Witam wszystkie kobiety i mężczyzn.
Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem założenia tego tematu i wreszcie się zdecydowałam, bo co mi szkodzi nic nie tracę, a może zyskam.
Otóż jak sięgnę pamięcią wstecz do moich lat szkolnych to nigdy nie byłam osobą, która by wzbudzała sympatię u rówieśników, chyba, że u jakiś pojedynczych osób. Podstawówki nie wspominam mile, byłam kozłem ofiarny w klasie. Miała grupkę koleżanek, ale fałszywych, dogryzałyśmy sobie. Był czas, że mnie usunęły z grupy i przez pewien czas zostałam całkiem sama, nie pamiętam lub nie wiem jaki był powód, potem wróciłam do grupy. Na czas gimnazjum zmieniłam szkołę. Pod względem towarzyskim był to chyba najlepszy okres. Częściowo były te same koleżanki, częściowo inne, ale już więź była lepsza, bo oparta na większym wsparciu, już nie dogryzałyśmy sobie. Z kolei ze strony innych osób znów podłam ofiarą szykan. Bardzo kiepskim pod względem towarzystwa był czas szkoły średniej. Poszłam całkiem sama do nowej szkoły. Jakiś czas kumplowałam się z pewną dziewczyną, ale potem ona zakończyła naszą znajomość i byłam takim piątym kołem u wozu w grupce koleżanek albo byłam sama, gdzieś na uboczu. A z kolei inne osoby z klasy nie lubiły mnie i bez szacunku się do mnie zwracali, nie kryli swej niechęci do mnie osoby, którym nic nie zrobiłam. Np. była taka sytuacja, że nauczycielka podała mi czyjść zeszyt bo siedziałam najbliżej niej i otworzyłam ten zeszyt by zobaczyć czyj jest i komu podać, a jedna dziewczyna zaczęła do mnie pyskować, że po co ruszam ten zeszyt, zamiast od razu podać dalej. Sporo było sytuacji tego typu.
Na studia też poszłam nikogo nie znając. Na studiach byłam szanowana, bo to dorośli ludzie, ale nie mogłam znaleźć stałej koleżanki. Było sporo dziewczyn, z którymi kolegowałam się jakiś czas, po czym ta znajomość się kończyła. Z jedną to ja sama jakoś nie bardzo chciałam się kolegować, ale większość to raczej mnie opuszczała. Bywało tak, że np kolegowałam się z jakąś dziewczyną i ona z inną i ta inna mnie lubiła, może nie mówiła tego czy coś, ale ja to czułam, bo np mnie unikała, ale nie robiła tego nachalnie tylko tak, bym się nie domyśliła, ale to było wyczuwalne.
Zastanawiam się, co może być ze mną nie tak, że na ogół nie budziłam sympatii u rówieśników. Może to dlatego, że jestem jedynaczką? Ludzie często mówili, że się rządzę. Może coś jeszcze. Wiem, że nikt mi nie powie co jest ze mną nie tak, nie znając mnie, ale może napiszecie co was odpycha od ludzi. Mi już nie zależy na tym, by być super lubianą czy coś, ale by w zgodzie żyć z innymi ludźmi. Z góry dziękuję za wszystkie rady.