Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 140 ]

Temat: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Długo przyglądam się temu forum i postanowiłem założyć w końcu konto, aby prosić o jakieś porady o jakieś "chłodne spojrzenie" z boku jak to wygląda i może ktoś coś mi poradzi.

Jestem michał i mam 28 lat, jestem w związku od 5 lat z kobietą ( która w zasadzie jest moją pierwszą partnerką życiową) w naszym związku było w sumie zawsze okey - nie mieliśmy większych sprzeczek, kłótni czy jakiś tam rozstań i powrotów. Większość czasu spędzaliśmy razem ze sobą - wspólne wakacje, wyjazdy.  Oboje w zasadzie jesteśmy z innych miejscowości ja kalisza ona ze skierniewic - spotkaliśmy się na studiach w łodzi i w sumie fajnie do momentu, kiedy studia się nie skończyły. Wiecie ja od zawsze byłem samotnikiem miałem garstkę dobrych przyjaciół - po przyjeździe do łodzi jak poznałem Olę zaczęło się inne życie. Początkowo zachłysnąłem się wielkiem miastem, imprezami masą ludzi , których w sumie nie koniecznie lubiłem. Zawsze miło wspominam powroty na weekend do Kalisza do rodziny do tych znajomych przed którymi nie muszę nic udawać. Ola również polubiła moją rodzinę i w ogóle wszystko fajnie. Tylko w pewnym momencie nastąpił we mnie taki kryzys - że w sumie nie muszę siedzieć w łodzi owszem pracę mam, ale w rodzinnej miejscowości też ją znajdę, gdybym nie był z partnerką to bym dawno wrócił. Mam wrażenie, że od 2 lat stoję w miejscu a co najgorsze, że jestem w związku a mimo to czuję się samotny - tłumie w sobie uczucia i często zagryzałem zęby, ale nie miałem jaj powiedzieć co mi nie pasuje - wolałem uszczęśliwiać 2gą połówkę, kiedy ona była zła to ja zawsze wyskakiwałem z jakimś pomysłem, aby jej poprawić humor a to wyjazd a to jakiś spacer, lody wiecie. Rok temu kiedy ten kryzys mnie dopadł postawiłem jej w końcu o tym powiedzieć, że chciałbym powrotu do rodzinnej miejscowości - ona się rozpłakała i od razu mi się jej żal zrobiło i głupio, że po tylu latach takie coś mogłem powiedzieć. Zaczęła mówić, że skoro nie jestem szczęśliwy z nią to muszę odejść na co ja od razu rzuciłem się z przeprosinami i tyle było mojego "otwarcia się i powiedzenia o swoich problemach" Mam wrażenie, że ja osobiście nie doceniam tego co mam ale z drugiej strony nie czuję się do końca spełniony, szczęśliwy mimo, że jestem w idealnym związku.  Tutaj oprócz Oli nie mam nikogo - tam czeka na mnie rodzina i znajomi i moje miasto. Boję się, że jak odejdę to po prostu nie znajdę nikogo innego tak dobrego jak Ola, mam niską samoocenę ona w sumie też, ale wspieramy się nawzajem. Ostatnio się pokłóciliśmy stwierdziła, że albo ogarnę się z pierścionkiem i mieszkaniem ( planowaliśmy kupić) albo koniec z nami. Takie mam ultimatum i pustkę w głowie. Z jednej strony mam wrażenie, że ją kocham i nie wyobrażam sobie ją opuścić a z drugiej strony mam te przeświadczenie, że jestem w związku a czuję się sam przez co tak ciągnie mnie do rodzinnej miejscowości. Czy Wy też tak odczuwacie będąc w związkach ? Może serio jak jej się oświadczę to pogodzę się z myślą, że zostaje w łodzi i wtedy dopiero będę mógł odżyć ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Faktycznie stoisz w miejscu i kręcisz się w kółko. Nie wiem dlaczego tak trudno Ci bez bliskości rodziny, może nie odcięta pępowina?

Przychodzi czas, że odchodzimy z domu  i zakładamy swoją rodzinę, Ty nie jesteś na to gotowy, ale czy kiedykolwiek będziesz, nie wiadomo...

Dlatego skorzystaj z pomocy psychologicznej, żeby samemu się lepiej zrozumieć.

3

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Odpowiedz sobie na pytanie kto jest dla Ciebie ważniejszy. Czy znajomi w Kaliszu czy dziewczyna w Łodzi, która może być potencjalnie twoją przyszłą rodziną

4 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-01-20 14:32:41)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

To jak w pewnej mądrości z zapytaniem czy warto się żenić? Mędrzec odpowiedział, co byś nie zrobił, będziesz żałował. Tak często wygląda dorosłe życie.
Ja na twoim miejscu zostawiłbym tą dziewczynę, bo ona chce iść schematem wiadomym. A ty nie jesteś co do tego przekonany.
Zarób trochę kasy, wyjedź do paru ciekawych miejsc, poznaj świat. A potem się zobaczy. Na ożenek masz jeszcze czas.

5 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-20 15:32:13)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

To nie jest pępowina - nie mam rodziców w zasadzie same wujostwo i siostry no i tą garstkę znajomych. W łodzi się czuję jak odludek do tego nie lubię tego miasta za dużo ludzi. Tutaj siedze sam całymi dniami w domu i mam już tego dosyć tej wegetacji. Wiem, że ona może być moją rodziną a wbrew temu jak to wygląda to coś więcej niż wybór między nią a kolegami. Też już czuję ten oddech za plecami i głos, który mówił, że powoli zbliża się czas na założenie rodziny i to mnie przeraża.

6

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Po pierwsze,  nigdy nie dopuszczaj do szantażu emocjonalnego,  ultimatum,  albo ślub albo koniec.  Co to ma być? To lampka alarmowa  i to czerwona.
Po  drugie,  może posłuchaj sam siebie,  czego Ty chcesz tak naprawdę? 

Co ja bym zrobiła?  Rzucilabym ją,  nie ta to inna, tym bardziej z takimi skłonnościami do szantażu.  Jeśli bym się czuła źle w związku,  ograniczona,  z pustka w środku,  to tym bardziej.  Po prostu żyj tak jak Ty chcesz,  a nie ktoś inny,  zawsze  bądź sobą   to jak się czujesz,  to naprawdę dużo mówi. 

Po kolejne,  do psychologa marsz,  masz niskie poczucie własnej wartości i pewnie dlatego tkwisz w tyn związku,  bojąc się samotności.

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Dokładnie tak jak ktoś wyżej napisał tzn. tak wygląda dorosłe życie. Musisz wreszcie podjąć jakieś decyzje co dalej z Twoim związkiem. Kobieta z która jesteś jasno Ci zakomunikowała, że oczekuje od Ciebie że coś w końcu postanowisz. Prawdopodobnie nie chce żebyś ją wpędził w lata bo chce założyć rodzinę. Albo się oświadcz albo daj jej spokój. Więc najlepsza rada to zrób coś wreszcie ze swoim życiem bo faktycznie stoisz i czekasz, aż coś się stanie.

8

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Też już czuję ten oddech za plecami i głos, który mówił, że powoli zbliża się czas na założenie rodziny i to mnie przeraża.

Nie każdy ma predyspozycje do zakładania rodziny i branie za nią odpwiedzialności.
Nie dziwię się dziewczynie, bo ona chce założyć rodzinę, mieć plany na przyszłość.
Czyli macie innne priorytety.
Pozstaje się rozstac i żyć w zgodzie ze sobą, tylko czy wtedy będziesz szczęśliwy? Jeśli tak, to się nie zastanawiaj, a jak nie wiesz, to jedynie psycholog może Ci pomóc.
Na pewno nie powinieneś robić nic wbrew sobie.

9

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Wiecie ona jest 3 lata starsza, w maju ma 31 urodziny. Związek ponad 5 lat - może wg. niej dawno temu powinienem się oświadczyć i może po prostu miała dość tego, że ciągle tam zjeżdżam (do Kalisza raz sam raz z nią ) a pierścionka brak. Może ona też w jakiś sposób woła o pomoc, szuka atencji nie wiem ciężko mi to opisać. Mieliśmy kupować mieszkanie w tamtym roku, ale przez mój kryzys odwiodłem nas od tej decyzji co też jest moją winą - przez to moje niezdecydowanie.
To cały ja niezdecydowany właśnie i o niskiej samoocenie zadowalający wszystkich tylko nie siebie. To mnie tak bardzo blokuje - gdybym był sam nie zastanawiałbym się nawet chwili i dzień po studiach bym wrócił. Tutaj już po ponad 5 latach z nią decyzja jest już cięższa. Chyba dorosłość mnie przerasta z tymi wszystkimi ślubami, kredytami na mieszkania. Co jeżeli ona jest tym co mnie w życiu najlepszego spotkało ? Kiedy myślę o rozstaniu chcę mi się płakać, wspominam chwilę oglądam zdjęcia z wakacji.
Boję się psychologa, ale chyba nie dam rady - psycholog jest realnie w stanie mi pomóc z moimi słabościami ?

10

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

A czemu ona nie może z Tobą się przeprowadzić do Kalisza? Nie może sobie tam znaleźć pracy albo pracować zdalnie?

Czemu ona nie może kupić mieszkania, tylko Ty?
W życiu nie kupuj mieszkania w miejscu, którego nie lubisz. Po co?

A psychologa nie ma się co bać, nie gryzie.

11 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-01-20 16:29:48)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Powinien to być psychoterapeuta, terapia upowinna pomóc, jak nie spróbujesz, nie przekonasz się.

12 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-01-20 17:15:11)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

ze wzgledu na wiek to zrozumiale, ze chce juz za maz i zakladac rodzine, miec dziecko
jednak z mojego doswiadczenia zyciowego powiem ci, ze takie zmuszanie do malzenstwa na dobre nie wychodzi. nie chodzi o  to, zeby sie ozenic, ale jeszcze zeby to malzenstwo utrzymac, a nie rozejsc sie po np. 3 latach. powinienes sie ozenic, bo TY chesz, a nie pod naciskiem. branie slubu pod wlywem kogos/czegos lub wspolny zakup mieszkania to najgorsze, co mozesz zrobic.
odpowiedz sobie na 2 pytania: czy chcesz sie zenic, zakladac rodzine, miec dzieci?
i chcesz sie zenic z nia, bo jest dobra? ja tez jestem, wiec dlaczego nie ze mna? dlaczegoakurat z nia? jaka ceche/cechy ma, jakich nie ma ktos inny?
dlaczego nie oswiadczyles sie wczesniej?

na moje oko wam ze soba nie po drodze. macie inne priorytety, chcecie mieszkac w roznych miejscach. nie wiem, czy da sie to pogodzic hmm

13

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ona pracuje w jednej z firm logistycznych, umowa na stałe no i całkiem niedaleko ma rodzinę w sumie jedynie ojca, który jest dla niej całym życiem. Ja rodziców nie miałem ona ma tylko ojca i nikogo więcej, tak się jakoś nam udało dobrać - przez co ja też nie mam po prostu serca ot tak ją zostawić w sumie samą na świecie.  Co do kredytu to wspólnie mieliśmy go wziąć.
Nie jeden by pewnie dawno rzucił wszystko w cholerę i pojechał w bieszczady - na zasadzie byle pierdoła mi nie pasuje w drugiej osobie to ją rzucam. Ja tak nie potrafię, nie po tylu latach. Nigdy nie miałem wcześniej kobiety, nigdy się z nikim nie rozstawałem. Nie chciałbym się rozstawać, ale chciałbym jednak wrócić na stare śmieci. Wiem, że ona tego dla mnie nie zrobi - nawet nie wymagam tego od niej.

14

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Nie jeden by pewnie dawno rzucił wszystko w cholerę i pojechał w bieszczady - na zasadzie byle pierdoła mi nie pasuje w drugiej osobie to ją rzucam. .

Po pierwsze miej dobrą prace, po drugie zadbaj o własny rozwój, dopiero potem myśl o kobiecie do związku. Nigdy, przenigdy nie dopasowuj się do kobiety.  To zawsze źle się kończy.

15

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ze ślubem tak chciałbym tak samo dzieci, ale właśnie nie na zasadzie takiej, że pod naporem otoczenia. Z tej strony ją rozumiem, że jest starsza, ale to znaczy, że jutro mam jej kupić pierścionek a po jutrze spłodzić dziecko ? Nie wiem czy uda mi się dojść z nią do jakiegoś porozumienia w tej sprawie. Mnie chyba na prawdę trzyma jakiś strach przed tym co może przynieść przyszłość, może serio los daje mi teraz szansę na ułożenie sobie życia a ja wymyślam ? Tak jak ktoś tam napisał wyżej.. co byś nie zrobił będzie źle. Ożenie się i kupimy mieszkanie - może będę żałował, że nie spróbowałem czegoś innego, zostanę tu gdzie mam bezpieczne gniazdko i tyle. Zrobię to co chcę to może chwilowo poczuje się, że mam stery nad swoim życiem, ale może będę żałował tego, że żadna inna kobieta mnie nie ze chcę, albo będzie inna i będę porównywał je względem tego co mam teraz.
Pracę mam dobrze płatną akurat o to się nie martwię.

16

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Chodzi o to, że sam nie wiesz czego chcesz i tu jest szkopuł.

17 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-20 18:11:00)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Całe życie jestem nie pewny to cały ja. Kiedy w końcu będę pewny ? Jak to przełamać. Skąd się ta niepewność wzięła ? Może ja to tak po prostu mam ? Może jakiś wycofany jestem.

18

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Całe życie jestem nie pewny to cały ja. Kiedy w końcu będę pewny ? Jak to przełamać. Skąd się ta niepewność wzięła ? Może ja to tak po prostu mam ? Może jakiś wycofany jestem.

Wiesz co, prawda jest taka, że jak po 5 latach związku z tą dziewczyną masz wątpliwości co do ślubu, to odpowiedź jest banalnie prosta, to nie ta dziewczyna.
Podejrzewam, że jak spotkasz odpowiednią to i Łódź nie będzje straszna.

Mój mąż też jest ode mnie 3 lata młodszy, ja mam prawie 30tkę, ślub był w zeszłym roku i jak człowiek jest pewien, to nie ma takich rozkmin. A on też nie pochodzi z miejsca, w którym mieszkamy i całą rodzinę ma daleko.

Może puść dziewczynę wolno, wróć do Kalisza i ułóż sobie życie. Partnerka się trafi po drodze.

19

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Całe życie jestem nie pewny to cały ja. Kiedy w końcu będę pewny ? Jak to przełamać. Skąd się ta niepewność wzięła ? Może ja to tak po prostu mam ? Może jakiś wycofany jestem.

Kształtują nas geny i wychowanie, stąd jesteśmy bardziej lub mniej zdecydowani.

Bo pewnego w życiu nic nie ma, wszystko jest ryzykiem, ale w danym czasie, jeśli się na coś decydujemy, to dlatego, że tego chcemy.

My nie wiemy co dokładnie czujesz, jesteś wewnętrznie rozdarty, dlatego naprawdę spróbuj korzystać z terapii, może znajdziesz odpowiedzi na dręczące Cię pytania.

20

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Sądzę, że dobrze by ci zrobił jakiś wyjazd / rozdzielenie z dziewczyną. To jak będziesz sie z tym czuł kiedy jej nie będzie obok może ci wiele wyjaśnić. Czy raczej poczujesz ulgę, będziesz jaśniej myślał i stwierdzisz, że tkwienie w tym związku to był błąd, czy może zacznie ci jej bardzo brakować i zobaczysz, że to było ważne.
Jednak to, że twierdzisz, że czujesz się raczej samotny w twoim związku i niechętnie myślisz o wspólnej przyszłości raczej wskazuje na to, że możesz być w tym związku z przyzwyczajenia i lęku przed samotnością.

21

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

To mam winić życie za to, że jestem nie zdecydowany, moich rodziców ? Nad tym można pracować u psychologa czy muszę jakoś to zaakceptować ? Bo skąd tak na prawdę mogę wiedzieć czy następna kobieta albo i jeszcze następna będzie TĄ ? Czy obudzę się w wieku 35 lat i wezmę pierwszą lepszą i zaakceptuje wtedy swój los, bo już nie będzie "czasu" na nic ?

Moja praca jest czasami wyjazdowa - raz miałem wyjazd na 1.5 miesiąca to wtedy przed wyjazdem czułem żal, że muszę wyjeżdżać - nie chciałem jej opuszczać. Ale szybko się przyzwyczaiłem i już nie było tak źle.

22

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Nie wiemy jak będzie, ale planować trzeba, z tym też masz problem.
Dlatego musisz się zdecydować na coś, to co dzisiaj czujesz i chcesz.

23

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Nic na sile... ja po ponad 4 latach związku „zmusiłam” faceta do oświadczyn, 2 lata później wzięliśmy ślub (a już wtedy była masa zgrzytów między nami i po prostu trzeba było się rozejść, „ale co ludzie powiedzą?”, „tyle lat już razem, jakoś to będzie, ułoży się po ślubie”). 10 miesięcy po ślubie były mąż mnie zostawił.

Po kilku latach od rozstania i „niebycia” w związkach spotkałam obecnego męża, zamieszkaliśmy razem po 4 miesiącach znajomosci, po 8 mies. byliśmy zaręczeni, po niespełna roku zaszłam w ciąże, a po 15 mies. wzięliśmy ślub. Nie miałam ani przez sekundę wątpliwości „ze szybko”, „ze trzeba się lepiej poznać”, itd, mój Mąż myślał tak samo. Jesteśmy razem 7 lat, 2 dzieci, i jesteśmy szczęśliwi.

Moje zdanie jest takie, albo jest się pewnym tej drugiej strony, albo nie powinno jej się zabierać czasu...

24

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

"Moja praca jest czasami wyjazdowa - raz miałem wyjazd na 1.5 miesiąca to wtedy przed wyjazdem czułem żal, że muszę wyjeżdżać - nie chciałem jej opuszczać. Ale szybko się przyzwyczaiłem i już nie było tak źle."
Nie było tak źle niewiele mówi. Wiadomo że 1.5 miesiaca nie jest dlugo i sie wytrzyma. Ale tez nie widac jakie emocje temu towarzyszyly..

25

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ja właśnie boję się, że pomimo zaręczyn, wzięcia ślubu i tak złapie mnie ten dół i stwierdzę, że nie potrzebne mi to było.I tak jak u Pani powyżej po ślubie dopiero się dowiem, że to nie było to.  Nie wiem czy teraz wychodzi ze mnie czysta ciekawość jak to jest być z inną kobietą czy co, ale chyba nie wyobrażam sobie wziąć ślubu z takimi rozterkami jak mam teraz. Bo to by znaczyło chyba, że bym musiał sam siebie stłamsić a to chyba nie byłoby dobre ?
@ Ewe131 - może Pani coś więcej powiedzieć o tym "zmuszeniu" też Pani dała ultimatum ? Ile Pani lat miała, kiedy wychodziła za mąż ?

Co do wyjazdu - przed wyjazdem płakałem wręcz, że opuszczam ją - pierwsza tak długa rozłąka po tylu latach. Kiedy już pojechałem do pracy to na miejscu po tygodniu się przestawiłem i nie miałem już takiego doła. Wiecie co zauważyłem w swoim zachowaniu ?  Kiedy zbliża mi się długi wyjazd do nowego miejsca pracy gdzie nie wiem jak będzie - nagle te rozterki które mam znikają i wtedy nagle nie myślę o tym, że kurdę nie jestem pewny swego - wtedy mi się zmienia myślenie i cieszę się że mam do kogo chociażby przez słuchawkę od telefonu się odezwać, potem wracam i znowu to samo.

26

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Te doły musisz przepracować z psychoterapeutą, sam widać sobie nie poradzisz.

Musisz wiedzieć, czy chcesz z tą dziewczyną przejść przez życie czy nie, czy nadal pociąga Cię seksualnie, a nie z litości, bo ona zostanie sama. Tym się nie przejmuj, znajdzie sobie kogoś innego, jak będzie chciała, kto będzie zdecydowany z nią założyć rodzinę.
Ty też zostaniesz sam, ale z szansą na życie jakie Ci się marzy.

27

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Nikt życia za Ciebie nie przeżyje.  Najważniejsze to być w zgodzie ze sobą i swoim poczuciem że to miejsce jest stworzone dla mnie. Inaczej zawsze będziesz miał kryzys i nie będziesz zadowolony ze swojego życia. Jeśli dziewczyna naprawdę Cię kocha to nie powinna dla niej być problemem przeprowadzka do Kalisza. No chyba że to typ roszczeniowej księżniczki gdzie wszystko musi być tak jak ona chce, gdzie cjce i kiedy chce.

28

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Ja właśnie boję się, że pomimo zaręczyn, wzięcia ślubu i tak złapie mnie ten dół i stwierdzę, że nie potrzebne mi to było.I tak jak u Pani powyżej po ślubie dopiero się dowiem, że to nie było to.  Nie wiem czy teraz wychodzi ze mnie czysta ciekawość jak to jest być z inną kobietą czy co, ale chyba nie wyobrażam sobie wziąć ślubu z takimi rozterkami jak mam teraz. Bo to by znaczyło chyba, że bym musiał sam siebie stłamsić a to chyba nie byłoby dobre ?
@ Ewe131 - może Pani coś więcej powiedzieć o tym "zmuszeniu" też Pani dała ultimatum ? Ile Pani lat miała, kiedy wychodziła za mąż ?

Co do wyjazdu - przed wyjazdem płakałem wręcz, że opuszczam ją - pierwsza tak długa rozłąka po tylu latach. Kiedy już pojechałem do pracy to na miejscu po tygodniu się przestawiłem i nie miałem już takiego doła. Wiecie co zauważyłem w swoim zachowaniu ?  Kiedy zbliża mi się długi wyjazd do nowego miejsca pracy gdzie nie wiem jak będzie - nagle te rozterki które mam znikają i wtedy nagle nie myślę o tym, że kurdę nie jestem pewny swego - wtedy mi się zmienia myślenie i cieszę się że mam do kogo chociażby przez słuchawkę od telefonu się odezwać, potem wracam i znowu to samo.

Obydwoje nie mieliśmy „jaj”, zeby się rozstać. Poznaliśmy się na początku studiów i na IV roku już go męczyłam ciagle „ze ile tak można bez planów co do przyszłości”, „ze już wiele razem przeszliśmy i co dalej z nami?”, i tak stekalam, stekalam, aż się oświadczył. Związek się na jakiś czas „odświeżył”, ale już przed ślubem widać było, ze wszystko dobiega do końca, a my jak te konie z klapkami na oczach szliśmy do tego  ślubu... za pierwszym razem miałam 26 lat smile

Ja bym na Twoim miejscu Autorze rozstała się z dziewczyna i zobaczyła, co będzie się działo z Twoimi emocjami. My tez mieliśmy miesięczna przerwę od siebie na kilka miesięcy przed ślubem i niestety przekonałam byłego męża do powrotu do siebie ... widać jak to się wszystko skończyło.

Nic wbrew sobie - to nie praca, która można w miarę łatwo zmienić, to nie studia, które można zaczynać inne co roku, to tez nie miejsce zamieszkania, które można zmieniać według własnego uznania. Wiadomo, nie ma takiego wagonika, którego nie można odczepić (nawet po ślubie), ale myśle, ze rozstania małżonków są trudniejsze emocjonalnie dla samych zainteresowanych.

29

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ja ponowię pytanie, czemu ona nie chce się z Tobą przeprowadzić do Kalisza?

30 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-21 00:06:42)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Boję się, że będę żałował, na prawdę mam wrażenie, że takiej kobiety dobrej jak ona, która akceptuje moje słabości nie znajdę - mam sporo kompleksów  i na niej nie robią one wrażenia a już raz się przjechałem że dziewczyna powiedziała mi wprost, że nie akceptuje mnie za to, że jestem taki a nie inny. ( zarywanie za czasów technikum stare czasy).  a uwierzcie mi jestem jednym z tych facetów, którzy ani z kobietami nie potrafią gadać ani nie wywierają specjalnego wrażenia ot takie dno i metr mułu haha.
Ola mi powiedziała wprost poprzez łzy, że nie da rady, że tutaj ma tą pracę tą stałą umowę na co długo pracowała w sumie - do ojca ma nie daleko i często on do nas przyjeżdża albo my do niego. No to jest takie coś, że nie chciałem jej stawiać w sytuacji praca, ojciec albo my. Nie jestem takim człowiekiem mam też jakieś uczucia i nie umiałbym nawet tak powiedzieć.

Kochani - jutro godzina 14:30 mam umówioną wizytę do psychoterapeuty ! Stresam się, ale chyba tak trzeba.

31

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Też się dziwię, że ona chce z Tobą założyć rodzinę big_smile
Jakby nie było jesteś trochę wycofany, niedecyzyjny, lekko z Tobą nie będzie miała wink

Nie wiem jak długa czeka Cię terapia, po pierwszej sesji pewnie za dużo się o sobie nie dowiesz.

32

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Bo przez większość czasu między nami było w porządku, a tutaj problemy się piętrzyły i żaden nie potrafił rozmawiać o swoich potrzebach, problemach. Dopiero to wychodzi, kiedy jakaś decyzja musi zostać podjęta. Szkoda, tylko że uświadomiłem sobie dopiero teraz, że ja sam mam jakiś problem. Czy w takim razie decyzja o zerwaniu powinna nastąpić teraz ? Mam jakieś dziwne przeświadczenie, że pomimo tego, że ją kocham to powinienem dać jej szansę na życie z normalnym facetem. Że ten mój problem powinienem sam ze sobą i z psychologiem omówić. Po prostu chyba nie zasługuje na to, aby taka wspaniała kobieta męczyła się dalej ze mną. Takie mnie myśli teraz nachodziły.

33

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ale ona chce być z Tobą, więc za nią nie myśl i na nią nie podejmuj decyzji, tym bardziej jak ze swoimi decyzjami masz problem.

W czasie terapii nie wykonuj żadnych radykalnych kroków, po niej podejmiesz decyzję, jeśli będziesz pewien swojego miejsca na ziemi.

34

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Hej,

Polecam zapoznać się z tym filmikiem i zastanowienia się czy nie wykazujesz przypadkiem unikającego stylu przywiązania: https://www.youtube.com/watch?v=ICDjMCTwxzM

Wykazuje go większość uciekających panien młodych, narzeczonych rezygnujących ze ślubu tydzień przed, partnerzy których długoletnia partnerka zaczyna mówić o dziecku... generalnie jak zaczyna się robić zbyt blisko - ucieczka.

Wygląda na to że u Ciebie się to pojawiło - partnerka zaczęła sugerować kolejne kroki (Ślub, dzieci), a u Ciebie od razu pojawiła się chęć powrotu do domu rodzinnego (czyli ucieczka). Warto to poruszyć na terapii bo rzecz jest do przepracowania.

35

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

No to jestem po wizycie u psychologa. W sumie ja głównie gadałem a pani psycholog słuchała i dopytywała z uwagą. Powiedziała mi, że jeszcze ze 2 spotkania muszę z nią odbyć na takie zapoznanie się i jeszcze muszę i tak dopowiedzieć co i jak bo czas się skończył. Kolejna wizyta we wtorek - raz na tydzień.  Czy czuje się jakoś lepiej ? Jakaś iskierka się zapaliła - po rozmowie jakiś wyszedłem taki zadowolony z siebie i do teraz mam taki dobry humor nie wiem.  Może coś z tego będzie.

36

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Na pewno coś pozytywnego...

37 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-01-21 19:21:47)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Po przeczytaniu Twojego wątku wydaje mi się, że Twoje samopoczucie nie wynika do końca z tego jak Twoja relacja z tą dziewczyną wygląda. Myślę, że ma na to duży wpływ fakt, że nie masz już rodziców, a poza tym te nieszczęsne czasy pandemii spowodowały, że mnóstwo ludzi zamkniętych w domach, na pracy zdalnej, popadło w marazm czy nawet depresję.
Ja się nie dziwię kobiecie, że chce już stabilizacji, mieszkania, zakładać rodzinę. Jesteście ze sobą 5 lat, a ona  przekroczyła 30-stkę. Wiem też, że w czasie kiedy sam siedzisz w domu, tęsknisz za rodziną, znajomymi ale... tak naprawdę każdy ma swoje życie, a Ty też już jesteś w takim wieku, kiedy powoli towarzystwo zaczyna wykruszać bo ludzie biorą śluby, rodzą im się dzieci, praca itd. Możliwe, że gdybyś wrócił tam do swojej miejscowości, fajnie by było na początku spotkać "po czasie" ale potem znów byś siedział sam bo inni nie mają czasu spotkać, a wujek czy ciotka to nie jest towarzystwo, które chcesz za często widywać. 
Czasy studenckie to zupełnie inna bajka niż kiedy ma się ok 30l. Ja bardzo dokładnie pamiętam ten przełom. Jak spotykałam ze znajomymi, to naturalnie tworzyły się grupki, gdzie w jednej gadali o ślubie, w drugiej o dzieciach, trzeciej o pracy/karierze, a w czwartej o podbojach "miłosnych" wink
Z czasem jednak te częste spotkania były coraz rzadsze bo obowiązki, dzieci, praca itd. Na szczęście są telefony bo inaczej to ciężko takie znajomości/przyjaźnie utrzymać, no chyba że ma się podobny styl życia (np. dzieci w tym samym wieku lub bycie singlem).
Moim zdaniem musisz się naprawdę dobrze zastanowić czego w życiu chcesz i dorosnąć do podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Uwierz, nikt, nawet Ci co piszą, że ich nie żałują, nie mogą być pewni, że były dobre. Nawet jeśli na ten czas tak to wygląda, to za jakiś może okazać, że nie. Ani małżeństwo ani rozstanie to nie koniec świata. Nikt Ci nie powie, że na pewno znajdziesz inną (tylko dlatego, że ktoś znalazł) albo że w Twojej rodzinnej miejscowości będzie Ci lepiej.
Ja miałam w pracy koleżankę, która uważała, że powodem jej złego samopoczucia jest właśnie praca (środowisko), że jak ją zmieni, to wszystko ułoży, a najlepiej jak wyjedzie z Polski. Tak, rzuciła papierami, potem była kilka msc za granicą, potem jeszcze czegoś próbowałam w innym mieście. ale nic nie spełniło jej oczekiwań Skończyło na depresji i długim procesie leczenia by z niej wyjść.

38 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-21 22:46:12)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

@ Raxann dokładnie coś podobnego powiedziała mi pani psycholog- strata rodziców, niepewne środowisko, życie w strachu ( nie chcę wchodzić w osobiste szczegóły) spowodowały, że szybko musiałem wydorośleć. Wiecie najlepsze jest to, że nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nigdy nie chwaliłem się tym, że jako dzieciak widziałem śmierć rodziców a potem żyłem z alkoholikami, którzy starali się mnie jako tako wychować a pani psycholog powiedziała mi, że mimo tego, że w TAMTYM czasie nie przejmowałem się tym to po prostu chciał nie chciał przeżywałem traume i ona podświadomię działa do dzisiaj. Moje zachowania to wszystko jest związane z dzieciństwem, no niby się tego spodziewałem, że w jakimś sensie to ma wpływ na moje życie, ale usłyszeć to od specjalisty to daję do myślenia.  Wiecie najgorsze jest to, że w relacjach między ludzkich jestem wyrzutkiem i ludzie średnio mnie akceptują - dlatego ciągnie mnie do rodzinnej miejscowości do ludzi przed którymi nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. Bo oni mnie akceptują. Sporo z moich znajomych ma dzieci owszem - zostałem nawet ojcem chrzestnym jednego z nich - nie mam najmniejszego problemu ze spotkaniem się z nimi wiadomo to nie jest to samo, ale mimo wszystko wiem ,że mogę zawsze na nich liczyć. Mam takie swoje miejsca w kaliszu, lubię biegać jeździć na rowerze tam i czuje się wtedy taki wolny - nie myślę o niczym. Może trochę nostalgia, ale i tak.

39

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Musiałeś szybko dorosnąć, może za szybko, dlatego zostałeś dużym dzieckiem, stąd myślę ten dyskomfort psychiczny w obcym mieście.

40 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-21 23:36:22)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Duże dziecko.. możliwe, ale chciał nie chciał mam 28 lat mam dobrą pracę. Może powinienem na prawdę przekonać się na własne życzenie, że dorosłość to właśnie podejmowanie decyzji i trwanie w nich. Może serio jak uda mi się podjąć tą decyzję to gdy znajdę się w nowej sytuacji, będę mógł wyciągnąć z tego jakieś wnioski. W chwili obecnej stoje w miejscu, chyba pora się ruszyć. No i taka rozkmina na koniec jak ktoś taki jak ja może być pewny swoich uczuć skoro mam problem z tym, że nie kocham samego siebie ? Duże dziecko, ciężkie dzieciństwo to nie jest wymówka, aby ranić innych a tymbardziej ranić samego siebie.

41

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Dlatego terapia powinna pomóc.
Trzeba lubić i kochać siebie, znać swoją wartość, tego może dopiero przyjdzie Ci się nauczyć.

42

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Przeczytałam ten wątek i nie mogę zrozumieć - czego oczekujesz od tego forum? Sam nie wiesz czego chcesz, a myślisz ze obcy ludzie będą wiedziec? Nikt Ci nie powie co masz robić żebyś był szczęśliwy, skoro sam tego nie wiesz. Na miejscu tej dziewczyny nigdy nie chciałabym zakładać z kimś takim rodziny. Brakuje Ci poprostu dojrzałości. Związek powinien opierać się na partnerstwie, a tego tu nie widze

43

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Hm przede wszystkim - terapia.  Jeśli zależy Ci na dziewczynie,  to wspólna.  Z drugiej strony myślę,  że wszedłes w związek na który nie byłeś  gotowy.  Najpierw przepracowanie traumy,  później związek - tak by było w idealnym świecie,  ale zasadniczo to akurat  związek pchnal Cię do specjalisty.  Myślę,  że też fajnie by było mieć wsparcie w drugiej osobie.  Może to wpłynie na to by przestała  nalegac,  zrozumiała  Cię.  Taka wspólna terapia myślę że w związku by pomogła  uporządkować,  lub nawet  poza związkiem.  Miej na uwadze,  że terapia może też zakończyć związek,  pokazać,  że macie zupełnie inne potrzeby,  ale może też uratować.  Osobiście uważam,  że warto wspólnie,  po przemyśleniu smile

44 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-23 13:33:06)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Niczego nie oczekuję od tego forum. Forum jest chyba dla wszystkich i można pisać na każdy temat. Mam problem i postanowiłem się nim podzielić. 
@Istotka6 w związek wszedłem, bo można powiedzieć, że miałem okazję. Całe życie byłem sam, marzyłem o tym, aby mieć dziewczynę - to była dla mnie jakaś nowość. Ale zakochałem się w niej i ona we mnie - dobrze się czujemy w swoim towarzystwie.
Jutro wyjeżdżam znowu za granicę i nie będzie mnie jakiś czas.  Dzisiaj znowu z nią rozmawiałem i pierwszy raz od dawna nie było w kłótni czegoś takiego, że to tylko 1 strona (czyli Ja) ma problem, że to ja jestem niezdecydowany i ja i ja. Ona dzisiaj powiedziała mi, że ona też jest winna i stara się mnie zrozumieć, bo do tej pory chyba myślała, że serio robię to jej nazłość a tymbardziej jak jej powiedziałem, że zgłosiłem się do psychologa to zrozumiała powagę tej sytuacji, że ja na prawdę toczę bój sam ze sobą i mi nie jest z tym łatwo. Płakaliśmy i rozmawialiśmy o tym obydwoje. Powiedziała mi, że mnie bardzo kocha, co raz bardziej myślę o tym, że ja chyba na prawdę nie dojrzałem do takich decyzji a tymbardziej nie zasługuje, aby taka wspaniała kobieta cierpiała przeze mnie. Mam świetną kobietę, dobrze płatną pracę, mam miłość i spokój w domu to co ja do cholery jeszcze potrzebuje, aby zaspokoić moje ego, że tak bardzo myślę aby zakończyć to wszystko w cholere.

Edit. tak terapia mi jest potrzebna, ale chyba szokowa. Bo na własną skórę chcę się przekonać jak to jest zacząć od 0 z myślą, że mogłem mieć wszystko - mieszkanie, ślub kochającą kobiete. Może jak trafię na kobiete co mnie będzie wykorzystywała, będzie ze mną dla pieniędzy czy coś to wtedy docenie to co miałem. Właśnie najgorsza jest w tym wszystkim ta myśl, że mogę mieć już w zasadzie od zaraz uporządkowane życie, spokojne.

45

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Właśnie terapia ma Ci pomóc zrozumieć siebie, to jest proces...

46

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Powiedziała mi, że mnie bardzo kocha, co raz bardziej myślę o tym, że ja chyba na prawdę nie dojrzałem do takich decyzji a tymbardziej nie zasługuje, aby taka wspaniała kobieta cierpiała przeze mnie. Mam świetną kobietę, dobrze płatną pracę, mam miłość i spokój w domu to co ja do cholery jeszcze potrzebuje, aby zaspokoić moje ego, że tak bardzo myślę aby zakończyć to wszystko w cholere.

Edit. tak terapia mi jest potrzebna, ale chyba szokowa. Bo na własną skórę chcę się przekonać jak to jest zacząć od 0 z myślą, że mogłem mieć wszystko - mieszkanie, ślub kochającą kobiete. Może jak trafię na kobiete co mnie będzie wykorzystywała, będzie ze mną dla pieniędzy czy coś to wtedy docenie to co miałem. Właśnie najgorsza jest w tym wszystkim ta myśl, że mogę mieć już w zasadzie od zaraz uporządkowane życie, spokojne.

Z tego co piszesz, to mi bardzo pasuje do osoby DDA, co rzeczywiście może być powodem bo jak wspomniałeś wychowywałeś się z alkoholikami, mimo że nie byli to Twoi rodzice. Psychika takiego człowieka wykazuje bardzo specyficzne cechy, takiej jak m.in. niskie poczucie wartości, poczucie bycia gorszym, nie zasługiwania na miłość, chęć ciągłego udowadniania sobie i innym, ale też... lęk przed stabilizacją, i odpowiedzialnością za innych. Życie w domu w którym jest alkohol to ciągła sinusoida emocjonalna, brak stabilności, poczucie zagrożenia, konieczność szybkigo wydoroślenia itd. Do takich emocji i stanów przywykłeś, dlatego perspektywa spokojnego, uporządkowanego życia, z kobietą, która Cię kocha jest dla Ciebie przerażająca.

47

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Po opisie dda sporo "cech" pasuje do mnie. Rozmawiałem z psychologiem o tym, że pochodzę z takiej i takiej rodziny, ale w sumie oprócz kilku wymiany zdań nie padła jakaś diagnoza. Myślicie, że powinienem zapytać się psycholog wprost czy to może być DDA ?Czy może powinienem potrzymać ją i nie narzucać swoich teorii ?  Ciężko mi sobie wyobrazić, że miałbym stać się "normalnym" człowiekiem że nagle nie będę się tak stresował jak teraz i nie będę przejmował się opinią innych osób. Że po prostu zacznę żyć i cieszyć się z tego.

48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-01-23 16:18:45)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Po opisie dda sporo "cech" pasuje do mnie. Rozmawiałem z psychologiem o tym, że pochodzę z takiej i takiej rodziny, ale w sumie oprócz kilku wymiany zdań nie padła jakaś diagnoza. Myślicie, że powinienem zapytać się psycholog wprost czy to może być DDA ?Czy może powinienem potrzymać ją i nie narzucać swoich teorii ?  Ciężko mi sobie wyobrazić, że miałbym stać się "normalnym" człowiekiem że nagle nie będę się tak stresował jak teraz i nie będę przejmował się opinią innych osób. Że po prostu zacznę żyć i cieszyć się z tego.

Trudno mi powiedzieć ale sama jestem z rodziny, gdzie był problem alkoholowy i wiem po sobie jak ciężko potem "normalnie" funkcjonować, a tym bardziej tworzyć trwałe związki. Ja przez wiele lat sama podświadomie "uciekałam", kiedy robiło się zbyt poważnie lub zbyt stabilnie. Mimo iż na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej nie narzekałam, ciągnęło mnie chyba podświadomie do takich mężczyzn czy takich relacji, które nie mają racji bytu. A jak zdarzał się ktoś "normalny", poukładany, to mniej lub bardziej świadomie sabotowałam taką relację. Pierwszy raz uświadomiłam sobie to, że problem jest we mnie, kiedy miałam 33-35 lat. Ta świadomość jest ważna bo wtedy dociera do nas, że nic nie jest jakimś zrządzeniem losu, naszym pechem, tylko wynika z jakichś programików, które zostały nam wgrane w czasach naszego dzieciństwa czy dorastania. To pozwala lepiej poznać siebie, zrozumieć swoje lęki, odczucia, wybory.
To oczywiście jest proces ale warto go przejść by odzyskać wewnętrzny spokój i kontrolę nad własnym życiem, odczuciami itd.

Edit: mi się wydaje, że Twoje wątpliwości biorą się z lęku przed odpowiedzialnością i stabilizacją czyli tzw. poukładanym, spokojnym życiem czyli czymś co jest tak naprawdę dla Ciebie obce. To, że pewnie masz wśród znajomych tzw. szczęśliwe rodziny to zupełnie coś innego. W rodzinie, gdzie jest alkohol nie ma tego poczucia bezpieczeństwa, miłości itd. (szczególnie kiedy dotyczy to 2 rodziców/opiekunów). Z jednej strony wtedy taki dzieciak musi szybko wydorośleć ale z drugiej emocjonalnie jest w pewien sposób upośledzony. To dlatego radzisz sobie w pracy i w miejscu które dobrze znasz ale masz np. nieuzasadniony lęk np. przed wyjazdami, nieznanym. Ta dorosłość i odpowiedzialność w takim domu jest też wypaczona bo często to dziecko musi się nią wykazać w stosunku do opiekunów, co na przyszłość nie kojarzy się dobrze i może budzić lęki czy my w ogóle podołamy.

49

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

@Roxann co masz na myśli mówiąc, że ciągnęło Cię do takich związków, które nie miały racji bytu ? W tej chwili jesteś w związku ? Przepracowałaś to całe DDA w jakiś sposób ? Czujesz jakieś różnice pomiędzy tym co było kiedyś a tym co teraz ? Jeżeli mnie taki problem dotyczy a jest spora szansa to takie osoby jak ja w ogóle nie powinny być dopuszczone do jakiego kolwiek związku.

50

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

@Roxann co masz na myśli mówiąc, że ciągnęło Cię do takich związków, które nie miały racji bytu ? W tej chwili jesteś w związku ? Przepracowałaś to całe DDA w jakiś sposób ? Czujesz jakieś różnice pomiędzy tym co było kiedyś a tym co teraz ? Jeżeli mnie taki problem dotyczy a jest spora szansa to takie osoby jak ja w ogóle nie powinny być dopuszczone do jakiego kolwiek związku.

Ojeju jeju nie powinieneś być w związku i będziesz całe życie sam skopując sobie je na własne życzenie.

To wyżej to sarkazm.

Rusz, chłopie, głową. Oczywiście, że możesz być w związku. DDA się omawia na terapii i normalnie można z takich typowych zachowań wyjść.

A to jest między innymi przywiązanie się do dziewczyny, z którą przyszłość nie wygląda zbyt kolorowo. A nie wygląda. Ona ciśnie na ślub, Ty nie chcesz, prawda jest taka, że w normalnym przypadku, to już dawno powinno rypnąć tylko oboje się kurczowo trzymacie bez sensu zupełnie.

Poczekaj teraz na to, co odkryjesz w czasie terapii i przestań rozmyślać za dużo, bo masz wnioski dosyć dziwne.
Poza tym ludzie się rozstają. Ty jakbyś faktycznie chciał z nią ślubu, to byś to czuł, bo to się czuje. I nie zaczniesz magicznie czuć, że tamta to była ta, bo spotkasz inną. Ja dalej uważam, że dla Ciebie to po prostu nie jest ta, a że lubisz rozmyślać, to dodajesz do tego dużo mistycznej otoczki, żeby sobie dowalić, że nie jesteś pewien.

Kiedyś mi jeden mądry człowiek powiedział, że w związku po 2 latach człowiek powinien wiedzieć. Jak chcesz brać ślub, to przecież nie trzeba od razu, ale wiesz, że chcesz. A jak po 2-3 latach ciągle nie wiesz, to znaczy tylko, że to nie jest ta osoba dla Ciebie. I nie ma co siedzieć na siłę, myśląc że się odwidzi, bo nie znam przypadku, żeby się odwidziało. A znam pary  które były ze sobą i po 10 lat. I sprawdza się za każdym razem, że jak ktoś na etapie 2-3 lat odsuwa ślub, bo nie wie, to tego ślubu już nigdy nie będzie.

51 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-01-23 18:00:34)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

@Roxann co masz na myśli mówiąc, że ciągnęło Cię do takich związków, które nie miały racji bytu ? W tej chwili jesteś w związku ? Przepracowałaś to całe DDA w jakiś sposób ? Czujesz jakieś różnice pomiędzy tym co było kiedyś a tym co teraz ? Jeżeli mnie taki problem dotyczy a jest spora szansa to takie osoby jak ja w ogóle nie powinny być dopuszczone do jakiego kolwiek związku.

Michael, każdy przykład jest inny i mimo, że pewne cechy można uznać za wspólne to jednak do każdej sprawy trzeba podejść indywidualnie. Ty np. od razu mówisz, że straciłeś rodziców i wychowałeś w rodzinie alkoholowej. Moim głównym problemem było to, że ja nie potrafiłam się do tego przyznać, wstydziłam się sytuacji w domu i bałam, że zostanę przez ten pryzmat oceniona czy wręcz zdyskredytowana. Na pierwszy rzut oka jestem i byłam otwartą, uśmiechniętą, pozytywną osobą ale w środku i za zamkniętymi drzwiami przeżywałam swój osobisty dramat, sama. Moje związki nie miały racji bytu bo ja od początku nie byłam szczera, trzymałam na dystans, nie zapraszałam do domu, w końcu wymyślałam jakieś idiotyczne powody by tylko nie było zbyt poważnie, by mój sekret nie wyszedł na jaw (u mnie w domu był problem HFA czyli tzw. alkoholizm wysokofunkcjonujący, który był trzymany w ścisłej tajemnicy).
Moja praca nad sobą polegała więc nie tylko na uświadomieniu, dlaczego nie jestem w stanie budować trwałych relacji, angażować się w nie i uciekam gdy robi zbyt poważnie ale też przestać demonizować problemy moich rodziców na które tak naprawdę nie mam wpływu i które mnie nie określają.
Tak, teraz jestem w szczęśliwym związku od kilku lat. I jest to tak naprawdę mój pierwszy partner z którym byłam od początku szczera i świadoma swoich ułomności. Tak się złożyło, że on wychował się bez ojca więc być może dlatego miał więcej zrozumienia dla mnie. Nie oceniał mnie przez pryzmat rodziców, tylko wspierał, radził, pomagał.  Twierdził wręcz, że jestem bardzo dzielna, że mimo warunków jakie zaserwowali mi rodzice jestem taka jaka jestem i osiągnęła to co osiągnęłam.
Nie wiem czy z osobą, która nie miałaby jakichś cięższych przeżyć znalazłabym nic porozumienia, często wydaje mi się, że nie bo jak mówi przysłowie "nie zrozumie głodnego syty", tak samo ciężko pewnie zrozumieć osobie wychowanej pod tzw. kloszem, osobę, która miała ciężkie dzieciństwo, a nawet nie tylko dzieciństwo bo problem nie zniknął, kiedy się wyprowadziłam.
Nie sądzę, że takie osoby nie nadają się do związków. Może te, które tkwią w miejscu i nie chcą poznać siebie i żyją w jakiejś próżni, zdani na los itd. Jednak ja długo nie czułam się gotowa na ślub i bycie mamą. Raz, że nie tworzyłam stabilnych związków, a dwa miałam wątpliwości czy podołam, czy moje dziecko będzie miało "wszystko", w sensie środki finansowe, przytulny dom i dobrego ojca.

Edit: Także ja bym Ci radziła trzymać się na razie tego co zacząłeś - spotkań z psychologiem i szczerych rozmów ze swoją dziewczyną. Nie podejmuj żadnych pochopnych kroków bo "ucieczka" to nie jest rozwiązanie, szczególnie kiedy sam nie rozumiesz swoich wątpliwości i nie wiesz czego chcesz. Terapia powinna Ci pomóc zrozumieć rozterki i znaleźć ich źródło.
Może się okazać, że problemem nie jest to, że to nie "to", jeśli chodzi o ten związek ale np. twój lęk przed założeniem rodziny, czy podołasz, czy stworzysz dom, jakiego nie miałeś i nie zawiedziesz swojej kobiety. Ja np. patrzyłam z przerażeniem na osoby, które zakładały rodziny i decydowały na dziecko z nastawieniem, że jakoś to będzie. Dla mnie to było nie do pomyślenia. Nie oznacza to jednak, że nie miałam instynktu. Zawsze lubiłam dzieci ale... bałam się, że zostanę sama i sobie nie dam rady, że mojemu dziecku będzie czegoś brakowało albo, że mi coś stanie i zostanie samo na tym świecie. To jest może pokrętne bo z jednej strony właśnie ten strach przed odpowiedzialnością (za drugą osobę) wynikał ze zbyt przesadnej odpowiedzialności czy nawet strachu, co było pokłosiem  tego, że musiałam szybko wydorośleć, zawsze liczyć tylko na siebie i wiedziałam, że w razie czego nie będę miała oparcia w rodzicach.

52

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Wystarczy jak powiesz na terapii, że jesteś DDA.

53

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

@LadyLoka no ja właśnie tak widzę wszystko w czarnych kolorach po części to pewnie doświadczenie życiowe a inna sprawa to zwykła niezaradność życiowa. Jestem facetem, który mało co potrafi naprawić, zrobić coś. Do tego rozmowy z kobietami nie idą mi najlepiej i do tego ten cały stres, który przejmuje kontrolę nademną. Wiem już przesadzam z tym, ale siedzę w dole i ciężko mi z niego wyjść. Co ma sobie myśleć gościu, który całe życie był sam mając świadomość swoich wad i tej jak wspominałem niezaradnością życiową. Wiem tekst oklepany, ale która chcę takiego, który ciągle płaczę nad swoim losem big_smile tak to wygląda. 
Przy dzisiejszej rozmowie z partnerką, gdy rozmawialiśmy ona mi powiedziała, że też żyła całe życie pod kloszem - nic nie mogła zrobić wszystko robili za nią. Wychowywała ją tylko babcia i matka, ojciec tylko spłodził i uciekł. Można powiedzieć, że trafiły na siebie 2 sieroty życiowe. Ale, kiedy mi powiedziała, że ona mnie po prostu kocha to ciężko mi było. Już nie było ślub albo koniec bo nie ma sensu, tylko dla mnie to zabrzmiało tak, że mimo moich wad ona mnie tylko i aż kocha.

54

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

No ale co z tego, że nic nie umiesz zrobić? Mój mąż też nie umie. Jak coś się psuje to dzwonimy do mojego taty, a mąż obserwuje i się uczy, bo wcześniej nie miał jak się tego nauczyć. Jesteś młody, wszystko przyjdzie z czasem. Teraz jak potrzebujesz coś naprawić to możesz zobaczyć tutorial w internecie i próbować samodzielnie. Raz nie wyjdzie, drugi raz nie wyjdzie, a za trzecim się uda. Tak wygląda życie.

A to, że Ci dziewczyna mówi, że Cię kocha nie oznacza od razu, że musisz z nią przejść całe życie.
Dla mnie to jesteś z nią z braku laku, bo się boisz, że innej nie znajdziesz. A to średnie wyjście na życie. Pomyśl, czy widzisz Waszą relację w perspektywie 10-15 lat. Czy podoba Ci się to, jak jest teraz i chcesz to rozwijać z nią i w mieście, w którym nie chcesz mieszkać

55

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Bo jestem też po studiach technicznych i przypiąłem sobie przez to łatkę z napisem mechanik a słaby ze mnie mechanik w pracy jakoś daję radę, ale też trochę odstaję wszędzie i zawsze coś.

Po prostu niby tak marzyłem o tym spokoju i w ogóle i za niedługo byśmy mogli kupić mieszkanie. Nie musielibyśmy brać całego kredytu bo zarówno ona jak i ja mamy sporo zaoszczędzonej gotówki i zamiast brać wiecie kredyt na całą sumę to tak na prawdę byśmy musieli wziąć tylko połowę. To mnie w jakiś sposób też trzyma, wiem, że to dziwne ale mówie jak jest.  Gdybym miał z nią być za 10 lat to wtedy już byśmy mieli mieszkanko, dzieci a to by znaczyło, że ja bym musiał się pogodzić z tą myślą że sam musiałem odpuścić chyba trochę mojego szczęścia, ale mając dzieci już chyba bym nie miał czasu na myślenie o takich bzdurach Ale życie w związku chyba polega na kompromisach prawda ?

56

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

Bo jestem też po studiach technicznych i przypiąłem sobie przez to łatkę z napisem mechanik a słaby ze mnie mechanik w pracy jakoś daję radę, ale też trochę odstaję wszędzie i zawsze coś.

Po prostu niby tak marzyłem o tym spokoju i w ogóle i za niedługo byśmy mogli kupić mieszkanie. Nie musielibyśmy brać całego kredytu bo zarówno ona jak i ja mamy sporo zaoszczędzonej gotówki i zamiast brać wiecie kredyt na całą sumę to tak na prawdę byśmy musieli wziąć tylko połowę. To mnie w jakiś sposób też trzyma, wiem, że to dziwne ale mówie jak jest.  Gdybym miał z nią być za 10 lat to wtedy już byśmy mieli mieszkanko, dzieci a to by znaczyło, że ja bym musiał się pogodzić z tą myślą że sam musiałem odpuścić chyba trochę mojego szczęścia, ale mając dzieci już chyba bym nie miał czasu na myślenie o takich bzdurach Ale życie w związku chyba polega na kompromisach prawda ?

Dokładnie.

Trochę też dziwi, że nie zaaklimatyzowałeś się w Łodzi, młodzi nie mają z reguły z tym problemu.
Ale najważniejsze, że mimo takich przeciwności losu, wyrosłeś na porządnego i mądrego człowieka.
Na dłuższą metę też nie wiesz czy był byś szczęśliwy w swojej okolicy... Bo samo miejsce zamieszkania tego nie zapewnia.

A powiedz czy partnerka Ci się podoba/ła, pociąga/ła fizycznie, czy tak było, że ona Cię poderwała i tak jakoś zostałeś?

57 Ostatnio edytowany przez Michael31 (2022-01-24 12:30:51)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Owszem nie wiem tego natomiast wiem, że było by troszkę inaczej - spotykał bym się z ludźmi których lubię tak po prostu albo nawet z siostrami i ich mężami wiecie spontaniczne wejście na kawkę. Tutaj w łodzi właśnie siedzę jak mam wolne całymi dniami w mieszkaniu na laptopie po prostu wychodzi mi to bokiem, że pomiędzy pracą która co raz częściej jest wyjazdowa nie wypełniam tego wolnego czasu a jak już to kończy się na spacerze z partnerką czasem piwo w barze, kino. Nie to, że mam dość jej towarzystwa, ale brakuje mi trochę tego życia co kiedyś. Lubiłem u siebie jeździć sporo na rowerze bo ścieżek jest sporo i do tego własne miejsca, lubiłem biegać po parkach byłem dosyć aktywnym człowiekiem. A teraz ? Siedzę non stop na laptopie, jestem otyły i narzekam na wszystko, jestem smutny. W tamte wakacje kupiłem rower trochę jeździłem tu i tam - w tym mieście ciężko poruszać się nim i trochę trzeba przejechać zanim dojadę na fajne trasy. Myślałem, że moja partnerka też kupi rower bo miała taki plan abyśmy razem spędzali aktywnie czas i na planach się skończyło. Kupiliśmy wrotki to 2x użyliśmy i leżą i się kurzą. Siłownia powiecie, ale to nie dla mnie akurat tymbardziej jak się tak zapuściłem, w Kaliszu zawsze chodziłem na trening bokserski ze znajomym trenerem - w parku robiliśmy treningi, tarczowaliśmy małe sparingi. Jesteśmy ponad 5 lat ze sobą a ja już czuję się jak bym z nią przesiedział z 15 lat, kłócimy się czasami jak stare dobre małżeństwo jedno i drugie narzeka że to go boli tamto go boli jak byśmy byli dziadkami a prawda jest taka, że ja jestem przed 30stką a ona ledwo co ją przekroczyła. Dlatego uważam, że zmiana jakaś i to nawet miejsca zamieszkania sprawi, że powróci dawny ja - mimo tych lęków tego możliwego DDA że poczuję, że żyje.
Partnerka poznana na imprezie w sumie to ona pierwsza zaczęła mnie podrywać. Jak mówiłem nigdy nie miałem wcześniej kobiety i stwierdziłem, że wchodzę w to bo to dla mnie nowość, której nigdy nie miałem wiecie pierwsze randki, pierwszy seks, nowe miasto. Partnerka mi się podoba i pociąga, ale też sprawy łóżkowe są nie satysfakcjonujące wiecie to samo i wtedy właśnie też gdy próbujemy coś nowego to np. ta pozycja nie bo bolą ją plecy , tak też nie bo długo nie wytrzyma. I wiecie, żeby nie było ja też stałem się takim zrzędliwym dziadem. Ostatnio byliśmy na kolacji w restauracji i podczas tej kolacji wymieniliśmy kilka uwag i nic więcej dosłownie patrzeliśmy się na innych ludzi. Przykładowo ona zamówiła ostre danie ( gdzie ona nigdy ostrego nie je bo nie lubi po prostu) zamówiła te ostre jedzenie i narzekała jakie jest ostre, stroiła takie miny, że myślałem po prostu że wyjdę z siebie - wiecie pełna sala ludzi. Trochę się rozpisałem, ale tak właśnie to wygląda u mnie. Są chwilę kiedy myślę, że nigdy bym jej nie zostawił bo jest kochana a z drugiej strony są takie chwilę, że bym wstał walnął wszystko i uciekł możliwie jak najdalej.

I ta myśl, że może trafie na taką kobietę, która będzie na prawdę "zła" i wtedy pomyślę, że to co miałem to jednak nie było takie złe.

58 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-01-24 12:37:48)

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Michale ale z Ciebie zrzęda. wink
Piszesz, że dobrze zarabiasz, masz sporo wolnego czasu, przecież z Łodzi do Kalisza wcale nie jest aż tak daleko! Według google to 110-1120 km, czyli właściwie rzut beretem. Nie musisz się tam przeprowadzać by odwiedzać znajomych lub oni Ciebie.
Mam wrażenie, że właściwie to nic Ci się nie chce. Znasz powiedzenie "ten, kto nie chce znajdzie powód, ten kto chce znajdzie sposób! "?
Ty z kolei na wszystko masz wymówki, a bo daleko, a bo to nie pasuje, a to tamto itd.

59

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

No właśnie a kiedyś taki nie byłem przynajmniej tak mi się wydaję. Ja już nie wiem co mam myśleć po prostu. Szukam problemów tam, gdzie ich nie ma i zamieniam się w takiego typowego polaka marudę.

60

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Wszędzie jest dobrze gdzie nas nie ma...Choć też dziwne, że nie masz znajomych że studiów czy z pracy.

Faktycznie marudzicie, macie za mało zajęć, wspólnych zainteresowań, dlatego bo związek bez dzieci na dłuższą metę gnuśnieje.

A to, że się zapuściłeś, to już nie ma żadnego wytłumaczenia, wiek Cię przytłacza big_smile
Chyba bardziej niż miejsce zamieszkania.

Ale zobaczysz, jakie wnioski wyciągniesz po terapii.
Ale już teraz zacznij się więcej ruszać, bo pomyśl co Cię czeka za ileś lat....

61

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

po rozmowie jakiś wyszedłem taki zadowolony z siebie i do teraz mam taki dobry humor nie wiem

To samo dostajesz od formowych koleżanek. smile

62

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Michael31 napisał/a:

No właśnie a kiedyś taki nie byłem przynajmniej tak mi się wydaję. Ja już nie wiem co mam myśleć po prostu. Szukam problemów tam, gdzie ich nie ma i zamieniam się w takiego typowego polaka marudę.

A może to ta otyłość tak depresyjnie na Ciebie działa? Brakuje Ci motywacji, nie czujesz atrakcyjny, seks też nie za bardzo?

63

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Ja dalej uważam, że to nie to.

Jakby to bylo to, to byś nie miał takich rozkmin, a posiadania dzieci nie traktowałbyś jako utratę czegoś innego.

Nie wkopuj się w coś, co Ci do końca nie pasuje. Tak, w związku trzeba podejmować kompromisy, ale jeju, co innego zadecydować o celu wyjazdu na wakacje, a co innego zamieszkać w mieście, w którym się tak źle czujesz. To będzie Cię bolało cały czas. I moim zdaniem mija się z celem.
Inaczej - jakby partnerka była odpowiednia, to byś i pod mostem z nią zamieszkał.
Dlatego ja dalej uważam, że po prostu to nie to. I ani schudnięcie ani siłownia ani ruch tego nie zmienią. Dojechałeś do miejsca, gdzie jest wóz albo przewóz. Albo wspólne życie albo rozstanie. I to wspólne życie wcale Cię nie kręci, a dalej się już nie da jechać na przeciąganiu tego momentu.

Musisz podjąć męską decyzję. Albo będziesz dalej nieszczęśliwy, albo ruszysz i zmienisz coś tak, żeby znaleźć swoje szczęście, choćby to miało być inne miasto i inna kobieta.

64

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

A ja uważam, że Michael jest w takim stanie, że nic mu się nie chce i gdyby nawet zostawił tą dziewczynę i wyprowadził do tego Kalisza, to dalej by nic go nie cieszyło i nie miałby motywacji. Przecież jakby chciał tak bardzo widywać ze znajomymi w Kaliszu, to by to robił, przecież oni mieszkają niewiele ponad 100 km od niego.
Podejrzewam też, że potem swoją chęć zmian by uzależniał od poznania nowej kobiety, która z takim jego nastawieniem jakie ma pewnie by szybko się nie znalazła (był już tu watek takiego faceta, który wszelkie zmiany w życiu i swoje szczęście uzależniał od znalezienia kobiety, bo inaczej nie miał motywacji). I dalej będzie się pogrążał w swoim marazmie.

65

Odp: Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?
Roxann napisał/a:

A ja uważam, że Michael jest w takim stanie, że nic mu się nie chce i gdyby nawet zostawił tą dziewczynę i wyprowadził do tego Kalisza, to dalej by nic go nie cieszyło i nie miałby motywacji. Przecież jakby chciał tak bardzo widywać ze znajomymi w Kaliszu, to by to robił, przecież oni mieszkają niewiele ponad 100 km od niego.
Podejrzewam też, że potem swoją chęć zmian by uzależniał od poznania nowej kobiety, która z takim jego nastawieniem jakie ma pewnie by szybko się nie znalazła (był już tu watek takiego faceta, który wszelkie zmiany w życiu i swoje szczęście uzależniał od znalezienia kobiety, bo inaczej nie miał motywacji). I dalej będzie się pogrążał w swoim marazmie.

Też tak myślę.
Nie można swojego życia uzależniać od posiadania partnera, a w związku trzeba mieć też swoje życie.
Zawsze można wpaść z deszczu pod rynnę, dlatego w życiu trzeba być przygotowanym też na rozczarowania.

Posty [ 1 do 65 z 140 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to jest jeszcze miłość czy przyzwyczajenie ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024