Czesc wszystkim! Zarejestrowałam sie na forum bo chcialam sie podzielić historia mojego zwiazku i potrzebuje wsparcia i otuchy. Poznalam faceta ok 3 lata temu od tego czasu jestesmy razem jednak dzieli nas odleglosc. Nie jest to duza odleglosc bo 120 km jednak zawsze wszystko sie do tego sprowadza. Mianowicie kazda klotnia jest o to ze ja nie jestem przy nim. Nie ma wyprasowanej koszuli moja wina bo ja przy nim nie jestem i on musi sie tym zajac. Chce do mnie przyjechac na weekend awantura bo musi sie uszykowac spakowac itp. i ze jest zmeczony i nie ma czasu na nic. Ja chce do niego przyjechac to awantura bo musi posprzatac w domu a nie ma na to czasu. Generalnie dla mnie tem zwiazek to jedna wielka awantura. Nie mam juz sily. Czepiał sie wszystkiego w tym zwiazku. Mojej pracy mojego wykształcenia to skad jestem to jaki mam samochód czepiał sie mojej rodziny ze mam dobre stosunki z nimi no wszystko bylo zle. Dodatkowo dochodzi to ze podczas klotni on nie przebiera w słowach raniąc mnie przy tym. A ja potem przezywam to wszystko bo biore sobie jego słowa do serca. Potrafił nie raz zmieszać mnie z błotem a na nastepny dzien odzywal sie jakby nic sie nie stalo. Przez te trzy lata czuje sie jak jego worek bokserski na wyładowanie jego żali i problemow nie tylko zwiazanych z naszym związkiem. Jego problemy przeróżne absorbowały czas w zwiazku na 90% (bo ze wszystkim mial problem nawet z tym ze musi sie np. uszykowac zeby do mnie przyjechac). Moje problemy załatwiałam sama bo po pierwsze nie mialam kiedy z nim o tym porozmawiac a po drugie nawet gdy mu cos pwiedzialam przy pierwszej klotni wykorzystywał to przeciwko mnie. Ze wzgledu na dzieląca nas odleglosc postanowilam ze to ja sie przeprowadzę(nie zrobilam tego bo po prostu sie bolam. Nie mialam w nim wsparcia, bezpieczeńtwa emocjonalnego jak mialam rzucić wszystko prace i dotychczasowe zycie i polegac na nim? Tłumaczy ze wszystkie jego zlosci wynikają z odległości jaka nas dzieli. Walcze przez trzy lata i bije sie z koniem zeby zaczal mnie szanowac zeby panował nad emocjami i nie obrazal mnie i nie mieszał z błotem bo mnie to boli. Rozumiem ze nie ma zwiazku bez klotni ale mozna sie pokłócić nie obrażając nikogo. Kiedys zapytalam sie go czy bedzie mnie szanował jak sie przeprowadzę skoro twierdzi ze wybuchy gniewu wynikają z odległości jaka nas dzieli powiedzial ze jak sie przeprowadzę to sie przekonam czy mnie bedzie szanował czy nie. Kiedy w czyms mu pomagałam to potem tez byly awantury i bylo zle. Kiedys po jakiejs pomocy podziękował mi tekstem: stałaś i trzęsłas sie jak g*wno na wietrze. Klotnie byly praktycznie o wszystko jakby myslal ze doradzając mu w czyms chce dla niego zle. Na koniec tego wszystkiego skwitował ze nie pomagalam mu w niczym i nie doradzalam. Manipulował mna nie raz i widze to teraz czarno na bialym. Testował jak krolika…podsuwał rozwiazania pewnych sytuacji po czym jak wybrałam jedna z nich robil mi o to awanture ze wybrałam nie to rozwiazanie jakie powinnam. Ostatnio bardzo sie pokłóciliśmy do tego stopnia ze peklam. Przestałam sie do niego odzywac. Nie mam juz sily. Widze u siebie pewne objawy somatyczne zwiazane z tym ze psychicznie mnie „dojeżdżał”. On nie widzi w tym problemu a jak widzi to rzuci zwykle przepraszam i po czasie robi dosłownie to samo. Kiedys mi powiedzial ze zycie to nie komedia romantyczna. Ja nigdy tak nie twierdziłam ale tyle razy ile mnie upokorzył tak po prostu jak czlowiek człowieka to nikt tak w zyciu mnie nie poniżył i nie obraził. Podczas ostatniej klotni powiedzial ze zmarnowałam mu jego 3 lata zycia i ze te trzy lata zycia zostaną zwykla biala plama i nic nie bedzie pamietal co zwiazane ze mna. Kiedy przytoczyłam mu inne słowa kiedy bylo dobrze miedzy nami i mowil ze jestem idealna kobieta ze na taka czekal skomentował to tekstem ze „ropa z oczu schodzi pozniej”…jak tak mozna powiedziec do drugiego człowieka do kobiety z ktora sie bylo 3 lata swojego zycia…jestem załamana i zdruzgotana ze poświęciłam sie w tym zwiazku i wychodze z niego sponiewierana. To po krotce bo ile bylo klotni i awantur nie jestem w stanie zliczyć. A co by bylo pozniej? Przyszłaby proza zycia i codzienne obowiazki dziecko praca dom kim bylabym wtedy? Chyba tylko jego służąca, kucharka, opiekunka do dziecka. Jaki wtedy szacunek by okazał? Jeszcze mniejszy niz teraz o ile sie da. Nie przeprowadzę sie do niego i nie zmarnuje sobie zycia. Wiem tez ze sama nie poradze sobie z ta krzywda jaka mi wyrządził. Powinnam to zakonczyc wczesniej ale łudziłam sie ze dotrę do niego ze potrząśnie nim to jak mnie rani. Ile bylo rozstań i zerwań nie zliczę. Kiedys napisal mi tez ze ma swoje potrzeby i jak bedzie chcial pojdzie na miasto na obiad…jak moglam byc taka glupia i zaślepiona….nie wiem. Wiem jedno ze czasu nie da sie cofnąć, wylanych lez nikt mi nie zwroci ale najgorsze jest to ze psychicznie jestem przez tego człowieka zniszczona i mina miesiace zebym stanęła na nogi….pozdrawiam wszystkich czytających forum i mój post milego słonecznego dnia!:)
pozdrawiam wszystkich czytających forum i mój post milego słonecznego dnia!:)
Również pozdrawiam i życzę miłego, pogodnego dnia.
3 2022-05-05 10:35:27 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-05-05 10:41:23)
Zmarnowałaś trzy lata swojego życia, mam nadzieję że od teraz nie zmarnujesz już ani dnia. Z tymi objawami somatycznymi to powinnaś udać się do lekarza i zacząć się leczyć, bo takie nieleczone potrafią z czasem spowodować poważne i ciężkie do wyleczenia choroby. Ogólnie zadbaj o siebie, niestety ale przez te ostatnie lata byłaś dla siebie paskudnym krzywdzicielem. Godziłaś się na poniżanie, pomiatanie tobą i upokarzanie a to nie ma nic wspólnego nawet ze zdrowym rozsądkiem, o szacunku do siebie nie wspomnę. Może jakaś terapia? To tak z myślą o tym, żebyś odzyskała poczucie własnej wartości oraz nauczyła się stawiać granice i nie dopuściła do powtórzenia podobnej historii w przyszłości. Trzymaj się
Tak zdaje sobie sprawe z tego jak siebie skrzywdzilam bedac w tym zwiazku i pozwalając na to wszystko. Bylo wiele rozmow i próśb z mojej strony zeby mnie szanował i kolejnych szans wszystko jak grochem o sciane. Bylo dobrze przez chwile. Dlatego teraz nie moge sie ugiąć i musze byc stanowcza. Napisal mi ze chce przyjechac i podac mi reke i chyba ujmy na honorze mi nie zrobi jak sie z nim zobacze na koniec zwiazku ale po tym jak mnie potraktował nie wiem czy chce go widziec. Co sądzicie? Powinnam sie z nim zobaczyc? Zawsze to ja w tym zwiazku mialam miec zasady honor szacunek sumienie a on robil co chcial…
5 2022-05-05 12:43:23 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-05 12:46:06)
Dobrze, że w końcu się uwolniłaś się od niego, bo po przeprowadzce tylko by było gorzej.
Możesz się spotkać na neutralnym gruncie, żeby mu wygarnąć, że to on zniszczył Twoje życie, tylko czy to ma sens, raczej nie, bo on będzie dalej Tobą manipulował, obiecywał i jeszcze Cię zbajeruje i do niego wrócisz, tym samym przedłużysz tę toksyczną relację, bez przyszłości.
Toksyczne związki trzeba przerywać ostrym cięciem, bo toksyk potrafi urabiać ofiarę, dlatego nie powinnaś się z nim spotykać, nie pisać, nie odbierać telefonu.
Nie spotykaj się z nim już nigdy, wykreśl go, skasuj, poblokuj i zajmij sobą! Absolutnie nigdy, przenigdy do niego nie wracaj i nie daj się nabrać na jego łzy i cierpienie (bo na pewno będą). Dasz radę!
A mnie ciekawi jedno, co powodowało, ze byłaś z kimś takim przez trzy lata. Urodziwy, bogaty?
Tak byłaś idealną kobieta do wyżywania się na tobie przez niego. Nie chciał cię, mówił to, a pomimo to byliście ze sobą. Nie wiem naprawdę jak miałabyś do niego dotrzeć i po co. Ja nie oczekuję, że ty po przeczytaniu wypowiedzi z forum od razu z nim zerwiesz, ale może spróbuj i podejmij walkę sama ze sobą o siebie. Dla siebie jesteś najważniejsza, a temu panu podziękuj. Najlepiej zniknąć dla niego i nie kontaktować się z nim pod żadnym pozorem. Jesteś kobietą silną i możesz to zrobić. Tylko czy naprawdę chcesz? Na takie zagadywanie o podanie ręki, najlepiej nie odpowiadać. Dość mu stworzyłaś szans, okazji,ten człowiek się nie zmieni.
Jeszcze mu chcesz coś wyjaśniać? Czy nie dość mu powiedziałaś? Chcesz się spotkać na koniec związku, a w rzeczywistości wiadomo, ze tego końca nie będzie tylko dalej to samo. Jesteś mu potrzebna, bo na kim się będzie wyżywał i okazywał złość?
Sek w tym ze nie mam ochoty juz go widziec. Nawet nie chce mi sie wyganiać tego ze mnie zranił i zmieszał z błotem bo mam wrazenie ze i tak to nie dotrze do niego. Dlatego nie widze potrzeby spotykania sie z nim i żegnania podawania sobie reki. Po co mam mu podawać reke? Dlaczego i w imie czego? Zawsze tak bylo ze manipulował mnie swoimi tekstami najpierw mnie zgnoil a potem odwoływał sie do moich zasad honoru i sumienia. Do jakiegos momentu mialam zasady w stosunku do tego człowieka ale ile mozna wyciagac reke i ile mozna wybaczać i zapominać?! W nieskończoność? Dlaczego bylam tyle czasu? Chyba za bardzo chcialam zeby sie udalo i naiwnie i glupio wierzyłam ze kiedys sie ocknie ale ile mozna kogos mieszać z błotem i żywic sie tym….ostatnia klotnia przelala czarę goryczy. Jeszcze chcialam sprostowac ze na poczatku zwiazku w tych kłótniach probowalam go uspokajać, rozmawiac tlumaczyc prosic…potem zaczelam tez sie bronić ta sama bronią jaka on mnie atakował skutek byl taki ze u niego agresja potęgowała a ja czulam sie jeszcze gorzej.
To już nie ma znaczenia jak było, staraj się o nim zapomnieć.
On się nie zmieni, ale wie jak na Ciebie działa, dajesz się zmanipulować i on na to liczy, dlatego chcę się spotkać. Tak działa toksyk, sama pomyśl jak on długo "nie pozwolił", żebyś przerwała tę relację.
Jak sama do końca nie dasz rady uwolnić się psychicznie od tej relacji, zwróć się o pomoc psychologiczną.
10 2022-05-05 15:34:00 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2022-05-05 15:41:52)
Uciekaj, jak najszybciej, jak najdalej.
Póki to są tylko 3 lata i generalnie zero wspólnych zobowiązań.
Żadnych spotkań, bezsensownych rozmów, "żegnania się" i wyjaśniania. Z tego co piszesz milion razy mówiłaś mu o tym, co Cię rani, co upokarza, nic się nie zmienilo, nie wierz, że tym razem to coś da. To co miałas mu powiedzieć już wielokrotnie zostało powiedziane.
Odetnij się i skup się na sobie.
Powodzenia!:)
Uciekaj, jak najszybciej, jak najdalej.
Póki to są tylko 3 lata i generalnie zero wspólnych zobowiązań.
Żadnych spotkań, bezsensownych rozmów, "żegnania się" i wyjaśniania. Z tego co piszesz milion razy mówiłaś mu o tym, co Cię rani, co upokarza, nic się nie zmienilo, nie wierz, że tym razem to coś da. To co miałas mu powiedzieć już wielokrotnie zostało powiedziane.
Odetnij się i skup się na sobie.
Powodzenia!:)
Tez tak mysle ze kolejne spotkanie nie ma sensu choc oczywiscie wykorzysta to przeciwko mnie ze zachowuje sie jak gowniara i ze nie mam odwagi ani honoru zeby sie z nim spotkac. Mam to juz gdzies. Tyle mi naubliżał ze kolejne obelgi nie sa w stanie mnie ruszyc.
Ależ jemu nie trzeba nic tłumaczyć ani żegnać się, podawać rękę itd Zrób jak Ty chcesz a nie chcesz tego robić o co on „prosi”. Zatem nie rób. Powiedz mu nie a nie można powiedzieć również poprzez totalne ignorowanie. Jeśli chodzi o zasady to w takich beznadziejnych przypadkach zasada ostrego cięcia jest najbardziej skuteczna, wymowna i z klasą
13 2022-05-05 16:44:10 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-05-05 18:17:14)
Tak zdaje sobie sprawe z tego jak siebie skrzywdzilam bedac w tym zwiazku i pozwalając na to wszystko. Bylo wiele rozmow i próśb z mojej strony zeby mnie szanował i kolejnych szans wszystko jak grochem o sciane. Bylo dobrze przez chwile. Dlatego teraz nie moge sie ugiąć i musze byc stanowcza. Napisal mi ze chce przyjechac i podac mi reke i chyba ujmy na honorze mi nie zrobi jak sie z nim zobacze na koniec zwiazku ale po tym jak mnie potraktował nie wiem czy chce go widziec. Co sądzicie? Powinnam sie z nim zobaczyc? Zawsze to ja w tym zwiazku mialam miec zasady honor szacunek sumienie a on robil co chcl…
W życiu sie na to nie gódź. On nie chce żadnego podania ręki na koniec związku tylko zrobić Ci pranie mózgu byś wrocila z podkulonym ogonem. To jest typowo psychofag dziewczyno i całe szczęście ze sie nie przeprowadziłaś do niego. To dojeżdżanie jak sama nazywasz zmieniłoby się w totalne zajechanie Twojej osoby. A tak..zobaczyl ze za mocno ściągnął smycz i się zerwałaś więc będzie Ci wjeżdżał na ambicje ze kultura, że 3 lata razem itp wymagają pożegnania na żywo. Po to tylko zeby na żywo Cie urobic do powrotu. To będą takie ni to przeprosiny ni to robienie Ci wody z mózgu ze to Twoja wina była i żebyś sama go przeprosiła i wrocila. Nie idz w to w żadnym wypadku, nie spotykaj się. Koniec to koniec.
Dziekuje za wszystkie dobre słowa i słowa ktore maja spowodować ze nie bede miala juz cienia wątpliwości. Na koncu tego zwiazku musze przyznać ze przez to ze przez trzy lata miala istny rollercoaster emocjonalny i rano wstając nie wiedzialam czy dzisiejszy dzien upłynie w miare spokojnie czy znow beda klotnie i awantury to na koncu juz tego zwiazku czekalam az bedzie ta faza wybuchu z jego strony i im dluzej nie nadchodziła tym bardziej ja chodzilam poddenerwowana i zestresowana. Siedzialam w tym zwiazku jak ba bombie nie wiedzac kiedy wybuchnie i w duchu prosiłam zeby wybuchła juz teraz bo przynajmniej bedzie chwila spokoju. Nie tak to powinno wygladac. Oczywiscie stwierdził ze to ja z nim zerwalam bo przestałam sie odzywac nie widząc w tym swojej winy.
15 2022-05-05 21:31:41 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-05-05 21:34:31)
Zapewniam Cię ze niestety to jeszcze nie koniec tego rollercoastera. Nie piszę Ci tego zeby straszyc tylko przygotować Cię psychicznie na to co się zadzieje. Psychofag nigdy nie odpuszcza ofiary dopóki to on sam nie zadecyduje ze wyssał z niej już całą energię życiową i pora szukać następnej. Twój psychofag jeszcze widzi w Tobie potencjał na źródło energii bo chce się " pożegnać " na żywo czytaj skłonić Cię do powrotu. Jak na psychofaga przystało gdy nie dostanie tego co chce użyje całego wachlarza emocji, którymi bedzie próbował Cię odzyskać. Przygotuj się na telefony i smsy które będą przeplatanką nienawiści, milosci, pogardy, żalu, smutku, skruchy, wściekłości. Raz bedzie pisał że byłaś nic nie warta i to on ma Cię w d.. e a nie Ty jego by za chwilę przepraszać Cię i zapewniać ze wiele zrozumiał. A na następny dzień przyjdzie wiązanka obelg by przed wieczorem dowiedzieć się ze jest chory, biedny i bardzo potrzebuje Twojego wsparcia. Jedyną metodą na takiego padalca jest udawanie trupa. Dosłownie trupa. Nie odpisujesz, nie reagujesz, nie odbierasz telefonu. Choćby wyzywał Cię od najgorszych albo odwrotnie pisal ze umiera z milosci i z temperatury 37 i 3 kreski pod żadnym pozorem nie wolno Ci się złamać i podjąć jakiejkolwiek dyskusji.Bo każda dyskusja, nawet słowna przepychanka bedzie dla niego oznaką ze ofiarą jest jeszcze do odzyskania. Dopiero gdy uwierzy ze tutaj już naprawdę nic nie ugra bo została z Ciebie mumia bez uczuć, niechętnie ale odpuści.
Wytrwaj w tym postanowieniu dla siebie samej. Nie pozwól zeby ten człowiek Cię zniszczył.
Zapewniam Cię ze niestety to jeszcze nie koniec tego rollercoastera. Nie piszę Ci tego zeby straszyc tylko przygotować Cię psychicznie na to co się zadzieje. Psychofag nigdy nie odpuszcza ofiary dopóki to on sam nie zadecyduje ze wyssał z niej już całą energię życiową i pora szukać następnej. Twój psychofag jeszcze widzi w Tobie potencjał na źródło energii bo chce się " pożegnać " na żywo czytaj skłonić Cię do powrotu. Jak na psychofaga przystało gdy nie dostanie tego co chce użyje całego wachlarza emocji, którymi bedzie próbował Cię odzyskać. Przygotuj się na telefony i smsy które będą przeplatanką nienawiści, milosci, pogardy, żalu, smutku, skruchy, wściekłości. Raz bedzie pisał że byłaś nic nie warta i to on ma Cię w d.. e a nie Ty jego by za chwilę przepraszać Cię i zapewniać ze wiele zrozumiał. A na następny dzień przyjdzie wiązanka obelg by przed wieczorem dowiedzieć się ze jest chory, biedny i bardzo potrzebuje Twojego wsparcia. Jedyną metodą na takiego padalca jest udawanie trupa. Dosłownie trupa. Nie odpisujesz, nie reagujesz, nie odbierasz telefonu. Choćby wyzywał Cię od najgorszych albo odwrotnie pisal ze umiera z milosci i z temperatury 37 i 3 kreski pod żadnym pozorem nie wolno Ci się złamać i podjąć jakiejkolwiek dyskusji.Bo każda dyskusja, nawet słowna przepychanka bedzie dla niego oznaką ze ofiarą jest jeszcze do odzyskania. Dopiero gdy uwierzy ze tutaj już naprawdę nic nie ugra bo została z Ciebie mumia bez uczuć, niechętnie ale odpuści.
Wytrwaj w tym postanowieniu dla siebie samej. Nie pozwól zeby ten człowiek Cię zniszczył.
Nic dodać, nic ująć.
Znam przypadek, gdzie taki toksyk po rozstaniu, posunął się do podsępu dzwoniąc z telefonu koleżanki swojej ofiary, że miał wypadek. Ona niestety nie miała siły mu odmówić, wystarczył ten kontakt słowny, ale jakoś później przy pomocy koleżanki uwolnila się od niego. Dodam, że wcześniej korzystała z pomocy psychologa, wątpię czy by miała siłę, żeby sama go zostawić, pranie mózgu robiło swoje.
Dlatego jak usłyszysz jego głos z innego telefonu, od razu przerwij rozmowę.
Jak ktoś nie spotkał się z takim przypadkiem, wydaje się niewiarygodny, bo jak można tkwić w takiej chorej ralacji tak długo, a jednak są manipulanci i osoby które dają sobą manipulować i jeszcze uzależniają się od takiego typa, jak Ty, niestety...
Zapewniam Cię ze niestety to jeszcze nie koniec tego rollercoastera. Nie piszę Ci tego zeby straszyc tylko przygotować Cię psychicznie na to co się zadzieje. Psychofag nigdy nie odpuszcza ofiary dopóki to on sam nie zadecyduje ze wyssał z niej już całą energię życiową i pora szukać następnej. Twój psychofag jeszcze widzi w Tobie potencjał na źródło energii bo chce się " pożegnać " na żywo czytaj skłonić Cię do powrotu. Jak na psychofaga przystało gdy nie dostanie tego co chce użyje całego wachlarza emocji, którymi bedzie próbował Cię odzyskać. Przygotuj się na telefony i smsy które będą przeplatanką nienawiści, milosci, pogardy, żalu, smutku, skruchy, wściekłości. Raz bedzie pisał że byłaś nic nie warta i to on ma Cię w d.. e a nie Ty jego by za chwilę przepraszać Cię i zapewniać ze wiele zrozumiał. A na następny dzień przyjdzie wiązanka obelg by przed wieczorem dowiedzieć się ze jest chory, biedny i bardzo potrzebuje Twojego wsparcia. Jedyną metodą na takiego padalca jest udawanie trupa. Dosłownie trupa. Nie odpisujesz, nie reagujesz, nie odbierasz telefonu. Choćby wyzywał Cię od najgorszych albo odwrotnie pisal ze umiera z milosci i z temperatury 37 i 3 kreski pod żadnym pozorem nie wolno Ci się złamać i podjąć jakiejkolwiek dyskusji.Bo każda dyskusja, nawet słowna przepychanka bedzie dla niego oznaką ze ofiarą jest jeszcze do odzyskania. Dopiero gdy uwierzy ze tutaj już naprawdę nic nie ugra bo została z Ciebie mumia bez uczuć, niechętnie ale odpuści.
Wytrwaj w tym postanowieniu dla siebie samej. Nie pozwól zeby ten człowiek Cię zniszczył.
Witam jestem w szoku, idealnie opisałaś zachowanie tego człowieka…jeszcze dodam ze po kazdej awanturze ma milion spraw w ktorych potrzebuje mojej pomocy i beze mnie nie potrafi sobie poradzic. Kolejnym powodem do tego zeby mna manipulować po klotni i zmusic zebym sie odezwała oprocz jego chorób byly choroby jego rodzicow zawsze konus cos dolegało a on pisal i dzwonil przerażony bo nie wiedzial co robic… jak olewalam go to oczywiscie bylam zla i najgorsza bo mialam w d*pie niby jego zdrowie jego rodzicow i w ogole bylam najgorsza….a potem po kilku godzinach znowu błaganie zebym sie odezwała ze jestem dla niego wszystkich…mechanizm powtarzał sie każdego razu szkoda ze tak pozno to zauwazylam i domyslam sie ze to nie koniec tego wszytskiego…
feniks35 napisał/a:Zapewniam Cię ze niestety to jeszcze nie koniec tego rollercoastera. Nie piszę Ci tego zeby straszyc tylko przygotować Cię psychicznie na to co się zadzieje. Psychofag nigdy nie odpuszcza ofiary dopóki to on sam nie zadecyduje ze wyssał z niej już całą energię życiową i pora szukać następnej. Twój psychofag jeszcze widzi w Tobie potencjał na źródło energii bo chce się " pożegnać " na żywo czytaj skłonić Cię do powrotu. Jak na psychofaga przystało gdy nie dostanie tego co chce użyje całego wachlarza emocji, którymi bedzie próbował Cię odzyskać. Przygotuj się na telefony i smsy które będą przeplatanką nienawiści, milosci, pogardy, żalu, smutku, skruchy, wściekłości. Raz bedzie pisał że byłaś nic nie warta i to on ma Cię w d.. e a nie Ty jego by za chwilę przepraszać Cię i zapewniać ze wiele zrozumiał. A na następny dzień przyjdzie wiązanka obelg by przed wieczorem dowiedzieć się ze jest chory, biedny i bardzo potrzebuje Twojego wsparcia. Jedyną metodą na takiego padalca jest udawanie trupa. Dosłownie trupa. Nie odpisujesz, nie reagujesz, nie odbierasz telefonu. Choćby wyzywał Cię od najgorszych albo odwrotnie pisal ze umiera z milosci i z temperatury 37 i 3 kreski pod żadnym pozorem nie wolno Ci się złamać i podjąć jakiejkolwiek dyskusji.Bo każda dyskusja, nawet słowna przepychanka bedzie dla niego oznaką ze ofiarą jest jeszcze do odzyskania. Dopiero gdy uwierzy ze tutaj już naprawdę nic nie ugra bo została z Ciebie mumia bez uczuć, niechętnie ale odpuści.
Wytrwaj w tym postanowieniu dla siebie samej. Nie pozwól zeby ten człowiek Cię zniszczył.Nic dodać, nic ująć.
Znam przypadek, gdzie taki toksyk po rozstaniu, posunął się do podsępu dzwoniąc z telefonu koleżanki swojej ofiary, że miał wypadek. Ona niestety nie miała siły mu odmówić, wystarczył ten kontakt słowny, ale jakoś później przy pomocy koleżanki uwolnila się od niego. Dodam, że wcześniej korzystała z pomocy psychologa, wątpię czy by miała siłę, żeby sama go zostawić, pranie mózgu robiło swoje.
Dlatego jak usłyszysz jego głos z innego telefonu, od razu przerwij rozmowę.Jak ktoś nie spotkał się z takim przypadkiem, wydaje się niewiarygodny, bo jak można tkwić w takiej chorej ralacji tak długo, a jednak są manipulanci i osoby które dają sobą manipulować i jeszcze uzależniają się od takiego typa, jak Ty, niestety...
Masz rację, z początku wydawało mi się to niemożliwe, żeby przez trzy lata dać tak zmanipulować. Miejmy nadzieję, że autorka nie da się sprowokować i zerwie kontakt z manipulantem. Słyszałam o różnych przypadkach,do czego są zdolni, żeby tylko przedłużyć chorą relację. Telefon koleżanki to jeszcze nic. Ważne, żeby autorka się nie wystraszyła i nie uległa.
Dlatego tak ważne jest żeby Autorka nie reagowała na te telefony i wiadomości. Nawet dla wytłumaczenia się dlaczego się nie spotka. Nic zero null. Jakby tych wiadomości i smsów nie było. A jeśli typ przyjedzie nie wpuszczać i zagrozić wezwaniem policji jeśli sobie nie pojdzie.
Psychofag zeruje na naturze ofiary. A jest to natura wrażliwa empatyczna i niestety nieasertywna. Dlatego on stosuje swoje manipulacje typu: zawstydzić, rozczulić, zdenerwować, wzbudzić wyrzuty sumienia.
Tak wiec choćby Cię miało skręcać Autorko z poczucia winy ( zupełnie nieslusznego) to nie reaguj na kontakt swojego psychofaga. Bo jeśli on uwierzy ze nie ma już nad Toba władzy to odpuści a jeśli zobaczy chociaz najmniejszy wylom w Twojej decyzji o końcu to wykorzysta ten wylom zeby staranować Twoj opor. I nie, nie zrobi tego z wielkiej miłości tylko dla nieutracenia swej ofiary. Rzadko bowiem udaje się znaleźć kobietę która zniesie tyle poniżeń i będzie chciala być treningowym workiem emocjonalnym dla faceta. Na utratę takiego skarbu psychofag nie może sobie łatwo pozwolić.
Dlatego tak ważne jest żeby Autorka nie reagowała na te telefony i wiadomości. Nawet dla wytłumaczenia się dlaczego się nie spotka. Nic zero null. Jakby tych wiadomości i smsów nie było. A jeśli typ przyjedzie nie wpuszczać i zagrozić wezwaniem policji jeśli sobie nie pojdzie.
Psychofag zeruje na naturze ofiary. A jest to natura wrażliwa empatyczna i niestety nieasertywna. Dlatego on stosuje swoje manipulacje typu: zawstydzić, rozczulić, zdenerwować, wzbudzić wyrzuty sumienia.
Tak wiec choćby Cię miało skręcać Autorko z poczucia winy ( zupełnie nieslusznego) to nie reaguj na kontakt swojego psychofaga. Bo jeśli on uwierzy ze nie ma już nad Toba władzy to odpuści a jeśli zobaczy chociaz najmniejszy wylom w Twojej decyzji o końcu to wykorzysta ten wylom zeby staranować Twoj opor. I nie, nie zrobi tego z wielkiej miłości tylko dla nieutracenia swej ofiary. Rzadko bowiem udaje się znaleźć kobietę która zniesie tyle poniżeń i będzie chciala być treningowym workiem emocjonalnym dla faceta. Na utratę takiego skarbu psychofag nie może sobie łatwo pozwolić.
Wlasnie napisal do mnie z prosba zebym potwierdziła czy bede na spotkaniu „pożegnalnym” w ktorym mamy sobie podac rece na koniec zwiazku czy nie bo jak nie to on nie bedzie jechał przez tyle km. Kazdy sms od niego doprowadza mnie do bolu żołądka…to straszne ze dalam sie wplatać w taki zwiazek i cierpiałam tyle czasu wierząc ze to minie. Nawet nie wiem skad mi sie wzięło to ze to moze minąć. Chyba chcialam na sile udowodnic cos sobie a koniec koncow jest taki ze wychodze podeptana ze tego zwiazku. Najlepiej jakby dal mi spokoj i znalazł sobie inna partnerke do trenowania wiem ze to nie jest łatwe malo jest takich kobiet jak ja…obawiam sie tes tego ze moze zaczac sie mścić bo msciwy to on jest…
21 2022-05-06 11:46:28 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-05-06 11:48:58)
feniks35 napisał/a:Dlatego tak ważne jest żeby Autorka nie reagowała na te telefony i wiadomości. Nawet dla wytłumaczenia się dlaczego się nie spotka. Nic zero null. Jakby tych wiadomości i smsów nie było. A jeśli typ przyjedzie nie wpuszczać i zagrozić wezwaniem policji jeśli sobie nie pojdzie.
Psychofag zeruje na naturze ofiary. A jest to natura wrażliwa empatyczna i niestety nieasertywna. Dlatego on stosuje swoje manipulacje typu: zawstydzić, rozczulić, zdenerwować, wzbudzić wyrzuty sumienia.
Tak wiec choćby Cię miało skręcać Autorko z poczucia winy ( zupełnie nieslusznego) to nie reaguj na kontakt swojego psychofaga. Bo jeśli on uwierzy ze nie ma już nad Toba władzy to odpuści a jeśli zobaczy chociaz najmniejszy wylom w Twojej decyzji o końcu to wykorzysta ten wylom zeby staranować Twoj opor. I nie, nie zrobi tego z wielkiej miłości tylko dla nieutracenia swej ofiary. Rzadko bowiem udaje się znaleźć kobietę która zniesie tyle poniżeń i będzie chciala być treningowym workiem emocjonalnym dla faceta. Na utratę takiego skarbu psychofag nie może sobie łatwo pozwolić.Wlasnie napisal do mnie z prosba zebym potwierdziła czy bede na spotkaniu „pożegnalnym” w ktorym mamy sobie podac rece na koniec zwiazku czy nie bo jak nie to on nie bedzie jechał przez tyle km. Kazdy sms od niego doprowadza mnie do bolu żołądka…to straszne ze dalam sie wplatać w taki zwiazek i cierpiałam tyle czasu wierząc ze to minie. Nawet nie wiem skad mi sie wzięło to ze to moze minąć. Chyba chcialam na sile udowodnic cos sobie a koniec koncow jest taki ze wychodze podeptana ze tego zwiazku. Najlepiej jakby dal mi spokoj i znalazł sobie inna partnerke do trenowania wiem ze to nie jest łatwe malo jest takich kobiet jak ja…obawiam sie tes tego ze moze zaczac sie mścić bo msciwy to on jest…
Nie odpisuj. Zablokuj dziada. Te pytania mają na celu wciągnięcie w rozmowę. Teraz będzie pytanie o potwierdzenie spotkania a potem o to czy nie zostawił u Ciebie niebieskiej koszuli itp. Koniec null zero nada. I zablokowac. A jak przyjedzie to nie otwierać. Mścić się nie może bo jak? Naopowiada coś o Tobie znajomym ? Niech se gada. Jeśli masz go w mediach społecznościowych to wywalić poblokowac.
Mieszka daleko od Ciebie wiec co na odległość zrobi? Powygraza powscieka się pochlipie w smsach a potem odpuści bo nie będzie miał wyjścia. Ewentualnie za rok sie znowu odezwie jakby nigdy nic zeby sprawdzić czy juz nie zapomniałaś jaka jest świnią i nie zatęskniłas. Wtedy również nie odpisuj. Zachowuj się poprostu jak trup. Poczytaj blog moje dwie głowy. Tam znajdziesz dużo prawdy o takich jegomosciach.
A jak niby ma się mścić?
Nie ma do Ciebie żadnego prawa, więc każde naruszenie Twojego spokoju, możesz zgłosić na policję.
On głupi nie jest, wykorzystuje Twoją słabość, więc tylko zero kontaktu.. dobrze, że nie mieszka blisko.
Musisz przestać się go bać, dlatego ja bym radziła jednak kontakt z psychologiem.
Snowflake, mozez zmienić numer telefonu,a może na jakiś czas uda się zmienić miejsce zamieszkania? Bedziesz się czuła może bezpieczniej.
Nie wiem w jaki sposob moze sie mścić ale jesli bedzie chcial napewno znajdzie sposob tylko ja juz nie mam sily myslec i zachodzić w glowe czy to zrobi czy nie. Zreszta juz nic gorszego chyba spotkac mnie nie moze niz to jak żyłam i jakiego dresy i negatywnych nerwow doświadczałam bedac z nim. Naprawde w pewnych sytuacjach nie poznawałam samej siebie. Nie bardzo moge zmienic adres i nr telefonu niestety…no coz musze uzbroić sie w cierpliwosc i po prostu czekac i byc bierna na jego zaczepki…
Autorko, trzymaj tak dalej.
Wyjdziesz z tego dziesięć razy silniejsza, niż kiedykolwiek byłaś.
Pozdrawiam.
Co zrobisz, żeby wzmocnić swoje poczucie wartości, żeby nikt więcej nie miał szansy tak cię wyprowadzić z równowagi?
Co zrobisz, żeby nauczyć się walczyć o swoje, traktować siebie fair, z szacunkiem?
Jak zadbasz w przyszłości o swoje granice?
Witam
Wrocilam tutaj napisac kilka zdan o tym jaka jestem naiwna i glupia. Przez jakis czas bylam silna i nie reagowałam na sms telefony mojego ex jednak uległam po tym jak poprosił mnie o pomoc w sprawie remontu. Chcialam mu pomoc bo wiem ze nie dokonca sie na tym zna i chcialam mu pomoc jak czlowiek człowiekowi. Pojechalam i pomogłam. Płakał wtedy i mowil ze wszystko zrozumial i ze wie ze mnie ranił i ze chce sie zmienic. Dodał tez ze wie juz teraz ze najpierw musi robic tak zeby jemu bylo dobrze bo jak tak bedzie robil to drugiej osobie tez przy nim bedzie dobrze. I ze bedzie patrzyl najpierw na siebie. Po czasie podczas jakiejs sms wymiany zdan usłyszałam w jego ataku gniewu ze przyjechałam do niego i narobiłam zament i ze zrobil tak jak ja chcialam w kwestii remontu zeby mi sie podobalo a teraz sie odwracam plecami od niego a on stracił przeze mnie wiecej siana przez to.
Tacy ludzie sie nigdy nie zmienia. Chcialam podstawowych elementów zdrowego zwiazku szacunku zaufania i stabilizacji emocjonalnej to tak duzo?
Na poczatku roku kiedy bylo jeszcze ok wykupiliśmy wycieczke. Oczywiste jest to ze nie pojade z nim na ta wycieczke ale on mi zarzuca ze mam go w d*pie i nie licze sie dla niego ze on ta wycieczke zarezerwował a ja jestem zlosliwa i chve postawić na swoim i nie leciec z nim. Nie rozumie ze to nie jest złośliwość z mojej strony bo ja po prostu nie chce z nim leciec. Mam leciec i co udawac ze wszystko jest ok? Mam leciec meczyc sie tylko dlatego ze on potrzebuje odpoczynku….
To jest przestroga dla wszystkich ktorzy wierzą ze cos sie zmieni…nie zmieni sie nic a bedzie tylko gorzej.
To jest przestroga dla wszystkich ktorzy wierzą ze cos sie zmieni…nie zmieni sie nic a bedzie tylko gorzej.
Ludzie mogą się zmienić, ale nie tacy. Tacy jak on to psychopaci.
Oczywiste jest to ze nie pojade z nim na ta wycieczke ale on mi zarzuca ze mam go w d*pie i nie licze sie dla niego ze on ta wycieczke zarezerwował a ja jestem zlosliwa i chve postawić na swoim i nie leciec z nim. Nie rozumie ze to nie jest złośliwość z mojej strony bo ja po prostu nie chce z nim leciec.
No i masz prawo miec go w du*ie, nie liczyć się z tym, że rezerwował wycieczkę i złośliwie z nim nie lecieć.
MASZ DO TEGO WSZYSTKIEGO PRAWO.
Nie masz żadnego obowiązku spełniać życzeń i próśb osoby, która Cie krzywdzi, a już uleganie jej żądaniom czy groźbom byłoby głupotą i brakiem szacunku dla samej siebie.
Kobieto przejrzyj wreszcie na oczy, zacznij się cenić i wyrzuć z własnego życia wampira, który Cie niszczy. Najwyższa pora zadbać o własne potrzeby i zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Jeśli sama o siebie nie zadbasz to nikt inny Ci tego nie da.
Dbanie o własne szczęście jest podstawowym obowiązkiem każdego człowieka. Żądanie by inni zaspokajali nasze potrzeby, jak to czyni Twój były partner, jest klasycznym przykładem egoizmu. Nie daj sobie wmówić, że jest odwrotnie.
To jest przestroga dla wszystkich ktorzy wierzą ze cos sie zmieni…nie zmieni sie nic a bedzie tylko gorzej.
Przecież dokładnie takie same przestrogi dostałaś od wszystkich wypowiadających się w Twoim wątku już 1,5 miesiąca temu.
A mimo to postanowiłaś znowu zacząć się bawić w bezustanne powroty i rozstania po raz enty. Najważniejszą osobą, która powinna sobie takie przestrogi wziąć do serca, jesteś Ty sama.
Snowflake00 napisał/a:Oczywiste jest to ze nie pojade z nim na ta wycieczke ale on mi zarzuca ze mam go w d*pie i nie licze sie dla niego ze on ta wycieczke zarezerwował a ja jestem zlosliwa i chve postawić na swoim i nie leciec z nim. Nie rozumie ze to nie jest złośliwość z mojej strony bo ja po prostu nie chce z nim leciec.
No i masz prawo miec go w du*ie, nie liczyć się z tym, że rezerwował wycieczkę i złośliwie z nim nie lecieć.
MASZ DO TEGO WSZYSTKIEGO PRAWO.
Nie masz żadnego obowiązku spełniać życzeń i próśb osoby, która Cie krzywdzi, a już uleganie jej żądaniom czy groźbom byłoby głupotą i brakiem szacunku dla samej siebie.
Kobieto przejrzyj wreszcie na oczy, zacznij się cenić i wyrzuć z własnego życia wampira, który Cie niszczy. Najwyższa pora zadbać o własne potrzeby i zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Jeśli sama o siebie nie zadbasz to nikt inny Ci tego nie da.
Dbanie o własne szczęście jest podstawowym obowiązkiem każdego człowieka. Żądanie by inni zaspokajali nasze potrzeby, jak to czyni Twój były partner, jest klasycznym przykładem egoizmu. Nie daj sobie wmówić, że jest odwrotnie.
Wiem, ze tymi słowami chce wywołać poczucie winy ze on sie starał a ja mam to gdzies, ze on haruje caly rok a ja nawet nie jestem w stanie poleciec z nim na wakacje zeby wypoczął. Mowilam mu to zrezygnuj z wycieczki dwuosobowej i lec sam. Przeciez nie zaginiesz w obcym kraju. To on sam nie poleci. I dziekuje mi ze mu zje*balam wakacje.
Snowflake00 napisał/a:To jest przestroga dla wszystkich ktorzy wierzą ze cos sie zmieni…nie zmieni sie nic a bedzie tylko gorzej.
Przecież dokładnie takie same przestrogi dostałaś od wszystkich wypowiadających się w Twoim wątku już 1,5 miesiąca temu.
A mimo to postanowiłaś znowu zacząć się bawić w bezustanne powroty i rozstania po raz enty. Najważniejszą osobą, która powinna sobie takie przestrogi wziąć do serca, jesteś Ty sama.
Wiem wiem wiem ze wszyscy mi tutaj radzili i pisali to samo juz 1,5mc temu. Ale wlasnie na tym polega moja naiwność i głupota. Poza tym moze juz jestem w jakims stopniu uzalezniona od niego i tego co mi funduje…
Serio Cie obchodzi co on ?
Dracarys napisał/a:Snowflake00 napisał/a:To jest przestroga dla wszystkich ktorzy wierzą ze cos sie zmieni…nie zmieni sie nic a bedzie tylko gorzej.
Przecież dokładnie takie same przestrogi dostałaś od wszystkich wypowiadających się w Twoim wątku już 1,5 miesiąca temu.
A mimo to postanowiłaś znowu zacząć się bawić w bezustanne powroty i rozstania po raz enty. Najważniejszą osobą, która powinna sobie takie przestrogi wziąć do serca, jesteś Ty sama.Wiem wiem wiem ze wszyscy mi tutaj radzili i pisali to samo juz 1,5mc temu. Ale wlasnie na tym polega moja naiwność i głupota. Poza tym moze juz jestem w jakims stopniu uzalezniona od niego i tego co mi funduje…
Jeśli jesteś uzależniona od niego, to nie ma rady, musisz do niego wrócić.
Snowflake00 napisał/a:Dracarys napisał/a:Przecież dokładnie takie same przestrogi dostałaś od wszystkich wypowiadających się w Twoim wątku już 1,5 miesiąca temu.
A mimo to postanowiłaś znowu zacząć się bawić w bezustanne powroty i rozstania po raz enty. Najważniejszą osobą, która powinna sobie takie przestrogi wziąć do serca, jesteś Ty sama.Wiem wiem wiem ze wszyscy mi tutaj radzili i pisali to samo juz 1,5mc temu. Ale wlasnie na tym polega moja naiwność i głupota. Poza tym moze juz jestem w jakims stopniu uzalezniona od niego i tego co mi funduje…
Jeśli jesteś uzależniona od niego, to nie ma rady, musisz do niego wrócić.
Nie to ze jestem uzalezniona od tego co mi funduje nie jest zadnym powodem do tego zebym do niego wracała. To jest bardziej powod do tego zebym poszla na terapie.
Nie to ze jestem uzalezniona od tego co mi funduje nie jest zadnym powodem do tego zebym do niego wracała. To jest bardziej powod do tego zebym poszla na terapie.
Świetna myśl Jednak żadna terapia nie pomoże, gdy będziesz wciąż na jego pasku.
Zrob przede wszystkim dla siebie ten krok i wywal faceta w kosmos, zablokuj na wszystkich możliwych kontach, zmień numer telefonu i przestań się z nim kontaktować.
Sama sobie fundujesz ten diabelski młyn a potem narzekasz, że rzygasz. Daj spokój
Snowflake00 napisał/a:Nie to ze jestem uzalezniona od tego co mi funduje nie jest zadnym powodem do tego zebym do niego wracała. To jest bardziej powod do tego zebym poszla na terapie.
Świetna myśl
Jednak żadna terapia nie pomoże, gdy będziesz wciąż na jego pasku.
Zrob przede wszystkim dla siebie ten krok i wywal faceta w kosmos, zablokuj na wszystkich możliwych kontach, zmień numer telefonu i przestań się z nim kontaktować.
Sama sobie fundujesz ten diabelski młyn a potem narzekasz, że rzygasz. Daj spokój
No to w 100% prawda pozwalam mu sie tak traktowac a potem przezywam jak on mogl sie tak zachowac. Tak jak napisalas sama sobie funduje rollercoaster a potem narzekam ze mi niedobrze. Jakos w moim zyciu trafiam na samych d*pkow.
Trafić na dupka to łatwo i nie ma się dużego wpływu na to... Ale wiązać się z takim lub trwać przy nim pomimo wszystko to już Twój wybór.
Masz babo placek!
A miał być tort! 5-cio warstwowy, z młodą parą na szczycie!
Dziękuj Bogu/opatrzności, czy w co wierzysz, że masz szansę z tego wyjść!
Tylko tej szansy nie ZMARNUJ!
Masz babo placek!
A miał być tort! 5-cio warstwowy, z młodą parą na szczycie!
Dziękuj Bogu/opatrzności, czy w co wierzysz, że masz szansę z tego wyjść!
Tylko tej szansy nie ZMARNUJ!
Placek i do tego zakalec!:(
Nie kontaktuje sie z nim nie odpowiadam na tel sms wczoraj napisal mi maila ze wszystko zrozumial ze wie gdzie robil blad ze nie moze tak zyc ze sam zrozumial ze potrzebuje zmiany ze pojdzie do specjalisty bo juz samemu mu zle z tym wszystkim i ze prosi mnie zebym z nim jednak poleciała na te wakacje….urabianie ciąg dalszy
Masz to, na co pozwalasz.
Z jednej strony jęczysz, jaka to jesteś nieszczęśliwa, ale i zdeterminowana, a jaki on chory i debil. I się nie kontaktujesz.
A z drugiej strony czytasz skrupulatnie wszystko co pisze i śmieszkujesz sobie na ten temat.
To w końcu jest to dla ciebie problem, czy raczej żarty?
Masz to, na co pozwalasz.
Z jednej strony jęczysz, jaka to jesteś nieszczęśliwa, ale i zdeterminowana, a jaki on chory i debil. I się nie kontaktujesz.
A z drugiej strony czytasz skrupulatnie wszystko co pisze i śmieszkujesz sobie na ten temat.
To w końcu jest to dla ciebie problem, czy raczej żarty?
Nie użyłam slow chory i debil. I nie śmieszkuje sobie na ten temat. Rozumiem ze kazdy tutaj wypowiadający sie przekreśliłby trzy lata zycia latwa i przyjemna kreska otrzepał rece z kurzu odwrócił sie na piecie i uśmiechnął do siebie i poszedl przed siebie? Rozumiem tez ze niektore posty maja byc nieco twarde w odbiorze ale w zadnym wypadku nie napisalam ze traktuje to jak zarty.