Witajcie, może to troche dziecinada co tutaj opiszę, ale chcialabym wiedziec co kieruje tym osobnikiem, bo jest to dla mnie jakieś niestabilne.
Sprawa wyglada tak, że pracuje i jakiś rok temu przyszedl do mojej firmy chlopak. W grupie, która sklada się na jego kolegów to jest najmlodszy i posądzam, że jest w podobnym wieku do mnie. Ten rok temu widząc go 1 raz pomyślałam sobie, że w moim typie, ale to właściwie właściwie tyle. Przez ten cały rok był mi mocno obojetny. Po niecałym roku zauwazylam, że obserwuje mnie(pozniej okazało się, że oglada się za wszystkimi kobietami, które przekroczą bramy tej firmy), jednak w tej sytuacji bardzo mi to podwyższyło samoocenę. Był to czas gdzie zaczęłam się odchudzić, lepiej ubierać i w ogóle czułam sie kwitnąco. Pewnego razu przyjechałam do pracy i szlam bardzo pewnie, dobrze ubrana, pachnącą, wymalowana. I właśnie od tego czasu zaczela się ta komedia.
Było dużo sytuacji gdzie nie mógł oderwać ode mnie wzroku, jednak ja olewałam to, bo co mialam zrobić? Raz mialam nawet wrażenie, że uśmiechnął się do mnie. Ale oczywiście stchórzylam i uciekłam.
Pozniej postanowiłam robic to samo co on czyli gapic się na niego i wiecie co-to się zakończyło z jego strony. 0 zainteresowania. Pewnego dnia spojrzałam na niego wymownie i od tego czasu zaczął mnie olewać i unikać. Jak jest sam nie odpowiada dzien dobry, nie patrzy na mnie, a jeżeli jest z kolegami to odpowiada i się patrzy. Nie rozumiem tego zachowania. Wcześniej patrzyl się nawet w okno i nasze oczy nie raz się spotkaly w tym miejscu. Odchodził nawet trochę dalej, by móc chociaz na chwilę na mnie spojrzeć.
Domyślam się, że moja twarz wiecznie kamienna nie pomaga mi w nawiązywaniu nowych relacji, ale nie skoro ja też patrze i złapaliśmy się nie raz na wpatrywaniu to chyba o czymś świadczy? Ja niw obserwuje facetów, którzy nie są w moim typie. Raz nawet jak szlam to jak mnie zaważył stanął na baczność i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Innym razem specjalnie kukał by tylko mnie zobaczyć. Albo odwracam się i widzę jak już się we mnie wgapia. Ide do domu, a on przez pół placu mnie obserwuje.
Nie rozumiem jego zachowania, bo raz zinteresowanie sto pro, a raz ignorancja. Aktualnie ma mnie gdzieś. Ale zaraz znowu będzie się gapil. Rozwala mi to głowę.
Ta sytuacja ciągnie się od lutego. Jeżeli niczego ode mnie nie oczekuje to niech przestanie robic mi nadzieję... Bo jeżeli by mu zalezalo to chyba już dawno by cokolwiek zrobil zeby sie poznać.
Cale zycie moja samoocena wynosiła-1, kiedy zobaczyłam, ze ktoś się mną interesuje -oszalałam. Zdaję sobie sprawę, że jestem nienormalna, bo nigdy nie zamieniłam z nim słowa, ale to było bardzo miłe, że ktoś patrzy na mnie i nie moze przestac. Ale zawrócił mi w głowie i aktualnie uczę się żyć z tym, by nie myśleć o nim. Chociaz slabo mi idzie, bo cholera musimy się widzieć codzinnie. Zdaję sobie sprawę, że gdyby mu zależało to by się odezwał na żywo albo chociaż w internecie, a tutaj NIC. no cóż, fajnie było chwile poczuć motyle w brzuchu, których juz dawno nie było. A on mnie tak bardzo pociaga. Jak go widze to czuje euforię w środku. Jest bardzo w moim typie, ale nie a opcji, bym ją zagadała. Jestem strasznie poblokowana i nieśmiała.
Co o tym sądzicie-bawi się mną z braku laku?