Witam
Z moją dziewczyną jesteśmy w związku od ponad 5 lat.
Od trzech lat też próbowałem ją namówić na wspólne mieszkanie , jednak na każdą propozycję znajdowała wymówki czy to finansowe, czy to terytorialne ( pracuję w innym mieście i dojazdy zabierają mi trochę czasu) Po 3 latach udało mi się ją namówić, jednak gdzieś w głębi mam wrażenie, że zrobiła to z przymusu. Trzykrotnie również próbowałem się oświadczyć, udało się za trzecim razem, jednak jak powiedziała ślubu nie chce. Co do dzieci, ja jestem osobą raczej rodzinną i chciałbym mieć dzieci, ona natomiast woli robić karierę, cieszy mnie to że chce się rozwijać itp, no ale jednak młodsi nie będziemy. Dwa miesiące temu poznałem o 7 lat młodszą dziewczynę, z którą złapałem jakąś nić porozumienia, no generalnie fajnie się dogadujemy, i nasze wizje przyszłości są podobne. To był moment kiedy złapałem delikatnego doła, ponieważ nie wiedziałem co zrobić, bo chciałem odejść ale nie potrafiłem. W momencie gdy moja dziewczyna dostrzegła że mam problem, jak powiedziałem że mam multum przemyśleń między innymi o nas zapytała czy chcę się rozstać. nie powiedziałem że myślałem o tym, ale że chcę z nią dalej być mimo wszystko. W obecnej chwili czuję się w rozsypce, ponieważ nie chcę zranić obecnej dziewczyny, ale myślami cały czas jestem przy mojej koleżance, a boję się tego że zwlekaniem zranię ją jeszcze bardziej. Czy jest sens męczyć się i czekać aż obecna dziewczyna zdecyduje się na takie kroki jak ślub i dziecko czy jednak warto to zakończyć i spróbować z koleżanką wejść w jedną drogę.