Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

Temat: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

Domyślam się, że są tu osoby u których po trudnych turbulencjach życiowych, życie zaskoczyło z podwójnie wzmożoną mocą i być może nie ma ich już tu z wiadomych względów na forum.. smile ale.. może jednak ktoś taki został lub możecie się wypowiedzieć, bo np byliście świadkami takiej historii smile

Tak jak w tytule, niech to będzie post zbiorczy dla ludzi, którzy dzisiaj sami są pozbawieni nadziei na lepsze jutro, a przecież w życiu jest tak, że co by się nie działo to zawsze coś jest kluczem na wyjście z sytuacji smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

Pomyśl, że życie to sinusoida. Nie jest prostą, nie jest pochyłą czy wzniosłą. Jest pofalowana. Częstotliwość wychyleń jest różna, tak samo jak interwały pomiędzy nimi.
Pomyśl o tym, że nigdy nie będziesz kimś znaczącym i będziesz wiodła swoje, proste życie, jako anonimowa jednostka, pozbawiona niepotrzebnych zmartwień czy obciążeń psychicznych jak mają to ludzie genialni czy przywódcy.
Pomyśl, że Chaos który jest cechą życia, jest w gruncie rzeczy fair - nie faworyzuje nikogo, to po prostu losowość. Nie da się go przekupić, ubłagać.
Pomyśl, że kiedyś przyjdzie koniec, ale nie postrzegaj tego jako tragedii. Pewnie, skończą się ważne dla Ciebie rzeczy, ale jednocześnie przestaniesz cierpieć i odczuwać dyskomfort życiowy. Cisza, błoga cisza.
Możesz ogarnąć tylko swój mikrokosmos ograniczający się do Twojego życia i jest to całkowicie w porządku. Nie musisz strzępić się, by ogarniać makrokosmos.

Pomyśl o tym i może okaże się, że z życia spadnie jakiś ciężar, który pozwoli Ci lżej oddychać. I choć wydaje Ci się, że jesteś aktorem pierwszoplanowym w tej sztuce, a reszta to w większości statyści, lub aktorzy drugoplanowi w przypadku bliskich, pamiętaj, że każdy z nich odgrywa rolę różnego stopnia planu w wielu sztukach. I przede wszystkim, oni odgrywają główną rolę we własnym spektaklu.

3

Odp: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

To może ja...
Długo byłam sama, pierwszy chłopak dopiero na studiach. Znajomość przetrwała kilka miesięcy. Potem każdy następny to też 2-3 miesiące i zawsze coś się psuło. Nie umiałam stworzyć i wytrwać w relacji, byłam zbyt zaborcza, co zawsze prowadziło do końca znajomości.
Aż wreszcie w którejś kolejnej pracy już po studiach spotkałam tego jedynego. Byliśmy parą idealną, wszystko razem, wszystko wspólnie. Jednak im dłużej mieszkaliśmy razem tym ten związek bardziej mi ciążył- na początku nie było dnia bez spotkania. Kiedy ja chciałam "dzień wolny" był foch, chodziłam jak zombie bo na nic nie miałam czasu był tylko on. Jak zamieszkaliśmy razem nagle się wszystko skończyło, on wrócił do grania w gry całymi dniami i nocami, potem pojawił się alkohol i zawsze to tłumaczył bo on tak lubi, jak zechce może przestać. No ok, może tak jest, po prostu nasza codzienność była  nudna.
Po ok 3 latach zaczęliśmy planować ślub. Tera jak na to patrzę to planowałam ja, on niby się ba początku określił co do daty, miejsca i tej całej reszty typu fotograf, muzyka ale im bliżej daty tym coś wyraźnie szwankowało. Jak się okazało w międzyczasie spotykał się ze swoją byłą i niecałe 3 miesiące przed ślubem zastałam go pakującego swoje rzeczy - ot wróciłam wcześniej z pracy. Zero wyjaśnień, tłumaczeń, po prostu wyszedł bez wszystkich swoich rzeczy.
Był płacz, rozpacz, niedowierzanie. Zawalił się mój świat, nie widziałam dalszego sensu życia. Nie mogłam spać, jeść, na niczym się skupić. Było mi strasznie wstyd- wszyscy wiedziali o ślubie, i w pracy, i znajomi.
Udało mi się z tego marazmu otrząsnąć. Zmieniłam pracę, kupiłam mieszkanie na kredyt- co na dzień dzisiejszy było strzałem w 10. Ogarniałam czas wolny tak by go nie mieć: fitness, wycieczki. Niby wszystko fajnie ale jednak czegoś brak.
W ruch poszły portale randkowe. I? Znowu rozczarowanie bo mało ciekawych ludzi a ci rokujący okazywali zainteresowanie na chwilę, nikt nie szukał poważnych relacji.
Aż po 2 latach spotkałam jego. Wtedy szukałam w nim wad, nie był w moim typie, wycofany, nieśmiały, z historią podobną do mojej. Dziś jesteśmy kilka lat po ślubie, uczymy naszego skarba mówić dzień dobry;)
Wiem że bez tego pierwszego związku nie byłabym osobą którą jestem dziś. Straszne doświadczenie, ale czegoś mnie nauczyło, zmieniło mój światopogląd i podejście do życia.  Wiem, że można żyć inaczej, pełniej, w zgodzie ze sobą.

4

Odp: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

Przez ostatnie lata powoli umierało moje małżeństwo. Czułem się odrzucony i kompletnie bezwartościowy. W końcu rozstałem się z żoną w 2020. Na początku 2021 nastąpił rozwód. No i myślałem, że już nic mnie dobrego w tej materii nie spotka. Wróciłem na Sympatię. Parę spotkań, ale nic z nich nie wynikało i kiedy już byłem mocno zniechęcony poznałem kogoś, kto wniósł mi do życia nową jakość smile Więc skoro nawet mnie się takie rzeczy zdarzają wink ...

5 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-05-30 10:27:54)

Odp: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc
Onaja12345 napisał/a:

W ruch poszły portale randkowe. I? Znowu rozczarowanie bo mało ciekawych ludzi a ci rokujący okazywali zainteresowanie na chwilę, nikt nie szukał poważnych relacji.
Aż po 2 latach spotkałam jego. Wtedy szukałam w nim wad, nie był w moim typie, wycofany, nieśmiały, z historią podobną do mojej. Dziś jesteśmy kilka lat po ślubie, uczymy naszego skarba mówić dzień dobry;)
Wiem że bez tego pierwszego związku nie byłabym osobą którą jestem dziś. Straszne doświadczenie, ale czegoś mnie nauczyło, zmieniło mój światopogląd i podejście do życia.  Wiem, że można żyć inaczej, pełniej, w zgodzie ze sobą.

Te zdania powinny być przypięte na samym początku działu "samotność". smile

Wydaje mi się, że aby mieć szczęście to trzeba na niego ciężko zapracować. Jak Ty ... 2 lata...
Ale nie mogę udowodnić, że na szczęście trzeba zapracować, może mi się tylko tak wydaje.

Odp: Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc
Misinx napisał/a:

Przez ostatnie lata powoli umierało moje małżeństwo. Czułem się odrzucony i kompletnie bezwartościowy. W końcu rozstałem się z żoną w 2020. Na początku 2021 nastąpił rozwód. No i myślałem, że już nic mnie dobrego w tej materii nie spotka. Wróciłem na Sympatię. Parę spotkań, ale nic z nich nie wynikało i kiedy już byłem mocno zniechęcony poznałem kogoś, kto wniósł mi do życia nową jakość smile Więc skoro nawet mnie się takie rzeczy zdarzają wink ...

Dziękuję Wam za te posty.
Wiesz Misinx.. mam podobnie do Ciebie..
Tkwię w toksyczym związku, w którym żyjemy totalnie obok siebie. Jakkolwiek to nie zabrzmi.., ale.. ja nawet nie lubię mojego męża.
Z jednej strony boję się odejścia, a z drugiej.. mam tak samo jak Ty. Boję się, że nic dobrego już mnie nie spotka, bo przecież najlepsze lata życia mam już za sobą..
Oczywiście nie myślę tak cały czas, ale jednak to okropne uczucie jak to będzie dalej siedzi cały czas we mnie i wyjada mnie od środka..

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podzielcie się proszę historią.. Ku pokrzepieniu serc

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024