Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

1

Temat: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Zakładam ten wątek w opozycji do tego bardzo podobnego:)

Ostatnio bardzo zastanawiam się czy można aż tak bardzo onieśmielić mężczyznę swoją osobą, urodą, charakterem, że woli on się wycofać, albo nawet sabotować możliwość stworzenia jakiejś relacji z kobietą. Podkreślam, że nie chodzi tu tylko o mnie, autorkę wątku, ale też o wiele kobiet we współczesnym świecie. Naprawdę dostrzegam wokół siebie wiele urodziwych, zaradnych kobiet, które nijak nie mogą sobie ułożyć życia. (Szczerze to ja też się zaliczam do tej grupy.) Są to kobiety bardzo silne, ale i wrażliwe, które mimo wszystko ida do przodu i radzą sobie, nie oczekują niczego i nie są roszczeniowe. Wysłuchałam wiele historii i tak sobie myślę, że panowie chyba nie wiedzą czego chcą. Kiedy kobieta jest atrakcyjna fizycznie i psychicznie to niby super, ale później się okazuje, że ma zbyt wiele do powiedzenia. Ale skolei kobieta bluszcz nie jest atrakcyjna w zaden sposób, a szybciej znaleźć jej adoratora.
Powiem tak mam 37 lat i o mężczyznach chyba nie wiem nic... Może wreszcie czegoś tu się nauczę...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Co znaczy sabotować?

Nie odpowiadam za wielu ludzi(bez podziału na płeć), którzy są niezdecydowani, bo teraz takich pełno, Taki urok dzisiejszych czasów.

Natomiast odnoszę wrażenie, że za każdym indywidualnym przypadkiem się coś kryje i ciężko tu szukać ogólnych reguł.
Może komuś jest po prostu wygodniej, lepiej czy spokojniej żyć samemu? Może skupia się w znaczenej większości na zupełnie innych sprawach? Myślę, że każda osoba, jeśli jej nie wychodzi, zaczyna sobie dopowiadać, że coś z nią nie tak, bo nikt jej nie chce i widzi od razu niedoszłego partnera w ramionach innej/innego..
Często też ta presja wychodzi z zewnątrz, bo zbyt zwracamy uwagę na otoczenie labo wręcz idziemy za ciosem.

3

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Przyznam, że jak widzę/słyszę takie założenia jak tutaj, czyli: "kobieta tak atrakcyjna pod każdym względem (uroda, charakter, intelekt), że aż płoszy facetów", to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jakiś taki sposób na samopocieszenie, osłodzenie sobie porażek związkowych. Bo na pewno przyjemniej jest wierzyć w to, że jest się cudowną kobietą (tylko ci faceci to tchórze tongue) niż rozważać ewentualne wady, które - jak dotąd - uniemożliwiały stworzenie szczęśliwego związku.

Nie wykluczam, oczywiście, że czasem się trafi jakiś pan, który sobie pomyśli, że ooo, u tej to nie ma szans. Tylko raczej mało prawdopodobne, żeby trafiać na samych takich. Zwłaszcza że zazwyczaj wraz z rozwojem relacji czujemy się coraz swobodniej/pewniej w swoim towarzystwie, więc stawiam, że taki mężczyzna prędzej odpuściłby na starcie (tak, że ona by nawet nie wiedziała) niż już po jakimś czasie. Pogłębiająca się znajomość raczej upewniałaby go w tym, że jest wystarczająco fajny dla tej super kobiety, a onieśmielenie by się zmniejszało wraz z czasem trwania związku (a nie rosło aż do panicznej ucieczki, sabotażu itd.).

Z drugiej strony istnieją mężczyźni, którzy źle znoszą np. wyższą pozycję zawodową czy lepsze zarobki kobiety. Ale znowu: jak bardzo prawdopodobne, że taka babka za każdym razem wybierze sobie faceta, który tak bardzo nie będzie sobie radził z kompleksami, że aż rozwali związek?

4

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Akurat z zarobkami to bardzo często Panie kręcą nosem, jak facet zarabia mniej. Ile mniej, to już bywa różnie. Ja bym się czuł nieswojo, jakby kobieta miała zarabiać powiedzmy koło 5 czy 10 razy więcej, ale +/- po równo czemu nie? Gorzej, jeśli ona oczekuje, że to ja mam koniecznie zarabiać ZNACZNIE więcej od niej..Wtedy już syrenka by zaczęła wyć głośno smile

5

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
SaraS napisał/a:

Przyznam, że jak widzę/słyszę takie założenia jak tutaj, czyli: "kobieta tak atrakcyjna pod każdym względem (uroda, charakter, intelekt), że aż płoszy facetów", to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jakiś taki sposób na samopocieszenie, osłodzenie sobie porażek związkowych. Bo na pewno przyjemniej jest wierzyć w to, że jest się cudowną kobietą (tylko ci faceci to tchórze tongue) niż rozważać ewentualne wady, które - jak dotąd - uniemożliwiały stworzenie szczęśliwego związku.

Nie wykluczam, oczywiście, że czasem się trafi jakiś pan, który sobie pomyśli, że ooo, u tej to nie ma szans. Tylko raczej mało prawdopodobne, żeby trafiać na samych takich. Zwłaszcza że zazwyczaj wraz z rozwojem relacji czujemy się coraz swobodniej/pewniej w swoim towarzystwie, więc stawiam, że taki mężczyzna prędzej odpuściłby na starcie (tak, że ona by nawet nie wiedziała) niż już po jakimś czasie. Pogłębiająca się znajomość raczej upewniałaby go w tym, że jest wystarczająco fajny dla tej super kobiety, a onieśmielenie by się zmniejszało wraz z czasem trwania związku (a nie rosło aż do panicznej ucieczki, sabotażu itd.).

Z drugiej strony istnieją mężczyźni, którzy źle znoszą np. wyższą pozycję zawodową czy lepsze zarobki kobiety. Ale znowu: jak bardzo prawdopodobne, że taka babka za każdym razem wybierze sobie faceta, który tak bardzo nie będzie sobie radził z kompleksami, że aż rozwali związek?

To nie chodzi o kobiety idealne, ach i och i te, które uważają się za ósmy cud świata. Chodzi o normalne dziewczyny/kobiety, ogarnięte, mające jakiś cel, wykształcenie itp.

6

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Sytuacja z tego roku.
Umówilem się z dziewczyną bardzo piekną na spotkaniu nawet dobrze się rozmawiało chociaż nie idealnie.
Z początku czułem się onieśmielony bo wyglądała cudnie aż można podziwiać mozna było jej urodę i wyczuła to ze się lekko zaczerwienilem ale to z zachwytu:)
Ale w czasie rozmowy w której się okazało ze jest szaloną pasjonatką motocykli jak i szybszej jazdy oraz to ma masę kolegów a brak koleżanek bardzo mnie odstraszył. Bo czułbym się nie swoją jakbym powiedzmy jesteśmy razem, mieszkamy a wracam z pracy a w garażu powiedzmy sami panowie  lub w mieszkaniu zamiast gadać o ludziach i plotkować tongue to by się słyszało o silnikach oleju itd.
Kobieta która ma samych kolegów w dodatku jesy piękna jakoś przeraża mnie.

7

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Prawdziwej tygrysicy kroku dotrzyma tylko prawdziwy tygrys. Leniwe dachowce i wyliniałe kanapowce odpadają w przedbiegach wink

8 Ostatnio edytowany przez assassin (2022-03-06 22:09:53)

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
Agnes76 napisał/a:

Prawdziwej tygrysicy kroku dotrzyma tylko prawdziwy tygrys. Leniwe dachowce i wyliniałe kanapowce odpadają w przedbiegach wink

Zawsze może się sparować z inną tygrysicą lol

LenaLu napisał/a:

Zakładam ten wątek w opozycji do tego bardzo podobnego:)

Ostatnio bardzo zastanawiam się czy można aż tak bardzo onieśmielić mężczyznę swoją osobą, urodą, charakterem, że woli on się wycofać, albo nawet sabotować możliwość stworzenia jakiejś relacji z kobietą. Podkreślam, że nie chodzi tu tylko o mnie, autorkę wątku, ale też o wiele kobiet we współczesnym świecie. Naprawdę dostrzegam wokół siebie wiele urodziwych, zaradnych kobiet, które nijak nie mogą sobie ułożyć życia. (Szczerze to ja też się zaliczam do tej grupy.) Są to kobiety bardzo silne, ale i wrażliwe, które mimo wszystko ida do przodu i radzą sobie, nie oczekują niczego i nie są roszczeniowe. Wysłuchałam wiele historii i tak sobie myślę, że panowie chyba nie wiedzą czego chcą. Kiedy kobieta jest atrakcyjna fizycznie i psychicznie to niby super, ale później się okazuje, że ma zbyt wiele do powiedzenia. Ale skolei kobieta bluszcz nie jest atrakcyjna w zaden sposób, a szybciej znaleźć jej adoratora.
Powiem tak mam 37 lat i o mężczyznach chyba nie wiem nic... Może wreszcie czegoś tu się nauczę...

Hipergamia się kłania. Dla tych superwomen zwyczajny facet nie istnieje i tyle, więc pole wyboru mają mocno ograniczone do mężczyzn ze swojej półki, a we współczesnym świecie jest ich mniej niż kobiet.

9 Ostatnio edytowany przez jmox (2022-03-06 22:11:12)

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
Agnes76 napisał/a:

Prawdziwej tygrysicy kroku dotrzyma tylko prawdziwy tygrys. Leniwe dachowce i wyliniałe kanapowce odpadają w przedbiegach wink

Masz rację.
Ale takich tygrysów jest ułamek procenta.
Poza tym juz po dwóch związkach była wiec mozna wiele dopowiedzieć ....

Poza tym kot by dotrzymał kroku takiej kobiecie

10

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
assassin napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Prawdziwej tygrysicy kroku dotrzyma tylko prawdziwy tygrys. Leniwe dachowce i wyliniałe kanapowce odpadają w przedbiegach wink

Zawsze może się sparować z inną tygrysicą lol

No i o to chodzi smile
Nie każdy mężczyzna udźwignie sukcesy swojej kobiety. Musi mieć na tyle wysokie poczucie własnej wartości, żeby jej osiągnięcia nie wzbudzały w nim kompleksów.

11

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
jmox napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Prawdziwej tygrysicy kroku dotrzyma tylko prawdziwy tygrys. Leniwe dachowce i wyliniałe kanapowce odpadają w przedbiegach wink

Masz rację.
Ale takich tygrysów jest ułamek procenta.
Poza tym juz po dwóch związkach była wiec mozna wiele dopowiedzieć ....

Poza tym kot by dotrzymał kroku takiej kobiecie

Mężczyzna spokojny, zrównoważony i z wysokim poczuciem wartości.
To poczucie wartości musi się opierać na realnych podstawach jak zaradność i pracowitość. Człowiek który szanuje siebie i innych, i nie ulega cudzym opiniom.

12

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
jmox napisał/a:

Sytuacja z tego roku.
Umówilem się z dziewczyną bardzo piekną na spotkaniu nawet dobrze się rozmawiało chociaż nie idealnie.
Z początku czułem się onieśmielony bo wyglądała cudnie aż można podziwiać mozna było jej urodę i wyczuła to ze się lekko zaczerwienilem ale to z zachwytu:)
Ale w czasie rozmowy w której się okazało ze jest szaloną pasjonatką motocykli jak i szybszej jazdy oraz to ma masę kolegów a brak koleżanek bardzo mnie odstraszył. Bo czułbym się nie swoją jakbym powiedzmy jesteśmy razem, mieszkamy a wracam z pracy a w garażu powiedzmy sami panowie  lub w mieszkaniu zamiast gadać o ludziach i plotkować tongue to by się słyszało o silnikach oleju itd.
Kobieta która ma samych kolegów w dodatku jesy piękna jakoś przeraża mnie.

Szacun, że jesteś w stanie o tym mówić i nie wstydzisz się tego. W sensie, że nie musisz się tego wstydzić, ale przyznajesz do sytuacji.
Niektórym kobietom jest ciężko dotrzymać kroku, przyznaję. Ale wydaje mi się, że często te ładne i zaradne kobiety są bardzo zakompleksione i dlatego starają się zaimponować/dotrzymać kroku facetom.

13

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

To nie chodzi o kobiety idealne, ach i och i te, które uważają się za ósmy cud świata. Chodzi o normalne dziewczyny/kobiety, ogarnięte, mające jakiś cel, wykształcenie itp.

To takich normalnych dziewczyn jest większość? I ta większość nie ma problemu ze zbyt nieśmiałymi facetami. Już nie przesadzajmy, żeby taka "normalność" - wykształcenie, uroda, ogarnięcie, cel w życiu - były jakieś super rzadkie i miały wpędzać panów w kompleksy czy zmuszać do ucieczki. Na początku myślałam, że mówimy o niesamowitej piękności będącej jednocześnie założycielką fundacji, prezesem korpo i wynalazcą lekarstwa na coś tam.

Więc nie, nie sądzę, żeby taką normalną ogarniętą kobietę spotykały porażki ze względu na jej niesamowite przymioty. Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to zastanowiłabym się, dlaczego wybiera za każdym razem tak dziwnego partnera, któremu mu to przeszkadza. Albo - co w niej jest innego, co może odstraszać mężczyzn. Może - jeżeli jest taką najzupełniej zwykłą kobietą - trochę za bardzo epatuje przekonaniem o własnej wyjątkowości (vide pierwszy post)? Bo nie wierzę, że - skoro doszła do wniosku, że to przez jej zalety - nie było tego widać w życiu.

14

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:
jmox napisał/a:

Sytuacja z tego roku.
Umówilem się z dziewczyną bardzo piekną na spotkaniu nawet dobrze się rozmawiało chociaż nie idealnie.
Z początku czułem się onieśmielony bo wyglądała cudnie aż można podziwiać mozna było jej urodę i wyczuła to ze się lekko zaczerwienilem ale to z zachwytu:)
Ale w czasie rozmowy w której się okazało ze jest szaloną pasjonatką motocykli jak i szybszej jazdy oraz to ma masę kolegów a brak koleżanek bardzo mnie odstraszył. Bo czułbym się nie swoją jakbym powiedzmy jesteśmy razem, mieszkamy a wracam z pracy a w garażu powiedzmy sami panowie  lub w mieszkaniu zamiast gadać o ludziach i plotkować tongue to by się słyszało o silnikach oleju itd.
Kobieta która ma samych kolegów w dodatku jesy piękna jakoś przeraża mnie.

Szacun, że jesteś w stanie o tym mówić i nie wstydzisz się tego. W sensie, że nie musisz się tego wstydzić, ale przyznajesz do sytuacji.
Niektórym kobietom jest ciężko dotrzymać kroku, przyznaję. Ale wydaje mi się, że często te ładne i zaradne kobiety są bardzo zakompleksione i dlatego starają się zaimponować/dotrzymać kroku facetom.

Ja powiem ze zrobiła na mnie duże wrażęnie ale ta sytuacja z kolegami ze obraca sie w takim towarzystwie jakoś nie jest w moim przekonaniu dobre na przyszłośc oraz to ze kobieta jak to ona powiedziała lubi adrenalinę przez co zasuwa szybko na motocyklu też samochodem.
Nie powiem sam lubie adrenalinę lubię zycie też by się coś działo ale nie za wszelką cenę.
Ziemia jest zbyt piękna by ginąc w niej w głupi sposób:P

Za szacunek dziękuje.
A powiem ze nam potrzeba też większa otwartość wzgledem siebie oraz to by akceptować zdanie innych i tych którzy się z nami nie zgadzają:)

15

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

Ale wydaje mi się, że często te ładne i zaradne kobiety są bardzo zakompleksione i dlatego starają się zaimponować/dotrzymać kroku facetom.

To nie musi być regułą. Bo z drugiej strony pewna siebie i zaradna kobieta nie będzie ustępować pola mężczyźnie. Czuje się równa jemu i pracuje na swój sukces dla własnej korzyści.

16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-06 23:31:47)

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Podzielam zdanie SaryS

Czy naprawdę pewne oczekiwania od życia czy marzenia są tak rzadkie? Wykształcenie, praca, cel w życiu, zainteresowania, przyjaciele smile Przecież każdy prawie człowiek je ma.
Może Lenie chodzi o jakieś konkretne przyklady?

Takie osoby być może roztaczają coś wokół siebie, co innych odstrasza, przynajmniej w pewnych przypadkach. Jak występują znaczne różnicy w życiowych aspieracjach i jednemu nie paduje podejście drugiego, to chyba da się to dość szybko wyczuć i kontakt się osłabia. Z pewnością między dwojgiem ludzi mogą istnieć odmienne podejścia do życia, ale pewne elementy da się pogodzić a inne zaś jednym przeszkadzają, innym zaś nie. Ostrożność warto zachować, kiedy ktoś twierdzi, że ta druga osoba "ciągnie tą drugą w dół", mimo, że sama właściwie świetnie się czuje ze sobą i swoim życiem. Wtedy ciężko się doszukać, kto właściwie ma rację.

Właśnie. Każdy powienien w pierwszej kolejności dbać o swoje dobre samopoczucie, choćby realizując się dla siebie a nie przede wszysstkim dla kogoś. Dlatego trochę nie rozumiem ludzi, którzy potrzebują koniecznie dzielić się z kimś swoimi osiągnieciami a umniejszają niejako tym samym swoją satysfakcję z tego, że doszli do pewnego etapu. No, dla mnei to naturalne, że racej każdemu życzę dobrze i nie muszę specjalnie tego wyrażać, bo zakładam, że dana osoba żyje i rozwija się głównie dla siebie i zgodnie ze swoimi oczekiwaniami.

17 Ostatnio edytowany przez LenaLu (2022-03-07 00:32:13)

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Dobra panowie i panie, kawa na ławę. O co mi chodzi, o eksperyment Calhouna o mysiej utopii. Wujek Gugle chętnie wam wyjasni o co chodzi. Wydaje mi się , że społeczeństwi zmierza w tym kierunku i nie da się tego zatrzymać. A tak całkiem poważnie, chciałam tu tylko trochę życia wprowadzić smile

bagienni_k potrafi wprowadzić nutkę zainteresowania;)

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-07 14:13:18)

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

W sumie, jak o tym przeczytałem, to coś mi się przypomniało smile Chyba na studiach mieliśmy co nieco na ten temat.. smile W każdym razie eksperyment ukazuje ni mniej ni więcej tylko pewne nieubłagalne prawa czy zjawiska rządzące w przyrodzie smile Chociaż, jeśli chcemy przekładać to do realnego świata należałoby jednak uwzględnić zjawisko migracji. Póki jest opcja przeniesienia się, w dodatku, jeśli się znajdzie inne miesjce do życia, to nie powinno być tak źle..
Pytanie czy w ogóle należałoby to przekładać na poziom ludzi, wychowanych w zachodniej cywilizacji..?


Jakiś tam nikły związek z tytułowym pytaniem jest, ale zawsze eksperyment będzie się różnił od naturalnych warunków smile

19

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Cóż, teraz króluje hedonizm, roszczeniowość itp... mam wrażenie że ludzie nie szukają już związku, relacji... tylko produktu - partnera który spełnia ich liczne wymagania i będzie się starał za dwoje... Bo im się należy...

20

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

Zakładam ten wątek w opozycji do tego bardzo podobnego:)

Ostatnio bardzo zastanawiam się czy można aż tak bardzo onieśmielić mężczyznę swoją osobą, urodą, charakterem, że woli on się wycofać, albo nawet sabotować możliwość stworzenia jakiejś relacji z kobietą. Podkreślam, że nie chodzi tu tylko o mnie, autorkę wątku, ale też o wiele kobiet we współczesnym świecie. Naprawdę dostrzegam wokół siebie wiele urodziwych, zaradnych kobiet, które nijak nie mogą sobie ułożyć życia. (Szczerze to ja też się zaliczam do tej grupy.) Są to kobiety bardzo silne, ale i wrażliwe, które mimo wszystko ida do przodu i radzą sobie, nie oczekują niczego i nie są roszczeniowe. Wysłuchałam wiele historii i tak sobie myślę, że panowie chyba nie wiedzą czego chcą. Kiedy kobieta jest atrakcyjna fizycznie i psychicznie to niby super, ale później się okazuje, że ma zbyt wiele do powiedzenia. Ale skolei kobieta bluszcz nie jest atrakcyjna w zaden sposób, a szybciej znaleźć jej adoratora.
Powiem tak mam 37 lat i o mężczyznach chyba nie wiem nic... Może wreszcie czegoś tu się nauczę...

Chyba (mam nadzieję) nie chodzi jednak o to, że takie kobiety są aż tak idealne. Może chodzić o to, że "układanie sobie życia" to sztuka kompromisu. Nie ulegania, ale właśnie rozsądnego kompromisu, w którym partnera/partnerkę i jego potrzeby stawiamy na równi ze swoimi potrzebami. Często (i widzę to u obu płci) takie "idealne" osoby są jednak dosyć egocentryczne i ciężko im ułożyć sobie życie, bo nie chcą z kolei wprowadzać zmian w swoich przyzwyczajeniach.

Nie widzę też wokół siebie jakoś masy urodziwych, zaradnych, fajnych i wolnych kobiet, chociaż oczywiście się zdarzają (i odnoszę wrażenie, że patrzę w miarę obiektywnie - związek nie jest dla mnie obecnie priorytetem:)). Zazwyczaj coś jest z nimi nie tak. Część jest przekonana o własnej wyjątkowości w aż niezdrowy sposób. Część (i to chyba większa) wybiera sobie facetów, którzy nadają się do wielu rzeczy, ale do stałej relacji w ogóle, co sugerowałoby, że szukają cały czas silnych emocji, których długa relacja nie jest w stanie siłą rzeczy zapewnić.

Każdy przypadek jest inny. Chodź na piwo, to Ci powiem czy masz problem, czy pecha do facetów:)

21

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Chyba za mocno postawiłam tezę, a może po prostu się mylę. Ja widzę w swoim otoczeniu takie kobiety, ale rzeczywiście może być tak, że są zbyt wpatrzone w siebie i swoje osiągnięcia i po prostu jojcza, że nie mogą znaleźć odpowiedniego partnera smile

Część (i to chyba większa) wybiera sobie facetów, którzy nadają się do wielu rzeczy, ale do stałej relacji w ogóle, co sugerowałoby, że szukają cały czas silnych emocji, których długa relacja nie jest w stanie siłą rzeczy zapewnić. o to to już bliżej sedna smile dobra one sobie wybierają, a po co oni w ogóle włażą tym kobietom w życie, czego szukają. I owszem zgadzam się, że niektóre kobiety sa mocno zdesperowane i czuć to od nich i niestety trafiają na takich typów, ale są i takie które sa ostrożne a i tak je spotyka to samo po raz kolejny, mimo przepracowanych rzeczy...

22

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

Chyba za mocno postawiłam tezę, a może po prostu się mylę. Ja widzę w swoim otoczeniu takie kobiety, ale rzeczywiście może być tak, że są zbyt wpatrzone w siebie i swoje osiągnięcia i po prostu jojcza, że nie mogą znaleźć odpowiedniego partnera smile

o to to już bliżej sedna smile dobra one sobie wybierają, a po co oni w ogóle włażą tym kobietom w życie, czego szukają. I owszem zgadzam się, że niektóre kobiety sa mocno zdesperowane i czuć to od nich i niestety trafiają na takich typów, ale są i takie które sa ostrożne a i tak je spotyka to samo po raz kolejny, mimo przepracowanych rzeczy...

Czego szukają? Zabawy, seksu, fwb, czegokolwiek. Niekoniecznie związku do grobowej deski. A skoro to dostają, to korzystają (często mówiąc na początku dokładnie to, co kobieta chce w danym momencie usłyszeć).
Przepracowanie różnych problemów to jedno, ale samo podejście do życia, podświadome i niewerbalnie wyrażane oczekiwania wobec partnera/partnerki - drugie.

23

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Generalnie ludzie teraz mają po prostu za dobrze. Szybko im się nudzi stabilizacja i bezpieczeńśtwo. Ułożony, przewidywalny i stabilmy tryb życia staje się zbyt "nudny", dlatego szukają wrażeń, emocji, coraz to nowcyh przygód czy wrażeń. Dotyczy to oczywiście obu płci, tylko niestety inaczej się nazywa, w zależności kto się tego dopuszcza...

24

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Hm, mogę opowiedzieć jedynie to, co znam z własnej historii.
Uważam się za osobę dobrą, inteligentną, z własnymi zainteresowaniami i nie potrzebuję mężczyzny do szczęścia. Jestem niezależna finansowo, mam przyjaciół, rodzinę. Do tego jestem obiektywnie ładna.
Owszem, mam wielu adoratorów. Co z tego, jeśli nie spotykam mężczyzn którzy spełniają moje wymagania?
Nie obchodzi mnie jak ktoś wygląda, o ile nie jest odrażający. Byłam z facetami o 20 cm niższymi, brzydalami, typowymi informatykami, i nigdy żaden nie był bogaty a wręcz przeciwnie.
Szukam jedynie osoby dobrej, zdrowej psychicznie, o ciekawym charakterze.
Niestety wśród nowego pokolenia można szukać takich ze świeczką, a wiele to nie da.
Mężczyźni obecnie to dramat. Jeśli szukam zdrowego związku, moje opcje są minimalne.
Nie jestem osobą zdesperowaną, więc mimo młodego wieku od 2 lat jestem singielką.
Nie mówię, że wszyscy tacy są, a jedynie, że ciężko znaleźć kogoś odpowiedniego dla mnie. Ci, którzy mnie interesują, zazwyczaj są już w udanym związku.
Liczę na to, że kiedyś trafię i tyle.
Natomiast w przeszłości zdażyło mi się spotykać z kimś, kto się mnie bał. Nawet ostatni, sprzed 2 miesięcy. Miałam wrażenie, że się mnie panicznie boi i koniec końców sam wszystko skończył tłumacząc się moim brakiem czasu (bo remontowałam mieszkanie). Próbowałam go zachęcić jakoś, że naprawdę jestem wyrozumiała i wszystko jest ok, ale jakoś nie mógł się zrelaksować przy mnie.
Cóż.

25

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
Herlina napisał/a:

Miałam wrażenie, że się mnie panicznie boi i koniec końców sam wszystko skończył tłumacząc się moim brakiem czasu (bo remontowałam mieszkanie). Próbowałam go zachęcić jakoś, że naprawdę jestem wyrozumiała i wszystko jest ok, ale jakoś nie mógł się zrelaksować przy mnie.

Okej, może w tym przypadku on rzeczywiście z braku czasu zrobił tylko pretekst do zerwania. Ale po pierwsze, jeżeli kobiety dostrzegają, że facet się ich boi, to czy nie powinny przyjąć do wiadomości, że i facet może zauważyć, że one od początku zakładają, że on może się ich bać? A przecież nie myślimy specjalnie pozytywnie o osobach, które niejako od razu przyznają sobie wyższą pozycję.

I po drugie: nawet jeżeli w tym przypadku Herlina miała rację, to ile kobiet w podobnych przypadkach jej nie miało, tylko tak przyzwyczaiły się do myśli, że odstraszają mężczyzn, że zrzucają na karb tego wszystkie uwagi, pretensje? Na przykład:
- Kochana, nie podoba mi się, że ten Romek Cię uwodzi, a Ty przyjmujesz to z zadowoleniem.
A kobieta z góry zakłada, że skarbuś tak się boi, że ona jest dla niego "za dobra", że wszędzie widzi rywali. Nie zastanowi się nawet nad tym, dlaczego właściwie Romuś cały czas na niej wisiał i łapał za kolano. wink
Albo on jej powie, że ona nie wywiązuje się ze swojej części obowiązków domowych, a ona w tym dostrzeże chęć zrobienia z niej kury domowej, żeby facet mógł sobie odbić trochę jej sukcesy. Albo uzna, że on się czepia na siłę, bo tylko w tym aspekcie może. I zamiast stwierdzić, że rzeczywiście podłoga nieco się lepi, ona zacznie go zapewniać, że jest wyrozumiała i on się nie ma o co martwić. Przecież nikt czegoś takiego nie zniesie.

Generalnie uważam, że przekonanie o tym, że można odstraszać facetów, będzie szkodliwe dla kobiet i ich związków. Taki facet może na początku nawet nie wiedzieć, że powinien się jej bać, ale jak się zorientuje, że ona się tego spodziewa... Może rzeczywiście zacząć. Albo - może się wkurzyć, na zasadzie: "przecież mi niczego nie brakuje, więc dlaczego ona zakłada, że ja się czuję gorszy, dlaczego mam myśleć, że na nią nie zasługuję? To nie tak, że oboje jesteśmy dla siebie dobrzy?".

26

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Kurde, niezależnie w którą stronę padają takie określenia, ale ZAWZSE, jak pojawiają się takie narzekania, to mi się zapala lampka. Na tego/tą oczywiście, kto zaczyna narzekać. W sieci wiele razy widać było emocjonujące wpisy, gdzie albo jedna albo druga strona wyrzucała z siebie swoje żale na drugą stronę.

Moim zdaniem, im więcej razy komuś nie wyszło, tzn w ogóle nie był w stanie nawiązać bliższej relacji, można właśnie przypuszcząć, że prawda leży gdzies pośrodku. Wydaje mi się, że w obecnych czasach, każda indywidualne jednostka widzi w pierwszej kolejności swoje zyski a nie wspólną pracę, dlatego ludzie dopuszczają się wielu zachowń, które są po prostu nieakceptowalne z punktu widzenia ogólnych zasad kultury i współżycia. Jak choćby zwodzenie drugiej osoby, brak zdecydowania nie mówiąc o oszustwach czy zdradach.
Natomiast, kiedy zaczniemy mówić o wymaganiach czy braku odpowiedniego kandydata, to od razu staje mi przed oczami ktoś, kto: nie ma w planach w ogóle pracować i zarabiać, brak mu pomysłów na życie, nie interesuje się niczym, nie ma ambicji, jest kompletnie niesamodzielny i nie potrafi sobie w życiu poradzić czy cokolwiek załatwić. DO tego ma paskudny charater i nie da się z nim wytrzymać.
Generalnie w moim otoczeniu ludzie (koło 30-stki) mają naprawdę wiele pomysłów na życie. Niekoniecznie wiąże się to z pracą za 5-cyfrową kwotę, z WŁASNYM mieszkaniem, samochodem, dziesiątkami zainteresowań i milionem pomysłów na minutę. Bynajmniej większość, czy właściwie wszyscy ci ludzie są w związkach. Dlatego podtrzymuję swoje zdanie o tym, żę ludzie się sobą nudzą, tak zwyczajnie, b obrakuje im wrażeń, pragną co crusz odmiany od tej "szarej codzienności i nudy". Nawet, jeśli ktoś marzy o rodzinie i stabilnym życiu, to po jakimś czasie znowu zaczyna pragnać "złotej wolności"

Może to kwestia różnicy w pokoleniach, ale sam obracam się raczej w towarzystwie ludzi bliżej 30-stki niż 20-stki, choć z tej drugiej grupy tez mam sporo znajomych i raczej wydają się być ludźmi "na poziomie".

27

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

ak choćby zwodzenie drugiej osoby, brak zdecydowania nie mówiąc o oszustwach czy zdradach.
Sytuacja z bardzo niedalekiej przeszłości, umawiałam się z panem, który naprawdę wydawał się poukładany, tak mi się wydawało, mieliśmy wspólne flow, fajnie się dogadywaliśmy, spotkaliśmy się dwa razy, czułam, że jest zainteresowany i to mocno. I co, no i pstro bo pan nagle zamilknął i kiedy w końcu raczył się odezwać, na moje pytanie co się stało odpowiedział, że tak to jest zadawac się z debilami... Serio ręce mi opadło, a jeszcze się okazało, że pan nie był po rozwodzie, mało tego nie był nawet w trakcie... Z tego co wiem to wrócił na tindera.

Ale do brzegu, właśnie chodzi mi o takie zdanie jak Herliny, w sensie jej spojrzenie na sytuacje. To naprawde nie chodzi o to, że kobieta jest niewiadomo jak fantastyczną laską i jakie ma mniemanie o sobie. Ja wychodzę z założenia, że powinnismy traktować innych jak sami byśmy chcieli być traktowani i najpierw poznać, a nie oceniać...Ale ta taktyka u mnie się nie sprawdza...

28

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

ak choćby zwodzenie drugiej osoby, brak zdecydowania nie mówiąc o oszustwach czy zdradach.
Sytuacja z bardzo niedalekiej przeszłości, umawiałam się z panem, który naprawdę wydawał się poukładany, tak mi się wydawało, mieliśmy wspólne flow, fajnie się dogadywaliśmy, spotkaliśmy się dwa razy, czułam, że jest zainteresowany i to mocno. I co, no i pstro bo pan nagle zamilknął i kiedy w końcu raczył się odezwać, na moje pytanie co się stało odpowiedział, że tak to jest zadawac się z debilami... Serio ręce mi opadło, a jeszcze się okazało, że pan nie był po rozwodzie, mało tego nie był nawet w trakcie... Z tego co wiem to wrócił na tindera.

Ale do brzegu, właśnie chodzi mi o takie zdanie jak Herliny, w sensie jej spojrzenie na sytuacje. To naprawde nie chodzi o to, że kobieta jest niewiadomo jak fantastyczną laską i jakie ma mniemanie o sobie. Ja wychodzę z założenia, że powinnismy traktować innych jak sami byśmy chcieli być traktowani i najpierw poznać, a nie oceniać...Ale ta taktyka u mnie się nie sprawdza...

Co sprawiło, że go wybrałaś?

29

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Ajko Dobre pytanie! smile

Jeśli takie sytuacje się zdarzają, to ewidentnie ci ludzie mają ze sobą jakieś problemy. Albo emocjonalne albo wręcz psychiczne, bo zazwyczaj takie akcje sa nie do pomyślenia, żeby po prostu zrywac kontakt a potem nagle wyskakiwać z pretensjami..Ma to chyba swoją nazwę " ghosting". Do tego dochodzi brak elementarnej uczciwości. tylko to neistety, tak jak wspomniałem, wydaje się ogólnym przekleństwem obecnych czasów, gdzie ludzie podchodzą do relacji(jakichkolwiek) jak do towaru w supermarkecie.

30

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
LenaLu napisał/a:

ak choćby zwodzenie drugiej osoby, brak zdecydowania nie mówiąc o oszustwach czy zdradach.
Sytuacja z bardzo niedalekiej przeszłości, umawiałam się z panem, który naprawdę wydawał się poukładany, tak mi się wydawało, mieliśmy wspólne flow, fajnie się dogadywaliśmy, spotkaliśmy się dwa razy, czułam, że jest zainteresowany i to mocno. I co, no i pstro bo pan nagle zamilknął i kiedy w końcu raczył się odezwać, na moje pytanie co się stało odpowiedział, że tak to jest zadawac się z debilami... Serio ręce mi opadło, a jeszcze się okazało, że pan nie był po rozwodzie, mało tego nie był nawet w trakcie... Z tego co wiem to wrócił na tindera.

Ale do brzegu, właśnie chodzi mi o takie zdanie jak Herliny, w sensie jej spojrzenie na sytuacje. To naprawde nie chodzi o to, że kobieta jest niewiadomo jak fantastyczną laską i jakie ma mniemanie o sobie. Ja wychodzę z założenia, że powinnismy traktować innych jak sami byśmy chcieli być traktowani i najpierw poznać, a nie oceniać...Ale ta taktyka u mnie się nie sprawdza...

Wreszcie jakiś konkret. Mam pewną teorie ale może zabrzmieć trochę brutalnie. Wydaje mi się że ten pan nigdy nie był zainteresowany związkiem z tobą. Czy poza jego słowami masz jakikolwiek dowód że w ogóle jest w trakcie rozwodu? Widziałaś jakieś dokumenty lub rozmawiałaś z kimkolwiek innym kto go zna? Wydaje się bardziej prawdopodobne że facet szukał kochanki na boku a ponieważ kobiety zazwyczaj szukają stałych relacji namawiał że jego małżeństwo jest już skończone a to ty jesteś tą osobą z którą chce spędzić resztę życia. Mężczyźni którzy naprawdę szukają czegoś stałego będą podchodzić bardziej zapobiegawczo. Nie będą od razu składali deklaracji u tym jaka pana jest wyjątkowa, zapraszali do drogich restauracji i tym podobne (co ciekawe tacy robią tak od setek lat i często znajdują jakąś "mądrą i zaradną" kobietę która się na to nabiera). Chyba problem polega na tym że ci szczerzy nie budzą takich emocji co ci udający. Związek z tobą zakończył pewnie kiedy uznał że dostanie tego czego chce wymaga od niego niewspółmiernie dużo wysiłku. Swoją drogą bardzo fajnie że wreszcie podałaś jakąś konkretną historię. Wcześniejsze opisy problemów twoich i koleżanek były tak ogólne że ciężko z nich dojść do jakichkolwiek logicznych wniosków (najlepsze miała moim zdaniem SaraS). Jeśli opowiesz więcej konkretnych przykładów może uda wyciągnąć z nich wspólny mianownik i ustalić przyczynę sytuacji twojej i koleżanek bo na pewno nie jest nią to że jesteście zbyt urodziwe, zaradne itd.

31

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
Kris_Doc napisał/a:
LenaLu napisał/a:

ak choćby zwodzenie drugiej osoby, brak zdecydowania nie mówiąc o oszustwach czy zdradach.
Sytuacja z bardzo niedalekiej przeszłości, umawiałam się z panem, który naprawdę wydawał się poukładany, tak mi się wydawało, mieliśmy wspólne flow, fajnie się dogadywaliśmy, spotkaliśmy się dwa razy, czułam, że jest zainteresowany i to mocno. I co, no i pstro bo pan nagle zamilknął i kiedy w końcu raczył się odezwać, na moje pytanie co się stało odpowiedział, że tak to jest zadawac się z debilami... Serio ręce mi opadło, a jeszcze się okazało, że pan nie był po rozwodzie, mało tego nie był nawet w trakcie... Z tego co wiem to wrócił na tindera.

Ale do brzegu, właśnie chodzi mi o takie zdanie jak Herliny, w sensie jej spojrzenie na sytuacje. To naprawde nie chodzi o to, że kobieta jest niewiadomo jak fantastyczną laską i jakie ma mniemanie o sobie. Ja wychodzę z założenia, że powinnismy traktować innych jak sami byśmy chcieli być traktowani i najpierw poznać, a nie oceniać...Ale ta taktyka u mnie się nie sprawdza...

Wreszcie jakiś konkret. Mam pewną teorie ale może zabrzmieć trochę brutalnie. Wydaje mi się że ten pan nigdy nie był zainteresowany związkiem z tobą. Czy poza jego słowami masz jakikolwiek dowód że w ogóle jest w trakcie rozwodu? Widziałaś jakieś dokumenty lub rozmawiałaś z kimkolwiek innym kto go zna? Wydaje się bardziej prawdopodobne że facet szukał kochanki na boku a ponieważ kobiety zazwyczaj szukają stałych relacji namawiał że jego małżeństwo jest już skończone a to ty jesteś tą osobą z którą chce spędzić resztę życia. Mężczyźni którzy naprawdę szukają czegoś stałego będą podchodzić bardziej zapobiegawczo. Nie będą od razu składali deklaracji u tym jaka pana jest wyjątkowa, zapraszali do drogich restauracji i tym podobne (co ciekawe tacy robią tak od setek lat i często znajdują jakąś "mądrą i zaradną" kobietę która się na to nabiera). Chyba problem polega na tym że ci szczerzy nie budzą takich emocji co ci udający. Związek z tobą zakończył pewnie kiedy uznał że dostanie tego czego chce wymaga od niego niewspółmiernie dużo wysiłku. Swoją drogą bardzo fajnie że wreszcie podałaś jakąś konkretną historię. Wcześniejsze opisy problemów twoich i koleżanek były tak ogólne że ciężko z nich dojść do jakichkolwiek logicznych wniosków (najlepsze miała moim zdaniem SaraS). Jeśli opowiesz więcej konkretnych przykładów może uda wyciągnąć z nich wspólny mianownik i ustalić przyczynę sytuacji twojej i koleżanek bo na pewno nie jest nią to że jesteście zbyt urodziwe, zaradne itd.

Wiesz tu tak naprawdę nie można mówić o jakimkolwiek związku, ot rozwijająca się znajomość.
No właśnie tu będzie zaskoczenie bo on wcale jakoś nie komplementował, nie naskakiwal, po prostu mieliśmy wspólne tematy i poczucie humoru. Ale z perspektywy czasu przypominam sobie, że kilka razy powtórzył że poprawiam mu humor, więc ... Ni mogę mieć żalu żadnego. Na początku myślałam, że już dawna jest po rozstaniu, ale okazało się że nie, nawet nie złożone papiery, mimo że żona go puściła kantem i mieszka podobno gdzie indziej. Nie wiem ile w tym prawdy. Ja w swoim zachowaniu nie zmieniłam nic, nie pytałam nie naciskałam, niczego nie oczekiwałam, po prostu chciałam się pospotykac, trochę rozerwać, a poczułam się dość mocno niefajnie.
Przykładów mogę mnożyć, moja kuzynka pisała na pracę na socjologii o współczesnym randkowaniu, pomagałam jej, wiec wiele przeczytałam też hehe

32

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

No własnie..Zachowanie drugiej strony można odbierać odmiennie, zależnie od własnych oczekiwań. Mimo, że nia miałaś żadnych poważnych zamiarów wobec niego, tak bardzo Cię dotknęło jego podejśćie i fakt, żę ukrywał prawdę. Nie mówię, że zrobił dobrze, ale strasznie podchodzisz do tego poważnie, jakby rzeczywiście Ci na nim zależało.

33

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
bagienni_k napisał/a:

No własnie..Zachowanie drugiej strony można odbierać odmiennie, zależnie od własnych oczekiwań. Mimo, że nia miałaś żadnych poważnych zamiarów wobec niego, tak bardzo Cię dotknęło jego podejśćie i fakt, żę ukrywał prawdę. Nie mówię, że zrobił dobrze, ale strasznie podchodzisz do tego poważnie, jakby rzeczywiście Ci na nim zależało.

No rzeczywiście może masz rację, ale najbardziej dotknęło mnie chyba to, że sama jestem cholernie naiwna i zawsze czuję zaskoczenie:) Ja wiem, że wczesniej powielałam schematy i to moja wina, ale pracuję nad tym, z małą pomocą.
To jeden z wielu przykładów, ale sama teraz doszłam do wniosku, że to nigdy nie chodzi o onieśmielenie meżczyzny..

34

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Masz konto na Tinderze, więc nie dziw się, że Cię faceci olewaja. No nie olewają w sensie chęci bzykanie się z Tobą, ale w sensie związkowym. Z jednej strony portale randkowe to taki poprawiacz samopoczucia, bo jak wyglądasz w miarę znośnie, dostajesz jakieś wyrazy zainteresowania, ale na dłuższą metę to aplikacje chyba wymyślone przez psychologów, bo w ich gabinetach później leczą się złamane serduszka. Podsumowując - to nie dlatego, że jesteś taka wyjątkowa.

35

Odp: Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...
BEKAśmiechu napisał/a:

Masz konto na Tinderze, więc nie dziw się, że Cię faceci olewaja. No nie olewają w sensie chęci bzykanie się z Tobą, ale w sensie związkowym. Z jednej strony portale randkowe to taki poprawiacz samopoczucia, bo jak wyglądasz w miarę znośnie, dostajesz jakieś wyrazy zainteresowania, ale na dłuższą metę to aplikacje chyba wymyślone przez psychologów, bo w ich gabinetach później leczą się złamane serduszka. Podsumowując - to nie dlatego, że jesteś taka wyjątkowa.

Nie mam teraz konta, ale miałam i rzeczywiście niezbyt dobrze podziałało to na moją psychikę. Dość ostro, ale rozumiem co masz na myśli. Ale nie uważam, że posiadanie konta na jakimkolwiek portalu zaraz tak źle określa tego człowieka, szczególnie kobietę.

Nie będę brnęła dalej w głąb:) bo nie to miałam na myśli - czyli nie przekonanie o własnej wyjątkowości, ani wyjątkowości kobiet, próbowałam coś zrozumieć, a chyba panowie odebrali to jako post kolejnej przekonanej o swej cudowności, jojczącej na panów i nienawidzącej panów, samotnej pannie z kotami (mam jednego więc się nie liczy:))

Ale dostałam dużo dość dobrych spostrzeżeń.

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można aż tak onieśmielić mężczyznę...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024