Hej! Jestem tutaj nowa. Piszę, bo mija kolejny dzień kiedy nie potrafię się pozbierać i jest mi strasznie źle. Mam 21 lat, a mój teraz już były chłopak M. ma 24. Byliśmy ze sobą ponad 2 lata. Może w skrócie postaram się opowiedzieć jak było między nami. Bardzo szybko zamieszkaliśmy razem. W międzyczasie dowiaduje się, że za moimi plecami spotkał się z byłą i ma z nią kontakt, który później się urywa po 2 miesiącach. Jest mi przykro, ale zapominam o sprawie. Pierwszy rok super, drugi było ciężko. Zaczęły się ostre kłótnie, jego problemy z alkoholem (choć z perspektywy czasu wiem, że miał je od początku naszej znajomości), nerwica, stany depresyjne, siedzenie do rana i granie w gry, złe traktowanie mnie (nie liczył się z moim zdaniem, wyzywał, nigdy nie przepraszał, potrafił zerwać bo mu zrobiłam problem o picie). Dużo się napłakałam, ale wszystko wybaczam, bo go kocham, bo są też przecież piękne chwile - seks, spacery, wspólne oglądanie filmów, jakieś nasze wygłupy. Choć szlag mnie już trafia, że proszę się o sprzątanie, gotowanie czy wyjście gdzieś. Bliscy namawiają mnie bym już niedługo zamieszkała sama, rozważam tę opcję. Przychodzą wakacje. Wyjeżdżamy razem za granicę do pracy. Jest fajnie, do czasu jego zerwania przez moje czepialstwo odnośnie picia dużej ilości piwa. Ustalamy, że po powrocie zamieszkamy osobno. Ja muszę wracać wcześniej do Polski, więc godzimy się przed moim wyjazdem. W Polsce zaczynam robić praktyki studenckie, bardzo tęsknię za M., ale nasz kontakt jest ograniczony. Przez telefon nie rozmawiamy, on się czepia, że po pracy mam mu dać spokój, bo on chce mieć czas dla siebie, a w weekend pije z kolegą z pracy. Później mówi mi wprost, że nie interesuje go co u mnie i nigdy go nie interesowało, że mam sobie z rodziną pogadać jak chce, i że on myśli, żeby to zakończyć, bo go wkurzam itd. Czekam na niego w Pl, a on nawet nie wie kiedy wróci. Czuję się zraniona, myślę o zakończeniu tego związku, ale mam mieszane uczucia. Zaczynam być oschła dla niego, nie pisze już tak dużo. Na praktykach wpadam w oko pewnemu chłopakowi. On też trochę mi się podoba. Pisze do mnie, 2 razy zaprasza na kawę, a ja w tym podekscytowaniu odpisuje "pewnie, możemy kiedyś wyjść", imponuje mi to, że ktoś się mną interesuje, ale nie wspominam nic, że mam chłopaka. Sumienie nie pozwala mi się spotkać, więc piszemy tylko o jakichś bzdurach. M. wraca do Pl., zaczyna błagać o spotkanie, przeprasza za swoje zachowanie, nie może zrozumieć dlaczego jestem taka oschła. Ja odmawiam, nie chce go widzieć, mam mętlik w głowie totalny. On włamuje mi się wtedy na messengera i dowiaduje się o tamtym chłopaku i o tym jak mi to imponowało. Ja jestem w szoku, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, zmieniam trochę swoje nastawienie. Rozmawiamy przez telefon, on płacze, nadal prosi o spotkanie. W końcu się godzę. Spotykamy się i postanawiamy dać sobie szansę, choć mamy żal do siebie. Przez 2 tygodnie jest pięknie, on mówi, że nie będzie pić, zaczyna terapię u psychologa (skończyło się na jednej wizycie). Później zaczyna się wypominanie i oskarżanie mnie o zdradę. Ja przepraszam, żałuję tego. On ze mną zrywa, bo nie potrafi mi zaufać. Ja szukając jakiekolwiek ratunku, przypominam mu jego akcje z byłą, on mówi, że to nic takiego, że on miał inne intencje wtedy wobec niej. Jestem zła, zraniona i czuję, że go straciłam, ale walczę o ten związek. No i tak, mieszkamy osobno, mamy ze sobą jakiś kontakt, ale on trzyma się swojej decyzji. Spotkalismy się jeszcze z kilka razy, w tym dwa razy doszło między nami do czegoś więcej. Wiem, że od listopada, czyli krótko po naszym zerwaniu odnowił kontakt z tą swoją byłą, być może trwało to już dłużej. Jest mi tak źle. Obwiniam się o wszystko, a za chwilę przypominam sobie co on mi zrobił złego. Czuję się jak na karuzeli. Raz płacze, raz czuję złość. Brakuje mi go, brakuje mi bliskości z nim, walczyłam o niego cały czas, ale chyba nie powinnam? Powiedzcie mi co o tym myślicie. Czy to moja wina? Czy ja faktycznie zdradziłam? Czy jest o co walczyć czy dać sobie spokój?
1 2021-12-18 14:06:51 Ostatnio edytowany przez Ola2904 (2021-12-18 14:12:52)
Przepraszam jeżeli nie zrozumiałam dobrze.
Z chłopakiem z praktyk, spotkałaś się na kawę i rozmawialiście. Oczywiście różne rzeczy mogą być odebrane za zdradę... warto o takich rzeczach rozmawiać bo dla jednego będzie to kontakt fizyczny, dla drugiego już zaangażowanie emocjonalne i warto być tego świadomym.
Z tego co czytam to nie układało się Wam. Dlaczego chcesz o tą relację walczyć? Co Cię motywuje do działania? Dlaczego miałoby być dobrze?
Przepraszam jeżeli nie zrozumiałam dobrze.
Z chłopakiem z praktyk, spotkałaś się na kawę i rozmawialiście. Oczywiście różne rzeczy mogą być odebrane za zdradę... warto o takich rzeczach rozmawiać bo dla jednego będzie to kontakt fizyczny, dla drugiego już zaangażowanie emocjonalne i warto być tego świadomym.
Z tego co czytam to nie układało się Wam. Dlaczego chcesz o tą relację walczyć? Co Cię motywuje do działania? Dlaczego miałoby być dobrze?
Nie spotkałam się z tamtym chłopakiem. Napisałam, że sumienie nie pozwoliło mi na spotkanie, więc tylko z nim pisałam. Nie podrywałam go w tych wiadomościach ani nic takiego. Kiedy kolejny raz zaprosił mnie na kawę, odmówiłam. M. wiedząc że odmówiłam i tak miał cały czas pretensje o sposób w jaki to zrobiłam, że nie napisałam, że mam chłopaka. Dlaczego chcę walczyć? Bo go kocham, choć traktuje mnie teraz bardzo oschle. Wiele razy mnie zranił, więc czasami zastanawiam się dlaczego tak bardzo mi go brakuje... czuję jakby życie bez niego już nie miało sensu, jakbym już nie miała być nigdy szczęśliwa bez kontaktu z nim
Wieczna szarpanina czekała by Ciebie w tym związku, uzależniłaś się od niego, to była toksyczna relacja. Musisz się teraz psychicznie od niej uwolnić, czas leczy rany.
Ciesz sie, ze to ex. Alkoholik, ktory Cię juz od poczatku oszukiwal? Po co Ci to? Masz 21 lat, zycie sie dopiero zaczyna.
Przez te dwa lata milion razy się kłóciliście, rozchodziliscie, schodziliscoe. On pił, nie miał dla Ciebie czasu, włamywał Ci się na messengera i czytał prywatne rozmowy.
Czy serio chcesz, żeby kolejbe 20 lat wyglądało tak jak te 2?
7 2021-12-18 16:58:21 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-18 17:01:54)
Czy jest o co walczyć czy dać sobie spokój?
Co znaczy dla Ciebie walczyć i o co ?
Raczej daj sobie spokój bo walcząc i tak polegniesz .Zmiana chłopaka w kogoś innego jest po za Twoim zasięgiem, to iluzja ,że Ty spowodujesz jego zmianę czy ją zainspirujesz ,
bez jego chęci to niemożliwe po prostu,jemu tak dobrze i wygodnie przynajmiej na to wygląda więc się nie zmieni ani dla siebie samego a tym bardziej dla Ciebie ,obietnice i Twoje czekanie czyli bezustanne zawieszenie i niepewność to pewne w takim związku ,czasem z przerwami na euforyczne przeżycia .
Teraz tęsknisz za wspomnieniami i marzysz,mieszkaliście daleko od siebie ,w rzeczywistości ,nie masz zgody na jego picie i gry,potencjalne zdrady i jego kontrolowanie Ciebie i zazdrość.Pewnych spraw ,rzeczy,zjawisk nie da się zaaprobować i zaakceptować ,mają toksyczny wpływ i powodują zaburzenia na dłuższą metę nawet z somatycznymi nerwicowymi objawami.
To niemożliwe żebyś bez uszczerbku na swoim zdrowiu zaakceptowała życie z tym chłopakiem,jeżeli on jest uzależniony od grania,komputera i alkoholu.
Zdaje sobie sprawę że romantyczna wizja gdzie chłopak rzuca picie z miłości do Ciebie wydaje się piękna ,ale to się rzadko zdarza i bywa pułapką ,złudzeniem.
Uzależnienia się rozwijają nie leczone ,same z siebie nie mijają ,a bez dobrowolnej zgody uzależnionej osoby na terapię leczenie
zmiany są na pokaz i na pozór ,to bardzo ciężki temat,wiele osób poległo próbują, pomagać
pomoc jest trudna i wymaga ogromnej siły cierpliwości i dojrzałości ,same marzenia i sentymenty to zbyt mało żeby komuś pomóc podobnie jak litość i lęki przed byciu samą desperacja ,to wszystko szkodzi,mimowolnie ,niechcący i nieświadomie podtrzymuje chore relacje skutkiem bywa coś co zwie się współuzależnieniem czy współzależnością albo uzależnieniem od drugiej osoby i emocjami z nią związanymi .
Poczytaj wątki kobiet związanych z alkoholikiem ,trudno Twojego chłopaka diagnozować przez internet ,ale jeżeli jest nim i się nie leczy to samo mu nie przejdzie nawet jak okresowo nie pije to znajdzie inne zastępstwo ,spontaniczne wyleczenia z uzależnienia bywają mityczne i trudno jest stwierdzić od razu z zewnątrz czy ktoś sobie poradził czy tylko udaje że sobie poradził,rdzeniem uzależnienia są tak zwane chore emocje i ich nałogowa regulacja ,żeby wytrzeźwieć potrzeba zgody na terapię i nauki życia niemal od nowa ucząc się zdrowego sterowania uczuciami,samo odstawienie alkoholu to pierwszy krok ,ale mechanizmy uzależnienia i emocje dalej są chore i działają podświadomie bez kontroli ,wasze kłótnie nie ustałyby ,bo dla chłopaka to jeden z elementów jego potencjalnego uzależnienia.
"Przez te dwa lata milion razy się kłóciliście, rozchodziliscie, schodziliscoe. On pił, nie miał dla Ciebie czasu, włamywał Ci się na messengera i czytał prywatne rozmowy."
No właśnie, a dla Ciebie największym problemem jest to, że pogadałaś z kolegą na Messengerze, podziwiam poziom zaślepienia.
Ten cały M ma Cię głęboko w dupie i w zasadzie wszystko mogło by być pretekstem aby znowu traktować Cię jak jakieś popychadło, ma Cię w garści niestety.
O co tu walczyć? O te kłótnie i kolesia, który lubi wypić, wyzwać. Serio? Tak chcesz żyć? Tak chcesz być traktowana.
Ola, nie rób sobie więcej krzywdy, odkochaj się. Wiem, że łatwo powiedzieć, że to proces wymagający ogromnego wysiłku i dużej dozy silnej woli, ale zacznij to robić. Myślę, że nawet w necie znajdziesz sporo porad pt "jak się odkochać".
Obwiniam się o wszystko, a za chwilę przypominam sobie co on mi zrobił złego.
O właśnie, jednym ze sposobów jest obrzydzenie go sobie, ale także brak kontaktu.
Przede wszystkim nie obarczaj się winą, bo niczego złego nie zrobiłaś. Zwróć uwagę na to, jak on szybko odnowił kontakt z byłą, być może cały czas go miał, tylko o tym nie wiedziałaś. Wzięłaś pod uwagę opcję, że przez cały Wasz związek byłaś tylko "zamiast", bo on miał w głowie i w sercu swoją ex? Nawet jeśli tak nie było, to tkwiłaś w toksycznym związku, który nie przyniósłby Ci szczęścia w przyszłości. Zamiast płakać, dziękuj opatrzności, że on to zakończył i nie czekaj, nie pozwól mu wrócić, gdyby za jakiś czas przypomniał sobie o Tobie, bo tak też może być.
Odkochaj się i uciekaj od niego.
11 2021-12-18 19:13:05 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-12-18 19:14:06)
(...) Powiedzcie mi co o tym myślicie. Czy to moja wina? Czy ja faktycznie zdradziłam? Czy jest o co walczyć czy dać sobie spokój?
Oczywiście, że to Twoja wina. Przecież to Ty wymieniałaś uwagi z kolegą, a to - kontakty z osobami płci przeciwnej - w każdym dobrym związku jest zabronione. W udanym związku kobieta jest własnością mężczyzny i to on decyduje, co ona może, a czego nie może robić. Każdy kontakt z osobami płci przeciwnej jest zdradą. Skąd zatem Twe wątpliwości?
Walczyć? Nie taka Twa rola. Dać sobie spokój? Żartujesz! Padnij przed panem na kolana, całuj po stopach, wdziej worek pokutny i błagaj o przebaczenie. Gdy będziesz przekonująca, pan spojrzy na Ciebie łaskawym okiem i zezwoli na to, byś nie zmieniając pozycji zbliżyła się do niego. Pamiętaj jednak o odpowiedniej postawie wobec niego i o tym, że jemu wolno wszystko, Ty zaś - jeśli on pozwoli - możesz oddychać i mu służyć.
***
A teraz wejdź pod lodowaty prysznic, dzięki niemu ochłoniesz; gdy rozum wróci na należne mu miejsce, odtańcz taniec radości, że związek z toksykiem masz za sobą.
Nie pytaj nas, czy go zdradziłaś, bo sama wiesz to najlepiej. Zdrada jest w głowie. Zdrada to nie tylko fakt, że dziś uprawiasz seks z inną osobą. Może być zdrada emocjonalna. Jeśli pisałaś z tym innym ot tak, po prostu pogaduszki z kolegą, to nic się nie stało. Jesli miałaś w glowie coś więcej, to się stało. I teraz sama musisz przed sobą zdecydować, tak samo Twój chłopak musi zdecydować, czy to mu przeszkadza, czy wybacza Ci i idziecie razem dalej.
Wiecie, to jest bardzo trudne dla mnie. Czuję się winna, że pisałam z tamtym chłopakiem, że imponowało mi to, że mnie podrywa, zaprasza na kawę itd. i najgorsze jest uczucie, że związek przeze mnie się rozpadł. Chociaż z drugiej strony wiem jak on mnie beznadziejnie traktował i wtedy myślę sobie czy ten związek miał szansę przetrwać? Chociaż on obiecywał, że pójdzie na terapię do psychologa itd, a skończyło się na jednym spotkaniu, bo "szkoda mu pieniędzy"... Myślę sobie - ile ja bym to jeszcze wytrzymała? To nie zmienia faktu, że brakuje mi go, tych fajnych momentów, w końcu przeżyłam z nim ponad 2 lata i dużo ważnych chwil. Od dwóch dni przestał się do mnie odzywać, przypuszczam, że ma kaca, bo był spotkać się z kumplami. Ehh... Ja z bólem, ale też nie piszę, chociaż bardzo mnie kusi, żeby to zrobić
Wiecie, to jest bardzo trudne dla mnie. Czuję się winna, że pisałam z tamtym chłopakiem, że imponowało mi to, że mnie podrywa, zaprasza na kawę itd. i najgorsze jest uczucie, że związek przeze mnie się rozpadł. Chociaż z drugiej strony wiem jak on mnie beznadziejnie traktował i wtedy myślę sobie czy ten związek miał szansę przetrwać? Chociaż on obiecywał, że pójdzie na terapię do psychologa itd, a skończyło się na jednym spotkaniu, bo "szkoda mu pieniędzy"... Myślę sobie - ile ja bym to jeszcze wytrzymała? To nie zmienia faktu, że brakuje mi go, tych fajnych momentów, w końcu przeżyłam z nim ponad 2 lata i dużo ważnych chwil. Od dwóch dni przestał się do mnie odzywać, przypuszczam, że ma kaca, bo był spotkać się z kumplami. Ehh... Ja z bólem, ale też nie piszę, chociaż bardzo mnie kusi, żeby to zrobić
Akurat ten gość, z którym chciałaś się spotkać i cała sytuacja są mniejszym problemem tutaj.
Problemem jest zachowanie Twojego faceta. Serio, sama pomyśl, jak to widzisz za 10 lat?
Akurat ten gość, z którym chciałaś się spotkać i cała sytuacja są mniejszym problemem tutaj.
Problemem jest zachowanie Twojego faceta. Serio, sama pomyśl, jak to widzisz za 10 lat?
Problemem jest podejście Ola2904 do jej życia, głód na emocje i męską atencję. A co będzie za 10? Któż to wie.
Wiecie, to jest bardzo trudne dla mnie. Czuję się winna, że pisałam z tamtym chłopakiem, że imponowało mi to, że mnie podrywa, zaprasza na kawę itd. i najgorsze jest uczucie, że związek przeze mnie się rozpadł. Chociaż z drugiej strony wiem jak on mnie beznadziejnie traktował i wtedy myślę sobie czy ten związek miał szansę przetrwać? Chociaż on obiecywał, że pójdzie na terapię do psychologa itd, a skończyło się na jednym spotkaniu, bo "szkoda mu pieniędzy"... Myślę sobie - ile ja bym to jeszcze wytrzymała? To nie zmienia faktu, że brakuje mi go, tych fajnych momentów, w końcu przeżyłam z nim ponad 2 lata i dużo ważnych chwil. Od dwóch dni przestał się do mnie odzywać, przypuszczam, że ma kaca, bo był spotkać się z kumplami. Ehh... Ja z bólem, ale też nie piszę, chociaż bardzo mnie kusi, żeby to zrobić
Czekaj, czyli byłaś w związku, w którym było Ci źle, szukałaś odskoczni od tego związku i jak ten związek się skonczył, to jednak tęsknisz za byłym facetem. Czemu w ogóle kusi Cię, by do niego pisać? Czego od niego potrzebujesz? Powrotu do związku czy zwykłego spotkania, uwagi?
Wiecie, to jest bardzo trudne dla mnie. Czuję się winna, że pisałam z tamtym chłopakiem, że imponowało mi to, że mnie podrywa, zaprasza na kawę itd. i najgorsze jest uczucie, że związek przeze mnie się rozpadł. Chociaż z drugiej strony wiem jak on mnie beznadziejnie traktował i wtedy myślę sobie czy ten związek miał szansę przetrwać? Chociaż on obiecywał, że pójdzie na terapię do psychologa itd, a skończyło się na jednym spotkaniu, bo "szkoda mu pieniędzy"... Myślę sobie - ile ja bym to jeszcze wytrzymała? To nie zmienia faktu, że brakuje mi go, tych fajnych momentów, w końcu przeżyłam z nim ponad 2 lata i dużo ważnych chwil. Od dwóch dni przestał się do mnie odzywać, przypuszczam, że ma kaca, bo był spotkać się z kumplami. Ehh... Ja z bólem, ale też nie piszę, chociaż bardzo mnie kusi, żeby to zrobić
Co?
Ten związek nie istniał już od dłuższego czasu. Była szarpanina, wyrzuty sumienia i wykorzystywanie Ciebie. Miodzio. Właśnie tak powinien wyglądać związek. Każda z nas o takim marzy - z alkoholikiem mającym nas w doopie.
I będziesz teraz zabiegać o gnoma, żeby nie było, że przez ciebie się coś skończyło?
A co w tym złego, że ta agonia się skończyła?
Możesz teraz być w końcu wolna. Zmień hasło do kont społecznościowych i zapomnij o tym czymś, co uważałaś za swojego chłopaka.
Idź do przodu i nie wlecz za sobą takich ofiar.
Stać Cię na więcej.
Tak sądziłam, że takie będzie Wasze zdanie. Macie rację w sumie, powinnam dać sobie spokój. Pisał do mnie ostatnio, że chciałby się spotkać w styczniu, a wczoraj UWAGA, przyznał mi się, że była do niego się odezwała, z tym, że i tak całej prawdy nie napisał... pisał mi, że jak zaproponowała mu spotkanie to napisał, że ma spierdal*ć, a wiem, że tak nie było, bo prawda jest taka, że pisał "ok, zapraszam, nie namawiam też zbytnio, ale jak chcesz to daj znać czy będziesz czy nie", nie spotkali sie w rezultacie, (niestety wiem to, bo zajrzałam mu do telefonu i przeczytałam jak się ostatnio widzieliśmy, więc też święta nie jestem) więc teraz pytanie, czy mówić mu o tym, że wiem, że kłamie czy dać spokój, bo musiałabym się przyznać, że czytałam to... wiem, że ją zablokował na mess i numer telefonu też, ale nie jestem pewna czy nie mają kontaktu gdzie indziej
19 2021-12-29 14:12:30 Ostatnio edytowany przez bullet (2021-12-29 17:18:26)
... jak zaproponowała mu spotkanie to napisał, że ma spierdal*ć, a wiem, że tak nie było, bo prawda jest taka, że pisał "ok, zapraszam, nie namawiam też zbytnio, ale jak chcesz to daj znać czy będziesz czy nie", ...
uciekaj od gościa, on nie będzie Ciebie nigdy szanował, tak samo jak innych, co to za durne jego teksty .... sadzę również, ze on Ci nie da spokoju przygotuj się na stalking, to patologia jakaś. ja pier...
Wstrzymaj się na razie od randek .... a ten gość od kawy może być fajnym facetem jednak poczekaj trochę.
Koniecznie pozmieniaj hasła gdzie się da, tak jak już napisali.
PILNIE !
Czekaj, czyli byłaś w związku, w którym było Ci źle, szukałaś odskoczni od tego związku i jak ten związek się skonczył, to jednak tęsknisz za byłym facetem. Czemu w ogóle kusi Cię, by do niego pisać? Czego od niego potrzebujesz? Powrotu do związku czy zwykłego spotkania, uwagi?
Wydaje mi się, że brakuje mi uwagi, spotkania, czułości, ale mam też trochę nadziei, że on nagle zacznie prosić byśmy do siebie wrócili, ale w sumie chyba nie do końca wyobrażam sobie z nim teraz związek, tak jak było to dotychczas... Jest mi strasznie przykro, że pisze z byłą za moimi plecami a mi wmawia, że nie mają już kontaktu, że ją wszędzie poblokował, a jest zupełnie inaczej. Najchętniej powiedziałabym, że wiem o wszystkim, ale w sumie czy jest sens, on mnie oskarży, że przeczytałam jego wiadomości i tyle z tego będzie. Nie potrafię się od niego odciąć, napisać, że nie chce tego kontaktu, bo nie do końca tak jest, ale wiem, że to byłoby najlepsze co mogę zrobić chyba...
Ciężko zrozumieć pokrętną logikę, jaka się tutaj pojawia. Bo, kurde przy tym, co ten facet odstawiał, to nie wiem, jak można jeszcze długo to znosić i wybaczać.
W końcu miarka się musi przebrać, ale i tak ciężko sobie wyobrazić słowa o miłości, które mogą przejść przez gardło, jeśli doświadcza się tego, czego Autorka doświadczyła. Nie wyobrażam sobie wracać do kogoś, kto odstawiał takie numery.
Co nie zmienia faktu, że Autorka jest głodna ciągłej uwagi i tam, gdzie ktoś jej to okazuje, to od razu tam biegnie z ochotą.
Czekaj, czyli byłaś w związku, w którym było Ci źle, szukałaś odskoczni od tego związku i jak ten związek się skonczył, to jednak tęsknisz za byłym facetem. Czemu w ogóle kusi Cię, by do niego pisać? Czego od niego potrzebujesz? Powrotu do związku czy zwykłego spotkania, uwagi?
Wydaje mi się, że brakuje mi uwagi, spotkania, czułości, ale mam też trochę nadziei, że on nagle zacznie prosić byśmy do siebie wrócili, ale w sumie chyba nie do końca wyobrażam sobie z nim teraz związek, tak jak było to dotychczas... Jest mi strasznie przykro, że pisze z byłą za moimi plecami a mi wmawia, że nie mają już kontaktu, że ją wszędzie poblokował, a jest zupełnie inaczej. Najchętniej powiedziałabym, że wiem o wszystkim, ale w sumie czy jest sens, on mnie oskarży, że przeczytałam jego wiadomości i tyle z tego będzie. Nie potrafię się od niego odciąć, napisać, że nie chce tego kontaktu, bo nie do końca tak jest, ale wiem, że to byłoby najlepsze co mogę zrobić chyba...
Chcesz uwagi, a on nie jest jedyną osobą na świecie, która może ją dać. Warto wpakować się w szambo dla chwili atencji?
23 2022-01-03 01:46:02 Ostatnio edytowany przez Klauss (2022-01-03 01:47:22)
Nie była to zdrada z twojej strony. Po tym jednak jak cię twój chłopak potraktował (teksty o braku zainteresowania tobą, wyzywanie, słabe zaangażowanie w związek) powinnaś dać sobie z nim spokój. A może go wcale nie kochasz, tylko boisz się być sama?
Postaraj się o nim zapomnieć już teraz i nie próbuj odbudowywać tego pseudozwiązku. I nie mów mu nic o tym, że czytasz jego wiadomości. Zresztą, to chyba nawet łamanie prawa.
Prawie każdy alkoholik pije przez kobietę, bo mu się kur*i.
On niewinny, ona winna.
Melodia stara jak świat.
Prawie każdy alkoholik pije przez kobietę, bo mu się kur*i.
On niewinny, ona winna.
Melodia stara jak świat.
Sprytne z tym "prawie każdy" ale w porządku
Zepół Otella to się fachowo kiedyś nazywało ,nie jest to obowiązkowy objaw i nie tylko dla alkoholików .
Natomiast sami alkoholicy (o oczywiście nie każdy) często zdradzają sami swoje partnerki nie tylko z alkoholem ,ale z innymi kobietami
i wcale niekoniecznie po alkoholu ,który bywa też "świetną " ściemą i wymówką dla zdrady .
Agnes76 napisał/a:Prawie każdy alkoholik pije przez kobietę, bo mu się kur*i.
On niewinny, ona winna.
Melodia stara jak świat.Sprytne z tym "prawie każdy"
ale w porządku
Zepół Otella to się fachowo kiedyś nazywało ,nie jest to obowiązkowy objaw i nie tylko dla alkoholików .
Natomiast sami alkoholicy (o oczywiście nie każdy) często zdradzają sami swoje partnerki nie tylko z alkoholem ,ale z innymi kobietami
i wcale niekoniecznie po alkoholu ,który bywa też "świetną " ściemą i wymówką dla zdrady .
Ogólnie mówiąc osoby uzależnione szukają usprawiedliwienia dla swoich zachowań i często najlepszą wymówką jest "wina" partnerki czy partnera. Najmniejszy powód jest wyolbrzymiany by mógł się stać główną przyczyną picia. To nie musi mieć cokolwiek wspólnego z prawdą, czasem wystarczy uporczywe powtarzanie swoich kłamstw żeby wpędzić partnera w niepewność, a w końcu przekonać go o winie. Kobiety uzależnionych mężczyzn często mówią o podejrzeniach o zdradę, zwłaszcza że po latach picia łóżko w sypialni służy tylko do spania . W tym kontekście zdrady alkoholików też by mnie nie zdziwiły
Ok Kochani, w takim razie co może pomóc mi się odciąć od niego? Chciałabym by było dobrze, ale nie wierzę, że tak może być. On chciał się spotkać jakoś niedługo. Ja w sumie też, bo tęsknię, ale tak sobie myślę może lepiej wykorzystać to spotkanie by wyjaśnić wszystko i pójść dalej... najchętniej bym mu powiedziała, że jest hipokrytą i wiem, że mnie oklamuje od dłuższego czasu, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Ktoś wyżej pisał już, że lepiej nie, bo wyjdzie, że to wszystko czytałam. Ehh, nie wiem co zrobić, żeby wyjść z tego wszystkiego z twarzą?
Nie wiem po co się z nim chcesz spotykać.
Ty mu powiesz, że jest hipokrytą, on Tobie też ładnie się odszczeka i tak będziecie sobie to uroczo ciągnąć. Przy czym on będzie miał na Ciebie wywalone a Ty będziesz się dalej przejmować i zadręczać.
A poznałaś już fajnych ludzi - kontaktuj się z nimi i zostaw bagienko za sobą.
Wszystkie rady jak krew w piach. Jak Bóg da to kiedyś tam zmądrzejesz a jak nie to nie. Nie potrzebujesz rad, bo tu jest tylko jedna rozsądna rada, zacząć nowe życie z dala od niego, z zerowym kontaktem aby powoli trzeźwieć z tego amoku. A Ty chcesz coś kombinować, wspak, wsrak, na opak, na pokaz… Eh
Hej! Jestem tutaj nowa. Piszę, bo mija kolejny dzień kiedy nie potrafię się pozbierać i jest mi strasznie źle. Mam 21 lat, a mój teraz już były chłopak M. ma 24. Byliśmy ze sobą ponad 2 lata. Może w skrócie postaram się opowiedzieć jak było między nami. Bardzo szybko zamieszkaliśmy razem. W międzyczasie dowiaduje się, że za moimi plecami spotkał się z byłą i ma z nią kontakt, który później się urywa po 2 miesiącach. Jest mi przykro, ale zapominam o sprawie. Pierwszy rok super, drugi było ciężko. Zaczęły się ostre kłótnie, jego problemy z alkoholem (choć z perspektywy czasu wiem, że miał je od początku naszej znajomości), nerwica, stany depresyjne, siedzenie do rana i granie w gry, złe traktowanie mnie (nie liczył się z moim zdaniem, wyzywał, nigdy nie przepraszał, potrafił zerwać bo mu zrobiłam problem o picie). Dużo się napłakałam, ale wszystko wybaczam, bo go kocham, bo są też przecież piękne chwile - seks, spacery, wspólne oglądanie filmów, jakieś nasze wygłupy. Choć szlag mnie już trafia, że proszę się o sprzątanie, gotowanie czy wyjście gdzieś. Bliscy namawiają mnie bym już niedługo zamieszkała sama, rozważam tę opcję. Przychodzą wakacje. Wyjeżdżamy razem za granicę do pracy. Jest fajnie, do czasu jego zerwania przez moje czepialstwo odnośnie picia dużej ilości piwa. Ustalamy, że po powrocie zamieszkamy osobno. Ja muszę wracać wcześniej do Polski, więc godzimy się przed moim wyjazdem. W Polsce zaczynam robić praktyki studenckie, bardzo tęsknię za M., ale nasz kontakt jest ograniczony. Przez telefon nie rozmawiamy, on się czepia, że po pracy mam mu dać spokój, bo on chce mieć czas dla siebie, a w weekend pije z kolegą z pracy. Później mówi mi wprost, że nie interesuje go co u mnie i nigdy go nie interesowało, że mam sobie z rodziną pogadać jak chce, i że on myśli, żeby to zakończyć, bo go wkurzam itd. Czekam na niego w Pl, a on nawet nie wie kiedy wróci. Czuję się zraniona, myślę o zakończeniu tego związku, ale mam mieszane uczucia. Zaczynam być oschła dla niego, nie pisze już tak dużo. Na praktykach wpadam w oko pewnemu chłopakowi. On też trochę mi się podoba. Pisze do mnie, 2 razy zaprasza na kawę, a ja w tym podekscytowaniu odpisuje "pewnie, możemy kiedyś wyjść", imponuje mi to, że ktoś się mną interesuje, ale nie wspominam nic, że mam chłopaka. Sumienie nie pozwala mi się spotkać, więc piszemy tylko o jakichś bzdurach. M. wraca do Pl., zaczyna błagać o spotkanie, przeprasza za swoje zachowanie, nie może zrozumieć dlaczego jestem taka oschła. Ja odmawiam, nie chce go widzieć, mam mętlik w głowie totalny. On włamuje mi się wtedy na messengera i dowiaduje się o tamtym chłopaku i o tym jak mi to imponowało. Ja jestem w szoku, zaczynam mieć wyrzuty sumienia, zmieniam trochę swoje nastawienie. Rozmawiamy przez telefon, on płacze, nadal prosi o spotkanie. W końcu się godzę. Spotykamy się i postanawiamy dać sobie szansę, choć mamy żal do siebie. Przez 2 tygodnie jest pięknie, on mówi, że nie będzie pić, zaczyna terapię u psychologa (skończyło się na jednej wizycie). Później zaczyna się wypominanie i oskarżanie mnie o zdradę. Ja przepraszam, żałuję tego. On ze mną zrywa, bo nie potrafi mi zaufać. Ja szukając jakiekolwiek ratunku, przypominam mu jego akcje z byłą, on mówi, że to nic takiego, że on miał inne intencje wtedy wobec niej. Jestem zła, zraniona i czuję, że go straciłam, ale walczę o ten związek. No i tak, mieszkamy osobno, mamy ze sobą jakiś kontakt, ale on trzyma się swojej decyzji. Spotkalismy się jeszcze z kilka razy, w tym dwa razy doszło między nami do czegoś więcej. Wiem, że od listopada, czyli krótko po naszym zerwaniu odnowił kontakt z tą swoją byłą, być może trwało to już dłużej. Jest mi tak źle. Obwiniam się o wszystko, a za chwilę przypominam sobie co on mi zrobił złego. Czuję się jak na karuzeli. Raz płacze, raz czuję złość. Brakuje mi go, brakuje mi bliskości z nim, walczyłam o niego cały czas, ale chyba nie powinnam? Powiedzcie mi co o tym myślicie. Czy to moja wina? Czy ja faktycznie zdradziłam? Czy jest o co walczyć czy dać sobie spokój?
Uwolnij się od toksycznej relacji, daj sobie szanse na szczęście