Nie wiem gdzie mogę zgłosić się o pomoc i chyba najlepiej tylko posłuchać rad od kobiet.
Spróbuje wszystko streścić. Mam 36 lat i Jestem w związku z moją narzeczoną od 11 lat. Przez prawie cały okres naszego związku było wszystko idealne. Przez 10 lat, pokłóciliśmy się delikatnie tylko dwa razy. Zawsze dbaliśmy o ten związek i było idealnie. Dzisiaj mamy dwie wspaniałe córeczki razem i planowałem mieć jeszcze kolejne dziecko. Kiedy się poznaliśmy to mieszkaliśmy na jednym małym pokoju, ja pracowałem i zarabiałem małe pieniądze więc jak można się domysleć było ciężko i dodatkowo kilka tysiecy długów. Jezdzilismy starym rozwalonym Fiatem Punto. Ale wytrwaliśmy w tym razem i udało nam się wybić. Postanowilismy sobie ze musimy lepiej żyć i udało nam się. Powolutku coraz lepiej i lepiej było. Dzisiaj mieszkamy w pięknym dużym domu i mamy zajebistego Lexusa na podjeździe. Oboje do tego doszliśmy wspólnie.
Przez jakiś czas moja narzeczona była w domu i opiekowała się dziećmi ale postanowiliśmy że wróci do pracy i poszła pracować jako kurier w amazonie ponieważ ona lubi jezdzic autem. Na początku było fajnie bo zarabiała bardzo duże pieniądze. Ja zrezygnowałem z pracy fizycznej i zacząłem własny biznes w domu z komputerami i również mogłem opiekować się dziećmi. Był okres że grube pieniadze wpływały na nasze konto. Było coraz lepiej i lepiej. Wtedy postanowiliśmy przeprowadzić się do naszego aktualnego domu który jest ogromny. Ponieważ zarabialiśmy dużo kasy to mogliśmy sobie pozwolić. Jednak z czasem moja narzeczona zaczęła bardzo mocno się angażować w pracę. Wspierałem ją w tym wszystkim bo chciałem żeby się wybiła jeszcze wyżej i udało się, została liderem kierowców w amazonie i często zastępuje managera, nawet pojawiła się opcja któregoś dnia że może zostać managerem na stałe, jednak nie wiedziałem co dopiero na mnie czeka
Jej zaangażowanie było tak mocne że pracowała i nadal tak pracuje po 12-14godzin. Praca tak ją zaślepiła że stała się jej priorytetem. Powolutku odstawiała mnie i dzieci na bok. Zaczęła powoli niszczyć naszą rodzinę. Kiedy tylko prosiłem ją aby się poprawiła to mówiła że to zrobi i zmieni prace na inna. Niestety ona tego nie potrafi zrobić a gdy o tym rozmawiamy to widzę jak bardzo jej to przeszkadza że ja o to proszę. Zaniedbała kompletnie wszystkie obowiązki w domu, nie robiła już nic. W tym samym czasie bardzo mocno pokłóciłem się z jej matką która non stop wtrącała się w nasze życie i krytykowała nas i dzieci. Wszystko zaczęło się psuć. Zacząłem podejrzewać że to już nie praca ale ktoś sprawia że ona się tak zmieniła. Niestety moje przeczucia się sprawdziły
Okaząło się że flirtuje z kolegą z pracy. Jak tylko mieli możliwość to spotykali się na trasie na chwile czy na depocie w pracy przy załadunku towaru ale co robili to tego pewnie nigdy się nie dowiem. Jak tylko nadażała się okazja to dzwonili do siebie. Dwa dni temu gdy wzięła auto by pojechać zrobić sobie pazury to zapomniała że w naszym aucie jest kamera która nagrała jej rozmowę. Słyszałem jak do niego mówiła "ok kochanie", jak jest zadowolona że z nim rozmawia, jaka jest szczęśliwa. Przyznała mi się że nie spali razem i przysięgła na moje zycie i tylko raz przez przypadek się pocałowali i to było miesiąc temu i nic więcej i że są tylko kolegami ale koledzy nie mówią do siebie kochanie przez telefon.
Zalałem się cały łzami, nie mogłem uwierzyć że wszystko mi się zawaliło. To że moja rodzina się rozpada. Gdy do niej zadzwoniłem to powiedziała że przyjdzie po pracy i porozmawiamy. Zawsze udawało nam się wychodzić z najgorszych opresji ale nie wiedziałem jaki jeszcze grom na mnie spadnie Wróciła i powiedziała mi że od kilku miesięcy się między nami nie układa i starała się to naprawić ale nie potrafi. Że nie potrafi mi spojrzeć w oczy, przytulić się i pocałować, że wszystko się w niej wypaliło i już nic do mnie nie czuję
Nie mogę w to uwierzyć, jestem w totalnej rozsypce, muszę być silny dla dzieci ale nie potrafię, codziennie zalewam się łzami. Nie mogę się pogodzić że po tylu latach szczęsliwego związku ona tak łatwo to wszystko chce zakończyć
Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu i nie potrafię sobie poradzić z emocjami. Wczoraj prosiłem ją i błagałem setki razy abyśmy spróbowali wszystko naprawić wspólnie, żeby dzieci nadal miały super rodzinę ale ona nie chce, tylko kiwa głową i powtarza że ona już nie potrafi.
Nie mogę tego pojąć że dziewczyna która od 11 lat uwielbiała ciepło rodziny, czekała na mnie z obiadem i czekałła żeby tylko ze mną porozmawiać, tak nagle o wszystkim zapomniała. Gdy dzieci płakały i desperacko prosiły ją aby mnie nie zostawiała to potrafiła tylko powiedzieć że czasami tak jest że rodzice muszą się rozejść. Mam wrażenie że wyparowały z niej jakiekolwiek uczucia. Że nasza rodzina nie ma dla niej już żadnego znaczenia. Włożyłem w nasz związek całe moje serducho, nigdy się praktycznie nie kłocilismy, nigdy jej nie zdardziłem, nigdy jej nie wyzwałem i nie uderzyłem. Mogę śmiałło powiedzieć ze miała naprawdę super życie. Nawet byliśmy tak bardzo do siebie podobni że jedno myślało to co drugie chce powiedzieć. Często mysleliśmy o tym samy w tym samym czasie. Nie potrafiłem uwierzyć że mogłem trafić na taką wspaniałą kobietę, tak idealną dla mnie i dlatego tak bardzo mnie to wszystko teraz boli, cierpienie jest ogromne
Jeszcze dwa dni temu jezdzilismy wspolnie na zakupu, kochalismy się w łózku. Wszystko robilismy wspólnie i tak nagle wbiła mi noż w serce
Zaproponowałem jej wczoraj żebyśmy skorzystali z pomocy psychologa. Powiedziała że się dzisiaj zastanowi i da mi znać. Ale obawiam się że ona nie będzie chciała, że dla niej to już nie istnieje. Nawet pisząc ten artykuł jest cały zalany łzami
Błagam was pomóżcie mi, doradzcie co mogę jeszcze zrobić Rozerwała mi serducho ale kocham ją ponad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niej i dzieci