych grach na komuterze niż samym wspólnym mieszkaniu, w końcu facet wyraził chęć częstrzego spotykania i padła propozycja by u niego zostawała w tygodniu na noc. Moim zdaniem to jest dobre rozwiązanie przed ewentualną decyzją o wspólnym mieszkaniu. Trochę nie rozumiem Autorki, która chce koniecznie mieszkać razem, domyślam się, że tu chodzi o ten bilet miesięczny ale sorry... rok, czy wcześniej pół roku znajomości przy tak rzadkich, weekendowych spotkaniach i ogólnie braku czasu/chęci spędzania go w tygodniu nie są dobrym rozwiązaniem.
Poza tym z tego co Autorka pisze, mieli "próbny" wspólny tydzień u niego i średnio jej się to podobało bo ona oglądała seriale, a on grał na kompie.  Według mnie to jest większy problem niż sama kwestia wspólnego mieszkania. Nie wiem z czego to wynika ale raczej to powino powodować wątpliwości bo jak miałoby ich dalsze współne życie wyglądać? Razem ale osobno choć pod jednym dachem?
Wiadomo, że są pary, które nawet wcześniej zamieszkują razem ale raczej spędzają ze sobą więcej czasu i mają wiele współnego. Tu widzę głównie naciski na współne mieszkanie bez chęci budowania relacji i ogólnej refleksji co ich naprawdę łączy. Oczywiście to nie jest tylko jej wina ale... facet co rusz sugeruje, że za rzadko się spotykają.
Osobiście nie rozumiem dlaczego Autorka tak wzbrania przed poieszkiwaniem razem w tygodniu bez parcia na 'stałe' zamieszkanie razem. Szczególnie, że ten tydzień spędzony u niego raczej nie należał do najprzyjemniejszych. Czy tylko o kwestię ceny biletu miesięcznego chodzi? Ja nikomu do kieszeni nie zaglądam ale jeśli bilet msc pochłania 1/3 pensji (choć nadal nie wiem gdzie i jakim cudem), to ... Facet może mieć wątpliwości co do intencji Autorki, szczególnie w kontekście kiedy zamiast częsciej spotykać uparcie wykłóca się o wspólne zamieszkanie, a jej umowa kończy w sierpniu. Nawet jeśli on ma własne mieszkanie (btw też nie wiadomo czy nie na kredyt) i zarabia więcej niż Autorka, to może się boi konsekwencji.
Osobiście znam wiele osób/par/przypadków, gdzie pojawiają się poważne zgrzyty jeśli chodzi o rozliczenia, szczególnie kiedy ktoś wprowadza do kogoś i jest kredyt i/lub różnice w zarobkach znaczące, tym bardziej na początkowym etapie znajomości/związku.
Ale jak już wspomniałam nikomu do kieszeni nie zaglądam i może facet zarabia nawet naście tys., jednak w przypadku kiedy sam ma średnią krajową lub nieco więcej, do tego kredyt, to może być probematyczne.
Miłość miłością ale z pustej michy... wiadomo wink
Co do opinii bo o to Autorka pytała - ja radziłabym wziąć na luz, postarać więcej czasu spędzać razem by znaleźć coś co łączy też w czasie po pracy by nie było tak jak w tamtym tygodniu wspólnego mieszkania, że jedno ogląda filmy, a drugie gra bo to może mieć miejsce w dłuugoletnich związkach, a nie na początku. Nawet jak się nie ma zbyt dużego budżetu to można o ile się chce.
Inna sprawa, Autorka napisała, że konczy umowę w sierpniu, zamiast naciskać na zamieszkanie, raczej bym się skupiła na właśnie możliwości pomiesziwania by mieć łatwiej w poszukiewaniu innej pracy.
Nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że tu głównym problemem jeśli chodzi o Autorkę jest brak kasy, a w przypadku faceta zażyłości, że tak to nazwę. Generalnie chodzi mi oto, że przez ten rok nie stworzyli fajnej, stabilnej relacji. Też było o to trudno kiedy się spotykali tylko w weekendy.

17 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 18:23:15)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

zgadzam sie z Roxann, ze niw idac stabilnej relacji, ale wlasnie z tego powodu zamieszkanie razem moze okazac sie gwozdziem do trumny. nie jestem nieomylna, ale na moje oko zwiazek dlugo nie przetrwa. nie chcialoby mi sie robic klopotu z przeprowadzkami. ale to ja. pytanie czy na gora 3 lata sie opyla? ja z perspektywami na taki staz zwiazku w ogole w niego nie wchodze i wole byc sama. czasem to dopasowanie do siebie, czasem charakter i ktos sie do dluzszej relacji nie nadaje, czasem jakies inne przeslanki, nie da sie przewidziec zawsze, ale czasem widac juz z gory. tylko ludzie dzis zyja szybko. szybko seks, szybko miesznaknie razem, a potem sa niepotrzebnie poranieni. gdy dalam se na cierpliwosc i zeby kogos najpierw poznac, jaki jest, czy sie pasuje do siebie dobrze na tym wychodzilam, bo rozczarowanie jakimis wadami nie do zaakceptowania, ktore w koncu wychodza zdarzylo nadejsc, zanim sie tak mocno zaangazowalam.

18

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Ania0913 napisał/a:

W skrócie było tak:
Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać.
Odpowiedź jego: zapomniałem, wyleciało mi z głowy,później że pamiętał ale nie widział żebym ja chciała.
Marzec -1 kłótnia poważna. Ponowne pytanie o kwestie zamieszkania. Jego argumenty że nie ma szafy i nie miałabym jak trzymać rzeczy, za rzadkie widywanie się, on jest przyzwyczajony do bycia samemu
Kwiecień - jego propozycja (nie sama z siebie) ale po moim pytaniu czy coś z tym mieszkaniem robimy bo tak rzucił temat i nic (już miał szafę).
On- chce od maja żebym u niego zamieszkala.
W kwietniu równocześnie wynikła sytuacja że mój bilet miesięczny podrożeje od maja, zadzwoniłam do niego co z mieszkaniem bo do 10.04 muszę takto kupić bilet po starej cenie na maj. On odpowiedział że jak chce.wiec kupiłam. I również w kwietniu powiedziałam że skoro już kupiłam bilet to wprowadzę się od czerwca (chciałam też odłożyć większą sumę pieniędzy). On że ok.
Zbliża się czerwiec,cisza z jego strony.
Kupiłam bilet. Po tym fakcie mówię mu o tym i że czekałam do końca czerwca czy ruszy temat mieszkania czy nie i skoro nie ruszył to odpuściłam.
Ponownie tłumaczył że nie zwrócił uwagi że już czerwiec i że miał dużo na głowie bla bla.
Od czerwca praktycznie cały czas się kłócimy,on oczekuje i chce żebyśmy się spotykali w tygodniu,a że on i ja pracujemy w tym samym mieście to dla niego logiczne że lepiej jakbym ja zostawała dłużej w mieście po pracy i ewentualnie nocowała u niego w tygodniu. Co do weekendów nie ma sporów.
Weekendy jeżdżę do niego i do miasta gdzie pracuje.on raz na miesiąc albo rzadziej przyjeżdża do mnie. Tłumacze mu że nie zamierzam się do niego zawsze dostosowywać i zostawać w tygodniu bo wstaje codziennie o 5 i wracam po 17 po domu
Więc jak zostaję dłużej to automatycznie jestem później w domu (gdy spotykaliśmy się w tygodniu to byłam w domu o 20-21). Na propozycje moje że przecież może po pracy jechać ze mną do mnie nie jest chętny (nawet komunikacją, ceny paliwa są zrozumiałe). Zarzucilam mu nieraz że jest za wygodny i chce żebym tylko ja się poświęcała.  On uważa że mu zależy,nawet dziś mi to powiedział a twierdzi że to ja nie chcę się spotykać i mi na tym w ogóle nie zależy. Jasne, najlepiej jak dziewczyna przyjdzie po pracy, zaliczy ją a potem pojedzie do swojego domu..a on ma spokój i nic z jego rytmu dnia się nie zmienia praktycznie. Nie wiem co robić. Powiedział że chce zamieszkać razem i nie wyklucza tego w ogóle ale chcę najpierw spędzać więcej czasu razem czyli się częściej spotykać. Tylko ja to odbieram jako kolejną wymówkę i unik.
Mamy szansę zobaczyć jakby się razem mieszkało, z końcem sierpnia nie wiem co będzie z pracą ale idę na operację i miesiąc będę niesprawna ruchowo a on nic. Rzuciłam bezpośrednio ze fajnie byłoby fajnie sierpniu pomieszkać razem skoro potem nie wiem gdzie będę pracować. Widać jego reakcje raczej nie będę szukać pracy w jego mieście,na co on reaguje negatywnie. On by chciał żebym pracowała w jego mieście.
Czy to przesada że czuję się jak darmowa prostytutka? Przyjdzie pójdzie a on mieszka sam. Widocznie do życia na codzien się nie nadaję, jak dla mnie gdyby kochał i chciał to już byśmy razem mieszkali.

Chmurny dobrze Ci autorko napisał, a także Szeptuch.
Ja, jak widać, też dobrze Cię zrozumiałam
Kochana, nic nie będzie z tego Waszego mieszkania razem, bo ten facet chce mieszkać sam. Tak się nauczył, tak mu wygodnie.
Ty mieszkasz u rodziców, więc on unika, jak może przyjazdów do Ciebie, bo z daleka mogłoby to wyglądać tak, że Bóg wie, jak poważnie traktuje Ciebie. Nie zależy mu na tym, by Twoi rodzice poznali go bliżej i lepiej zaakceptowali. Woli ich unikać. Zachowuje się jak złodziej, który ukradkiem korzysta z ich córki.
Oprócz tego ceni on sobie przede wszystkim swoja wygodę.
To Ty masz tłuc się komunikacją publiczną, wstawać o 5-tej rano, do domu wracać późnym wieczorem, bo przecież Ty możesz, a on nie będzie się męczył.
Ciężko jest też dogadać się z tym facetem, bo raz gada tak, a drugi raz odwraca kota ogonem i robi z Ciebie głupią.
Gdybyś w ogóle nie poruszyła tematu wspolnego mieszkania, to przecież do tej pory on nawet nie zajaknalby się na ten temat.
To taki duży chłopiec, który bawi się Tobą i nie zwaza na to, co sobie o nim pomyślisz, a już najmniej interesuje go zdanie Twoich rodziców na jego temat.
Chyba o czymś to świadczy, prawda?
Zaraz pewnie ktoś napisze, a co mają do tego Twoi rodzice. To ja już napiszę co, tak wyprzedzając tego typu pytania.
Gdyby on traktował autorkę poważnie, to zależałoby mu na tym, by być dobrze postrzeganym przez jej rodziców.
Dalej - czujesz się jak darmowa prostytutka. Trudno, żebyś czuła się inaczej.
Myślę, że jeśli jakimś cudem dojdzie do tego, że wprowadzisz się do niego, to będziesz uciekała stamtąd szybciej niż myślisz. Pozostanie Ci też w głowie niesmak na wspomnienie klimatu, w jakim to doznalas wreszcie tego zaszczytu.
Wymuszone, wyproszone nie smakuje.
Zważywszy na fakt, że ciężko jest z nim cokolwiek ustalić, to od samego początku mieszkania u niego nie będziesz mogła ustalić kwestii finansowych, a na koniec wyjdzie tak, że będziesz robiła zakupy do domu za swoją kasę, dźwigała toboły, bo on będzie np grał i jeszcze będziesz płaciła czynsz, bo wiadomo, że na sępa nie zamieszkasz.
On będzie miał wprawdzie lokatorkę w chałupie, ale przecież nie będzie to tego dopłacał, tylko wprost przeciwnie. I cóż - tak jak napisała blueangel dalej będziesz czuła się jak prostytutka na dodatek wielce niewygodna, bo non stop obecna.
Układ całkowicie poroniony i do zakończenia.

19

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
ulle napisał/a:
Ania0913 napisał/a:

W skrócie było tak:
Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać.
Odpowiedź jego: zapomniałem, wyleciało mi z głowy,później że pamiętał ale nie widział żebym ja chciała.
Marzec -1 kłótnia poważna. Ponowne pytanie o kwestie zamieszkania. Jego argumenty że nie ma szafy i nie miałabym jak trzymać rzeczy, za rzadkie widywanie się, on jest przyzwyczajony do bycia samemu
Kwiecień - jego propozycja (nie sama z siebie) ale po moim pytaniu czy coś z tym mieszkaniem robimy bo tak rzucił temat i nic (już miał szafę).
On- chce od maja żebym u niego zamieszkala.
W kwietniu równocześnie wynikła sytuacja że mój bilet miesięczny podrożeje od maja, zadzwoniłam do niego co z mieszkaniem bo do 10.04 muszę takto kupić bilet po starej cenie na maj. On odpowiedział że jak chce.wiec kupiłam. I również w kwietniu powiedziałam że skoro już kupiłam bilet to wprowadzę się od czerwca (chciałam też odłożyć większą sumę pieniędzy). On że ok.
Zbliża się czerwiec,cisza z jego strony.
Kupiłam bilet. Po tym fakcie mówię mu o tym i że czekałam do końca czerwca czy ruszy temat mieszkania czy nie i skoro nie ruszył to odpuściłam.
Ponownie tłumaczył że nie zwrócił uwagi że już czerwiec i że miał dużo na głowie bla bla.
Od czerwca praktycznie cały czas się kłócimy,on oczekuje i chce żebyśmy się spotykali w tygodniu,a że on i ja pracujemy w tym samym mieście to dla niego logiczne że lepiej jakbym ja zostawała dłużej w mieście po pracy i ewentualnie nocowała u niego w tygodniu. Co do weekendów nie ma sporów.
Weekendy jeżdżę do niego i do miasta gdzie pracuje.on raz na miesiąc albo rzadziej przyjeżdża do mnie. Tłumacze mu że nie zamierzam się do niego zawsze dostosowywać i zostawać w tygodniu bo wstaje codziennie o 5 i wracam po 17 po domu
Więc jak zostaję dłużej to automatycznie jestem później w domu (gdy spotykaliśmy się w tygodniu to byłam w domu o 20-21). Na propozycje moje że przecież może po pracy jechać ze mną do mnie nie jest chętny (nawet komunikacją, ceny paliwa są zrozumiałe). Zarzucilam mu nieraz że jest za wygodny i chce żebym tylko ja się poświęcała.  On uważa że mu zależy,nawet dziś mi to powiedział a twierdzi że to ja nie chcę się spotykać i mi na tym w ogóle nie zależy. Jasne, najlepiej jak dziewczyna przyjdzie po pracy, zaliczy ją a potem pojedzie do swojego domu..a on ma spokój i nic z jego rytmu dnia się nie zmienia praktycznie. Nie wiem co robić. Powiedział że chce zamieszkać razem i nie wyklucza tego w ogóle ale chcę najpierw spędzać więcej czasu razem czyli się częściej spotykać. Tylko ja to odbieram jako kolejną wymówkę i unik.
Mamy szansę zobaczyć jakby się razem mieszkało, z końcem sierpnia nie wiem co będzie z pracą ale idę na operację i miesiąc będę niesprawna ruchowo a on nic. Rzuciłam bezpośrednio ze fajnie byłoby fajnie sierpniu pomieszkać razem skoro potem nie wiem gdzie będę pracować. Widać jego reakcje raczej nie będę szukać pracy w jego mieście,na co on reaguje negatywnie. On by chciał żebym pracowała w jego mieście.
Czy to przesada że czuję się jak darmowa prostytutka? Przyjdzie pójdzie a on mieszka sam. Widocznie do życia na codzien się nie nadaję, jak dla mnie gdyby kochał i chciał to już byśmy razem mieszkali.

Chmurny dobrze Ci autorko napisał, a także Szeptuch.
Ja, jak widać, też dobrze Cię zrozumiałam
Kochana, nic nie będzie z tego Waszego mieszkania razem, bo ten facet chce mieszkać sam. Tak się nauczył, tak mu wygodnie.
Ty mieszkasz u rodziców, więc on unika, jak może przyjazdów do Ciebie, bo z daleka mogłoby to wyglądać tak, że Bóg wie, jak poważnie traktuje Ciebie. Nie zależy mu na tym, by Twoi rodzice poznali go bliżej i lepiej zaakceptowali. Woli ich unikać. Zachowuje się jak złodziej, który ukradkiem korzysta z ich córki.
Oprócz tego ceni on sobie przede wszystkim swoja wygodę.
To Ty masz tłuc się komunikacją publiczną, wstawać o 5-tej rano, do domu wracać późnym wieczorem, bo przecież Ty możesz, a on nie będzie się męczył.
Ciężko jest też dogadać się z tym facetem, bo raz gada tak, a drugi raz odwraca kota ogonem i robi z Ciebie głupią.
Gdybyś w ogóle nie poruszyła tematu wspolnego mieszkania, to przecież do tej pory on nawet nie zajaknalby się na ten temat.
To taki duży chłopiec, który bawi się Tobą i nie zwaza na to, co sobie o nim pomyślisz, a już najmniej interesuje go zdanie Twoich rodziców na jego temat.
Chyba o czymś to świadczy, prawda?
Zaraz pewnie ktoś napisze, a co mają do tego Twoi rodzice. To ja już napiszę co, tak wyprzedzając tego typu pytania.
Gdyby on traktował autorkę poważnie, to zależałoby mu na tym, by być dobrze postrzeganym przez jej rodziców.
Dalej - czujesz się jak darmowa prostytutka. Trudno, żebyś czuła się inaczej.
Myślę, że jeśli jakimś cudem dojdzie do tego, że wprowadzisz się do niego, to będziesz uciekała stamtąd szybciej niż myślisz. Pozostanie Ci też w głowie niesmak na wspomnienie klimatu, w jakim to doznalas wreszcie tego zaszczytu.
Wymuszone, wyproszone nie smakuje.
Zważywszy na fakt, że ciężko jest z nim cokolwiek ustalić, to od samego początku mieszkania u niego nie będziesz mogła ustalić kwestii finansowych, a na koniec wyjdzie tak, że będziesz robiła zakupy do domu za swoją kasę, dźwigała toboły, bo on będzie np grał i jeszcze będziesz płaciła czynsz, bo wiadomo, że na sępa nie zamieszkasz.
On będzie miał wprawdzie lokatorkę w chałupie, ale przecież nie będzie to tego dopłacał, tylko wprost przeciwnie. I cóż - tak jak napisała blueangel dalej będziesz czuła się jak prostytutka na dodatek wielce niewygodna, bo non stop obecna.
Układ całkowicie poroniony i do zakończenia.


to wlasnie mialam na mysli mowiac, ze nie widac, zeby mu zalezalo. do tego to, ze mu wisi, ze bedzie miala problemy ze szpitalem i zdrowiem.
dostalam po tylku moim pierwszym powaznym zwiazkiem i mam alergie na odleglosc na mezczyzn, ktorzy zwiastuja problemy. no chyba, ze w ramach kolezenswta, bo wtedy mi lotto, jak ktos zyje i co soba reprezentuje.

20

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
blueangel napisał/a:
ulle napisał/a:
Ania0913 napisał/a:

W skrócie było tak:
Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać.
Odpowiedź jego: zapomniałem, wyleciało mi z głowy,później że pamiętał ale nie widział żebym ja chciała.
Marzec -1 kłótnia poważna. Ponowne pytanie o kwestie zamieszkania. Jego argumenty że nie ma szafy i nie miałabym jak trzymać rzeczy, za rzadkie widywanie się, on jest przyzwyczajony do bycia samemu
Kwiecień - jego propozycja (nie sama z siebie) ale po moim pytaniu czy coś z tym mieszkaniem robimy bo tak rzucił temat i nic (już miał szafę).
On- chce od maja żebym u niego zamieszkala.
W kwietniu równocześnie wynikła sytuacja że mój bilet miesięczny podrożeje od maja, zadzwoniłam do niego co z mieszkaniem bo do 10.04 muszę takto kupić bilet po starej cenie na maj. On odpowiedział że jak chce.wiec kupiłam. I również w kwietniu powiedziałam że skoro już kupiłam bilet to wprowadzę się od czerwca (chciałam też odłożyć większą sumę pieniędzy). On że ok.
Zbliża się czerwiec,cisza z jego strony.
Kupiłam bilet. Po tym fakcie mówię mu o tym i że czekałam do końca czerwca czy ruszy temat mieszkania czy nie i skoro nie ruszył to odpuściłam.
Ponownie tłumaczył że nie zwrócił uwagi że już czerwiec i że miał dużo na głowie bla bla.
Od czerwca praktycznie cały czas się kłócimy,on oczekuje i chce żebyśmy się spotykali w tygodniu,a że on i ja pracujemy w tym samym mieście to dla niego logiczne że lepiej jakbym ja zostawała dłużej w mieście po pracy i ewentualnie nocowała u niego w tygodniu. Co do weekendów nie ma sporów.
Weekendy jeżdżę do niego i do miasta gdzie pracuje.on raz na miesiąc albo rzadziej przyjeżdża do mnie. Tłumacze mu że nie zamierzam się do niego zawsze dostosowywać i zostawać w tygodniu bo wstaje codziennie o 5 i wracam po 17 po domu
Więc jak zostaję dłużej to automatycznie jestem później w domu (gdy spotykaliśmy się w tygodniu to byłam w domu o 20-21). Na propozycje moje że przecież może po pracy jechać ze mną do mnie nie jest chętny (nawet komunikacją, ceny paliwa są zrozumiałe). Zarzucilam mu nieraz że jest za wygodny i chce żebym tylko ja się poświęcała.  On uważa że mu zależy,nawet dziś mi to powiedział a twierdzi że to ja nie chcę się spotykać i mi na tym w ogóle nie zależy. Jasne, najlepiej jak dziewczyna przyjdzie po pracy, zaliczy ją a potem pojedzie do swojego domu..a on ma spokój i nic z jego rytmu dnia się nie zmienia praktycznie. Nie wiem co robić. Powiedział że chce zamieszkać razem i nie wyklucza tego w ogóle ale chcę najpierw spędzać więcej czasu razem czyli się częściej spotykać. Tylko ja to odbieram jako kolejną wymówkę i unik.
Mamy szansę zobaczyć jakby się razem mieszkało, z końcem sierpnia nie wiem co będzie z pracą ale idę na operację i miesiąc będę niesprawna ruchowo a on nic. Rzuciłam bezpośrednio ze fajnie byłoby fajnie sierpniu pomieszkać razem skoro potem nie wiem gdzie będę pracować. Widać jego reakcje raczej nie będę szukać pracy w jego mieście,na co on reaguje negatywnie. On by chciał żebym pracowała w jego mieście.
Czy to przesada że czuję się jak darmowa prostytutka? Przyjdzie pójdzie a on mieszka sam. Widocznie do życia na codzien się nie nadaję, jak dla mnie gdyby kochał i chciał to już byśmy razem mieszkali.

Chmurny dobrze Ci autorko napisał, a także Szeptuch.
Ja, jak widać, też dobrze Cię zrozumiałam
Kochana, nic nie będzie z tego Waszego mieszkania razem, bo ten facet chce mieszkać sam. Tak się nauczył, tak mu wygodnie.
Ty mieszkasz u rodziców, więc on unika, jak może przyjazdów do Ciebie, bo z daleka mogłoby to wyglądać tak, że Bóg wie, jak poważnie traktuje Ciebie. Nie zależy mu na tym, by Twoi rodzice poznali go bliżej i lepiej zaakceptowali. Woli ich unikać. Zachowuje się jak złodziej, który ukradkiem korzysta z ich córki.
Oprócz tego ceni on sobie przede wszystkim swoja wygodę.
To Ty masz tłuc się komunikacją publiczną, wstawać o 5-tej rano, do domu wracać późnym wieczorem, bo przecież Ty możesz, a on nie będzie się męczył.
Ciężko jest też dogadać się z tym facetem, bo raz gada tak, a drugi raz odwraca kota ogonem i robi z Ciebie głupią.
Gdybyś w ogóle nie poruszyła tematu wspolnego mieszkania, to przecież do tej pory on nawet nie zajaknalby się na ten temat.
To taki duży chłopiec, który bawi się Tobą i nie zwaza na to, co sobie o nim pomyślisz, a już najmniej interesuje go zdanie Twoich rodziców na jego temat.
Chyba o czymś to świadczy, prawda?
Zaraz pewnie ktoś napisze, a co mają do tego Twoi rodzice. To ja już napiszę co, tak wyprzedzając tego typu pytania.
Gdyby on traktował autorkę poważnie, to zależałoby mu na tym, by być dobrze postrzeganym przez jej rodziców.
Dalej - czujesz się jak darmowa prostytutka. Trudno, żebyś czuła się inaczej.
Myślę, że jeśli jakimś cudem dojdzie do tego, że wprowadzisz się do niego, to będziesz uciekała stamtąd szybciej niż myślisz. Pozostanie Ci też w głowie niesmak na wspomnienie klimatu, w jakim to doznalas wreszcie tego zaszczytu.
Wymuszone, wyproszone nie smakuje.
Zważywszy na fakt, że ciężko jest z nim cokolwiek ustalić, to od samego początku mieszkania u niego nie będziesz mogła ustalić kwestii finansowych, a na koniec wyjdzie tak, że będziesz robiła zakupy do domu za swoją kasę, dźwigała toboły, bo on będzie np grał i jeszcze będziesz płaciła czynsz, bo wiadomo, że na sępa nie zamieszkasz.
On będzie miał wprawdzie lokatorkę w chałupie, ale przecież nie będzie to tego dopłacał, tylko wprost przeciwnie. I cóż - tak jak napisała blueangel dalej będziesz czuła się jak prostytutka na dodatek wielce niewygodna, bo non stop obecna.
Układ całkowicie poroniony i do zakończenia.


to wlasnie mialam na mysli mowiac, ze nie widac, zeby mu zalezalo. do tego to, ze mu wisi, ze bedzie miala problemy ze szpitalem i zdrowiem.
dostalam po tylku moim pierwszym powaznym zwiazkiem i mam alergie na odleglosc na mezczyzn, ktorzy zwiastuja problemy. no chyba, ze w ramach kolezenswta, bo wtedy mi lotto, jak ktos zyje i co soba reprezentuje.

Jako kolegę, znajomego to można takiego trzymać, ale do związku? Przecież to jakiś dzieciuch, a nie mężczyzna.
Jeśli na dodatek on ma w tyle Twoje problemy zdrowotne oraz fakt, że pod koniec sierpnia będziesz miała operację, to w ogóle nie zaprzątaj sobie głowy tym chłopaczkiem.
Wyobraź sobie, jak on by się zachował, gdybyś leżała w szpitalu przed i po operacji.
Myślę, że powinnaś zagwarantować sobie święty spokój przed tak ważnym i trudnym wydarzeniem w Twoim życiu, jakim jest operacja, a nie ciągać się z nim aż tak długo i potem przeżywać jego beznadziejne zachowanie w czasie szpitalnym i poszpitalnym.
Powinnaś skupić się na zdrowiu a nie na jakimś becwale. Nie funduj sobie dodatkowego stresu. Do operacji powinnaś nabrać sił i mieć całkowicie wolna głowę.

Życzę Ci zdrowia, tak przy okazji.

21

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Ale ona nie musi wstawać o 5 rano i tłuc się wieczorem komunikacją miejską. Może zostać u niego na noc i od niego rano iść do pracy.

Poza tym drugi opis Autorki pomija zupełnie te momenty, kiedy on proponował, a ona olewała.
Facet jej ciągle mówi, że spędzają razem za mało czasu. To może zamiast na seks, niech idą na spacer albo do restauracji albo na basen, cokolwiek. Tylko tu bum, Autorka nie chce, bo praca. I tak się to będzie kręcić, tylko Autorka dalej będzie przekonana, że co złego to on, a ona krystaliczna w tym wszystkim.

Ja nie mówię, ze on jest bez winy. Wina jak zawsze po obu stronach. Tylko żeby zobaczyć, jak on zareaguje, to Autorka może zacząć zmiany od siebie. I np. zostać u niego raz czy drugi, zadbać o jakość wspólnego czasu, oglądnąć razem film, zrobić pizzę czy coś.

22

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Ania0913 napisał/a:

Otóż chłopak po około pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania (...). Temat ten poruszał mimochodem rzucając słowa typu " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała"". Temat podlapalam w styczniu,a więc po pół roku z pytaniem czy mówił poważnie czy tak tylko rzucił propozycją.

Nic z tego nie rozumiem. Spotykacie się od czerwca 2021, skoro on po pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania, to było to w styczniu 2022. Skoro " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała", to właściwie miałoby to wydarzyć się od razu, bo właśnie minęło to pół roku. A potem: "temat podłapałaś w styczniu"... że co? Skoro według wcześniejszej chronologii wszystkie te wydarzenia miały miejsce w styczniu.

23

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Lady Loka napisał/a:

Ale ona nie musi wstawać o 5 rano i tłuc się wieczorem komunikacją miejską. Może zostać u niego na noc i od niego rano iść do pracy.

Poza tym drugi opis Autorki pomija zupełnie te momenty, kiedy on proponował, a ona olewała.
Facet jej ciągle mówi, że spędzają razem za mało czasu. To może zamiast na seks, niech idą na spacer albo do restauracji albo na basen, cokolwiek. Tylko tu bum, Autorka nie chce, bo praca. I tak się to będzie kręcić, tylko Autorka dalej będzie przekonana, że co złego to on, a ona krystaliczna w tym wszystkim.

Ja nie mówię, ze on jest bez winy. Wina jak zawsze po obu stronach. Tylko żeby zobaczyć, jak on zareaguje, to Autorka może zacząć zmiany od siebie. I np. zostać u niego raz czy drugi, zadbać o jakość wspólnego czasu, oglądnąć razem film, zrobić pizzę czy coś.

Wina jest zawsze po obu stronach.
W życiu nie zgodzę się z takim twierdzeniem.To utarty nic nieznaczacy frazes, tak gada się, bo się gada.
Winę można i nawet trzeba zmierzyć.

24

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
jeneste92 napisał/a:
Ania0913 napisał/a:

Otóż chłopak po około pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania (...). Temat ten poruszał mimochodem rzucając słowa typu " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała"". Temat podlapalam w styczniu,a więc po pół roku z pytaniem czy mówił poważnie czy tak tylko rzucił propozycją.

Nic z tego nie rozumiem. Spotykacie się od czerwca 2021, skoro on po pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania, to było to w styczniu 2022. Skoro " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała", to właściwie miałoby to wydarzyć się od razu, bo właśnie minęło to pół roku. A potem: "temat podłapałaś w styczniu"... że co? Skoro według wcześniejszej chronologii wszystkie te wydarzenia miały miejsce w styczniu.

A podobno myślenie nie boli.

25

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
ulle napisał/a:
jeneste92 napisał/a:
Ania0913 napisał/a:

Otóż chłopak po około pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania (...). Temat ten poruszał mimochodem rzucając słowa typu " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała"". Temat podlapalam w styczniu,a więc po pół roku z pytaniem czy mówił poważnie czy tak tylko rzucił propozycją.

Nic z tego nie rozumiem. Spotykacie się od czerwca 2021, skoro on po pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania, to było to w styczniu 2022. Skoro " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała", to właściwie miałoby to wydarzyć się od razu, bo właśnie minęło to pół roku. A potem: "temat podłapałaś w styczniu"... że co? Skoro według wcześniejszej chronologii wszystkie te wydarzenia miały miejsce w styczniu.

A podobno myślenie nie boli.

Możesz jaśniej?
Autorka napisała:
"Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać."

po pół roku związku = styczeń 2022
styczeń ten rok = styczeń 2022 i "jej pytanie czy pamięta co mówił"
No raczej powinien pamiętać co mówił kilka-kilkanaście dni wcześniej, no chyba że ma Alzheimera.

26

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Powtórzę się.
Gdy facet chce kobietę u siebie to zrobi wszystko żeby tak się stało.
Nie będzie wymyślał o szafie.
Tylko zamówi sobie taka z ikei,poskręca i tyle.
dodatkowo rzuci tekstem:"zobacz jaka fajna duzą szafę kupiłem,pomieściłyby się wszystkie twoje ciuchy"
Raz dwa znajdzie sie przestrzeń w łazience na kobiece kosmetyki.
W kuchni pojawi sie dodatkowy kubek.
Dorobi klucze.
Tutaj facet zrozumiał że bez żadnej inwestycji może miec i sex kiedy chce i towarzystwo kiedy chce.
kiedy ma ochotę to zaprasza,kiedy nie ma to milczy albo szuka wymówek.
Z rodzicami dziewczyny to jak najbardziej ulle ma racje.
Kazdy facet który chce sie tylko pobawić unika ich jak ognia żeby potem smrodu nie było.

27 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 18:58:42)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

a to wcale nie taki glupi pomysl. i tak ma miesieczny. spotykalabym sie w weekendy (skoro dodatkowo w tygodniu odpada przez prace), ale i tu mam odmienne zdanie, nie zostawalabym. postawilabym na jakis czas na jakosc spedzania czasu razem. nie przed kompem czy telewizorem, ale razem, a potem wracalabym dos iebie. na poczatek przestanie sie czuc jak prostytutka. i moze sie okaze w koncu, kto czego chce i na czym mu zalezy. zawsze mozecie sie tez spotkac w pol drogi. ksiaze tez sie moze ruszyc. przeciez ponoc tak mu zalezy

28 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-07-05 18:58:56)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
blueangel napisał/a:

a to wcale nie taki glupi pomysl. i tak ma miesieczny. spotykalabym sie w weekendy (skoro dodatkowo w tygodniu odpada przez prace), ale i tu mam odmienne zdanie, nie zostawalabym. postawilabym na jakis czas na jakosc spedzania czasu razem. nie przed kompem czy telewizorem, ale razem, a potem wracalabym dos iebie. na poczatek przestanie sie czuc jak prostytutka. i moze sie okaze w koncu, kto czego chce i na czym mu zalezy.

ale po co oni sa razem skoro on gra na kompie a ona ogląda seriale?
bez sensu,skoro prowadzi sie taki zwiazek na odległość, to naturalnym jest że gdy sie człowiek spotyka to chce sie nacieszyć druga połówka,poopowiadać jak minął czas,poprzytulać,wtulić się,ugotować coś razem,wyjść na rower,czy do kina.
A utaj ta seriale a ten gry wtf

29 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 19:07:52)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Szeptuch napisał/a:
blueangel napisał/a:

a to wcale nie taki glupi pomysl. i tak ma miesieczny. spotykalabym sie w weekendy (skoro dodatkowo w tygodniu odpada przez prace), ale i tu mam odmienne zdanie, nie zostawalabym. postawilabym na jakis czas na jakosc spedzania czasu razem. nie przed kompem czy telewizorem, ale razem, a potem wracalabym dos iebie. na poczatek przestanie sie czuc jak prostytutka. i moze sie okaze w koncu, kto czego chce i na czym mu zalezy.

ale po co oni sa razem skoro on gra na kompie a ona ogląda seriale?
bez sensu,skoro prowadzi sie taki zwiazek na odległość, to naturalnym jest że gdy sie człowiek spotyka to chce sie nacieszyć druga połówka,poopowiadać jak minął czas,poprzytulać,wtulić się,ugotować coś razem,wyjść na rower,czy do kina.
A utaj ta seriale a ten gry wtf


ludzie teraz naprawde sa INNI smile kiedys sie pytales, dlaczego nie weszlam w nowy zwiazek. wedlug mnie dzis do dlugotrwalego zwiazku - takiego, ktory ma perspektywy spedzenia i starosci razem to nadaje sie 1 na milion. a krotkie po 3-5 lat  mnie nie interere. do 50tki moglabym spokojnie i w 20 takich przerobic smile pytanie, po co mi to?

30

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
jeneste92 napisał/a:
ulle napisał/a:
jeneste92 napisał/a:

Nic z tego nie rozumiem. Spotykacie się od czerwca 2021, skoro on po pół roku zaczął temat wspólnego mieszkania, to było to w styczniu 2022. Skoro " po pół roku mogę ci zaproponować żebyś u mnie zamieszkała", to właściwie miałoby to wydarzyć się od razu, bo właśnie minęło to pół roku. A potem: "temat podłapałaś w styczniu"... że co? Skoro według wcześniejszej chronologii wszystkie te wydarzenia miały miejsce w styczniu.

A podobno myślenie nie boli.

Możesz jaśniej?
Autorka napisała:
"Po ok pół roku razem powiedział że będzie miał propozycje mieszkania u niego.
Styczeń ten rok- moje pytanie czy pamięta co mówił,że po pół roku razem możemy spróbować zamieszkać."

po pół roku związku = styczeń 2022
styczeń ten rok = styczeń 2022 i "jej pytanie czy pamięta co mówił"
No raczej powinien pamiętać co mówił kilka-kilkanaście dni wcześniej, no chyba że ma Alzheimera.

I co mam, Twoim zdaniem, zrobić?
Znowu mam bawić się w streszczanie tego, co napisała autorka, bo Tobie nie chce się się przeczytać? Mam tłumaczyć z polskiego na nasze? Czytanie ze zrozumieniem i myślenie naprawde nie boli.
Klepać w kółko to samo, to nie moja bajka.

31

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
ulle napisał/a:

I co mam, Twoim zdaniem, zrobić?

Najlepiej zamilknąć, skoro nie masz nic mądrego do powiedzenia.

32

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
jeneste92 napisał/a:
ulle napisał/a:

I co mam, Twoim zdaniem, zrobić?

Najlepiej zamilknąć, skoro nie masz nic mądrego do powiedzenia.

Nadeła się bida i płacze.

33 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-07-05 19:16:02)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
blueangel napisał/a:

ludzie teraz naprawde sa INNI smile kiedys sie pytales, dlaczego nie weszlam w nowy zwiazek. wedlug mnie dzis do dlugotrwalego zwiazku - takiego, ktory ma perspektywy spedzenia i starosci razem to nadaje sie 1 na milion. a krotkie po 3-5 lat  mnie nie interere. do 50tki moglabym spokojnie i w 20 takich przerobic smile pytanie, po co mi to?

pełna zgoda.
ale nigdy nie mów nigdy.
Moze jutro spotkasz tego 1 na milion?

34

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Lady Loka napisał/a:

Ale ona nie musi wstawać o 5 rano i tłuc się wieczorem komunikacją miejską. Może zostać u niego na noc i od niego rano iść do pracy.

Poza tym drugi opis Autorki pomija zupełnie te momenty, kiedy on proponował, a ona olewała.
Facet jej ciągle mówi, że spędzają razem za mało czasu. To może zamiast na seks, niech idą na spacer albo do restauracji albo na basen, cokolwiek. Tylko tu bum, Autorka nie chce, bo praca. I tak się to będzie kręcić, tylko Autorka dalej będzie przekonana, że co złego to on, a ona krystaliczna w tym wszystkim.

Ja nie mówię, ze on jest bez winy. Wina jak zawsze po obu stronach. Tylko żeby zobaczyć, jak on zareaguje, to Autorka może zacząć zmiany od siebie. I np. zostać u niego raz czy drugi, zadbać o jakość wspólnego czasu, oglądnąć razem film, zrobić pizzę czy coś.

Ja tu jestem po tej stronie i również uważam, że chęć faceta by spędzali węcej czasu razem jest jak najbardziej ok. Przecież nie mieszkają w innych krajach czy na innych kontynentach, że tylko zamieszkanie razem pozwoliłoby im się poznac/dotrzeć/udowodnić "miłość". Nie rozumiem dlaczego Autorka wzbrania przed nocowaniem u niego w tygodniu i on powinien częsciej ewentualnie do niej jeździć mimo, że mieszka w mieście gdzie razem pracują. Toż to nonsens. Ja bym się bardziej skupiła na tym jak razem spędzają czas bo jeśli to wygląda tak, że ona do niego przyjeżdza, jest seks, po czym on zajmuje grami, to sorry, wtedy rzeczywiście może czuć się jak darmowa prostytutka. Ja bym się jednak na miejscu Autorki bardziej skupiła na jakości wspólnego czasu niż samym mieszkaniu, póki co. Co w ogóle Was łączy, jak spędzacie czas itd. Bo to jest moim zdaniem najbardziej istotne. Co z tego, że przeprowadzisz do niego ale czas będziecie spędzać razem ale osobno, Ty oglądając filmy, on grając w gry. Spotykając tak rzadko nie zbudowaliście więzi 'związku'.
Teraz piszesz, że niedługo idziesz na operację i przez miesiąc będziesz uziemiona. Jak chcesz więcej czasu spędzać razem, to wiecej u niego nocuj bez przeprowadzania się, jaki problem? No chyba, że on od Ciebie wymaga płacenia za wszystko, przez co Twoje koszta wzrastają do nieakceptowalnego poziomu.
Moim skromnym zdaniem nie kwestia zamieszkania razem ale to jak jest ogólnie między Wami jest najważniejsze póki co, a jego "miłość" bedziesz mogła ocenić jak już będziesz na tym zwolnieniu lekarskim. Zobaczysz czy będzie się interesował, odwiedzał czy nie. Ja bym odpuściła parcie na współne mieszkanie/przeprowadzkę, tylko skupiła na relacji. Częściej bym nocowała bo to umówmy się jest też wygodniejsze dla Ciebie i zobaczycie co dalej.
Co do zarzutów, że facet woli mieszkać sam... to róznie bywa, nikt jednak nie chce by coś na nim wymuszać, a on jednak proponuje by więcej czasu razem spędzali, budowali relację. Ja przez ok rok pomieszkiwałam u mojego partmera (i on u mnie), zanim zamieszkaliśmy razem. Jak ktoś mieszka sam dłuższy czas, chyba naturalne, że ciężko przyzyczaić do drugiej osoby ot tak i miłość czy jej brak nie ma nic do tego. Im częściej ze sobą się przebywa, tym szybciej te nawyki mieszkania w pojedynkę zmieniają. Nie jest już się tylko gościem ale częscią życia. Wiadomo, że inaczej się spędza czas samemu, a inaczej we dwójkę ale tego drugiego trzeba razem nauczyć. Teraz nie wyobrażam wręcz życia bez mego partnera ale na początku po 2-3 dniach chciałam być sama. Co prawda po 2-3 dniach już tęskniłam wink
Ogólnie o ile uważam, że do życia samemu można się przyzwyczaić i ciężko potem ot tak wprowadzić do swego życia 2 osobę na te 24/dobę (choć wiadomo, że będąc w pracy się nie widzimy), tak też uważam że i do tej drugiej sytuacji można przyzwyczaić, choć jedni potrzebują więcej czasu, a inni mniej. To też wymaga wypracowania wspólnego trybu życia. Myślę, że im człowiek młodszy tym łatwiej ale tu mamy osoby już dorosłe. Facet po 30-tce, dziewczyna 27l. To nie studenci.

35 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-05 19:28:59)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Roxann, a skąd wiesz, jak oni spędzają weekendy?
Póki co autorka napisała do tej pory tylko to, że została u niego na noc raz, w którymś tam tygodniu i że wyglądało to tak, że on grał, a ona oglądała seriale.

36

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

roxxann nic dodać nic ująć
Mieszkając sami ni tylko wyrabiamy sobie nawyki które mogą kolidować z nawykami drugiej strony,ale przede wszystkim przyzwyczajamy sie do ciszy,a moim zdaniem jest ona wręcz uzależniająca.
Gdy do mnie przeprowadziła sie zona i syn, na moja prośbę to sam przez kilak dni byłem w lekkim szoku,bo jak to kto w moim domu rozmawia,słychać głosy,śmiech,gdzie do tej pory była tylko cisza,nawet radio nie grało czy muzyka bo nie miałem w zwyczaju. I byłem zdziwiony swoja reakcja,bo przecież sam im to zaproponowałem, na szczęście gdzieś po 2 tyg już sobie nie wyobrażałem powrotu do tej ciszy.

37

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
ulle napisał/a:

Roxann, a skąd wiesz, jak oni spędzają weekendy?
Póki co autorka napisała do tej pory tylko to, że została u niego na noc raz, w którymś tam tygodniu i że wyglądało to tak, że on grał, a ona oglądała seriale.

ulle to widać poprzez opis z jej perspektywy ich związku.
nie odnosisz wrażenia ze tutaj miłości nie ma?Nie ma czułości?

38 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-07-05 19:37:47)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
ulle napisał/a:

Roxann, a skąd wiesz, jak oni spędzają weekendy?
Póki co autorka napisała do tej pory tylko to, że została u niego na noc raz, w którymś tam tygodniu i że wyglądało to tak, że on grał, a ona oglądała seriale.

Ja zrozumiaam, że przez tydzień mieszkali i tak to wyglądało.
"Zaproponował nawet mieszkanie u niego na tydzień "na próbę ". Zgodziłam się. Po tygodniu zapytał czy nie chce zostać kolejny tydzień (wynikła kłótnia gdyż w dzień w który mi to zaproponował zakupiłam bilet miesięczny,pracuje w administracji więc moje zarobki nie są wysokie a 1/3 pensji wówczas traciłam na bilet miesięczny). Kupiłam bilet i nie zgodziłam się na kolejny tydzień.poza tym w czasie tego tygodnia ja przez godzinę oglądałam ulubione seriale,a on grał przed komputerem. Więc nie spędzaliśmy wiele czasu razem".
No chyba jeszcze umiem czytać ze zrozumieniem, chyba, że Autorka coś pokręciła.

39 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-07-05 20:02:11)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Szeptuch napisał/a:

roxxann nic dodać nic ująć
Mieszkając sami ni tylko wyrabiamy sobie nawyki które mogą kolidować z nawykami drugiej strony,ale przede wszystkim przyzwyczajamy sie do ciszy,a moim zdaniem jest ona wręcz uzależniająca.
Gdy do mnie przeprowadziła sie zona i syn, na moja prośbę to sam przez kilak dni byłem w lekkim szoku,bo jak to kto w moim domu rozmawia,słychać głosy,śmiech,gdzie do tej pory była tylko cisza,nawet radio nie grało czy muzyka bo nie miałem w zwyczaju. I byłem zdziwiony swoja reakcja,bo przecież sam im to zaproponowałem, na szczęście gdzieś po 2 tyg już sobie nie wyobrażałem powrotu do tej ciszy.

Dokładnie, dlatego osądy, że ktoś woli być/żyć sam są poniekąd trafne ale nie do końca. To jest jakaś rewolucja w życiu, szczególnie wśród nieco starszych osób, nie studentów, dlatego każdy potrzebuje mniej lub więcej czasu by się w nowej sytuacji odnależć. I bynajmniej nie oznacza to, że nie kocha.

Edit. No sorry, że nie stoję stricte po stronie Autorki mimo, że jestem kobietą ale... po prostu nie rozumiem jej. Po pierwsze dlaczego tak prze na zamieszkanie razem, a po drugie dlaczego jej nie przeszkadza (w sumie), że nie mają nic wspólnego jeśli chodzi o czas razem. Moim zdaniem kolejność powinna być odwrotna, tzn. najpierw budujemy relecję, a jak widzimy, że nam razem dobrze, to wtedy decydujemy się na kolejny krok - wspólne mieszkanie.
A u Autorki jest to chyba dowód miłości. Bez sensu

40

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Rox, Twoja odpowiedź spotkała się pewnie z krytyką właśnie dlatego, że nie stanęłaś automatycznie po stornie kobiety.. wink

Niektórzy chyba naprawdę myślą, że miłość i poczucie bliskości jest tak silne i nadrzędne, że pokonać można dzięki niemu wszystko, łącznie ze swoim dotychczasowym życiem.

Bilet miesięczny pochałania 1/3 pensji..? Ciekaw jestem gdzie....

41 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-07-05 20:38:11)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
Roxann napisał/a:
ulle napisał/a:

Roxann, a skąd wiesz, jak oni spędzają weekendy?
Póki co autorka napisała do tej pory tylko to, że została u niego na noc raz, w którymś tam tygodniu i że wyglądało to tak, że on grał, a ona oglądała seriale.

Ja zrozumiaam, że przez tydzień mieszkali i tak to wyglądało.
"Zaproponował nawet mieszkanie u niego na tydzień "na próbę ". Zgodziłam się. Po tygodniu zapytał czy nie chce zostać kolejny tydzień (wynikła kłótnia gdyż w dzień w który mi to zaproponował zakupiłam bilet miesięczny,pracuje w administracji więc moje zarobki nie są wysokie a 1/3 pensji wówczas traciłam na bilet miesięczny). Kupiłam bilet i nie zgodziłam się na kolejny tydzień.poza tym w czasie tego tygodnia ja przez godzinę oglądałam ulubione seriale,a on grał przed komputerem. Więc nie spędzaliśmy wiele czasu razem".
No chyba jeszcze umiem czytać ze zrozumieniem, chyba, że Autorka coś pokręciła.

To był tylko ten jeden ich wspólny tydzień, który spędzili razem w maju tytułem próby, jak wyglądałoby ich wspólne mieszkanie
A ja pytałam Cie skąd wiesz, jak oni spędzają weekendy.

Oczywiście zgadzam się z Tobą, że oni rozwijają swój związek od doopy strony i nie mam zamiaru wypisywać teraz, jak to cudownie organizują sobie weekendy, gdyż raczej domyślam się, że spędzają weekendy mniej więcej tak samo, jak ten jeden wspólny majowy tydzień.
Założę się też, że dziewczyna ogarnia prozę ich życia, czyli chodzi na zakupy i stoi przy garach, bo w przerwach między jego graniem i jej siedzeniem przed telewizorem muszą przecież coś zjeść
Samo się nic nie kupi i nie ugotuje. Może się mylę, ale jakoś nie wyobrażam sobie, by ten facet przygotowywał się specjalnie do tego, że przyjedzie dziewczyna i należałoby ja jakoś przyjąć.

Moim zdaniem, zgadzam się Szeptuch z Tobą i też to widzę, miłości to tam raczej tyle, ile kot napłakał.
Facetowi chodzi tylko o darmowy seks i towarzystwo na weekendy, a dziewczyna jest zapracowana i zmęczona dojazdami do roboty i marnymi zarobkami. Na dodatek czuje się w tym cudownym niby związku samotna i pozbawiona jakiegokolwiek zainteresowania, nawet w obliczu jej problemów zdrowotnych i wizji operacji pod koniec sierpnia.
Tak jak napisała, że gdyby to był jej kolega, to miałaby to gdzieś, jak on ja traktuje, jednak jest to jej facet ( podobno) i wszystko zaczyna ją mierzic.
Układ do zakończenia a nie do korekty.
Ciekawe jest też to, kto płaci za żarcie w czasie ich wspólnych weekendów.
On daje jej kasę? Śmiem w to wątpić, ale może się mylę.

42 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-07-05 20:51:50)

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
bagienni_k napisał/a:

Rox, Twoja odpowiedź spotkała się pewnie z krytyką właśnie dlatego, że nie stanęłaś automatycznie po stornie kobiety.. wink

Niektórzy chyba naprawdę myślą, że miłość i poczucie bliskości jest tak silne i nadrzędne, że pokonać można dzięki niemu wszystko, łącznie ze swoim dotychczasowym życiem.

Bilet miesięczny pochałania 1/3 pensji..? Ciekaw jestem gdzie....


nie podala, czy pracuje na pelny etat, ani jak daleko dojezdza do tej pracy (albo przeoczylam), w kazdym badz razie  dojezdza chyba do innego miasta.

43

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
blueangel napisał/a:

nie podala, czy pracuje na pelny etat, ani jak daleko dojezdza do tej pracy (albo przeoczylam), w kazdym badz razie  dojezdza chyba do innego miasta.

Ania0913 napisał/a:

wstaje codziennie przed 5,pracuje od 8 do 16 i o 18 jestem w domu.

To nie jest pełe netat? Czytajmy ze zrozumieniem.

44

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka
blueangel napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Rox, Twoja odpowiedź spotkała się pewnie z krytyką właśnie dlatego, że nie stanęłaś automatycznie po stornie kobiety.. wink

Niektórzy chyba naprawdę myślą, że miłość i poczucie bliskości jest tak silne i nadrzędne, że pokonać można dzięki niemu wszystko, łącznie ze swoim dotychczasowym życiem.

Bilet miesięczny pochałania 1/3 pensji..? Ciekaw jestem gdzie....


nie podala, czy pracuje na pelny etat, ani jak daleko dojezdza do tej pracy (albo przeoczylam), w kazdym badz razie  dojezdza chyba do innego miasta.

Napisala ze pracuje od 9 do 17 wiec raczej jest to pełny etat i dojeżdża 30 km.
w administracji pracuje wiec tam chyba nie ma rewelacji.
Ja zdecydowanie przychylam się do tego co napisała Roxann. Nie widzę w ich związku wielkiego porozumienia, komunikacja leży.
Zamiast wrzucić na luz i zacząć pomieszkiwać ze sobą i zobaczyć jak idzie to chyba dla autorki jest ważniejsze wyjeżdżanie tego miesięcznego na maxa. Przecież może zostać po pracy na noc i później nie zrywać się o 5 tylko normalnej godzinie i iść do pracy. Tak robią dorośli ludzie a jednak ona nawet w tych rozważaniach pisze ze musi wrócić do domu ale później. Może to jakas nieodciętą pępowina. Może chciałaby tez wóz albo przewóz ze albo na maxa ze sobą mieszkają albo w ogóle. Jednakowoz jak się spotykają w weekendy to jak nastolatki w dzien i ona na noc jedzie do domu czy zostaje u niego ?
Nie wydaje mi się ze zbudowali cokolwiek więcej prócz koleżeństwa przez ten rok.
Chłopak jak chłopak wie ze tak czy siak ona do. Jego przyjedzie i ze jest już w miare zaklepana wiec za mocno się nie przejmuje i sobie na czilu gra w gierki komputerowe.
Reasumując nie widzę wielkiej przyszłości tego związku bo są problemy z komunikacja i generalnie chyba każdy z nich jest na innym etapie życia.

45

Odp: Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

a to przepraszam smile

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę o opinię w sprawie związku i chłopaka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024