Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

1 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 17:05:17)

Temat: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Witam, Mieszkam w Niemczech. Żyje z partnerem Polakiem i mamy syna 3letniego. Nakreślę kilka sytuacji z naszego życia od początki ciąży,bo to był czas kluczowy w którym zaczęłam się zastanawiać nad rozstaniem. Zaznaczę,że partner do niczego się nie przyczynił jeżeli chodzi o wyprawkę dla małego ja będąc w ciąży musiałam o wszystkim myśleć począwszy od akcesoriów domowych po fotelik do samochodu (gdzie nie mam zielonego pojęcia). Wszystko od A do Z.  Będąc w 33 msc trafiłam z zagrożoną ciąży do szpitala na podtrzymanie to on nagle się obudził,że gdzie jest łóżeczko i wózek (zaznacze,że to było wszystko zamówione przeze mnie,ale był długi czas oczekiwania). Wyobraźcie sobie,że wychodząc z tego szpitala mój partner zabrał mnie prosto do sklepu z wózkami i kazał mi wybierać i łóżeczko z ikea ( przeżyłam taki stres w szpitali,że małemu może się coś stać, a on znowu przez swój brak zorganizowania, wyczucia sytuacji, myślenia!  Fundował mi kolejny stres). Chodziłam z trudem w tej ikea, musiałam co chwilę robić sobie przerwę. Lekarz na wypisie kazał mi się oszczędzać i dużo leżeć. Z czego zauważyłam,że mojemu partnerowi też nie jest na rękę,bo przestałam wynosić śmieci jak to do tej pory z wielkim brzuchem robiłam i zakupy cieżkie nosiłam. Kolejną kwestią byly wszelkie dokumenty odnośnie aktu urodzenia,wychowawczego rownież prosiłam go o pomoc w wypelnieniu ich,bo zna perfekcyjnie niemiecki. No oczywiscie jak przystało na niego nigdy do tego nie doszło przed porodem, gdzie można było na spokojnie to wszystko zrobić. Nastał dzień porodu, wyszliśmy po 2 dniach do domu, miał być to najpiekniejszy dzień w moim życiu,a był koszmarem. Zresztą jak cały okres niemowlecy syna. Wiec tak wróciliśmy do domu, ja po porodzie i w sumie tych nocach w szpitalu nie przespanych czyli na skaraju wyczerpania, a moj "mądry" partner z wielkim fochem pyta sie gdzie sa te dokumety do wypełnienia?? I mnie woła żebym z nim wypelniałs.....pierwszy dzien po przyjeździe ze szpitala. Pamiętam jak szłam się umyć po tym szpitalu,a on już mnie wołał,że mam się pospieszyć. Rozpłakałam się z nerwów i powiedziałam,że ma mi zejść z oczu i zamknęłam się z małym w sypialni. Miał miesiąc urlopu jak mały się urodził- żeby rzekomo pomagać. Te sytuację przed porodem były dla mnie na tyle traumatyczne,że już w tamtym momencie zastanawiałam się czy jest sens być  z tym człowiekiem,ale po porodzie to przeszedł samego siebie. Oczywiście okazał się "najlepszym" doradcą w karmieniu piersią, gdzie do dzisiaj też mam traumę z tym związaną. Stał nade mną i mówił,że mały płacze bo głodny jest i ja na siłę go dostawialam do piersi gdzie mały wyrywał się dosłownie od piersi głowę na bok odstawiał, a on kazał mi mimo wszystko próbować mu dać. Jego wieczne pytania kiedy mu jeść dawałam ostatni raz, nawet jak 10 minut temu dawałam to jak płakał to głodny jest- jego zdaniem i musiałam na siłę dziecku dawać. Jak teraz nawet sobie o tym pomyślę to łzy mi napływają....zaznaczę jeszcze,że z jego strony nie były to działania jakieś agresywne,bo on takim człowiekiem nie jest,ale wkurzające, irytujące i niezwykle traumatyczne dla mnie psychicznie. Karmienie dziecka piersią cudownym doświadczeniem dla matki i dziecka, dla mnie to było coś strasznego. Kolejną traumatyczną sytuacją były drzemki malego na które trudno bylo go nakłonić,ale jak juz zasnął dla mnie była ulga,że moge sobie chwilę odetchnąć. No,ale tutaj tez pojawiał sie nagle tatuś z pracy z  pytaniami "ile on już śpi? Za długo żeby nie spał" " 3h drzemka to nie drzemka zaburza to caly jego rytm snu" i zaczynało sie trzaskanie drzwiami, rzucanie w kuchni czym popadnie, tv na caly regulator zeby maly sie obudził. Czesto kończyło to sie tak,że maly budził sie z płaczem. Najlepszy czas spędzamy jak jesteśmy sami, ja z synem. Nasz dzień jest spokojny, bez większych stresów. Jak pojawią się tatuś to mały teraz wyczuwa moje pogarszające się samopoczucie i też staje się nerwowy i nawet czasami krzyczy na tatę,że ma iść i drzwi mu zamyka. Oczywiście nie zabrakło telefonów z pracy z durnymi pytaniami, później przestałam odbierać, bo niedość, że te bezsensowne rozmowy przeszkadzały mi w codziennym funkcjonowaniu, to pozniej okazywalo sie,że on wcale nie sluchal co do niego mowię,bo nic nie pamiętał jak mu później o tym przypominałam (cokolwiek powiedziałam reagował na to słowem "serio?" ,albo "interesujace" mi się aż nóż w kieszeni otwierał) Dzwonił dla zabicia czasu w czasie przerwy w pracy i żeby mnie w*****.  Po czasie stwierdzam,że on nikogo nie slucha,bo nawet jak jedziemy do mojej rodziny to niby rozmawia ze wszystkimi,ale pozniej nic nie wie i mi się dopytuje.....ma głupią tendencje wtracania sie w zdanie i gadania zupelnie o czyms innym - czesto nieistotnym w danym temacie,ale to jego madrośvi wiec musi je wyglosić. Było wiele innych sytuacji w których nie mogłam na niego liczyć przez jego brak wybraźni i chyba dobrego wychowania. Zdarzało się dość często gdy szlam z wózkiem z małym,że nie otworzył mi drzi tylko stał...często w sytuacjach z małym przy jakimś przebieraniu,albo przy jakiejś grubszej sprawie stał i się patrzył i np.komentował. Ogólnie przyjmuje postawę bierną,ale to w każdej sytuacji. Szczerze mówiąc jeżeli chodzi o czas niemowlęcy małego to nic nie było tak jak powinno być, partner nie umiał postawić się w nowej sytuacji. Chciał co chwilę gdzieś jeździć, nawet po jakichś galeriach z małym miesięcznym dzieckiem i później złość i rozgoryczenie,że mały płakał i znowu ja co chwilę gdzieś po toaletach musiałam małego karmić,bo płacze z głodu wiadomo......no tragedia to była. Teraz nasza sytuacja od jakiegoś roku wygląda tak,że prawie nie rozmawiamy- bo on i tak nie słucha jak się do niego mówi nawet w ważnych sprawach. Później zadaje 1500 pytań i nic nie wie, jakieś wyjazdy to ja musze wszystko ogarniac najlepiej jakbym jeszcze jego nawigacja była....do niczego nigdy nie jest przygotowany, wszystko gubi, jest strasznym bałaganiarzem, nic nie może nigdy znaleźć....robi taki syf w całym mieszkaniu,że syn takiego nie robi ( brudne szafki w kuchni nigdy nie wytarte przez niego, blaty, ściany nawet) Mnóstwo ubrań po całym mieszkaniu począwszy od sypialni,salonu po łazienkę. .. Nie wynosi śmieci nawet jak się je wystawi do salonu ...a jak już po którymś przypomnieniu wyniesie to weźmie jeden worek,bo 3 przecież nie weźmie (gdzie ja biorę 3 na raz).  W domu komplentnie nic nie robi,ani po sobie nie sprząta (nie odnosi naczyn do zmywarki, ubrania brudne po calym mieszkaniu sie walaja zamiast w koszu) Dużo mówi,że coś zrobi,a nic nie robi....ja już rzygam jak to słyszę kolejny rok. Ogólnie ja nie mogę być nigdy chora,ale on może być wiecznie zmęczony (bo przecież pracuje) i nawet jak leci kolejny tydzień urlopu musi odpoczywać - gdzie ja w tym czasie z synem mam corone. Kłócimy się co chwilę,już nawet normalnie do niego nie mówię bo mam już taka niechęć do tego człowieka  wiec jak chce coś wyegzekwować to krzykiem i wtedy może zrozumie i szybciej coś wykona niż to zazwyczaj bywa. Jego zycie wyglada tak,ze idzie do pracy,wraca do domu i lezy do gory brzuchem przed tv,albo telefonem i ogląda wiadomości. Weekendy wygladaja tak samo,bo musi odpoczywać- bo pracuje. Nie powiem czasami bawi sie z malym,bo syn juz ma taki charakterek,że powie do taty żeby ten odłożył telefon i i sie z nim bawił. Nie spedzamy czasu razem juz nawet wieczorem filmów razem nie ogladamy. Miedzy nami nic juz nie ma poza synem. Ja w ogóle nie dowierzam,że ja mogłam się z takim człowiekiem związać. Fakt szybko w ciążę zaszłam gdybym dłużej go znała- na pewno bym z nim się nie związała. Teraz nie dziwię się,że te wszystkie kobiety go zostawiały. Z jedną miał nawet dom kupiony i po 5 latach się rozstali i dom na sprzedaż. On dobrze grał na początku, zawsze czyściutko w mieszkaniu, taki spontaniczny, żywiołowy, kreatywny. Zaznaczę jeszcze,że okłamał mnie odnośnie swojego wieku i zataił,że jest po rozwodzie.

Sprawa może byłaby prostrza gdybyśmy mieszkali w Polsce,ale my mieszkamy w DE. Nie wiem co mam zrobić, tutaj jest straszny problem z mieszkaniami żeby znaleźć. To w którym teraz mieszkamy szukaliśmy rok. Mały nie ma jeszcze przedszkola od 2lat mamy go zapisanego i żadne przedszkole go nie przyjęło, ja nie pracuje i nie znam języka....nie wiem co robić. Przyjechałm do Niemiec w 2018 pracowałam i chodziłam na kurs niemieckiego,ale przez ciążę nie skończyłam kursu i tego niemieckiego nie umiem, bo teraz praktycznie już 4 rok siedzę w domu z małym. Miałam ambitne plany,ale one się trochę pokrzyżowała. Jestem po studiach,  po 30tce.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.
Devil napisał/a:

Witam, Mieszkam w Niemczech. Żyje z partnerem Polakiem i mamy syna 3letniego. Nakreślę kilka sytuacji z naszego życia od początki ciąży,bo to był czas kluczowy w którym zaczęłam się zastanawiać nad rozstaniem. Zaznaczę,że partner do niczego się nie przyczynił jeżeli chodzi o wyprawkę dla małego ja będąc w ciąży musiałam o wszystkim myśleć począwszy od akcesoriów domowych po fotelik do samochodu (gdzie nie mam zielonego pojęcia). Wszystko od A do Z.  Będąc w 33 msc trafiłam z zagrożoną ciąży do szpitala na podtrzymanie to on nagle się obudził,że gdzie jest łóżeczko i wózek (zaznacze,że to było wszystko zamówione przeze mnie,ale był długi czas oczekiwania). Wyobraźcie sobie,że wychodząc z tego szpitala mój partner zabrał mnie prosto do sklepu z wózkami i kazał mi wybierać i łóżeczko z ikea ( przeżyłam taki stres w szpitali,że małemu może się coś stać, a on znowu przez swój brak zorganizowania, wyczucia sytuacji, myślenia!  Fundował mi kolejny stres). Chodziłam z trudem w tej ikea, musiałam co chwilę robić sobie przerwę. Lekarz na wypisie kazał mi się oszczędzać i dużo leżeć. Z czego zauważyłam,że mojemu partnerowi też nie jest na rękę,bo przestałam wynosić śmieci jak to do tej pory z wielkim brzuchem robiłam i zakupy cieżkie nosiłam. Kolejną kwestią byly wszelkie dokumenty odnośnie aktu urodzenia,wychowawczego rownież prosiłam go o pomoc w wypelnieniu ich,bo zna perfekcyjnie niemiecki. No oczywiscie jak przystało na niego nigdy do tego nie doszło przed porodem, gdzie można było na spokojnie to wszystko zrobić. Nastał dzień porodu, wyszliśmy po 2 dniach do domu, miał być to najpiekniejszy dzień w moim życiu,a był koszmarem. Zresztą jak cały okres niemowlecy syna. Wiec tak wróciliśmy do domu, ja po porodzie i w sumie tych nocach w szpitalu nie przespanych czyli na skaraju wyczerpania, a moj "mądry" partner z wielkim fochem pyta sie gdzie sa te dokumety do wypełnienia?? I mnie woła żebym z nim wypelniałs.....pierwszy dzien po przyjeździe ze szpitala. Pamiętam jak szłam się umyć po tym szpitalu,a on już mnie wołał,że mam się pospieszyć. Rozpłakałam się z nerwów i powiedziałam,że ma mi zejść z oczu i zamknęłam się z małym w sypialni. Miał miesiąc urlopu jak mały się urodził- żeby rzekomo pomagać. Te sytuację przed porodem były dla mnie na tyle traumatyczne,że już w tamtym momencie zastanawiałam się czy jest sens być  z tym człowiekiem,ale po porodzie to przeszedł samego siebie. Oczywiście okazał się "najlepszym" doradcą w karmieniu piersią, gdzie do dzisiaj też mam traumę z tym związaną. Stał nade mną i mówił,że mały płacze bo głodny jest i ja na siłę go dostawialam do piersi gdzie mały wyrywał się dosłownie od piersi głowę na bok odstawiał, a on kazał mi mimo wszystko próbować mu dać. Jego wieczne pytania kiedy mu jeść dawałam ostatni raz, nawet jak 10 minut temu dawałam to jak płakał to głodny jest- jego zdaniem i musiałam na siłę dziecku dawać. Jak teraz nawet sobie o tym pomyślę to łzy mi napływają....zaznaczę jeszcze,że z jego strony nie były to działania jakieś agresywne,bo on takim człowiekiem nie jest,ale wkurzające, irytujące i niezwykle traumatyczne dla mnie psychicznie. Karmienie dziecka piersią cudownym doświadczeniem dla matki i dziecka, dla mnie to było coś strasznego. Kolejną traumatyczną sytuacją były drzemki malego na które trudno bylo go nakłonić,ale jak juz zasnął dla mnie była ulga,że moge sobie chwilę odetchnąć. No,ale tutaj tez pojawiał sie nagle tatuś z pracy z  pytaniami "ile on już śpi? Za długo żeby nie spał" " 3h drzemka to nie drzemka zaburza to caly jego rytm snu" i zaczynało sie trzaskanie drzwiami, rzucanie w kuchni czym popadnie, tv na caly regulator zeby maly sie obudził. Czesto kończyło to sie tak,że maly budził sie z płaczem. Najlepszy czas spędzamy jak jesteśmy sami, ja z synem. Nasz dzień jest spokojny, bez większych stresów. Jak pojawią się tatuś to mały teraz wyczuwa moje pogarszające się samopoczucie i też staje się nerwowy i nawet czasami krzyczy na tatę,że ma iść i drzwi mu zamyka. Oczywiście nie zabrakło telefonów z pracy z durnymi pytaniami, później przestałam odbierać, bo niedość, że te bezsensowne rozmowy przeszkadzały mi w codziennym funkcjonowaniu, to pozniej okazywalo sie,że on wcale nie sluchal co do niego mowię,bo nic nie pamiętał jak mu później o tym przypominałam (cokolwiek powiedziałam reagował na to słowem "serio?" ,albo "interesujace" mi się aż nóż w kieszeni otwierał) Dzwonił dla zabicia czasu w czasie przerwy w pracy i żeby mnie w*****.  Po czasie stwierdzam,że on nikogo nie slucha,bo nawet jak jedziemy do mojej rodziny to niby rozmawia ze wszystkimi,ale pozniej nic nie wie i mi się dopytuje.....ma głupią tendencje wtracania sie w zdanie i gadania zupelnie o czyms innym - czesto nieistotnym w danym temacie,ale to jego madrośvi wiec musi je wyglosić. Było wiele innych sytuacji w których nie mogłam na niego liczyć przez jego brak wybraźni i chyba dobrego wychowania. Zdarzało się dość często gdy szlam z wózkiem z małym,że nie otworzył mi drzi tylko stał...często w sytuacjach z małym przy jakimś przebieraniu,albo przy jakiejś grubszej sprawie stał i się patrzył i np.komentował. Ogólnie przyjmuje postawę bierną,ale to w każdej sytuacji. Szczerze mówiąc jeżeli chodzi o czas niemowlęcy małego to nic nie było tak jak powinno być, partner nie umiał postawić się w nowej sytuacji. Chciał co chwilę gdzieś jeździć, nawet po jakichś galeriach z małym miesięcznym dzieckiem i później złość i rozgoryczenie,że mały płakał i znowu ja co chwilę gdzieś po toaletach musiałam małego karmić,bo płacze z głodu wiadomo......no tragedia to była. Teraz nasza sytuacja od jakiegoś roku wygląda tak,że prawie nie rozmawiamy- bo on i tak nie słucha jak się do niego mówi nawet w ważnych sprawach. Później zadaje 1500 pytań i nic nie wie, jakieś wyjazdy to ja musze wszystko ogarniac najlepiej jakbym jeszcze jego nawigacja była....do niczego nigdy nie jest przygotowany, wszystko gubi, jest strasznym bałaganiarzem, nic nie może nigdy znaleźć....robi taki syf w całym mieszkaniu,że syn takiego nie robi ( brudne szafki w kuchni nigdy nie wytarte przez niego, blaty, ściany nawet) Mnóstwo ubrań po całym mieszkaniu począwszy od sypialni,salonu po łazienkę. .. Nie wynosi śmieci nawet jak się je wystawi do salonu ...a jak już po którymś przypomnieniu wyniesie to weźmie jeden worek,bo 3 przecież nie weźmie (gdzie ja biorę 3 na raz).  W domu komplentnie nic nie robi,ani po sobie nie sprząta (nie odnosi naczyn do zmywarki, ubrania brudne po calym mieszkaniu sie walaja zamiast w koszu) Dużo mówi,że coś zrobi,a nic nie robi....ja już rzygam jak to słyszę kolejny rok. Ogólnie ja nie mogę być nigdy chora,ale on może być wiecznie zmęczony (bo przecież pracuje) i nawet jak leci kolejny tydzień urlopu musi odpoczywać - gdzie ja w tym czasie z synem mam corone. Kłócimy się co chwilę,już nawet normalnie do niego nie mówię bo mam już taka niechęć do tego człowieka  wiec jak chce coś wyegzekwować to krzykiem i wtedy może zrozumie i szybciej coś wykona niż to zazwyczaj bywa. Jego zycie wyglada tak,ze idzie do pracy,wraca do domu i lezy do gory brzuchem przed tv,albo telefonem i ogląda wiadomości. Weekendy wygladaja tak samo,bo musi odpoczywać- bo pracuje. Nie powiem czasami bawi sie z malym,bo syn juz ma taki charakterek,że powie do taty żeby ten odłożył telefon i i sie z nim bawił. Nie spedzamy czasu razem juz nawet wieczorem filmów razem nie ogladamy. Miedzy nami nic juz nie ma poza synem. Ja w ogóle nie dowierzam,że ja mogłam się z takim człowiekiem związać. Fakt szybko w ciążę zaszłam gdybym dłużej go znała- na pewno bym z nim się nie związała. Teraz nie dziwię się,że te wszystkie kobiety go zostawiały. Z jedną miał nawet dom kupiony i po 5 latach się rozstali i dom na sprzedaż. On dobrze grał na początku, zawsze czyściutko w mieszkaniu, taki spontaniczny, żywiołowy, kreatywny. Zaznaczę jeszcze,że okłamał mnie odnośnie swojego wieku i zataił,że jest po rozwodzie.

Sprawa może byłaby prostrza gdybyśmy mieszkali w Polsce,ale my mieszkamy w DE. Nie wiem co mam zrobić, tutaj jest straszny problem z mieszkaniami żeby znaleźć. To w którym teraz mieszkamy szukaliśmy rok. Mały nie ma jeszcze przedszkola od 2lat mamy go zapisanego i żadne przedszkole go nie przyjęło, ja nie pracuje i nie znam języka....nie wiem co robić. Przyjechałm do Niemiec w 2018 pracowałam i chodziłam na kurs niemieckiego,ale przez ciążę nie skończyłam kursu i tego niemieckiego nie umiem, bo teraz praktycznie już 4 rok siedzę w domu z małym. Miałam ambitne plany,ale one się trochę pokrzyżowała. Jestem po studiach,  po 30tce.

Okłamał Cię odnośnie wieku i zapomniał powiedzieć, że jest po rozwodzie?
No to niezły jest.
Nie poradzę Ci, jak miałabyś wystartować z mieszkaniem w DE i w ogóle z tą bardziej przyziemna strona egzystencji ( to może podpowiedzi Ci inni?), ja mogę się jedynie odnieść do tego faceta i do tego, jakie życie Cię z nim czeka, chociaż nie sądzę, byś miała w stosunku do niego jakieś złudzenia.
Czyli tak naprawdę mój post niewiele wniesie, jeśli chodzi o konkretną radę, gdzie i z czym miałabyś pójść po konkretna pomoc.
Nawet zastanawiam się czy w ogóle jest sens, bym pisała.
Niemniej jednak coś tam wtracę.
Związałas się z jednym z moich ulubionych typow faceta przyprawiających mnie o mdłości, czyli z leniem z sortu głupkowatych.
Facet generalnie od czapy i ja też, podobnie jak Ty, nie dziwię się, że poprzednie jego kobiety pozbywały się go z hukiem i z ulgą.
Okazuje się, że nawet Twój dwuletni syn poznał się na nim i zamyka mu drzwi przed nosem.
Nie będę powtarzała za Tobą na czym polega głupota tego faceta, bo to bez sensu. Wiem jedno- musi Ci być z nim cholernie ciężko żyć na co dzień pod jednym dachem i chyba jesteś już na granicy wytrzymałości nerwowej.
Powinnaś pójść za przykładem swoich poprzedniczek i jak najszybciej uwolnić się od tego patentowa ego lenia mocno oderwanego od rzeczywistości. Żadna to pomoc dla Ciebie ani wsparcie z jego strony. Wręcz przeciwnie.
Decyzję o odejściu, na moje oko, już podjęłaś.
Masz sto procent racji.
Problem tylko w tym, od czego mogłabyś zacząć, żeby nie wylądować wraz dzieckiem pod mostem, jak masz wystartować?
Ja ze swojej strony życzę Ci, żebyś znalazła w sobie siłę oraz odpowiednią determinację, bo faktycznie jakość Twojego życia u boku takiego faceta jest po prostu żałosna.

3

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Teraz pozostaje zadbać o siebie, uczyć się języka, pójść do pracy, dziecko dać do przedszkola i myśleć jak dalej ułożyć sobie życie...
Przyjeżdżasz z dzieckiem do Polski, do rodziny?

4 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-02-27 20:50:21)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Kurs  w ciazy i tak moglas skonczyc. Ja od lekarza uslyszalam to samo, ale to nie znaczy, ze masz lezec i sie nie ruszac. Na kursie sie siedzi, wiec nie ma szans na przemeczenie. Zreszta nawet sama w domu moglas kuc slowka. Poprostu ci sie nie chcialo.


Ale bylo minelo. Nie to jest teraz twoim problemem.
Masz jakas rodzine w Polsce? Moglabys sie u niej zatrzymac? Moze jak maly by mial jakies 3 lata mama by ci mogla pomoc kilka godzin dziennie przypilnowac,  zebys mogla wyjsc do pracy?
+ podac go o alimenty
Bo w niemczech znalezienie pracy bez niemieckiego to szanse chyba marne

5 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 22:04:13)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Dziękuję Dziewczyna za odpowiedź.

Tak ja decyzje dawno temu podjęłam o rozstaniu, tylko,że tutaj nie jest to takie proste. Zgłosiliśmy małego do 5 przedszkoli chwilę po urodzeniu, miałam cichą nadzieję,że się dostanie na 2 lata. Ja już się gotuje w środku, bo nie ma pewności,że syn na 3 urodziny dostanie miejsce będę wiedziała dopiero w kwietniu (przedszkole rusza od sierpnia). Tak więc tkwię już kilka lat w wielkiej niewiadomej, w miejscu. Powiem wam dziewczyny,że inaczej wyobrażałam sobie macierzyństwo i wiem to,że sama bez partnera lepiej poradziłabym sobie ze wszystkim do tej pory.

Miałam zawsze bardzo inteligentnych mężczyzn, zaradnych, kreatywnych którzy w wielu sytuacjach służyli pomocą. My kobiety mamy tak,że szukamy partnerów troche podobnych do naszych ojców, mój tata jest zaradny, pracowity. Mój obecny partner ma z mojego ojca tylko wiek.

Nie mam ogólnie za bardzo nikogo kto by mu pomógł,bo od samego początku sama wszystko ogarniam. Małego nie mam nawet z kim zostawić na chwilę ( chodzi mi o rodzinę). Większość mojej rodziny mieszka w DE okolice Bremen,ale z moją rodziną to najlepiej na zdjęciu. Moja mama zmarła parę lat temu.

W Polsce byliśmy po 3 latach teraz na święta, mały był pierwszy raz.

6 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 22:26:30)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

7 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 22:28:48)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

8 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 22:29:18)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

9 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 22:27:23)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

10 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 23:02:51)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

11 Ostatnio edytowany przez Devil (2022-02-27 23:57:33)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Robiłam kurs w Bremen, a jak zaszłam w ciążę przeprowadziłam się 120km do partnera do Hamburga. Kurs przepadł,pieniądze również nie małe. Zaraz sie odezwą głosy,że moglam zostać tam na czas kursy. Otóż nie, bo w momencie zakończenia pracy musialam rownież odstapić mieszkanie ktore należało do pracodawcy- była to transakcja wiązana. Najkrótszy kurs w DE trwa pół roku. Dopytywałam się tutaj w HH w tych samych szkołach czy jest szansa realizować kurs w innym mieście,ale okazało się,że pomimo nazwy te szkoły nic nie łączy. Uczyłam się w domu słówek, nawet zdań- bo co mi z samych słówek, najróżniejszych fiszek itp. co z tego jak mówiłam później partnerowi,a on,że takich słów się tutaj nie używa,że inne słowo est używane. Tyle było  mojej nauki,gdzie połowa słówek w ogóle nie jest przez Niemców używana. Tak samo jest z językiem niemieckim którego uczą w szkołach, ciekawe ile osób  może się później dogadać jak tu przyjedzie. Mój partner mówił,że jakbym tak powiedziala do Niemca to na 100% by nie zrozumiał, o czym się niejednokrotnie przekonałam i musiałam na szybko szukać drugie znaczenia na dane słowo. Mam aplikacje i tam też układam zdania i tyle co dobrze pisze to mam opory przed mówieniem po niemiecku. Wiec proszę mi nie mówić,że mi się nie chciało.
Tylko konwersacje twarzą w twarz z Niemcami, systematyczności jest kluczem do sukcesu. Wiem,bo mega dużo wynosiłam z tamtego kursy. Przez połowę mojej ciąży starałam się o uznanie moich dyplomów i kwalifikacji z Polski, trwało to około pół roku. Nie zamierzam pracować tutaj w innej profesji niż moje wykształcenie więc język był dla mnie priorytetem przyjeżdżając tutaj, nie jestem też z tych którzy chcą żyć na marnym socjalu. Pracowałam tutaj jak pisałam wyżej, dogadywałam się wtedy głównie po angielsku,ale wśród Niemców łapalam też trochę niemieckiego.

Ps. Prawda jest taka,że nawet jeżeli skończyłabym jakikolwiek kurs w okresie ciąży to później po urodzeniu dziecka, gdzie umówmy sie przez  conajmniej 2 lata nie bedzie sie mialo regularnego kontaktu i obycia z Niemcami co by mi to dalo ? Oczywiście chodzę do sklepu gdzie stosowane są wszedzie te same regułki (to takie przewidywalne) czasami ktoś zaczepi,żeby powiedzieć jakie dziecko słodkie i zapytać ile ma lat - to tyle z rozmów.

Jeżeli chodzi o zalecenia lekarzy odnośnie ciąży to nie ma co się porównywać każdy przypadek jest inny. Mogą być różne komplikacje ciąży, ja nie tyle kierowałam się zaleceniami lekarza co sama czułam od około 30 msc ,że w każdej chwili mogę urodzić. Wcześniej czułam się świetnie.

12

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Są aplikacje do nauki języków, np Rosetta stone, filmiki na you tube, strony na FB, TV po niemiecku, prasa po niemiecku, itd. mam wrażenie, że szukasz wymówek. Przez 4 lata siedzenia w Niemczech nie nauczyłaś się języka na poziomie choćby konwersacyjnym? Az się wierzyć nie chce...

Czy Ty mówisz że po urodzeniu dziecka przez 2 lata z domu nie wyszłaś? A jakieś grupy, aktywności dla mam i dzieci? Tam się raczej nie rozmawia o polityce i filozofii, dałabyś radę językowo. Jeśli jesteś odizolowana to na własne życzenie.

Jeśli chcesz zostać w Niemczech, weź się za to, już bez wymówek. ucz się z aplikacji, z internetu, czytaj co Ci wpadnie w ręce, na początku nawet że słownikiem w ręku. Będziesz miała kontakt z językiem, którym faktycznie się mówi. Oglądaj TV, choćby seriale, podlapiesz akcent i żywy język. 

Ja wiem z doświadczenia, że ciężko się przełamać i zacząć mówić, ale to przejdzie. Naucz się co nie co, zacznij czytać a powoli zauważysz, że coraz lepiej rozumiesz. Z czasem zaczniesz rozmawiać z ludźmi z większą pewnością siebie.

Odnoszę też wrażenie, że mężowi pasuje Twoja bezradność i nieznajomość języka.

13 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-28 11:13:42)

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Ponosisz konsekwencje swoich decyzji, jak nie skończenie tego kursu, tym bardziej jak stracilaś sporo kasy, moglaś przecież przeprowadzić się za te pół roku, nic by się nie stało, jakby partner przez ten czas na weekend do Ciebie przyjeżdżał, pomijając fakt, że on okazał się też błędem...
My tu tylko razem możemy płakać nad rozlanym mlekiem, a dalej i tak sama musisz sobie radzić...

14

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

A ja mam wrażenie, że Ty zupełnie nie potrafisz z tym facetem rozmawiać. Czekasz, aż on się domyśli, on się nie domyśla, więc się wkurzasz. A potem on się wkurza, bo Ty się wkurzasz. I do tego przekazałas dziecku super przykład lekceważenia własnego ojca.
A wystarczyło powiedzieć stanowczo, że nie pójdziesz do ikei i niech idzie sam. Albo, że dziecko nie jest głodne, a on ma nie trzaskać szafkami. Tyle. Asertywnie i konkretnie.
I też ciężko uwierzyć, że przez 2 lata nigdzie nie wychodzisz. Wystarczyłoby Ci ogarnąć jakąś grupę sąsiedzką, znaleźć matki z dziećmi w podobnym wieku i iść razem na huśtawki. Ty byś szkoliła język, a dzieci by się bawiły. Twoje dziecko pewnie też nie mówi po niemiecku. Będzie problem w przedszkolu.

15

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.
Lady Loka napisał/a:

A ja mam wrażenie, że Ty zupełnie nie potrafisz z tym facetem rozmawiać. Czekasz, aż on się domyśli, on się nie domyśla, więc się wkurzasz. A potem on się wkurza, bo Ty się wkurzasz. I do tego przekazałas dziecku super przykład lekceważenia własnego ojca.
A wystarczyło powiedzieć stanowczo, że nie pójdziesz do ikei i niech idzie sam. Albo, że dziecko nie jest głodne, a on ma nie trzaskać szafkami. Tyle. Asertywnie i konkretnie.
I też ciężko uwierzyć, że przez 2 lata nigdzie nie wychodzisz. Wystarczyłoby Ci ogarnąć jakąś grupę sąsiedzką, znaleźć matki z dziećmi w podobnym wieku i iść razem na huśtawki. Ty byś szkoliła język, a dzieci by się bawiły. Twoje dziecko pewnie też nie mówi po niemiecku. Będzie problem w przedszkolu.

Mam podobne odczucia.

Autorka jawi mi się jako usposobienie bierności i wydaje się, że żadnym językiem się nie posługuje, licząc na to, że ludzie się będą się domyślać, czego ona chce i co jej chodzi po głowie.

Autorko, to tak nie działa. Jesteś odpowiedzialna za siebie i teraz jeszcze za własne dziecko i musisz wziąć na siebie tę odpowiedzialność zamiast oczekiwać, że inni dostosują się do Twoich niewyrażonych oczekiwań.
Nie licz na to, że od ludzi wokół otrzymasz to, co uważasz, ze Tobie się należy, bo większość trzeba sobie wynegocjować a do tego umiejętność komunikowania się (mówienia i słuchania, nadawania i odbierania) jest niezbędna.

16

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Kilka porad technicznych. To nie jest tak, ze opuszczajac partnera zostaniesz sama na bruku. Jesli chcesz na stale zostac w Niemczech mozesz zglosic sie o pomoc do roznych instytucji- panstwowych jak i koscielnych. Masz prawo do darmowej porady prawnicznej celem uzyskania alimentow na dziecko. Nalezy ci sie rowniez kindergeld- nasze 500+. Jako samotnie wychowujaca dziecko matka masz przywilej w trybie przyspieszonym do uzyskania mieszkania komunalnego z doplata miasta oraz do miejsca dla malego w tzw KITA czyli zlobku, a pozniej przedszkolu. Jesli zarejestrujesz sie w Arbeitsamcie jako bezrobotna szukajaca pracy dostaniesz i wsparcie finansowe, a takze mozliwosc skorzystania z oferty kursow jezykowych oraz doskonalenia zawodowego. Trzeba tylko chciec, miec motywacje i gruba skore i czas zeby szwedac sie po urzedach. Przede wszystkim powinnas zahaczyc o takie instytucje jak: Urzad miasta, Stadbau, Caritas, Rotenkreuz,  rowniez wspolnoty koscielne- moze w waszej okolicy dziala misja polskiego kosciola albo inna polska grupy wsparcia ? wystarczy wrzucic w Google haslo Alleinerziehende mutter was tun um hilfe zu kriegen- i uzyskac caly przepis na dalsze zycie.  Albo po prostu wracaj do kraju i tez sobie dasz rade.

17

Odp: Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Pozdrawiam sąsiadkę z Hamburga
Może porozmawiaj z nim otwarcie na ten temat, obudź go jakoś z tego lenistwa, oczywiście już zawsze w mniejszym czy większym stopniu taki będzie.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Chcę się rozstać z partnerem,ale jest dziecko.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024