Cześć wszystkim,
Piszę tu z prośbą o poradę.. Wyrażenie waszego zdania, gdyż lekko pogubiłam się w ostatnim czasie.
Mianowicie, od 2 lat jestem w związku z D. Nie licząc nastoletnich miłości- jest to mój pierwszy poważny związek, w który zarówno ja jak i mój partner bardzo się zaangażowaliśmy. Na początku powinnam też wspomnieć o naszym wieku, ja 24, D 38- tak.. 14 lat różnicy. Oboje pracujące, niezależne osoby, bez dzieci czy rozwodów w przeszłości. Gdy pierwszy raz zobaczyłam D nigdy nie pomyślałabym że mogłoby mnie coś połączyc z tą osobą. Jednak codzienne spędzanie czasu w pracy i poznawanie się doprowadziło do tego że odkryliśmy w sobie wiele podobieństw i nawiązaliśmy bardzo dobra nic porozumienia. Mimo negatywnych komentarzy ze strony moich rodziców byłam pewna że chce kontynuowac relację a wiek to tylko liczba. Cała realcja rozpoczęła się mniej więcej chwilę przed wybuchem 'pandemii' tak więc nie pokazywalismy się często w miejscach publicznych, nie chodziliśmy na randki. Sporadyczny wspólny spacer do lasu bądź na zakupy, jedne wakacje..większość czasu spędzaliśmy w domu. Chce wspomnieć o samym D, jest to osoba o której zawsze marzyłam i mimo że nie wyrażamy sobie często miłości widać ja w codziennym życiu w czynach i zachowaniu. Dużo rozmawiamy. Nie ma ludzi idealnych, to że jest mocno zaangażowany w politykę (czego nie znoszę ) rekompensuje to że zawsze moge na niego liczyć i czuje się przy nim bezpiecznie. Jedyna rzeczą jaką od samego początku nie daje mi spokoju jest to, że w tym związku więcej słucham niż mówię.. I to nie jest tak że nie mam nic do powiedzenia. Zawsze byłam osoba otwarta pełna energii, po prostu odkąd poznałam kogoś kto.. Mówi więcej ode mnie.. Ja sama zaczęłam się '(zamykać?) rozmawialiśmy o tym z D niejednokrotnie. Jakiś czas temu poczułam ze coś zaczęło się zmieniać.. Zaczęłam przejmować się tym co mówią i myślą o D i naszym związku moi rodzice.im więcej tego słuchałam tym bardziej zaczęłam zastanawiać się nad sensem tej relacji. Tymbardziej kiedy sama zauważyłam że będąc w sklepie kiedy spotkaliśmy naszego znajomego poczułam.. Wstyd. Tak jakbym nie chciała aby ktoś nas poznał że jesteśmy razem. To okropne. Wiem że zarówno D jak i ja zasługujemy na prawdziwa miłość i szczęście, a. Przez takie myśli mam wrażenie że marnuje jego czas.. Bo gdyby to był ten czy miałabym takie wątpliwości i odczucia? Od pół roku jesteśmy w narzeczenstwie, ja w rozmowach staram się odwlec temat ślubu czy wspólnego mieszania bo czuje wewnętrzne że coś jest nie tak (D jest tego świadomy)proszę Was o poradę. Czy rzeczywiście jest problem w tej relacji i co byłoby najlepszym rozwiązaniem. Z góry bardzo Wam dziękuję