Cześć, mam 30 lat, partnera od około 7 lat (nie męża), mieszkamy razem.
Mam problem z dogadywaniem się z mamą, a najbardziej wtedy, gdy coś zrobię nie po jej myśli.
Rok w rok jest kłótnia o Wigilię...
Gdy usłyszała od mojej siostry, że prawdopodobnie w tym roku planuję jechać na Wigilię do rodziców swojego partnera, wściekła się.
Ona nie rozumie, że jeśli rok temu byliśmy na Wigilii u Niej, to w tym roku wypadałoby jechać na Wigilię do rodziców mojego partnera, z którymi zresztą się poznała i się polubili.
Nie rozdwoję się. Każdy Wigilię robi o tej samej porze - około 16:00.
Ciężko Jej zrozumieć, że próbuję jakoś to pogodzić - sprawiedliwie.
Wolę jechać na cały dzień do Niej 25.grudnia niż 24. grudnia na 2 godziny i wydać szmal na podróż do Niej i znowu 25.grudnia przyjechać na kolejne 2 godziny.
Inni wolą objechać po całej rodzinie po trochu, a ja wolę na spokojnie jeden dzień spędzić u Mamy, drugi dzień u Mamy partnera.
Wykrzyczała, że wolę jechać do OBCYCH, PRZECIEŻ JA NAWET Z NIM ŚLUBU NIE MAM i uważam bardziej ich od Niej.
Skończyło się tak, że już nie mogłam wytrzymać tych ataków i podziękowałam Jej za rozmowę.
Do niej nic nie dociera.
Mam bardzo wysoką posadę w pracy, świetnie zarabiam.
A Ona potrafi spytać się mnie, czemu nie udzielam korepetycji z matematyki jak kiedyś (na dojazd)...
W sensie, że mogłabym jeszcze po pracy jechać dawać korki.
Jak ktoś z rodziny powie Jej, że dziwne, że jeszcze dzieci nie mam, że nie mam ślubu..
To ona bierze to do siebie i wydzwania do mnie, męcząc mnie, co ktoś powiedział i że ona uważa tak samo.
Wiecie co mnie boli?
Boli mnie, że ona nie słucha co do niej się mówi.
Boli mnie, że nigdy mnie nie spytała, co ja chcę od życia.
Boli mnie, że w sumie nie wie, co dokładnie robię w pracy, nie pyta o moje kolejne sukcesy, które mam na swoim koncie.
Walę głową w mur za każdym razem, jak z Nią rozmawiam.
Rozmawiałam z Nią nie raz, nie dwa na nasze tematy, ale to jak grochem o ścianę.
Potrafi mi awanturę zrobić, że do kogoś jeżdżę, a do Niej rzadko.
Potrafi mi awanturę zrobić, że nie chcę zadzwonić do Wujka i źle myślę..
Ojjj, miałam kiedyś awanturę, bo powiedziałam Jej, że nie zadzwonię do Wujka, bo nie mam z nim kontaktu i słabo wyjdzie jak zadzwonię tylko dlatego,
że ona z nim rozmawiała. (on jej powiedział, że jestem taka fajna, mądra, ale nie dzwonię).
Przez telefon wczoraj powiedziała mi również, że nie dzwonię do Niej, DO JEJ MĘŻA... ;D
Tylko po co mi to mówi? Czy jej mąż dzwoni do mnie?
To nie jest mój ojciec. Wiem, że on kocha mnie jak córkę, ale nie mam z Nim relacji takich, że dzwonimy do siebie...
Chciałabym mieć z Nią lepsze relacje, ale nie wiem, czy ja dam radę..
Starałam się jak mogłam.
Teraz już nie mam w sobie nawet takiej wewnętrznej chęci na to, by z Nią dalej rozmawiać...
Nie będę wymieniać Jej zalet, choć ma ich wiele.
Piszę ten temat, by w jakiś sposób poczuć ulgę..