Jestem z moim facetem ok 13 lat. Na początku jak zawsze super.
Jego wychowywała babcia, miał rodziców alkoholików, został zabrany z domu przez opiekę w wieku ok 7 lat. ok roku w domu dziecka, później zamieszkali z babcią.
Był zawsze towarzyski, uśmiechnięty.
W październiku zaczęliśmy remont mieszkania, później inne prace.
On pracował codziennie do 23:00 , ja może rzeczywiście mu nie pomagałam, ale w tym czasie zajmowałam się naszą 4 letnią córeczką.
On często krzyczał, że jestem nierobem, zdarzało się nawet że wyzwał mnie od szmat itp.
Nie rozumiał , że po takich słowach już mi się nic nie chciało.
Z dnia na dzień się coraz bardziej zmieniał.
W wigilię pracował do wieczora, żeby doprowadzić mieszkanie do porządku, rzeczywiście miał spuchnięte ręce. Późnym wieczorem, byli u nas kuzyni, piliśmy drinka. Powiedział do mnie, żebym mu zrobiła drinka, a ja się zdenerwowałam, że mówi to takim rozkazującym tonem. Sytuację z tego dnia mi wypomina do tej pory i powiedział, że będzie się ciągle o to mścił.
Teraz twierdzi, że on się starał zmienić, robił to wszystko dla nas, a ja pozbawiłam go sensu życia. Że ma wszystkiego dosyć.
Twierdzi, że wszystko jest moją winą, nie potrafi rozmawiać i rozpamiętuje od jakiegoś czasu ciągle dzieciństwo.
Obraża się jak ktoś mu zwróci uwagę, powie coś nie po jego myśli. Przestał wychodzić ze znajomymi, w sumie przyjeżdża do niego tylko jeden kolega, może dwóch, gdzie kiedyś nie było dnia, żeby ktoś nie przyszedł.
Pokłócił się z najlepszym przyjacielem, a moim kuzynem, ma do mnie ciągłe pretensje, że nie stanęłam w tamtej sytuacji za nim.
Dom jest mój, ale zawsze mówiłam, że nasz... Od jakiegoś czasu ciągle słyszę, że on nic nie ma itp...
W kłótniach wyzywa mnie od zera itp
Przy czym wczoraj go zapytałam czy powodem jego nastrojów nie jest codzienne picie piwa. Wypija po pracy 2-5 piw dziennie. To powiedział, że już całkiem go zdeptałam, bo go od alkoholików wyzywam. Że ja nie wiem kto to jest alkoholik, a ona doskonale wie.
Nie wiem już co mam robić.
On twierdzi, że porozmawiamy jak ja zrozumiem swoją winę.