Jak w temacie bywa że umawiam się na randki z kobietami które mnie jakoś zainteresowały.
Ale problem w tym ze bywa że ciągle ja więcej gadam staram się jakoś poluziwac atmosfere bo wiem ze początki są ciężkie,bywa że kobieta malo się odzywa nie czuć swobody u niej i bywa taka obojętność i brak przejęcia też inicjatywy. Jakoś bardzo mi podoba się relacja gdzie dwie osoby o się względy zabiegaja.
Jak w temacie bywa że umawiam się na randki z kobietami które mnie jakoś zainteresowały.
Ale problem w tym ze bywa że ciągle ja więcej gadam staram się jakoś poluziwac atmosfere bo wiem ze początki są ciężkie,bywa że kobieta malo się odzywa nie czuć swobody u niej i bywa taka obojętność i brak przejęcia też inicjatywy. Jakoś bardzo mi podoba się relacja gdzie dwie osoby o się względy zabiegaja.
Myślę, że nie chodzi o nieśmiałość czy onieśmielenie, tylko brak chęci do prowadzenia rozmowy. Jeżeli Ty ciągle gadasz, a nie np. rozmawiasz z nią czy próbujesz poznać, to się nie dziwię, że kobiety przyjmują bierną postawę. Rozmawiać z drugą osobą też trzeba umieć
Jak w temacie bywa że umawiam się na randki z kobietami które mnie jakoś zainteresowały.
Ale problem w tym ze bywa że ciągle ja więcej gadam staram się jakoś poluziwac atmosfere bo wiem ze początki są ciężkie,bywa że kobieta malo się odzywa nie czuć swobody u niej i bywa taka obojętność i brak przejęcia też inicjatywy. Jakoś bardzo mi podoba się relacja gdzie dwie osoby o się względy zabiegaja.
Może zanudzasz?
Może wybierasz takie, które nie za wiele mają do powiedzenia.
Jakie tematy poruszasz na spotkaniu?
Trudno powiedziec, czy takie zachowanie wynika z onieśmielenia czy braku zainteresowania.
Jesli dziewczyna dobrze sie czuje na randce, to raczej nie powinno byc problemu z rozmową.
A moze sam tez nie jestes do końca naturalny na takich spotkaniach?
Jak sam napisałeś, umawiasz się na randki z kobietami, które Ciebie zainteresowały. Nie jest powiedziane, że one to zainteresowanie odwzajemniają w takim samym stopniu. Prawdę mówiąc, to mnie trochę zaskoczyło oczekiwanie, że one "będą zabiegać o Twoje względy".
Ty się zainteresowałeś, Ty się chciałeś umówić = Ty zabiegasz, bo prawdopodobnie to tylko Tobie na tym etapie na względach zależy. I to nie ma nic wspólnego z płcią. Gdybym się umówiła z facetem, w sensie inicjatywa byłaby po mojej stronie, to do głowy by mi nie przyszło, że on ma teraz o mnie zabiegać. Nie, w takiej sytuacji ja chcę sprawić, żeby - kiedyś, w przyszłości - zabiegał, a nie uważam, że mi się to należy z marszu.
Wiem o co chodzi.
Umawiam się przejmuję inicjatywę jak piszecie ze trzeba okej, tylko ze bardziej się rozchodzi o to gdyż spotykamy się ,rozmawiamy, staram się pożartować jak to ja , wyjsc czy do kina,na pizze itp. i nie piszę ze zawszę tak jest bo np mam znajomą z którą bardzo dobrzę się dogaduję no i jak chcę to zaproponuje wyjscie czy do klubu czy na spotkanie jak ma ochotę.
A jak randkuje to bywa ze jak pisalem czuje się jakby ktoś mnie olewal i to nie kończy się na jednym spotkaniu.Bo potem czuje się zniechęcony taką postawą bierną gdzie to ja wszystko organizuje a może by powiedzmy przyszła partnerka też odwzajemniła starania.
Np. moja byla wymiśliła jakieś wyjscie to ja np. na spontanie to idzmy do kina i jakoś całe popoludnie bardzo dobrze sie spędzało a tu faktycznie jak chcę stworzyć związek ( by obydwoje troszczyli się o siebie) to mam wrazenie ze jestem z tym sam.
Tu rossanka pisała ze może zanudzam.
Nie twierdzę ze zawszę mam dobry humor i niekiedy nawet sobota nie jestem wstanie się ograniąć i bywało tak ze mozę faktycznie nie byłem w 100% sobą ale czy to znaczy ze facet ma być niezniszczalny?
Może trafiasz na takie, które oczekują tylko ciągłego zabawiania i atencji, kiedy same od siebie niczego nie chcą zaoferować? Być może to takie, które ciągle będą oczekiwać zabiegania o względy a skoro twierdzą, żę jesteś "nudny", to już można mieć podejrzenia na jakie okazy trafiasz. Tak, jak piszesz człowiek nie jest robote i nie zawsze tryska humorem czy odpowiednim dowcipem?
Wiem o co chodzi.
Umawiam się przejmuję inicjatywę jak piszecie ze trzeba okej, tylko ze bardziej się rozchodzi o to gdyż spotykamy się ,rozmawiamy, staram się pożartować jak to ja , wyjsc czy do kina,na pizze itp. i nie piszę ze zawszę tak jest bo np mam znajomą z którą bardzo dobrzę się dogaduję no i jak chcę to zaproponuje wyjscie czy do klubu czy na spotkanie jak ma ochotę.
A jak randkuje to bywa ze jak pisalem czuje się jakby ktoś mnie olewal i to nie kończy się na jednym spotkaniu.Bo potem czuje się zniechęcony taką postawą bierną gdzie to ja wszystko organizuje a może by powiedzmy przyszła partnerka też odwzajemniła starania.
Np. moja byla wymiśliła jakieś wyjscie to ja np. na spontanie to idzmy do kina i jakoś całe popoludnie bardzo dobrze sie spędzało a tu faktycznie jak chcę stworzyć związek ( by obydwoje troszczyli się o siebie) to mam wrazenie ze jestem z tym sam.Tu rossanka pisała ze może zanudzam.
Nie twierdzę ze zawszę mam dobry humor i niekiedy nawet sobota nie jestem wstanie się ograniąć i bywało tak ze mozę faktycznie nie byłem w 100% sobą ale czy to znaczy ze facet ma być niezniszczalny?
Tak gdybam, nie znam Cię. Pomyślałam, że może jesteś z tych, co gada, gada, gada, kobieta nie może słowa wtrącić. Albo mówisz i czymś co drugiej strony zupełnie nie interesuje, tylko piaskujemy głową z uprzejmości.
Taki pomysł, bo piszesz, że to nie był jeden raz, ale za jazdy razem tak się dzieje, więc może to być to. Tu ciężko stwierdzić, musiałabym być przy tych sytuacjach.
Być może to takie, które ciągle będą oczekiwać zabiegania o względy a skoro twierdzą, żę jesteś "nudny"..
Przeciez autor nie napisal, zeby ktoraś z tych dziewczyn wprost mu powiedziała, ze jest nudny, wieć troche sobie dopowiadasz..
Zabieganie o spotkanie, okazanie zainteresowania to jedno, a to, co sie dzieje na samej randce to juz druga sprawa.
Przekornie można zapytać, czy przecietna kobieta mówi cokowleik wprost, ale w sumie nie o to chodzi..
Choci raczej o to, że nawet podczas samej radnki niekoniecznie cały czas oboje muszą być w skowronkach, trajkotać i uśmiechać się do siebie. Może się mylę, ale bywa tak, że kobieta traci zainteresowanie, jak tylko nieco opadnie ten nastrój i dziewczyna nie czuje, zę jest adorowana czy zaskakiwana. Z opisu Autora wyniika, że zachowuje się na tych spotkaniach normalnie, ot przecietnie, jak to zwykle bywa na randkach.
No właśnie, "przeciętnie" może tu być kluczowym słowem..
Nikt nie zna Autora osobiście ani nie chodzi z nim na spotkania z kobietami w charakterze przyzwoitki , ale mi się od razu zapala lampka, jak czytam takie historie..
A jak randkuje to bywa ze jak pisalem czuje się jakby ktoś mnie olewal i to nie kończy się na jednym spotkaniu.Bo potem czuje się zniechęcony taką postawą bierną gdzie to ja wszystko organizuje a może by powiedzmy przyszła partnerka też odwzajemniła starania.
Np. moja byla wymiśliła jakieś wyjscie to ja np. na spontanie to idzmy do kina i jakoś całe popoludnie bardzo dobrze sie spędzało a tu faktycznie jak chcę stworzyć związek ( by obydwoje troszczyli się o siebie) to mam wrazenie ze jestem z tym sam.
Ponownie: bez sensu zakładasz, że oboje powinniście być na tym samym etapie. To Ty widzisz w niej przyszłą partnerkę, to Ty chcesz stworzyć związek. Jeżeli inicjatywa wyszła od Ciebie, to bardzo prawdopodobne, że te dziewczyny wcale w ten sposób o Tobie nie myślą, tylko sprawdzają, co z tego wyjdzie. Zatem nie adorują, nie okazują względów ani się o nie nie starają, bo w tym momencie w ogóle im na tym nie zależy. I to nie jest nic złego ani dziwnego.
Nie wiem, nie korzystałam nigdy z portali randkowych, ale załóżmy, że jakiś facet z tindera czy innego cuda chciał się ze mną spotkać, bo mu się spodobałam. Spotykam się z nim, ale przecież go nie podrywam, nie zabiegam o jego względy; idę na luzie, zobaczyć, czy okaże się fajny i może za jakiś czas rzeczywiście zacznie mi na nim zależeć. Ale że miałabym go adorować tylko dlatego, że on zwrócił na mnie uwagę? No bez jaj.
Przecież zazwyczaj jest tak, że różne osoby wchodzą na różne etapy w różnym czasie. I obrażanie się na tę wolniejszą stronę jest bez sensu. Może być tak, że najpierw ona mu się spodoba, a dopiero potem on doprowadzi do tego, że ona zainteresuje się nim. Najpierw jedno się zaangażuje poważniej, a drugie dopiero za jakiś czas. Jedno będzie chciało iść do łóżka po tygodniu, a drugie po miesiącu. Jedno szybciej będzie gotowe na wspólne mieszkanie/ślub/dziecko/cokolwiek, a drugie później. Nie można wymagać od drugiej osoby, żeby ona natychmiast chciała tego, co my.
Chcesz podrywać - podrywaj, ale nie oczekuj natychmiast wzajemności. Po to podrywasz, żeby wzbudzić zainteresowanie; nie żądasz go na wstępie jako czegoś, co Ci się należy.
Chcesz być podrywanym od samego początku - czekaj, aż jakaś dziewczyna będzie chciała Cię podrywać. Tylko wtedy też może się okazać, że Ty - na przekór temu, co tu piszesz - wcale od pierwszej chwili nie widzisz się z nią w związku, więc nie zabiegasz o jej względy.
No i dzięki Saro za bardzo fajna i racjionalna odpowiedź.
No i sedno sprawia za już trochę inaczej spoglądam na te sytuację.
Miłego dzionka koleżanko
No i dzięki Saro za bardzo fajna i racjionalna odpowiedź.
No i sedno sprawia za już trochę inaczej spoglądam na te sytuację.
Miłego dzionka koleżanko
No i dzięki Saro za bardzo fajna i racjionalna odpowiedź.
No i sedno sprawia za już trochę inaczej spoglądam na te sytuację.
Miłego dzionka koleżanko
No i dzięki Saro za bardzo fajna i racjionalna odpowiedź.
No i sedno sprawia za już trochę inaczej spoglądam na te sytuację.
Miłego dzionka koleżanko
Jeśli tylko tok myślenia kobiet przebiega w ten sposób, w jaki opisuje SaraS, to nie ma się czemu dziwić. To zupełnie normalne Gorzej, jeśli właśnie mająone te same motywy czy intencje, ale oczekują zaangażowania i zabiegania wyłącznie od faceta. Co więcej, muszą czuć cały czas ten flow i napięcie, nie pozwalając facetowi na chwilę wytchnienia czy słabości w postaci gorszego dnia czy humoru
Wszystko fajnie przebiega dopóki obie storny przyjemnie rozmawiają, a nie jedna wyłącznie zabawia drugą swoim towarzystwem.
Nigdy nie wchodziłam na takie profile randkowe. Jak to wygląda? Jak się przedstawia dana osoba? Czy coś pisze o sobie co lubi, czym się interesuje? Czy wybiera się tylko według wyglądu i wieku?
SaraS fajnie to wytłumaczyłaś.
Mezczyzna - jest stworzony / zaprojektowany do zdobywania/polowania stad ma inna budowe ciala jego umysl pracuje troszke inaczej - zadaniowo/orientacyjnie/przestrzennie. Dla tego po strone mezczyzn jest zdobywanie.
Kobieta - jest sworzona / zaprojektowana do utrzymania gatunku stad ma inna budowe ciala i jej umysl pracuje troszke inaczej - intuicyjnie,emocjonalnie, potrafi osiagac swoj cel ukierowywujac miedzy innymi samca.
Pewnie jestem w bledzie ale tak to wyglada z moich obserwacji:)
Jeśli tylko tok myślenia kobiet przebiega w ten sposób, w jaki opisuje SaraS, to nie ma się czemu dziwić. To zupełnie normalne
Gorzej, jeśli właśnie mająone te same motywy czy intencje, ale oczekują zaangażowania i zabiegania wyłącznie od faceta. Co więcej, muszą czuć cały czas ten flow i napięcie, nie pozwalając facetowi na chwilę wytchnienia czy słabości w postaci gorszego dnia czy humoru
Wszystko fajnie przebiega dopóki obie storny przyjemnie rozmawiają, a nie jedna wyłącznie zabawia drugą swoim towarzystwem.
Nie no, jasne, ale jeśli to jest ten początkowy etap randkowania, to facet też może przecież odpuścić w dowolnej chwili. Znaczy, przecież nie jest tak, że jak już go dziewczyna zainteresowała, to jest zobowiązany do latania za nią, aż jej zacznie zależeć. Mi bardziej chodziło o to, że - moim zdaniem - to jest całkiem normalna sytuacja. I że nie ma co szukać winy ani u autora, ani u tych dziewczyn. Bo przecież na tym w gruncie rzeczy polega podrywanie: na zdobywaniu względów. A więc jedno zdobywa, drugie pozwala na to zdobywanie.
A wzajemności, jak najbardziej, należy oczekiwać, ale chyba trochę później. Wiadomo, że nie powinno być tak, że partner nadskakuje partnerce, a ona ewentualnie od czasu do czasu spojrzy na niego łaskawym okiem. I w drugą stronę tak samo: nie może być tak, że tylko ona go np. uwodzi, a on się co najwyżej rozwali nagi na łóżku. Tylko inaczej, kiedy już się coś ustali (spotykamy się na wyłączność/jesteśmy razem/bierzemy ślub), a inaczej, jak się dopiero do jakiegokolwiek związku chce doprowadzić. Wtedy trzeba odróżnić nasze życzenia od tego, czego faktycznie możemy oczekiwać.
21 2022-03-05 08:36:38 Ostatnio edytowany przez jmox (2022-03-05 08:37:17)
Nie no, jasne, ale jeśli to jest ten początkowy etap randkowania, to facet też może przecież odpuścić w dowolnej chwili. Znaczy, przecież nie jest tak, że jak już go dziewczyna zainteresowała, to jest zobowiązany do latania za nią, aż jej zacznie zależeć. Mi bardziej chodziło o to, że - moim zdaniem - to jest całkiem normalna sytuacja. I że nie ma co szukać winy ani u autora, ani u tych dziewczyn. Bo przecież na tym w gruncie rzeczy polega podrywanie: na zdobywaniu względów. A więc jedno zdobywa, drugie pozwala na to zdobywanie.
.
Powiem tak ze jak widzę jak rodzice uczą młodych chlopców zachowania się wzgledam dziewczyn od małego. To nie dziwic ze sa takie efekty ze mamy stalking, ze mamy placz meżczyzn ze jakie to kobiety sa złe. I tu masz rację ze to też kwestia wyboru i możliwość zakocznenia relacji bo na siłę nic się zbudować trwałego nie da a potem się dziwimy ze tyle jest rozwodów. Wszystko na pospiech, na to by miec status społeczno bo być nieżonatym ale z panną to jest wiekszy status spoleczny jak pisze a do singli mówią ale jesteś pierdołowaty idz gdzieś poznaj,poderwij( robi się presja,nie ma jak na spokojnie pomyśleć do jest ważne na ten moment) i też cierpi duma faceta ze kobita powiedzmy jest taka oschła wobec niego i pojawia się zbytnia ambicja,poczucie odrzucenia i honoru ze mnie nie chce.
To jest moje spojrzenia jak co
No i najlepsze traktowanie singli jak kogoś gorszego. Jestem obecnie sam ale nie czuję sie niby gorszy od tych zajętych. Mam inne plany obecnie na życie a poza tym planowanie slubu czy też dzieci a nie czuć obecnie żadnego uczucia względem przyszłej panny młodej jest wydaje mi się absurdalne.
też cierpi duma faceta ze kobita powiedzmy jest taka oschła wobec niego i pojawia się zbytnia ambicja,poczucie odrzucenia i honoru ze mnie nie chce.
Ale to dalej o tych randkach? No jak są oschłe, to trochę niefajnie. Ja tylko miałam na myśli, że nie muszą o Ciebie zabiegać. Ale nieprzyjemne też być nie muszą.
Poza tym o jakim etapie randkowania mówimy? Skąd Ty je bierzesz do randek? Tzn. to jest np. Twoja koleżanka, która Cię zainteresowała, czy przypadkowa dziewczyna z portalu randkowego, czy...? Bo o ile to nie jest Twoja wielka miłość, to to poczucie odrzucenia, dyshonor... No, to trochę zajeżdża megalomanią. Przecież WIĘKSZOŚĆ kobiet nie będzie Tobą zainteresowana. WIĘKSZOŚĆ mężczyzn nie będzie zainteresowana mną. I tak z każdym. Znowu: to normalne, kobiet/mężczyzn jest dużo w końcu. A jeśli mowa o jakimś bardzo wczesnym etapie, to przecież tak naprawdę nie cierpią Twoje uczucia, nie ma wielkiego odrzucenia (bo odrzucają co? Przecież nie Twoją miłość), tylko najwyżej Twoje ego dostało lekki prztyczek.
Ale to przecież nie świadczy o tym, że z Tobą albo z tymi dziewczynami coś nie tak. Jeśli umawiasz się na tę randki bardziej hurtowo, to chyba warto wyjść z założenia, że okej, gdzieś tam jest ta jedna jedyna, z którą mógłbym założyć rodzinę, ale o wiele większe prawdopodobieństwo, że trafię na kogoś, kto może co najwyżej zostać moją koleżanką. Bez spiny i bez rozczarowań.
Przyznam, że nie do końca wiem, skąd to gorsze traktowanie singli. Długo byłam singielką i w ogóle nie zauważyłam, chyba naprawdę nigdy, żeby ktoś mnie z tego powodu miał gorzej traktować. Może dlatego, że nie szukałam związku i chyba wyraźnie było widać, że mi dobrze tak, jak jest. Zresztą co Cię obchodzi zdanie innych?
No i chcesz znaleźć kogoś, bo chcesz, czy bo presja otoczenia? Bo podoba Ci się ta konkretna czy chcesz jakąkolwiek? To wbrew pozorom może być widoczne. I żadna nie będzie chciała być "którąkolwiek", sposobem na podniesienie Twojej wartości w oczach innych.
Jak w temacie bywa że umawiam się na randki z kobietami które mnie jakoś zainteresowały.
Ale problem w tym ze bywa że ciągle ja więcej gadam staram się jakoś poluziwac atmosfere bo wiem ze początki są ciężkie,bywa że kobieta malo się odzywa nie czuć swobody u niej i bywa taka obojętność i brak przejęcia też inicjatywy. Jakoś bardzo mi podoba się relacja gdzie dwie osoby o się względy zabiegaja.
Kurcze, jeśli gadasz tak jak piszesz....to ja się niczemu nie dziwię.
Facet, przecież to jakiś bełkot....naucz się pisać po polsku.
Cóż ma kobieta powiedzieć, jeśli twoja narracja jest tak chaotyczna, namolna i z błędami?
"Mądrej głowie dość dwie słowie"....brzmi stare przysłowie.
jmox napisał/a:Jak w temacie bywa że umawiam się na randki z kobietami które mnie jakoś zainteresowały.
Ale problem w tym ze bywa że ciągle ja więcej gadam staram się jakoś poluziwac atmosfere bo wiem ze początki są ciężkie,bywa że kobieta malo się odzywa nie czuć swobody u niej i bywa taka obojętność i brak przejęcia też inicjatywy. Jakoś bardzo mi podoba się relacja gdzie dwie osoby o się względy zabiegaja.Kurcze, jeśli gadasz tak jak piszesz....to ja się niczemu nie dziwię.
Facet, przecież to jakiś bełkot....naucz się pisać po polsku.
Cóż ma kobieta powiedzieć, jeśli twoja narracja jest tak chaotyczna, namolna i z błędami?
"Mądrej głowie dość dwie słowie"....brzmi stare przysłowie.
A co czujesz się kobietą ze tak czujesz?
Masz prawo by się moja narracja nie podobać ale nie musisz krytykować bo może nie rozumiesz o co mo chodzi i tego nie oczekuje.
To jest forum i w sumie mozna trochę wymienić się spostrzeżeniami itp.
A może napisz jak tobie ida relacje damsko męskie?
Ja chcialem tylko od kobiet usłyszeć jak one to widzą i tyle.
Miłego wieczórku:)
SaraS, ok warto tylko uniknąć sytuacji, kiedy to, będąc na jednym etapie, przewaga jednej storny w zaangażowaniu jest miażdżąca. No nie uśmiecha mi się przez np. te kilka czy wiecej razy pod rząd wszytko organizować i być stroną aktywną, jak widzę, że druga nie okazuje choć odrobiny wdzięczności czy raczej minimalnych starań a jedynie bierze to, co ja daje.
Ja od zawsze tak mialam, ze gdy mezczyzna zrobil na mnie wrazenie, to mnie zamykalo,
Jak mi się super rozmawia, to idzie w stronę lużnej fajnej znajomości.
Więc moja odpowiedź na pytanie tytułowe brzmi: Tak.
SaraS, ok warto tylko uniknąć sytuacji, kiedy to, będąc na jednym etapie, przewaga jednej storny w zaangażowaniu jest miażdżąca. No nie uśmiecha mi się przez np. te kilka czy wiecej razy pod rząd wszytko organizować i być stroną aktywną, jak widzę, że druga nie okazuje choć odrobiny wdzięczności czy raczej minimalnych starań a jedynie bierze to, co ja daje.
No i to jest sedno o które w sumie mi chodziło też do przekazania
Ela210
Jak cię zatykało gdy meżczyzna robi wrazenie to coś jest nie teges. To powinno iśc w stronę ze swobodnie możesz się czuć przy nim o ile wrazenie twoje równa się czy jemu się spodobałaś.
No i jak bagienni piszę facet też ma emocje,też myśli,też ocenia sytuacje wiec jak nie ma od drugiej strony zaangażowania to wypala cale zauroczenie.
Jesteśmy ludzmi i bierzemy też jakąś tam energie i jak nie naładujesz faceta to jego bateria wyładuje się:P
Na spotkaniu nie tylko słowa są istotną informacją o zainteresowaniu drugą osobą i chęcią nawiązania znajomości. Nawet jeśli ktoś niezbyt dużo mówi to w sposób niewerbalny potrafi okazać co czuje. Przy chęci utrzymania relacji jesteśmy ciekawi wszystkiego co dotyczy drugiej osoby, jest ten błysk w oku i uśmiech.
29 2022-03-05 23:49:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-03-05 23:54:13)
Nie wiem czy nie teges, bo to były znajomości które poszły dalej, a jedna z nich była 23 letnim małżeństwem które dorobilo się fajnych dzieci
Piszę oczywiście o początkach znajomości, bo tak zrozumiałam Twoje zapytanie.
Jak mężczyzna nie robi na mnie wrazenia: czytaj: nie zależy mi, to czuję się swobodnie od samego początku, a i wtedy gdyby się coś zaczęło w mojej głowie dziać, przyszlaby chwilowa spinka.
Ale to nie musi być wzór dla wszystkich kobiet, a także u Ciebie może być inna przyczyną nienawiazywania kontaktu.
Pewnie testem było to, czy one się potem od Ciebie odcinały, czy Ty kwalifikowaleś je jako nieciekawe i znajomość się kończyła.
Na spotkaniu nie tylko słowa są istotną informacją o zainteresowaniu drugą osobą i chęcią nawiązania znajomości. Nawet jeśli ktoś niezbyt dużo mówi to w sposób niewerbalny potrafi okazać co czuje. Przy chęci utrzymania relacji jesteśmy ciekawi wszystkiego co dotyczy drugiej osoby, jest ten błysk w oku i uśmiech.
Nie mówię ze nie.
Ale sytuacja ze np. słyszy sie od panny fajnie, ok bez zadnej chęci coś dodać od siebie to już jakiś problem.
Też chodzi o to by rozmawiać a jak w temacie moim pisałem czy można aż tak onieśmielać panny ze tracą nawet głowe:P
I w sumie jak jest tak że wpadłem w oko powiedzmy kobiecie i widzę uśmiech i to spojrzene ale jak ją zatyka i nie moze nic wydusić to nie jest to normalną rzeczą.Bo bywało ze kobiety traciły nie chodzi o zaintersowanie bo to widać ale nie mogły nic wiecej wydusić z siebie.
Agnes76 napisał/a:Na spotkaniu nie tylko słowa są istotną informacją o zainteresowaniu drugą osobą i chęcią nawiązania znajomości. Nawet jeśli ktoś niezbyt dużo mówi to w sposób niewerbalny potrafi okazać co czuje. Przy chęci utrzymania relacji jesteśmy ciekawi wszystkiego co dotyczy drugiej osoby, jest ten błysk w oku i uśmiech.
Nie mówię ze nie.
Ale sytuacja ze np. słyszy sie od panny fajnie, ok bez zadnej chęci coś dodać od siebie to już jakiś problem.
Też chodzi o to by rozmawiać a jak w temacie moim pisałem czy można aż tak onieśmielać panny ze tracą nawet głowe:PI w sumie jak jest tak że wpadłem w oko powiedzmy kobiecie i widzę uśmiech i to spojrzene ale jak ją zatyka i nie moze nic wydusić to nie jest to normalną rzeczą.Bo bywało ze kobiety traciły nie chodzi o zaintersowanie bo to widać ale nie mogły nic wiecej wydusić z siebie.
Niekoniecznie aż tak tracą głowę. Raczej mało są zainteresowane poruszanym tematem.
Chociaż i to nie jest pewne.
Moja pierwsza miłość miała gadane. Opowiadał ze swadą, a miał o czym opowiadać. Był pilotem i płetwonurkiem, więc słuchałam z prawdziwym zainteresowaniem, do tego miał cudowne poczucie humoru, więc zaśmiewałam się z jego opowieści. Nie było potrzeby niczego od siebie dodawać
Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji czy osób, co do których mamy podejrzenie, że oczekują jedynie wyłącznie atencji z drugiej strony. Za przykładem: spotyka się facet z kobietą a ta oczekuje jedynie, że ten ją będzie zabawiał, zaskakiwał i aby ciągle wszystko wychodziło od jego strony. Czasami ma się wrażenie, że aby "rozkręcić" kobiete to naprawdę trzeba mieć takie gadane, jakie przeciętny obywatel nie posiada, bo jest zbyt bezpośredni Czy nie ma czasami tak, że to właśnie bezpośrendiość tak silnie odstrasza niektóre Panie?
Być może oczekują one, że rozmowa z nimi ma być prowadzona wyłącznie w oparciu o aluzje, droczenie się, dwuznaczność, okraszone kwiecistym humorkiem. A niestety nie zawsze się tak da..
33 2022-03-06 09:31:49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-03-06 09:33:20)
Jak się płytko ocenia relacje tak jak napisał to Bagiennik, to się ma takie efekty: niezrozumienie kobiet.I poglebiająca się do nich niechęć.
Może adresatkami pytań autora powinny być po prostu jego towarzyszki.
I jest jednak jakaś różnica A przynajmniej powinna być między pierwszą randką a spotkaniem kumpelskim.
Bez jej uchwycenia NIE MA SZANS na rozwój relacji w stronę w którą by chciał autor.
A powody mogą być rózne: dużą część nie będzie autorem zainteresowaną, tak jak On dużą częścią tych kobiet i to naturalne.
Ale jeśli jakieś niewerbalne oznaki zainteresowania są widoczne na początku to inna sprawa.
Odnoszę wrażenie, że Autor wlaśnie mógł w tych kontaktach być zbyt bezpośredni i bez tego "polotu" czy dreszczyku, który niby tak bardzo jest potrzebny na randkach, aby coś zaiskrzyło. Pewnie trafił na Panie, które, jak większość, preferują iskrzącą się czy wręcz wubuchową relację. Kolega zaś zachowywał się może za bardzo "sztywno", jak na spotkaniu koleżeńskim a nie randce?
Zapewne tak mało kobiet może decydować się na kontynuowanie znajomości, jeśli dosłownie od razu nie zaiksrzy przy spotkaniu w realu, czy nawet jeśli się nie będzie cudownie rozmawiało, czego niezbednym elementem na pewno nie jest bezpośredniość a właśnie przeróżne gierki, podchody, aluzje itp..Nie oceniam, ale Autor prawodpodobnie mógł się na tym sparzyć..
Kilkukrotnie na forum Panie wyrażały sie sceptycznie co do wejści aw związek, który sie rozwija powoli i oparty był np poczatkowo na przyjaźni..
No powiem tak ze pierw trzeba dobrze poznać osobę na jakie granice można sobie pozwolic bo nie kazda może np szukać iskrzącej odrazu relacji.
Jest wiele czynników które maja wpływ na dobre poznanie się ale potrzbena czasu też by coś się naturalnie zaiskrzyło a czasem mam wrażenie ze musze być jak facet z filmów romantycznych gdzie film pokazuje splot wydarzeń miesiąca w ciagu 2 godzin.
Ale powiem taką sytuację która mnie się przypomniała.
Jade sobię na spotkanie z pewną dziewczyna i w czasie jazdy miałem zdarzenie drogowe przed powiedzmy randką.
Ktoś stacił panowanie nad kierownicą i gbyby nie cud już dawno by mnie nie było nawet a panna mogła czekać nie wiadomo ile na mnie.
Całe szczęscie nikomu się nic sie stało ale dostałem takich emocji ze cięzko było mi się uspokoić przez wiekszość czasu.
Ale pojechałem na umówine spotkanie i przez sytuacje która miała miejsce nie byłem do konca czas sobą.
Spotkałem się rozmawiałem z tą panną co mnie wydarzyło. Jakoś zrozumienia nie otrzymałem fakt jakoś czas spędziliśmy ale nie przybliżyliśmy sie do siebie i poczułem ze nie mogę na nia liczyć na jakies wsparcie tylko taka oschłośc względem mnie tak jakby moje uczucia,emocje itp nie były wazne.
SaraS, ok warto tylko uniknąć sytuacji, kiedy to, będąc na jednym etapie, przewaga jednej storny w zaangażowaniu jest miażdżąca. No nie uśmiecha mi się przez np. te kilka czy wiecej razy pod rząd wszytko organizować i być stroną aktywną, jak widzę, że druga nie okazuje choć odrobiny wdzięczności czy raczej minimalnych starań a jedynie bierze to, co ja daje.
Dlatego pytałam wcześniej, z kim się jmox na te randki umawia. Bo jeżeli wybiera dziewczynę, z którą od dawna iskrzy, oboje siebie ewidentnie podrywają itd., a na randce ona zamienia się w słup soli i ma wymagania, a nic od siebie nie daje, to okej, macie rację. Zapewne księżniczka czekająca hołdów, kiedy przecież obojgu zależy na rozwinięciu relacji.
Natomiast jeżeli autor spotyka się z dziewczynami, które:
a) podobają się jemu, a z ich strony żadnych wielkich oznak zainteresowania nie ma, albo
b) znalazł na portalu randkowym albo
c) poznał gdzieś przypadkiem, właściwie to się nie znają, albo
d) dotąd były zwykłymi koleżankami, znajomymi itd., no to przykro mi, ale Wasze podejście jest dla mnie totalnie niezrozumiałe.
Jesteś zainteresowany dziewczyną, chciałbyś ją "zdobyć". To z automatu oznacza, że bierzesz na klatę to, że na razie ona zainteresowana nie jest, więc dla odmiany ona Cię nie podrywa. I teraz - jeśli te kilka spotkań to już za dużo - rozumiem, że uważasz, że ona po tych kilku już powinna dążyć do związku czy czegoś tam? Cztery spotkania z mojej inicjatywy i basta, teraz już masz na mnie lecieć albo co najmniej okazywać wdzięczność za moje zainteresowanie?
Nie rozumiem, serio, dlaczego tak trudno pogodzić się z tym, że ktoś może nie być zainteresowany nami od razu. Jestem kobietą, niby stereotypowo to mnie się powinno zdobywać, a w ogóle nie widziałabym nic złego ani dziwnego w sytuacji, w której to ja bym się starała zdobyć względy faceta. Jakby, no nie wiem, skoro założyłam na początku, że ja podrywam niezainteresowanego, to ja podrywam i tyle. Nie tupię nóżkami, że ten niezainteresowany nie podrywa w równym stopniu mnie. Wiadomo, w jakimś momencie mogę uznać, że to nie ma sensu, ale nadal nie uważam, że on już powinien o mnie zabiegać. On nic nie powinien, ja zdecydowałam się na działanie, ale to go do niczego nie obliguje.
Nie wiem, z jakimi kobietami spotykał się Autor
Natomiast to, żę oczekuje JAKIEJKOLWIEK wzajemności, jeśli oczywiście nie dostaję jasnych sygnałów, że ktoś w ogóle nie ma ochoty na znajomosć, to NIE ZNACZY, że chcę od razu związku czy jakiejkolwiek głębszej relacji! Skoro ja raz czy dwa albo i więcej zapraszam na radnkę czy organizuję nasze spotkanie, to oczekuję, że choć raz druga strona się choć odrobinę odwdzięczy. Nie oczekuje na pewno żadnych deklaracji, co to, to nie.
Szczerze powiedziawszy, to po tych kilku razach, jeśli dalej miałbym wizję, że na mnei wszystko spoczywa, to by mi się odechciało, niezależnie do czego to finalnie dąży. Przecież nawet przy spotkaniach z przyjaciółmi czy kumplami, nie jest tak, żę zawsze jeden wszystko organizuje
Wszystko zostaje w kwestsii, czego obie strony cozekują. Jeśli ktoś o d początku ma parcie na związek, to istotnie może odstraszać.
Nie no, spoko, rozumiem, że nie planujesz rodziny z kobietą, którą spotkałeś parę razy. Po prostu autor wcześniej coś wspomniał o przyszłej partnerce, więc zakładam, że chodzi o taką standardową drogę: spodobała mu się --> chciałby, żeby została jego dziewczyną (w domyśle zapewne: jeżeli nadal będzie mu się podobać po bliższym poznaniu) --> próbuje ją zdobyć, zaprasza na randki.
No i w takim układzie proste pytanie: skoro on dopiero stara się zdobyć jej względy, to skąd zdziwienie/niezadowolenie, że ona tego nie odwzajemnia?
Przecież, jako się rzekło, on się o to dopiero stara. Oceniając wg tych samych kryteriów zachowanie osoby zaangażowanej i niezaangażowanej zawsze to będzie na niekorzyść tej drugiej.
Wyobraź sobie, że raz się umówiłam z Tobą na kawę, drugi raz wyskoczyliśmy na spacer, a trzeci do kina. I nagle strzelam focha, że Ty nie zabiegasz o moje względy podczas tych spotkań. A Ty, biedny, nie wiesz, o co chodzi, bo się zgadzałeś ot tak, na zasadzie: "czemu nie, zobaczymy, co z tego wyniknie, może być spoko". I to raczej oczywiste, że Ty mnie nie będziesz podrywał, skoro nie miałeś szans jeszcze zdecydować, czy w ogóle kiedykolwiek będziesz sobie życzył mnie poderwać. I raczej trudno, żebym miała o to pretensje, nie?
A kumple to zupełnie inna sprawa. Ty jesteś kumplem i ktoś tam jest kumplem, więc relacja jest w miarę równa i razem sobie o tę znajomość dbacie.
Ty to Sara potrafisz obrazowo przedstawić Ale spoko, wszytko się pewnie rozbija o to, na czym komu zależy i jak szybko się angażuje. W sumie, to przydałoby się więcej Pań, które myślałyby tak samo i nie angażowały się całkowicie po tych 2 czy 3 spotkaniach
Autorowi njawyraźniej się śpieszy
Jak sam napisałeś, umawiasz się na randki z kobietami, które Ciebie zainteresowały. Nie jest powiedziane, że one to zainteresowanie odwzajemniają w takim samym stopniu. Prawdę mówiąc, to mnie trochę zaskoczyło oczekiwanie, że one "będą zabiegać o Twoje względy".
Ty się zainteresowałeś, Ty się chciałeś umówić = Ty zabiegasz, bo prawdopodobnie to tylko Tobie na tym etapie na względach zależy. I to nie ma nic wspólnego z płcią. Gdybym się umówiła z facetem, w sensie inicjatywa byłaby po mojej stronie, to do głowy by mi nie przyszło, że on ma teraz o mnie zabiegać. Nie, w takiej sytuacji ja chcę sprawić, żeby - kiedyś, w przyszłości - zabiegał, a nie uważam, że mi się to należy z marszu.
Kluczowe jest tu słowo "Gdybym". Kiedyś zainspirowany licznymi wątkami gdzie kobiety wypowiadały się że podoba im się jakiś mężczyzna w ich otoczeniu ale nie podejmowały żadnych ruchów (poza wysyłaniem jakiś tylko sobie znanych sygnałów) założyłem na tym wątek żeby się dowiedzieć ile kobiet podejmuje inicjatywę. Ze wszystkich które przeczytały wątek tylko jedna odpowiedziała że jej się zdarzało. Dodam tylko że nie dotyczyło to tylko pierwszego spotkania ale jakiejkolwiek inicjatywy na początku relacji. Stąd wniosek że to że kobiety nie wykazują inicjatywy wcale nie oznacza że nie są zainteresowane. Podoba mi się twoje podejście "SaraS" ale rozumiem też autora. Jest niestety bardzo dużo kobiet które wychodzą z założenia że nawet jak facet im się podoba to powinien się starać o nie bo przecież im się należy. Najgorsze jest to że jak jakaś kobieta postanawia zmienić ten schemat i podjąć inicjatywę starają się jak najbardziej ją zawstydzić (na forum masz masę przykładów).
Kojarzę tamten wątek i pamiętam, że sama pisałam, że nie miałam nigdy problemów z wyjściem z inicjatywą. Fakt, że ustalenie tego, że jesteśmy razem, pierwszy pocałunek, wyznanie miłości itd. były po stronie mojego partnera, ale zanim zostaliśmy parą, to - choćby z racji tego, że to ja regularnie bywałam u niego w mieście - ja inicjowałam spotkania. Było mi łatwiej, bo znaliśmy się od lat i od lat tak to wyglądało (pomijając to, że jak już ostatecznie zdecydowałam, że "ja go chcę", to te spotkania nagle zrobiły się tylko z nim, a nie z całym gronem znajomych ), a do tego ostatecznie
okazało się, że i on od dawna był mną zainteresowany, więc podchodził do wszystkiego bardzo entuzjastycznie , ale to niczego nie zmienia: kiedy zdecydowałam się go "zdobyć", to byłam gotowa na zdobywanie, nie żądałam wzajemności i w ogóle nie myślałam o tym, że teraz on coś tam powinien. Że i on starał się zdobyć - no fajnie się złożyło, zresztą oboje przecież wiedzieliśmy, że od pierwszego spotkania całe lata wcześniej była "chemia", ale to w ogóle nie miało wpływu na moje działania. Ja to miałam bardzo zadaniowo poukładane. XD Miałam cel, więc starałam się go osiągnąć, tyle. Gdyby nie był zainteresowany, to mogłabym w pewnym momencie odpuścić, ale to wciąż byłoby jak gdyby po mojej stronie: to ja podrywałam, to mi się nie udało, to ja odpuszczam. Przecież on nie odpowiadał za moje plany i one do niczego go nie zobowiązywały.
Ten problem to trochę taka kwadratura koła
Z jednej strony, kobiety które na samym poczatku oczekują, żę zawsze facet powinien pierwszy zagdać, mimo, że same są zainteresowane, zakładają, żę tenże facet(czy każdy) będzie zainteresowany zawsze i w każdej możliwej okazji. Słowem, nie odmówi sobie towarzystwa kobiety, bo mu zawsze powinno być przyjemniej, kiedy do niej startuje. I tu jest błąd No ile razy można? Przecież nie zawsze, w sprzyjających okolicznościach nawet, musze do tej kobiety podejść, nawet kiedy mi się podoba, bo np. jestem teraz z kimś innym zajęty. Kilka razy miałem takie sytuacje, kiedy akurat z kolega siedziałem w knajpie i coś tam zauważyłem, że jakaś na mnie zerka. Ale kurde nie rzucę wszystkiego w diabły i nie będę padał Jaśnie Pani do stóp, mimo, że przyciąga oko
Inna sprawa to kwestia tego zaangażowania. Kiedy na kimś mi zależy, to się staram, ale jednak oczekuję jakiejś tam minimalnej wzajemności, choćby właśnie w tych najprostszych czynnościach czy gestach. Mogę być daleko od wizji związku, ale stojąć z boku i patrząc, jak tylko jedna strona wszystko aranżuje i gra "pierwsze skrzypce", wygląda to dziwnie. Nie wiem, może ja mam takie dziwne podejście do życia, że lubię, jak ludzie WZAJEMNIE sobie pomagają, jeśli coś próbują stworzyć.
Ale jednak...
Kiedy jeszcze się człowiek nie zdąży zaangażować, to stara się ta osobę jednak zainteresować, tylko jeśli ona dobitnie pokazuje swoją bierną postawę i taki, hmm, trochę lekceważący stosunek, który się jednak wyczuwa, to się odechciewa dalszych starań. Pewnie ta niedostępność, którą kobietom tłuką do głów rzesze życzliwych doradczyń, zaczyna tutaj grać rolę.
Naprawdę miło się człowiekowi robi, jeśli po tej pierwszej czy dwóch randkach, ta druga strona coś zaproponuje od siebie..Wiem, żę można być zabujanym, tylko jednak poza tymi randakmi jeszcze zostaje swoje życie, plany, obowiązki itp, które czasami ciężko od razu dostosowywać do partnera..
Kojarzę tamten wątek i pamiętam, że sama pisałam, że nie miałam nigdy problemów z wyjściem z inicjatywą. Fakt, że ustalenie tego, że jesteśmy razem, pierwszy pocałunek, wyznanie miłości itd. były po stronie mojego partnera, ale zanim zostaliśmy parą, to - choćby z racji tego, że to ja regularnie bywałam u niego w mieście - ja inicjowałam spotkania. Było mi łatwiej, bo znaliśmy się od lat i od lat tak to wyglądało (pomijając to, że jak już ostatecznie zdecydowałam, że "ja go chcę", to te spotkania nagle zrobiły się tylko z nim, a nie z całym gronem znajomych
), a do tego ostatecznie
okazało się, że i on od dawna był mną zainteresowany, więc podchodził do wszystkiego bardzo entuzjastycznie, ale to niczego nie zmienia: kiedy zdecydowałam się go "zdobyć", to byłam gotowa na zdobywanie, nie żądałam wzajemności i w ogóle nie myślałam o tym, że teraz on coś tam powinien. Że i on starał się zdobyć - no fajnie się złożyło, zresztą oboje przecież wiedzieliśmy, że od pierwszego spotkania całe lata wcześniej była "chemia", ale to w ogóle nie miało wpływu na moje działania. Ja to miałam bardzo zadaniowo poukładane. XD Miałam cel, więc starałam się go osiągnąć, tyle. Gdyby nie był zainteresowany, to mogłabym w pewnym momencie odpuścić, ale to wciąż byłoby jak gdyby po mojej stronie: to ja podrywałam, to mi się nie udało, to ja odpuszczam. Przecież on nie odpowiadał za moje plany i one do niczego go nie zobowiązywały.
Faktycznie SaraS ty akurat masz bardzo fajne podejście. Niestety jak sama widziałaś z tamtych komentarzy kobiety takie jak ty są raczej wyjątkami. Nie wiem na ilu randkach był autor wątku ale bardzo jest prawdopodobne że w niektórych przypadkach zainteresowanie było również z drugiej strony. Niestety kobiet wychodzących z założenia że wyłącznie facet powinien o nie zabiegać jest zdecydowanie za dużo.
Patrząc na ten temat i ten o dniu mężczyzn, to ja teź nie podejmowałabym inicjatywy na takiej randce.
Mam wrażenie, ze Autor nadmiernie analizuje, oczekuje nierealnego. Rozniwa z nim na forum jest ciężka, nie wiem, czy w realu byłoby inaczej.
Autorze, może więcej luzu z Twojej strony? Może inne tematy rozmów? Może wywal oczekiwania do kosza i idź na luz?
Patrząc na ten temat i ten o dniu mężczyzn, to ja teź nie podejmowałabym inicjatywy na takiej randce.
Mam wrażenie, ze Autor nadmiernie analizuje, oczekuje nierealnego. Rozniwa z nim na forum jest ciężka, nie wiem, czy w realu byłoby inaczej.Autorze, może więcej luzu z Twojej strony? Może inne tematy rozmów? Może wywal oczekiwania do kosza i idź na luz?
A chce być sztywniakiem i mam np dobry humor ale nie chce zmieniać oczekiwań.
Może się to komuś nie podobać ale mam prawo mieć oczekiwania, mogę robić i postepowac jak uważam za stosowne.
I nie uważam się za sztywiaka tylko raz tutaj to dyskusja a dwa dajcie na luz. Hihihi
Patrząc na ten temat i ten o dniu mężczyzn, to ja teź nie podejmowałabym inicjatywy na takiej randce.
Mam wrażenie, ze Autor nadmiernie analizuje, oczekuje nierealnego. Rozniwa z nim na forum jest ciężka, nie wiem, czy w realu byłoby inaczej.Autorze, może więcej luzu z Twojej strony? Może inne tematy rozmów? Może wywal oczekiwania do kosza i idź na luz?
W temacie obok przeczytacie oczekiwanie kobiety w zdaniu "Jej zdaniem, nie ma takiej możliwości, by mężczyzna nie zapłacił za np. za kolację. Jej zdaniem to brak szacunku, wyraz braku poważnych chęci, zaświadczenie o małej zaradności finansowej.". Jak pokazały ten wątek i inne wiele kobiet się z nią zgadza. Za to mężczyzna ma "wywalić oczekiwania do kosza". Nie zgadzam się z tym. Każdy ma prawo szukać kogo chcę. Tamta pani chce facetów płacących za nią więc niech ich szuka. jmox chce znaleźć kobietę pokazującą własny wkład w budowanie związku na początkowych etapach więc niech szuka.
Ależ oczywiście, że może szukać takiej, jakiej chce. Tylko pyta, czemu szukanie nie wychodzi.
Może mało jest takich prawdziwych kobiet.
Jedni szukają księżniczki a ja normalnej kobiety która ma poczucie wartości, szanuję, docenia faceta.
Jak z doświadczenia widzę nie każdy mężczyzna w związku ma kolorowo.
Ja chce sobie ubarwic świat
Jakiś czas temu natknąłem się na artykuł o dość ciekawym tytule.
Poruszał on kwestię męskości w dzisiejszym świecie vs takiej, jaka była odbierana przez wieki. Akurat zawarte były w niej wypowiedzi kilku kobiet, otwarcie wyznających, że ich zdaniem trzymanie się sztywnych ram społęcznych jest w ich odczuciu kuriozalne. Same przyznały, że mają za partnerów facetów, którzy w ich otoczeniu wcale nie są ucieleśnieniem męskości(opoką, wsparciem, ostoją bezpieczeństwa), dlatego nie są postrzegani jako partnerzy. Padało tam nawet stwierdzenie, że nawet jeśli kobieta jest silna czy niezależna, to w dalszym ciągu facet ma stanowić tą opokę i głównie dbać o bezpieczeństwo finasowe. Dało się wyczuć też taką niechęć do ewentualnych potknięć czy problemów, bo ich zdaniem prawdziwy facet nigdy do nich nie dopuszcza czy radzi sobie z nimi błyskawicznie i bezproblemowo.
Natomiast te kobiety sądzą coś zupełnie przeciwnego: skoro są same zaradne i niezależne, to nie potrzebują mieć w facecie (głównie) oparcia czy zapewnienia bezpieczeństwa finansowego. Dało sie wyczuć, że podchodza so związku w sposób, hmm, zrównoważony. Podkreślały, że nie chcą mieć w domu herosa, opiekuna, sponosora i kochanka w jednym, ale przede wszystkim uczciwego i wartościowego partnera.
Treść artykułu luźn powiązana z kwestią finansową i płaceniem na randkach czy rolami, niejako przypisanymi do obu płci przez utarte stereotypy, jakie wciąż w społeczeństwie tkwią.
Wydaje mi się, że otwartość na fakt, iż życie układa się naprawdę różnie i nie zawsze warto osądząć kogoś po pozorach, ułatwia znalezienie kompromisów i wspólnego języka.
Do tego wątku odnosił się chyba Kolega Kris_Doc:
https://www.netkobiety.pl/t127584.html
Może mało jest takich prawdziwych kobiet.
Jedni szukają księżniczki a ja normalnej kobiety która ma poczucie wartości, szanuję, docenia faceta.
Jak z doświadczenia widzę nie każdy mężczyzna w związku ma kolorowo.
Ja chce sobie ubarwic świat
No to ubarwiaj, tylko nie płacz że nie wychodzi
Pamiętaj tylko że ciężko doceniać kogoś, kogo się nie zna.
A księżniczna zdecydowanie nie jest dla Ciebie, skoro sam wpadasz w typ księcia
Jeszcze raz poczytaj to co pisałem bo chyba źle czytasz lady koka.
Luzu dziewczyno
Jeszcze raz poczytaj to co pisałem bo chyba źle czytasz lady koka.
Luzu dziewczyno
Może Ty źle się wyrażasz, skoro problem jest taki a nie inny? Jak idziesz na randkę z Olą to też mówisz do niej Ela?
jmox napisał/a:Jeszcze raz poczytaj to co pisałem bo chyba źle czytasz lady koka.
Luzu dziewczyno
Może Ty źle się wyrażasz, skoro problem jest taki a nie inny? Jak idziesz na randkę z Olą to też mówisz do niej Ela?
Interpretujesz tak by tobie pasowało do wypowiedzi.
Zdrobniale i ładniej napisze Olusienko.
Co to wgl znaczy prawdziwa kobieta?
Lady Loka napisał/a:jmox napisał/a:Jeszcze raz poczytaj to co pisałem bo chyba źle czytasz lady koka.
Luzu dziewczyno
Może Ty źle się wyrażasz, skoro problem jest taki a nie inny? Jak idziesz na randkę z Olą to też mówisz do niej Ela?
Interpretujesz tak by tobie pasowało do wypowiedzi.
Zdrobniale i ładniej napisze Olusienko.
No ale prawda jest taka, że coś nie gra, skoro Ci te randki nie wychodzą.
Albo jest tak, jak dziewczyny piszą, że oczekujesz faktycznie jakiegoś większego zaangażowania niż kobieta na ten moment chce dać - ale nie napisałeś też, o co dokładnie chodzi i czego dokładnie Ci brakuje.
Druga możliwość jest taka, że z tymi rozmowami na randkach coś nie gra. Ja jak chodziłam na randki to rozmowy nie grały wtedy, kiedy facet przynudzał albo wtedy, kiedy wpadał w dziwne filozoficzne rozkminy. Czytając Twoje posty wyczuwam to drugie i szczerze mowiąc, jakbym z Tobą tak pisała na portalu, to raczej bym na randkę nie poszła
Więc zastanowiłabym się tutaj nad Twoimi oczekiwaniami i Twoim zachowaniem na randce. Przy swobodnej atmosferze rozmowa idzie sama.
Z Oleńką to odbijałam do pomyłki w moim nicku.
Akurat określenie "przynudzać" może byc interpretowane bardzo różnie Obawiam się, że wiele kobiet już się tak czuje, kiedy facet jest zbyt bezpośredni i dosłowny czy nie buduje tego napięcia i nie przemyca gdzieś tych aluzji lub flirciarskich podtekstów. W tym może leżeć problem Autora...
Akurat określenie "przynudzać" może byc interpretowane bardzo różnie
Obawiam się, że wiele kobiet już się tak czuje, kiedy facet jest zbyt bezpośredni i dosłowny czy nie buduje tego napięcia i nie przemyca gdzieś tych aluzji lub flirciarskich podtekstów. W tym może leżeć problem Autora...
A ro nie wiem, mnie budowanie napiścia zniechęcało z przynudzaniem czasami jest tak że jakiś temat się ciągnie pimimo braku zainteresowania nim drugiej strony.
Tak jak z tą stłuczką mogło być. Jedno zdanie spoko, 15min gadania, nie bardzo. Nie na pierwszej randce.
Faktycznie SaraS ty akurat masz bardzo fajne podejście. Niestety jak sama widziałaś z tamtych komentarzy kobiety takie jak ty są raczej wyjątkami.
Dzięki. Tyle że ja wcale nie uważam, żeby to było wyjątkowe. Prawdę mówiąc, dlatego właśnie tak drążę ten temat: bo nigdy wcześniej nie spotkałam się w realu z podejściem takim, jakie ma autor. Wszyscy, których znam, rozumieli, że jak oni chcą zainteresować kogoś, to to nie oznacza, że ta osoba natychmiast ma okazywać zainteresowanie.
A chce być sztywniakiem i mam np dobry humor ale nie chce zmieniać oczekiwań.
Może się to komuś nie podobać ale mam prawo mieć oczekiwania, mogę robić i postepowac jak uważam za stosowne.
Możesz. Ale warto wziąć pod uwagę, że oczekiwania mogą być nierealne (np. okazywanie zainteresowania przez na-razie-niezainteresowaną kobietę). Dobrze mieć też świadomość, że nasze pobożne życzenia ("niech ona też się stara!") nie stanowią zobowiązań dla innych ludzi.
Zobacz. Jeżeli będę się umawiać ze spokojnymi domatorami, a oczekiwać będę, że zaproponują mi wspólny kurs latania na paralotni, to się rozczaruję. Muszę albo zmienić typ mężczyzny, albo oczekiwania, albo... pogodzić się z rozczarowaniami.
Ty umawiasz się z kobietami, które podobają się Tobie, a oczekujesz zachowania, jakby to one były zainteresowane. Więc jak wyżej: albo zmieniasz "obiekt" i umawiasz się z tymi, które już wcześniej chciały Cię podrywać, albo zmieniasz oczekiwania i godzisz się z tym, że Ty najpierw musisz je zainteresować, albo, oczywiście, liczysz się z rozczarowaniami. Tu nie ma wielkiej filozofii.
jmox chce znaleźć kobietę pokazującą własny wkład w budowanie związku na początkowych etapach więc niech szuka.
Tylko w takim razie niech szuka kobiety wyraźnie nim zainteresowanej, a nie takiej, którą on jest zainteresowany, skoro żąda zainteresowania z marszu.
Może mało jest takich prawdziwych kobiet.
Jedni szukają księżniczki a ja normalnej kobiety która ma poczucie wartości, szanuję, docenia faceta.
Jeżeli wg Ciebie kobiety dzielą się na księżniczki = niezainteresowane Tobą i normalne = okazujące Ci zainteresowanie, to ja nie mam pytań. XD
SaraS Szkoda, że to nie działa w obie strony, kiedy kobieta po 2 czy 3 randce już czuje, że "wpadła po uszy" Tak samo, jak próby zmiany choćby domatora na kogoś aktywnego
Prawda jest taka, że nikt nie lubi czuć presji na wykonywanie czegoś tam. Jeśli czuje się dobrze w swoim świecie, to nie widzę powodu, aby go na siłę z tego świata wyciągać, pokazująć mu jakoby inne wspaniałości..
Musi się sam przemóc, innego wyjścia nie ma..
Na siłę - nie. Tak, jak nie da się zmusić kogoś do zainteresowania, tak nie da się zmusić do tego, żeby ktoś - nagle, sam z siebie - np. pokochał inne aktywności.
Ale zachęcać do spróbowania, pokazywać od jak najlepszej strony (siebie na randce albo jakąś tam aktywność w rozmowie) - czemu nie? Tak, jak mam szansę zainteresować sobą kogoś niezainteresowanego, tak mam szansę na zainteresowanie domatora paralotniami. Tylko wszystko rozbija się o to, że to JA mam szansę, ja, swoimi działaniami. Jak siądę i będę wymagać zainteresowania się mną (albo paralotniami!), to mogę tak siedzieć do śmierci.
No ale prawda jest taka, że coś nie gra, skoro Ci te randki nie wychodzą.
Albo jest tak, jak dziewczyny piszą, że oczekujesz faktycznie jakiegoś większego zaangażowania niż kobieta na ten moment chce dać - ale nie napisałeś też, o co dokładnie chodzi i czego dokładnie Ci brakuje.
Druga możliwość jest taka, że z tymi rozmowami na randkach coś nie gra. Ja jak chodziłam na randki to rozmowy nie grały wtedy, kiedy facet przynudzał albo wtedy, kiedy wpadał w dziwne filozoficzne rozkminy. Czytając Twoje posty wyczuwam to drugie i szczerze mowiąc, jakbym z Tobą tak pisała na portalu, to raczej bym na randkę nie poszła![]()
Więc zastanowiłabym się tutaj nad Twoimi oczekiwaniami i Twoim zachowaniem na randce. Przy swobodnej atmosferze rozmowa idzie sama.
Właśnie.
Na logikę wychodzi na to, że coś musi być nieteges podczas tych spotkań, skoro notorycznie kończą się klapą.
Autor pisał, że w związku z tym, że on mając świadomość, jak niezręcznie może być podczas pierwszego spotkania, przejmuje inicjatywę i czuje się odpowiedzialny za atmosferę, więc pewnie prowadzi rozmowy, podrzuca tematy.
To może odstraszać.
Po pierwsze dlatego, że jak on wciąż gada, to trudno się przebić :-D
Miałam jakiś czas temu sytuację, gdy wynajmowałam mieszkanie, że przyszła oglądać je para, tj. brat i siostra, mieszkanie szukali dla niego, ale tylko ona wciąż mówiła. Potem jeszcze zadzwoniła, żebym zdecydowała się wynająć to mieszkanie jej bratu, bo to fajny facet tylko nie potrafi się sprzedać. Nic nie powiedziałam na głos, ale pomyślałam, że dobrze by było, gdyby ona dała mu szansę zaistnieć.
Zatem, być może dziewczyny zniechęcają się tym, że nie maja szansy zaistnieć i pogadać na interesujące je tematy, bo autor absorbuje czas i uwagę. Nawet jeśli robi to w dobrej wierze. A jak jeszcze przynudza, to już koniec :-D
Inna sprawa, że jak ktoś tak bardzo chce przejąć kontrolę nad przebiegiem spotkania, to wyczuwa się napięcie, które temu towarzyszy. To trochę przeciwieństwo tego, jak powinno być na randce. Jak jest się z fajna osoba, to jest fajnie, nie trzeba na siłę wymyślać tematów, bo przychodzą same. Nie trzeba zastanawiać się, jak się jest odbieranym, czy spotkanie dobrze przebiega. W ogóle ma się prawo czuć swobodnie, być spontanicznym i oczekiwać, że ta druga osoba tez będzie swobodna i spontaniczna a nie oczekiwała zabawiania. Przecież spotykamy się ze sobą, aby poznać się i dobrze się bawić, zamiast skupiać się na swoich "niewiadomojakich" oczekiwaniach, na tym "czy dobrze/czy niedobrze", "chce mnie/nie chce mnie". Szkoda energii, którą wysysa z takie nastawienie.
No i najlepsze traktowanie singli jak kogoś gorszego. Jestem obecnie sam ale nie czuję sie niby gorszy od tych zajętych. Mam inne plany obecnie na życie a poza tym planowanie slubu czy też dzieci a nie czuć obecnie żadnego uczucia względem przyszłej panny młodej jest wydaje mi się absurdalne.
Jestem singielką i nie czuje się traktowana w żaden sposób gorzej. Moje życie nie różni się niczym od momentu, w którym miałam partnera, oprócz tego, że nie mam partnera.
A co czujesz się kobietą ze tak czujesz?
Masz prawo by się moja narracja nie podobać ale nie musisz krytykować bo może nie rozumiesz o co mo chodzi i tego nie oczekuje.
To jest forum i w sumie mozna trochę wymienić się spostrzeżeniami itp.A może napisz jak tobie ida relacje damsko męskie?
Ja chcialem tylko od kobiet usłyszeć jak one to widzą i tyle.
Miłego wieczórku:)
Niestety bardzo słaba reakcja pokazująca, że masz problemy z przyjęciem krytyki.
Lady Loka napisał/a:jmox napisał/a:Jeszcze raz poczytaj to co pisałem bo chyba źle czytasz lady koka.
Luzu dziewczyno
Może Ty źle się wyrażasz, skoro problem jest taki a nie inny? Jak idziesz na randkę z Olą to też mówisz do niej Ela?
Interpretujesz tak by tobie pasowało do wypowiedzi.
Zdrobniale i ładniej napisze Olusienko.
Po co te złośliwości?
Niestety ale moja diagnoza jest bolesna. Masz problemy emocjonalne, moim zdaniem. Ja wiem, że mam słabe podstawy by tak myśleć, ale właśnie po takich małych rzeczach jak Twoje posty to widać. I myślę, że Twoje niedoszłe partnerki przy spotkaniach też to wyczuwają, i dlatego nie są zainteresowane.
Oczywiście mogę się mylić, choć w to wątpię. Natomiast pocieszę Cię, że sporo osób ma takie problemy, i gdy spotkasz kobietę szczerze zainteresowaną to na pewno to odczujesz. Wszystko się o to rozbija - jak kto się komu podoba. Nie wyczarujesz cudów z Panną co przyszła na spotkanie z braku laku.
Niestety autor robi wrażenie osoby skupionej na sobie i niezainteresowanej innymi.
Aby się zbliżyć do drugiego człowieka to trzeba się na nim skupić jako osobie. Na kobiecie też:)
A tu Panowie skupieni na swoich lękach.. To się nie ma szans udać.
To jest proste jak budowa cepa: jak Ci się ktoś podoba to jemu to pokazujesz, jak się zachwycasz to adorujesz ( w obie strony).
Cieszysz się że masz kogoś kto jest tego wart.
Ktoś nie jest zainteresowany towarzystwem, dajesz mu do tego prawo.