Chciałbym się przywitać i opisać moją historię. W sumie na forach nie pisałem od 2011r. na te trafiłem przypadkiem szukając w gogle podobnych problemów jakie mnie spotkały. Mam nadzieję, że to dobry dział i nie wyłapię od razu bana
Aktualnie jestem 33 latkiem z 5 lat młodszą żoną. Poznałem ją 8 lat temu, a od 7 lat jesteśmy małżeństwem. Moją Anię poznałem zaraz po rozstaniu z poprzednią partnerką. Szukałem wtedy dosyć intensywnie nowej towarzyszki. Chciałem mieć kogoś na siłę. No i poznałem Anię. Wtedy wydała mi się piękna i cudowna. Poczułem, że zrobię wszystko, by z nią być. Kilka spotkań. Zbliżenie intymne . Jest fajnie. Nagle ona sms: to chyba nie to powinniśmy się rozstać. Wtedy zacząłem o nią walczyć. Więcej kwiatów, czekoladek trochę moich łez i znów razem. Yupi!!!
. 1wszy raz pokazałem jak to bardzo mi zależy. Jaka jest ważna i ile jestem w stanie poświęcić. Starałem się spędzać z nią jak najwięcej czasu. Jako, że pracowałem często na 2gą zmianę, a ona się uczyła. Bywało, że miałem 3h. snu na dobę.
Jesteśmy razem pół roku, zamieszkałą ze mną w moim mieszkaniu. Jest fajnie. Pierwsza eksplozja. Ania dostaje szału. Ataku paniki-depresji-agresji. Markuje wyskoczenie z balkonu. Nie wiem co się dzieje rozmawiam uspokajam. Nic. Musiałem wezwać jej rodziców. Przyjechali zabrali ją do domu rodzinnego. Po tyg. Było już ok. W między czasie się dowiedziałem, że Ania nie była w stanie z nikim mieszkać na stancji i jej rodzice musieli kupić ekspresowo mieszanie. Ania nie ma też … znajomych oprócz mnie. Tu resztki rozsądku mówiły mi. Jonatan zostawiaj to. Coś tu nie gra. No cóż. Tak bardzo mi się podobała. Mamy piękny huczny ślub.
Po ślubie mieszkamy razem. Jest tak sobie. Ja zaczynam dużo pracować Ania staje się trudna. Uciekam w pracę. W między czasie Ania dostaje ataku paniki jak wcześniej. Wzywam jej rodziców. Tydzień w domu rodzinnym i jest lepiej.
Przepracowuję się fizycznie i siada mi organizm. No cóż, czas na poważniejszą pracę. Jadę sam do w ciemno stolicy. Znajduję pracę. Znajduję obleśny tani pokoik na obrzeżasz miasta. Odwiedzam Anie w każdy weekaned. Czasami pokonuję specjalnie w środku nocy 220 kilometrów, by spędzić z nią odrobinę więcej czasu. Ania w tym czasie studiuje dziennie oczywiście nie pracuje.
Znajduję nową pracę lepsze zarobki i jeszcze więcej pracy (handlowiec). Stać mnie na wynajem całkiem dobrej kawalerki. Ściągam Anię. Ania studiuje zaocznie i zaczyna pracę. Ja jestem ciągu miesiąca, tydzień max 2a z nią. Reszta to delegacje. Hotele. Setki kilometrów tras. Cholerne przemęczenie. Daje z siebie 102%. Ani sprzyjam jak tylko mogę. Wożę, odbieram wspieram. Chce zapewnić godny byt. Z pomocą moich rodziców kupujemy mieszkanie. Nagle ja tracę pracę. Nie poddaje się. Zakładam własną małą firmę już nie w warszawie, a w rodzinnej miejscowości. Udaje się! Firma przynosi dobre zyski. Szykuje dom po mojej rodzinie na powrót Ani z wawy (kończy się jej umowa o pracę). Przyjeżdża i zachodzi w ciąże mamy cudownego maluszka. Początkowo mały bardzo choruje. Robię co mogę lekarze prywatni, wizyty. Wszystko co mogę w tym oczywiście zajmuje się firmą. I udaje się wszystko powoli się układa. Nagle Ania dostaje szału. Oskarża mnie o cało zło świata. Okrada mnie i jedzie do rodziców. Po tygodniu ja wybłaguje jej powrót. Nie jest super. Zaciskam zęby i robię dalej co mogę. W jej oczach widzę nienawiść zawsze gdy na mnie patrzy. Ania zajmuje się maluszkiem. Nie musi myśleć o tym, by iść do pracy. Ja na wszystko zarabiam. Ma … wszystko co chce. Po roku znów mnie okrada i jedzie do rodziców. Oczywiście zabiera kochanego synka. Ja znów błagam, żeby wróciła. Płaczę i kajam się. Nie chce już wracać do mnie. Ania mnie znienawidziła. Robi wszystko co może, by mnie ranić i upokarzać. Ustala zasady widzeń godząc w moje resztki honoru. To trwa już miesiąc. W trakcie związku Ania:
-Chyba nigdy w stosunku do mnie nie użyła słowa: proszę, dziękuję, przepraszam
-Stosowała na mnie przemoc fizyczną
-Miała chorobliwą zazdrość
-Musiałem zdawać obszerną relację z kim rozmawiałem co robiłem
-Będąc w domu musiałem się tłumaczyć dlaczego nie pracuje tylko tracę czas
-Pozbawiła mnie wszelkich pasji i zrobiła awanturę gdy latem chciałem sobie zadbać o formę i zacząć biegać regularnie
-Zawsze sprawdzała mój telefon wiadomości
-Odcięła mnie od większości znajomych i przyjaciół
-buntowała mnie na moją rodzinę przedstawiając ja w bardzo złym świetle
-Mówiła, że to ona daje z siebie więcej, a ja jestem zimnym draniem i obłudnikiem
-Ostatnie 7 miesięcy to brak współżycia. Nie mogłem się nawet przysiąc bliżej na sofie
Ania zawsze powtarzała: to kobieta ma rządzić, a facet musi się podporządkować.
Robiłem wszystko kosztem mojego zdrowia, by ona i maluszek mieli wszystko. Pragnąłem być wzorowym mężem i ojcem. Szedłem na wszelkie ustępstwa. Chciałbym się tym z wami podzielić. Aktualnie jestem w totalnym dołku. Nie mam ochoty na nic. Nie wiem co zrobiłem źle. Nie wiem co robić.
Jonatan
(przepraszam za literówki i błędy gramatyczne, piszę to co głowa mi podyktowała bez korekty)