Zazdrość, zaborczość, złość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Zazdrość, zaborczość, złość

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Zazdrość, zaborczość, złość

Cześć, mam 30 lat, partnera od około 7 lat (nie męża), mieszkamy razem.
Mam problem z dogadywaniem się z mamą, a najbardziej wtedy, gdy coś zrobię nie po jej myśli.
Rok w rok jest kłótnia o Wigilię...
Gdy usłyszała od mojej siostry, że prawdopodobnie w tym roku planuję jechać na Wigilię do rodziców swojego partnera, wściekła się.
Ona nie rozumie, że jeśli rok temu byliśmy na Wigilii u Niej, to w tym roku wypadałoby jechać na Wigilię do rodziców mojego partnera, z którymi zresztą się poznała i się polubili.
Nie rozdwoję się. Każdy Wigilię robi o tej samej porze - około 16:00.
Ciężko Jej zrozumieć, że próbuję jakoś to pogodzić - sprawiedliwie.
Wolę jechać na cały dzień do Niej 25.grudnia niż 24. grudnia na 2 godziny i wydać szmal na podróż do Niej i znowu 25.grudnia przyjechać na kolejne 2 godziny.
Inni wolą objechać po całej rodzinie po trochu, a ja wolę na spokojnie jeden dzień spędzić u Mamy, drugi dzień u Mamy partnera.
Wykrzyczała, że wolę jechać do OBCYCH, PRZECIEŻ JA NAWET Z NIM ŚLUBU NIE MAM i uważam bardziej ich od Niej.
Skończyło się tak, że już nie mogłam wytrzymać tych ataków i podziękowałam Jej za rozmowę.

Do niej nic nie dociera.

Mam bardzo wysoką posadę w pracy, świetnie zarabiam.
A Ona potrafi spytać się mnie, czemu nie udzielam korepetycji z matematyki jak kiedyś (na dojazd)...
W sensie, że mogłabym jeszcze po pracy jechać dawać korki. big_smile

Jak ktoś z rodziny powie Jej, że dziwne, że jeszcze dzieci nie mam, że nie mam ślubu..
To ona bierze to do siebie i wydzwania do mnie, męcząc mnie, co ktoś powiedział i że ona uważa tak samo.

Wiecie co mnie boli?
Boli mnie, że ona nie słucha co do niej się mówi.
Boli mnie, że nigdy mnie nie spytała, co ja chcę od życia.
Boli mnie, że w sumie nie wie, co dokładnie robię w pracy, nie pyta o moje kolejne sukcesy, które mam na swoim koncie.

Walę głową w mur za każdym razem, jak z Nią rozmawiam.

Rozmawiałam z Nią nie raz, nie dwa na nasze tematy, ale to jak grochem o ścianę.
Potrafi mi awanturę zrobić, że do kogoś jeżdżę, a do Niej rzadko.
Potrafi mi awanturę zrobić, że nie chcę zadzwonić do Wujka i źle myślę..
Ojjj, miałam kiedyś awanturę, bo powiedziałam Jej, że nie zadzwonię do Wujka, bo nie mam z nim kontaktu i słabo wyjdzie jak zadzwonię tylko dlatego,
że ona z nim rozmawiała. (on jej powiedział, że jestem taka fajna, mądra, ale nie dzwonię).

Przez telefon wczoraj powiedziała mi również, że nie dzwonię do Niej, DO JEJ MĘŻA... ;D
Tylko po co mi to mówi? Czy jej mąż dzwoni do mnie?
To nie jest mój ojciec. Wiem, że on kocha mnie jak córkę, ale nie mam z Nim relacji takich, że dzwonimy do siebie...

Chciałabym mieć z Nią lepsze relacje, ale nie wiem, czy ja dam radę..
Starałam się jak mogłam.
Teraz już nie mam w sobie nawet takiej wewnętrznej chęci na to, by z Nią dalej rozmawiać...

Nie będę wymieniać Jej zalet, choć ma ich wiele.
Piszę ten temat, by w jakiś sposób poczuć ulgę..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Z tą wigilią to właściwie możecie jechać tam gdzie chcecie. Albo spędzić ją osobno smile
My dla przykładu co roku jesteśmy u tej samej strony rodziny i nikt nic nie mówi, że wypada jechać do drugiej strony. To nasza decyzja.

A co do reszty, to pomimo 30tki ciągle szukasz u matki opinii i potwierdzenia. Stąd te jej teksty o ślubach, korkach itd. Za bardzo ją wpuszczasz do swojego życia. Następnym razem powiedz normalnie czemu nie dajesz korków albo czemu nie przyjedziesz, albo jedź i ją odwiedź. Albo zaproś do Was.

3

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Są takie matki, apodyktyczne... Nic nie poradzisz, jej nie zmienisz, rób tak jak czujesz, a nie jak Ci mama dyktuje, ona powinna poczuć, że jej nie słuchasz, to może trochę spasuje, jak nie będzie widziała sensu swojego gadania, choć też wątpię.
Nie miej pretensji do niej, bo to rodzi pretensje, ale zwracaj zawsze uwagę, jednym zdaniem, "nie mów mi co mam robić", nic więcej.

4 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2021-12-14 00:29:47)

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Skup się na przekazywaniu informacji - mniej na wchodzeniu w szczegóły i tłumaczeniu się przed mamą. A nawet - jak wiesz, że temat jest problematyczny - nie zaczynaj rozmowy o tym z mamą. Wszak nie o wszystkim w wieku 30 lat musisz z mamą dyskutować smile
Wigilia u teściów - Ty już się tłumaczysz.
Nie dajesz korków - znowu się tłumaczysz.
Nie macie ślubu, dzieci - znowu tłumaczysz.
Nie dzwonisz do wujka, z kimś się spotykasz a nie z mamą - to samo.
Z tego co piszesz jesteś niezależną osobą i pewnie na nieszczęście Twojej mamy - nie musisz się już jej tłumaczyć ze swojego życia smile wystarczy, że będziesz jej komunikować Twoje/Wasze decyzje jeśli jej dotyczą:) innych nawet nie musisz.
Mam podobnie z teściową:D  ostatnio NA MNIE napadła, czemu mój mąż (a jej Syn!) chodzi w niezimowych butach zimą i czy ja mam zamiar coś z tym zrobić:D (a mój mąż siedział w tym momencie również przy stole), to jej powiedziałam, ze mój mąż jest dorosły i umie sobie kupić buty big_smile ja kupuje niepełnoletnim dzieciom big_smile
Zagulgotała i odpuściła:)

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Matka też człowiek - nie dostajesz w komplecie z dzieckiem umiejętności słuchania, dodatkowej dawki empatii i cierpliwości. Niestety w czasach naszych matek niewielu się nad tym zastanawiało, dzieci się po prostu miało i koniec.

Musisz zaakceptować to jaka matka jest. Pora zerwać  marzeniami o tym jak byś chciała aby wyglądała wasza relacja, bierzesz to co jest i pracujesz z tym co jest.

Pracę musisz zacząć od siebie - możesz jeździć gdzie chcesz i kiedy chcesz, jeżeli to komuś sprawia przykrość to nie jest to twój problem ale jego odczucia z którymi niech sobie radzi sam. Ja też mam matkę która nie potrafi normalnie rozmawiać bo musi non stop narzekać, jak byłam młodsza i zależna od niej to narzekała z radością na mnie, jak już mogłam i miałam jej narzekania totalnie w głębokim poważaniu to zaczęła narzekać na inne rzeczy big_smile

6

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Na miejscu Twojej mamy też byłoby mi przykro że nie chcesz spędzić ze mną Wigilii. Nie chodzi o pierwsze czy drugie święto, tylko o Wigilię.
Ja bym postarała się wymyślić inne rozwiązanie, np. Wigilia dużo wcześniej, np. o 13 u mamy, a potem do teściów (nie napisałaś ile macie km) - najlepiej żeby teściowie zrobili Wigilię później, np. o 20.

No pomyśl, że Twoje dorosłe dziecko wyjechałoby na Wigilię a Ty zostajesz sama. Nie byłoby Ci przykro?
Zamiast upierać się przy swoim, znajdźcie rozwiązanie. Nie tłumacz się tym że nie chce Ci się jechać jednego dnia do dwóch domów, bo święta to niestety też obowiązki.

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
madoja napisał/a:

Na miejscu Twojej mamy też byłoby mi przykro że nie chcesz spędzić ze mną Wigilii. Nie chodzi o pierwsze czy drugie święto, tylko o Wigilię.
Ja bym postarała się wymyślić inne rozwiązanie, np. Wigilia dużo wcześniej, np. o 13 u mamy, a potem do teściów (nie napisałaś ile macie km) - najlepiej żeby teściowie zrobili Wigilię później, np. o 20.

No pomyśl, że Twoje dorosłe dziecko wyjechałoby na Wigilię a Ty zostajesz sama. Nie byłoby Ci przykro?
Zamiast upierać się przy swoim, znajdźcie rozwiązanie. Nie tłumacz się tym że nie chce Ci się jechać jednego dnia do dwóch domów, bo święta to niestety też obowiązki.

Rozwiązanie co drugi rok jest sprawiedliwe i nie trzeba robić cyrku z aranżowaniem wigilii jeszcze teściom tylko dlatego aby panią matkę zadowolić.

Przykro to jest jak ludzie w imię jakiejś tradycji potrafią się obrazić na własne dzieci.

8

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
madoja napisał/a:

Na miejscu Twojej mamy też byłoby mi przykro że nie chcesz spędzić ze mną Wigilii. Nie chodzi o pierwsze czy drugie święto, tylko o Wigilię.
Ja bym postarała się wymyślić inne rozwiązanie, np. Wigilia dużo wcześniej, np. o 13 u mamy, a potem do teściów (nie napisałaś ile macie km) - najlepiej żeby teściowie zrobili Wigilię później, np. o 20.

No pomyśl, że Twoje dorosłe dziecko wyjechałoby na Wigilię a Ty zostajesz sama. Nie byłoby Ci przykro?
Zamiast upierać się przy swoim, znajdźcie rozwiązanie. Nie tłumacz się tym że nie chce Ci się jechać jednego dnia do dwóch domów, bo święta to niestety też obowiązki.

Dorosłe dzieci są dorosłymi dziećmi i podejmują swoje decyzje, zgodne z własnymi planami, przekonaniami. Autorka jest w związku - odpada wiec jeżdżenie każdy osobno na wigilie do swoich domów, skoro razem z partnerem mieszka i są jak małżeństwo. Najsprawiedliwiej jest jechać raz tu, a raz tu. Ustawiać komuś innemu wigilię, bo czyjaś matka tak chce jest nienormalne. Autorka napisała o siostrze, wiec matka nie musi być w wigilie sama. Dlaczego partner Autorki ma być postawiony przed faktem dokonanym, ze każdego roku wigilia jest u mamy Autorki? A on nie może raz na 2 lata spędzić wigilii ze swoją partnerką u swoich rodziców.

9

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
Ewe131 napisał/a:

Dlaczego partner Autorki ma być postawiony przed faktem dokonanym, ze każdego roku wigilia jest u mamy Autorki?.

Ale przeczytaj dokładnie to co napisałam smile

10

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

No ale poza Wigilią jest jeszcze Wielkanoc. Można spędzać jedne święta tu, a drugie tam.
Ja nie rozumiem takiego jeżdżenia co drugi rok. Zawsze któraś strona będzie poszkodowana i ja bym się czuła poszkodowana, jakbym nie mogła spędzić Bożego Narodzenia ze swoją stroną rodziny. Swojemu mężowi mówiłam od samego początku, jak się zaczynaliśmy spotykać, że to jest dla mnie na tyle ważne, że nie mam zamiaru z tego rezygnować i że z jego rodziną możemy spędzać Wielkanoc. Da się. A i spokój większy.

11

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
madoja napisał/a:
Ewe131 napisał/a:

Dlaczego partner Autorki ma być postawiony przed faktem dokonanym, ze każdego roku wigilia jest u mamy Autorki?.

Ale przeczytaj dokładnie to co napisałam smile

Przeczytałam bardzo dokładnie smile
Piszesz, aby dorosła córka dostosowywała się do wymagań matki, to jakiś syndrom nieodciętej pępowiny ... Jest dorosła, niezależna, ma prawo, a nawet powinna żyć po swojemu.
Ustawianie teściom wigilii na jakąkolwiek godzinę przez kogokolwiek innego jest niedorzeczne ... mówisz innym ludziom, kiedy mają zasiąść do stołu? O tym decyduje gospodyni i gospodarz domu.
Jeżdżenie po 2 domach w wigilie dla wielu osób jest męczące i nie wpisuje się w klimat świat. Siedzisz u jednych, zerkasz na zegarek, kiedy trzeba wyjść, żeby tamci się nie obrazili, że tak pozno przyjechałaś, ale żeby ci pierwsi tez się nie obrazili, że tak wcześnie wychodzisz...
Zreszta - co to jest zasiadanie o 20tej do kolacji? To żeby spędzić ileś fajnego czasu razem to by trzeba było siedzieć do nocy. A tu są święta! Czas radości, odpoczynku i spokoju. A nie jeszcze gonitwy, w wigilie ... po to są 3 dni świat, żeby spędzić je spokojnie i rodzinnie:)

12 Ostatnio edytowany przez Ewe131 (2021-12-15 12:20:19)

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
Lady Loka napisał/a:

No ale poza Wigilią jest jeszcze Wielkanoc. Można spędzać jedne święta tu, a drugie tam.
Ja nie rozumiem takiego jeżdżenia co drugi rok. Zawsze któraś strona będzie poszkodowana i ja bym się czuła poszkodowana, jakbym nie mogła spędzić Bożego Narodzenia ze swoją stroną rodziny. Swojemu mężowi mówiłam od samego początku, jak się zaczynaliśmy spotykać, że to jest dla mnie na tyle ważne, że nie mam zamiaru z tego rezygnować i że z jego rodziną możemy spędzać Wielkanoc. Da się. A i spokój większy.

To dużo zależy smile u nas Wielkanoc jesteśmy, jeśli  już, tylko u teściów, bo mieszkają blisko, moi rodzice dużo dalej. A w święta BN zarówno mi, jak i mężowi zależy, żeby po 1 dniu spędzić u swoich rodziców. Mamy tez małe dzieci, dziadkowie bardzo się cieszą, kiedy mogą zobaczyć wnuki w jakiś dzień świat, dać jakiś upominek, nacieszyć się ta wyjątkowością chwili:) to co innego niż zwykła niedziela:)
My tez robimy na zmianę, wigilie i I święto przeplatamy co roku, a II święto spędzamy już u siebie w domu, z dziećmi i odpoczywamy po wizytach.
Wszyscy zadowoleni - i wilki, i owce, i my nie mamy sobie nic do zarzucenia, i dzieci szczęśliwe smile

Trafiłaś Lady Loka na takiego mężczyznę, któremu widać nie zależy jakoś bardzo, kiedy te święta i z kim smile ale zarówno dla mnie, jak i mojego męża to bardzo ważne, by w 1 dniu świątecznym spotkać się ze swoimi rodzicami. Wiem, że dla mojej mamy, i dla teściowej nasza obecność jest super-turbo-ważna w święta BN.
Jak kiedyś w noc przed wigilia zachorował mój syn i nie mogliśmy jechać do moich rodziców w ogóle na święta to chociaż moja mama rozumiała, że z chorym dzieckiem się nie jeździ to wiem od siostry, że to bardzo przeżyła, że nie było nas w ogóle. Tak że - to wszystko zależy od wielu czynników smile

13

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
Lady Loka napisał/a:

No ale poza Wigilią jest jeszcze Wielkanoc. Można spędzać jedne święta tu, a drugie tam.
Ja nie rozumiem takiego jeżdżenia co drugi rok. Zawsze któraś strona będzie poszkodowana i ja bym się czuła poszkodowana, jakbym nie mogła spędzić Bożego Narodzenia ze swoją stroną rodziny. Swojemu mężowi mówiłam od samego początku, jak się zaczynaliśmy spotykać, że to jest dla mnie na tyle ważne, że nie mam zamiaru z tego rezygnować i że z jego rodziną możemy spędzać Wielkanoc. Da się. A i spokój większy.

Zabawny kompromis... Jak to się ma do:
"My dla przykładu co roku jesteśmy u tej samej strony rodziny i nikt nic nie mówi, że wypada jechać do drugiej strony. To nasza decyzja."
Walnęłaś facetowi prosto w oczy, że nie masz zamiaru z tego rezygnować i tyle, a nie żadne "nasze decyzje".

14

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość
BEKAśmiechu napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale poza Wigilią jest jeszcze Wielkanoc. Można spędzać jedne święta tu, a drugie tam.
Ja nie rozumiem takiego jeżdżenia co drugi rok. Zawsze któraś strona będzie poszkodowana i ja bym się czuła poszkodowana, jakbym nie mogła spędzić Bożego Narodzenia ze swoją stroną rodziny. Swojemu mężowi mówiłam od samego początku, jak się zaczynaliśmy spotykać, że to jest dla mnie na tyle ważne, że nie mam zamiaru z tego rezygnować i że z jego rodziną możemy spędzać Wielkanoc. Da się. A i spokój większy.

Zabawny kompromis... Jak to się ma do:
"My dla przykładu co roku jesteśmy u tej samej strony rodziny i nikt nic nie mówi, że wypada jechać do drugiej strony. To nasza decyzja."
Walnęłaś facetowi prosto w oczy, że nie masz zamiaru z tego rezygnować i tyle, a nie żadne "nasze decyzje".

Yyyy, wiedział o tym na dłuuuugo zanim zaczęliśmy spędzać wspólnie święta, jeżeli mu się nie podobało, mógł odejść. Stwierdził, że to nie jest dla niego problem, więc jest jak jest. A do jego rodziny jeździmy na Wielkanoc.

Chodzi mi tu głównie o to, że to, gdzie jedzie para, to jest tylko i wyłącznie ich decyzja. Nie ma co kierować się tym czy wypada na zmianę być u jednych i drugich albo tym, co o tym sobie pomyślą jedni czy drudzy rodzice. Zawsze któraś strona będzie poszkodowana. Albo rodzice, albo młodzi, którzy będą spędzać Święta w biegu.
Trzeba pomyśleć o tym, co sami chcą i tym się kierować zamiast dać sobie wmawiać poczucie winy.

Ech, Beko, może jednak więcej luzu, co?

15

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Znam to oj bardzo dobrze. Przywiązanie na smyczy do matki, czekanie aż potwierdzi, zaakceptuje, przyjmie, pochwali Twoje decyzje. Znam to, nic co robisz nie jest wystarczająco dobrze, może być lepiej, możesz mieć zawsze +1 do tego co masz, to się nigdy nie kończy. Zupełnie nieironicznie i nie dlatego, że inaczej się nie da, ale dlatego, że u mnie podziałało, polecam Ci kilka spotkań z terapeutą, żeby otworzyć temat. Zobaczyć, dlaczego nie potrafisz dorosnąć i żyć niezależnie od zadowolenia (bądź nie) rodziców.

16

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

Moja mama nie spędza Wigilii sama w domu. smile
Spędza je z mężem, moją siostrą i jej rodziną oraz ze swoim bratem.
Poza tym gdybym pojechała znowu na Wigilię do swojej Mamy, to rodzice mojego Partnera siedzieliby sami,
gdyż ich drugi syn wigilię spędza u rodziny swojej żony.

Również uważam, że stawianie gospodarzom warunków co do godziny jest mocno nie na miejscu. big_smile
3 dni świąt w końcu mamy - moim zdaniem nie ma sensu na sraczkę do każdego jeździć.

Powiem tak... Mama już "przebolała" ten temat, a ja nie zmieniłam decyzji.

Generalnie bardzo Wam dziękuję za te Wasze komentarze.
Zrozumiałam, że często robiłam sobie NIEPOTRZEBNE wyrzuty sumienia po tym, jak Mama nie była zadowolona z moich podjętych decyzji,
które w jakiś sposób ją dotykały.
Też mój błąd, że zawsze jak Ona się obrażała/ rzucała słuchawką - ja jak głupia później dzwoniłam i się do Niej dobijałam.

17

Odp: Zazdrość, zaborczość, złość

U mnie podobnie było z teściową - nie potrafiła zrozumieć, ze jesli mieszka sie daleko, to wizyty na Swięta trzeba jakos sprawiedliwie podzielic, jednego roku u moich rodzicow, drugiego u nich.

Najlepiej nie ustępować, tylko trzymac sie swoich planow.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Zazdrość, zaborczość, złość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024