Hejka! Już szczerze nie wiem co mam robić więc przychodzę tutaj, może wy mi doradzicie na świeżo. Zatem zacznę od początku.
W 1 liceum poznałam nowego kolegę nazwijmy go A. Jakoś nie specjalnie chciałam się z nim zaznajamiać itd., ale wbrew pozorom okazał się super gościem. I zostaliśmy przyjaciółmi. Świetnie się bawiliśmy i uwielbialiśmy spędzać czas razem z innymi znajomymi itd. Jednak nadeszła 2 liceum i wtedy zaczęłam zauważać, że zależy mi na nim jeszcze bardziej niż mi się wydawało. Zauroczyłam się. Warto dodać że A jest żartownisiem. Pewnego dnia jedna z nauczycielek widząc nas razem zapytała czy jesteśmy rodzeństwem i powiedziałam że nie i zaczęliśmy się śmiać. Nauczycielka postanowiła wybrnąć i powiedziała "czyli jesteście narzeczonymi". I od tej pory ja wraz z A. żartowaliśmy z naszego narzeczeństwa. Jednak zaczął pojawiać się problem chwilami czy to wciąż były żarty czy naprawdę coś do mnie czuł. Myślę że szczególnie wymijałam wiele spraw żartami bo okropnie się bałam i do tego nigdy nie byłam w związku i miałam mnóstwo wątpliwości. Ustaliliśmy na żarty nawet że będziemy od jego urodzin razem. Ale nadszedł covid. Mieszkamy w innych miastach więc nie było możliwości spotkania się przez niemalże rok (nie licząc końca roku szkolnego i rozpoczęcia 3 lo) nasz kontakt był słabszy, ale matury próbne się zaczęły i wracało do dobrych stosunków. Jednak wciąż była to przyjaźń czasami przeplatana starymi żartami. Aż nadeszło lato i wtedy poszliśmy (wraz ze znajomymi) na kilka imprez organizowanych w małym miasteczku. I po jednym z takich spotkań napisał do mnie, że bardzo by chciał o nas pogadać tylko że na poważnie. Jednak jest on człowiekiem który ma ultra dużo zajęć i ciężko było zorganizować takie spotkanie tylko ja i on.
Obecnie jesteśmy na studiach w dwóch różnych miastach. Jest jeszcze trudniej się spotkać niż było. Tęsknię za nim okropnie i totalnie nie wiem czy powinnam mu powiedzieć co do niego czuje? Minęło już ok pol roku od kiedy chciał się sam na sam spotkać. Boje się że to co chciał mi wyznać już się zmyło... Co Wy byście zrobili?
Dzięki że przeczytałyście, jak czegoś nie zrozumiałyście to pytajcie
1 2022-01-19 00:26:30 Ostatnio edytowany przez Trerere (2022-01-19 00:33:32)
Ja bym popatrzyła na to tak: gdyby Wam faktycznie tak bardzo zależało, to byście nie siedzieli każde u siebie tylko już dawbo byście się spotkali i to obgadali.
Potwierdzam, jak komuś zależy to spotkanie co minimum miesiąc (jeśli nie są na dwóch różnych końcach świata) to żaden problem.
Ja bym powiedziała. Nie wytrzymałbym. Życie jest za krótkie na udawanie. Raz kozie śmierć, jak mówi przysłowie. Nie uciekaj przed wskazówkami od życia, nawet jak nie wyjdzie, będziesz wiedziała, że nie tędy droga.
Masz nauczkę, że nie wchodzi się w tak zażyłą przyjaźń z chłopakiem, bo generalnie jedna strona się zakochuje i cierpi, masz tego przykład.
Może widział Twoje nadmierne zaangażowanie i chciał Ci powiedzieć, że pozostaniecie na stopie koleżeńskiej, ale też mu z tym głupio...Mógł w końcu uznać, że ta relacja sama się rozmyje.
Może ma nawet teraz dziewczynę, więc nie wychodź przed szereg...
6 2022-01-19 12:13:28 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-01-19 12:37:29)
Dziewczyno wyjaśnij z tym kolegą sytuację, tak będziecie ściemniać po kątach jedno i drugie (a niby się przyjaźnicie).
Nawet jak nie wyjdzie to będzie wyjaśnione. Nie twórz w swojej głowie projekcji, tylko bądź panią swego życia. Życia, które czasami może mieć porażki, czasami nagrody, ale nie bój się tylko działaj, byś na koniec swego życia miała się z czego pośmiać i powspominać, a nie tylko strach i ostrożność.
Hejka! Już szczerze nie wiem co mam robić więc przychodzę tutaj, może wy mi doradzicie na świeżo. Zatem zacznę od początku.
W 1 liceum poznałam nowego kolegę nazwijmy go A. Jakoś nie specjalnie chciałam się z nim zaznajamiać itd., ale wbrew pozorom okazał się super gościem. I zostaliśmy przyjaciółmi. Świetnie się bawiliśmy i uwielbialiśmy spędzać czas razem z innymi znajomymi itd. Jednak nadeszła 2 liceum i wtedy zaczęłam zauważać, że zależy mi na nim jeszcze bardziej niż mi się wydawało. Zauroczyłam się. Warto dodać że A jest żartownisiem. Pewnego dnia jedna z nauczycielek widząc nas razem zapytała czy jesteśmy rodzeństwem i powiedziałam że nie i zaczęliśmy się śmiać. Nauczycielka postanowiła wybrnąć i powiedziała "czyli jesteście narzeczonymi". I od tej pory ja wraz z A. żartowaliśmy z naszego narzeczeństwa. Jednak zaczął pojawiać się problem chwilami czy to wciąż były żarty czy naprawdę coś do mnie czuł. Myślę że szczególnie wymijałam wiele spraw żartami bo okropnie się bałam i do tego nigdy nie byłam w związku i miałam mnóstwo wątpliwości. Ustaliliśmy na żarty nawet że będziemy od jego urodzin razem. Ale nadszedł covid. Mieszkamy w innych miastach więc nie było możliwości spotkania się przez niemalże rok (nie licząc końca roku szkolnego i rozpoczęcia 3 lo) nasz kontakt był słabszy, ale matury próbne się zaczęły i wracało do dobrych stosunków. Jednak wciąż była to przyjaźń czasami przeplatana starymi żartami. Aż nadeszło lato i wtedy poszliśmy (wraz ze znajomymi) na kilka imprez organizowanych w małym miasteczku. I po jednym z takich spotkań napisał do mnie, że bardzo by chciał o nas pogadać tylko że na poważnie. Jednak jest on człowiekiem który ma ultra dużo zajęć i ciężko było zorganizować takie spotkanie tylko ja i on.
Obecnie jesteśmy na studiach w dwóch różnych miastach. Jest jeszcze trudniej się spotkać niż było. Tęsknię za nim okropnie i totalnie nie wiem czy powinnam mu powiedzieć co do niego czuje? Minęło już ok pol roku od kiedy chciał się sam na sam spotkać. Boje się że to co chciał mi wyznać już się zmyło... Co Wy byście zrobili?
Dzięki że przeczytałyście, jak czegoś nie zrozumiałyście to pytajcie
Myślę, że przez pół roku udałoby się zorganizować spotkanie choć nawet na krótko. Myślę, że najlepiej by było porozmawiać w cztery oczy i szczerze. Zobacz ile już czasu żyjesz w niewiedzy i chcesz, żeby jeszcze się ciągnęło? Lepiej wiedzieć na czym się stoi.