Witam wszystkich Chciałbym przedstawić Wam moja sytuację i poprosić o opinię, czy moje odczucia sa słuszne.
Kilka miesięcy temu poznałam przez wspólnego znajomego, z którym znam się ponad 5 lat, chłopaka. Szybko staliśmy sobie bliscy, nie byliśmy para, ale można powiedzieć że był to etap poznawania się, randkowania. Niestety nic z tego nie wyszło (nie będe się rozpisywać dlaczego). Z dnia bardzo się zdystansował, zachowaliśmy stosunki przyjacielskie, dalej spotykaliśmy się we wspólnym gronie. Potem wyjechał do innego miasta. Ten pierwszy znajomy od jakiegoś czasu próbował trochę do mnie podbijać i nadal to robi, ja jednak nie chcę pogłębiać tej relacji, mimo że siła rzeczy widzimy się bardzo często. Rzuca mi komplementy, zaprasza na imprezy, ale ja nie chcę. Czuję się bardzo źle , nie potrafię wyjaśnić dlaczego.. Oni się ze soba przyjaźnia, ale pierwszy kolega nic nie wie co było miedzy mna a tym drugim. Wiem, że to głupie ale czuje jakies bez sensu zobowiazanie wobec pierwszego, czuje sie zle ze zaczęłam się spotykać z tym drugim... Wydaje mi się, że gdyby się dowiedzial to popsułoby relacje miedzy nami wszystkimi. Myślicie, że przesadzam? Powinnam jakos odizolować się od wspolnych znajomych? Często obwiniam siebie za ta sytuacje, mogłam wcześniej pomyśleć. Zakończenie tamtej relacji się bardzo na mnie odbiło, bo naprawe wiazałam z nia nadzieje...