Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zdecydowałam się porozmawiać z innymi na temat życia mojego syna.
Otóż mam 33 letniego syna, który w listopadzie został tatą wraz ze swoją zoną 28 letnią. Mam cudowną wnuczke. Jestem aktywna zawodowo, od początku stwierdziłam, że miłość do wnuczki miłością ja już miałam dziecko i nie będę jej wychowywać. Syn buduje się a jako, że chcą uniknąć kredytów a wszystko poszło do góry to wyjechał do Niemiec do pracy, prócz tego ma firmę transportową. W budowe trzeba jeszcze sporo wlozyc, bo od roku jest stan zamknięty. Wyjechał w lutym, do domu wraca w piątek ok 20 i w niedzielę ok 20 wyjeżdża. Mam dwie sprawy, które mi się nie podobają w życiu syna.
Pierwsza - dzisiaj przyjechał z nunią ok 9, synowa w tym czasie spała, Syn cytując powiedział ,,mamo pomóż czasami X. Ona jest ze wszystkim sama". Stwierdził, że synowa przy nim wczoraj zasłabła, jest zmęczona a małej się odmieniło i przestała spać w nocy. Słuchajcie wczoraj synowa prosiła, żebym przyjechała na 3h, więc przyjechałam zajęłam się małą, ona w tym czasie pojechała na zabiegi na ciało. W tym czasie mogłam zrobić coś dla siebie. Co ja mam robić? Po pracy lecieć i zajmować się wnuczką codziennie? Czy babcia nie może mieć swojego życia. Po drugie synowa ma 4,5 tys macierzyńskiego, syn pracuje w swojej firmie plus za granicą, on mieszka w mieszkaniu pracowniczym 4 osoby na pokój, a ona wydaje 3 tys na zabiegi na ciało?
Coś co bolało mnie zawsze - są ze sobą od 5 lat, na samym początku mój syn zapłacił za jej powiększanie ust, ma zrobiony makijaz pernamenty brwi, co miesiąc chodzi na rzęsy, paznokcie, zabiegi, od początku mój syn jej to fundował, były wakacje Dubaj, Hiszpania, Grecja, Turcja, weekendy w spa, chciała yorka minaturke ma yorka miniaturke. Nigdy się nie odezwałam, ale teraz nie jest mi żal synowej, bo ona jest w domu z dzieckiem, to syn jest tyle kilometrów od domu.
Jednak nie wyraziłam swojego zdania na ten temat, bo zwyczajnie nie chce kłótni. Mój syn jest strasznie za nią i ja ogólnie też ją lubię od początku, ale są elementy, które bolą. Próbować rozmawiać? Tylko z kim? A może tak jest, że status babci zobowiązuje i nie mamy prawa pracować, dbać o siebie tylko czas wrócić do pieluch?
1 2022-06-04 15:36:09 Ostatnio edytowany przez Alicjaal (2022-06-04 15:39:31)
Myślę, że powinnaś wyrazić delikatnie swoje zdanie. jak synowa nie ma sił, aby zajmować się dzieckiem to może wynająć płatna opiekunkę do pomocy. Mam 2 dzieci, i dopiero jak wróciłam do pracy to poprosiłam swoją teściowa o pomoc przy dziecku - na 3 dni (musiałam.isc do pracy,a córka była podziebiona). Pierwszy raz od 6 lat. Wychodzę z założenia, że dzieci są nasze i nie mam prawa obciążać teściów moimi dziećmi.mogs odwiedzić, pobawić się,ale permanentnie zajmowanie się dziećmi to już nie jest ich rola.
Ale widzę wokolo, że młodzi ludzie mają różne podejście.
3 2022-06-04 17:17:35 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-04 17:40:06)
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zdecydowałam się porozmawiać z innymi na temat życia mojego syna.
Otóż mam 33 letniego syna, który w listopadzie został tatą wraz ze swoją zoną 28 letnią. Mam cudowną wnuczke. Jestem aktywna zawodowo, od początku stwierdziłam, że miłość do wnuczki miłością ja już miałam dziecko i nie będę jej wychowywać. Syn buduje się a jako, że chcą uniknąć kredytów a wszystko poszło do góry to wyjechał do Niemiec do pracy, prócz tego ma firmę transportową. W budowe trzeba jeszcze sporo wlozyc, bo od roku jest stan zamknięty. Wyjechał w lutym, do domu wraca w piątek ok 20 i w niedzielę ok 20 wyjeżdża. Mam dwie sprawy, które mi się nie podobają w życiu syna.
Pierwsza - dzisiaj przyjechał z nunią ok 9, synowa w tym czasie spała, Syn cytując powiedział ,,mamo pomóż czasami X. Ona jest ze wszystkim sama". Stwierdził, że synowa przy nim wczoraj zasłabła, jest zmęczona a małej się odmieniło i przestała spać w nocy. Słuchajcie wczoraj synowa prosiła, żebym przyjechała na 3h, więc przyjechałam zajęłam się małą, ona w tym czasie pojechała na zabiegi na ciało. W tym czasie mogłam zrobić coś dla siebie. Co ja mam robić? Po pracy lecieć i zajmować się wnuczką codziennie? Czy babcia nie może mieć swojego życia. Po drugie synowa ma 4,5 tys macierzyńskiego, syn pracuje w swojej firmie plus za granicą, on mieszka w mieszkaniu pracowniczym 4 osoby na pokój, a ona wydaje 3 tys na zabiegi na ciało?
Coś co bolało mnie zawsze - są ze sobą od 5 lat, na samym początku mój syn zapłacił za jej powiększanie ust, ma zrobiony makijaz pernamenty brwi, co miesiąc chodzi na rzęsy, paznokcie, zabiegi, od początku mój syn jej to fundował, były wakacje Dubaj, Hiszpania, Grecja, Turcja, weekendy w spa, chciała yorka minaturke ma yorka miniaturke. Nigdy się nie odezwałam, ale teraz nie jest mi żal synowej, bo ona jest w domu z dzieckiem, to syn jest tyle kilometrów od domu.
Jednak nie wyraziłam swojego zdania na ten temat, bo zwyczajnie nie chce kłótni. Mój syn jest strasznie za nią i ja ogólnie też ją lubię od początku, ale są elementy, które bolą. Próbować rozmawiać? Tylko z kim? A może tak jest, że status babci zobowiązuje i nie mamy prawa pracować, dbać o siebie tylko czas wrócić do pieluch?
Alicja, jakaś pomoc doraźna przy wnuczce, pobycie z nią kilka godzin raz na jakiś czas, to chyba nie to samo, co uwiązanie w pieluchy o którym wspominasz?
Synowa nie jest zupełnie na utrzymaniu twojego syna, bo sama piszesz że ma swoje 4,500zł miesięcznie, więc ma prawo z tych pieniędzy wydać jakąś tam kwotę na siebie. Poza tym, nie widzę niczego złego w tym, że dziewczyna o siebie dba. Chce być atrakcyjna i podobać się, swojemu mężowi też. Jak opisujesz, on jest w niej zakochany i pewnie podoba mu się to, jak wygląda. Mało to opowieści na forum, że kobieta przestała o siebie dbać po porodzie i związek się rozpada, bo panowie nie mogą i nie chcą tego zaakceptować?
Rozumiem, że czujesz rozgoryczenie, że syn musiał wyjechać daleko od domu i od ciebie, aby zarabiać na swoją rodzinę, ale wybacz; to już nie twoja sprawa. Zgadzają się, kochają i to powinno być dla ciebie w pełni satysfakcjonujące.
Wnuczką zajmuj się wtedy, kiedy masz na to czas i ochotę, a jeśli to odciązy czasami synową, to pewnie będzie ci wdzięczna. Taki maluch potrafi nieźle wykończyć, zwłaszcza gdy synowa jest sama i nie ma pomocy.
Dzieci tak szybko rosną i jeszcze nieraz zatęsknisz za tym, jaka wnuczka była słodka i jak potrzebowała twojej opieki. Przypomnij sobie syna. To naprawdę przepiękny czas teraz i dobrze go wykorzystaj, a życie synowej i syna zostaw im. Chyba dobrze sobie radzą.
4 2022-06-04 17:28:35 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-06-04 17:34:44)
Ja tez wxchowywalam sama, bez niczyjej pomocy, ojca dziecka czy babc. Masz prawo po wielu latach wychowywania wlasnego dziecka i latach pracy byc zmeczona czy chci3c wykorzystac czas dla siebte, czego wcz3sni3j nie moglas. To rodzice sa prawnymi opiekunami, nie dziadkowie i to ich obowiazek. Powiedz wprost, ze jestes przemeczona i sama potrz3bujedz odpoczynku. Tym bardziej, ze synowa odpoczynku nie potrzebowala, skoro skoczyla do kosmetyczki. Raz chcialas jej pomoc, aby ja odciazyc i sie np. wyspala, ale widocznie tego nie potrzebuje. Zawsze moze kogos zatrudnic albo skorzystac ze zlobka. Przy 4 tysiach nie powinno z tym byc problemu.
Z drugiej strony, jedli czujesz Sie na silach, mozesz wpasc raz czy 2 na miesiac do niej na 2 godzinki. Nie ze wzgledu na synowa, ale aby nawiazac wiez z wnuczka.
Rozumiem twój żal, ale pomyśl, ze to twoja wnuczka. Synowa rzeczywiście jest ze wszystkim sama, jeśli syn wyjeżdża i czasem potrzebuje odpocząć To nic złego, że dba o siebie po ciąży, chce być atrakcyjna dla twojego syna. Trzy godziny to chyba nie jest aż tak strasznie? A są może rodzice synowej? Jeśli twoja synowa nie ma siły, to może rzeczywiście znaleźć opiekunkę?
Tylko jeśli wydaje na zabiegi na ciało 2 tys prócz inne dogodności to obciąża budżet.
Jej rodzice podobnie jak my mają swoją działalność. Wiem że jej mama nawet bierze małą do biura jak trzeba, ale ile pomaga nie wiem. Ja pracuje teraz mniej, bardziej mąż ciągnie ten wózek, ale mimo wszystko pracuje. Ona jest na macierzyńskim.
Opiekunka to kolejny koszt, w ich przypadku kiedy trzeba wykończyć dom każda złotówka się liczy.
Nie jest zupełnie na utrzymaniu syna, ale jednak jest, macierzyńskiego to nie 100 procent jej wypłaty.
Syn też jest zmęczony a mimo to jak wraca zajmuje się malutką.
Tylko jeśli wydaje na zabiegi na ciało 2 tys prócz inne dogodności to obciąża budżet.
Jej rodzice podobnie jak my mają swoją działalność. Wiem że jej mama nawet bierze małą do biura jak trzeba, ale ile pomaga nie wiem. Ja pracuje teraz mniej, bardziej mąż ciągnie ten wózek, ale mimo wszystko pracuje. Ona jest na macierzyńskim.
Opiekunka to kolejny koszt, w ich przypadku kiedy trzeba wykończyć dom każda złotówka się liczy.
Nie jest zupełnie na utrzymaniu syna, ale jednak jest, macierzyńskiego to nie 100 procent jej wypłaty.
Syn też jest zmęczony a mimo to jak wraca zajmuje się malutką.
Ile malutka ma?
Może za bardzo się przejmujesz? To przecież ich pieniądze i niech się uczą nimi gospodarować. Wyda na siebie w jednym miesiącu, to w drugim musi zaoszczędzić.
Myślę sobie, że Tobie, Alicjo bardziej przeszkadza to, co synowa robi i na co wydaje pieniądze. Rzęsy, pazury, glonojad...no rzeczywiście, przepracowana jest bidulka.
Wciska mężowi że taka zmęczona aż mdleje...
Gdyby tak było, nie latałby na pazury, tylko odpoczywała, regenerowała się..
Owszem, pomoc przy małym dziecku jest potrzebna, bo czasami można być wykończonym. Ale między takim zmęczeniem a potrzeba doklejania rzęs jest spora różnica.
Z tego co piszesz to ona jest z tych co rozpacza bo odpadły jej tipsy.
Ale mogę być w błędzie.
Każda złotówka się liczy, ale nie dla syna i synowej, jak widać, to ich sprawa, nic nie sugeruj, bo to nic nie da, tylko wyjdziesz na wtrącającą się. Budowa im się nie pali, mają gdzie mieszkać.
Po prostu kiedy Cię poprosi o pomoc, zgodź się jak będzisz miała ochotę, jak nie odmów, czyli pomagaj, ale nie kosztem swojego dyskomfortu.
Nie ma tak, żeby nam się podobało wszystko jak postępują nasze dzieci, trzeba to zaakceptować, ale samemu postępować jak uważamy, a nie czego oczekują dzieci.
Asertywność też się przydaje w takich przypadkach.
Myślę sobie, że Tobie, Alicjo bardziej przeszkadza to, co synowa robi i na co wydaje pieniądze. Rzęsy, pazury, glonojad...no rzeczywiście, przepracowana jest bidulka.
Wciska mężowi że taka zmęczona aż mdleje...
Gdyby tak było, nie latałby na pazury, tylko odpoczywała, regenerowała się..
Owszem, pomoc przy małym dziecku jest potrzebna, bo czasami można być wykończonym. Ale między takim zmęczeniem a potrzeba doklejania rzęs jest spora różnica.
Z tego co piszesz to ona jest z tych co rozpacza bo odpadły jej tipsy.
Ale mogę być w błędzie.
Co możesz zrobić? Niezbyt dużo. Jeśli Twojemu synowi odpowiada taki układ to zostaje Ci to zaakceptować, a mała zajmować się jeśli będziesz miała czas i ochotę.
Myślę sobie, że Tobie, Alicjo bardziej przeszkadza to, co synowa robi i na co wydaje pieniądze. Rzęsy, pazury, glonojad...no rzeczywiście, przepracowana jest bidulka.
Wciska mężowi że taka zmęczona aż mdleje...
Gdyby tak było, nie latałby na pazury, tylko odpoczywała, regenerowała się..
Owszem, pomoc przy małym dziecku jest potrzebna, bo czasami można być wykończonym. Ale między takim zmęczeniem a potrzeba doklejania rzęs jest spora różnica.
Z tego co piszesz to ona jest z tych co rozpacza bo odpadły jej tipsy.
Ale mogę być w błędzie.
Nie, nie. Paznokcie krótkie, bo przy dziecku.
Ona niby zmęczona bo mała przestała spać w nocy. Stąd te omdlenie. A druga sprawa, wczoraj zajmowałam się małą jak ona poszla na ten zabieg w życiu nie widziałam u nich takiego bałaganu. Ona przeprosiła mnie co prawda, że niby nie miała siły.
Masz prawo do własnego życia, bez żadnych wyrzutów sumienia.
Tylko jeśli wydaje na zabiegi na ciało 2 tys prócz inne dogodności to obciąża budżet.
Jej rodzice podobnie jak my mają swoją działalność. Wiem że jej mama nawet bierze małą do biura jak trzeba, ale ile pomaga nie wiem. Ja pracuje teraz mniej, bardziej mąż ciągnie ten wózek, ale mimo wszystko pracuje. Ona jest na macierzyńskim.
Opiekunka to kolejny koszt, w ich przypadku kiedy trzeba wykończyć dom każda złotówka się liczy.
Nie jest zupełnie na utrzymaniu syna, ale jednak jest, macierzyńskiego to nie 100 procent jej wypłaty.
Syn też jest zmęczony a mimo to jak wraca zajmuje się malutką.
tak, ale skoro ma 2 tysie na kosmetyczke to moze i wydac na opiekunke. ich budzet to juz nie twoj problem. twoj syn wybral sobie taka, a nie inna kobiete. wiedzial, jaka jest i podoba mu sie taka, co wydaje tysiece na kosmetyczki, a nie gospodarna, podczas gdy maja wazniejsze wydatki, wiec nie musi ci byc go zal. to juz jego zycie i jego problem. ty masz swoje zycie. ja wiem, ze to twoje dziecko, wiec przezywasz, ale nie przezyjesz zycia z aniego. sam wybral zone.
14 2022-06-04 18:22:22 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-06-04 18:26:56)
To szczegóły, te pazury
Sama wychowywałam malutkie dziecko i dobrze wiem, że pomoc jest bezcenna. Ale wtedy, gdy jestem już naprawdę zmęczona, mam coś ważnego do zrobienia, lub muszę zadbać o siebie, bo padnę.
Fryzjer też jest potrzebny, żeby nie straszyć.
No ale bez przesady.
Ona widocznie jest przyzwyczajona do takich standardów, ci zrobić
A osiołkowi jak to pasi, niech pracuje.
15 2022-06-04 18:30:15 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-06-04 18:36:31)
fryzjer nie kosztuje kilka tysiecy, podczas gdy budowa domu stanela. trzeba miec cos nie tak z glowa, wiec sorry ale oni oboje w tym malzenstwie maja. rownie dobrze moze twwoj syn wrocic i z tej zagranicy, bo w ten sposob przy takich wydatkach beda sie budowac jeszcze dluuuuuuuuuugieeeee lata, o ile kiedys skoncza. nic dziwnego, ze budowa stanela. takze zaden jego zapier.ziel w robocie nie ma sensu. rownie dobrze moze wrocic do Polski. przy okazji wspomoze biedna zone. i problem sam sie rozwiaze.
i to nie jest tak, ze twoja synowa jest zla. nie zwalaj wszystkiego na nia. twoj syn jest taki sam, inaczej wybralby inna kobiete i wlasnie dlatego mu to nie przeszkadza, bo dobrali sie.
Muszę tylko napisać, że to nie tak. Budowa ciągle w toku. Rok temu na wiosnę zamknęli budowę i zaczęli robić ogrzewanie. Po ogrzewaniu zdobili stop, bo na tyle mieli pieniędzy bez kredytu, później mieli się wspomóc, ale wtedy syn podjął decyzję, że wyjedzie jak już mała będzie trochę większa. Ale tak te pieniądze na paznokcie, rzęsy, teraz te pieniądze na zabiegi włożone w domu już by było na plus.
adela 07 napisał/a:Myślę sobie, że Tobie, Alicjo bardziej przeszkadza to, co synowa robi i na co wydaje pieniądze. Rzęsy, pazury, glonojad...no rzeczywiście, przepracowana jest bidulka.
Wciska mężowi że taka zmęczona aż mdleje...
Gdyby tak było, nie latałby na pazury, tylko odpoczywała, regenerowała się..
Owszem, pomoc przy małym dziecku jest potrzebna, bo czasami można być wykończonym. Ale między takim zmęczeniem a potrzeba doklejania rzęs jest spora różnica.
Z tego co piszesz to ona jest z tych co rozpacza bo odpadły jej tipsy.
Ale mogę być w błędzie.Nie, nie. Paznokcie krótkie, bo przy dziecku.
Ona niby zmęczona bo mała przestała spać w nocy. Stąd te omdlenie. A druga sprawa, wczoraj zajmowałam się małą jak ona poszla na ten zabieg w życiu nie widziałam u nich takiego bałaganu. Ona przeprosiła mnie co prawda, że niby nie miała siły.
Jak mała nie spała w nocy, to w dzień też mogła z nią pospać, wiadomo, że to nie co w nocy, pewnie dziecko ząbkuje.
Mała prócz tego, że ząbkuje zaczyna być mocno mobilna. Czołga się, siedzi z zabawkami, wstaje do raczkowania, ale póki co tylko tak sobie stoi i marudzi, płacze.
Ja nie mam nerwów do tego, spędzenie z nią 3 czy 4 godzin wczoraj wymęczyło mnie, ja już dziecko miałam, co innego ona jako mama. Dzisiaj była zupełnie inna.
Powiedz synowi, z nie masz zdrowia do częstego opiekowania się wnuczką, niech więc tak zrobi jak zakładał i dorabia jak dziecko będzie większe, skoro żona sobie nie radzi.
A ona przypadkiem się nie odchudza, bo jak tak o siebie dba, to pewnie też o figurę, ja tu bym upatrywała tego omdlenia.
Powiedz synowi, z nie masz zdrowia do częstego opiekowania się wnuczką, niech więc tak zrobi jak zakładał i dorabia jak dziecko będzie większe, skoro żona sobie nie radzi.
A ona przypadkiem się nie odchudza, bo jak tak o siebie dba, to pewnie też o figurę, ja tu bym upatrywała tego omdlenia.
Oczywiście, że się odchudza. Mięsa nie je, pije jakieś soki. Czy jej potrzeba? Nie.
Ale wiecie gdyby jeszcze synowa powiedziała, że nie daje rady, a ona nic nie mówi, za to ja od syna słucham...
I znowu ”W czasie deszczu dzieci się nudzą...”
22 2022-06-04 19:19:42 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-06-04 19:45:57)
Powiedz synowi, z nie masz zdrowia do częstego opiekowania się wnuczką, niech więc tak zrobi jak zakładał i dorabia jak dziecko będzie większe, skoro żona sobie nie radzi.
A ona przypadkiem się nie odchudza, bo jak tak o siebie dba, to pewnie też o figurę, ja tu bym upatrywała tego omdlenia.
mysle, ze to najlepsza rada w calym watku. sprobowalas, ale metryki nie oszukasz i tego, co sie przezylo. z tego, ze nie masz juz zdrowia do malych dzieci nie moze zrobic klotni.
Tylko jeśli wydaje na zabiegi na ciało 2 tys prócz inne dogodności to obciąża budżet.
Jej rodzice podobnie jak my mają swoją działalność. Wiem że jej mama nawet bierze małą do biura jak trzeba, ale ile pomaga nie wiem. Ja pracuje teraz mniej, bardziej mąż ciągnie ten wózek, ale mimo wszystko pracuje. Ona jest na macierzyńskim.
Opiekunka to kolejny koszt, w ich przypadku kiedy trzeba wykończyć dom każda złotówka się liczy.
Nie jest zupełnie na utrzymaniu syna, ale jednak jest, macierzyńskiego to nie 100 procent jej wypłaty.
Syn też jest zmęczony a mimo to jak wraca zajmuje się malutką.
-> Jest na macierzyńskim, bo ma do tego pełne prawo. Wolałabyś, żeby poszła do pracy, a niemowlaka wysłała do żłobka, skoro na Ciebie nie mogą liczyć?
Nie przesadzaj, to jest rok urlopu. Rok spędzony z dzieckiem.
-> to jest ich sprawa, na co wydają pieniądze.
Mam wrażenie, że nie o wnuczkę chodzi a o to, że ona śmie żyć inaczej niż Ty uważasz, że powinna.
Krytyka na każdym kroku, bo bałagan, bo je nie to co trzeba, bo śmiała iść na jakieś masaże. A może właśnie te masaże czy tam zabiegi na ciało akurat były jej potrzebne po to, żeby nie oszalała będąc sama w domu z dzieckiem?
Tu krytykujesz, że ona śmie być zmęczona, ale za chwilę piszesz, że sama Ci o tym nie mówi. A po co ma Ci o tym mówić, skoro jedyne co robisz, to ją krytykujesz?
Normalnie jak moja teściowa. Też krytykuje każdą rzecz, którą zrobię. Wiesz, co się z takimi teściowymi robi? Wypiernicza z własnego życia.
24 2022-06-04 19:53:48 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-06-04 19:55:34)
Alicjo dobrze to wszystko widzisz. Syn jest głupcem, omotanym przez synową.
Niestety jest ślepo zakochany i wykorzystywany. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać jak to się skończy, a skończy się dla niego nieciekawie. Wkłada dużo więcej, niż kiedyś trzeba będzie podzielić na pół. Życiowa głupota, ale oprzytomnieje dopiero wtedy, gdy będzie za późno.
Alicjo dobrze to wszystko widzisz. Syn jest głupcem, omotanym przez synową.
Niestety jest ślepo zakochany i wykorzystywany. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać jak to się skończy, a skończy się dla niego nieciekawie. Wkłada dużo więcej, niż kiedyś trzeba będzie podzielić na pół.
Oj tak, ona normalnie zarabia nie więcej niż 7 tysięcy, bo jeszcze działalność ma prócz etatu. A syn Niemcy, firma.
I to sponsorowanie na początku związku.
Legat napisał/a:Alicjo dobrze to wszystko widzisz. Syn jest głupcem, omotanym przez synową.
Niestety jest ślepo zakochany i wykorzystywany. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać jak to się skończy, a skończy się dla niego nieciekawie. Wkłada dużo więcej, niż kiedyś trzeba będzie podzielić na pół.Oj tak, ona normalnie zarabia nie więcej niż 7 tysięcy, bo jeszcze działalność ma prócz etatu. A syn Niemcy, firma.
I to sponsorowanie na początku związku.
Zdaje się że wnuczka ma kilka miesięcy, a ty nawet nie wiesz kto synowej pomaga przy dziecku i jak ta pomoc wygląda, czyli kompletnie jej dotąd nie pomagałaś a robisz z siebie uciemiężoną, bo raz z wnuczką zostałaś trzy godziny. Liczysz im pieniądze, kto ile zarabia i na co wydaje, choć nie powinno cię to w ogóle obchodzić, bo sobie radzą i dobrze się dogadują.
Albo kompletnie odleciałaś, albo rzeczywiście tez wątek to jakiś żart.
Alicjaal napisał/a:Legat napisał/a:Alicjo dobrze to wszystko widzisz. Syn jest głupcem, omotanym przez synową.
Niestety jest ślepo zakochany i wykorzystywany. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać jak to się skończy, a skończy się dla niego nieciekawie. Wkłada dużo więcej, niż kiedyś trzeba będzie podzielić na pół.Oj tak, ona normalnie zarabia nie więcej niż 7 tysięcy, bo jeszcze działalność ma prócz etatu. A syn Niemcy, firma.
I to sponsorowanie na początku związku.Zdaje się że wnuczka ma kilka miesięcy, a ty nawet nie wiesz kto synowej pomaga przy dziecku i jak ta pomoc wygląda, czyli kompletnie jej dotąd nie pomagałaś a robisz z siebie uciemiężoną, bo raz z wnuczką zostałaś trzy godziny. Liczysz im pieniądze, kto ile zarabia i na co wydaje, choć nie powinno cię to w ogóle obchodzić, bo sobie radzą i dobrze się dogadują.
Albo kompletnie odleciałaś, albo rzeczywiście tez wątek to jakiś żart.
Napisałam, że nie nadaje się, bo te kilka godzin mnie z nią zmęczyło. Postanowiłam sobie, że będę nowoczesną babcią, która wpadnie do nich na chwilę, ale nie będzie wychowywać i tak robię.
Pieniądze syna to temat, który boli od początku związku, ale wtedy miała ledwo 23 lata i można było wypaczyć a teraz?
Widzę jak on się męczy w Niemczech. Oni praktycznie ciągle są w kontakcie. On w tym 4 osobowym mieszkaniu, zmęczony przyjazdem do domu, bo żyje na walizkach.
Ktoś tu jednak ślepo zakochanego mężusia wysłał do teściowej. Ja się Alicji w cale nie dziwie, że nie chce przyłożyć ręki do tego co wyczynia jej syn. A zrobić za wiele nie może niestety, żeby się chłop opamiętał przed czasem.
Co do Salomonki jakoś mi pozostały w głowie jej słowa, że złotówki druga strona nie jest warta więcej. A jednak jest. Gupie te chopy i tyle. A potem będzie płacz.
29 2022-06-04 20:35:20 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-04 20:48:12)
Alicjo dobrze to wszystko widzisz. Syn jest głupcem, omotanym przez synową.
Niestety jest ślepo zakochany i wykorzystywany. Nic się nie da zrobić. Trzeba czekać jak to się skończy, a skończy się dla niego nieciekawie. Wkłada dużo więcej, niż kiedyś trzeba będzie podzielić na pół. Życiowa głupota, ale oprzytomnieje dopiero wtedy, gdy będzie za późno.
A co, jak wnuczka zachoruje i dziewczyna sobie będzie musiała radzić sama, też powiesz, że syn to głupiec? Posiedź, proszę przy chorym małym dziecku, choć 15 minut i zobacz, jak to jest. A ona jest z dzieckiem prawie cały czas i jeszcze dom musi ogarnąć.
30 2022-06-04 20:47:26 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-06-04 21:47:08)
Napisałam, że nie nadaje się, bo te kilka godzin mnie z nią zmęczyło. Postanowiłam sobie, że będę nowoczesną babcią, która wpadnie do nich na chwilę, ale nie będzie wychowywać i tak robię.
Pieniądze syna to temat, który boli od początku związku, ale wtedy miała ledwo 23 lata i można było wypaczyć a teraz?
Widzę jak on się męczy w Niemczech. Oni praktycznie ciągle są w kontakcie. On w tym 4 osobowym mieszkaniu, zmęczony przyjazdem do domu, bo żyje na walizkach.
Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek prosił Cię o wychowywanie ich dziecka.
Boli Cię wszystko, co ta dziewczyna robi.
Obudź się, kobieto, bo jak tak dalej pójdzie to zostaniesz bez kontaktu z synem, synową i wnuczką. I tyle będzie z tej nowoczesnej babci.
Nie chodzi o to, żebyś biegała i siedziała z dzieckiem. Ale daj im żyć po swojemu zamiast komentować każdą ich decyzję.
31 2022-06-04 21:12:02 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-06-04 21:13:21)
A co, jak wnuczka zachoruje i dziewczyna sobie będzie musiała radzić sama, też powiesz, że syn to głupiec? Posiedź, proszę przy chorym małym dziecku, choć 15 minut i zobacz, jak to jest. A ona jest z dzieckiem prawie cały czas i jeszcze dom musi ogarnąć.
Dlaczego nie daje się przykładów z utratą zdrowia ciężko pracującego faceta? Ostatnio znajomy nabawił się przepukliny w pachwinach. Zobacz jak to jest. Nie chcesz zobaczyć, bo bidula to kobieta musi być. A facet w robocie w Niemczech to sobie leży i kaska sama wpada.
Salomonka napisał/a:Alicjaal napisał/a:Oj tak, ona normalnie zarabia nie więcej niż 7 tysięcy, bo jeszcze działalność ma prócz etatu. A syn Niemcy, firma.
I to sponsorowanie na początku związku.Zdaje się że wnuczka ma kilka miesięcy, a ty nawet nie wiesz kto synowej pomaga przy dziecku i jak ta pomoc wygląda, czyli kompletnie jej dotąd nie pomagałaś a robisz z siebie uciemiężoną, bo raz z wnuczką zostałaś trzy godziny. Liczysz im pieniądze, kto ile zarabia i na co wydaje, choć nie powinno cię to w ogóle obchodzić, bo sobie radzą i dobrze się dogadują.
Albo kompletnie odleciałaś, albo rzeczywiście tez wątek to jakiś żart.Napisałam, że nie nadaje się, bo te kilka godzin mnie z nią zmęczyło. Postanowiłam sobie, że będę nowoczesną babcią, która wpadnie do nich na chwilę, ale nie będzie wychowywać i tak robię.
Pieniądze syna to temat, który boli od początku związku, ale wtedy miała ledwo 23 lata i można było wypaczyć a teraz?
Widzę jak on się męczy w Niemczech. Oni praktycznie ciągle są w kontakcie. On w tym 4 osobowym mieszkaniu, zmęczony przyjazdem do domu, bo żyje na walizkach.
A niech się męczy, na własne życzenie, nie musi. Za niego życia nie przeżyjesz.
Myśl o sobie, on sobie poradzi.
33 2022-06-04 21:24:57 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-04 21:34:46)
Tamiraa napisał/a:A co, jak wnuczka zachoruje i dziewczyna sobie będzie musiała radzić sama, też powiesz, że syn to głupiec? Posiedź, proszę przy chorym małym dziecku, choć 15 minut i zobacz, jak to jest. A ona jest z dzieckiem prawie cały czas i jeszcze dom musi ogarnąć.
Dlaczego nie daje się przykładów z utratą zdrowia ciężko pracującego faceta? Ostatnio znajomy nabawił się przepukliny w pachwinach. Zobacz jak to jest. Nie chcesz zobaczyć, bo bidula to kobieta musi być. A facet w robocie w Niemczech to sobie leży i kaska sama wpada.
Dlatego, bo się krytykuje synową. Nie mówię, że syn ma lekko. Traktujesz żonę jakby była jakimś darmozjadem, żerującym na mężu. Uważam, że mogą nie wykończyć tego domu, ale ważne jest, że się zgadzają ze sobą i każde z nich się stara jak może.
nie, nie masz żadnego obowiązku zajmowania się dzieckiem.
Ty już swoje wychowałaś.
Porozmawiaj z nimi że nie jesteś bezpłatną opiekunką na zawołanie.
Ale
Jeżeli chcesz utrzymywać poprawne relacje z nimi i budować swoje relacje z wnuczka to nic Ci się nie stanie jak raz na jakiś czas pomożesz synowej.
Popilnujesz dziecka aby ona mogła pójść sobie do fryzjera,do kina czy na kawę z koleżanką.
To że jest mamą i ma małe dziecko nie sprawia ze ma przestać o siebie dbać.
Bo kobiety raczej robią to dla swoich mężów a nie same dla siebie.
Nie sprawia też ze 24h ma patrzeć się an dziecko.
Skoro piszesz że są szczęśliwi, ze twój syn jest szczęśliwy to po co chcesz sie wtrącać?
są razem, tworzą rodzinę,budują przyszłość, po co chcesz się w to wtrącać?
Ledy loka i salomonka tutaj fajnie Ci rozpisali co i jak.
A ja myślę, że wątek odbiegł od tematu.
Przecież tu nie chodzi o to kto jak pracuje, ile zarabia, jak zarządza pieniędzmi i na co je wydaje.bo to każdego sprawa osobista i uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w sprawy finansowe danej rodziny.
Ale Autorka pyta, czy zobowiązana jest do opieki nad wnuczka na każdą prośbę syna lub synowej. Ja mysle, że absolutnie nie. Wiadomo, jak są sprawy kryzysowe, choroba, obowiązkowy pobyt w szpitalu czy coś podobnego. Ale w innych sytuacjach? Zobowiązana nie jest... Jak chce to super, jak nie chce to też super.
Zdarzyło mi się iść na paznokcie z niemowlakiem, karmić piersia podczas zabiegu, kilka razy kosmetyczke zapraszałam do domu, fryzjerki też są mobilne. A "grubsze" zabiegi można zaplanować, jak wraca mąż.
Mój mąż pracuje w delegacjach, nie zlicze ile razy musialam wziąć dwójkę małych dzieci na zakupy,pocztę, nawet na kontrolę do lekarza sama z sobą czy na pobranie krwi, no życie. Kiedyś miałam endoskopię zatok z córką na kolanach robiona.
W takich drobiazgach nie przyszło mi do głowy wyręczać się tesciowa. Przyjechała pomoc jak miałam zapalnie piersi i 41 stopni gorączki a mąż w pracy, albo poszłam na operację do szpitala. Z większością rzeczy można sobie poradzić czy dobrych chęciach i organizacji
36 2022-06-04 21:47:28 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-06-04 21:49:49)
A ja myślę, że wątek odbiegł od tematu.
Przecież tu nie chodzi o to kto jak pracuje, ile zarabia, jak zarządza pieniędzmi i na co je wydaje.bo to każdego sprawa osobista i uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w sprawy finansowe danej rodziny.
Ale Autorka pyta, czy zobowiązana jest do opieki nad wnuczka na każdą prośbę syna lub synowej. Ja mysle, że absolutnie nie. Wiadomo, jak są sprawy kryzysowe, choroba, obowiązkowy pobyt w szpitalu czy coś podobnego. Ale w innych sytuacjach? Zobowiązana nie jest... Jak chce to super, jak nie chce to też super.
Zdarzyło mi się iść na paznokcie z niemowlakiem, karmić piersia podczas zabiegu, kilka razy kosmetyczke zapraszałam do domu, fryzjerki też są mobilne. A "grubsze" zabiegi można zaplanować, jak wraca mąż.
Mój mąż pracuje w delegacjach, nie zlicze ile razy musialam wziąć dwójkę małych dzieci na zakupy,pocztę, nawet na kontrolę do lekarza sama z sobą czy na pobranie krwi, no życie. Kiedyś miałam endoskopię zatok z córką na kolanach robiona.
W takich drobiazgach nie przyszło mi do głowy wyręczać się tesciowa. Przyjechała pomoc jak miałam zapalnie piersi i 41 stopni gorączki a mąż w pracy, albo poszłam na operację do szpitala. Z większością rzeczy można sobie poradzić czy dobrych chęciach i organizacji
Dodam jeszcze - przy dobrym zdrowiu i w miarę nieabsorbujących dzieciach.
Pewnie, że autorka nie ma obowiązku opieki, zawsze może odmówić.
Ewe131 napisał/a:A ja myślę, że wątek odbiegł od tematu.
Przecież tu nie chodzi o to kto jak pracuje, ile zarabia, jak zarządza pieniędzmi i na co je wydaje.bo to każdego sprawa osobista i uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w sprawy finansowe danej rodziny.
Ale Autorka pyta, czy zobowiązana jest do opieki nad wnuczka na każdą prośbę syna lub synowej. Ja mysle, że absolutnie nie. Wiadomo, jak są sprawy kryzysowe, choroba, obowiązkowy pobyt w szpitalu czy coś podobnego. Ale w innych sytuacjach? Zobowiązana nie jest... Jak chce to super, jak nie chce to też super.
Zdarzyło mi się iść na paznokcie z niemowlakiem, karmić piersia podczas zabiegu, kilka razy kosmetyczke zapraszałam do domu, fryzjerki też są mobilne. A "grubsze" zabiegi można zaplanować, jak wraca mąż.
Mój mąż pracuje w delegacjach, nie zlicze ile razy musialam wziąć dwójkę małych dzieci na zakupy,pocztę, nawet na kontrolę do lekarza sama z sobą czy na pobranie krwi, no życie. Kiedyś miałam endoskopię zatok z córką na kolanach robiona.
W takich drobiazgach nie przyszło mi do głowy wyręczać się tesciowa. Przyjechała pomoc jak miałam zapalnie piersi i 41 stopni gorączki a mąż w pracy, albo poszłam na operację do szpitala. Z większością rzeczy można sobie poradzić czy dobrych chęciach i organizacjiDodam jeszcze - przy dobrym zdrowiu i w miarę nieabsorbujących dzieciach.
Pewnie, że autorka nie ma obowiązku opieki, zawsze może odmówić.
tych bardzo absorbujacych tez. moj byl wlasnie taki do ok. 6 roku zycia wychowywalam go sama, bez ojca, babc czy kogokolwiek i tez zalatwialam swoje sprawy jak Ewe. z mala roznica, ze ja nawet przy 40 stopniach goraczki musialam byc na nogach, bo poprostu pomocy nie mialam, ale naprawde da sie.
Autorko, ja też jestem babcia i to dwójki dzieci. Dużo o tym mówić albo pisać. Byłam w każdym możliwym wariancie babcinym i powiem Ci tak.
Trzymaj się z daleka od spraw małżeńskich swojego syna i synowej i od ich finansów.
Nawet jeśli młodzi popełniają błędy, to jest to tylko i wyłącznie ich sprawa.
Twojemu synowi krzywda się nie dzieje. Pracuje bo taki jest jego obowiązek i taki jest jego wybór.
Nie oceniaj synowej, bo to matka Twojej wnuczki i życz jej jak najlepiej.
Jeśli z jakichś powodów nie pasuje Ci pomagać młodym przy dziecku, to po prostu tego nie rób, bo przy tak negatywnym Twoim nastawieniu do synowej i jej gospodarowaniu narobisz tej młodej rodzinie tak dużo szkód, że Twoja pomoc wyjdzie im bokiem. Oni poradzą sobie bez Ciebie, a Ty nie zanosisz się na dobrego ducha ich rodziny.
Nie każda babcia musi być babcią, wiesz taka rodem z baśni np Andersena.
Ewe131 napisał/a:A ja myślę, że wątek odbiegł od tematu.
Przecież tu nie chodzi o to kto jak pracuje, ile zarabia, jak zarządza pieniędzmi i na co je wydaje.bo to każdego sprawa osobista i uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w sprawy finansowe danej rodziny.
Ale Autorka pyta, czy zobowiązana jest do opieki nad wnuczka na każdą prośbę syna lub synowej. Ja mysle, że absolutnie nie. Wiadomo, jak są sprawy kryzysowe, choroba, obowiązkowy pobyt w szpitalu czy coś podobnego. Ale w innych sytuacjach? Zobowiązana nie jest... Jak chce to super, jak nie chce to też super.
Zdarzyło mi się iść na paznokcie z niemowlakiem, karmić piersia podczas zabiegu, kilka razy kosmetyczke zapraszałam do domu, fryzjerki też są mobilne. A "grubsze" zabiegi można zaplanować, jak wraca mąż.
Mój mąż pracuje w delegacjach, nie zlicze ile razy musialam wziąć dwójkę małych dzieci na zakupy,pocztę, nawet na kontrolę do lekarza sama z sobą czy na pobranie krwi, no życie. Kiedyś miałam endoskopię zatok z córką na kolanach robiona.
W takich drobiazgach nie przyszło mi do głowy wyręczać się tesciowa. Przyjechała pomoc jak miałam zapalnie piersi i 41 stopni gorączki a mąż w pracy, albo poszłam na operację do szpitala. Z większością rzeczy można sobie poradzić czy dobrych chęciach i organizacjiDodam jeszcze - przy dobrym zdrowiu i w miarę nieabsorbujących dzieciach.
Pewnie, że autorka nie ma obowiązku opieki, zawsze może odmówić.
Zdrowie hmm w miarę, szału nie ma, są choroby przewlekłe,.jedna zakończona operacja. Dlatego też nie raz szłam do swoich lekarzy z dziećmi.
A dzieci absorbujące bardzo, i starszak mocno chorujący do momentu usunięcia trzeciego migdała.
Dużo da się znieść jak TRZEBA.
40 2022-06-05 00:20:47 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-06-05 00:24:19)
Tamiraa napisał/a:Ewe131 napisał/a:A ja myślę, że wątek odbiegł od tematu.
Przecież tu nie chodzi o to kto jak pracuje, ile zarabia, jak zarządza pieniędzmi i na co je wydaje.bo to każdego sprawa osobista i uważam, że nikt nie powinien się wtrącać w sprawy finansowe danej rodziny.
Ale Autorka pyta, czy zobowiązana jest do opieki nad wnuczka na każdą prośbę syna lub synowej. Ja mysle, że absolutnie nie. Wiadomo, jak są sprawy kryzysowe, choroba, obowiązkowy pobyt w szpitalu czy coś podobnego. Ale w innych sytuacjach? Zobowiązana nie jest... Jak chce to super, jak nie chce to też super.
Zdarzyło mi się iść na paznokcie z niemowlakiem, karmić piersia podczas zabiegu, kilka razy kosmetyczke zapraszałam do domu, fryzjerki też są mobilne. A "grubsze" zabiegi można zaplanować, jak wraca mąż.
Mój mąż pracuje w delegacjach, nie zlicze ile razy musialam wziąć dwójkę małych dzieci na zakupy,pocztę, nawet na kontrolę do lekarza sama z sobą czy na pobranie krwi, no życie. Kiedyś miałam endoskopię zatok z córką na kolanach robiona.
W takich drobiazgach nie przyszło mi do głowy wyręczać się tesciowa. Przyjechała pomoc jak miałam zapalnie piersi i 41 stopni gorączki a mąż w pracy, albo poszłam na operację do szpitala. Z większością rzeczy można sobie poradzić czy dobrych chęciach i organizacjiDodam jeszcze - przy dobrym zdrowiu i w miarę nieabsorbujących dzieciach.
Pewnie, że autorka nie ma obowiązku opieki, zawsze może odmówić.Zdrowie hmm w miarę, szału nie ma, są choroby przewlekłe,.jedna zakończona operacja. Dlatego też nie raz szłam do swoich lekarzy z dziećmi.
A dzieci absorbujące bardzo, i starszak mocno chorujący do momentu usunięcia trzeciego migdała.
Dużo da się znieść jak TRZEBA.
wspolczuje. my tez mielismy okres przez jakies 2 lata, ze 3 dni zdrowy, 3 tygodnie chory, 3 dni zdrowy i tak w kolko.
jednak co do wtrancania sie i sklocania tez sie zgodze z przedmowczynia wyzej. taka kobiete wybral. czemu? -ktos go wychowal.
jesli mialas jakies uwagi, trza bylo wychowac inaczej, ewentualnie kierowac je do niego PRZED slubem. teraz jest juz PO i ma dziecko.
jesli to dla ciebie nie problem to moze czasem ugotuj cos i wpadnij z obiadem albo zapros synawraz z synowa i w ten sposob ja odciaz. a sorry zapomnialam, ze panna sie odchudza, ale moze wpadnie ci do glowy cos innego
Zdrowie hmm w miarę, szału nie ma, są choroby przewlekłe,.jedna zakończona operacja. Dlatego też nie raz szłam do swoich lekarzy z dziećmi.
A dzieci absorbujące bardzo, i starszak mocno chorujący do momentu usunięcia trzeciego migdała.
Dużo da się znieść jak TRZEBA.
Bardzo ci współczuję, że musiałaś tyle znieść.
[quote=blueangell miałaś naprawdę ciężko.
Tylko jeśli wydaje na zabiegi na ciało 2 tys prócz inne dogodności to obciąża budżet.
Jej rodzice podobnie jak my mają swoją działalność. Wiem że jej mama nawet bierze małą do biura jak trzeba, ale ile pomaga nie wiem. Ja pracuje teraz mniej, bardziej mąż ciągnie ten wózek, ale mimo wszystko pracuje. Ona jest na macierzyńskim.
Opiekunka to kolejny koszt, w ich przypadku kiedy trzeba wykończyć dom każda złotówka się liczy.
Nie jest zupełnie na utrzymaniu syna, ale jednak jest, macierzyńskiego to nie 100 procent jej wypłaty.
Syn też jest zmęczony a mimo to jak wraca zajmuje się malutką.
Za rok już nie będzie tego problemu, syn może się stęsknił za małą i dlatego chętnie się nią zajmuje. Chyba to dobrze.
Dziewczyna chce się spodobać synowi, nie widzi się w roli Kopciuszka, mimo, ze każdy grosz się liczy. Na pewno oszczędza, jeśli nie chce, żeby syn ciągle pracował za granicą, może w inny sposób. Ja na twoim miejscu nie marudziłabym, tylko cieszyłabym się z zadbanej synowej a jeszcze zafundowałabym jej coś od czasu do czasu, gdyby mnie było na to stać. Rozumiem, że nie dajesz rady zajmować się dzieckiem, to się nie zajmuj, bo nie musisz, w zamian zrób coś ekstra, może obiad, może coś innego, żeby wiedzieli, że o nich myślisz.
42 2022-06-05 11:08:19 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-05 13:06:38)
To wszysko nie jest takie proste, bo dzieci nie za bardzo rozumieją niby dlaczego ta babcia nie chce zająć się wnukiem przecież ma czas, dlatego na pewno odmowa jest źle odbierana.
Są babcie, które padają na twarz i same deklarują się do opieki, ale to takie które o sobie nigdy nie myślą, tylko o innych i takie, które nie widzą się w tej roli.
Tu najlepiej z góry uprzedzić swoje dziecko, żeby w razie wnuka, specjalnie nie liczyło na pomoc.
W tej sytuacji, byłoby lepiej jakby w razie potrzeby synowa przywoziła dziecko do was, a jeszcze lepiej jakby mąż był w domu, wtedy wzjemna opieka na dłużej nie byłaby taka męcząca, synowa też pewnie rzadziej by o tę pomoc prosiła.
Takie dyplomtyczne wyjście z sytuacji zawsze jest lepsze.
Troszeczkę Cię rozumiem, bo żal Ci, że syn zasuwa za granicą, a synowa rozpierdala pieniądze (ehh, jak ja lubię to, że można czasami siarczyście przekląć, bo już nie ma moderatorów ). Mnie też wkurza marnowanie kasy - wiadomo że mam to gdzieś, gdy chodzi o obcych, ale pewnie gdyby chodziło o moje dziecko to bym odczuwała złość.
Jednak pomyśl obiektywnie: co zrobisz? Nic! Pogadasz z nim żeby pogadał z nią? To nic nie da, bo on jest bardzo za nią i tylko się skłócicie. Z nią pogadasz? Tez nie, bo będzie konflikt. Rzucać drobne aluzje? W każdym wariancie staniesz się wredną teściową. Pozostaje Ci po prostu zaakceptować i zacisnąć zęby.
Masz prawo do własnego życia, ale oni też mają do tego prawo. Nie musisz siedzieć z wnuczką codziennie, tak jak synowa nie musi być gospodarna. Jemu to chyba pasuje, skoro się nie skarży...
W tej sytuacji, byłoby lepiej jakby w razie potrzeby synowa przywoziła dziecko do was
Ty nie rozumiesz pewnych rzeczy. Przyjmowanie synowej, to jak przyjmowanie złodzieja, który już wyj....buje twojego syna na kasie, a gdy majątek będzie na odpowiednim poziomie, znaczy chatka puchatka zbudowana, wyj...bie go na full. Mnie by było bardzo ciężko przyjmować ją w moim domu.
Dlaczego tak się stanie? Ona będzie zadbana, a on fizycznie zajechany. Do tego powoli rozjadą się im więzi małżeńskie, bo całe Boże dnie nie ma go w domu. Już widać, że jej zaczyna się nudzić, ale dziecko jeszcze ją trzyma w domu. Gdy dziecko będzie większe, chata gotowa, mężuś pójdzie goły i wesoły ratować swoje zdrowie nie tylko fizyczne.
Syn w poprzednim związku został zdradzony, a mimo wszystko u niej widzi same plusy.
Ja też robie sobie zabiegi, ale ja mam stabilną sytuację. Dzisiaj byliśmy na obiedzie z nimi, Syn cały czas jej broni, bo jest ze wszystkim sama, ma dość czasami plus cały czas coś robi w firmie syna, ale w to wątpię.
Ja się do nich nie wtrącam, napisałam tylko tutaj co mnie boli ale nigdy nie powiedziałam.
wieka napisał/a:W tej sytuacji, byłoby lepiej jakby w razie potrzeby synowa przywoziła dziecko do was
Ty nie rozumiesz pewnych rzeczy. Przyjmowanie synowej, to jak przyjmowanie złodzieja, który już wyj....buje twojego syna na kasie, a gdy majątek będzie na odpowiednim poziomie, znaczy chatka puchatka zbudowana, wyj...bie go na full. Mnie by było bardzo ciężko przyjmować ją w moim domu.
Dlaczego tak się stanie? Ona będzie zadbana, a on fizycznie zajechany. Do tego powoli rozjadą się im więzi małżeńskie, bo całe Boże dnie nie ma go w domu. Już widać, że jej zaczyna się nudzić, ale dziecko jeszcze ją trzyma w domu. Gdy dziecko będzie większe, chata gotowa, mężuś pójdzie goły i wesoły ratować swoje zdrowie nie tylko fizyczne.
Co ma piernik do wiatraka...
Ja rozumiem aż nadto...
Legat napisał/a:wieka napisał/a:W tej sytuacji, byłoby lepiej jakby w razie potrzeby synowa przywoziła dziecko do was
Ty nie rozumiesz pewnych rzeczy. Przyjmowanie synowej, to jak przyjmowanie złodzieja, który już wyj....buje twojego syna na kasie, a gdy majątek będzie na odpowiednim poziomie, znaczy chatka puchatka zbudowana, wyj...bie go na full. Mnie by było bardzo ciężko przyjmować ją w moim domu.
Dlaczego tak się stanie? Ona będzie zadbana, a on fizycznie zajechany. Do tego powoli rozjadą się im więzi małżeńskie, bo całe Boże dnie nie ma go w domu. Już widać, że jej zaczyna się nudzić, ale dziecko jeszcze ją trzyma w domu. Gdy dziecko będzie większe, chata gotowa, mężuś pójdzie goły i wesoły ratować swoje zdrowie nie tylko fizyczne.Co ma piernik do wiatraka...
Ja rozumiem aż nadto...
Legat może być tak, jak napisałeś, ale może też być całkiem przeciwnie. Nie wiadomo.
Wiadomo jednak, że teściowa nie powinna żyć życiem swojego syna, tylko mieć swoje własne. Dać żyć sobie i dać żyć innym tak, jak uważają dla siebie za stosowne.
Wieka na tyle dała się tu poznać, że chyba nikt nie ma wątpliwości, że z choinki się nie urwała.
Syn w poprzednim związku został zdradzony, a mimo wszystko u niej widzi same plusy.
Ja też robie sobie zabiegi, ale ja mam stabilną sytuację. Dzisiaj byliśmy na obiedzie z nimi, Syn cały czas jej broni, bo jest ze wszystkim sama, ma dość czasami plus cały czas coś robi w firmie syna, ale w to wątpię.
Ja się do nich nie wtrącam, napisałam tylko tutaj co mnie boli ale nigdy nie powiedziałam.
A co syn mówi o swojej pracy? kiedy ją zakończy?
Autorko sprawy między synem a wymową Ciebie nie dotyczą.
A co do opieki nad wnuczka to uprzedż kiedy jesteś chętna i kiedy masz czas.
Lepiej by było to 2 godziny w miesiącu bez zbolalej miny niż częściej z pretensjami.
I niech Ciebie nie interesuje na co stnowa wydaje pieniądze swoje. To sprawa między nimi.
Po co komplikujesz sobie układy?
Nie musisz zajmować się wnuczką, jeśli nie chcesz, to sprawa syna i synowej, co z nią zrobią.
Tak samo brzmi też odpowiedź na wątpliwości dotyczące kwestii finansowych w ich małżeństwie: to sprawa syna i synowej. Nie Twoja.
Alicjo rozumiem, że było Ci ciężko zajmować się wnuczką przez 3 godziny. Małe dzieci są bardzo absorbujące i mączące. Weź jednak pod uwagę, że synowa jest z dzieckiem całe 5 dni bez chwili wytchnienia i jej system nerwowy może być przeciążony, a zmęczenie fizyczne też swoje robi. Żaden człowiek nie pracuje 5 dni bez przerwy, a Twoja synowa teraz właśnie tak ma.
Obecnie kształtują się Wasze relacje, które będą rzutować na stosunki w przyszłości. Czasem czytam na forum młode dziewczyny, które nie palą się pomagać starym teściom, bo gdy one potrzebowały pomocy przy małych dzieciach żadnej pomocy nie otrzymały. Wnuki też nie załapały kontaktu w dzieciństwie, dlatego jako nastolatki za bardzo do babci się nie pchają.
Może się tak stać, że w przyszłości Ty będziesz wyglądać kiedy syn z rodziną wpadną by coś Ci pomóc. Czy chciałabyś aby wówczas wyliczali Ci na co wydajesz pieniądze, i że masz możliwości, by sobie tę pomoc opłacić?
Miej serce i patrzaj w serce.
Jak najbardziej przychylam się do zdania większości, że zajmowanie się dzieckiem należy do jego rodziców, inne osoby, nawet bardzo bliskie, mogą, ale nie mają żadnego obowiązku sprawowania nad nim opieki, nawet dorywczej. Zawsze jednak miło jest, jeśli od czasu do czasu można liczyć na czyjąś pomoc, ale dobrze jest również, kiedy przychodzi ona ze szczerej życzliwości, a nie w poczuciu obowiązku i z miną cierpiętnika.
Kolejna kwestia - syn i synowa mają swoje życie, oboje są dorośli, świadomie wzajemnie się wybrali, a decyzje, które podejmują, zgodne są z ich potrzebami i takie, które uznają za właściwe. Ty, Alicjo, oczywiście możesz mieć swoje zdanie i to na każdy temat, a nawet doradzać im, o ile Cię o to poproszą, jednak jakakolwiek próba narzucania swojej wizji na ich związek, to już jest wkraczanie w obszar, który powinien być nienaruszalny. Nie musisz się ze wszystkim zgadzać, ale powinnaś szanować ich odrębność i podejmowane decyzje. Własne przekonanie w typie "ja wiem lepiej, co jest dla was dobre", nie tylko wywołuje odczucie, że nie ufasz synowi, ale też może narobić wiele szkody, choćbyś miała nawet najlepsze intencje. To jest ich życie i niech przeżyją je po swojemu.
Muszę też przyznać, że bardzo razi mnie Twój krytyczny stosunek do synowej, bo wytykasz jej niemal wszystko i mówisz o niej w bardzo wyniosły sposób, a przecież kochasz syna, który jest z nią szczęśliwy. Czyżbyś gdzieś głęboko czuła jakieś ukłucia zazdrości o nią?