Hej. Jak w temacie - nie wiem co mam zrobić.
Poznałam chłopaka w wakacje, na weekendowym wyjeździe z przyjaciółkami. Od razu zaiskrzyło, rozmowa się kleiła, no było cudownie. Dzieliło nas ponad 400 km. Zaprosiłam go jako partnera na ślub mojej przyjaciółki, który był miesiąc później. On zaproponował, żebym jeszcze do niego przyjechała przed tym ślubem na tydzień, żeby się poznać bardziej itd. Tak się stało i było super, magicznie, romantycznie. Potem za tydzień był ślub, więc tylko tydzień rozłąki - jak przyjechał do mnie na weekend na ten ślub również było cudownie, sam mówił, że szkoda ze już musi wracać, że mógł przyjechać wcześniej itd. Jak wyjechał żadne z nas nie wiedziało kiedy się znowu spotkamy, dzieliła nas jednak duża odległość. Myślałam, że to koniec naszej 'przygody', jednak on pisał, dzwonił codziennie, potrafiliśmy gadać godzinami przez tel. Zaproponował wspólny tygodniowy wyjazd w połowie września, oczywiście się zgodziłam. Jednak po ok 2 tyg rozłąki coś zaczęło się psuć, przestał dzwonić codziennie, pisał rzadziej, ale jednak pisał, był aktywny. Tydzień przed wyjazdem (prawie miesiąc rozłąki) już w ogóle zaczął się niewiele odzywać. Na wyjeździe od razu widziałam jego zmianę - to nie było to samo, nie było takiej czułości. W końcu 2 dni przed końcem wyjazdu nie wytrzymałam i z nim o tym pogadałam, on stwierdził że się zaczął wkręcać we mnie, a nie chce teraz związku więc no. Nie rozumiem nadal po co było to wszystko. Ale ok. Oczyściliśmy atmosferę i było w miarę ok, nie to samo co w wakacje, bo bardziej przyjacielsko, no ale. I dochodząc do meritum - na koniec wyjazdu, jak był u mnie zostawił koszulkę. Ja teraz od ponad 2 tyg mieszkam w jego mieście - zakochałam się w tym miejscu. Ale nie mamy kontaktu, dosłownie zero. Po tym wyjeździe napisał do mnie raz prawie miesiąc temu. I pytanie brzmi: napisać do niego z tą koszulką? Było niby powiedziane jak był u mnie, że jak coś zostawił albo ja, to będę niedługo w jego mieście to sobie w razie oddamy. Ale rozpakowywanie, potem przyjechała do mnie koleżanka, nie mialam jakoś do tego głowy. Wiem, że to może mega głupie pytanie - napisać że mam jego koszulkę czy po prostu olać sprawę, ale dla mnie jest to mega ważne, czy złamać tą ciszę, czy nie. Tak, zależy mi na nim, chociaż wiem że jemu już na mnie nie - chciałabym tego co było. Ale wiem, że to możliwie niemożliwe więc nie o to chodzi.
Chodzi mi o to, czy nie będzie to żałosne jeśli tak napiszę do niego po prawie miesiącu nieodzywania się? Czy jest to desperackie zachowanie? Od początku miałam zamiar mu ja oddać jak się przeprowadzę, ale minął prawie miesiąc, a ja nic nie napisałam, nie wiem czy jak zrobię to teraz to nie będzie głupie. Co myślicie? Po prostu na luzie napisać czy olać i zapomnieć?