Witam, chciałbym podzielić się historią z punktu widzenia "księcia z bajki", która w zasadzie rozgrywa się cały czas, może ktoś podpowie mi coś, czego ja nie dostrzegam. Kilka słów wstępu: jestem mężczyzną, nie tak dawno skończyłem studia i pracuję, historia dotyczy miłości/rozstania (jak zresztą większość na tym forum).
Przechodząc do wątku, do niedawna byłem w szczęśliwym związku z miłością mojego życia. Skąd wiem, że szczęśliwym? Bo oprócz wielkiej miłości i uczucia było wiele małych gestów, których nie da się udawać i podrobić. Klasycznie było planowanie wspólnego mieszkania, wesela, ogólnie przyszłości. Trwało to półtora roku. Po tym czasie rozstaliśmy się, z jej inicjatywy. Było to dwa miesiące temu. Jaki jest powód rozstania? Otóż nie poznałem go do dnia dzisiejszego. Powiedziała mi tylko, że ma problemy z którymi sobie nie radzi i musi pobyć sama, żeby je rozwiązać, oraz że musi skorzystać z pomocy psychologa. Dodała również, że związek ze mną był idealny, ale żebym znalazł sobie kogoś lepszego niż ona z kim będę szczęśliwy. Było sporo łez przy tym rozstaniu, część również moja.
Musiałem podjąć decyzję, czy zostawić to jak jest, czy dalej się o nią starać. Postanowiłem walczyć, dlatego wszystkie komentarze typu "odpuść" proszę zostawić dla siebie, ja zdania nie zmienię.
Jest to o tyle skomplikowane, ponieważ w dniu rozstania jak i po nim, jestem pewny, że dalej coś do mnie czuła. Skąd to wiem? Stwierdzenie, że za dobrze ją znam to jedno, ale spotkaliśmy się również 3 razy w przeciągu tych dwóch miesięcy:
1. Pierwsze spotkanie było dwa tygodnie po rozstaniu, kiedy zaproponowałem jej podwózkę na szczepienie. Rozmawialiśmy tak jak przed rozstaniem, było dużo żartów, opowiadaliśmy co u nas słychać, miło spędzaliśmy czas. Na parkingu przed kliniką przesiedzieliśmy jeszcze godzinę rozmawiając o wszystkim, a na koniec pozostał niedosyt. (gdyby miała kogoś innego na boku, to by to nie wyglądało w taki sposób)
2. Drugie spotkanie było na mieście, wyskoczyliśmy coś zjeść. Najpierw jedzenie, potem spacer, następnie poszliśmy razem na zakupy bo chciała kupić sobie jakieś spodenki. Znowu rozmawiało nam się tak samo jak przed rozstaniem, opowiadaliśmy co u nas, dużo żartowaliśmy i się śmialiśmy. Z tym że na koniec tego dnia poważnie z nią porozmawiałem o swoich uczuciach do niej i o tym, że dalej jest bardzo ważna dla mnie. Znowu trochę popłakała, znowu spuszczała wzrok, znowu nie doczekałem się żadnej odpowiedzi ani wyjaśnień. Powiedziała, że nie jest gotowa na ten temat porozmawiać. Znowu dodała, żebym sobie znalazł kogoś, kto będzie przynajmniej tak dobry jak ona, albo lepszy, byle nie gorszy.
3. Ostatnie spotkanie było niedawno, było najkrótsze i najbardziej starała trzymać mnie na dystans. Rozmawiało nam się dobrze, jednak oboje byliśmy zmęczeni po całym dniu pracy. Na koniec powiedziała, że ją przytłaczam, jednak nic nowego się nie dowiedziałem. Od tego dnia postanowiłem nie kontaktować się z nią w żaden sposób, przestać wysyłać wiadomości.
Co powinienem zrobić? W jaki sposób dać jej do zrozumienia, że dalej jest dla mnie ważna ale bez kontaktu z nią i bez naruszania pewnych granic prywatności?
Wybranka mojego serca przeszła bardzo wiele w życiu, dlatego staram się postawić w jej sytuacji. Wychowywała się bez rodziców, wyprowadziła się w wieku 18 lat, jej poprzednie związki były bardzo toksyczne (jeden z jej ex straszył ją że popełni samobójstwo jak od niego odejdzie, czy jak coś było nie po jego myśli; drugi cały czas się kłócił i potrafił wyjść z mieszkania i nie dawać znaków życia przez kilka dni), nie miała najbliższej przyjaciółki z którą mogłaby pogadać na każdy temat. W zasadzie całe życie mogła liczyć tylko na siebie, dopóki mnie nie spotkała. Może dlatego próbuje poradzić sobie ze wszystkim sama, a może problem leży bardziej na podłożu psychologicznym, są to tylko moje domysły.
Nie rozumiem tego wszystkiego, bo byliśmy sobie najbliżsi. Może to archaiczne, ale wierzę w miłość na całe życie i wierzę w to, że jesteśmy kowalami własnego losu, dlatego tylko ode mnie zależy w jaki sposób się to zakończy. A ja nie pozwolę, żeby to się zakończyło w taki sposób.
Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć z czego wynika takie zachowanie? Albo co ja powinienem zrobić w takiej sytuacji kiedy chcę dalej walczyć o nią i związek który razem budowaliśmy?
Próbowałem przypomnieć jej o sobie wysyłając bukiet kwiatków przez kuriera (robiłem już to w przeszłości i zawsze bardzo się cieszyła), jednak zadzwoniła do mnie z pretensjami w głosie i stwierdzeniem żebym więcej tego nie robił. Wysłałem jej również list w którym szczerze napisałem o swoich uczuciach i naszym związku. Jednak nie doczekałem się żadnej odpowiedzi z jej strony, chociaż wiem że go przeczytała. Za jakiś czas spróbuję zostawić jej przed drzwiami origami, czarnego kota (nawiązanie do naszego wspólnego marzenia) oraz żółtą różę (nawiązanie do jednej z pierwszych randek).
Co jeszcze mogę zrobić? Czy może pozostało mi poddać się bezsilności i czekać na rozwój wydarzeń? Dowiedziałem się przy ostatnim spotkaniu, że po dwóch miesiącach zapisała się do psychologa i miała już pierwszą wizytę. Może za jakiś czas jej to pomoże uporządkować pewne sprawy.