Hej, postaram się bardzo streścić.
Mam koleżankę którą bardzo lubię.
Natomiast ona ma koleżankę z którą znają się od dziecka, mieszkają drzwi obok siebie, mają dzieci w 4 klasie (10 lat) a moja koleżanka ma także roczne dziecko.
Ponieważ one widują się niemal codziennie, Ich dzieci chodzą razem do szkoły, razem sobie pomagają w opiece nad nimi itp ja także zakolegowałam się z tą drugą koleżanką.
Znałyśmy się już kilka lat, często wychodziłyśmy gdzieś do kina, na zakupy, koncert, odwiedzałyśmy się, świętowałyśmy urodziny, imieniny.
Ta druga koleżanka miała trochę wad, było parę rzeczy które mnie u niej drażniły, nie odpowiadały, nie podobały mi się. Ale akceptowałam ją "taką jaką jest" żeby nie tracić kontaktu z tą pierwszą. W końcu w jej życiu ona występowała non stop. Ja jako koleżanka obu zawsze uważałam się za osobę lojalną, pomocną, zawsze myślałam o nich, starałam się pomóc, byłam na każdą ich prośbę. Ja jestem osobą która szanuje bardzo zarówno miłość jak i przyjaźń, staram się nigdy nikomu nie sprawiać problemu ani przykrości itp.
Pewnego dnia doszło miedzy nami do sprzeczki. Cała ta historia jest mega długa więc ją pominę gdyż uważam że nie jest ona tak ważna. Ważne jest to co nastąpiło podczas tej sprzeczki.
Gdyż każdy konflikt które się przecież zdążają każdej relacji należy wg mnie spokojnie przegadać.
Natomiast w trakcie wymiany zdań koleżanka (ta 2) zaczęła być agresywna do mnie, zaczęła krzyczeć, wpadła w amok i użyła do mnie słów:
-"na wulgaryzm otwierałaś ten ryj"
-"nie mogłaś zamknąć tej mordy"
I jeszcze kilka mniej dobitnych.
Po tym wszystkim nie rozmawiałam z nią, czuję uraz, obrzydzenie.
Nie wyobrażam sobie wyciągnąć ja pierwsza do niej ręki.
Nie przeprosiła, nie przyznała się do błędu że zrobiła źle.
Ona obrażona jest na mnie. I domniemywam że uwaza że to moja wina bo konflikt zaczął się wg niej z mojej winy. Co nie zmienia faktu że on został wyjaśniony. Natomiast chodzi mi o te słowa.
Po 2 dniach miałam imieniny na które były zaproszone we dwie, natomiast przyszła tylko jedna bo przedzwoniłam do niej że po tych słowach tej 2 nie chce oglądać. Choć zapytałam czy w ogóle się wybierała-nie.
Stwierdziłam że to koniec mojej znajomości z nią bo takiego zachowania nie akceptuje. Co innego gdyby stać ją było na słowa przepraszam, wyjaśnienie, może bym wybaczyła i jakieś stosunki między nami by powróciły Choć nie takie jak wcześniej.
Jedyne czego mi szkoda, to że przez to stracę kontakt z 1 koleżanką bo jednak one spędzają ze sobą dużo czasu i ja spędzałam go z nimi we trójkę. A reraz będę tylko mogła spotkać się z tą 1 kiedy będzie sama (bez tamtej). Wiem że stracę na tym ja.
Natomiast wiem że jeżeli chodzi o tą 2 nie stracę nic, bo nie chce mieć takich przyjaciół.
Koleżanka nr 1 nie wchodzi miedzy nas, ode mnie nie odsuwa się, jest bezstronna.
Co sądzicie o tym.
Mimo wszystko jest mi jakoś ciężko, przykro z powodu tego wszystkiego.