Witam problem wyglada następująco mój partner jest ode mnie 10 lat straszy jest typowym pracocholikiem wychodzi rano wraca wieczorem niedziele tylko ma wolne I do tego jest typowym dusigroszem twierdzi ze 500 plus na wszystko wystarcza zs mała nic nie potrzebuje . jesteśmy razem 6 lat mam roczne dziecko problem w tym ze kompletnie nie ma dla nas czasu jak idzie do pracy to jest pełen energi humor dopisuje a jak ma wolna niedziele i jest z nami to siedzi cały dzień na telefonie i nic kompletnie go nie interesuje bo jest zmęczony nawet na spacer dziecka nie zabierze drugi problem jest w tym ze bardzo chciałbym mieć drugie dziecko ponieważ czuje się super w roli mamy a on nie chce ponieważ jest zmęczony pierwszy argument drugi ze co jak zabiorą 500+ trzeci argument ze będzie jeszcze gorzej niż jest teraz . Zastanawiam się czy poprostu nie odejść i olać drania który nie ma czasu dla rodziny cieszy go tylko praca a może kogoś poznam kiedyś kto mnie w końcu doceni i da miłość na która zasługujemy i będę miała możliwość zajścia w ciąże i spełnienia się . Proszę o radę bo wysiadam psychicznie . Dużo mam jeszcze do opisania ale bym musiała rozpisać z 5 stron
Podstawowe pytanie: kochasz Go? To jest proza życia, która nas otacza, praca/dom/praca/dom. Czy odejść? Jeśli Go kochasz, to słabo odchodzić- lepiej mu wygadać co czujesz, wyżalić się, postawić jasno swoje oczekiwania, trochę nim wstrząsnąć. A pracujesz? Jesteś niezależna finansowo?
Jesteście razem 6 lat i przez wcześniejsze 5 lat przed urodzeniem się dziecka nie widziałaś, jaki on jest?
Jezeli nie umawialiscie sie ze jego rola skonczy sie na byciu dawca spermy, to mozesz smialo wymagac wywiazywania sie z ojcowskich obowiazkow. W tygodniu pracuje - ok. to jest jasny podzial, ty pracujesz jako matka, on jako zywiciel rodziny. Ale skoro ma niedziele wolną a woli siedziec na telefonie niz poswiecac czas waszemu dziecku to mozesz miec prawo byc rozczarowana. Korona mu z glowy nie spadnie jak wyjdzie z dzieckiem na spacer bys i ty miala dla siebie chwile.
Czy ty zakladalas ze mimo ze byl dusigroszem to jednak na dziecku nie bedzie oszczedzal? Gadane było o tym? To 500 zl to wszystko co masz? Masz swoje pieniadze? Jestes na macierzynskim czy on jest jedynym zywicielem i jestes od niego uzalezniona? Masz rodzine? Nawet jak czasowo nie chce byc z rodzina, to niech chociaz da pieniadze.
Skledo-,od kiedy proza zycia to olewanie wlasnego potomstwa? praca, zmeczenie, obowiazki, rachunki to proza zycia. Olewanie rodziny to nie proza zycia.
Autorko, bylo gadane przed pojawieniem sie potomka jak bedzie wygladalo to wszystko w praniu? jest sie o to czepiac?
jestescie malzenstwem? on jest ojcem dziecka?
6 2021-04-06 19:06:26 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-06 21:06:17)
Podstawowe pytanie: kochasz Go? To jest proza życia, która nas otacza, praca/dom/praca/dom. Czy odejść? Jeśli Go kochasz, to słabo odchodzić- lepiej mu wygadać co czujesz, wyżalić się, postawić jasno swoje oczekiwania, trochę nim wstrząsnąć. A pracujesz? Jesteś niezależna finansowo?
Nie wiem czy obdarza ta osobę jakim kolwiek uczuciem . Praca dom praca dom ja rozumiem ale w tym wypadku dom jest tylko po to by się przespać zjeść i wyjsc . Tak mówiłam już wiele razy chciałam rozmawiać i niestety bez skutku raz obiecał ze się to zmieni a później powiedział ze praca była 15 lat przede mną i tego nie zmieni dla nas . Także żadna groźbą czy prośba nic nie zmienia . Jeszcze rozumiem gdyby pracował i nam zapewniał nie wiadomo jaki byt . A tu ja utrzymuje siebie małego jak mówi ze z 500 plus opłaty i wyżywienie na polowe . Narazie nie pracuje jeszcze ale nie jestem od niego zależna finansowo (zginęlalbym przy takim człowieku)
Jesteście razem 6 lat i przez wcześniejsze 5 lat przed urodzeniem się dziecka nie widziałaś, jaki on jest?
Widziałam lecz łudziłam się ze po urodzeniu maleństwa coś się zmieni w tym człowieku i będzie dbał o nas i chciał jak najwiecej czasu poświęcać . Niestety się pomyliłam
jestescie malzenstwem? on jest ojcem dziecka?
Nie jesteśmy małżeństwem bo niestety partner stwierdził iż to zbędny papier i może kiedyś ... wszystko tak jak on chce a moje zdanie się nie liczy . Oczywiście ze jest ojcem
Jezeli nie umawialiscie sie ze jego rola skonczy sie na byciu dawca spermy, to mozesz smialo wymagac wywiazywania sie z ojcowskich obowiazkow. W tygodniu pracuje - ok. to jest jasny podzial, ty pracujesz jako matka, on jako zywiciel rodziny. Ale skoro ma niedziele wolną a woli siedziec na telefonie niz poswiecac czas waszemu dziecku to mozesz miec prawo byc rozczarowana. Korona mu z glowy nie spadnie jak wyjdzie z dzieckiem na spacer bys i ty miala dla siebie chwile.
Czy ty zakladalas ze mimo ze byl dusigroszem to jednak na dziecku nie bedzie oszczedzal? Gadane było o tym? To 500 zl to wszystko co masz? Masz swoje pieniadze? Jestes na macierzynskim czy on jest jedynym zywicielem i jestes od niego uzalezniona? Masz rodzine? Nawet jak czasowo nie chce byc z rodzina, to niech chociaz da pieniadze.
Skledo-,od kiedy proza zycia to olewanie wlasnego potomstwa? praca, zmeczenie, obowiazki, rachunki to proza zycia. Olewanie rodziny to nie proza zycia.
Autorko, bylo gadane przed pojawieniem sie potomka jak bedzie wygladalo to wszystko w praniu? jest sie o to czepiac?
Kiedy tu nawet nie chodzi o to by wziął sam mała na spacer żebyśmy wyszli nawet w trójkę na spacer żeby pobyć trochę razem porozmawiać spędzić ten czas razem a tu zero chęci jedynie do pracy to jego całe życie . Tak właśnie zakładałam ze na dziecko nie będzie oszczędzał i będzie chciał mu dać wszystko tak jak ja . Z 500 bym nie przeżyła mam swoje własne pieniądze i chodzę dorabiać pare dni w miesiącu jak uprosze mamę by pilnowała mała . Nie jestem od niego kompletnie uzależniona lepiej bym preferowała bez niego bo on robi zakupy raz w tygodniu po czyn ja chodzę i kupuje jeszcze cały tydzień na obiad .. oczywiście ze było gadane jak ma to wyglądać i nawet było mówione ze koszty na pół związane z mała ale teraz on stwierdził ze z 500 to mi jeszcze zostać powinno... a przed dzieckiem nawet mówił ze jak będę chodziła dorabiać to on będzie się zajmował mała nic się nie zmieniło rzuca słowa na wiatr . Jak mówiła ze dałam mu szanse bo obiecał ze będzie więcej z nami to mi powiedział ze on żadnej szansy ode mnie nie chce . Bardzo boli mnie to ze jest takim skur*** i myśli o swoim tyłku żeby on miał i jemu żyło sie dobrze a my to już nie istotne ważne by wyjsc z domu i mieć spokoj. Ja tak pragnę mieć normalna rodzine i spędzać wspólnie ten czas i by mała miała rodzeństwo ponieważ ja jestem jesdynaczka i złe mi z tym .
A Ty mirron masz rozsądne podejście do życia . Brawo
Lady Loka napisał/a:Jesteście razem 6 lat i przez wcześniejsze 5 lat przed urodzeniem się dziecka nie widziałaś, jaki on jest?
Widziałam lecz łudziłam się ze po urodzeniu maleństwa coś się zmieni w tym człowieku i będzie dbał o nas i chciał jak najwiecej czasu poświęcać . Niestety się pomyliłam
Ech. Nie, to tak nie działa. Wzięłaś sobie buraka na partnera i ojca dziecka. On już burakiem zostanie i ueszcze z czasem będzie coraz gorzej.
Zgadzam sie z Loka. W ogole bym sie nie pakowala w drugie dziecko z takim czlowiekiem. Jezeli teraz nie jest zainteresowany rodzinnym zyciem, to przy drugim dziecku tym bardziej nie bedzie.
Podpisuję się pod tym, co napisały dziewczyny. Poza tym, ty i tak jesteś sama z dzieckiem i łatwo pewnie nie jest, dasz radę z dwójką sama? "Rodzina" to wizja w Twojej głowie, nie wasza rzeczywistość
Pan zapewne nie ma pojęcia o wychowywaniu dziecka i o tym co ile kosztuje. W związku z tym jego zdaniem 500 złotych jest zupełnie wystarczające. Na moje oko to podchodzi to już pod przemoc ekonomiczną skoro musisz prosić o każdy grosz i jeszcze ze wszystkiego jesteś rozliczana. Niestety trochę w tym jest Twojej winy. Przyzwyczaiłaś swojego panicza, że w domu jest posprzątane, obiad na stole, a dziecko jest zaopiekowane. A panicz ochoczą z tego korzysta skoro ma służbę za darmo. Niestety, nie miej złudzeń z każdym dniem frustracja u Ciebie będzie narastać, a on się już nie zmieni skoro dotąd nie wykazał woli współpracy. Lepiej dobrze się zastanów i jeśli masz możliwość to zabezpiecz siebie i dziecko.
11 2021-04-06 20:12:32 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-06 21:11:30)
Ech. Nie, to tak nie działa. Wzięłaś sobie buraka na partnera i ojca dziecka. On już burakiem zostanie i ueszcze z czasem będzie coraz gorzej.
Muszę Ci przyznać racje z buraka kiwi nie zrobisz . Wkopałam się a teraz mysle co zrobić żeby życia nie zniszyczyc do konca
Zgadzam sie z Loka. W ogole bym sie nie pakowala w drugie dziecko z takim czlowiekiem. Jezeli teraz nie jest zainteresowany rodzinnym zyciem, to przy drugim dziecku tym bardziej nie bedzie.
Wiem ale ja tak bardzo bym chciała mieć drugie dziecko to jest moje marzenie lecz sama nie dam rady .
Podpisuję się pod tym, co napisały dziewczyny. Poza tym, ty i tak jesteś sama z dzieckiem i łatwo pewnie nie jest, dasz radę z dwójką sama? "Rodzina" to wizja w Twojej głowie, nie wasza rzeczywistość
Łatwo nie jest ale pomaga mi dużo moja mama i jesCze on ma pretensje ze mama do mnie przyjeżdża i ze sobie nie radzę kiedy tu chodzi ze ktoś przyjedzie i to jest jakakolwiek w tych czasach rozrywka i odskocznia . Przykre to ze na sile w sumie chce stworzyć rodzine ale do tego są potrzebne dwie osoby
Pan zapewne nie ma pojęcia o wychowywaniu dziecka i o tym co ile kosztuje. W związku z tym jego zdaniem 500 złotych jest zupełnie wystarczające. Na moje oko to podchodzi to już pod przemoc ekonomiczną skoro musisz prosić o każdy grosz i jeszcze ze wszystkiego jesteś rozliczana. Niestety trochę w tym jest Twojej winy. Przyzwyczaiłaś swojego panicza, że w domu jest posprzątane, obiad na stole, a dziecko jest zaopiekowane. A panicz ochoczą z tego korzysta skoro ma służbę za darmo. Niestety, nie miej złudzeń z każdym dniem frustracja u Ciebie będzie narastać, a on się już nie zmieni skoro dotąd nie wykazał woli współpracy. Lepiej dobrze się zastanów i jeśli masz możliwość to zabezpiecz siebie i dziecko.
Nie proszę się o pieniądze poprostu za wszystko płace ja i tak mu jest wygodnie . Mojej winy jest tu bardzo dużo bo tak nauczyłam ze jestem samowystarczalna i zaradna . Niestety moja tolerancja się już kończy a przeżyć życie żeby tylko być z nim dla dziecka mija się z celem bo dziecko widzi go na chwile z rana i tyle . Lata uciekają wiec czas zacząć żyć w normalnej relacji
12 2021-04-06 21:06:53 Ostatnio edytowany przez Zwrotka (2021-04-06 21:15:27)
1. Piszesz że jesteś samowystarczalna i zaradna, ale narzekasz na pieniądze (od niego).
2. Facet pracuje i pewnie czuję że robi to dla Was, w ten sposób się spełnia.
3. Jeżeli odejdziesz to ci w czymś pomoże w opiece nad dzieckiem? Ale tak pragmatycznie -ulzy Ci wtedy w obowiązkach?
4. Myślisz że inny tatuś z doskoku uratuje Ci życie i wszystko się zmieni na lepsze?
5. Co na taką Twoja dezycje powie Twoje dziecko, kiedy się o tej sytuacji dowie gdy podrośnie? Będzie się cieszyć z kolejnych "wujków" czy "dwóch ojców" bo mama miała kaprys i coś jej się wydawało?
6. Czy za rok dwa jak dziecko podrośnie, będziesz mogła pojsc do pracy normalnie i problemy miną? (Lub częściowo mina)
7. Tak wygląda życie. Facet idzie do pracy i pracuje na rodzinę. A nie jak na filmach Disneya i innych romantykach
8. O drugim dziecku zapomnij, Ty na pierwsze nie jesteś gotowa.
Judytaa30, nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim – łamiesz w ten sposób obowiązujący na forum regulamin. Jeżeli chcesz odpowiedzieć kilku osobom, możesz i powinnaś zrobić to w jednym oknie, korzystając z funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Moderator IsaBella77
14 2021-04-06 21:16:49 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-04-06 21:22:08)
na balety nie chodzi, tylko do pracy. praca wazna rzecz. jednak warto miec to na uwadze.
co nie zmienia tego, ze
"slub to tylko papier" i nie liczy sie z twoim prawdopodobnie odmiennym zdaniem.
nie bierze udzialu w wychowaniu dzieci
nie czujesz sie kochana
ile lat maja dzieci? ktos ci musi je pilnowac, wiec pewnie jeszcze male. zorientuj sie, czy jest szansa zapisac do przedszkola, jesli chcialabys odejsc, musialabys miec prace, swoje pieniadze i sie uniezaleznic. mialabys mozliwosc jakis czas zamieszkac u matki, zanim bys znalazla jakies mieszkanie? no i wystap o alimenty.
jesli do tej pory mial gdzies, zeby si ez toba ozenic, mial gdzies twoje potrzeby, inni o psa sie bardziej troszcza niz on o dzieci to on juz sie nie zmieni. musisz planowac jak sie usamodzielnic. nawet, gdyby to mialo jeszcze troche potrwac, dalas tyle czasu rade to i teraz przetrzymasz.
sprobuj w miedzyczasie gdzies wyjsc, umow sie z kolezanka na kawe, na spacer. a jesli nie masz znajomych to jakis sport, nawet z youtubem ( z dziecmi jest sie jednak ograniczonym). musisz psychicznie troche odsapnac, a pogawedka albo sport dodadza ci hormonu szczescia.
1. Piszesz że jesteś samowystarczalna i zaradna, ale narzekasz na pieniądze (od niego).
2. Facet pracuje i pewnie czuję że robi to dla Was, w ten sposób się spełnia.
3. Jeżeli odejdziesz to ci w czymś pomoże w opiece nad dzieckiem? Ale tak pragmatycznie -ulzy Ci wtedy w obowiązkach?
4. Myślisz że inny tatuś z doskoku uratuje Ci życie i wszystko się zmieni na lepsze?
5. Co na taką Twoja dezycje powie Twoje dziecko, kiedy się o tej sytuacji dowie gdy podrośnie? Będzie się cieszyć z kolejnych "wujków" czy "dwóch ojców" bo mama miała kaprys i coś jej się wydawało?
6. Czy za rok dwa jak dziecko podrośnie, będziesz mogła pojsc do pracy normalnie i problemy miną? (Lub częściowo mina)
7. Tak wygląda życie. Facet idzie do pracy i pracuje na rodzinę. A nie jak na filmach Disneya i innych romantykach![]()
8. O drugim dziecku zapomnij, Ty na pierwsze nie jesteś gotowa.
wiadomo, ze pozostanie z ojcem byloby najlepsza opcja, ale czasem sie nie da i to nie znaczy, ze beda jacys wujkowie. niektore kobiety decyduja sie wychowac dzieci samotnie.
co do drugiego dziecka sie zgodze. z pierwszym sobie nie radzicie, przy drugim utoniecie w klopotach. podobno sie miedzy wami nie uklada to jak chcesz sie starac o drugiego dzieciaka.
15 2021-04-06 21:27:46 Ostatnio edytowany przez Miroon (2021-04-06 21:28:18)
2. Facet pracuje i pewnie czuję że robi to dla Was, w ten sposób się spełnia.
7. Tak wygląda życie. Facet idzie do pracy i pracuje na rodzinę. A nie jak na filmach Disneya i innych romantykach
Śmieszna jesteś Jak na ta rodzine pracuje i niby zarabia to niech na ta rodzine tez łozy? Bo jakos tego nie robi. On nawet nie daje pieniedzy na dziecko, bo jest 500. Tu nawet nie mowimy o podziale on- praca i pieniadze, ona- dom, skoro ona by miec za co przezyc i tak musi chodzic pracowac proszac sie po rodzinie by zajeli sie ICH dzieckiem. On nie pracuje na rodzine- on pracuje na siebie. I ja juz tu nawet nie mowie o kasie na autorke, ale on NIE DAJE NA SWOJE DZIECKO. Chyba czytamy inne watki. Zwrotka to cudowny przyklad kobiety dzieki ktorym tacy faceci jak autorki jeszcze chodza na swiecie i takie toksyczne uklady jak autorki trwaja, bo jej inna baba powie ze ma sie cieszyc ze ma portki w domu. a ze do niczego nie przydatne? coz.
Do pozostalych punktow sie nie odnosze, bo chyba czytamy inny watek. Odejscie moze jej bardzo pomoc- odetchnie psychicznie ze nie jest dalej zle traktowana i w sumie to wykorzystywana. bo tu nie ma podzialu ON- zarabia, ONA- wychowuje dziecko i zajmuje sie domem. Tu wszystko robi ona. Do tego otrzymuje pretensje ze ma kontakt z matka?
A co dziecko powie na taka decyzje za pare lat? Na pewno cos lepszego niz ogladanie matki polki na 6 etatach z takim panem macho w telefonie cala niedziele.
16 2021-04-06 21:34:06 Ostatnio edytowany przez Zwrotka (2021-04-06 21:34:43)
No to może faktycznie, jeżeli po odejściu problemy z pieniędzmi znikną, bo dzięki temu będzie morze kasy, a obowiązki z dzieckiem ustaną, no to może to rozwiązanie pomoże... Ehhhh
Ale jedno jeszcze pytanie. To była Wasza wspólna inicjatywa z dzieckiem czy raczej go naciskalas?
wiadomo skad sie biora dzieci, pewnie go nie zgwalcila.
w obowiazkach i tak jej nie pomaga, moze i ubedzie, bo po jednym domowniku do sprzatania, prania i prasowania mniej. dziecko wiecznie male nie bedzie i z czasem bedzie lzej.
Zwrotka
Niestety ale nie zgadzam się z Tobą
1 jestem samowystarczalna ale jesteśmy „rodzina w jakiś sposób” to jak nie chce dawać kasy mi dla małego to dlaczego mu konta nie założy i nie wpłaca pieniążków na dorosłe życie lub Np co miesiąc nie kupi chociażby pampersow na cały miesiąc ? Bo woli pieniążki trzymać dla siebie .
2 ja nie mam problemu ze pracuje bo praca jest ważna ale coś trzeba robić po za praca a on nic nie robi tylko pracuje nie ma hobby nie ma znajomych
3 nic to nie zmieni w opiece nad dzieckiem będzie tak jak dotychczas będę musiała liczyć na siebie ewentualnie na pomoc mojej rodziny
4 nie nie chodzi o innego tatusia który łaskawie mnie przygarnie . Chodzi żeby mnie ktoś docenił pokochał i chciał z nami spędzać czas chcociazby tyle
5 a co lepiej zostać i dziecko żeby nie widywało ojca ewentualnie przelotem rano i w niedziele to taki jest wzorzec ojca ?
6 pójdę do pracy a mała do przedszkola lub bedxie miało opiekunkę
7 właśnie facet idzie do pracy i pracuje na rodzine a on pracuje na siebie i na polowe rachunków nie na nas ...
8 dzięki za podsumowanie
Zastanawiam się, czy o niektórych przywarach partnera nie można się przekonać właściwie od razu? Szczególnie, jeśli druga osoba jest aż tak aktywna zawodowo i poświęca pracy praktycznie cąły swój czas. Fajnie, że facet zarabia, ale powinien choć trochę jednak przeznaczyć teog czasu dla rodziny. Poza tym, jego podejście, to zachowanie typowego skąpca. Wygląda na to, że gość zarabia całkiem nieźle i nawet żal mu złotówki wydać na dziecko..?
20 2021-04-06 21:52:27 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-04-06 21:55:56)
moze skup sie na tym, zeby narazie stac sie szczesliwa sama ze soba/z dzieckiem, bo "Chodzi żeby mnie ktoś docenił pokochał i chciał z nami spędzać czas chcociazby tyle" moze sie udac, ale niekoniecznie. nie zawsze uda sie popznac, kogos, kto sie nadaje na dlugoletniego partnera, nie zawsze da sie poznac kogos, kto nadawalby sie na nowego "tate", nie zawsze da sie poznac kogos, kto szczerze chetnie by spedzal razem ten czas., a nie np udawal dla znanych sobie celow. a jeszcze dodac do tego prawdziwa milosc..
Zastanawiam się, czy o niektórych przywarach partnera nie można się przekonać właściwie od razu? Szczególnie, jeśli druga osoba jest aż tak aktywna zawodowo i poświęca pracy praktycznie cąły swój czas. Fajnie, że facet zarabia, ale powinien choć trochę jednak przeznaczyć teog czasu dla rodziny. Poza tym, jego podejście, to zachowanie typowego skąpca. Wygląda na to, że gość zarabia całkiem nieźle i nawet żal mu złotówki wydać na dziecko..?
Można można.
Tylko nie wiedzieć czemu sporo kobiet jest przekonanych, że "on się zmieni" jak będzie ślub, będzie dziecko i nagle stanie się całkowicie innym człowiekiem.
Nie mam pojęcia skąd takie przekonanie się bierze...
w ze co jak zabiorą 500+ trzeci argument ze będzie jeszcze gorzej niż jest teraz .
Hahaha . Tego to nie będzie mial odwagi nikt zabrać a maja podnieść do 700.
A wracając do tematu to po co Ci z nim drugie dziecko? Zostawi Cie z tym samą jak teraz a z dwojka sama będziesz miala armagedon. Nie lepiej odejść odczekać i znaleźć kogoś kto nadaje sie na ojca. Ty to Ty, ake szczerze dziecka żal bo praktycznie wychowuje się bez taty, który mu wydziela kase z 500 +....
Ja bym na Twoim miejscu rozstała się z nim, poszła do pracy, dziecko do żłobka/przedszkola i wystąp o alimenty na nie. Już lepiej żeby ojca nie było wcale niż był - ale i tak nieobecny, nieinteresujący się.
Jak się rozstaniesz to chociaż masz szanse za jakiś czas znaleźć kogoś, z kim będziesz mogła stworzyć normalny związek, normalną rodzinę. A jak będziesz w tym tkwiła, to będziesz miała takie życie jakie masz teraz. Już nie będę sie wypowiadać o podejściu - po ślubie/dziecku się wszystko zmieni. Jak widzisz, nie zmieniło sie nic. I co, dalej jestes naiwna, nie nauczylas sie na błedach i wierzysz, ze po 2gim się zmieni?
No zmieni, bedziesz sama nie z 1 dzieckiem a 2. Będziesz miała jeszcze mniej kasy, mniej wolnego czasu a wiecej obowiązków i problemów. W zasadzie Twoje małżeństwo to fikcja. Tak nie wygląda normalna relacja dwójki osób, to nie jest partnerstwo. Chcesz dalej ciągnąć tą farse? Jak dal mnie jeszcze by się przydała jakaś konkretna rozmowa, kawa na ławe. Jak nie zaskoczy, a wiemy że nie, to chociaż nie bedziesz miała wyrzutów, że nie informowałaś. No chyba, że jesteś atencjuszką, to wtedy gadaj jak to Ci zle a tkwij w tym nadal.
Skoro jesteś samowystarczalna to odejdź. Będzie ciężko, ale co stracisz? Pieniędzy tyle samo, czyli mało a obowiązków chociaż mniej, bo będziesz tylko sprzątać po sobie i dziecku. Teraz i tak żyjesz sama i radzisz sobie sama, to i po rozstaniu sobie poradzisz. Masz mamę. Dorosłe dziecko które masz w domu tylko ci dokłada obowiązków i zmartwień.. Twój związek, podobnie jak moje małzenstwo było fikcją I nauczkę też masz, że po ślubie czy dziecku nic się nie zmienia, a jeśli zmienia to na gorsze, a nie na lepsze. Szkoda kolejnych lat na niego. On ci powiedział i pokazał, co dla niego znaczycie. Nic
A tak chociaż wystąpisz o alimenty. To jego psi obowiązek. Tym bardziej, że przed pojawieniem się dzieciątka rozmawialiście o podziale a on się nie wywiązał, dobrze zrozumiałam? No to Judyto, nad czym się zastanawiać.
26 2021-04-07 09:54:31 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-07 10:11:37)
Można można. Tylko nie wiedzieć czemu sporo kobiet jest przekonanych, że "on się zmieni" jak będzie ślub, będzie dziecko i nagle stanie się całkowicie innym człowiekiem.
Nie mam pojęcia skąd takie przekonanie się bierze...
Jak czytam kolejną taką historię, to się zastanawiam, czy to nie jest jakaś niezwyciężona wiara kobiet w swoją "sprawczą moc"miłośći do partnera. Uczucia, które jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda, jeśli bierze się pod uwagę zmianę charakteru i osobowości drugiego człowieka, pod swój wymarzony ideał. Ta wiara bywa tak silna a jednocześnie tak naiwna, że wiele osób musi sięgnąć dna, aby sobie uświadomić, że tak naprawdę owa moc to czyste mrzonki.
Lady Loka napisał/a:Można można. Tylko nie wiedzieć czemu sporo kobiet jest przekonanych, że "on się zmieni" jak będzie ślub, będzie dziecko i nagle stanie się całkowicie innym człowiekiem.
Nie mam pojęcia skąd takie przekonanie się bierze...
Jak czytam kolejną taką historię, to się zastanawiam, czy to nie jest jakaś niezwyciężona wiara kobiet w swoją "sprawczą moc"miłośći do partnera. Uczucia, które jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda, jeśli bierze się pod uwagę zmianę charakteru i osobowości dtrugiego człowieka, pod swój wymarzony ideał. Ta wiara bywa tak silna a jednocześnie tak naiwna, że wiele osób musi sięgnąć dna, aby sobie uświadomić, że tak naprawdę owa moc to czyste mrzonki.
Ja troche tez, ale to wychodzi glownie z iflmow i z ksiazek. To tam sie wtlacza kobietom do glowy, ze on sie zmieni pod wplywem milosci i ze jak milosc wystarczajaco silna, to sie na pewno uda. Niestety praktycznie w 100% przypadkow sie nie udaje, bo co innego zmienic kogos nawyk, a co innego zmienic tak ogromna czesc zycia.
28 2021-04-07 10:14:20 Ostatnio edytowany przez Miroon (2021-04-07 10:15:21)
Kiedyś takie powiedzenie było Weź zlamanego faceta i go napraw, a będzie Cie kochał na zawsze. Weź złamaną kobietę i ją napraw, a wróci do tego, ktory ją złamał by go naprawiać.
Ludzie ogolnie zmieniają się pod wpływem milosci, wzrastaja i jest takich przypadkow multum, ale to zdecydowanie nie ma zastosowania i racji bytu w przypadku autorki, to zupelnie inna historia. Tu jest naiwnosc, nieumiejetnosc egzekwowania czegokolwiek i zludzenia i czekanie na cud. Faceci przewaznie ida po najmniejszej linii oporu. Tu zero oporu.
Powiedziałbym jednak, że sama "wiara" w to, żę owa miłość, obdarzona jakimiś cudownymi mocami potrafi zmienić w drugim człowieku wszystko wbrew jego woli, jest niczym innym, jak dziecięcą fanaberią, rodem z filmów Disneya. Człowiek w wyniku wzajemnych relacji może się niejako zmieniać, ale przecież nie da się kogoś oszlifować tak, jak sobie tego życzymy czy wyobrażamy, na jego przekór. Ewentualne wyjście z dołka i pokonanie przeszkody leży przede wszystkim w geście osoby zainteresowanej.
W zaistniałej sytuacji, poza czekaniem na cud, rzeczywiśćie nie widać nic więcej.
Bierzesz pod uwagę drugą ciążę z człowiekiem, które swoje dziecko ma kompletnie w pompce, odważna jesteś, nie ma co.
31 2021-04-07 11:02:00 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-04-07 11:02:36)
bagienni_k napisał/a:Lady Loka napisał/a:Można można. Tylko nie wiedzieć czemu sporo kobiet jest przekonanych, że "on się zmieni" jak będzie ślub, będzie dziecko i nagle stanie się całkowicie innym człowiekiem.
Nie mam pojęcia skąd takie przekonanie się bierze...
Jak czytam kolejną taką historię, to się zastanawiam, czy to nie jest jakaś niezwyciężona wiara kobiet w swoją "sprawczą moc"miłośći do partnera. Uczucia, które jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda, jeśli bierze się pod uwagę zmianę charakteru i osobowości dtrugiego człowieka, pod swój wymarzony ideał. Ta wiara bywa tak silna a jednocześnie tak naiwna, że wiele osób musi sięgnąć dna, aby sobie uświadomić, że tak naprawdę owa moc to czyste mrzonki.
Ja troche tez, ale to wychodzi glownie z iflmow i z ksiazek. To tam sie wtlacza kobietom do glowy, ze on sie zmieni pod wplywem milosci i ze jak milosc wystarczajaco silna, to sie na pewno uda. Niestety praktycznie w 100% przypadkow sie nie udaje, bo co innego zmienic kogos nawyk, a co innego zmienic tak ogromna czesc zycia.
Hah jeszcze jak ktoś widzi swoje błędy, rozumie, chce coś zmieniać...wtedy jest jakas szansa, ale wymaga to ogromu pracy, zaangażowania a tez nie zawsze sie przeciez udaje... A jak ktoś ma w poważaniu wszystko, nie potrzebuje zmian bo mu jest tak dobrze, to czego tutaj oczekiwać ?
No chyba tylko cud
32 2021-04-07 11:08:42 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-04-07 11:13:53)
problem w tym ze kompletnie nie ma dla nas czasu jak idzie do pracy to jest pełen energi humor dopisuje a jak ma wolna niedziele i jest z nami to siedzi cały dzień na telefonie i nic kompletnie go nie interesuje bo jest zmęczony nawet na spacer dziecka nie zabierze drugi problem jest w tym ze bardzo chciałbym mieć drugie dziecko ponieważ czuje się super w roli mamy a on nie chce ponieważ jest zmęczony pierwszy argument drugi ze co jak zabiorą 500+ trzeci argument ze będzie jeszcze gorzej niż jest teraz .
Dla kogo będzie gorzej? Chyba tylko dla niego, bo teraz ma sielankę nie życie. Właściwie nie dokłada się na utrzymanie rodziny, bo płacenie połowy rachunków na pewno tym nie jest, dzieckiem się nie zajmuje, nic go ty z dzieckiem nie obchodzicie, a za to ma ciepłe gniazdko i nie wnoszącą sprzeciwu partnerkę, która ogarnia całość domowych spraw.
Mam nadzieję, że ochłoniesz i zrezygnujesz z rodzenia kolejnego dziecka takiemu człowiekowi. Jedno dziecko mogłaś urodzić nieświadoma do końca z kim żyjesz, ale teraz masz już obraz jasny i klarowny. Świadome powoływanie na świat dziecka z tą wiedzą jaką masz o partnerze byłoby delikatnie mówiąc co najmniej nieodpowiedzialne. Poza tym on jasno ci zakomunikował, że drugiego dziecka nie chce, bo boi się odpowiedzialności finansowej w sytuacji, gdy np. ty sama, na tych uzgodnionych przez was warunkach, z dwójką dzieci już sobie tak bohatersko możesz nie poradzić. Przewidujący to on jest, nie ma co. I umie o siebie zadbać.
Co cię przy tym facecie trzyma? Umiesz sobie odpowiedzieć na to?
Jesteście jak obojętni sobie i obcy lokatorzy we wspólnym mieszkaniu, a nie jak kochający się partnerzy.
Nawet napisałaś "mam dziecko", a nie "maMY" dziecko. Szkoda tego maluszka, ten facet się nie nadaje do rodziny
Lady Loka napisał/a:bagienni_k napisał/a:Jak czytam kolejną taką historię, to się zastanawiam, czy to nie jest jakaś niezwyciężona wiara kobiet w swoją "sprawczą moc"miłośći do partnera. Uczucia, które jest w stanie zdziałać prawdziwe cuda, jeśli bierze się pod uwagę zmianę charakteru i osobowości dtrugiego człowieka, pod swój wymarzony ideał. Ta wiara bywa tak silna a jednocześnie tak naiwna, że wiele osób musi sięgnąć dna, aby sobie uświadomić, że tak naprawdę owa moc to czyste mrzonki.
Ja troche tez, ale to wychodzi glownie z iflmow i z ksiazek. To tam sie wtlacza kobietom do glowy, ze on sie zmieni pod wplywem milosci i ze jak milosc wystarczajaco silna, to sie na pewno uda. Niestety praktycznie w 100% przypadkow sie nie udaje, bo co innego zmienic kogos nawyk, a co innego zmienic tak ogromna czesc zycia.
Hah jeszcze jak ktoś widzi swoje błędy, rozumie, chce coś zmieniać...wtedy jest jakas szansa, ale wymaga to ogromu pracy, zaangażowania a tez nie zawsze sie przeciez udaje... A jak ktoś ma w poważaniu wszystko, nie potrzebuje zmian bo mu jest tak dobrze, to czego tutaj oczekiwać ?
No chyba tylko cud
Nie no ja nie mowie o takich drobnych rzeczach, jakichs nawykach typu zostawianie brudnego talerza na blacie, bo to wiadomo, ze takie rzeczy czlowiek moze zawsze zmienic.
Ale picie alkoholu, pracoholizmu czy buractwa sie nie zmieni przez milosc.
Kobiety czesto wchodza w zwiazek, widza, jaki facet jest, a mimo to maja jakies wewnetrzne yolo i zakladaja z takim rodzine.
A tymczasem ten pan rodziny zakladac nie chce (bo jego teksty o slubie na to wskazuja).
35 2021-04-07 12:47:25 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-04-07 12:48:15)
a mi wydaje sie, ze to nie wiara, ze my go zmienimy, tylko brak lepszej wersji w zasiegu, takiej ktoraby pasowala. wiekszosc ludzi, w tym kobiet nie chce byc sama i bierze tego, ktory zabiega, mimo ze nie do konca jej odpowiada (coz, ksiazata z bajek jak i ksiezniczki rzeczywiscie nie istnieja, czy da sie spotkac kogos, kto w 100 % nam odpowiada, ze moglibysmy poodhaczac wszelkie cechy na jakiejs liscie wymarzonego parnera, bo chyba jednak nie?)
+ samotnosc. niektorzy poprostu nie chca/ nie lubia/ nie potrafia byc sami. a jeszcze inni byli dlugo sami i juz sa spragnieni bliskosci czy zainteresowania.
+ rzeczywiscie filmy i bajki, ktore kreuja iluzje, ze sama milosc wystarczy
= kobieta spotyka mezczyzne i jest dosc szybko swiadoma jego wad i zalet. gdyby nie x i x / gdyby zmienil x i x bylby moim wymarzonym. z czasem sie zmieni i bedzie pasowal do szablonu. z czasem nic sie nie zmienia, ale wtedy juz jest "ale my sie kochamy" (bo przeciez milosc ma wystarczyc^)
a mi wydaje sie, ze to nie wiara, ze my go zmienimy, tylko brak lepszej wersji w zasiegu, takiej ktoraby pasowala. wiekszosc ludzi, w tym kobiet nie chce byc sama i bierze tego, ktory zabiega, mimo ze nie do konca jej odpowiada (coz, ksiazata z bajek jak i ksiezniczki rzeczywiscie nie istnieja, czy da sie spotkac kogos, kto w 100 % nam odpowiada, ze moglibysmy poodhaczac wszelkie cechy na jakiejs liscie wymarzonego parnera, bo chyba jednak nie?)
+ samotnosc. niektorzy poprostu nie chca/ nie lubia/ nie potrafia byc sami. a jeszcze inni byli dlugo sami i juz sa spragnieni bliskosci czy zainteresowania.
+ rzeczywiscie filmy i bajki, ktore kreuja iluzje, ze sama milosc wystarczy
= kobieta spotyka mezczyzne i jest dosc szybko swiadoma jego wad i zalet. gdyby nie x i x / gdyby zmienil x i x bylby moim wymarzonym. z czasem sie zmieni i bedzie pasowal do szablonu. z czasem nic sie nie zmienia, ale wtedy juz jest "ale my sie kochamy".
To tez, ale znowu - zmieniac mozna przyzwyczajenia. I oczywiscie, ze nigdy nie znajdziemy kogos, kto bedzie w 100% dla nas idealny. Zawsze sie jakos zmieniamy, dostosowujemy do siebie itd.
Mnie chodzi o takie diametralne zmiany. Z domatora nie zrobi sie pracoholik, a z pracoholika domator. Alkoholik nie przestanie pic pod wplywem milosci, a przemocowiec bic itd. itp.
Takie zmiany zreszta, ktore wynikaja z czynnikow zewnetrznych i dotycza duzej czesci naszego zycia sa najczesciej nietrwale. Ilez ja widzialam relacji takich ludzi 20-30 lat, gdzie pod wplywem partnerki facet przestawal np. palic. Zwykle na kilka miesiecy i potem zaczynal kiedy ona nie widzi, a potem juz palil normalnie albo chlopak pod wplywem dziewczyny zaczynal prowadzic zycie duchowe i chodzic do kosciola, co magicznie konczylo sie, kiedy sie rozstawali
Tymczasem Autorka sama napisala, ze doskonale widziala, jaki on jest i miala nadzieje, ze zmieni sie przy dziecku.
Tak to niestety nie dziala.
37 2021-04-07 13:03:21 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-07 13:08:33)
Sama prawda w tych odpowiedziach patrzac na to racjonalnie i najlepiej byloby poprostu odejsc i zaczac zyc sama z dzieckiem tymbardziej ze mam gdzie pojsc dostalam polowe domu od mamy ktora mieszka sama . mniej klopotow mniej sprztania mniej buractwa mniej nerwow i wszystkiego w kolo. Ale co z moimi marzeniami o rodzinie pelnej widze jak mala do niego lgnie jak sie przytula ale tatus wiecznie zmeczony zagoniony i jak posiweci 10 min przy sniadaniu to jest wszystko. serce peka ze taki burak bez uczuc . zycia jak z bajki to na pewno nikt nie ma ale zeby chociaz bylo troche zaangazowania wspolnosci uczucia a ja na dobra sprawe nie mam zadnego oparcia i nawet porozmaiwac nie mam z kim . Odejsc stanac na nogi a moze kiedys kogos jeszcze poznam albo i nie (troche mnie ta wizja samotnosci do konca zycia przeraza ) dziecko wyrosnie i juz nie bedzie matki potrzebowac. Zadne rozmowy nie pomoga bo czlowiek nie widzi zadnego probelmu dla niego wszystko jest dobrze poprostu jak piszecie jest wygodny bo wszystko ma i o nic nie musi dbac tylko o siebie . nawet na wakacjach kazdy za siebie placi pol na pol . nawet gdyby byla wspolna kasa to by mi wydzielal a sam swoja chowal zebym nie wiedziala ile tak na prawde ma . On sie o nic nie boi tylko zawsze przy koltniach o to ze alimenty bedzie musial placic ooo to bo kasa znowu ucieknie . wkopalam sie jak cholera ale calego zycia tak spedzic nie zamierzam bo juz mam dosc siedziec z zaloznymi rekami i czekac na cud to nie mam cos bo sie obudze jak lata przeleca i juz mozliwosci innych nie bedzie. Tak na dobra sprawe co te pieniadze robia z ludzmi . czasami mam wrazenie z gow*** by z pod siebie zjadl.
najbardziej szkoda dziecka bo przeciez potrzebuje obojga rodzicow ale tak w zasadzie ma tylko mnie czy jestesmy tu czy tam
A on dorobkiewicz, nowobogacki taki? Bo pieniądze to zazwyczaj mącą w głowach biedakom i dorobkiewiczom. no i taki to juz mamy kult pieniadza Bo on tak dużo pracuje niby, a są z tego jakies konkretne zyski, wiesz w ogole? Bo pracować to trzeba mądrze, a nie duzo. Skoro masz zaplecze a z nim nie ma dialogu to mysle ze wiesz co robic. Jak marzysz o rodzinie i aktywnym ojcu dla corki to nie z tym panem,
Judytaa30 napisał/a:problem w tym ze kompletnie nie ma dla nas czasu jak idzie do pracy to jest pełen energi humor dopisuje a jak ma wolna niedziele i jest z nami to siedzi cały dzień na telefonie i nic kompletnie go nie interesuje bo jest zmęczony nawet na spacer dziecka nie zabierze drugi problem jest w tym ze bardzo chciałbym mieć drugie dziecko ponieważ czuje się super w roli mamy a on nie chce ponieważ jest zmęczony pierwszy argument drugi ze co jak zabiorą 500+ trzeci argument ze będzie jeszcze gorzej niż jest teraz .
Dla kogo będzie gorzej? Chyba tylko dla niego, bo teraz ma sielankę nie życie. Właściwie nie dokłada się na utrzymanie rodziny, bo płacenie połowy rachunków na pewno tym nie jest, dzieckiem się nie zajmuje, nic go ty z dzieckiem nie obchodzicie, a za to ma ciepłe gniazdko i nie wnoszącą sprzeciwu partnerkę, która ogarnia całość domowych spraw.
Mam nadzieję, że ochłoniesz i zrezygnujesz z rodzenia kolejnego dziecka takiemu człowiekowi. Jedno dziecko mogłaś urodzić nieświadoma do końca z kim żyjesz, ale teraz masz już obraz jasny i klarowny. Świadome powoływanie na świat dziecka z tą wiedzą jaką masz o partnerze byłoby delikatnie mówiąc co najmniej nieodpowiedzialne. Poza tym on jasno ci zakomunikował, że drugiego dziecka nie chce, bo boi się odpowiedzialności finansowej w sytuacji, gdy np. ty sama, na tych uzgodnionych przez was warunkach, z dwójką dzieci już sobie tak bohatersko możesz nie poradzić. Przewidujący to on jest, nie ma co. I umie o siebie zadbać.
Co cię przy tym facecie trzyma? Umiesz sobie odpowiedzieć na to?
A co dla niego bedzie gorzej no nic w domu go nie bedzie wiec i beda mniejsze rachunki zje cos na miescie przyjdzie przespi sie i znowu do pracy i tak dzien za dniem minie . Bradzo przewidujacy jest oj bardzo zeby tylko nic za wiele nie musial od siebie dac. Przywiazanie chyba tylko to mnie trzyma nic po za tym
Judyta
przeciez Ty go nie znosisz - " olać drania" "burak". Dziecko chcesz chowac w takiej atmosferze? Kłócicie się często?
A do tego to sknerus do kwadratu i niestety to się zwykle z wiekiem nasila.
Poczul ze moze troche wiecej zarobic a ze jest pazerny i je z 5 misek to tak to wyglada zreszta patrzac na rodzine to wszyscy tylko kasa i praca i zero pasji zero odpoczynku . a zyski podobno ida na inwestowanie i podobno nic nie zostaje takze na kazde pytanie argument . nigdy nie powie prawdy ile zarabia . przykre lecz prawdziwe nie z tym Panem pomylka
Nie klocimy sie prawie wcale poniewaz jak chce rozmawiac na spokojnie to on nie widzi potrzeby a jak juz zaczynam sie klocic to on wychodzi wiec jest ''spokojnie''.. no to jak nasila z wiekiem to za pare lat nie wiem jak bedzie funkcjonowal
Judytaa30, czy przeczytałaś moją wczorajszą prośbę do Ciebie, o niepisanie kolejnych postów pod swoimi poprzednimi postami?
Inwestują. A ty masz w ogole w coś wglad czy nie by wiedziec jak jego sytuacja naprawde wyglada, czy nie bo "przecież nawet żoną nie jesteś"?
Judytaa30, czy przeczytałaś moją wczorajszą prośbę do Ciebie, o niepisanie kolejnych postów pod swoimi poprzednimi postami?
Prosze o informacje jak to mam zrobic
żadnego wglądu nie mam rzecz jasna mogę się domyślać
IsaBella77 napisał/a:Judytaa30, czy przeczytałaś moją wczorajszą prośbę do Ciebie, o niepisanie kolejnych postów pod swoimi poprzednimi postami?
Prosze o informacje jak to mam zrobic
Normalnie. Napisać jedną odpowiedź, a nie 4 jedną po drugiej i wstawiać je w odstępie dwóch minut.
Judyta
czyli masz taki pozorny spokoj, ale to w końcu wybuchnie
Judytaa30 napisał/a:IsaBella77 napisał/a:Judytaa30, czy przeczytałaś moją wczorajszą prośbę do Ciebie, o niepisanie kolejnych postów pod swoimi poprzednimi postami?
Prosze o informacje jak to mam zrobic
Normalnie. Napisać jedną odpowiedź, a nie 4 jedną po drugiej i wstawiać je w odstępie dwóch minut.
chodzi o to, ze zamiast 2 razy napisz odpowiedz, czyli jedna pod druga jak w czacie, jest opcja edytuj.
50 2021-04-07 14:34:40 Ostatnio edytowany przez szeptem (2021-04-07 15:07:39)
Judyto absolutnie nie miej kolejnego dziecka z tym człowiekiem! wybij to sobie z głowy. On już teraz unieszczęśliwia swoją postawą jedyne dziecko - chcesz, aby cierpiało i kolejne?? bądź rozsądna w końcu (błędem było, że w ogóle założyłaś z nim rodzinę skoro wiedziałaś, jaki jest), weź odpowiedzialność w swoje ręce i odejdź od niego. Masz gdzie, masz wsparcie matki - dasz sobie radę. Zrób to jak najszybciej, wystąp do sądu o alimenty na dziecko od razu, on będzie musiał je płacić. Być może uda Ci się nawet wywalczyć jakieś pieniądze wstecz, jeśli udowodnisz, że nic się do dziecka nie dokładał. Warto!
Nie bądź dłużej naiwna, on się nie zmieni, nie marnuj życia na tę relację. Być może jeszcze kiedyś kogoś poznasz, miejmy nadzieję że wtedy będziesz realnie postrzegać ludzi i wybierzesz dobrze. Wtedy i kolejne dziecko będzie możliwe. Ale nie teraz! teraz zajmij się sobą, córką i Waszym bezpieczeństwem i szczęściem. I tak jak już wiesz jesteś samotną matką. Będzie Ci tylko lepiej!
Dla mnie sprawa jest prosta i oczywista. Lepiej poszukaj dobrego adwokata od spraw rodzinnych i zacznij już dziś zbierać dokumenty dotyczące kosztów i wydatków na dziecko. Jeszcze wszystko można zmienić. Najtrudniej jest wykonać pierwszy krok, a potem to już jakoś pójdzie.