Czy ktoś z was też tak ma ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy ktoś z was też tak ma ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: Czy ktoś z was też tak ma ?

Witam wszystkich . Piszę do was z pewną sprawą bo od kilku dni nie daje mi to spokoju . Jestem w czwartym dłuższym związku w swoim życiu i zauważyłam pewną istotna dla mnie rzecz . Chodzi o rodzinę mojego chłopaka. Zacznę od początku żeby nakreślić co mam na myśli. Kiedy byłam ze swoim pierwszym chłopakiem wiadomo po jakimś czasie poznałam jego rodzinę , matkę ojca brata itd. Nie powiem bo na prawdę swobodnie czułam się w ich towarzystwie , byli sympatyczni, traktowali mnie dobrze z szacunkiem , z mamą mojego chłopaka mogłam gadać o wszystkim , byłam otwarta i ciepła , czułam się jak u siebie w domu.  Kiedy byłam z drugim chłopakiem ta sama sytuacja poznanie rodziny , później jakieś wspólne obiadki święta no i tu już zauważyłam że mają do mnie jakiś dystans , że to nie jest taka otwartość jak ze strony rodziców wcześniejszego chłopaka , czułam się przy nich jak kołek- nie bardzo było o czym rozmawiać , widać było że oni nie są mną zachwyceni . Po zakończeniu związku jak się okazało chłopak powiedział mi słowa " widzisz jednak mój ojciec miał rację że nie jesteś dziewczyną dla mnie " .... Trochę słabo , bo okazało się że im nie odpowiadałam ale chyba tworzyłam związek z chłopakiem a nie z jego rodzicami . Teraz obecna sytuacja - narzeczony , związek pięcioletni i znowu Ci rodzice - a raczej mama chłopaka , ojciec zmarł kilka lat temu . Z moich wniosków wynika że nie dość że żyje jeszcze starymi schematami typu ślub, dziecko i wspólny dom to na dodatek traktuje mojego chłopaka jako najlepszego synka jakiego ma - chociaż ma jeszcze dwóch . Tamci oboje po ślubie z dziećmi mają własne domy . Mój po rozwodzie , nie ma dzieci , jedyne co ma z byłego małżeństwa to dom który budowali wspólnie z byłą żoną jednak nie został całkowicie wykończony ale mniejsza o to - są po rozwodzie . Chodzi mi o to że za każdym razem kiedy jadę do domu rodzinnego mojego chłopaka to czuję się tam źle . Mam wrażenie to samo co poprzednio że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla mojego faceta . Czuje jakbym nie spełniała jej oczekiwań na temat wymarzonej laski jaka powinna być przy jej synku . A że traktuje to jako ukochanego synka to nic tylko go w ramki oprawić i powiesić na ścianie i się przyglądać . Czuje się tam niezauważana , kiedy rozmawiają to poruszają takie tematy na które ja nie mam szansy się wypowiedzieć bo rozmawiają o swoich sąsiadach , wspominają stare czasy jak to wyglądają u nich wesela kiedyś i jak to było kiedyś ogólnie super. Ja jestem dziewięć lat młodsza od niego więc trochę się różni nasze dzieciństwo . Kolejna sprawa to to, że nigdy nikt nie zapytał co tam u mnie jak się czuje, wiecie takie podstawowe pytania żeby wykazać że jednak ktoś się interesuje a tu nic . Jak tam jesteśmy to oni gadają a ja siedzę jak kołek i tylko słucham tej samej rozmowy po raz setny . Następna sprawa to dzieci . Ja nie chcę ich mieć , nie czuje się na siłach żeby teraz moc wychowywać dziecko , nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała urodzić , nie myślę o tym na razie . Ustaliliśmy z chłopakiem że na razie nic w tym temacie nie działamy bo nie chcemy jeszcze się wpakować w obowiązki . Było to powiedziane jego matce bo ciągle zagadywała kiedy my będziemy mieć dziecko . Parę razy mój facet pojechał sam do swojego domu bo ja zwyczajnie nie chciałam tak jak pisałam czuję się tam źle . Jak się okazało kiedy mnie przy nim nie ma to jego matka nadal gada z nim na temat dzieci pomimo tego co było jej powiedziane tak jakby bez mojej obecności próbowała jakoś na niego wpłynąć . Niby on mówił jej to samo że nie chcemy mieć dzieci ale szczerze ? Jakoś w to nie wierzę , wydaje mi się że mógł mówić jej coś innego bo jego mamusia też jest dla niego najważniejsza i żeby jej nie zawieść to mógł powiedzieć inną wersję . Boli mnie to że poruszane są dziwne tematy podczas kiedy mnie tam nie ma . Kolejna sprawa ? Kiedy również mnie nie było to jego matka zaczęła opowiadać o jakichś tam ludziach , sąsiadach którzy kilka lat po rozwodzie zeszli się ze sobą bo tak strasznie się kochali . I co znowu przypadek ? Mój jest po rozwodzie tak jak pisałam mają dom i ja już odebrałam to jako nastawianie mojego faceta na jego byłą żonę ... Zaczynam się martwić bo to nie w porządku.  Dlaczego kiedy tam jestem jakoś w temacie dzieci milczą oraz nie poruszają takich dziwnych tematów jak wyżej napisałam ? Co o tym myślicie ? Czy ktoś z was tak miał lub ma ? Oczywiście mój facet powiedział że nie rozumie dlaczego źle się tam czuję że nikt nie dał mi do zrozumienia że powinnam się tak czuć . Może i tak ale moim zdaniem nikt też nie okazał mi tego że jestem kimś istotnym , nie ma jakiejś takiej czułości sympatii w ich domu , czegoś takiego że obcy człowiek przychodzi do ich domu i że można tam się czuć mile widzianym i bezpiecznym .

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

Jak sama zauważyłaś, normalne zdrowe relacje z rodzicami są naprawdę rzadkie. Ponieważ ludzi zdrowych emocjonalnie jest mało. A biologia ma w 4 literach kto zostaje rodzicem, ważne byśmy się rozmnażali. Teraz wszystko zależy od tego jak zachowuje się twój partner, bo jeśli widzisz, że nie umie stanąć po swojej i twojej stronie. To jakby przyszły dzieci to będzie pozamiatane.
Pytanie też ile razy spotykacie się z mamą, czy jego matka ma swoje sprawy i życie, czy uważa, że to syn powinien jej to zapewniać.

3 Ostatnio edytowany przez Aneczka_296 (2022-03-11 11:32:34)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Ajko napisał/a:

Jak sama zauważyłaś, normalne zdrowe relacje z rodzicami są naprawdę rzadkie. Ponieważ ludzi zdrowych emocjonalnie jest mało. A biologia ma w 4 literach kto zostaje rodzicem, ważne byśmy się rozmnażali. Teraz wszystko zależy od tego jak zachowuje się twój partner, bo jeśli widzisz, że nie umie stanąć po swojej i twojej stronie. To jakby przyszły dzieci to będzie pozamiatane.
Pytanie też ile razy spotykacie się z mamą, czy jego matka ma swoje sprawy i życie, czy uważa, że to syn powinien jej to zapewniać.


Jeśli chodzi o mojego partnera to przy mnie mówi że nie chce dzieci tak jak ja ale nie wierzę do końca że mówi to samo swojej mamie kiedy jest z nią sam na sam . Myślę że może być tam wersja typu " nie teraz , trzeba zarobić trochę pieniędzy żeby móc utrzymać później dziecko " . A mi mówi że takie życie jakie ma dotychczas mu odpowiada . Podslyszałam kiedyś też ich rozmowę przez telefon oczywiście znowu zeszło na temat dzieci i mój facet mówił właśnie to co napisałam wyżej , że najpierw musi trochę zarobić , zaczął dopiero pracować w Polsce bo nie dawno wróciliśmy z zagranicy i takie gadanie , nawijanie makaronu na uszy zamiast powiedzieć wprost jasnoniebieski stanowczo że " nie będziemy mieć dzieci " . Zachowuje się tak jakby bał się powiedzieć swoje zdanie , powiedzieć prawdę a dając jej caly czas nadzieję że jednak w końcu będziemy mieć dziecko za jakiś czas to ten temat nigdy się nie skończy .

A jeśli chodzi o jego matkę to ona pracuje , opiekuje się DZIECKIEM jakiejś rodziny więc zajęcie ma . Bardziej chodzi u niej o pogląd tego typu , że jej najlepszy synek też powinien życie sobie ułożyć według JEJ schematu a nie swojego bo tak trzeba . Nie powiem ja odbiegam od idealnej kobiety , bo mam tatuaże, kolczyki, nie chce żyć jak typowa kura domowa , nie mamy wybudowanego domu tylko wynajmujemy mieszkanie , dzieci też nie chcę mieć ze względu na swoją sytuację w dzieciństwie wiem że to nie dla mnie a przede wszystkim nie lubię dzieci , mam prawo przecież, nie każdy za dziećmi przepada . Widzę po sobie kiedy przyjeżdżają właśnie do nich do domu dzieci z ich rodziny że ja nie potrafię się z nimi obejść i już .

4

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

No to teraz pewnie zadajesz sobie pytanie, komu partner mówi prawdę tobie, czy mamie?

5

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Aneczka_296 napisał/a:

Nie powiem ja odbiegam od idealnej kobiety , bo mam tatuaże, kolczyki, nie chce żyć jak typowa kura domowa , nie mamy wybudowanego domu tylko wynajmujemy mieszkanie , dzieci też nie chcę mieć ze względu na swoją sytuację w dzieciństwie wiem że to nie dla mnie a przede wszystkim nie lubię dzieci , mam prawo przecież, nie każdy za dziećmi przepada . Widzę po sobie kiedy przyjeżdżają właśnie do nich do domu dzieci z ich rodziny że ja nie potrafię się z nimi obejść i już .

Z tego opisu wyłania się portret mocno zasadniczej osoby. Czym więcej zasad tym mniej elastyczności. To może sprawiać, że trudno Ci nawiązywać kontakty i rozumieć przekonania innych osób.
Matka chłopaka ma inne przekonania co w życiu jest ważne. Przy usztywnieniu swojego stanowiska trudno Wam o tym rozmawiać. Ty wręcz nie chcesz, by ktokolwiek mógł te tematy poruszać, skoro raz podjęłaś decyzję.
Jego matka stosuje się do zasady w Twojej obecności, ale to nie pozbawia jej prawa by dbać o dobro syna, jeśli jest przekonana o swojej racji.
Masz prawo decydować o swoim życiu, a chłopak ma prawo zdecydować o swoim. Każda z Was chce wpłynąć na jego decyzję i dlatego każda z Was robi to gdy jest z nim sama. To naturalne i zrozumiałe.

6 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-03-11 12:24:42)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

A wyobraź sobie teraz taką sytuację, że Twój partner zmienia zdanie i mówi, że on CHCE mieć dzieci. Bo MA prawo zmienić zdanie.

I co wtedy?

Wojna? Ciche dni? Karanie partnera brakiem sexu? Wymuszanie zmiany decyzji?

7

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
123Sprawdzam napisał/a:

A wyobraź sobie teraz taką sytuację, że Twój partner zmienia zdanie i mówi, że on CHCE mieć dzieci. Bo MA prawo zmienić zdanie.

I co wtedy?

Wojna? Ciche dni? Karanie partnera brakiem sexu? Wymuszanie zmiany decyzji?

Myślę że raczej byśmy się rozstali zwłaszcza że coś było ustalone i dogadywane wiele razy . Po prostu nie mogłabym być z kimś kto zmienia decyzje co pięć minut bo nie czułabym się bezpiecznie .

8 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-03-11 14:12:06)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Aneczka_296 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

A wyobraź sobie teraz taką sytuację, że Twój partner zmienia zdanie i mówi, że on CHCE mieć dzieci. Bo MA prawo zmienić zdanie.

I co wtedy?

Wojna? Ciche dni? Karanie partnera brakiem sexu? Wymuszanie zmiany decyzji?

Myślę że raczej byśmy się rozstali zwłaszcza że coś było ustalone i dogadywane wiele razy . Po prostu nie mogłabym być z kimś kto zmienia decyzje co pięć minut bo nie czułabym się bezpiecznie .

To może pora już się rozstać? Bo Ty nie chcesz dzieci, a on na razie nie chce. Daj mu szansę znaleźć partnerkę z podobnym podejściem.

Edit. W pierwszym poście piszesz, że ustaliłaś z nim, że JESZCZE nie chcecie. Więc on ma pełne prawo stwierdzic za jakiś czas, że JUŻ chce.

9 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-03-11 14:18:05)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

Szczerze to myślę że jesteś ciut przewrażliwiona. Bo opowiedziała o jakiejś parze która wróciła do siebie po rozwodzie, to Ty już uważasz że ona chce by jej syn wrócił do ex żony. big_smile Założę się że opowiadała mnóstwo innych historii,a tylko tej się uczepiłaś.

Trucie dupy o dziecko to jest domena wielu matek. Czemu traktujesz to personalnie? Ja wręcz uważam że skoro ona chce żeby z TOBĄ miał dziecko, to znaczy ze nie nie jestes według niej taka zła jak Ty sądzisz.

Opowiadanie o dzieciństwie lub ludziach których nie znasz? Kolejna normalna rzecz. Np. mój mąż zawsze marudzi że z mamą gadamy o obcych mu ludziach a on musi słuchać. Jak byliśmy u niego w domu, miałam to samo uczucie.
Nie da się cały czas rozmawiać o Was, Waszym związku czy np. sytuacji politycznej. To normalne że gadają także o rzeczach które Cię nie dotyczą.

Robisz błąd że nie jeździsz do niej. Uważam że to Ty dolewasz oliwy do ognia.

10

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Lady Loka napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

A wyobraź sobie teraz taką sytuację, że Twój partner zmienia zdanie i mówi, że on CHCE mieć dzieci. Bo MA prawo zmienić zdanie.

I co wtedy?

Wojna? Ciche dni? Karanie partnera brakiem sexu? Wymuszanie zmiany decyzji?

Myślę że raczej byśmy się rozstali zwłaszcza że coś było ustalone i dogadywane wiele razy . Po prostu nie mogłabym być z kimś kto zmienia decyzje co pięć minut bo nie czułabym się bezpiecznie .

To może pora już się rozstać? Bo Ty nie chcesz dzieci, a on na razie nie chce. Daj mu szansę znaleźć partnerkę z podobnym podejściem.

Edit. W pierwszym poście piszesz, że ustaliłaś z nim, że JESZCZE nie chcecie. Więc on ma pełne prawo stwierdzic za jakiś czas, że JUŻ chce.


Może źle opisałam w takim razie - stwierdziliśmy oboje że nie chcemy mieć dzieci i może nie będziemy ich mieli w ogóle . Dlaczego z waszych odpowiedzi wynika na to że to ja jestem ta zła że niby ja tylko nie chce skoro on mówi to samo - że nie chce . Ale mamusi mówi inaczej że na razie jeszcze nie , o to mi chodzi .
Zresztą w powyższym komentarzu ktoś źle mnie odebrał , to że mam tatuaże i kolczyki to nie znaczy że chodzę w skórach , jestem heavy metalowcem i noszę glany , jestem normalna dziewczyna z wyglądu i nie jestem żadną indywidualistką. Stereotypy rządzą .

11

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
madoja napisał/a:

Szczerze to myślę że jesteś ciut przewrażliwiona. Bo opowiedziała o jakiejś parze która wróciła do siebie po rozwodzie, to Ty już uważasz że ona chce by jej syn wrócił do ex żony. big_smile Założę się że opowiadała mnóstwo innych historii,a tylko tej się uczepiłaś.
Trucie dupy o dziecko to jest domena wielu matek. Czemu traktujesz to personalnie? Ja wręcz uważam że skoro ona chce żeby z TOBĄ miał dziecko, to znaczy ze nie nie jestem według niej taka zła jak Ty sądzisz.
Opowiadanie o dzieciństwie lub ludziach których nie znasz? Kolejna normalna rzecz. Np. mój mąż zawsze marudzi że z mamą gadamy o obcych mu ludziach a on musi słuchać. Jak byliśmy u niego w domu, miałam to samo uczucie.
Nie da się cały czas rozmawiać o Was, Waszym związku czy np. sytuacji politycznej. To normalne że gadają także o rzeczach które Cię nie dotyczą.

Robisz błąd że nie jeździsz do niej. Uważam że to Ty dolewasz oliwy do ognia.

Być może i dolewam oliwy do ognia ale z drugiej strony po co mam tam jeździć skoro czuje się jakby mnie nie było ? Nie będę robić za dodatek do mojego faceta bo przyjezdzamy tam razem a oni widzą tylko jego . To normalne że stoimy razem w ogrodzie , oni mieszkają płot w płot z sąsiadami , nagle podchodzi sąsiad do płotu i wita się z nim , cześć K. Co tam słychać i mój sobie idzie z nim pogadać zostawiając mnie na środku ogrodu samą i nawet nie mówi chodź pogadamy z wujkiem ? Trochę niegrzeczne prawda ? Albo spotykamy mnóstwo jego znajomych w sklepie a on nigdy mnie nikomu nie przedstawia , oni gadają a ja stoję jak widły w gnoju ... To jest w porządku ?

12

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Aneczka_296 napisał/a:

Być może i dolewam oliwy do ognia ale z drugiej strony po co mam tam jeździć skoro czuje się jakby mnie nie było ? Nie będę robić za dodatek do mojego faceta bo przyjezdzamy tam razem a oni widzą tylko jego . To normalne że stoimy razem w ogrodzie , oni mieszkają płot w płot z sąsiadami , nagle podchodzi sąsiad do płotu i wita się z nim , cześć K. Co tam słychać i mój sobie idzie z nim pogadać zostawiając mnie na środku ogrodu samą i nawet nie mówi chodź pogadamy z wujkiem ? Trochę niegrzeczne prawda ? Albo spotykamy mnóstwo jego znajomych w sklepie a on nigdy mnie nikomu nie przedstawia , oni gadają a ja stoję jak widły w gnoju ... To jest w porządku ?

No to Ty miej pretensje do swojego faceta, a nie do jego matki.

13

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
madoja napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:

Być może i dolewam oliwy do ognia ale z drugiej strony po co mam tam jeździć skoro czuje się jakby mnie nie było ? Nie będę robić za dodatek do mojego faceta bo przyjezdzamy tam razem a oni widzą tylko jego . To normalne że stoimy razem w ogrodzie , oni mieszkają płot w płot z sąsiadami , nagle podchodzi sąsiad do płotu i wita się z nim , cześć K. Co tam słychać i mój sobie idzie z nim pogadać zostawiając mnie na środku ogrodu samą i nawet nie mówi chodź pogadamy z wujkiem ? Trochę niegrzeczne prawda ? Albo spotykamy mnóstwo jego znajomych w sklepie a on nigdy mnie nikomu nie przedstawia , oni gadają a ja stoję jak widły w gnoju ... To jest w porządku ?

No to Ty miej pretensje do swojego faceta, a nie do jego matki.

Boże kochany ale o matkę też chodzi przeczytajcie dokładnie post ok ?

14

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

Zresztą wracając do tematu tego że rzadko tam przyjeżdżam to z tego co wiem jego była żona była tam na prawdę rzadko i problemu nie było . A dlaczego ? Bo była jego żoną bo budowali dom i chcieli mieć dziecko .

15

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Aneczka_296 napisał/a:
madoja napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:

Być może i dolewam oliwy do ognia ale z drugiej strony po co mam tam jeździć skoro czuje się jakby mnie nie było ? Nie będę robić za dodatek do mojego faceta bo przyjezdzamy tam razem a oni widzą tylko jego . To normalne że stoimy razem w ogrodzie , oni mieszkają płot w płot z sąsiadami , nagle podchodzi sąsiad do płotu i wita się z nim , cześć K. Co tam słychać i mój sobie idzie z nim pogadać zostawiając mnie na środku ogrodu samą i nawet nie mówi chodź pogadamy z wujkiem ? Trochę niegrzeczne prawda ? Albo spotykamy mnóstwo jego znajomych w sklepie a on nigdy mnie nikomu nie przedstawia , oni gadają a ja stoję jak widły w gnoju ... To jest w porządku ?

No to Ty miej pretensje do swojego faceta, a nie do jego matki.

Boże kochany ale o matkę też chodzi przeczytajcie dokładnie post ok ?

No ja czytałam, a dalej jak byk uważam, że większość winy ponosi Twój facet. Sama przrczytaj post tu zacytowany. To matki wina, że on Cię znajomym nie przedstawia? Matki wina, że jej nie powie, że nie chcecie dzieci? Zresztą ja w analogicznej sytuacji też mówiłabym że jeszcze nie, zamiast wygłaszać kategorycznie, że nigdy. Bo po co?
A Ty to swoją drogą jesteś upierdliwa i czepialska. Jak jedziesz do nich i siedzisz jak kołek, to o czym mają z Tobą roznawiać?

16 Ostatnio edytowany przez Aneczka_296 (2022-03-11 14:58:00)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Lady Loka napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:
madoja napisał/a:

No to Ty miej pretensje do swojego faceta, a nie do jego matki.

Boże kochany ale o matkę też chodzi przeczytajcie dokładnie post ok ?

No ja czytałam, a dalej jak byk uważam, że większość winy ponosi Twój facet. Sama przrczytaj post tu zacytowany. To matki wina, że on Cię znajomym nie przedstawia? Matki wina, że jej nie powie, że nie chcecie dzieci? Zresztą ja w analogicznej sytuacji też mówiłabym że jeszcze nie, zamiast wygłaszać kategorycznie, że nigdy. Bo po co?
A Ty to swoją drogą jesteś upierdliwa i czepialska. Jak jedziesz do nich i siedzisz jak kołek, to o czym mają z Tobą roznawiać?

Przeczytaj dlaczego siedzę jak kołek . Bo poruszają tematy które mnie nie dotyczą o których nie mam pojęcia .  Co mam się wypowiedzieć  na temat sąsiada który  na wesele trzydzieści lat temu przebrał się za  konia ? Albo co mam mówić na temat ich sąsiadów skoro ich kompletnie nie znam ?  Natomiast Matka porusza tematy naszego związku kiedy mnie akurat nie ma. Dlaczego jak jestem to o tym nie rozmawia tylko na osobności z nim ? Trochę słabo

17

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
Aneczka_296 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:

Boże kochany ale o matkę też chodzi przeczytajcie dokładnie post ok ?

No ja czytałam, a dalej jak byk uważam, że większość winy ponosi Twój facet. Sama przrczytaj post tu zacytowany. To matki wina, że on Cię znajomym nie przedstawia? Matki wina, że jej nie powie, że nie chcecie dzieci? Zresztą ja w analogicznej sytuacji też mówiłabym że jeszcze nie, zamiast wygłaszać kategorycznie, że nigdy. Bo po co?
A Ty to swoją drogą jesteś upierdliwa i czepialska. Jak jedziesz do nich i siedzisz jak kołek, to o czym mają z Tobą roznawiać?

Przeczytaj dlaczego siedzę jak kołek . Bo poruszają tematy które mnie nie dotyczą o których nie mam pojęcia .  Co mam się wypowiedzieć  na temat sąsiada który  na wesele trzydzieści lat temu przebrał się za  konia ? Albo co mam mówić na temat ich sąsiadów skoro ich kompletnie nie znam ?  Natomiast Matka porusza tematy naszego związku kiedy mnie akurat nie ma. Dlaczego jak jestem to o tym nie rozmawia tylko na osobności z nim ? Trochę słabo

No normalny człowiek w takiej sytuacji rzuci neutralną uwagę i odbije zmianą tematu. A sąsiadów mogłabyś poznać. Poza tym oni Cię pewnie zupełnie nie znają  bo się nie dałaś poznać. Moja teściowa dzwoni do mnie czasami i opowiada o koleżankach z pracy, których nie znam. I co z tego? Przytaknę, skomentuję i temat leci.


I czemu miałaby z Tobą poruszać temat Waszego związku? Rozmawia o tym ze swoim synem jako matka.
Czepiasz się, serio. Ta kobieta nic Ci złego nie zrobiła.

18

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

Może trochę szukasz dziury w całym...
Sama mogłaś podejść do sąsiada zza płotu, przedstawić się i zagaić rozmowę...
Jak mama mu truje o dziecku, to dobrze, że jej tak mówi, zresztą niech mowi jej co chce, nie powinaś się tym przejmować.
Być może za bardzo jest związany z matką i to Cię denerwuje, ale tego nie zmienisz.
Ważna jest wasza wzajemna relacja.

19

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?

Odnoszę wrażenie, że matkę chłopaka traktujesz trochę jak rywalkę, a to się wyczuwa, być może stąd Wasze raczej oziębłe stosunki.
Równocześnie, kiedy tam jesteś, wydajesz się być nieco uwieszona na swoim partnerze, choć przecież sama mogłabyś w jakiś sposób włączyć się do rozmowy, zagadać, o coś zapytać, a nawet w sytuacji spotkania z osobami trzecimi zaproponować "może nas sobie przedstawisz, chętnie poznam twoich znajomych".
I z jednej strony rozumiem, że w opisanych sytuacjach możesz czuć się niekomfortowo, a z drugiej sama masz naprawdę wiele możliwości, aby to jakoś poprawić.

Na koniec dodam, że dobrze byłoby otwarcie porozmawiać z chłopakiem, powiedzieć co Cię boli, co Ci się nie podoba i jakie masz oczekiwania. Być może on nie jest pewnych rzeczy świadomy, a wiedząc jak Ty to odbierasz, to i owo zmieni. Jeśli nie, to czas poważnie zastanowić się co dalej, bo to wszystko wywołuje w Tobie rozżalenie i będzie Was coraz bardziej od siebie oddalać.

20 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-03-11 21:13:50)

Odp: Czy ktoś z was też tak ma ?
wieka napisał/a:

Sama mogłaś podejść do sąsiada zza płotu, przedstawić się i zagaić rozmowę...

To samo pomyślałam. Rozśmieszył mnie trochę ten fragment że autorka chce żeby jej narzeczony - zawołany przez sąsiada zza płotu - spytał ją o zgodę i zaproponował że podejdą.
Oczywiście że on podchodzi, a Ty powinnaś podejść z nim! Miałabym właśnie na jego miejscu za złe, że jesteś takim gburem, że stoisz obrażona w tym ogrodzie i robisz mi wstyd.

Jesteście ze sobą 5 lat! A Ty zachowujesz się jakbyście byli razem 2 tygodnie i wstydzisz się podejść do kogoś z kim on rozmawia. Na tym etapie - po 5 latach - powinnaś znać jego sąsiadów i gadać z nimi swobodnie. Z Twoich postów wynika że jesteś nabzdyczoną księżniczką.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy ktoś z was też tak ma ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024