Maksimus77 napisał/a:Wiem, że nie jestem jej obojętny bo widziałem jej zachowanie jak się spotkaliśmy. Ona wie że popełniła błąd tylko nie chce się do tego przyznać.
To jest myślenie życzeniowe, a nie fakty. Dorosła kobieta potrafi powiedzieć, że jest kimś zainteresowana i potrafi powiedzieć, że popełniła błąd, jeśli uważa, że go popełniła.
U Was nic takiego się nie wydarzyło, a jedynie Ty życzyłbyś sobie, aby tak było. Ty życzysz sobie, żeby nie być jej obojętnym.
Jednak życzenia sobie, a życie sobie.
Skupiasz się na tym, co sobie wyobrażasz i o czym marzysz, podczas kiedy powinieneś skupić się na faktach i na postępowaniu byłej żony.
Maksimus77 napisał/a:Po co mówiła by mi że nie jest już z tym kolesiem? Nie rozumie jaki miała by w tym cel?
Żadnego. Po prostu luźna rozmowa. A niby po co mówiła Ci o nowym projekcie w swojej pracy? Po to żebyś został jego managerem? Takie rzeczy mówi się na tej samej zasadzie, to zwykły dialog. Ona powiedziała - "nie jestem już z tym kolesiem", a Ty usłyszałeś - "kocham cię".
Maksimus77 napisał/a:Może po prostu wie że będzie jej ciężko odbudować teraz zaufanie i jak ogólnie popatrzeć całej rodzinie w oczy.
A może ma w tyle odbudowywanie zaufania i rodzinę.
Gdyby chciała odbudowywać zaufanie, to nie posuwała by się do formalnego rozwodu.
Maksimus77 napisał/a:I dlatego też chcę zacząć wszystko od nowa no nie wiem.
Fakty. Skup się na faktach. O prawdziwych intencjach człowieka świadczą jego czyny, postępowanie i zachowanie względem Ciebie.
Fakty są takie, że Twoja była żona nawet nie mówi o ewentualnym powrocie do Ciebie, nie wspominając o tym, że jej zachowanie absolutnie na to nie wskazuje. Bujasz w marzeniach.
Maksimus77 napisał/a:Większość tu jedzie po mnie ale ciekawe jak by postąpiła większość z was w takiej sytuacji?
Nikt po Tobie nie jedzie, prosiłeś o rady, o opinie, więc je dostajesz. A że ci, którzy udzielają się w Twoim wątku nie żyją w wymyślonym matrixie, tylko bazują na własnych obserwacjach i doświadczeniach - to trudno ich za to winić.
Mogę mówić tylko za siebie, ale nigdy, przenigdy, nie biegałabym za kimś, kto mnie wykorzystywał, zdradzał, porzucił i kto wystąpił o rozwód ze mną, a potem go skutecznie i do końca przeprowadził.
Żeby zrobić coś takiego musiałabym głowę stracić.
Maksimus77 napisał/a:I czy nie warto jest dać szansy komuś z kim było się 8 i to pięknych praktycznie bez dnia rozłąki.
Po pierwsze - Twoja żona Cię zdradzała, porzuciła i rozwiodła się z Tobą. Sam to napisałeś w wielu swoich postach tutaj. Tymczasem teraz zakrzywiasz rzeczywistość, przedstawiając Wasz związek jako 8-letnią sielankę bez żadnych problemów. To jak to w końcu było, mieliście wieloletni, piękny związek bez dnia rozłąki, czy jednak żona Cię zdradziła i doszło do rozwodu?
I po drugie - jeśli zdecydujemy o tym, że warto jest dać szansę, to jasne, że można ją dać. Tylko Twoja żona o szansę ani nie prosi, ani jej nie chce.
To jak sobie tą szansę konkretnie wyobrażasz? Będziesz biegał za nią i prosił o to, żeby ona zechciała Cię o tą szansę błagać? Przecież ona ma Cię gdzieś.
Czego jej ewentualnie czasem brakuje, to darmowa gosposia i kucharka którą dla niej byłeś.