Poznałam kogoś przez internet. To znajomość na odległość, on pochodzi z dość daleka. Po dość niedługim czasie znajomości wyjechaliśmy na tydzień na urlop. Piszę tutaj odnośnie jednej sytuacji. Pewnego dnia mieliśmy iść na obiad. Ja chciałam zjeść jedno, on coś innego na drugim końcu miasta. Przed wyjazdem tłumaczyłam mu, że zależy mi na tym miejscu bo nie jem wszystkiego, a tam spokojnie mogłam wybrać co tylko chciałam. Byliśmy tam już raz i mi i jemu odpowiadało to jedzenie. Gdy zasugerowałam, że może pójdziemy zjeść drugi raz do tego mojego miejsca, zdenerwował się i zapytał, czy to jedzenie już mi się nie znudziło. Byłam zdziwiona jego pytaniem, ponieważ przed wyjazdem szukałam takiego miejsca i wiedział, że zależy mi na nim. Stwierdziłam, że jednak pójdę na ten drugi koniec miasta tam gdzie on chce, więc ruszyłam trochę szybszym krokiem, on za mną. Byłam pewna, że cały czas jest za mną, a gdy się odwróciłam okazało się, że skręcił do naszego mieszkania. Spakował się, bez słowa wyszedł z walizką i zostawił mi kluczyki od samochodu. Byłam 500 km od domu i przyznam, że nie jestem najlepszym kierowcą. Rozumiem jakieś zdenerwowanie, nieporozumienie, ale pytam, czy ja aż tak przesadziłam?
Ciesz się, że teraz sobie poszedł, niż później...
Najwidoczniej oczekuje tylko przytakiwania.. zachowanie nieadekwatne do sytuacji.
Jeny żeby nie dogadać się odnośnie jedzenia to jakaś wyższa szkoła jazdy... jak dla mnie mega mega rozdmuchanie sprawy i totalna pierdoła. Jeżeli chodzi o Ciebie, to nie powinnaś tak ostro stawiać na swoim, ale pójść na kompromis - szczególnie skoro już byliście w "Twoim" miejscu, wiec teraz mogliście iść do "Jego" miejsca. Ale to co zrobił ten Pan ... dla mnie porażka, jak można kogoś tak zostawić z powodu takiej pierdoły. Wystarczyło pogadać, dogadać się a on Ciebie samą zostawił tak daleko od domu, koleś porażka.
Poznałam kogoś przez internet. To znajomość na odległość, on pochodzi z dość daleka. Po dość niedługim czasie znajomości wyjechaliśmy na tydzień na urlop. Piszę tutaj odnośnie jednej sytuacji. Pewnego dnia mieliśmy iść na obiad. Ja chciałam zjeść jedno, on coś innego na drugim końcu miasta. Przed wyjazdem tłumaczyłam mu, że zależy mi na tym miejscu bo nie jem wszystkiego, a tam spokojnie mogłam wybrać co tylko chciałam. Byliśmy tam już raz i mi i jemu odpowiadało to jedzenie. Gdy zasugerowałam, że może pójdziemy zjeść drugi raz do tego mojego miejsca, zdenerwował się i zapytał, czy to jedzenie już mi się nie znudziło. Byłam zdziwiona jego pytaniem, ponieważ przed wyjazdem szukałam takiego miejsca i wiedział, że zależy mi na nim. Stwierdziłam, że jednak pójdę na ten drugi koniec miasta tam gdzie on chce, więc ruszyłam trochę szybszym krokiem, on za mną. Byłam pewna, że cały czas jest za mną, a gdy się odwróciłam okazało się, że skręcił do naszego mieszkania. Spakował się, bez słowa wyszedł z walizką i zostawił mi kluczyki od samochodu. Byłam 500 km od domu i przyznam, że nie jestem najlepszym kierowcą. Rozumiem jakieś zdenerwowanie, nieporozumienie, ale pytam, czy ja aż tak przesadziłam?
Skoro to dopiero początki znajomości, a tu najpierw Twoje upieranie się przy jednej knajpie, potem Twoje fochy i ostentacyjny wymarsz przodem, więc mogło być za dużo dla niego. Im dalej w las, tym więcej drzew.
Dla mnie tez by chyba było to za dużo. Dzisiaj. Bo kiedyś pozwalałam sobą manipulować.
Pewnie nie zrobiłabym tak jak on, czyli po cichu się zawijając, ale widocznie nie jesteście aż tak bardzo od siebie daleko w ostentacyjnym dawaniu do zrozumienia, jak bardzo Wam się nie podoba zachowanie drugiego zamiast o tym pogadać, albo postanowił potraktować Cb tak, jak Ty jego ;-)
Byliśmy w pewnym miejscu i staliśmy po przeciwnej stronie ulicy. On chciał wejść do sklepu, a że byłam dość daleko żeby krzyczeć, że ma wejść, to machnęłam ręką tak jak się pokazuje, żeby pójść. Dowiedziałam się, że jest to zbyt lekceważący znak dla niego i że nie pozwoli sobie na takie traktowanie. Tu też wychodzi, że źle go potraktowałam.
Ile macie lat?
Zapomnialam wspomniec o tym co ujęła Magdalena, takie wychodzenie przed niego to dla mnie też jakies dziwne fochy.
A czemu byliscie po przeciwnej stronie ulicy ? No może trochę i lekceważący gest ale bez przesady też jest jakiś nadgorliwy.
A z jakiego kraju ten gentelman pochodzi? Wiesz.... rożnie bywa w różnych kulturach .....
Tez uważam ze zachował się nieadekwatnie do sytuacji i trochę zburaczył bo zamiast porozmawiać to sobie poszedł ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ale tez ...
Skoro to dopiero początki znajomości, a tu najpierw Twoje upieranie się przy jednej knajpie, potem Twoje fochy i ostentacyjny wymarsz przodem, więc mogło być za dużo dla niego. Im dalej w las, tym więcej drzew.
Tez uważam ze to trochę za dużo. Ja ten twój wymarsz do przodu tez bym podobnie odebrała, bo jaki był ku temu powód? Ze nie postanowiłaś na swoich odnośnie knajpy to chcesz po prostu foszka rzucić żeby następnym razem sobie przemyślał co robi ?
8 2022-03-30 00:10:29 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-03-30 01:04:07)
Znajac strzepy zdarzenia bede bronil samczego frontu.
po 1 przeciez ten facet cos tam soba juz reprezentowal wiec chyba z kretynem czy debilem i bufonem bys sie nie umowila 2 raz.
po 2 gie. spotykacie sie razem a ty strzelasz focha ze ja tu chce jesc bo lubie i robimy to co ja lubie potem krecisz tylkiem przed nim...moze przeanalizowal ze ten pupal nie wart staran.
po 3. moze chlopina styrany dniem i marzyl o soczystym miesku od rana a tu np pokazala sie wizja jakis mokrych wiorow bez glutenu dla wegan gdzie polowa menu udaje cos czym nie jest i juz mu qurwik w oku strzelil. A zapewne raz juz tam jadl i moze po czesie wyproznial sie dalej niz widzial.
po 4. nie wiemy co dzialo sie przed tym wyborem miejsca zagrychy moze faceta wkurzalas czyms innym np niezdecydowaniem b dlugo albo czyms innym ...zagotowal sie w srodku jak czajniczek ...no i musial wkoncu cos odgwizdac.
Spotykałam się z takim jednym co jak na wycieczkę pojechaliśmy i nie podobało mu się, że w Londynie (czaicie) trzeba było się trochę nadreptać, uznał, że jestem niezorganizowana bo on by chciał chyba abym limuzynę od hotelu do miejsca docelowego załatwiła najlepiej, a nie tu metrem, przejść się, 8 przystanków autobusem, spacer… to też mi tak wyszedł przede mnie… i albo do dupy nakopać takiemu, albo zostawić w pizdu, niech się sam lepiej organizuje. Trzeba było tak zrobić. A ja głupia podbiegłam do niego i zabawa w psychoanalizę
Moim zdaniem facet dobrze zrobił. Po co miał gryźć zęby mając przed oczami czyjś obrażony o pierdołę ZAD!
Znaliście się krótko, szybko przeprowadziliście test jak to by było naprawdę - okazuje sie, że oboje nie macie w sobie chęci uginania się pod wpływem drugiej osoby. Nie zachowałaś się specjalnie taktownie, no i trafiłaś na kogoś, kto nie ma ochoty w ten sposób załatwiać spraw. Myślę, że to super że nie straciliście czasu.