Cześć,
jestem z dziewczyną od ponad roku, poznaliśmy się przez Tindera, dosyć przypadkowo, bo jakoś jej zdjęcie specjalnie mi się nie spodobało. Poznaliśmy się na rynku w Warszawie, byłem zaskoczony, że to nawet całkiem fajna dziewczyna jest. Przez te miesiące całkiem fajnie wykorzystaliśmy czas, podróżując (trekking po Sycylii), uprawiając sport i czasem sex.
Ale do rzeczy: od początku nie wiem, czy to jakieś głębsze uczucie, czy to tylko dlatego, że już 30stka na karku i trzeba by się żenić. Dziewczyna nie jest brzydka, ale bardzo w moim typie nie jest, natomiast z charakteru jest całkiem fajna.
Wiem, że moglibyśmy być nawet całkiem fajnym małżeństwem, mamy podobne cele i wartości. Ale czasem gdy jest bez makijaż, to średniooo mi się podoba ...
Jestem atrakcyjny, nie mam nałogów, dobrze zarabiam, każdy mówi mi, że mogę mieć naprawdę duży wybór jeżeli chodzi o dziewczyny.
Nie wiem, czy po prostu nie poszedłem na łatwiznę i wziąłem pierwszą lepszą, byleby była.
Czy facet powinien mieć takie zapytania?
Romantyzm w tym związku jest na dość małym poziomie, choć też dziewczyna jest strasznie mało wymagająca (jest z małej wsi na Podlasiu)
Z jednej strony wiem, że byłaby dobrą żoną z drugiej strony boję się że będą mnie kręciły inne ( no i kręcą, nie raz się obrócę za jakaś pięknością na ulicy, ona się w sumie o to nie obraża nawet).
Mówię-nie czułem od pierwszego spotkania na rynku w Wawie jakiś motyli do niej - Czy jestem egoistą, naoglądałem się super dziewczyn na Tinderze a rzeczywistość jest inna?