Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

Temat: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Zdecydowałam się napisać o tym, ponieważ jestem w trudnej sytuacji. Przez lata starałam się nie poruszać tego tematu i ukrywałam go, chcę się jednak z kimś podzielić tym co leży mi na sercu.

Wiele lat temu, zakochałam się z wzajemnością w P. Minęło już 10 lat od tego momentu i oboje bardzo się zmieniliśmy. Na początku to była wspaniała relacja, miłość jak z bajki. Oboje jesteśmy specyficzni i naprawdę znaleźliśmy drogę do siebie, otworzyliśmy się na siebie wzajemnie. Nigdy nie spotkałam człowieka, z którym miałabym taki kontakt i ilość wspólnych tematów. Wtedy to była młodzieńcza i szalona miłość, mieliśmy ledwo po 18 lat. Oboje nie byliśmy odpowiedzialni i to co się działo w naszym związku nie było wtedy najlepsze. Na zmianę było dobrze i staliśmy za sobą murem, wspieraliśmy się, a potem zaczynaliśmy ze sobą walczyć. Stało się to źródłem ogromnego cierpienia. Wspomnieć też trzeba, że nasza relacja przyćmiewała nasze przyjaźnie i nie było to dobre... P. miał już wtedy spore problemy ze sobą, cierpiał na depresję, ja zresztą też chłonęłam jego nastroje i nie potrafiłam mu pomóc. Nie stronił też od alkoholu. Próbowałam na różne sposoby go ratować, ale sama wpadałam w dół i również piłam. Mam świadomość, że i ja nawaliłam wielokrotnie i nie starałam się tak jak mogłam. Rozstaliśmy się w końcu i ja zaczęłam dążyć do zmiany. Było nam ciężko nawet po rozstaniu, ciągle kontaktowaliśmy się ze sobą. Po kilku miesiącach ja podjęłam decyzję o zerwaniu kontaktów, nie mogłam wytrzymać tego, że nadal go kocham. Zaczęłam spotykać się z facetami, nawiązywać romanse. Chciałam zapomnieć o nim. Niestety, za każdym razem gdy próbowałam zaangażować się w relację, on dowiadywał się o tym od wspólnych znajomych albo swoich szpiegów. Jego koleżanka widziała mnie gdzieś z facetem i od razu mu donosiła. On wtedy zaczynał szaleć, grozić mi, awanturował się. Odcięłam się od niego całkiem. Czas mijał, a ja była w związkach, które nie były w stanie wypełnić pustki w moim sercu. Minął ponad rok. Nasze wspólne przyjaciółki podstępem spróbowały nas pogodzić. Rozmawialiśmy szczerze, przeprosiliśmy się za wszystko. Przebaczyliśmy sobie, a przynajmniej tak myślałam. Ciężko mi to opisać, ale między nami jest jakieś tak silne uczucie, że nie daje się z nim normalnie żyć. Po sielance zaczął się kolejny trudny okres. Tym razem próbowałam bardziej zaangażować się w to wszystko. Teraz gdy o tym myślę, widzę jak bardzo byliśmy niedojrzali i nieodpowiedzialni. W jakimś stopniu żałuję, że sami zniszczyliśmy wszystko. Przy okazji prawie też zniszczyliśmy siebie, imprezując i pogrążając się w szaleństwie.
Oczywiście były też zdrady. P. zawsze był podrywaczem i dla niego to było jak sport. Przeżywałam to i po tym wszystkim spaliłam za sobą prawie wszystkie mosty. Uciekłam od niego. To była najlepsza możliwa decyzja.

Na początku bardzo tęskniłam, ale później zajęłam się życiem. Miałam co robić, miałam przyjaciół, rodzinę i plany. Dużo nad sobą pracowałam. Wtedy wydawało mi się, że zrozumiałam dlaczego to nie jest człowiek dla mnie. W środku miałam wiele żalu i złych emocji do niego, to mnie po cichu niszczyło. Jednak odrzucałam je, a w końcu zaczęłam jedną relację. Po roku drugą. Obie nie przetrwały, choć ten drugi z pozoru bardziej się starał i dłużej to trwało. Kiedy byłam już w związku z drugim partnerem, nagle na horyzoncie pojawił się P. Skontaktował się ze mną przez znajomą i przeprosił mnie za wszystko co złego uczynił. Doszło między nami do szczerej rozmowy, a on był bardzo wylewny. Przebaczyłam mu i uznałam, że lepiej żyć bez żalu i nie skreślać go, ale nasz kontakt był sporadyczny. Zresztą, w tamtym czasie miałam wrażenie, że nic do niego nie czuję. Jedynie po czasie pozwoliłam sobie na płacz i żałowałam, że nam nie wyszło. Znałam skalę tego uczucia i nie dało się porównać go z moim ówczesnym związkiem.

Byliśmy w kontakcie cały czas, tylko z mojej strony był on ograniczany. Często nie odbierałam telefonu, udawałam, że jestem zajęta. Szczególnie, gdy rozstałam się z facetem, odkładałam w czasie moment poinformowania P. W końcu jednak oboje byliśmy wolni i pogadaliśmy szczerze o naszych związkach. Doszło między nami do wyznania miłości... Wiedziałam już wtedy, że zmienił swoje życie, dojrzał. Zaczął się leczyć. Nawet jego relacje z otoczeniem były inne. Odnosił sukcesy w pracy. Zerwał z częścią towarzystwa, które ściągało go na dno. W sercu ucieszyło mnie to, ale i sprawiło, że byłam zła. Nie mogłam już sobie go "obrzydzać" ani tłumaczyć, że jest beznadziejnym kandydatem na faceta. Przestał być dzieciakiem w moich oczach. Na spotkaniach nadskakiwał mi jak nigdy. Trudno mi to przyznać, ale otwarcie flirtowaliśmy ze sobą. Padały z jego strony propozycje. Prawie zawsze je odrzucałam. Prawie, bo raz prawie mu uległam gdy chciał zaprosić mnie na wyjazd na weekend. Oboje byliśmy wolni i chciałam spędzić czas z nim. Jednak kilka dni przed zadzwonił do mnie pijany, co sprawiło, że straciłam całą chęć na wspólne spędzanie czasu. Przestraszyłam się, że to samo będzie podczas naszych wakacji. Nie pokłóciliśmy się wtedy. Nadal miło rozmawialiśmy, ale zaczęłam spotykać się z facetem. Nawet nam to wychodziło. Jakiś czas później, P. powiedział mi wprost, że kocha mnie i tym razem musi się nam udać. Wytłumaczyłam się swoim związkiem i obróciłam to w żart. Zajęłam się pracą i obowiązkami. Kilka miesięcy po tym incydencie spotykaliśmy się jako znajomi. Zawsze było to coś niesamowitego. Czuć było w powietrzu chemię, nie da się temu zaprzeczyć. Na jednym ze spotkań znów wyznaliśmy sobie miłość, jednak bez deklaracji. Uciekłam jak zwykle, mówiąc, że się spieszę. Wiedziałam, że chciał mi się wtedy oświadczyć. W tamtym czasie mój ówczesny związek się rozpadał i nie chciałam oszukiwać faceta. Ale nie pozwoliłam też sobie na cokolwiek z P. choć nadal flirtowaliśmy...

Ta sytuacja trwa do dziś. Uświadomiłam sobie, że nadal go kocham i te wyznania miłości nie są jedynie wspomnieniem czy sentymentem. Moja przyjaciółka po przeczytaniu fragmentów naszych konwersacji stwierdziła, że tak nie rozmawiają przyjaciele. Przez ostatnie lata byłam w kilku związkach. Nic to nie dało. Ja go wciąż kocham. Z wzajemnością. W ostatnim roku spotkało mnie wiele trudnych sytuacji, choroba ukochanego dziadka... Miałam też kłopoty osobiste, o których nikomu nie mówiłam. Wtedy P. który nie był o nich poinformowany sam wyciągnął do mnie rękę. Jako jedyny z mojego otoczenia chciał mi pomóc. Nie wiem skąd wiedział, że coś jest nie tak. Uświadomiłam sobie wtedy, że on zmienił się i nie pozwoli by stała mi się krzywda. Wspierał mnie i rozumiał jak nikt inny.

Nie wiem jak odnieść się do tego ani co robić. Przykro mi, że obojgu rozpadają nam się związki. Moja przyjaciółka twierdzi, że to ja ciągle odrzucam go i on ukrywa przede mną swój smutek. Ja z kolei mam wrażenie, że przeciw nam jest cały świat.

Co robić? Wiem, że zerwanie kontaktu jest najlepszą opcją, ale nie jestem w stanie tego zrobić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

To nie o to chodzi, że Ty się za mało angażowałaś w jego problemy. To nie było i dalej nie jest Twoją rolą, żeby się w nie angażować.

Jak dla mnie to on nie rokował i nie rokuje do tworzenia związku, co zresztą pokazuje to, że za każdym razem, kiedy dajesz mu szansę, to on robi coś, co Cię totalnie odrzuca.

Może pora dla Ciebie na całkowite i ostateczne zamknięcie drzwi swojego życia za nim? Bo nigdy tego nie zrobiłaś, cały czas pielęgnujesz w sobie uczucie do niego. Tak, to będziesz go kochać i za 30 lat, ale nic z tego nie wyniknie.

Albo w druga stronę - daj mu szansę i zobaczysz co wyjdzie. Na pewno świat nie jest przeciw Wam, bo praktycznie nie ma tutaj żadnych czynników zewnętrznych, macie karuzelę, bo sami sobie ją fundujecie.

3 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-02 15:39:54)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Napisałaś długi post, ale nie ma tam ani jednego zdania określającego co jest problemem w waszej relacji alkohol to skutek.
Tyle o poważnych rozmowach o nie wiadomo czym w tej relacji
Tyle przeprosin nie wiadomo kto kogo i za co
I w jakim ukryciu? Kto wam każe się ukrywać?
Wszystko pływa w tym poście i jest rozmyte
Z tych rozmów to jaki wniosek był?
Jaki jest wasz problem?

4 Ostatnio edytowany przez CosmicLove (2021-05-02 17:00:01)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Elu,

postaram się odpowiedzieć na to pytanie, ale problemów było wiele. Oboje mamy trudne charaktery. Poznaliśmy się na imprezie, mając 18 lat i oboje lubiliśmy taki styl życia. Wtedy mieliśmy raczej siano w głowie. Jego problemy z nadużywaniem alkoholu mają swoje źródło w trudnych relacjach rodzinnych oraz poczuciu wyobcowania. Nawet wśród przyjaciół nie znajdował zrozumienia. Byliśmy bardzo młodzi, nie myśleliśmy o tym co będzie jutro. Liczyła się zabawa. On cierpiał i nadal cierpi na depresję. Podjął leczenie i terapię. Kiedy byliśmy razem nie było o tym nawet mowy. Żył jak lekkoduch, nie miał stałej pracy.

Przeprosin było dużo, z różnych powodów. Również za te jego awantury, gdy już nie byliśmy razem. Za to, że sprawiał mi przykrość. I za tę zdradę jakiej się dopuścił w okresie, gdy mieliśmy kryzys i konflikt.
Co ukrywam?  To co jest między nami po prostu. Zwłaszcza gdy jesteśmy w innych związkach to staram się ograniczać ten kontakt. Ukrywam też uczucia, nie afiszuję się z nimi. Kiedyś uważałam, że ta relacja ma szansę tylko jako romans, bo wtedy osoby trzecie nie mieszałyby się w to. U mnie jak to naprawdę wygląda wie tylko przyjaciółka. Jak się domyślasz Elu, moi rodzice nie są zachwyceni tą relacją i nie znają szczegółów. Nie wiedzą, że nadal go kocham.

5

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Autorko,

nie jesteście tymi samymi ludźmi co x lat temu. On mogł dojrzeć, znacie źródła jego problemów, on zamknął swoją przeszłość i poszukał dla siebie pomocy, może po prostu robił jak umiał, a że nie specjalnie umiał to wychodziło jak wychodziło? Piszesz o wzajemnym zrozumieniu, wspieraniu, o wzajemnych uczuciach. Może warto podjąć próbę by zweryfikować ostatecznie te kwestie by nie gdybać całe życie czy mogłoby wam wyjść, czy nie? I nie rozpatrywać tego w kwestii rokowania, bo życie zaskakuje, nie jeden człowiek niby rokujący okazywał się po czasie złym wyborem i odwrotnie.

Twoja historia trochę przypomina mi historie mojej ciotki i wujka, choć znam ją tylko z opowieści ciotki. Też młoda niestabilna miłość w której zabrakło mądrości, każde poszło teoretycznie w swoją stronę, były po drodze związki nie przeszkadzające odnawianiu kontaktu, niestety zdradzania niemal każdego partnera ze sobą i braku odwagi by podjąć decyzję o spróbowaniu bycia razem ze względu na przeszłość, bo skoro wtedy im nie wyszło to nie wyjdzie, a uczucia były cały czas. Wszyscy na około mówili, ze im i tak nie wyjdzie bo nie da się zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu (no bo zdradzili małżonków)... a jednak postawili wszystko na jedna kartę i są 11 rok razem. Dojrzeli, dorośli do siebie, szkoda tylko, że krzywdząc inne osoby po drodze. Nie rokowało, a jednak...

Jeśli byście spróbowali, a jednak by nie wyszło to chociaż pozbyłabyś się ostatnich złudzeń i może udałoby się ruszyć dalej i przepracować te uczucia, wyzbyć ich, zamknąć jego temat.

Zresztą, ja taką próbę dla czegoś na pozór nierokującego sama podjęłam i bardzo się cieszę.

6

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
R_ita napisał/a:

Autorko,

nie jesteście tymi samymi ludźmi co x lat temu. On mogł dojrzeć, znacie źródła jego problemów, on zamknął swoją przeszłość i poszukał dla siebie pomocy, może po prostu robił jak umiał, a że nie specjalnie umiał to wychodziło jak wychodziło? Piszesz o wzajemnym zrozumieniu, wspieraniu, o wzajemnych uczuciach. Może warto podjąć próbę by zweryfikować ostatecznie te kwestie by nie gdybać całe życie czy mogłoby wam wyjść, czy nie? I nie rozpatrywać tego w kwestii rokowania, bo życie zaskakuje, nie jeden człowiek niby rokujący okazywał się po czasie złym wyborem i odwrotnie.

Twoja historia trochę przypomina mi historie mojej ciotki i wujka, choć znam ją tylko z opowieści ciotki. Też młoda niestabilna miłość w której zabrakło mądrości, każde poszło teoretycznie w swoją stronę, były po drodze związki nie przeszkadzające odnawianiu kontaktu, niestety zdradzania niemal każdego partnera ze sobą i braku odwagi by podjąć decyzję o spróbowaniu bycia razem ze względu na przeszłość, bo skoro wtedy im nie wyszło to nie wyjdzie, a uczucia były cały czas. Wszyscy na około mówili, ze im i tak nie wyjdzie bo nie da się zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu (no bo zdradzili małżonków)... a jednak postawili wszystko na jedna kartę i są 11 rok razem. Dojrzeli, dorośli do siebie, szkoda tylko, że krzywdząc inne osoby po drodze. Nie rokowało, a jednak...

Jeśli byście spróbowali, a jednak by nie wyszło to chociaż pozbyłabyś się ostatnich złudzeń i może udałoby się ruszyć dalej i przepracować te uczucia, wyzbyć ich, zamknąć jego temat.

Zresztą, ja taką próbę dla czegoś na pozór nierokującego sama podjęłam i bardzo się cieszę.

Mam podobne zdanie jako facet.
Jak czegoś nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz.

7

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Nie ma co rozwodzić się po próżnicy. Widać, iż przebierasz nogami i zacierasz ręce aby tylko wrócić do nigdy nie zakończonej przez ciebie relacji, więc nie ma powodu powstrzymywanie ciebie tongue
Skoro potrzebujesz błogosławieństwa obcych ludzi, to je ode mnie masz big_smile
Idź i konsumuj swoją wielką miłość!

8

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Odpowiem wam po kolei, wczoraj nie miałam już sił na wszystko odpowiedzieć. Dziękuję za wszystkie rady.

Lady Loka -

szczerze masz sporo racji. Jednak ja tutaj dopowiem, że dla mnie to czasowe odcięcie nic nie dało. Kilka lat zero kontaktu. Kilka poważniejszych związków w ciągu tych lat. Naprawdę próbowałam, zaangażowałam się. Nadal w jakimkolwiek trudnym momencie myślałam tylko o nim. Jeśli miałabym odciąć się od tego uczucia to jak? Mam wrażenie, że my oboje tak sobą przesiąkliśmy, że ciężko to wyplenić. Z nim czułam się szczęśliwa jedząc kebaba na trawie, a z innymi czułam się samotna w drogiej knajpie.

R_ita,

bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź. Masz dużo racji w tym, że nie ranił mnie celowo. Dawno to zrozumiałam. Wiem i widzę, że w wielu kwestiach dojrzał. Zmądrzał. Chciałabym to zweryfikować. Zgodzę się też z Tobą, że w wielu dobrze rokujących relacjach po czasie okazało się, że nie rokują wcale. Sama jestem tego przykładem. Starałam się wybierać później facetów kierując się rozumem i czy partner jest odpowiedni, a i tak te relacje nie przetrwały.
Gratulacje dla Twojej cioci i wujka. Czuję, że muszę wszystko przemyśleć.

Britan, dziękuję również Tobie za wyrażenie opinii.

Dobrakobieto, czy przebieram to nie wiem. Na pewno chcę to wszystko dobrze przygotować. Nie jestem osobą, która rzuca się w wir. Teraz chcę być mądrzejsza. Dziękuję Ci z całego serca!

9

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Nigdy nie było odcięcia, bo wszystko wygląda tak: chcę do niego wrócić, ale jeśli będzie tak, tak i tak.

Masz nierealistyczną wizję: chcesz mieć ciastko (jego) i zjeść ciasto (żeby on był taki, jak Ty sobie wymarzysz). A to jest złudzenie równie silne, co czekanie na księcia na białym koniu. Marnujesz więc lata życia (JUŻ 10!) na jakieś marzenie, które nie ma prawa się ziścić, ponieważ nie przyjmujesz do siebie podstawowych prawd o tym, jaki ON jest i jaka jesteś TY.

Nie wiem, dlaczego przed sobą ukrywasz prawdę o sobie. Powodów może być wiele: "nie wypada być taką, nie powinnam, co ludzie powiedzą, nie chcę wyjść na taką czy owaką". Nie przyznajesz się nawet przed sobą do swoich prawdziwych uczuć i emocji, wyrzekasz się swoich myśli i przekonań. Żyjesz bez szczerości, a trudno budować szczęśliwe życie bez przekonania... To wszystko jest skomplikowane bo sama to komplikujesz.
Polecam terapię, która może Ci pomóc odpowiedzieć na pytania, dlaczego przyznanie się do prawdziwych emocji i myśli jest takie trudne i może odkryjesz czego naprawdę chcesz od związku, niezależnie od buzujących hormonów i "wielkich miłości".

O nim prawdy też nie przyjmujesz: budujesz związek z realnym człowiekiem, a nie z wyobrażeniem. A wciąż jednak Cię dziwi jego zachowanie, to chyba znaczy, że za dobrze go nie znasz. Skoro ma problemy z alkoholem to musisz albo to zaakceptować i go w tym wspierać, albo sobie daruj. To jest choroba, na to wygląda. On ma jakieś uczucia wobec Ciebie a Ty raz tak, raz inaczej. Niby kochasz, ale nie chcesz, ale chcesz...
Nie dajesz sobie prawa do bycia bez niego, nie dajesz sobie prawa do bycia z nim.

10

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Monoceros, dziękuję za Twoją odpowiedź.

Nie masz jednak w 100% racji. Ja nie chcę by on był taki jak sobie go wymarzyłam. On taki już jest od dawna (nie ma problemu z nałogiem (z tego co wiem), leczył się, odciął od toksycznych znajomych). Ma dobre kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Nawet sam pokazuje mi tę zmianę na spotkaniach. Nie jest to marnowanie, ponieważ byłam w innych związkach, w niektórych były uczucia, nie tak silne, ale były. Ja przed samą sobą nie kłamię, ale okłamywałam otoczenie, ponieważ byli dość nieprzychylni. Pisałam też, że poszedł na leczenie i się zmienił. smile

I ja już odkryłam czego chcę od związku dawno temu. Nie dziwi mnie jego zachowanie. Ja po prostu mam do niego tak silne uczucie, że to zakrawa o jakieś szaleństwo...

11 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-05-03 23:56:47)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
CosmicLove napisał/a:

Ja po prostu mam do niego tak silne uczucie, że to zakrawa o jakieś szaleństwo...

Ja Cię rozumiem smile Sam żywię do pewnej osoby podobny poziom uczuć.
Zwykłe siedzenie z tą osobą na kanapie wydawało mi się sto razy lepsze niż jakaś super wycieczka z inną.

Jeśli on też chce to po prostu w to idźcie, ale świadomie.
A i pamiętam, że wsparcie to nie jest parcie. Nie zmienisz drugiej osoby i nawet nie warto próbować. Dopiero gdy ona sama zechce się zmienić (i poprosi o pomoc) to wtedy ta zmiana nastąpi, ale to jest dosyć wolny proces.

12 Ostatnio edytowany przez CosmicLove (2021-05-04 00:00:45)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
Britan napisał/a:
CosmicLove napisał/a:

Ja po prostu mam do niego tak silne uczucie, że to zakrawa o jakieś szaleństwo...

Ja Cię rozumiem smile Sam żywię do pewnej osoby podobny poziom uczuć.
Zwykłe siedzenie z tą osobą na kanapie wydawało mi się sto razy lepsze niż jakaś super wycieczka z inną.

Jeśli on też chce to po prostu w to idźcie, ale świadomie.
A i pamiętam, że wsparcie to nie jest parcie. Nie zmienisz drugiej osoby i nawet nie warto próbować. Dopiero gdy ona sama zechce się zmienić (i poprosi o pomoc) to wtedy ta zmiana nastąpi, ale to jest dosyć wolny proces.

Cieszę się, że ktoś mnie rozumie tutaj. smile I że to facet. Świadomie chcę, ale małymi krokami, bo trochę przeszkód (choćby logistycznych, zawodowych) na razie mamy. Na razie chcę podejść luźno i zobaczyć co będzie. Natomiast później zobaczymy, ale to już rok 2022. Taką niestety oboje mamy sytuację.

13 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-05-04 07:27:46)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
CosmicLove napisał/a:

Z nim czułam się szczęśliwa jedząc kebaba na trawie, a z innymi czułam się samotna w drogiej knajpie.

smile Jedną z najmilszych rzeczy, jaką usłyszałam w życiu to, że ze mną jedzenie tych suchych bułek w zimnych chaszczach jest po stokroć lepsze od wszystkiego innego, bo ze mną. To miłe. Dodam, że to były "wczorajsze" bułki big_smile

Ale już w temacie: CosmicLove, mnie zastanawia ta nieprzychylność otoczenia, bo nakreśliłaś to aż dwa razy. Czy to tylko o jego przeszłość chodzi, czy o jakieś Twoje zakorzenione spełnianie oczekiwań czy co jest nie tak? Wiesz, ja spotkałam się z ogromną ilością nieprzychylności, paskudnych plotek, dorabiania motywów i kpin, wieloma negatywnymi reakcjami otoczenia począwszy od rodziny po znajomych czy ludzi z pracy, i owszem, bolało mnie to, ale przecież nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Jeśli to nawet będzie błąd, to dalej Twój błąd. Ale z tego co czytam to mimo wszystko chcesz podjąć próbę, choć na luzie, no i super. Chociaż się przekonasz. Powodzenia!

14

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Nie bardzo rozumiem sens tego wątku.
Decyzję podjęłaś, więc idź w to.

Nie rozumiem też po co te ''małe kroczki''- boisz się spotkania z rzeczywistością i chcesz odwlec ten moment by karmić się rojeniami? - no tak to wygląda.
Ty chyba masz skłonność do samonakręcania się. Choćby tym wątkiem. I raczej zaciera Ci się granica między realiami a wyobrażeniami.
Więc rób szybkie ''sprawdzam'' i będzie wóz albo przewóz.

15

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Nie chciałabym być tym, który psuje zabawę, albo wrzuca kamień do cudzego ogródka.
Ale nie widzę w tej relacji niczego, co mogłoby stanowić trwałą podstawę do budowania na niej stabilnego związku.
Widzę tylko toksyczny mechanizm w przyciąganie i odpychanie. Wyświechtane schematy. Emocjonalny haj, który wynika z całkowitego braku równowagi emocjonalnej.
I naiwność. Myślenie życzeniowe.
Uważasz Autorko, że wszystko się zmieniło, pomimo że tak naprawdę nic się nie zmieniło.
A więc i koniec kolejnej próby będzie dokładnie taki sam, jak koniec wszystkich wcześniejszych prób.
Związki z innymi osobami rozpadają się Wam, ponieważ Wasze zaangażowanie emocjonalne jest poza tymi relacjami. Zaskakujące, że może Cię to dziwić i że możesz to odbierać jako znak opatrzności.
On się zmienił i jest zupełnie innym człowiekiem, ale nadal dzwoni pijany. Mieliście w tym związku/ niezwiązku całą karuzelę toksycznych zachowań i o ile żadne z Was nie korzystało z pomocy psychologicznej, czy terapeutycznej, to nie zmieniło się NIC.
Powtórzycie poprzednie schematy, tylko że po przerwie zajmie to Wam trochę więcej czasu, zanim zatoczycie znowu pełny, toksyczny krąg. Po prostu trochę dłużej będziecie szli od miodu do łajna.

Mieliście w tej relacji ciągłą grę w ciepło/ zimno, zdrady, nałogi, toksyczność - ale Twoja przyjaciółka orzekła, że to jest wielka miłość, więc Ty też utrzymujesz, że to jest wielka miłość big_smile ? Nie kupuję tego.

16

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
noben napisał/a:

Nie bardzo rozumiem sens tego wątku.
Decyzję podjęłaś, więc idź w to.

Nie rozumiem też po co te ''małe kroczki''- boisz się spotkania z rzeczywistością i chcesz odwlec ten moment by karmić się rojeniami? - no tak to wygląda.
Ty chyba masz skłonność do samonakręcania się. Choćby tym wątkiem. I raczej zaciera Ci się granica między realiami a wyobrażeniami.
Więc rób szybkie ''sprawdzam'' i będzie wóz albo przewóz.

Podpisuję się :-)

Chyba po prostu autorka sama nie do końca wierzy, że tym razem będzie inaczej/lepiej, więc chce samą siebie przekonać, że jest sens, że warto w to brnąć po raz kolejny. Wszystko jest patykiem na wodzie pisane, a tu mamy dopisywanie jakichś magicznych elementów, które ciężko oprzeć na realiach, do tego trudna przeszłość, która też magicznie nie zniknie.

Autorko, decyzję już podjęłaś, więc więcej odwagi w konfrontacji Twoich marzeń, pragnień i nadziei z rzeczywistością, na która masz cały czas wpływ i która w dużej mierze (tak gdzieś w 50% :-D) zależy od Ciebie.

17

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Widzę, że kilka osób mnie tutaj nie zrozumiało. Ja po prostu zwyczajnie nie chcę od razu wchodzić w związek. W ciągu ostatnich lat miałam mało czasu na pobycie sama ze sobą i tego bardzo potrzebuję. Uważam również, że wkładanie czegoś na siłę w ramy w moim przypadku jest głupie. Chciałabym na luzie zobaczyć jak nam się teraz spędza więcej czasu i funkcjonuje bez żadnych nacisków i zobowiązań ani obietnic. Na to jeszcze wciąż mam czas.

R_ito,

moje otoczenie nie miało z nim kontaktu od kilku dobrych lat. Ta nieprzychylność zapewne wynikałaby z tego. Tu już i tak wylewa się na mnie hejt, więc jeśli już to napiszę Ci na priv. Rozumiem Cię i podziwiam za odwagę. Gratuluję i również trzymam za Ciebie kciuki.

Noben, chociażby powód jeden jest dla mnie oczywisty. P. obecnie nie mieszka w Polsce. Z tego co mi mówił zamierza tu wrócić około września na stałe. Może dlatego trudno byłoby zbudować coś teraz.

Isabello, tak, to prawda, że nie potrafię w 100% zaangażować się w inny związek. Trudno, żebym robiła to bez przekonania i wielkiego uczucia. Naprawdę, starałam się, ale nie zamierzam poświęcać życia i energii związkom i osobom, które po prostu nie są dla mnie ważne. Zwykle po czasie brak mi energii, a by być z kimś na siłę ochoty nie mam. Moim problemem było to, że dawałam szansę facetom, do których nie byłam przekonana po rozstaniu z P. Tylko dwie relacje mogę ocenić jako takie, gdzie rzeczywiście coś poczułam większego... Jedna z tych relacji to był przelotny romans, z którego sama się wycofałam, a drugi kilkuletni związek. Z mojej strony o uczucia jest ciężko i nie ukrywam się z tym. Próbuję, ale nie wychodzi. Nie uważam tego za znak opatrzności. Taka po prostu jestem. Zawsze kręcili się przy mnie faceci.
Pijany to on zadzwonił do mnie w 2018 roku. Przez ten czas trochę się zmieniło, bo w 2019 podjął terapię. Wiem, że brał leki i chodził na spotkania.
Sama również jestem po kilku latach terapii. I po tych wszystkich "poważnych" związkach zmieniło się moje podejście. Chcę po prostu być szczęśliwa, nawet przez chwilę.

Tak, dla mnie to jest wielka miłość big_smile I z tego co wiem dla niego też. A co o tym uważają inni, szczerze mało mnie obchodzi.

MagdaLeno, dziękuję Ci serdecznie. Oczywiście, jestem świadoma, że dużo zależy ode mnie.

18

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
IsaBella77 napisał/a:

Nie chciałabym być tym, który psuje zabawę, albo wrzuca kamień do cudzego ogródka.

faktycznie trochę trącało czymś w stylu "trwajcie mocni w nadziei" big_smile 

Cosmic napisz jak chcesz smile

19

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
IsaBella77 napisał/a:

Mieliście w tej relacji ciągłą grę w ciepło/ zimno, zdrady, nałogi, toksyczność - ale Twoja przyjaciółka orzekła, że to jest wielka miłość, więc Ty też utrzymujesz, że to jest wielka miłość big_smile ? Nie kupuję tego.

Tak, wygląda bardziej jak uzależnienie od skoków adrenaliny, rollercoastera emocjonalnego niż miłość. Czym większe jazdy, tym większa miłość ;-) A taka bliska, prostolinijna miłość to już nie to. Zbyt daleko od ideału. Ale co kto lubi, niech ma ;-)

20 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-05-04 19:22:19)

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
MagdaLena1111 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Mieliście w tej relacji ciągłą grę w ciepło/ zimno, zdrady, nałogi, toksyczność - ale Twoja przyjaciółka orzekła, że to jest wielka miłość, więc Ty też utrzymujesz, że to jest wielka miłość big_smile ? Nie kupuję tego.

Tak, wygląda bardziej jak uzależnienie od skoków adrenaliny, rollercoastera emocjonalnego niż miłość. Czym większe jazdy, tym większa miłość ;-) A taka bliska, prostolinijna miłość to już nie to. Zbyt daleko od ideału. Ale co kto lubi, niech ma ;-)

To prawda. Ale to tez nie znaczy, że nie może być tej prawdziwej miłości.

Musicie wyjść z błędnego koła i spróbować. O ile wam się chce.
Jak z niego wyjść? Bezwzględna szczerość po obu stronach i rozmowa.

21

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu
Britan napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Mieliście w tej relacji ciągłą grę w ciepło/ zimno, zdrady, nałogi, toksyczność - ale Twoja przyjaciółka orzekła, że to jest wielka miłość, więc Ty też utrzymujesz, że to jest wielka miłość big_smile ? Nie kupuję tego.

Tak, wygląda bardziej jak uzależnienie od skoków adrenaliny, rollercoastera emocjonalnego niż miłość. Czym większe jazdy, tym większa miłość ;-) A taka bliska, prostolinijna miłość to już nie to. Zbyt daleko od ideału. Ale co kto lubi, niech ma ;-)

To prawda. Ale to tez nie znaczy, że nie może być tej prawdziwej miłości.

Musicie wyjść z błędnego koła i spróbować. O ile wam się chce.
Jak z niego wyjść? Bezwzględna szczerość po obu stronach i rozmowa.

Zwróciłeś uwagę na coś bardzo istotnego, co umyka autorce. Użyłeś czasu przyszłego :-)

22

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Ja właściwie też nie rozumiem tutaj jednej rzeczy. Skąd wiecie jakie były moje inne związki? Nigdzie nie zostały podane żadne istotne szczegóły. Nie zdarzyła mi się "prostolinijna" miłość. Co to w ogóle znaczy? Może zdarzy mi się po czterdziestce albo i pięćdziesiątce. Niczego nie wykluczam.

Mam też takie wrażenie, że część osób tutaj nie rozumie, że każdy człowiek ma inne potrzeby. Gdyby wystarczył mi związek z zapatrzonym ze mnie facetem, który chodzi do pracy i na siłownię, zabiera mnie na randki i mamy dobry seks to bym takiej relacji szukała. Jednak zawsze byłam osobą szukającą porozumienia też na innych poziomach. Nie jestem staroświecka i nie lubię nudy. Takich facetów zawsze też onieśmielałam. Ludzie postrzegają mnie raczej jako barwnego ptaka.

Zresztą te skoki adrenaliny o jakich piszecie nie zdarzyły mi się w tej relacji od lat. Jeśli miałabym szczerze to opisać to od kilku lat P. jest dla mnie wsparciem, również w problemach z innymi facetami, a nie nakręca mnie w jakikolwiek sposób negatywnie.

Prosiłabym o zamknięcie wątku, bo nie ma co dalej tego roztrząsać. Trzeba zacząć działać.

23

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Cosmic dotarło, przeczytałam, jutro odpiszę smile

A poza tym to ten big_smile tak to właśnie jest jak się buduje wielkie teorie nie wiedząc praktycznie nic. Jakby świat to była jedna piaskownica i jedna foremka. Ech big_smile

24

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Zawsze mnie ciekawi po co ktoś zakłada wątek na publicznym forum, jeśli nie jest w stanie unieść opinii innych osób. Rozumiem nadwrażliwość na opinie, ale wtedy może lepiej unikać takich miejsc zamiast strzelać fochy :-D

25

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

R_ito, dziękuję Ci kochana smile

Droga MagdaLeno, nie strzelam absolutnie focha. Nie jestem obrażalską osobą. Raczej przyznaję rację przedmówcom, że nie ma co dłużej się nad tym tematem głowić. Ja już wątpliwości żadnych nie mam big_smile Każdy ma prawo do swojej opinii i szanuję to. Nie mierz innych swoją miarą. Jedynie rozbawiło mnie dobudowywanie sobie teorii na temat reszty moich związków big_smile

26

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

A to sorki :-) Nie zauważyłam, żeby ktoś wspominał o Twoich byłych związkach.
Tylko po co zaraz zamykać wątek (BTW: moderacja tego nie robi na życzenie). Wszystko zależy od Ciebie: albo coś odbierzesz jako krytykę, albo coś, nad czym się można zastanowić.

Hehehe :-D Znowu Ci piszę, że wiele zależy od Ciebie ;-)

27

Odp: Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Przyznaję szczerze, że nie znam zasad panujących tutaj. Co do moich innych związków, może gdyby trafił mi się ten właściwy to nie byłoby tego wątku po prostu smile

Bardzo sobie cenię konstruktywną krytykę, sama też nie szczędzę jej sobie. Wiem doskonale jakie błędy popełniłam w związku z P. Jednak to sobie zostawię dla nas, już nieraz z nim to omawiałam. On zawsze stwierdza, że jestem dla siebie za ostra, widać również mnie idealizuje.

Ale ja to doskonale wiem. Dziękuję. Sama jestem i zawsze byłam panią swojego losu.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Wielka i skomplikowana miłość w ukryciu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024