Nie wiem co mam robić...
Z mężem jesteśmy 5 lat po ślubie, mamy malutkie dziecko. Od roku widziałam że coś się dzieje, na każdą zmianę w zachowaniu miał wymówkę ze to nie alkohol, ale zmęczenie, alergia, leki etc. Oczywiście zdarzało mi się go przyłapać na piciu, prosiłam o pomoc jego rodziców, przyjaciela, jak mówiłam że jest problem to byłam zbywana śmiechem, albo słowami że czasem każdy musi się napić. W listopadzie udało mi się nakłonić męża aby poszedł do psychologa specjalizującego się w uzależnieniach. Poszedł, od tamtej pory chodzi na terapię związana z traumami z dzieciństwa. Mówił że psycholog powiedziała że z jego problemami to normalne że popija. Wątpię aby do końca był z nią szczery.
Dzisiaj w końcu przyznał się że za każdym razem miałam rację i był pijany. Pił po kryjomu. Pijany zaczyna być po litrze wódki.
Spadła na mnie bomba atomowa. Nie wiem co mam dalej robić, duszę się, a w dodatku jesteśmy uwięzieni w 1 mieszkaniu...
Nie mam z kim porozmawiać, nie wiem co dalej, jak mam reagować, jak wspierać. A może odejść?
Pomóżcie proszę...
Wiesz co, Malineczko, nie wiem jak Ty, ale ja poczekałabym jednak z odchodzeniem na jakieś efekty terapii, skoro jest w trakcie. Ewentualnie pogadałabym z nim, żeby poszedł na jakąś terapię dla uzależnionych, na grupową AA, albo coś w tym stylu.
Macie malutkie dziecko, jesteście razem, Twój mąż zasługuje na szansę.
Wiesz co, Malineczko, nie wiem jak Ty, ale ja poczekałabym jednak z odchodzeniem na jakieś efekty terapii, skoro jest w trakcie. Ewentualnie pogadałabym z nim, żeby poszedł na jakąś terapię dla uzależnionych, na grupową AA, albo coś w tym stylu.
Macie malutkie dziecko, jesteście razem, Twój mąż zasługuje na szansę.
Zasługuje, tym bardziej że na trzeźwo naprawdę jest dobrym mężem.
Jestem po prostu aktualnie załamana i nie wiem jak dalej żyć. Co jeśli znowu się napije? Co mam dalej robić?
Zdaje się, że są jakieś grupy wsparcia dla rodzin alkoholików (?)
Al Anon się nazywają i działają .
Dziękuję, właśnie sprawdzilam. W moim województwie są grupy w wielu miastach, mniejszych niż moje, a w moim nie ma...
Z racji niemowlaka z problemami nie mam jak aktualnie jeździć do innego miasta.
7 2021-05-04 16:06:28 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-05-04 16:06:51)
W moim okręgu na 13 grup rodzinnych Al Anon tylko jedno działa czynnie, w dwóch spotkania odbywają się online na Skypie a reszta jest zawieszona do odwołania. Może i u siebie w okręgu masz takie online?
8 2021-05-07 03:57:56 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-05-07 04:02:31)
To ze przyznal to znak ze chce wsparcia.
Ja biore dragi i kryje sie przed zona, wiec u Ciebie lepiej. Daj mu wsparcie bo tego szuka. Ja nie mam odwagi sie przyznac. To dobry znak ze powiedzial, zalezy mu.
Material na poprawe. U mnie strach ze zona nie da rady z tym, bo to wiecej niz alko.
Pomysl o Was, zyciu z dzieckiem, Waszym seksie, bo moze poczul sie odrzucony bo masz male dziecko. Mogl tak zareagowac
To ze przyznal to znak ze chce wsparcia.
Ja biore dragi i kryje sie przed zona, wiec u Ciebie lepiej. Daj mu wsparcie bo tego szuka. Ja nie mam odwagi sie przyznac. To dobry znak ze powiedzial, zalezy mu.
Material na poprawe. U mnie strach ze zona nie da rady z tym, bo to wiecej niz alko.
Pomysl o Was, zyciu z dzieckiem, Waszym seksie, bo moze poczul sie odrzucony bo masz male dziecko. Mogl tak zareagowac
Autorko, nie czytaj tych bzdur, a jeśli już je przeczytasz, to nie bierz ich do siebie i wcale się nad nimi nie zastanawiaj.
Jeśli alkoholik chce wsparcia i pomocy, to niech sobie po nie sięgnie. Niech uczyni ten wysiłek, aby sobie to wsparcie i pomoc zapewnić.
Uwieszenie się na partnerze nie jest żadnym wsparciem. Nie ma z tego żadnego pożytku, ani dla uzależnionego, ani dla partnerki. To prowadzi tylko do większej katastrofy.
Nie jesteś w stanie dać swojemu pijącemu mężowi wsparcia, od tego jest terapia, grupy i psycholog.
Jedyną osobą, której możesz zapewnić wsparcie jesteś Ty sama i możesz zadbać wyłącznie o siebie. O swoją równowagę emocjonalną, odporność psychiczną i o podnoszenie swojej świadomości i wiedzy o nałogu męża.
Jego picie absolutnie nie wynika z odrzucenia w seksie, bądź na tyle mądra, żeby nie dać sobie wmówić żadnego poczucia winy. Nawet jeśli byłabyś boginią seksu, to alkoholizm męża nie ma nic wspólnego z Tobą, z tym, że jesteś niewystarczająco dla niego dobra, czuła, niewystarczająco wyrozumiała, czy niewystarczająco chętna na seks. To brednie.
Brother in arms napisał/a:To ze przyznal to znak ze chce wsparcia.
Ja biore dragi i kryje sie przed zona, wiec u Ciebie lepiej. Daj mu wsparcie bo tego szuka. Ja nie mam odwagi sie przyznac. To dobry znak ze powiedzial, zalezy mu.
Material na poprawe. U mnie strach ze zona nie da rady z tym, bo to wiecej niz alko.
Pomysl o Was, zyciu z dzieckiem, Waszym seksie, bo moze poczul sie odrzucony bo masz male dziecko. Mogl tak zareagowacAutorko, nie czytaj tych bzdur, a jeśli już je przeczytasz, to nie bierz ich do siebie i wcale się nad nimi nie zastanawiaj.
Jeśli alkoholik chce wsparcia i pomocy, to niech sobie po nie sięgnie. Niech uczyni ten wysiłek, aby sobie to wsparcie i pomoc zapewnić.
Uwieszenie się na partnerze nie jest żadnym wsparciem. Nie ma z tego żadnego pożytku, ani dla uzależnionego, ani dla partnerki. To prowadzi tylko do większej katastrofy.
Nie jesteś w stanie dać swojemu pijącemu mężowi wsparcia, od tego jest terapia, grupy i psycholog.Jedyną osobą, której możesz zapewnić wsparcie jesteś Ty sama i możesz zadbać wyłącznie o siebie. O swoją równowagę emocjonalną, odporność psychiczną i o podnoszenie swojej świadomości i wiedzy o nałogu męża.
Jego picie absolutnie nie wynika z odrzucenia w seksie, bądź na tyle mądra, żeby nie dać sobie wmówić żadnego poczucia winy. Nawet jeśli byłabyś boginią seksu, to alkoholizm męża nie ma nic wspólnego z Tobą, z tym, że jesteś niewystarczająco dla niego dobra, czuła, niewystarczająco wyrozumiała, czy niewystarczająco chętna na seks. To brednie.
Jestem alkoholikiem po terapii i nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli alkoholik uznał, że ma problem i chce się leczyć, uwierz, że wsparcie rodziny jest bardzo pomocne. Nie jest niezbędne, ale lepsze, szybsze efekty leczenia są, gdy nie zostaje się samemu.
Co do poczucia winy. Oczywiście, że nie jest winą autorki, że on pije. Jest to tylko wina jego głowy. Alkohol to nie przyczyna a skutek. Trzeba dojść do tego. Jednak takie rzeczy jak wyżej opisane czyli odrzucenie po urodzeniu dziecka itp sprawiają, że choroba przyspiesza. Pije się przez problemy, z którymi sobie nie radzimy. Część tych problemów jest ukryta głęboko w nas, ale jak jeszcze dochodzą nowe to mamy kumulację.
IsaBella77 napisał/a:Brother in arms napisał/a:To ze przyznal to znak ze chce wsparcia.
Ja biore dragi i kryje sie przed zona, wiec u Ciebie lepiej. Daj mu wsparcie bo tego szuka. Ja nie mam odwagi sie przyznac. To dobry znak ze powiedzial, zalezy mu.
Material na poprawe. U mnie strach ze zona nie da rady z tym, bo to wiecej niz alko.
Pomysl o Was, zyciu z dzieckiem, Waszym seksie, bo moze poczul sie odrzucony bo masz male dziecko. Mogl tak zareagowacAutorko, nie czytaj tych bzdur, a jeśli już je przeczytasz, to nie bierz ich do siebie i wcale się nad nimi nie zastanawiaj.
Jeśli alkoholik chce wsparcia i pomocy, to niech sobie po nie sięgnie. Niech uczyni ten wysiłek, aby sobie to wsparcie i pomoc zapewnić.
Uwieszenie się na partnerze nie jest żadnym wsparciem. Nie ma z tego żadnego pożytku, ani dla uzależnionego, ani dla partnerki. To prowadzi tylko do większej katastrofy.
Nie jesteś w stanie dać swojemu pijącemu mężowi wsparcia, od tego jest terapia, grupy i psycholog.Jedyną osobą, której możesz zapewnić wsparcie jesteś Ty sama i możesz zadbać wyłącznie o siebie. O swoją równowagę emocjonalną, odporność psychiczną i o podnoszenie swojej świadomości i wiedzy o nałogu męża.
Jego picie absolutnie nie wynika z odrzucenia w seksie, bądź na tyle mądra, żeby nie dać sobie wmówić żadnego poczucia winy. Nawet jeśli byłabyś boginią seksu, to alkoholizm męża nie ma nic wspólnego z Tobą, z tym, że jesteś niewystarczająco dla niego dobra, czuła, niewystarczająco wyrozumiała, czy niewystarczająco chętna na seks. To brednie.Jestem alkoholikiem po terapii i nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli alkoholik uznał, że ma problem i chce się leczyć, uwierz, że wsparcie rodziny jest bardzo pomocne. Nie jest niezbędne, ale lepsze, szybsze efekty leczenia są, gdy nie zostaje się samemu.
Co do poczucia winy. Oczywiście, że nie jest winą autorki, że on pije. Jest to tylko wina jego głowy. Alkohol to nie przyczyna a skutek. Trzeba dojść do tego. Jednak takie rzeczy jak wyżej opisane czyli odrzucenie po urodzeniu dziecka itp sprawiają, że choroba przyspiesza. Pije się przez problemy, z którymi sobie nie radzimy. Część tych problemów jest ukryta głęboko w nas, ale jak jeszcze dochodzą nowe to mamy kumulację.
Ale to nie o to chodzi.
Alkoholik potrzebuje wsparcia, ale po terapie i odstawienie musi siegnac sam i musi to byc jego wlasna wola, a nie ze zrobi to, bo rodzina mu powiedziala i rodzina go wspiera.
Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia.
Franek1987 napisał/a:IsaBella77 napisał/a:Autorko, nie czytaj tych bzdur, a jeśli już je przeczytasz, to nie bierz ich do siebie i wcale się nad nimi nie zastanawiaj.
Jeśli alkoholik chce wsparcia i pomocy, to niech sobie po nie sięgnie. Niech uczyni ten wysiłek, aby sobie to wsparcie i pomoc zapewnić.
Uwieszenie się na partnerze nie jest żadnym wsparciem. Nie ma z tego żadnego pożytku, ani dla uzależnionego, ani dla partnerki. To prowadzi tylko do większej katastrofy.
Nie jesteś w stanie dać swojemu pijącemu mężowi wsparcia, od tego jest terapia, grupy i psycholog.Jedyną osobą, której możesz zapewnić wsparcie jesteś Ty sama i możesz zadbać wyłącznie o siebie. O swoją równowagę emocjonalną, odporność psychiczną i o podnoszenie swojej świadomości i wiedzy o nałogu męża.
Jego picie absolutnie nie wynika z odrzucenia w seksie, bądź na tyle mądra, żeby nie dać sobie wmówić żadnego poczucia winy. Nawet jeśli byłabyś boginią seksu, to alkoholizm męża nie ma nic wspólnego z Tobą, z tym, że jesteś niewystarczająco dla niego dobra, czuła, niewystarczająco wyrozumiała, czy niewystarczająco chętna na seks. To brednie.Jestem alkoholikiem po terapii i nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli alkoholik uznał, że ma problem i chce się leczyć, uwierz, że wsparcie rodziny jest bardzo pomocne. Nie jest niezbędne, ale lepsze, szybsze efekty leczenia są, gdy nie zostaje się samemu.
Co do poczucia winy. Oczywiście, że nie jest winą autorki, że on pije. Jest to tylko wina jego głowy. Alkohol to nie przyczyna a skutek. Trzeba dojść do tego. Jednak takie rzeczy jak wyżej opisane czyli odrzucenie po urodzeniu dziecka itp sprawiają, że choroba przyspiesza. Pije się przez problemy, z którymi sobie nie radzimy. Część tych problemów jest ukryta głęboko w nas, ale jak jeszcze dochodzą nowe to mamy kumulację.
Ale to nie o to chodzi.
Alkoholik potrzebuje wsparcia, ale po terapie i odstawienie musi siegnac sam i musi to byc jego wlasna wola, a nie ze zrobi to, bo rodzina mu powiedziala i rodzina go wspiera.
Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia.
Terapia trwa długo. U jednych rok, u innych 2 lata. Chcesz powiedzieć, że należy zostawić taką osobę samą sobie na tak długi okres? Ważna jest decyzja i podjęcie działania. Nie chodzi o to by za nim chodzić, chuchać i dmuchać na niego bo pan łaskawie się leczy. Każdy jest inny. Dla mnie wsparcie rodziny dodawało energii. Taki alkoholik w trakcie leczenia to trochę jak tykająca bomba. Dowalmy mu z każdej strony a wybuchnie.
Lady Loka napisał/a:Franek1987 napisał/a:Jestem alkoholikiem po terapii i nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli alkoholik uznał, że ma problem i chce się leczyć, uwierz, że wsparcie rodziny jest bardzo pomocne. Nie jest niezbędne, ale lepsze, szybsze efekty leczenia są, gdy nie zostaje się samemu.
Co do poczucia winy. Oczywiście, że nie jest winą autorki, że on pije. Jest to tylko wina jego głowy. Alkohol to nie przyczyna a skutek. Trzeba dojść do tego. Jednak takie rzeczy jak wyżej opisane czyli odrzucenie po urodzeniu dziecka itp sprawiają, że choroba przyspiesza. Pije się przez problemy, z którymi sobie nie radzimy. Część tych problemów jest ukryta głęboko w nas, ale jak jeszcze dochodzą nowe to mamy kumulację.
Ale to nie o to chodzi.
Alkoholik potrzebuje wsparcia, ale po terapie i odstawienie musi siegnac sam i musi to byc jego wlasna wola, a nie ze zrobi to, bo rodzina mu powiedziala i rodzina go wspiera.
Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia.Terapia trwa długo. U jednych rok, u innych 2 lata. Chcesz powiedzieć, że należy zostawić taką osobę samą sobie na tak długi okres? Ważna jest decyzja i podjęcie działania. Nie chodzi o to by za nim chodzić, chuchać i dmuchać na niego bo pan łaskawie się leczy. Każdy jest inny. Dla mnie wsparcie rodziny dodawało energii. Taki alkoholik w trakcie leczenia to trochę jak tykająca bomba. Dowalmy mu z każdej strony a wybuchnie.
A przeczytales to, co ja napisalam?
Podpowiem: "Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia".
Czyli w trakcie terapii. Chodzi o to, ze alkoholik sam powinien sobie zapewnic terapie.
Franek1987 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Ale to nie o to chodzi.
Alkoholik potrzebuje wsparcia, ale po terapie i odstawienie musi siegnac sam i musi to byc jego wlasna wola, a nie ze zrobi to, bo rodzina mu powiedziala i rodzina go wspiera.
Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia.Terapia trwa długo. U jednych rok, u innych 2 lata. Chcesz powiedzieć, że należy zostawić taką osobę samą sobie na tak długi okres? Ważna jest decyzja i podjęcie działania. Nie chodzi o to by za nim chodzić, chuchać i dmuchać na niego bo pan łaskawie się leczy. Każdy jest inny. Dla mnie wsparcie rodziny dodawało energii. Taki alkoholik w trakcie leczenia to trochę jak tykająca bomba. Dowalmy mu z każdej strony a wybuchnie.
A przeczytales to, co ja napisalam?
Podpowiem: "Wsparcie tak, ale potem w trakcie procesu zdrowienia".
Czyli w trakcie terapii. Chodzi o to, ze alkoholik sam powinien sobie zapewnic terapie.
Autorka napisała, że udał się na terapię, a Isabell skomentowała, aby nie wspierać. Dlatego dodałem komentarz.
Ależ ja wcale nie skomentowałam, żeby nie wspierać.
Najlepszym wsparciem jest stabilny emocjonalnie i świadomy partner, który towarzyszy alkoholikowi w czasie jego terapii i procesu leczenia.
A nie taki, który terapię i leczenie pomija i przyjmuje na przysłowiową klatę dalsze picie i pogrążanie się w nałogu.
Alkoholizm to choroba całej rodziny, nie tylko pijącego, ale również żony, rodziców i dzieci. Wszystkich, którzy żyją z alkoholikiem na co dzień.
Odniosłam się do postu Brother in arms, który w moim odbiorze był niemądry i pełen szkodliwych uogólnień, a które uważam za niebezpieczne w sytuacji Autorki wątku.
Wyszłam z założenia, że sam fakt, że żona pozostaje z mężem alkoholikiem, który decyduje się na leczenie swojego nałogu - jest jednoznaczne ze wsparciem, że jest to jasny i wyraźny sygnał na to, że chce go wspierać i pomagać mu na miarę swoich sił i możliwości.
16 2021-05-26 02:33:28 Ostatnio edytowany przez Brother in arms (2021-05-26 02:34:59)
Odniosłam się do postu Brother in arms, który w moim odbiorze był niemądry i pełen szkodliwych uogólnień, a które uważam za niebezpieczne w sytuacji Autorki wątku.
Wyszłam z założenia, że sam fakt, że żona pozostaje z mężem alkoholikiem, który decyduje się na leczenie swojego nałogu - jest jednoznaczne ze wsparciem, że jest to jasny i wyraźny sygnał na to, że chce go wspierać i pomagać mu na miarę swoich sił i możliwości.
Zgoda. Zona pozostajaca z mezem to wsparcie. To, ze sie przyznal to znak ze wsparcia od niej oczekuje/chce. Tylko tyle chcialem powiedziec.
Nie wiem co powiedzialem szkodliwego. Brawo dla niego ze mial odwage! To znaczy ze jej ufa i na nia liczy ale tak! Musi sie leczyc
Nie wiem co mam robić...
Z mężem jesteśmy 5 lat po ślubie, mamy malutkie dziecko. Od roku widziałam że coś się dzieje, na każdą zmianę w zachowaniu miał wymówkę ze to nie alkohol, ale zmęczenie, alergia, leki etc. Oczywiście zdarzało mi się go przyłapać na piciu, prosiłam o pomoc jego rodziców, przyjaciela, jak mówiłam że jest problem to byłam zbywana śmiechem, albo słowami że czasem każdy musi się napić. W listopadzie udało mi się nakłonić męża aby poszedł do psychologa specjalizującego się w uzależnieniach. Poszedł, od tamtej pory chodzi na terapię związana z traumami z dzieciństwa. Mówił że psycholog powiedziała że z jego problemami to normalne że popija. Wątpię aby do końca był z nią szczery.
Dzisiaj w końcu przyznał się że za każdym razem miałam rację i był pijany. Pił po kryjomu. Pijany zaczyna być po litrze wódki.
Spadła na mnie bomba atomowa. Nie wiem co mam dalej robić, duszę się, a w dodatku jesteśmy uwięzieni w 1 mieszkaniu...
Nie mam z kim porozmawiać, nie wiem co dalej, jak mam reagować, jak wspierać. A może odejść?
Pomóżcie proszę...
Przede wszystkim chodzi na terapię czy mówi, że chodzi...?
Terapia zwązana z traumami z dzieciństwa....
To chyba nie to samo, co leczenie uzależnienia od alkoholizmu?
Mówił że psycholog powiedziała że z jego problemami to normalne że popija. Wątpię aby do końca był z nią szczery.
.
Jakoś trudno mi uwierzyć, że psycholog wypowiedział taką opinię.