Hej, przyszłam z pewnym problemem. Znamy się 2 lata, jesteśmy ze sobą niecały rok. Poznaliśmy się na portalu randkowym. Kocham go bardzo ale nasze kłótnie są bardzo burzliwe. Ostatnio pokłóciliśmy się o błahostkę a skończyło się na nazwaniu mnie szmatą. Oczywiście mi tez się zdarzyło przeklnąć, nie jestem święta. Ale nie zaatakowałam go personalnie. Tak mnie wyprowadził z równowagi, tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”, on nie chciał iść i robił mi na złość. Koniec końców poszło tyle przykrych słów, że na koniec nazwał mnie szmatą. Oczywiście potem mnie przeprosił i stwierdził,że wcale mnie za taką nie uważa. Czy potrafiłybyście wybaczyć? Skąd wiem czy to się nie powtórzy? Czy powinnismy iść na terapie dla par i radzenie sobie z emocjami? Sama nie wiem co robić
Hej, przyszłam z pewnym problemem. Znamy się 2 lata, jesteśmy ze sobą niecały rok. Poznaliśmy się na portalu randkowym. Kocham go bardzo ale nasze kłótnie są bardzo burzliwe. Ostatnio pokłóciliśmy się o błahostkę a skończyło się na nazwaniu mnie szmatą. Oczywiście mi tez się zdarzyło przeklnąć, nie jestem święta. Ale nie zaatakowałam go personalnie. Tak mnie wyprowadził z równowagi, tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”, on nie chciał iść i robił mi na złość. Koniec końców poszło tyle przykrych słów, że na koniec nazwał mnie szmatą. Oczywiście potem mnie przeprosił i stwierdził,że wcale mnie za taką nie uważa. Czy potrafiłybyście wybaczyć? Skąd wiem czy to się nie powtórzy? Czy powinnismy iść na terapie dla par i radzenie sobie z emocjami? Sama nie wiem co robić
Właściwie to wygląda na to, że oboje jesteście siebie warci.
tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”
A ty do niego masz szacunek ?
agresja rodzi agresję... szkoda czasu, będzie tylko gorzej, a tu błahostka i juz, co będzie jak przyjdą prawdziwe problemy...
tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”
A ty do niego masz szacunek ?
Nie zestawiałabym określenia "wyp****" z wyzwaniem od szmaty. O ile nie podlega dyskusji, że to co powiedziała jest karygodne i nie powinno mieć miejsca, tak "wyp****" nie ma znamienia czasownikowego mogącego stanowić znieważenie lub zniesławienie, a wyzwanie kogoś od szmaty już tak. Taka tam mała dygresja.
Autorko- przede wszystkim dla samej siebie, skoro nie radzisz sobie ze swoimi emocjami to sama idź na terapię albo po prostu zacznij nad tym pracować i zastanawiać się czemu określone kwestie wzbudziły w Tobie aż takie emocje bo gdyby to była błahostka to skąd aż takie reakcje i pokuszenie się o użycie tego "wyp****"? bo to nie jest zdrowe.
A poza tym to zgadzam się z cześką agresja rodzi agresję, błahostka (czy na pewno błahostka?) i takie akcje? Słabo rokuje.
Jak już tak się do siebie odnosicie to lepiej nie będzie, a będzie więcej wyzwisk. To. Jest jak efekt domina.
Hej, przyszłam z pewnym problemem. Znamy się 2 lata, jesteśmy ze sobą niecały rok. Poznaliśmy się na portalu randkowym. Kocham go bardzo ale nasze kłótnie są bardzo burzliwe. Ostatnio pokłóciliśmy się o błahostkę a skończyło się na nazwaniu mnie szmatą. Oczywiście mi tez się zdarzyło przeklnąć, nie jestem święta. Ale nie zaatakowałam go personalnie. Tak mnie wyprowadził z równowagi, tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”, on nie chciał iść i robił mi na złość. Koniec końców poszło tyle przykrych słów, że na koniec nazwał mnie szmatą. Oczywiście potem mnie przeprosił i stwierdził,że wcale mnie za taką nie uważa. Czy potrafiłybyście wybaczyć? Skąd wiem czy to się nie powtórzy? Czy powinnismy iść na terapie dla par i radzenie sobie z emocjami? Sama nie wiem co robić
Hmm a ja nie mam wcale pewności czy Tobie to przeszkadza. W końcu też takiego słownictwa używasz, aczkolwiek zgadzam się że powiedzieć „o kur..” go nie to samo co „ty kur...”. Wiesz znam takie pary, gdzie kłótnia o niewyniesione śmieci kończyła się wyzwiskami „ty ch..., wulgaryzm ... cię”. Powaga! I są razem 20 lat. Taki mają styl i tylko dla postronnych wygląda to jak patologia, oni odnajdują się w tym klimacie i na cidzień funkcjonują całkiem dobrze.
Jeśli jednak bardzo Cię to boli to można spróbować pogadać, ew. wybrać się na terapię. Weź też poprawkę na pandemię, ludzie są sfrustrowani, wybuchają bez powodu z siłą nieadekwatną do problemu. Nie tłumaczę nikogo, ale jeśli faktycznie tak kochasz to można spróbować to ratować.
Myślicie?
Nie wiem, jak dla mnie takie coś nie jest normalne. Wynika z tego, ze Ty też święta nie jesteś i masz problem z enocjami, pewnie trafiłaś na takiego samego typa i jest jak jest. Albo oboje coś z tym zrobicie, albo za niedługo będziesz zakładała temat, ze razem z partnerem się nap**cie.
W emocjach można powiedzieć wiele przykrych słów, których potem szczerze się żałuje. Właśnie dlatego warto nauczyć się nad sobą panować, aby potem nikomu nie musiało być przykro i niczego nie trzeba było żałować.
Tutaj oboje nad sobą nie zapanowaliście i moim zdaniem oboje macie problem. Nie ma też mniej i bardziej winnego. Po prostu wzajemnie tak długo podkręcaliście sprężynę, aż w końcu pojawił się wiadomy epitet.
skończyło się na nazwaniu mnie szmatą.
Też tak kiedyś nazwałem swoją kobietę. Zauważyłem, że gdy kobiety sobie nie radzą z emocjami to płaczą. Natomiast mężczyźni wpadają w szał i są agresywni.
Nie będę zwalał winy na testosteron, nie potrafiłem wówczas kontrolować swoich emocji, wyzwałem kobietę, którą kocham od szmaty, przeprosiłem i żałowałem swojego zachowania. Natomiast wypowiedzianego słowa już się nie cofnie.
Teraz podczas kłótni gdy widzę, że emocje zaczynają mną ponosić to idę na siłownie (mam ją w domu) i nap... (wulgaryzm) w worek. Nie potrafię sobie inaczej poradzić ze swoją agresją.
Myślę, że Twój facet jest podobny do mnie. Jeśli go kochasz to moim zdaniem go nie zostawiaj. Musicie rozmawiać o tym co się wydarzyło a on musi zrozumieć, że nie kontroluje swoich emocji. Dobrze aby w takim momencie po prostu wyszedł pobiegać, cokolwiek.
Myślicie?
Facet potraktuje kobietę tak, jak przypuszcza/lub jest pewien, że ona to zniesie i się na to zgodzi. Jeśli w waszym codziennym języku nie brakuje przekleństw i oboje macie tendencję do ich stosowania podczas gdy ponoszą was emocje, to naprawdę do kogo masz żal?
Zacznij od siebie, a może jeszcze coś da się naprawić, choć ja zgadzam się z opiniami, że pewne hamulce puściły i teraz możesz nadspodziewanie często usłyszeć różne epitety pod swoim adresem.
W jaki sposób mam zacząć od siebie? Iść do psychologa?
Ja bym się zastanowiła najpierw nad sobą, skąd u mnie takie reakcje. Co powoduje, że ten hamulec puszcza. No i na pewno starałbym się trzymać nerwy na wodzy, nauczyć się jak nie dopuszczać do takich sytuacji.
16 2021-05-14 20:12:33 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-05-14 20:21:21)
W jaki sposób mam zacząć od siebie? Iść do psychologa?
Możesz iść do psychologa, jeśli chcesz. Jednak po pierwsze zadaj sobie samej pytanie; Jak chciałabyś, aby twój facet cię traktował?
Pewnie odpowiesz mniej więcej tak; Chcę, by traktował mnie dobrze, albo nawet jak księzniczkę.
To teraz odpowiedz sobie: Czy księżniczka klnie jak szewc i wyzywa swojego faceta od najgorszych, do tego każe mu wy...erdalać?
Ale on mnie tak sprowokował tekstami prosto w serce, że puściły mi hamulce i dlatego tak powiedziałam
Przeczytaj dwa pierwsze zdania z mej sygnatury. Którym się kierujesz?
Ale on mnie tak sprowokował tekstami prosto w serce, że puściły mi hamulce i dlatego tak powiedziałam
Tak, tak. Zupa była za słona, więc jej/ jemu się należało.
20 2021-05-15 14:00:00 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-05-15 14:00:11)
Ale on mnie tak sprowokował tekstami prosto w serce, że puściły mi hamulce i dlatego tak powiedziałam
...
A jak obrócisz myślenie z "on mnie sprowokował" na "dałam się sprowokować" czyli z czegoś na co praktycznie wpływu nie masz (postępowanie drugiego człowieka) na to, na co wpływ masz (własne postępowanie) to jakie myśli rodzą się w Twojej głowie?
Ale on mnie tak sprowokował tekstami prosto w serce, że puściły mi hamulce i dlatego tak powiedziałam
Co wciąż nie zmienia faktu, że to TY nad sobą nie zapanowałaś. Agresja wymierzona w drugiego człowieka nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, za to pokazuje słabość agresora. Naprawdę są inne, zdecydowanie bardziej konstruktywne sposoby na to, aby poradzić sobie z osobą, która mówi nieprzyjemne dla nas rzeczy. To nie zawsze jest łatwe, bo przecież znacznie prościej jest kogoś uderzyć czy obrazić, ale poza chwilową ulgą niczego wartościowego się w ten sposób nie osiąga.
Chciałabym też, aby było jasne, że oczywiście, że jego zachowanie było naganne, ale to Ty założyłaś temat i to Ty szukasz tutaj rady, równocześnie usiłując zmarginalizować swoje własne zachowanie, pełną winą za zaistniałą sytuację obciążając partnera.
Agresja kogokolwiek w jakąkolwiek stronę jest błędnym rozwiązaniem..
(...) nasze kłótnie są bardzo burzliwe. (...)
Pomyślcie, dlaczego przyjęliście taki sposób rozwiązywania konfliktów.
W jaki sposób mam zacząć od siebie? (...)
Pomyśl, dlaczego jesteś agresywna wobec kochanego przez siebie człowieka i dlaczego jemu pozwalasz na agresję wobec siebie? Przyczyn szukaj w sobie, nie w zewnętrznych okolicznościach.
Bbaselle napisał/a:tak mi się zrobiło przykro i powiedziałam żeby „wyp***”
A ty do niego masz szacunek ?
Nie zestawiałabym określenia "wyp****" z wyzwaniem od szmaty. O ile nie podlega dyskusji, że to co powiedziała jest karygodne i nie powinno mieć miejsca, tak "wyp****" nie ma znamienia czasownikowego mogącego stanowić znieważenie lub zniesławienie, a wyzwanie kogoś od szmaty już tak. Taka tam mała dygresja.
Ale jednak agresja rodzi agresje- tez niekoniecznie musze zestawiać ze sobą te dwa słowa ale jak ktoś zacznie sypać takimi słowami to odbiorca z cała pewnością będzie w głowie wyszukiwać słów które będą ranić jeszcze mocnej.
Zresztą zostało to tutaj parę razy już powiedziane.
Autorka wspomniała ze maja burzliwe kłótnie- wiec ja to widzę tak, albo kłócić się ze wszystkimi możliwymi obelgami i po prostu nie brać ich personalnie, albo nauczyć się przystopować, zacisnąć język, odpuścić, wyjść z pomieszczenia dla rozluźnienia atmosfery.
Ale on mnie tak sprowokował tekstami prosto w serce, że puściły mi hamulce i dlatego tak powiedziałam
Wystarczyło powiedzieć zdecydowanym tonem - stop, jak masz mnie tak traktować to wyjdź w tej chwili, nie mam ochoty na ciebie patrzeć i ciebie słuchać.
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na sam tytuł, w którym mowa jest o szacunku. Moim zdaniem, aby go od kogoś oczekiwać, to po pierwsze samemu trzeba się nim wykazywać w stosunku do drugiej strony, po drugie szacunek nikomu nie należy się z automatu, a w moim odczuciu taki sposób komunikowania się, jaki został opisany w pierwszym poście, raczej estymy nie wzbudza.
Jednym słowem przyganiał kocioł garnkowi, dlatego nie ma się co, Autorko, obrażać, za to warto schować dumę do kieszeni, usiąść z partnerem, temat sobie na spokojnie wyjaśnić i popracować nad reakcjami. Słowo 'przepraszam' też nie zaszkodzi, nawet jeśli będzie trudne do głośnego wymówienia. Pod warunkiem oczywiście, że będzie szczera skrucha.