Witam Panie witam Panów.
Przychodzę tutaj z bardzo pogmatwanym problemem, który już trwa i trwa...
Na początek w miarę opiszę siebie i swój związek. Więc jestem ~25letnim facetem i jestem w związku ponad 3 lata.
Od roku moja dziewczyna ma o wiele mniejsze chęci na każdego rodzaju zbliżenia. Dochodziło do nich, ale raczej tylko w momentach, gdy ona miała fizjologiczne potrzeby...
Nie ukrywam, jest mi dosyć przykro ze dochodzi do zbliżeń tylko w momencie, gdy ona ma dni płodne.
Dzisiaj doszło do poważnej rozmowy, odbyła się ona w atmosferze bardzo smutliwej, płakała przyznając się o co chodzi.
Okazało się, że od roku mniej jej sie podobam z uwagi na fakt powolnego łysienia mojej głowy (śmiesznie brzmi...) oczywiście to nie jest tak, że nagle mi to powiedziała.
Moje włosy to jej obsesja od ponad roku, dodam że nie jestem łysy tylko mam zakola i przerzedzoną górę głowy. Przez pewien czas, za jej uleganiem używałem sprayów do włosów, które przez chwile pomagały, ale w pewnym momencie miałem ich psychicznie dość, więc przestałem ich używać.
Płącząc mówiła, że mnie kocha i chce być ze mną, ale często było tak, że była dla mnie bardzo toksyczna gdy tylko myślała o moich włosach.
Często czyta o przeszczepach włosów, czy to innowacyjnych metodach, ale ja mam dość, to jest przeciw mnie, czuję sie okropnie myśląc o przeszczepie włosów bo to byłoby dla mnie "poniżenie" / "ujma na honorze" / "niemeskie" / "wbrew sobie".
Strasznie jest mi przykro teraz gdy myślę o tym, że jej sie "mniej podobam niż kiedyś" - specjalnie ćwiczę sporo na siłowni by "nadrobić" czymś innym.
Proszę o jakiekolwiek rady, co byście zrobili na moim miejscu? Kocham ją, ona mnie, ale mam wielkie potrzeby co do seksu a tego jest coraz coraz mniej...
Dziękuję Wam!