Cześć, mam 23 lata, a moja była już dziewczyna jest w moim wieku. Byliśmy razem prawie 3 lata, szybko ze sobą zamieszkaliśmy po kilku miesiącach znajomości, a po roku się zaręczyliśmy. Nasz związek przetrwał wiele przykrych sytuacji - złość o moją znajomość z przyjaciółką, z którą zerwałem kontakt, momentami chorobliwą zazdrość, którą przepracowałem i od roku prawie w ogóle jej nie okazywałem. Ostatnimi czasy zaczęło się powoli psuć. Po studiach zaczeła pracę 60 kilometrów od mojej miejscowości, a 30 od miejsca mojej pracy. Jednak bardzo ją kochałem, więc połowę tygodnia przebyłem w jej domu rodzinnym. Wówczas zauważyłem, że coraz rzadziej okazujemy sobie uczucie, miałem też trudny okres w stresującej pracy i myślę, że trochę dałem jej to odczuć, następnie ona oznajmiła mi, że zgubiła pierścionek zaręczynowy, co mnie bardzo zabolało. Kiedyś była mowa o ślubie, potem przez pandemię temat upadł. W jednej chwili poczułem, że mój żal jest tak duży, że zrobiłem najgorszą głupotę jaką mogłem. Powiedziałem jej w złości, że chyba ją kocham i jeśli nie naprawimy związku rozmową to myślałem o rozstaniu. Jednak rzeczywiście nie myślałem tak. Wówczas kazała mi jechać do domu po płaczu. Zamiast do domu pojechałem po kwiaty i ją przeprosiłem, zawsze się godziliśmy w takiej sytuacji. Ona nadal uparła się, żebym jechał. Pojechałem. Tego samego dnia napisała mi, że bardzo ją zraniłem i potrzebuje przerwy, ale nie chciała powiedzieć ile ona ma trwać. Nie zgodziłem się, pojechałem do niej przeprosić, a ona powiedziała mi, że nie uszanowałem jej decyzji, że ona potrzebuje czasu na przemyślenie, że myślę tylko o sobie. Nie odzywałem się przez 3 dni, po których chciała się spotkać. Powiedziała mi, że kocha mnie, ale nie może ze mną przebywać, bo się źle z tym czuje i że chciałby przerwy. Załamałem się, bo przerwa prawdopodobnie oznacza zerwanie lub poznanie kogoś innego. Powiedziała, że podczas tej kłótni wiele się zmieniło i że przeraża ją myśl, że musi ze mną spędzić dzień. Powiedziałem jej, żeby powiedziała, że ze mną zrywa i jest to koniec. Ona mówi że to przerwa na nieokreślony czas, aż coś się zmieni, złe emocje odejdą, a jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa. Od tamtego czasu pisałem jeszcze do niej, odpowiada mi zdawkowo. Powiedziała, że zapisała się do psychologa, żeby popracować nad sobą i że na razie chce być sama ze sobą. Ja to bardzo przeżywam, nie mogę jeść, spać, ciągle pije, bo tylko to mi pomaga, dużo palę. Stwierdziłem, że nie mogę popadać w nałogi, więc zapisałem się na terapię poznawczą, może mi pomoże. Nie mogę nikogo poznać, bo trochę jeszcze za wcześnie, a z drugiej strony mam jeszcze nadzieję, że ona się sama odezwie, w końcu minął tydzień od kłótni. Raz napisała mi, żebym "Dał spokój i jej nie osaczał", "Że czuje miłość, ale nie potrafi ze mną być bo się z tym źle czuje". Bardzo ją kocham, a teraz moje plany umarły, nie mogę znaleźć sobie miejsca w domu, w pracy nie mogę się skupić, jestem na przemian zły, pijany i załamany. Jak sobie poradzić? Schowałem zdjęcia, bo szkoda mi było wyrzucić. Przecież gdyby kochała to by nie odchodziła, tylko rozmawiała. Najgorsze jest trzymanie w zanadrzu, to najbardziej boli i sprawia, że nie mogę się otrząsnąć, bo nadal mam nadzieję, chociaż wiem, że to głupie. Tyle dobrych chwil i w ciągu dnia jedna kłótnia i jesteśmy obcymi ludźmi. Pisałem do niej, żeby mi powiedziała, że do definitywny koniec to nie chciała. Pisałem, czy jak dam jej przestrzeń to czy będzie dla nas szansa napisała, że "nie wie". Dwa dni przed kłótnią jeszcze pisała do mnie przez cały dzień, spotykaliśmy się co weekend, więc dziś już mam apogeum smutku. Pierwszy od 3 lat weekend bez niej.
Co byście zrobili na moim miejscu? Jak zapomnieć i iść dalej? Jak poradzić sobie, gdy świat i plany się walą? Czy mogła odkochać się w jeden dzień, bo raczej gdyby kochała to by nie odchodziła? Czy mogło ją to tak zaboleć, że gdy mnie widzi to płacze i nie może nawet przytulić, a kwiaty odbiera jako "robienie na złość"? Zapytałem ja przy początku tej "przerwy" czy jesteśmy narzeczeństwem to powiedziała, że nie, bo przecież zerwaliśmy, żeby ona teraz pomyślała o sobie. Raz tylko napisała, że tęskni, ale boli ją to jak ją zraniłem potem cisza i zero kontaktu. Może ma kogoś? Zawsze gardziła ludźmi, którzy zdradzają, zrywała z nimi kontakt.