Witam. Pisze aby znaleźć ratunek jak ratować moje małżeństwo.. jesteśmy razem już blisko 15 lat, 4 lata po ślubie. Mamy 2 letniego synka. Problem jest taki że mojemu mężowi wiecznie coś nie pasuje we mnie.. mam wrażenie że szuka ideału który sobie ubzdurał w głowie bo jak twierdzi zawsze chciał być z kimś z kim będzie szczęśliwy a jak nie to widocznie to tylko marnowanie czasu. No więc do rzeczy mój mąż wiecznie narzeka że jest znudzony naszym życiem zarówno codziennym seksualnym itp. ja jestem osobą zadbana ,ćwiczę dbam o siebie itp. staram się co jakiś czas przebrać do sypialni w jakieś seksi ciuszki. Ale i tak potrafi mnie krytykować że mało się staram. Jedyne czego tak naprawdę nam brakuje to czasu na randki itp. Ale na to wpływu nie mam- nie mamy pomocy od nikogo. Zresztą synek jest strasznym mamisynkiem. Narzeka że nie chce z nim nawet czasem napić się wina na wieczór a jest to spowodowane tym że mąż parę razy miał urwany film do tego stopnia że potrafił być agresywny coś mu sie wkrecało złego w głowę itp. Mimo wszystko nie potrafi zrozumieć czemu mu nie pozwalam pić ,wiecznie mi to wypomina że nie szukam żadnej rozrywki ... mało tego dziś usłyszałam że jestem kobietą bez ambicji ,że siedzę tylko w domu i jestem kurą domową, której zależy tylko na wychowywaniu dziecka. Dodatkowo twierdzi że nie spełniam jego oczekiwań jako żona. Mam wrażenie że on ma za wysokie mniemanie o sobie ,owszem jest przystojny ,dobrze zbudowany wysportowany ale uważam że całkowicie mnie nie docenia. Gdyby nie to że mamy razem dziecko które bardzo jest za nim już dawno bym odeszła. Czy da się to jeszcze uratować ?jak przetłumaczyć mu żeby zaczął doceniać to co ma ? Ja czuję że dostaje depresji już z tego wszystkiego. Bardzo kocham go ale ta krytyka mnie niszczy. Oczywiście to nie jest tak że jestem ciągle krytykowana. Często tesbdocenia jaka jestem ale za często ma ataki. I oczywiscie gdy mu tłumacze że znów to robi to ma do mnie pretensje że nie potrafię zrozumieć że jest szczery i mówi to żeby naprawić pewne rzeczy.Dodam że ciągle dbam o wszystko staram sie a tu wychodzi na odwrót..
1 2021-10-07 17:35:56 Ostatnio edytowany przez Kobieta1234 (2021-10-07 18:10:15)
Współczuję Ci męża. Jesteście razem tak długo, wcześniej tj przed ślubem, nie widziałaś jego zachowania, wad? podejrzewam, że znasz je nie od dziś. Jesteś trochę sama sobie winna, że mimo to w to dalej brnęłaś - bo ludzie się NIE zmieniają. Ten facet używa wobec Ciebie przemocy psychicznej, ja bym się z takim pożegnała bo jak wspomniałam - on się nie zmieni. Dziecko to wszystko widzi i chłonie.
Ja się odniosę do tego co napisałaś o dziecku, że maminsynek...nie ma że maminsynek, trzeba wyznaczać granice bo raz, że dzieciak ci wejdzie na głowę, dwa, że rozpieprzysz własne małżeństwo (jakie by ono nie było). Nie może być tak, że rodzi się dzieciak i to on ustala zasady, to patologia jest. Relacje między małżonkami trzeba pielęgnować dla dobra całej rodziny.
Co do męża nie powinien do ciebie się tak odnosić. Jak wcześniej tak nie było to pewnie dziecko go przerosło, zdarza się, nie każdy powinien być rodzicem, nie każdy się nadaje. Albo go odsunęłaś, nie wiem.
Możesz iść z nim na terapie dla par.
Ja się odniosę do tego co napisałaś o dziecku, że maminsynek...nie ma że maminsynek, trzeba wyznaczać granice bo raz, że dzieciak ci wejdzie na głowę, dwa, że rozpieprzysz własne małżeństwo (jakie by ono nie było). Nie może być tak, że rodzi się dzieciak i to on ustala zasady, to patologia jest. Relacje między małżonkami trzeba pielęgnować dla dobra całej rodziny.
Co do męża nie powinien do ciebie się tak odnosić. Jak wcześniej tak nie było to pewnie dziecko go przerosło, zdarza się, nie każdy powinien być rodzicem, nie każdy się nadaje. Albo go odsunęłaś, nie wiem.
Możesz iść z nim na terapie dla par.
To nie jest tak że dałam sobie dziecku wejść na głowę. Po prostu teraz ma straszny etap szukania mnie wszędzie jak wyjdę itp. staram się go zostawiać z mężem żeby nie był ode mnie uzależniony ale mimo wszystko przechodzi teraz okres taki a nie inny. Po urodzeniu się dziecka w żaden sposób nie odsunęłam się od męża. Staram się żeby było jak dawniej. Co do terapii to namawiałam go ale on uważa że kto mu będzie rad udzielał jak ma żyć. Mam wrażenie że mysli że jest najmądrzejszy.
Współczuję Ci męża. Jesteście razem tak długo, wcześniej tj przed ślubem, nie widziałaś jego zachowania, wad? podejrzewam, że znasz je nie od dziś. Jesteś trochę sama sobie winna, że mimo to w to dalej brnęłaś - bo ludzie się NIE zmieniają. Ten facet używa wobec Ciebie przemocy psychicznej, ja bym się z takim pożegnała bo jak wspomniałam - on się nie zmieni. Dziecko to wszystko widzi i chłonie.
Również był wybuchowy, szczery. Ale na pewno nie byłam tak wiecznie krytykowana.
6 2021-10-07 21:15:08 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-10-07 21:23:56)
Ten dzieciak jest bardzo mały, ma 2 lata dopiero. Dzieci w tym wieku są bardzo absorbujące i to jest normalne. Niektóre są bardziej wymagające, inne mniej, nie każde dziecko jest takie samo. Co niby ma zrobić matka jak nie ma jej kto pomóc?
Dziwne, że facet taki znudzony, przy tak małym dziecku. Zajmuje się nim w jakikolwiek sposób? Może powinien zająć się samodzielnie dzieckiem przez weekend i przekonałby się sam jak wygląda opieka nad maluchem.
Skoro jesteście tyle już razem, a jemu zawsze coś w Tobie nie pasuje, to pewnie tak będzie dalej.. Nie spełniasz jego wymagań, nie masz ambicji, zawsze coś mu nie pasowało.. no ale byliście ze sobą tyle lat i mimo to zdecydowaliście się na ślub i dziecko. Widać aż tak to wam nie przeszkadzało, coś innego było ważniejsze.
Myśli, że jest najmądrzejszy, nikt mu nie będzie mówił jak ... - z takimi ludźmi mam złe doświadczenia, trudno taką osobę namówić do zmian czy uwzględnianie innego punktu widzenia..
Oczywiście to nie jest tak że jestem ciągle krytykowana. Często tesbdocenia jaka jestem ale za często ma ataki. I oczywiscie gdy mu tłumacze że znów to robi to ma do mnie pretensje że nie potrafię zrozumieć że jest szczery i mówi to żeby naprawić pewne rzeczy.Dodam że ciągle dbam o wszystko staram sie a tu wychodzi na odwrót..
Świetny partner…bleee….nie ma jak to poprawiać sobie samopoczucie wdeptując w ziemię własnego partnera :-/
Niejaki Gottman zdefiniował 4 jeźdźców apokalipsy, którzy zabiją każdy związek. Są to:
-krytykowanie
-defensywność
-pogarda
-ignorowanie
Zatem Twój mąż jest na najlepszej drodze, żeby Wasz związek przeszedł do historii.
Jak dla mnie, to jemu brakuje jakiejś ekscytacji w Waszej relacji i znalazł sobie winnego w postaci Ciebie. Może nawet nie jest tego świadomy, dlatego nie jest w stanie zadbać o to, żebyście wspólnie coś ekscytującego (z)robili, ale oczkuje działań od Ciebie. Obwinianie innych za własne stany to tez czasami wygodny sposób, żeby myśleć o sobie dobrze.
Zrób sobie takie ćwiczenie. Napisz czego chcesz od życia, do czego dążysz, czego oczkujesz w związku i czego szukasz w partnerze i przekonaj się, jak wiele pokrywa się z Twoją obecną sytuacją. Wszystko jest wspaniale? Chyba nie, bo o malkontencie nie marzyłaś. Wyjaśnij mu może, że nie tylko on widzi wady, niedomagania w związku itp. Może czas, żebyście oboje świadomie pochylili się nad jego jakością. Nic samo się nie zrobi.
Mamy 2 letniego synka.... Zresztą synek jest strasznym mamisynkiem.
Ten fragment mnie zaszokował, czytałam to trzy razy aby zrozumieć bo myślałam ze cos źle zrozumiałam , jednak nie. DWU letnie dziecko jest maminsynkiem? Boże .....
Co do reszty ..... chyba mąz ma jakis kryzys wieku sredniego, moze w jego glowie to ostatni dzwonek ze jeszcze troche by poimprezowal a tutaj rodzina, dziecko itp ?
Zrób sobie takie ćwiczenie. Napisz czego chcesz od życia, do czego dążysz, czego oczkujesz w związku i czego szukasz w partnerze i przekonaj się, jak wiele pokrywa się z Twoją obecną sytuacją. Wszystko jest wspaniale? Chyba nie, bo o malkontencie nie marzyłaś. Wyjaśnij mu może, że nie tylko on widzi wady, niedomagania w związku itp. Może czas, żebyście oboje świadomie pochylili się nad jego jakością. Nic samo się nie zrobi.
zgadzam sie w stu procentach
9 2021-10-09 22:21:46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-09 22:24:52)
Jesteś dla niego za dobra.
Pewnie go nie krytykujesz więc uznaje że nie masz wymagań żadnych, a jak nie masz wymagań to znaczy że sama nie jesteś nic warta.
On nie rozumie Twojej filozofii życiowej nie umie cieszyć się życiem i to się nie zmieni.
Jemu brakuje bata, krytyki.
Może tak miał w domu. Takie jazdy.
Wasz dom jest dla niego zbyt spokojny za nudny.
A seks za nudny bo jego pożądanie nie wynika z milosci..przykro mi to napisać ale tak to wygląda.
10 2021-10-09 22:44:24 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-10-09 22:45:19)
"Pewnie go nie krytykujesz więc uznaje że nie masz wymagań żadnych, a jak nie masz wymagań to znaczy że sama nie jesteś nic warta. "
Coś w tym może być. Może nie tyle o krytykę chodzi, ale o te wymagania, żeby musiał się starać, zabiegać o księżniczkę. Bo jak za łatwo, jak przyjmujesz postawę defensywną, to nie czuje, że jesteś go warta?
Jesteś dla niego za dobra.
Pewnie go nie krytykujesz więc uznaje że nie masz wymagań żadnych, a jak nie masz wymagań to znaczy że sama nie jesteś nic warta.
On nie rozumie Twojej filozofii życiowej nie umie cieszyć się życiem i to się nie zmieni.
Jemu brakuje bata, krytyki.
Może tak miał w domu. Takie jazdy.
Wasz dom jest dla niego zbyt spokojny za nudny.
A seks za nudny bo jego pożądanie nie wynika z milosci..przykro mi to napisać ale tak to wygląda.
W punkt i do tego dodam jeszcze, że natychmiast powinnaś zmienić swoje reakcje na jego ataki. To co on Ci robi to zwykła chamska przemoc, której celem jest doprowadzenie Ciebie do poziomu podłogi, a on z siebie chce zrobić Pana i władcę. Ten facet dopiero się rozkręca. Ukroc to, bo najpierw Cię stłamsi, a na koniec zostawi w najmniej spodziewanym dla Ciebie momencie. Może znajdzie sobie jakąś godna siebie gidie wokół której przez jakiś czas będzie tańczył, a jak już ja zdobędzie, wtedy też zacznie robić z niej swój podnóżek.
Gdy on atakuje Cię krytyką, Ty też go krytykuj i to tak, żeby w pięty mu wlazło. Niczego mu nie odpuszczaj, a jeśli uzna, że ma Ciebie dosyć, to niech idzie w diabły, ponieważ w takiej sytuacji, jaka jest między wami teraz i tak nie ma dla was przyszłości. On albo zrobi z Ciebie popychadło, sam będzie się coraz bardziej szarogesil, albo pójdzie w długą.
Z chamem rozmawia się tylko po chamsku, inaczej z chamem się nie dogadasz. Uwierz mi, że tak w życiu jest. Dobrocią zrobisz sobie tylko krzywdę.
12 2021-10-10 22:04:16 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2021-10-10 22:12:51)
Oczywiście zgadzam się z przedmówcami odnośnie faceta, mogę starać się tylko rozumieć partnera - oprócz matki swojego dziecka i żony, w kobiecie chce widzieć też kochankę. I nie, nie chodzi o te stroje, jeśli coś robisz dla niego, to jest to po prostu sztuczne i to czuć. Może brakować pożądania (co jest zrozumiałe prxy takim chamie). Jeśli chcesz się starać bardziej dla tego związku to możesz czasem dziecko komuś dać pod opiekę by przypomnieć sobie jak to kiedyś było, nawet wypad w nocy na kebaba
Co do ambicji, myślę, że imponują partnerowi kobiety sukcesu, chcące się rozwijać. W Tobie jak sam to nazwał, widzi kure domową. Jeśli od początku było wiadomo, że życie widzisz inaczej, to cóż, widziały gały co brały i nie ma prawa oczekiwać czegoś innego od Ciebie. Jeśli wcześniej miałaś ambicje, które przez to że sama zajmujesz się dzieckiem gdzieś zagubilas to się nie dziw że w jego oczach tracisz. Szkoda tylko że nie rozumie że powinien pomoc a nie tylko oczekiwać.
Natomiast nic nie działa w jedną stronę. On by zrozumieć powinien poczuć że może Cię stracić takim swoim zachowaniem, wówczas może spojrzy na Ciebie od nowa, zacznie chcieć się starać. Niepokojące tym bardziej jest jego chamskie zachowanie i agresja po alkoholu.
Zastanów się czy na pewno chcesz z nim być, serio. Według mnie on Ciebie tak naprawdę nie kocha.
Kochać =akceptować.
I szczerze Pana to bym raczej kopnela w krocze, byłby ojcem dziecka ale nie moim partnerem, chyba że by się zmienił ale słabo to widzę.
13 2021-10-11 14:20:59 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2021-10-11 14:28:00)
Mąż twierdzi, że jest znużony Waszym życiem codziennym i seksualnym, twierdzi, że nie spełniasz jego oczekiwań jako żona.
Ty w odpowiedzi piszesz, że dbasz o siebie, ćwiczysz, opiekujesz się Waszym synkiem, a mąż chociaż jest przystojny i dobrze zbudowany to Cie nie docenia.
Może nie zauważyłaś, ale mówicie o zupełnie innych rzeczach. Porozmawiaj z mężem jakie ma oczekiwania wobec żony i jak chciałby poukładać Wasze życie codzienne i erotyczne. Co jest gotów dać z siebie i zrobić, abyście żyli lepiej. Zmiany należy uzgodnić wspólnie i razem nad nimi pracować. Mąż nie jest drugim dzieckiem, któremu masz organizować zabawę gdy wróci do domu - oboje jesteście odpowiedzialni za wspólne życie.
Jeśli mężowi brakuje wyjść z domu czy wspólnych wycieczek to niech pomoże w ich organizacji, znajdzie opiekunkę do dziecka na kilka godzin, wybierze film na który pójdziecie itp. Ma taki sam obowiązek w urozmaicaniu życia rodziny jak i Ty.
Kup sobie książkę Asertywność autorstwa Roberta Alberto i Michaela Emmonsa. Przeczytaj 2 razy i zrób notatki a potem zmień swoją postawę wobec meża na asertywną, jak to nie poprawi Waszej relacji to trzeba rozważyć rozwód.
Ja bym się postawiła. Czasem facet potrzebuje, żeby ktoś na niego huknął. A może potrzebujecie spędzić czas tylko we dwoje. Ja po kilkunastu latach małżeństwa zabrałam męża na szalony wyjazd, akurat jak dzieciaki były na obozie z BUTem i poznaliśmy się od nowa. Skoro wasze dziecko ma dwa lata, to może babcia może się nim zająć jeden wieczór, a wy spędźcie czas tylko we dwoje. Pokaż, że jesteś silną kobietą.
Nie ma recepty na ratowanie małżeństwa, tym bardziej jak partner winy upatruje tyłko w Tobie.
Trafiłaś na totalnego malkontenta, do tego nudzi się sam ze sobą, a to świadczy o niskiej inteligencji.
Też uważam, że zamiast mu tłmaczyć bo i tak nie zrozumie, powinnaś się postawić i wykrzyczeć mu to co Ci leży na sercu.
Jeśli nie pomoże, zaproponuj terapię dla par lub rozwód, może nim wstrząśnie, bo doceniamy to co tracimy.
17 2021-10-12 18:29:07 Ostatnio edytowany przez Pronome (2021-10-12 18:31:28)
Ani Ty, ani twoj maz, nie jestescie zainteresowani pozostawaniem dluzej w tym zwiazku. Ty, piszesz, ze odeszlabys, gdyby nie syn, on, w sumie juz w prost komunikuje ci, ze nie jest toba zainteresowany, ze go draznisz i ze to malzenstwo go nudzi. Nie dziwie sie tez pretensjom meza, ze nie mozna sie nawet napic wieczorem lampki wina, strasznie to kontrolowanie partnera, twoim rowniez - gdyby kto tak po mnie jechal, dawno juz bym wystawila walizki za drzwi. Mozecie tak jeszcze sobie kilka lat podokuczac, ale to rownia pochyla. Wiem, ze niektorym dlugoletnim malzenstwom pomaga separacja. Nie trzeba brac od razu rozwodu, ale mieszka sie na 2 domy. Mozecie zamieszkac niedaleko siebie i w taki sposob odpoczac od siebie, podzielic obowiazki i opieke nad dzieckiem, a czas pokaze, czy jest obustronna chec przetasowania dynamiki tego zwiazku i wypracowania nowych relacji.
Ela210 napisał/a:Jesteś dla niego za dobra.
Pewnie go nie krytykujesz więc uznaje że nie masz wymagań żadnych, a jak nie masz wymagań to znaczy że sama nie jesteś nic warta.
On nie rozumie Twojej filozofii życiowej nie umie cieszyć się życiem i to się nie zmieni.
Jemu brakuje bata, krytyki.
Może tak miał w domu. Takie jazdy.
Wasz dom jest dla niego zbyt spokojny za nudny.
A seks za nudny bo jego pożądanie nie wynika z milosci..przykro mi to napisać ale tak to wygląda.W punkt i do tego dodam jeszcze, że natychmiast powinnaś zmienić swoje reakcje na jego ataki. To co on Ci robi to zwykła chamska przemoc, której celem jest doprowadzenie Ciebie do poziomu podłogi, a on z siebie chce zrobić Pana i władcę. Ten facet dopiero się rozkręca. Ukroc to, bo najpierw Cię stłamsi, a na koniec zostawi w najmniej spodziewanym dla Ciebie momencie. Może znajdzie sobie jakąś godna siebie gidie wokół której przez jakiś czas będzie tańczył, a jak już ja zdobędzie, wtedy też zacznie robić z niej swój podnóżek.
Gdy on atakuje Cię krytyką, Ty też go krytykuj i to tak, żeby w pięty mu wlazło. Niczego mu nie odpuszczaj, a jeśli uzna, że ma Ciebie dosyć, to niech idzie w diabły, ponieważ w takiej sytuacji, jaka jest między wami teraz i tak nie ma dla was przyszłości. On albo zrobi z Ciebie popychadło, sam będzie się coraz bardziej szarogesil, albo pójdzie w długą.
Z chamem rozmawia się tylko po chamsku, inaczej z chamem się nie dogadasz. Uwierz mi, że tak w życiu jest. Dobrocią zrobisz sobie tylko krzywdę.
Niestety ale muszę się zgodzić w całej rozciągłości.
Ja również jestem z tych 'za dobrych', bo tak ehh rozumiem 'miłość'. Ponadto, nie chcę krytykować partnera, na dużo przymykam oko, żeby było 'dobrze', żeby nie było spięć żeby, żeby... i .. tracę na tym.
Autorka ma rację - chamstwo leczy się większym chamstwem, niestety. Tylko do czego do prowadzi ? I czy w związku w którym jest miłość to norma że są takie przepychanki ? Czy te przepychanki ZAWSZE muszą być, żeby partner nie zaczął nas traktować jak ścierki do podłogi ? Nie wiem, nie mam tyle doświadczenia, ale intuicja mi podpowiada że w zyciu, w pracy, w związku, nawet w relacji z dzieckiem jeśli człowiek sam o siebie nie zawalczy to ten drugi wejdzie mu na głowę i podepta.
Smutne to ale prawdziwe.
Autorko, obawiam się że z tego co piszesz w Twoim związku po prostu nie ma miłości. W moim również jej nie ma.
Pytanie czy chcesz w tym trwać, chociażby dla dobra dziecka, (zaznaczając że ten związek i tak czy siak może się rozpaść jeśli np. Twój partner pozna chociaż 'pozornie' kogoś kto bardziej mu przypasuje). Jeśli nadal chcesz w tym trwać, bo obawiam się że musisz wreszcie tupnąć nóżką i zawalczyć o siebie i z całą świadomością że 'przynajmniej mam męża na ten czas i to dla dziecka wszystko' ale nie oczekuj od niego nie wiadomo czego jako od partnera, bo tam gdzie nie ma miłości to się tak właśnie kończy, nie ma po prostu tej motywacji, siły napędowej, czegoś po drodze zabrakło. Ale i tak masz bardzo dużo, bo masz dziecko i na tym bym się skupiła.
jedno słowo:
KOCHANKA