Wszystko tak naprawdę zależy od osoby
- czy ktoś pali papierosy?
- czy ktoś ma kredyt albo wynajmuje mieszkanie?
- czy ktoś musi wydawać ciężkie pieniądze na leki co miesiąc?
- w jakim regionie kraju mieszka?
- czy ma na utrzymaniu dzieci/zwierzęta?
- w ile osób mieszka? (para dzieli się kosztami utrzymania mieszkania a singiel pokrywa 100% kwoty na swój własny łeb)
Za jakiś czas powinienem mieć spłacony cały swój kredyt hipoteczny, załóżmy zatem, że już faktycznie tak się stało, czyli mieszkam sam w dużym mieście z własnym mieszkaniem bez jakichkolwiek długów:
- czynsz administracyjny, średnio z dopłatami za media dajmy na to 650 zł
- prąd i gaz 100 zł
- ubezpieczenie 30 zł
- internet i telefon 60 zł
- środki czystości 70 zł
- żywność 800 zł
- komunikacja miejska 150 zł
- pierdyliard bzdur typu baterie, nowe skarpetki, pasta do butów itp. 150 zł
Razem: ~ 2000 PLN
To oznacza, że w moim przypadku minimum egzystencjalne wynosi 2 koła.
Poniżej tej kwoty musiałbym zrezygnować z jedzenia albo mycia się itp.
Jeżeli nie miałbym swojego mieszkania tylko musiałbym wynajmować jakąś kawalerkę to zrobiłoby się 3 - 3,5 koła
Możliwość posiadania niskich kosztów życia to w pewien sposób luksus
Do tego trzeba doliczyć jakieś wydatki nieprzewidziane, dentysta, zepsute buty albo po prostu będzie trzeba zrobić prezent na dzień matki czy na urodziny ojca, ktoś zaprosi na wesele itp. 500 zł
Czyli moje minimum egzystencjalne, przy którym mogę normalnie spać to 2500 netto miesięcznie
No ale wiadomo, że dobrze by było też coś przyoszczędzić na jakieś wakacje, nowy sprzęt AGD czy zrobić jakiś drobny remont w mieszkaniu - kolejne 500zł
Czyli moja minimalna stopa życiowa pozwalająca stwarzać pozory w miarę zwykłego życia wynosi 3000 zł netto miesięcznie
Poniżej takich zarobków (jako kawaler z własną nieruchomością, bez samochodu i dzieci) czułbym się po prostu niebezpiecznie 
Tak więc:
1) Nie poszedłbym do pracy za mniej niż 3 koła netto bo najzwyczajniej w świecie cholernie ciężko by mi się żyło.
2) Jeżeli miałbym zmienić pracę na inną to tylko i wyłącznie, gdzie proponowaliby mi +700 złotych podwyżki. Jakby ktoś mi proponował 300 czy 500 zł więcej to dla mnie takie pieniądze nie są warte ryzyka zmiany roboty.