Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 66 ]

Temat: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Drogie netkobiety sad
Czytam was od jakiegoś czasu, przyszła pora i na mnie... Od razu zaznaczam, że nie szukam porad jak wpłynąć na męża, albo co zrobić by odczarować nasz los, ale od początku...

Mam 30 lat. Mąż  ponad rok namawiał mnie na dziecko. Oboje mamy dobre prace, zbliżone zarobki na całkiem przyzwoitym poziomie, mieszkanie na kredyt, rodzice blisko... Również chciałam dzieciątko, ale jeszcze nie teraz. Ale udało mu się mnie przekonać woec decyzja była wspolna. Zaledwie 4 miesiące starań i bum- wymarzona ciąża. No właśnie... Rafał jak dowiedział sie o ciąży, owszem się cieszył. Ale na tym się skończyło. Od początku bardzo się odsunął. Tłumaczyłam go,że uzmysłowił sobie powagę tego i potrzebuje czasu. Ale nic się nie zmieniało. Nie interesowały go wizyty u lekarzy. Nie pomagał mi wcale- a ciężko znosiłam pierwsze miesiące. Ciągle wymiotowałam, bardzo źle się czułam. Potrafił powiedzieć, że to obrzydliwe, a ciąża to nie choroba i nie mam się użalać. Zgadzam się, to nie choroba ale oczekujesz od swojego mężczyzny, że będzie Cię wspierał chociaż słowem. Bo na czyny nie miałam co liczyć. Bez różnicy jak źle się nie czułam. Dotychczas był równy podział obowiązków w domu, a nagle... wszystko się zmieniło. Długo go tłumaczyłam, a bo to mam wahania nastroju i może mu z tym ciężko, bo może uznał, że skoro jestem w domu to mam robić wszystko. A naprawdę źle czułam się fizycznie, tylko bym spała, a potrafił zrobić mi awanturę o np. nieumyte naczynia i powiedzieć, że jestem leniwa.  Szala goryczy przelała się kiedy powiedział mi, że nie będzie uprawiał ze mną seksu bo to obrzydliwe i źle wyglądam... nie roztyłam się, przybierałam na wadze zgodnie z normą. A nawet jeśli to przecież wiedział, że ciąża to specyficzny stan... Inni mówili mi, że kwitnę i wyglądam wspaniale i pewnie będzie chłopak... a mój mąż patrzył na mnie z obrzydzeniem. Nie będę opisywać wszystkich tekstów, które potrafił mi zapodać. Zaczęłam chyba wpadać w depresję bo nie rozumiałam jak to możliwe, że ten facet, który był naprawdę w porządku mężem i który bardzo chciał tego dziecka... zaczął mnie tak traktować. Kiedy nie przyjechał na usg by poznać płeć dziecka coś we mnie pękło. Siedziałam i płakałam i nie mogłam zrozumieć, jak to się stało, że chłopak mojej koleżanki na wieść o ich nieplanowanej ciąży mimo, że nie chciał dzieci potrafił zachować się dobrze a mój mąż który CHCIAŁ nie. Ale nie szukam tu pomocy jak do niego trafić, bo aktualnie nie rozmawiamy i nie wiem jak wybaczę mu, że nie sprawdził się jako mężczyzna i partner i nie wiem jak musiałby to wytłumaczyć sad
Ale wiecie czego szukam... Potwierdzeń, że to nie jest reguła i że nie wszyscy faceci tacy są sad Drogie netkobiety, jak wasi mężowie, partnerzy zachowywali się w ciąży? Kochali się z wami, jeśli nie było przeciwwskazań? Rozpieszczali? Budowali bliskość? Mówili do brzuszka? Pomagali w obowiązkach? Jeździli na badania? Wspierali dobrym słowem? Angażowali się w wicie gniazda? Naprawdę, muszę uwierzyć, że to tylko z moim mężem jest cos nie tak sad Potrzebuję dobrych historii by nie stracić wiary w ludzi. sad  i nie jestem jadowitą zazdrośnicą, naprawdę uciesze się waszym szczęściem sad Bo małżeństwo aktualnie dla mnie nie ma szans przetrwać bo jak po czymś takim?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Przykro mi sad Twój mąż zachował się obrzydliwie.. W którym miesiącu jesteś? Rozmawiałaś z nim o jego zachowaniu? Czy otoczenie zauważyło jakąś zmianę w nim? Mój mąż bardzo mnie wspierał w ciąży, kibicował, podtrzymywał na duchu i martwił się jak się źle czułam. Czułam się przez niego adorowana, kochana i zaopiekowana. Są mężczyźni, którzy staną na wysokości zadania. Pytanie co się takiego wydarzyło, że Twój mąż tak się zachowuje..?

3

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Jest niestety wielu takich "mężczyzn", jak Twój..... miałam podobną historię i zostałam sama w III mc-u ciąży, nie chciałam już być z tym człowiekiem po tym, jak się zachował i jak mnie i dziecko zawiódł. Mimo że próbował, nie dałam mu szansy na powrót. To była najlepsza decyzja!
Nie namawiam Cię do niczego, ale zastanów się czy faktycznie znasz swojego męża. Być może dopiero teraz - w sytuacji kryzysowej - ukazał swoje prawdziwe - brzydkie - oblicze...

4

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

(...) nie mogłam zrozumieć, jak to się stało, że chłopak mojej koleżanki na wieść o ich nieplanowanej ciąży mimo, że nie chciał dzieci potrafił zachować się dobrze a mój mąż który CHCIAŁ nie.

(...)

Kochali się z wami, jeśli nie było przeciwwskazań? Rozpieszczali? Budowali bliskość? Mówili do brzuszka? Pomagali w obowiązkach? Jeździli na badania? Wspierali dobrym słowem? Angażowali się w wicie gniazda? Naprawdę, muszę uwierzyć, że to tylko z moim mężem jest cos nie tak sad Potrzebuję dobrych historii by nie stracić wiary w ludzi. sad  i nie jestem jadowitą zazdrośnicą, naprawdę uciesze się waszym szczęściem sad Bo małżeństwo aktualnie dla mnie nie ma szans przetrwać bo jak po czymś takim?

Autorko, bardzo mi przykro to czytać.

My jesteśmy taką parą jak napisałaś- nie byliśmy razem, kiedy dowiedzieliśmy się o ciąży. Zaliczyliśmy tragiczny początek bo oboje zmagamy się z wieloma demonami i wiem, że on ma straszne wyrzuty sumienia o to i chyba jakoś chce teraz odpracować, ale On od początku przyjął swoje ojcostwo z radością i bardzo się zaangażował. U nas jest wszystko co opisałaś w cytacie i więcej, bo to on pierwszy się interesuje co się dzieje z moim ciałem, na jakie dolegliwości się nastawiać, jak pomagać, co się dzieje z dzieckiem, co on jako ojciec może dla nas robić, lubi słuchać jak to wewnętrznie przeżywam, najchętniej wszystko by za mnie robił. Jest kochany pod tym względem. Teraz mi głupio, że narzekam na nadopiekuńczość mojego sad

I obstawiam, że pewnie obwiniasz siebie... bo to typowe niestety. Ale mam nadzieje, że sobie tego nie robisz. Rozmawialiście na ten temat? Może faktycznie przeżywa poważny kryzys? Bo ile to trwa?

5 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2021-02-02 21:35:34)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Nie martw się na zapas, wszystko będzie dobrze i się ułoży. Tu masz podobny temat, dymiło się jeszcze bardziej i szczęśliwi są dzisiaj.
https://www.netkobiety.pl/t121203.html

6

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Twój mąz brzmi jak ktoś bardzo niedojrzaly i narcystyczny. Jak żyl sobie fantazjami o malym bobasie, to byl wniebowzięty, ale jak zderzyl się z realiami ciąży, to zacząl się fochać, bo nagle za cos jest odpowiedzialny i czegoś się od niego wymaga jako od przyszlego ojca. Jego komenty na temat Twojego ciała są już wogóle poniżej jakiegokolwiek poziomu. Nikt kochajacy naprawde tak się nie zachowuje. Tak się zachowuje rozpuszczony bachor, który przestal byc w centrum zainteresowania.

Tak się zapytam z ciekawości: mąż lubi byc oczkiem wszystkich w glowie, adorowany, cholubiony?

7

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Hm.. bardzo ci współczuję. Ja niestety też zostałam pozbawiona radości macierzyństwa bo w 8 miesiącu ciąży mąż znalazł sobie "tą jedyną" a ciąża też była planowana, na dodatek bardzo późna i z pomocą kliniki niepłodności.

Pytanie czy u ciebie nie ma przypadkiem kogoś na horyzoncie, kto spowodował, że ty i twoje dziecko zaczęliście go irytować, bo stanowicie przeszkodę w drodze do szczęścia?

8

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Dziękuję za taki odzew.

Chomiku, to już 6 miesiąc sad Miło czytać, że twój mąż był dla ciebie oparciem. Próbowałam z nim rozmawiać na spokojnie i pytać co się stało i czemu tak się zachowuje ale on uciekał od rozmów, odpyskowywał, wychodził, ja nie wytrzymywałam tego i krzyczałam na niego a wtedy mówił że jestem nienormalna i czy myślę że teraz jestem świętą krową czy co. A ja naprawdę analizowałam swoje zachowanie i nie byłam trudna. Chodziłam już na palcach wokół niego a i tak słyszałam, że mi się poprzewracało w czterech literach, tylko dlatego, że pospałam dłużej sad Szukałam pomocy u jego rodziców, szwagierki ale oni zgodnie twierdzą, że to nie jest sprawa mężczyzn i on pracuje... a ja to co, nie pracowałam? Sama się za przeproszeniem zapłodniłam? Nie wiem jak otoczenie, nie znam jego ludzi z pracy. Wspólnych znajomych mamy tyle co kot napłakał. Wstyd mi o tym opowiadać.

Szeptem, bardzo mi przykro, że i ciebie to spotkało. Jesteś silna babka, skoro nie pozwoliłaś na powrót kogoś kto Cię tak zawiódł. Ja sama już nie widzę dla nas żadnej szansy po czymś takim. Teraz wydaje mi się, że wcale go nie znam niestety.

R_ita,jesteś szczęściarą, że twój mężczyzna zachował się odpowiedzialnie, tak jak na mężczyznę przyznało i przeżywa to razem z tobą. Ja miałam ostatnio łzy w oczach jak chłopak mojej koleżanki mówił, że oni są w ciąży... mój mąż się nie poczuwa, to jest "moja" ciąża. Ja rozpatrywałam, że może on ma kryzys, przestraszył się, może ma jakąś traumę z domu, naprawdę, zaczytywałam się, dlaczego mężczyzna może tak postępować i skąd nagła zmiana. Rozmyślałam, że może ma kochankę, że kogoś poznał. Wstyd mi ale przetrzepałam mu telefony, laptop, rzeczy ale nic nie znalazłam. WIem, że nie powinnam tego robić i nigdy wcześniej nie robiłam ale już odchodziłam od zmysłów. To trwa długo, bo 5 miesięcy, odkąd tylko wiemy o ciąży sad Więc to nie jest chwilowy kryzys.  Mówiłam, by zobaczył jak mały kopie i nic, nie chciał. Że już nas słyszy i pewnie chętnie posłuchałby taty i nic... on nie będzie bawił się w taką dziecinadę. Twój robi takie rzeczy i nie wstydzi się?  Ja naprawdę nie wiem co się stało i jak z nim rozmawiać. Teraz już w ogóle nie rozmawiamy. Ja już tylko płaczę, a im więcej płaczę tym on bardziej robi ze mnie nienormalną i ja mam dosyć, naprawdę sad Jak to jest że tak często przy wpadkach ludzie się do siebie zbliżają, a w małżeństwach są takie kryzysy?

Janix2, dziękuję, przeczytam. Ja mam teraz taki uraz do niego, że nie widzę innego rozwiązania niż rozstanie. Bo jak ja mogę liczyć na takiego człowieka? Skoro nie mam w nim wsparcia w takich momentach? Jak nie będę dawała rady z karmieniem to co mi powie? Że jestem do niczego i że to obrzydliwe? sad

Beyondblackie,  mój mąż jest przedstawicielem handlowym. Lubi błyszczeć w towarzystwie, jest duszą towarzystwa. Sama już rozmyślałam, czy nie tylko on, ale czy oboje nie żyliśmy w jakiejś bańce. Odhaczyliśmy dobre studia, odhaczyliśmy dobre prace, kupiliśmy mieszkanie, raz w roku jeździliśmy na egzotyczne wakacje i faktycznie jakby na pocztówkach brakowało słodkiego bobaska sad Ale ja nie raz z nim rozmawiałam, czy on wie, że to trudne, że wiele par oddala się w ciąży, że potem jest połóg, że już nic nie będzie takie samo, że wielu tatusiów jest zazdrosna o dzieci... a on tylko mówił, że wie ale my na pewno sobie poradzimy. I co? I jest to co jest sad Nie wiem czy to istotne, ale ja nie jestem jakąś kwoką która od niego odstaje. Też pracuję w sprzedaży, miałam widoki na zostanie kierownikiem działu sprzedaży. Byliśmy nowoczesną rodziną, dzieliliśmy się obowiązkami, opłatami, byliśmy bardzo aktywni. O tym też mu mówiłam, że wiele się zmieni jak pojawi się dziecko, ale naprawdę, tylko słyszałam, że nas kryzysy nie dotkną sad

Pikupik, czytałam już twój wątek sad bardzo Ci współczuje. Już wyżej pisałam, rozpatrywałam tę opcję, ale na nic nie trafiłam niestety. A przecież jak zapytam wprost, to zaprzeczy. Ciągle rozmyślam, co zrobiłam nie tak i co przegapiłam że mnie to spotkało. Nie mam sił po prostu. Wybaczyłabym, gdybym to ja go namawiała na to dziecko. A to przecież on tak bardzo chciał.

9

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Twój robi takie rzeczy i nie wstydzi się?

No czy taką szczęściarą to nie wiem, bo związek "wysokiego ryzyka". Ale nie, nie wstydzi się, dużo gada, bo ogólnie dużo gada, często droczy i jej gada co "ta matka". Śmiejemy się zresztą, że jej pierwsze słowa to będą "zamknij się w końcu, ojciec" bo ile można gadać smile

Han.fan. jeśli rozmawiać nie chce, uświadamiany przez Ciebie był, kochanki raczej nie ma, to ja niestety nie wiem jak mogę Ci pomóc bo nawet jak ma kryzys to raczej do niego nie dotrzesz. Może starsze dziewczyny mają jakieś doświadczenia i coś ci podpowiedzą. Mogę jedynie wirtualnie przytulić i mieć nadzieję, że nie jesteś całkowicie sama.

10

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Marnie mi to rokuje Autorko sad

Twój mąż nie ma 20 lat, nie byla to ciąża z zaskoczenia, ba, nawet sam tego dziecka chciał- problem w tym, ze on sobie WYOBRAŻAŁ jak w cukierkowym filmie posiadanie tego potomka, to byly fantazje pewnie posiadania syna, chwalenia sie nim i tak dalej. Zderzenie z rzyczywistością pokazuje, że jest on niesamowicie niedojrzały, bo tak naprawdę nie potrafi przekladac uwagi na inne osoby niz on sam, nie potrafi widzieć swojej odpowiedzialności. Smutno mi to napisac, ale to jest typowy obraz takiego Piotrusia Narcyza. Albo wszystko jest pod niego i gra zawsze pierwsze skrzypce, albo urzadza awanture, fochy i tupanie nóżkami. Potrafi też być psychicznie przemocowy, by uzyskać atencję i podbudowac swoje ego.

Czy tacy ludzie się zmieniają? Yyyh... ciężko powiedzieć. Im starszy jest, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo.

11

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

R_ita, miło się czyta, że mężczyzna tak się cieszy na swoje ojcostwo. Dużo zdrówka. Całe szczęście mam blisko mamę i żonę mojego brata, która bardzo mnie wspiera. One chyba jako jedyne trzymają moją stronę i nie mówią, że powinnam  być dla męża wyrozumiała. Jak można być wyrozumiałym na poniżanie i przemoc psychiczną?

Beyondblackie, myślę, że masz racje niestety sad życie to nie instagram, gdzie wszystko jest ładne i cukierkowe. Ja jednak skłaniam się ku innej kobiecie sad zresztą, po dialogu na ten temat i jego słowach, że nawet jakby miał to może bo przestałam go zauważać i tylko ciągle "ja i dziecko" kazałam mu się wyprowadzić i powiedział że z wielką przyjemnością. Co prawda póki co tego nie zrobił, ale to zaledwie dwa dni od rozmowy. Masz racje, jest niedojrzały po prostu i dopiero teraz wiem, z jakim człowiekiem bylam sad

12 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2021-02-05 19:06:22)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.Fan - przeczytałem Twój dotychczasowy wątek i mówiąc szczerze nie wiem co Ci napisać. Nawet wątki o zdradach nie zrobiły na mnie takiego wrażenia.

Dla mnie sama wiadomość o ciąży mojej jż spowodowała wielkie wzruszenie. Były łzy szczęścia. Radość. Czułem się dumny. Bo miałem mieć dziecko. Swoje pierwsze dziecko. Owoc miłości dwojga ludzi. Tego samego dnia, gdy się dowiedziałem - obwieściłem wiadomość całej rodzinie. Nie potrafiłem ukryć emocji i wzruszenia.
Dla mnie osobiście - kobiety w ciąży są uosobieniem piękna. I to bez względu, jak tą ciąże przechodzą. To jak zmienia się ciało kobiety, możliwość obserwowania jak zmienia się nasze własne życie przed rozwiązaniem. Czas, gdy wspólnie można iść do lekarza i podziwiać zdjęcia z USG. Ktoś z boku pomyślałby, że człowiek oszalał, ale talkie małe zdjęcie sprawiało mi większą radość niż niejedna materialna rzecz w życiu.
Nie wspomnę już tu nawet o czasie, gdy można wyczuć ruchy dziecka. Poczuć jak kopie. "Mówić do brzucha" czy słuchać muzyki, bo ta podobno rozwija umysł rozwijającego się płodu. Nie ma chyba w życiu człowieka piękniejszych chwil niż moment, gdy może współuczestniczyć w tych wszystkich zmianach, które wtedy zachodzą.

Chciałbym znaleźć wytłumaczenie dla Twojego męża, zrozumieć jego postępowanie - ale nie potrafię. Przepraszam, że to powiem, ale wydaje mi się, że Twój mąż jest nawet gorszy od zdradzaczy z tego forum. Gorszy - bo odwraca się od swojego własnego potomka, od najważniejszej osoby w swoim życiu. Od życia, które wspólnie razem daliście. Od swojej cząstki. Odwraca się od kobiety, która nosi pod sercem Wasze dziecko. Kobiety, którą powinien chronić, troszczyć się, okazywać zrozumienie i troskę w każdej sytuacji. By móc pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną. Osobą odpowiedzialną.
A Twoja historia pokazuje niestety, że noszenie spodni nie czyni z każdego mężczyzny. Ten Twój facet nawet nie wie ile traci...
Jeśli to nie jest kwestia kochanki (dla ktorej zgłupiał i która przysłoniła mu cały świat) - to ten człowiek zatracił istotę człowieczeństwa.

Pozdrawiam Cię,

13

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Jak moja pierwsza żona była w ciąży myślę, że bardzo ją zawiodłem. Byłem młody, skupiony na sobie, rozwoju zawodowym, ciągle w rozjazdach. W ogóle nie czułem klimatu. Wiem, że ten żal w niej, że mnie przy niej nie było i że myślałem, że skoro dbam o nią finansowo to wystarczy bo przecież jestem taki zajęty wystarczy... przyczynił się też do naszego rozwodu. Swoje ojcostwo poczułem dopiero po pojawieniu się córki na świecie a i tak mało w jej życiu mnie było. Wszystko mogłem zrobić inaczej ale czasu się nie cofnie. Po 10 latach, kiedy na świat przyszli trzej moi synowie, mądrzejszy o własne błędy starałem się jak mogłem by żona zapamiętała ten okres jak najlepiej. Mówi, że mi się to udało. Gdyby porozmawiała z tą pierwszą to by pewnie nie uwierzyła, że to ten sam facet.
Ale to co robi twój mąż jest nie do wybaczenia. To nie tylko brak wsparcia, to po prostu krzywdzenie i odbieranie Ci radości z okresu ciąży, oswajania z macierzyństwem. A zgadzam się z kolegą- kobieta w ciąży to cudowny widok, a jeszcze jak Twoja kobieta nosi pod sercem wasze dziecko to już w ogóle coś wspaniałego.  Do niczego Ci ten chłopiec nie jest potrzebny, wiesz. Coś czuje, że lepiej nawet byłoby Ci samej jakby sie faktycznie wyniósł. Może trochę złych emocji by odeszło. Też obstawiam inną kobietę, bo nawet największy strach przed zmianami nie sprawia, że ktoś tak traktuje kobietę, którą niby kocha.

14

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Super, że wypowiedzieli się panowie,pozwala to nam kobietom spojrzeć na to z ich perspektywy. Coś mi się też wydaje, że chodzi o inną kobietę.. bo jeśli nie to po prostu Twój mąż jest jakimś chorym okrutnikiem. Nie potrafię tego zrozumieć i nie wiem czy potrafiłabym być z kimś takim.

15

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
chomik9911 napisał/a:

Super, że wypowiedzieli się panowie, pozwala to nam kobietom spojrzeć na to z ich perspektywy. Coś mi się też wydaje,.

..a mi się wydaje, że forumowi panowie nie są reprezentatywni dla ogółu mężczyzn.
Jednak facet płaczący na wieść o ciąży i mówiący że ''my'' jesteśmy w ciąży, to jednak hardkorowa skrajność.

Zasadniczo mężczyzna staje się pełnoprawnym rodzicem dopiero gdy dziecko zacznie być interaktywne.
Więc nie czarujmy się, że facet będzie skakał pod sufit na wieść, że dzidziuś już kopie. Bo zazwyczaj nie będzie i to jest NORMALNE jak najbardziej.

Oczywiście mąż Autorki to już patologiczna skrajność i nie ma o czym gadać.
Ale jednak facet ma prawo ''nie czuć'' ciąży, ma też prawo nie zachwycać się ciążowym brzuchem. Znam takich, dla których kobieta w zaawansowanej ciąży jest aseksualna i to też jest normalne. Tak samo jak jednym nie przeszkadza seks podczas okresu a innych obrzydza.
Zachowajmy umiar.

16 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-02-07 12:08:11)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Rozczarowania za brak wsparcia w tak ważnym czasie, który się już nigdy nie powtórzy (nie z tym dzieckiem), nigdy się nie wybacza. To jest czas najpiękniejszy na świecie i zniszczenie go przez jakiś zje*ów jest jedną z najgorszych rzeczy, które można kobiecie zrobić. Takie traktowanie sprawia, że kobieta boi sie zdecydować na kolejne dziecko, by nie narazić się na powrót z rozrywki. Te durne gadki, że "ciąża to nie choroba", to chyba tylko półmózgi mogą uskuteczniać. To czas gdy zmienia się nasze życie (przestaje być beztroskie), zmienia się nasze ciało (własnie wtedy tak bardzo potrzebujemy wsparcia, potwierdzenia, że wszystko będzie ok), zmienia się nasze samopoczucie, (wiele kobiet czuje mdłości, ból róznych cześci ciała, w jej ciele rozwija się nowy człowiek, to nie jest bez żadnych skutków ubocznych). Smutna kobieta w ciąży, to jeden z najsmutniejszych widoków na świecie.
Dziewczyno ratuj dla siebie ten czas, pogoń pasożyta dziecioroba  by ci nie psuł każdego dnia swoją krzywą gębą i płytkimi tekstami. Nie chce niech idzie gdzie go oczy poniosą.

17 Ostatnio edytowany przez Miroon (2021-02-07 12:41:40)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
noben napisał/a:

Oczywiście mąż Autorki to już patologiczna skrajność i nie ma o czym gadać.
Ale jednak facet ma prawo ''nie czuć'' ciąży, ma też prawo nie zachwycać się ciążowym brzuchem. Znam takich, dla których kobieta w zaawansowanej ciąży jest aseksualna i to też jest normalne. Tak samo jak jednym nie przeszkadza seks podczas okresu a innych obrzydza.
Zachowajmy umiar.

Wiesz Noben, ja z tego co pamiętam, to też nie byłem wielkim entuzjasta i nie przychodziło mi naturalnie np. mówienie do brzucha, ale starałem się kierować tym, że jednak dla mojej kobiety to nie tylko szczęśliwy ale i trudny czas- korona mi z głowy nie spadła skoro mogłem sprawić jej radość, przypunktować w jej oczach takimi gestami. Na początku sam chyba czułem zażenowanie, ale jak zobaczyłem, że ją to uszczęśliwia to jakby no gra warta świeczki. Tym bardziej warta, jak rosłem w jej oczach i nawet synów, kiedy w trzeciej ciąży opowiadała maluchom, że jak one były w brzuszku to tata też się cieszył i już im opowiadał bajki (mimo, że jak to robiłam to miałem w głowie takie poczucie ... co ty chłopie cudujesz). To kilka miesięcy to jest naprawdę taki czas, kiedy można zapomnieć trochę o sobie i być dla tej swojej kobiety. A przynajmniej poudawać. Korona nie spadnie. Jak napisała Ajki- tego czasu, z tym konkretnym dzieckiem nikt nie odda.
Odebrałem to pierwszej żonie, odebrałem to swojej córce. I z perspektywy czasu nikt mi nie powie, że nie nawaliłem jako facet bo "to normalne" że niektórzy nie czują.

18

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Jakieś specjalne wyskoki radości czy ekstaza może się rzadko zdarza, ale w sumie facet, który chce świadomie zostać ojcem, powininen być dumny z tego i pokazać partnerce, że mu na tym zależy..

19 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2021-02-07 17:31:55)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Skądś to znamy rodzić a co potem mam to w *****
Rodzenie to nie piękna sprawa cudo tworzenia a potem nie chcę dziecka później nie chcę ciebie wolę inną. Tak było z pierwszym mężem matki pobożny katolik konserwatysta mój starszy brat ma geny częściowo po nim. Nie dołożył ani grosza mieszka teraz w Danii. Ostatnio w nowy rok wysłał cukierki i zdjęcie jak jest razem z nową pustą pindą nawet podobną do Ogórka hmm
Dlatego kobieta która ma na Facebooku zdjęcia płodów pato-liferów może co najwyżej pocałować klamkę wolę już taką nie w moim typie co miała 12 partnerów w ciągu roku. Znam tych ludzi ich agresję fanatyzm by swoje przekonania narzucić innym. Codzienna pigułka nienawiści motywuje ich do działania.

20

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Miroon napisał/a:

ale jak zobaczyłem, że ją to uszczęśliwia to jakby no gra warta świeczki. Tym bardziej warta, jak rosłem w jej oczach i nawet synów,.

Czyli potwierdzasz, że takie zachowanie nie było naturalne, tylko urządzałeś szopkę dla żony i reszty rodziny, żeby sprawić jej/im frajdę.
Jakoś mi to zalatuje męską wersją udawania orgazmów... Cel może szczytny, ale mam mieszane uczucia wobec takich zachowań.

21

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Ajko napisał/a:

Dziewczyno ratuj dla siebie ten czas, pogoń pasożyta dziecioroba  by ci nie psuł każdego dnia swoją krzywą gębą i płytkimi tekstami. Nie chce niech idzie gdzie go oczy poniosą.

Kubusiu Puchatku, życzę, aby było jak najwięcej takich mężczyzn bo to dla kobiety musi być niesamowity skarb. Mironie- takich jak ty też. Uczących się na błędach ale też potrafiących zrobić coś dla dobra rodziny- nawet jak nie wychodziło to z Ciebie to przyniosło wspaniałe owoce i wspomnienia całej rodzinie, uważam, że taki powinien być mężczyzna. Dziękuję Panom, trzymajcie się ciepło.

Ajko- taką decyzję właśnie podjęłam smile Nie wiem czy kierują mną hormony czy żal, ale po utwierdzeniu się, że mój mąż nie chce rozmawiać i szukać rozwiązań poprosiłam już na spokojnie by się wyprowadził, wczoraj zniknął z małą walizką rzeczy i zatrzymał u rodziców.  Zostały mi 3 miesiące- jeśli mam płakać to chcę płakać przez hormony a nie przez tego człowieka. Chcę się tym czasem nacieszyć, choć będę to robić sama sad To duża lekcja dla mnie. Co prawda jeszcze nie wiem co dalej, ale spadło mi 10 kg z serca. Pustka została, żal sad rozczarowanie nim, sobą. Nie wiem czy dobrze robię podejmując jakieś decyzje w ciąży sad Nie wiem czy jestem teraz sobą. Ale trzymajcie za mnie kciuki.

22

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.Fan, bardzo, bardzo mocno jestem z tobą. Wiem z doświadczenia, jak ciężko jest przeżywać ten okres samemu, ale wierzę, że dasz radę. Jesteś bardzo silną osobą. Nie każdy by się w takim momencie życia zdecydował na taki krok ale dobrze zrobiłaś. Nie są ci potrzebne teraz te złe emocje.
I nie powinnaś czuć rozczarowania sobą, a tylko i wyłącznie nim. To dupek. Trzymaj się.

23

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.Fan gratuluję decyzji! nie ma możliwości podjąć innej w takiej sytuacji. Przykro mi, że i Ciebie to spotkało ale uwierz, wyjdziesz na prostą i jeszcze będziesz szczęśliwa. Mężowi nie pozwól wrócić, nie informowałabym go także że jadę rodzić czy bīć obok w tym czasie (ja tak zrobiłam) - on nie zasługuje na to. Dodam na pocieszenie, że mój ex po narodzinach dziecka nawet kwiatka mi nie dał.... ech brak słów.
Za zniszczenie tego wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju okresu w życiu, jakim jest oczekiwanie na dziecko, poród, połóg - nie ma wybaczenia wg mnie. Bardzo dobrze postąpiłaś, trzymaj się dzielnie i pisz!

24

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Podobnie jak dziewczyny gratuluję decyzji smile Ciesz się tym pozostałym czasem mimo faktu, że nie tak miało być... Trzymaj się!

25

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Również gratuluje. Masz olbrzymią siłę i odwagę. Tak trzymaj! Wszystkiego dobrego, w razie co pisz tu do nas smile

26

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Gosc sie zgubil... dzieciak. Przeroslo go to.
Wg mnie ma prawo do szansy. Jesli go kochasz a on wroci z checia bycia z wami to rozwaz to, ale na Twoich warunkach. Samotne maciezynstwo jest trudne. Powodzenia

27

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han. Fan jak u Ciebie sytuacja?
Jak czytam o Twoim mężu widzę nowoczesnego egoistę, który tylko bierze, a nic od siebie nie daję. Bardzo mi przykro, że Ciebie to spotkało i to w takim momencie życia. Takie zachowania nie są normalne. Mówię Ci to jako matka czwórki dzieci. Każdy popełnia jakieś błędy w życiu, ale to co opisujesz to nie błędy. Twój mąż jest po prostu egoistycznym dupkiem, który stawia swoje dobro nawet ponad dobro swojego dziecka. Tego nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. My z mężem też mieliśmy różne problemy i nieporozumienia, ale jeśli chodzi o ciążę i macierzyństwo, to bardzo się starał, mimo że hormony ciążowe czasem dawały popalić. Poza tym świata nie widzi poza dziećmi i wg mnie jest to zupełnie normalne zachowanie u młodego ojca.
Dobrze, że masz oparcie w rodzinie. Początki macierzyństwa są bardzo trudne. Bardzo, bardzo Ci współczuję i trzymam za Was ( Ciebie i dziecko) kciuki.

28

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
farmama napisał/a:

Han. Fan jak u Ciebie sytuacja?
Jak czytam o Twoim mężu widzę nowoczesnego egoistę, który tylko bierze, a nic od siebie nie daję. Bardzo mi przykro, że Ciebie to spotkało i to w takim momencie życia. Takie zachowania nie są normalne. Mówię Ci to jako matka czwórki dzieci. Każdy popełnia jakieś błędy w życiu, ale to co opisujesz to nie błędy. Twój mąż jest po prostu egoistycznym dupkiem, który stawia swoje dobro nawet ponad dobro swojego dziecka. Tego nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. My z mężem też mieliśmy różne problemy i nieporozumienia, ale jeśli chodzi o ciążę i macierzyństwo, to bardzo się starał, mimo że hormony ciążowe czasem dawały popalić. Poza tym świata nie widzi poza dziećmi i wg mnie jest to zupełnie normalne zachowanie u młodego ojca.
Dobrze, że masz oparcie w rodzinie. Początki macierzyństwa są bardzo trudne. Bardzo, bardzo Ci współczuję i trzymam za Was ( Ciebie i dziecko) kciuki.

Farmamo, u mnie sytuacja troszkę się polepszyła. Pogodziłam się z poczuciem rozczarowania, pustki i milionem myśli, co poszło po drodze nie tak, że nie znałam swojego męża. Bo mimo, że każdy mi mówi, że nie powinnam się obwiniać, ja wiem, że coś musiało być nie tak z mojej strony skoro znaliśmy się tyle lat, bo ponad 10 a wcale się nie znaliśmy. Codzienność bez mojego męża w mieszkaniu jest łatwiejsza. Teraz popłakuję przez hormony, a nie przez jego złe traktowanie smile mimo, że są dni, że bardzo chciałabym się do niego przytulić, ukoić nerwy i ciało. Ale mam mamę, mam bratową. Odwiedzają mnie. Z mężem nie rozmawiałam od czasu jego wyprowadzki. To jest takie żałośne i śmieszne zarazem. On nie szuka kontaktu, ja nie szukam. Jeśli przyjdzie porozmawiać to go wysłucham, jeśli mi powie, że jest inna kobieta to odetchnę z ulgą. Bo i tak nie widzę szansy by przejść do porządku dziennego bo takim dużym zawodzie, a jeśli jest ta trzecia, to chociaż nie będę miała wyrzutów sumienia, że nie dałam szansy, jeśli w ogóle by o nią prosił smile Zastanawiam się czy moje ciążowe zachowania były jakieś bardzo nienormalne. Miewałam dziwaczne potrzeby, owszem, ale to przecież taki czas, że trochę nie jesteśmy sobą i minimum zrozumienia dla stanów, których przecież same często nie rozumiemy to chyba nie jest tak dużo? A może jest? Mam wyrzuty sumienia, może mogłam różnych potrzeb nie demonstrować. Może są tu Panie, którym zdarzyło się irracjonalnie zachowywać a nie spotkały się z potępieniem ze strony partnera? sad
Farmamo, cieszę się z zaangażowania Twojego męża i jego zrozumienia dla ciążowych hormonów smile

29

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Hah jak dla mnie jedynym nienormalnym zachowaniem jest jego kompletna olewka Ciebie i Waszego dziecka. Ile już nie rozmawialiście, z miesiąc?

30

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Zastanawiam się czy moje ciążowe zachowania były jakieś bardzo nienormalne. Miewałam dziwaczne potrzeby, owszem, ale to przecież taki czas, że trochę nie jesteśmy sobą i minimum zrozumienia dla stanów, których przecież same często nie rozumiemy to chyba nie jest tak dużo? A może jest? Mam wyrzuty sumienia, może mogłam różnych potrzeb nie demonstrować. Może są tu Panie, którym zdarzyło się irracjonalnie zachowywać a nie spotkały się z potępieniem ze strony partnera? sad
Farmamo, cieszę się z zaangażowania Twojego męża i jego zrozumienia dla ciążowych hormonów smile

Dwa tygodnie temu popłakiwałam sobie w nocy. Partner się obudził i pyta co się dzieje. Powód miałam "poważny": miałam ochotę pospacerować nad morzem jeszcze "sama", jeszcze z względnie wolną głową bo kiedy jak nie teraz, no temat był "poważny" co nie.... Pół godziny później byliśmy w drodze nad morze, a nie mamy jakoś specjalnie blisko. Pochodziłam 15 minut i chciałam wracać bo zimko i już super... Dlaczego to opisuje han.fan. Samej zdarza mi się zachowywać irracjonalnie, trochę byłam agresywnawa i krzykliwa, wstydziłam się i miałam wyrzuty. I przepraszałam. Wiem ile dla mnie znaczyło to co powiedział partner, że jak on będzie miał mnie już dość to może na chwilę wyjść i odetchnąć, a ja jestem z tą karuzelą w środku 24h na dobę i to od paru miesięcy, a i do maja jeszcze trochę czasu, to ja jestem fizycznie obciążona i mam prawo mieć dość, że wszystko mija i za parę lat będziemy się z tego smiać. To jest tak nie wiele prawda, to tylko zrozumienie dla kogoś. AŻ zrozumienie. Do czego dążę...

Nie obwiniaj się han.fan. Najpierw uczciwie informowałaś męża co z czym się je, był tego świadom. Nawet jak byłaś bardzo trudna, to mógł zakomunikować, że ma ochotę wyprowadzić się na księżyc albo znaleźć swoją przestrzeń, rozmawiać o tym, a nie poniżać się i traktować jak... no tak, jak traktował. A traktował obrzydliwie. Ja w żaden sposób nie usprawiedliwiam irracjonalnych zachowań i chowania się za ciążą, ale tak naprawdę to ostatni czas, kiedy jesteś sama, kiedy możesz jeszcze tak skupić się na sobie, bo przez najbliższy czas co inne będzie na pierwszym miejscu. Wiem, że mówi się, że wina zawsze jakoś leży po dwóch stronach ale uważam, ze ty zrobiłaś sporo by on był na to przygotowany. To jego wybory i jego błędy Han. Nie zadręczaj się, proszę. Stracił przede wszystkim on. Ty się ciesz ostatnimi miesiącami, choć wiem, że w takim położeniu jest to pewnie trudne. Dużo siły Han Ci życzę. Powodzenia.

31

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
R_ita napisał/a:
Han.Fan napisał/a:

Zastanawiam się czy moje ciążowe zachowania były jakieś bardzo nienormalne. Miewałam dziwaczne potrzeby, owszem, ale to przecież taki czas, że trochę nie jesteśmy sobą i minimum zrozumienia dla stanów, których przecież same często nie rozumiemy to chyba nie jest tak dużo? A może jest? Mam wyrzuty sumienia, może mogłam różnych potrzeb nie demonstrować. Może są tu Panie, którym zdarzyło się irracjonalnie zachowywać a nie spotkały się z potępieniem ze strony partnera? sad
Farmamo, cieszę się z zaangażowania Twojego męża i jego zrozumienia dla ciążowych hormonów smile

Dwa tygodnie temu popłakiwałam sobie w nocy. Partner się obudził i pyta co się dzieje. Powód miałam "poważny": miałam ochotę pospacerować nad morzem jeszcze "sama", jeszcze z względnie wolną głową bo kiedy jak nie teraz, no temat był "poważny" co nie.... Pół godziny później byliśmy w drodze nad morze, a nie mamy jakoś specjalnie blisko. Pochodziłam 15 minut i chciałam wracać bo zimko i już super... Dlaczego to opisuje han.fan. Samej zdarza mi się zachowywać irracjonalnie, trochę byłam agresywnawa i krzykliwa, wstydziłam się i miałam wyrzuty. I przepraszałam. Wiem ile dla mnie znaczyło to co powiedział partner, że jak on będzie miał mnie już dość to może na chwilę wyjść i odetchnąć, a ja jestem z tą karuzelą w środku 24h na dobę i to od paru miesięcy, a i do maja jeszcze trochę czasu, to ja jestem fizycznie obciążona i mam prawo mieć dość, że wszystko mija i za parę lat będziemy się z tego smiać. To jest tak nie wiele prawda, to tylko zrozumienie dla kogoś. AŻ zrozumienie. Do czego dążę...

Piękne jest to co napisałaś!!!
Piękna i do pozazdroszczenia jest postawa Twojego Partnera!!!
Życzę każdej ciężarnej tak wspaniałego i troskliwego partnera!!!
P.S. A Wam życzę, abyście pokonali swoje demony i stworzyli wspaniałą Rodzinę!!!



Janix2 nie byłabym taka pewna czy to tak naprawdę do końca happy end... .

Autorko dużo spokoju i szczęśliwego rozwiązania!!!

32

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Krejzolka82 <3 Bardzo, ale to bardzo dziękuję! smile big_smile

33

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
KoloroweSny napisał/a:

Hah jak dla mnie jedynym nienormalnym zachowaniem jest jego kompletna olewka Ciebie i Waszego dziecka. Ile już nie rozmawialiście, z miesiąc?

Dokładnie Kolorowesny to nie rozmawialiśmy od 7.02. Przecież to jest żart, prawda. Ja nie mam po co dzwonić. Bo po co? No po co? Myślę, że ostatnie miesiące były nadto wymowne. Gdyby chociaż jakoś to w najgorszy sposób uzasadnił to już byłoby mi łatwiej. Wiem, że to nie może trwać w nieskończoność, przecież jest do ustalenia tyle spraw!!! Choćby papiery rozwodowe, alimenty!!! Nie wiem nawet co z nim się teraz dzieje. Wiem, że nocuje w domu rodzinnym, nie u jakiejś kobiety na przykład.

R_ita jestem Ci bardzo wdzięczna za słowa wsparcia. I mi nie wiele czasu zostało, staram się cieszyć, wszystko powoli przygotowywać ale pustka w środku mnie zabija. Po prostu zabija. Krejzolka ma rację, postawa partnera jest piękna i do pozazdroszczenia. Może zazdrość to coś brzydkiego, ale bardzo Ci zazdroszczę sad Zajrzałam do Twojego wątku. Może nie jest łatwo i nie dziwię się, że miałaś tyle obaw, ale kiedy przyszło mu być mężczyzną i zająć się Wami- to tym mężczyzną jest. Życzę stworzenia szczęśliwej rodziny także!!! Sama znam parę mieszaną, każdy ich krytykował a ten mężczyzna bardzo dba o tę kobietę i ich dzieci. Także dużo zdrowia dla Was wszystkich!!!

Janix2- przeczytałam jeszcze raz podesłany wątek i niestety ja także nie uważam, że tam jest happy end... sad Wychowanie dziecka i to koniecznie syna, to nie kilka meczów w życiu i kopanie piłki.... to 18 lat i więcej troski, stresu i odpowiedzialności. Dla mnie to nie happy end sad

34

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Witam wszystkich.
Mogę śmiało powiedzieć, że kamień spadł mi z serca, bo wszystko się wyjaśniło smile smile smile chyba. Mój mąż poinformował mnie x dni temu, że nie mógł znieść że z samodzielnej i niezależnej osoby, która zawsze polegała na sobie nagle stałam się kimś, kto oczekiwał od niego nie wiadomo czego i angażowania się w te sprawy, a to przecież nie jego męska sprawa smile smile smile I jak się nad sobą zastanowię to może wrócić ale mam zacząć zachowywać się jak normalny człowiek. I wiecie, ja już byłam w takim dole, że poczułam się winna. Ale szczęśliwe zrządzenie losu i ptaszki doniosły mi, że jest inna kobieta. Czyli skoro do mnie przyszedł i powiedział, że może wrócić to znaczy, że kochanka mu podziękowała? Czy jak mam to rozumieć? smile smile smile Tak się teraz uśmiecham, ale w środku wszystko mnie boli. To jest taka pustka, wiecie. Całe moje życie było kłamstwem. Ja nawet nie wiem czy ja mam się zacząć zajmować rozwodem, czy co. co ja mam robić, nie wiem. Ale to co mnie najbardziej boli ale też sprawia, ze nie tkwię ciągle myślami przy mężu i tego co nam zrobił sad to przyjscie dzidziusia na świat. Muszę mieć cesarskie cięcie a go nie będzie. Co z florą bakteryjną, kangurkowaniem do czasu końca zabiegu. Na wstępie odbieramy też dzidzi tak ważne rzeczy sad Bo przecież nie poproszę obcego mężczyzny,  a tym kimś dla mnie jest teraz mój mąż, by tam z nami był. Dziewczyny, nie wiem co robić sad sad sad Pozwolić mu wrócić dla dobra rodziny? Dać szansę, próbować zrozumieć? Poprosić o udział w porodzie? Co wy byście zrobiły? sad

35

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

O ile jestem zwolenniczką pełnej rodziny dla dziecka, Twój mąż to jakiś niedojrzaly chloptaś. Nie tyle, że Cie zdradzil, nie wspieral w ciąży, to jeszcze teraz Cię obwinia za swoje wredne zachowanie. Ohydne. Nie chcialabym takiego ojca dla mojego dziecka.

36

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Nigdy, przenigdy nie wróciłabym do faceta, który:
- porzucił mnie, kiedy byłam w ciąży
- przez cały okres ciąży był dla mnie wredny i podły
- zdradził mnie i przez okres kilku miesięcy budował sobie romans i równoległe życie z inną
- nie przyznał się do tego, a jedynie zaproponował, że udzieli mi łaski powrotu do mnie, o ile go grzecznie przeproszę za to, że to on zachował się jak ostatni złamas
- nie przeprosił, nie jest mu przykro, nie ma żadnych wyrzutów sumienia, nie stać go było nawet na to, aby być szczerym i przyznać się do zdrady

Piszesz, że całe Twoje życie było kłamstwem ... a jednocześnie zastanawiasz się, czy dalej to kłamstwo ciągnąć i czy zamieniać resztę swojego życia w kłamstwo.
Przecież stawianie sprawy w taki sposób, w jaki zrobił to Twój mąż, to skandaliczna bezczelność, chamstwo i skończone buractwo.
Facet zdradzał Cię, porzucił Cię w ciąży (!) - zamieniając Ci wcześniej kilka miesięcy tego stanu w koszmar, a teraz stawia Tobie warunki dotyczące jego powrotu?!
To się w głowie nie mieści.

Co musisz teraz robić - to dbać o siebie. O swoje zdrowie, o swoją równowagę, o swoje emocje.
To robić musisz.
Resztę zrobić możesz - ale nie musisz.
Nie musisz podejmować żadnej decyzji dotyczącej męża. Nie musisz podejmować decyzji o rozwodzie, ani kroków prawnych. A przede wszystkim o co Cię bardzo proszę - nie musisz czuć się winna.
To co robi Twój mąż, to manipulowanie poprzez wzbudzanie poczucia winy u Ciebie, jest to wstrętne i obrzydliwe postępowanie.

Jeśli chodzi o obecność męża przy CC - nie jestem pewna, czy przy obecnych ograniczeniach jest to w ogóle możliwe. Decyzja o tym, że mąż może być obecny podejmuje chyba ostatecznie szpital w którym będziesz rodzić. Nie sądzę, żeby go tam obecnie wpuszczono, przecież to jest jednak sala operacyjna.
Skoro mogłaś być najpierw dręczona obojętnością i odrzuceniem w ciąży, skoro mogłaś być porzucona - i jak się okazało, dla innej kobiety, to dasz sobie radę sama podczas porodu.
Tak naprawdę flora bakteryjna Twojego męża, nie jest już bezpieczna dla noworodka.

Pytasz też o to, czy dać mu szansę, czy próbować go zrozumieć.
Jasne, że można dać szansę.
Ale to się rozważa w przypadkach, w których drugi człowiek o taką szansę prosi.
Tymczasem Twój mąż niczego podobnego nie zrobił. Wręcz przeciwnie, bezczelnie postawił Tobie warunki swojego powrotu, i to po tym, jak prawdopodobnie dostał kosza od swojej kochanki.
Tak nie postępuje człowiek, który żałuje zdrady i któremu zależy na szansie.
Gdzie jest szczerość, skrucha, przyznanie zdrady, wytłumaczenie? Gdzie jest w ogóle jakikolwiek znak, który mógłby wskazywać na to, że jest mu przykro, wstyd, że zrozumiał jak bardzo Cię skrzywdził?
Gdzie jest jakaś praca z jego strony, zabieganie o wybaczenie?

Absolutnie nie chciałabym podcinać Ci skrzydeł, ale dawanie szansy komuś, kto ma ją głęboko gdzieś, to bezsensowne rozdawnictwo i szastanie swoim sercem. Nie dawaj go znowu tak łatwo komuś, kto ciągle wyciera w nie buty sad

37

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.fan, jest coś takiego jak vaginal seeding. Godzinę przed porodem cc wkłada się do pochwy  gazik nasączony solą fizjologiczną, potem ląduje w sterylnym pojemniku. Po wydobyciu dziecka przeciera się nim usta, okolice oczu i skórę. To taka namiastka tego, co otrzymałoby i z czym kolonizowało przechodząc przez drogi rodne podczas naturalnego porodu, a skoro nie ma opcji od razu skóra do skóry no bo zabieg trwa a nie ma kto kangurkować, to może to jest jakieś rozwiązanie? Szczerze mówiąc to ja nie wiem jaki do tego stosunek mają polskie szpitale i czy w ogóle to robią, bo z kim rozmawiam to o tym nie słyszał, no ale co to za problem by był?

Co do reszty... nie rób sobie tego. Najważniejsze napisała użytkowniczka wyżej, ale serio wierzysz, że miałabyś w nim nagle wsparcie/oparcie/pomoc/zrozumienie? Nie. Sama pisałaś jaką ulgę poczułaś jak zniknął i nie musiałaś przez niego płakać... Po co Ci do tego wracać? On nawet nie ma refleksji przecież.

38 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-03-19 09:04:08)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
IsaBella77 napisał/a:

Nigdy, przenigdy nie wróciłabym do faceta, który:
- porzucił mnie, kiedy byłam w ciąży
- przez cały okres ciąży był dla mnie wredny i podły
- zdradził mnie i przez okres kilku miesięcy budował sobie romans i równoległe życie z inną
- nie przyznał się do tego, a jedynie zaproponował, że udzieli mi łaski powrotu do mnie, o ile go grzecznie przeproszę za to, że to on zachował się jak ostatni złamas
- nie przeprosił, nie jest mu przykro, nie ma żadnych wyrzutów sumienia, nie stać go było nawet na to, aby być szczerym i przyznać się do zdrady

Piszesz, że całe Twoje życie było kłamstwem ... a jednocześnie zastanawiasz się, czy dalej to kłamstwo ciągnąć i czy zamieniać resztę swojego życia w kłamstwo.
Przecież stawianie sprawy w taki sposób, w jaki zrobił to Twój mąż, to skandaliczna bezczelność, chamstwo i skończone buractwo.
Facet zdradzał Cię, porzucił Cię w ciąży (!) - zamieniając Ci wcześniej kilka miesięcy tego stanu w koszmar, a teraz stawia Tobie warunki dotyczące jego powrotu?!
To się w głowie nie mieści.

Co musisz teraz robić - to dbać o siebie. O swoje zdrowie, o swoją równowagę, o swoje emocje.
To robić musisz.
Resztę zrobić możesz - ale nie musisz.
Nie musisz podejmować żadnej decyzji dotyczącej męża. Nie musisz podejmować decyzji o rozwodzie, ani kroków prawnych. A przede wszystkim o co Cię bardzo proszę - nie musisz czuć się winna.
To co robi Twój mąż, to manipulowanie poprzez wzbudzanie poczucia winy u Ciebie, jest to wstrętne i obrzydliwe postępowanie.

Jeśli chodzi o obecność męża przy CC - nie jestem pewna, czy przy obecnych ograniczeniach jest to w ogóle możliwe. Decyzja o tym, że mąż może być obecny podejmuje chyba ostatecznie szpital w którym będziesz rodzić. Nie sądzę, żeby go tam obecnie wpuszczono, przecież to jest jednak sala operacyjna.
Skoro mogłaś być najpierw dręczona obojętnością i odrzuceniem w ciąży, skoro mogłaś być porzucona - i jak się okazało, dla innej kobiety, to dasz sobie radę sama podczas porodu.
Tak naprawdę flora bakteryjna Twojego męża, nie jest już bezpieczna dla noworodka.

Pytasz też o to, czy dać mu szansę, czy próbować go zrozumieć.
Jasne, że można dać szansę.
Ale to się rozważa w przypadkach, w których drugi człowiek o taką szansę prosi.
Tymczasem Twój mąż niczego podobnego nie zrobił. Wręcz przeciwnie, bezczelnie postawił Tobie warunki swojego powrotu, i to po tym, jak prawdopodobnie dostał kosza od swojej kochanki.
Tak nie postępuje człowiek, który żałuje zdrady i któremu zależy na szansie.
Gdzie jest szczerość, skrucha, przyznanie zdrady, wytłumaczenie? Gdzie jest w ogóle jakikolwiek znak, który mógłby wskazywać na to, że jest mu przykro, wstyd, że zrozumiał jak bardzo Cię skrzywdził?
Gdzie jest jakaś praca z jego strony, zabieganie o wybaczenie?

Absolutnie nie chciałabym podcinać Ci skrzydeł, ale dawanie szansy komuś, kto ma ją głęboko gdzieś, to bezsensowne rozdawnictwo i szastanie swoim sercem. Nie dawaj go znowu tak łatwo komuś, kto ciągle wyciera w nie buty sad

Podpisuje się pod tym postem. Jak czytałam o Twoich watpliwościach, to aż przecierałam oczy ze zdumienia. To na pewno Ty pisałaś ten post czy ktoś się pod Ciebie podszył? Naprawdę choćby dopuszczasz do siebie myśl bycia dalej żona chłopczyka w krótkich spodenkach, który nie okazał Ci za grosz szacunku i wsparcia, zostawiajac Cię w ciąży, zaliczając po drodze kochankę, a teraz składając Ci taka wspaniałomyślna propozycje powrotu na jego warunkach? Nad czym tu się można zastanawiać? Jeśli jakimś cudem miałaś jakiekolwiek wątpliwości, to ta ostatnia sytuacja, powinna Cię ich na zawsze! pozbawić, tymczasem Ty się zastanawiasz. Mam nadzieje, ze to przez hormony, bo pytania, które stawiasz w tym poście, są co najmniej zastanawiające... Co Ty chcesz próbować zrozumieć? On jako człowiek i jako mężczyzna prezentuje poziom dna. A Ty się zastanawiasz, czy nie dać mu szansy. Pomijam, ze on Cię o szanse nie prosi. To on ja Tobie daje. To znaczy ewentualnie Ci ją da, jak zaczniesz zachowywać się normalnie! A normalnie jego zdaniem oznacza zachowywanie się jak samowystarczalny automat, który nie angażuje jaśnie pana w problemy jakiejś ciąży, a póżniej w wychowanie dziecka, tylko wszystko ogarnia sam. Naprawdę chcesz takiego męża i takiego ojca dla dziecka? Nieodpowiedzialnego i nie uznającego żadnych granic? Takiego, który po tym wszystkim, co zrobił, ma czelność, powiedzieć, żebyś to Ty zachowywała się normalnie? Przecież to się w głowie nie mieści. Ale jeszcze bardziej nie mieści się w głowie, jak w takiej sytuacji możesz mieć choćby najmniejsze wątpliwości. On Cię nie prosi o szanse, a o Twoja zgodę na traktowanie Cię jak wycieraczkę. A Ty się zastanawiasz, czy mu ja dać. Trudno szanować człowieka, który nie szanuje sam siebie. A będąc dalej z człowiekiem jego pokroju - najgorszego pokroju - pokazałabys, ze nie szanujesz sama siebie. Bo gdy kogoś szanujesz, to chyba nie uważasz, ze powinien mieć wszystko co najgorsze? Tymczasem zastanawiasz się, czy jednak nie mieć przy sobie takiego „mężczyzny”. Jakim on może być wzorem dla dziecka?

39

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.fan cokolwiek Ciebie motywowało, by dopuścić do siebie takie rozważania: czy to chęć pełnej rodziny czy jakiś strach przed byciem samą (z nim i tak byłabyś sama)… to co napiszę, może jest na wyrost, ale uważam, że bardzo ważne i mnie samej na pewnym etapie pomogło:

Na pewno wiesz, co zaleca się kiedy dochodzi do problemów na pokładzie samolotu, a matka leci z dzieckiem ? Matka, ma założyć maskę tlenową w pierwszej kolejności sobie, a dopiero potem dziecku. Jeśli tego nie zrobi, to zginą oboje. Co mam na myśli, tylko jeśli sama jesteś bezpieczna i traktowana dobrze, możesz zadbać o bezpieczeństwo i dobro dziecka. Niby oczywiste, a dalej lwia część uważa, że lepiej pełna, niż bezpieczna.

40

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
R_ita napisał/a:

Han.fan cokolwiek Ciebie motywowało, by dopuścić do siebie takie rozważania: czy to chęć pełnej rodziny czy jakiś strach przed byciem samą (z nim i tak byłabyś sama)… to co napiszę, może jest na wyrost, ale uważam, że bardzo ważne i mnie samej na pewnym etapie pomogło:

Na pewno wiesz, co zaleca się kiedy dochodzi do problemów na pokładzie samolotu, a matka leci z dzieckiem ? Matka, ma założyć maskę tlenową w pierwszej kolejności sobie, a dopiero potem dziecku. Jeśli tego nie zrobi, to zginą oboje. Co mam na myśli, tylko jeśli sama jesteś bezpieczna i traktowana dobrze, możesz zadbać o bezpieczeństwo i dobro dziecka. Niby oczywiste, a dalej lwia część uważa, że lepiej pełna, niż bezpieczna.

W punkt. I nie tyle chodzi o bycie traktowana dobrze, co o traktowanie siebie dobrze.

41

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
R_ita napisał/a:

Han.fan, jest coś takiego jak vaginal seeding. Godzinę przed porodem cc wkłada się do pochwy  gazik nasączony solą fizjologiczną, potem ląduje w sterylnym pojemniku. Po wydobyciu dziecka przeciera się nim usta, okolice oczu i skórę. To taka namiastka tego, co otrzymałoby i z czym kolonizowało przechodząc przez drogi rodne podczas naturalnego porodu, a skoro nie ma opcji od razu skóra do skóry no bo zabieg trwa a nie ma kto kangurkować, to może to jest jakieś rozwiązanie? Szczerze mówiąc to ja nie wiem jaki do tego stosunek mają polskie szpitale i czy w ogóle to robią, bo z kim rozmawiam to o tym nie słyszał, no ale co to za problem by był? .

Dziękuję. Ja faktycznie nigdy o czymś takim nie słyszałam sad Zorientuje się.

IsaBella77, R_ita, Apogeum

Dziękuję Wam dziewczyny za to co napisałyście. Nie wiem czy po prostu mnie to nie przerasta. Rozgoryczenie, żal, pustka. Poczucie niezrozumienia. Nie mam tak naprawdę z kim się dzielić tym wszystkim co związane i z dzieckiem i mężem i chyba pod ciężarem obaw właśnie zaczęłam to rozważać. Nie mam komu ponarzekać, bo mimo, że mam mamę i bratową to czuję, że nie do końca mnie rozumieją. Zawsze byłam taka pewna siebie i tego, że ze wszystkim sobie poradzę ale nigdy nie spodziewałam się, że tak to wszystko się potoczy. i że radości w życiu będę odnajdować w tym, że nikt nie krzyczy, że znowu stłukłam szklankę, mimo, że to wina rozluźnienia mięśni czy, że znowu o czymś zapomniałam mimo, że to też teraz normalne sad Przepraszam, że tak tu smęcę. Wiem, że już pisałyście, że nie powinnam szukać winy w sobie ale i ze mną coś musi być nie tak, skoro nie widziałam jakim człowiekiem jest. No nie jest to prawda? Ale wezmę się w garść, bo mam dla kogo. I powiem wam, że wszyscy na około powtarzają, że nie powinno stawiać się dziecka ponad partnera i dziecko nie powinno być najważniejsze, a tak patrzcie- kobiety poświęcają życie dla facetów, a oni potem je porzucają i źle traktują a one zostają z wyrzutami, że nie poświęcały wystarczająco dziecku. I ja mam nauczkę, by nie oglądać się na facetów. Tylko szkoda, że nigdy tego nie robiłam, bo przecież byłam w pełni samodzielna. Może za samodzielna. I teraz mam- powinnam być dalej.

42 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2021-03-19 13:46:52)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Kochana, co do porodu, CC i kangurowania, poradzisz sobie ze wszystkim, my kobiety nie zdajemy sobie sprawy jak jesteśmy silne!
Mój mąż co prawda nie zostawił mnie w ciąży, ale jego zachowanie i tak powodowało, że czułam się bardzo samotna, zarówno w ciąży jak i w połogu, to są rzeczy, których się nie zapomina NIGDY, to jest rana, która chyba nigdy mi się nie zabliźni. I musiałam sobie radzić sama, z dwoma wcześniakami w inkubatorach, tak małych, że nie mogłam ich nawet dotknąć bo miały tak cienką skórę, że zwyczajnie by je to bolało.
Potem pół roku karmienia dwójki dzieci (gdy w domu był jeszcze dwulatek) samym laktatorem.
I też byłam z tym sama. I dałam radę. Dzieci super się wybroniły, żadnych braków.
Mąż już jest oczywiście moim byłym mężem. Dasz radę!!!

A Twój mąż to wyjątkowa kanalia. Serio, to nie stało obok faceta/ojca.

43

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Nie mam komu ponarzekać, bo mimo, że mam mamę i bratową to czuję, że nie do końca mnie rozumieją.

Wiem, że pisanie z kimś obcym to nie to samo, ale jak masz potrzebę ponarzekać,  a nie masz komu to możesz napisać prywatnie. Jeśli znowu nie będę spała cały dzień, to powinnam szybko odpisać : ) Chociaż tak mogę wesprzeć. Jesteśmy chyba w podobnie zaawansowanym stanie, więc chociaż spóbuję wysłuchać i zrozumieć. Nie tylko szklanki lecące z rąk. Trzymaj się.

44 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-03-20 00:30:15)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Oj nie, tak daleko już doszłaś, nie łam się teraz. Nie rozumiem podejścia, że nagle wymagasz jego zaangażowania. No przepraszam bardzo, to nie tylko Twoje dziecko ale i jego, to od kogo masz tego wymagać? Piotruś Pan i człowiek nieodpowiedzialny na maxa. Najbardziej przykre jest to, że tyle czasu żyłaś w iluzji, pewnie kiedyś dałabyś sobie za niego rękę uciąć ... Myślę, że nie jest Ci on potrzebny w Twoim życiu. Jeżeli teraz zrobił takie coś, zostawił Cie totalnie samą kiedy powinien być obok to zobacz, jakim on jest człowiekiem? Przecież on nie ma ambicji, honoru. Całą winę zrzucił na Ciebie, nie jest w stanie przyznać się do błędu, nie ma żadnych autorefleksji. Zamiast porozmawiać, powiedzieć co jest dla niego ciężkie do przejścia, to zobacz jak się zachował. Jak po takim czymś chciałabyś z nim być? Zaufałabyś mu ? Wierzyła? Nie martwiła się?
Jesteś inteligentną babką. Na pewno dasz sobie rade z porodem i całym tym stanem bez jego pomocy. Nie poprosiłabym go o nic już. Dziewczyny bardzo dobrze Ci piszą, Izabela, Zielony Domek, Rita...

Piszesz, że nie masz z kim się dzielić wszystkim tym, co się dzieje. Ależ masz. Pisz na forum, jest nas dużo na pewno każdy pomoże w miarę możliwości. Jest tu dużo osób po przejściach, z podobnymi problemami. Myślę, że każdy pomoże smile.
Ściskam mocno!

45

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Po lekturze postu Autorki (tylko) "nóż mi się w kieszeni otworzył". Skąd się biorą takie gnoje ? Kto ich wychowuje ? Masz pełne prawo być szczęśliwa w życiu. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Masz moc swoje szczęście zbudować. Gdybyś była moją córką (mam 52 lata i troje samodzielnych już dzieci) to zasugerował bym jej zbudowanie świadomości (jako że sprawa ważna i decyzje brzemienne w skutki) wykorzystując mądre książki, wykłady/podkasty traktujące o rozwoju osobistym i podjęcie SAMODZIELNEJ decyzji. Następnie zrealizowanie jej w sposób kontrolowany.

46

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Zielony domku jesteś bardzo silną kobietą, dziękuję Ci za tę historię. Wiem, jakie jesteśmy jako kobiety silne. Zawsze sobie poradzimy- szkoda, że dlatego, że musimy. sad Bo mężczyźni się nie poczuwają do konsekwencji własnych czynów.
Kolorowe Sny Dziękuję Ci bardzo Kolorowe sny. Masz rację, daleko już zaszłam w swoich postępowaniach i decyzjach, nie bałam się tamtych kroków, nie powinnam bać kolejnych. Dla własnego dobra. Dziekuję.
R_ita nawet nie wiesz jak bardzo chętnie skorzystam z tej propozycji. Nawet moja bratowa już nie pamięta jak to było i wysłucha, ale czuje, że nie rozumie. Napiszę do Ciebie smile Dziękuję.
To_mek Nie wiem skąd biorą się tacy mężczyźni sad Jeśli przeczytałeś tylko pierwszy post to streszczę- kazałam mu się x tygodni temu wyprowadzić. To mi bardzo pomogło. Planuję też poszukać wsparcia specjalisty by nie tracić wiary we własna siłę. Dziękuję bardzo.

47

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han. Fan zobaczyłam twój wpis u katssu123. Co tam u ciebie słychać? Jak znosisz ciążę? Jak się czujesz psychicznie?

48

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

To na pewno nie reguła, ale pewnie zdarza się, że facet potrafi być mega nieodpowiedzialny, bo tak to trzeba nazwać. Dziecko to poważna decyzja, którą trzeba mocno przemyśleć żeby nie skrzywdzić potem nikogo, a nie nasza zachcianka

49

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Ajko kochana, dziękuję za troskę! smile Ciążę znoszę tak jak można ją znosić w trzecim trymestrze smile Latam, wiję gniazdko, dużo śpię. Mam pod ręką mamę, mam bratową, bardzo mi pomagają, przyjdą czasem posprzątać. Wiem, że mogę na nie liczyć po porodzie. Już mi przygotowują i mrożą zapasy do jedzenia, moja mama weźmie 2 tygodnie urlopu by mi pomóc na początku smile smile smile W nas kobietach siła. Mój mąż to ludzki Pan, zadzwonił raz i zapytał czy nic mi nie potrzeba smile To się nazywa człowiek czynów! smile

50

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Ostatnie dwa miesiace to najgorszy czas w moim życiu. Wstydzę się tego, muszę się wyżalić, nie radzę sobie, nic nie czuję już. Nie czuję nic oprócz bólu teraz już tylko psychicznego i przerażajacej samotności. Jestem ze wszystkim sama. Wszystko źle znosiłam, wszystko. Okropny połóg, źle gojąca się rana, zakażenie, obrzęki, gorączka,  zatkanie przewodów mlecznych, zatrzymanie odchodów połogowych. Płakałam z bólu brzucha przy karmieniu, płakałam więcej niż samo dziecko. Ten czas to jakiś koszmar. Nie radzę sobie z niczym, nie rozumiem tego dziecka, miałam takie wahania nastroju, że myślałam, że albo zrobię krzywdę sobie albo dziecku. Siedziałam na ziemi i ryczałam nie majac siły zmienić mu pieluchy z bólu. Gdybym tylko mogła cofnąć czas nigdy, ale to nigdy nie zdecydowałabym się na to wszystko drugi raz! Mojego męża nie ma przy nas. Tfu, mojego męża. Po prostu ojca tego dziecka. Był raz je zobaczyć i zapytać, czy umiem się nim zajmować. Był godzinę! Zobaczył, nawtykał że powinnam posprzątać w mieszkaniu bo jest syf i czy potrzebuje pieniędzy. Powiedział, że widzi, że dalej nie umiem się ogarnąć i sobie nie radzę!!! Byłam tak rozhwiana, że zaczęłam go popychać i kazałam mu WY......................... Powiedział, że zawsze wiedział, że jestem niezrównoważona.  Była raz jego mama. Oczywiście, on jest w ciężkiej sytuacji życiowej i musi przewartościować swoje życie i JA MAM TO ROZUMIEĆ. On ma inną kobietę! J mam to rozumieć!!!!!!! A czemu mnie nikt nie rozumie??? Nienawidzę swojego życia!

51

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Ostatnie dwa miesiace to najgorszy czas w moim życiu. Wstydzę się tego, muszę się wyżalić, nie radzę sobie, nic nie czuję już. Nie czuję nic oprócz bólu teraz już tylko psychicznego i przerażajacej samotności. Jestem ze wszystkim sama. Wszystko źle znosiłam, wszystko. Okropny połóg, źle gojąca się rana, zakażenie, obrzęki, gorączka,  zatkanie przewodów mlecznych, zatrzymanie odchodów połogowych. Płakałam z bólu brzucha przy karmieniu, płakałam więcej niż samo dziecko. Ten czas to jakiś koszmar. Nie radzę sobie z niczym, nie rozumiem tego dziecka, miałam takie wahania nastroju, że myślałam, że albo zrobię krzywdę sobie albo dziecku. Siedziałam na ziemi i ryczałam nie majac siły zmienić mu pieluchy z bólu. Gdybym tylko mogła cofnąć czas nigdy, ale to nigdy nie zdecydowałabym się na to wszystko drugi raz! Mojego męża nie ma przy nas. Tfu, mojego męża. Po prostu ojca tego dziecka. Był raz je zobaczyć i zapytać, czy umiem się nim zajmować. Był godzinę! Zobaczył, nawtykał że powinnam posprzątać w mieszkaniu bo jest syf i czy potrzebuje pieniędzy. Powiedział, że widzi, że dalej nie umiem się ogarnąć i sobie nie radzę!!! Byłam tak rozhwiana, że zaczęłam go popychać i kazałam mu WY......................... Powiedział, że zawsze wiedział, że jestem niezrównoważona.  Była raz jego mama. Oczywiście, on jest w ciężkiej sytuacji życiowej i musi przewartościować swoje życie i JA MAM TO ROZUMIEĆ. On ma inną kobietę! J mam to rozumieć!!!!!!! A czemu mnie nikt nie rozumie??? Nienawidzę swojego życia!

Bardzo cię rozumiem, też tak miałam. Też płakałam z bezsilności i bólu, a jednak musialam dzieckiem się zająć, bo nie mialam nikogo. Do tego miałam 17 lat i wielu rzeczy po prostu nie rozumiałam, głupia mała gąska była ze mnie.
To wszystko o czym piszesz, minie. Już niedługo poczujesz jak silna jesteś, bo tak działają hormony. Ja gdy przestało mnie boleć cialo, to wstąpiła we mnie taka moc, że mogłam walczyć o siebie i dziecko z całym światem. Dziś myślę, że to własnie to dziecko mnie uratowało, bo gdyby nie ono to dała bym się zmarnować psychopacie jakim był mój mąż.

Ty masz inny problem, ale poza tym wszystko to samo. Wytrzymaj proszę jeszcze kilka tygodni, wszystko się zmieni. Zaczniesz ogarniać rzeczywistość i dziecko, tylko nie załamuj się.
Syfem w mieszkaniu się nie przejmuj, najważniejsz że chwycisz kilka godzin snu. Zdążysz jeszcze posprzątać, nawet z nudów będziesz "szlifować" kąty, tak ze mną było bo córcia była naprawdę spokojnym dzieckiem, gdy ja byłam spokojna. Zajmuj się sobą a tym facetem, tą pomyłką natury się nie przejmuj. Najważniejsze jest teraz dziecko i ty.

Pisz tutaj, gdy będzie ci ciężko. Zawsze tu ktoś jest smile

Trzymaj się, jesteś dzielna. Bardzo.

52 Ostatnio edytowany przez Pikupik2019 (2021-06-24 22:40:38)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han.Fan, też jestem z tobą, mimo, że były mąż jeszcze w połogu był ciałem przy mnie to duszą też go nie było. Nawet dwóch tygodni nie wziął tacierzyńskiego, bo ciągnęło go już do dziuni. Miałam też trudny połóg, problemy z laktacją, potem poporodowe zapalenie tarczycy i dokładnie takie same myśli jak ty, żałowałam że nam się udało zajść, bo po co to wszystko skoro on odchodzi, cały czas płakałam. Chciało mi się wyć jak jeszcze usłyszałam, że nie może na mnie patrzeć bo ciągle mnie boli... a bolało długo. To wszystko hormony za chwilę się ustabilizują i będzie lepiej. Trzeba przetrwać ten czas jest bardzo trudny w samotności ale obiecuje ci, że jak tylko hormony się ustabilizują i dziecko złapie z tobą pierwszy kontakt rozpłyniesz się momentalnie. Wszytko ci wynagrodzi. Też w to nie wierzyłam ale tak było. Nie spodziewałam się, że tak to działa. Jak potrzebujesz jakiegokolwiek wsparcia to pisz, moja ma już 2,5 roku więc jakieś doświadczenie już mam. Syf w mieszkaniu olej to nie ma znaczenia. Odpoczywaj kiedy możesz nie oceniaj się. To ciężki czas i jestem pewna, że dajesz sobie radę tylko postrzeganie masz chwilowo zaburzone. A to co mu powiedziałaś to bardzo dobrze. Na takie zachowanie nie można było inaczej zareagować. Nie wyrzucaj sobie tego w żadnym wypadku.

53

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Ostatnie dwa miesiace to najgorszy czas w moim życiu. Wstydzę się tego, muszę się wyżalić, nie radzę sobie, nic nie czuję już. Nie czuję nic oprócz bólu teraz już tylko psychicznego i przerażajacej samotności. Jestem ze wszystkim sama. Wszystko źle znosiłam, wszystko. Okropny połóg, źle gojąca się rana, zakażenie, obrzęki, gorączka,  zatkanie przewodów mlecznych, zatrzymanie odchodów połogowych. Płakałam z bólu brzucha przy karmieniu, płakałam więcej niż samo dziecko. Ten czas to jakiś koszmar. Nie radzę sobie z niczym, nie rozumiem tego dziecka, miałam takie wahania nastroju, że myślałam, że albo zrobię krzywdę sobie albo dziecku. Siedziałam na ziemi i ryczałam nie majac siły zmienić mu pieluchy z bólu.

Spokojnie Han.Fan, spokojnie. Wiem, że zachowanie spokoju, to ostatnia rzecz o jakiej teraz myślisz, ale zapewniam Cię, że z dnia na dzień będzie lepiej.
Gdzie konkretnie mieszkasz? Jeśli nie chcesz, to nie pisz tutaj, możesz napisać mi na maila.
W swoich wcześniejszych postach pisałaś, o bliskości rodziny. Czy Twoja rodzina mogłaby wesprzeć Cię chociaż na tyle, żeby zabrać dzieciątko na spacer, żebyś mogła w spokoju wziąć prysznic i zdrzemnąć się? Czy oprócz rodziców męża, masz w okolicy kogoś znajomego? Przyjaciółki? Koleżanki? Inne matki z maluchami, z którymi mogłabyś chociaż porozmawiać o dziecku?
Czas płynie, będziecie poznawać się z maleństwem bardziej z dnia na dzień, będziecie się przyzwyczajać i tworzyć swoją rutynę. Po krótkim czasie będziesz już wiedziała kiedy zasypia na dłużej wieczorem, wyregulują się jego drzemki w dzień. Wtedy będziesz widziała, kiedy możesz mieć chwilę dla siebie, na odpoczynek.
Nie masz się czego wstydzić!
Jesteś bardzo dzielna i radzisz sobie ze wszystkim, bez żadnej pomocy! Bądź z tego dumna! Twój mąż nie dałby sobie rady sam nawet przez 2 godziny z tym wszystkim.

Han.Fan napisał/a:

Gdybym tylko mogła cofnąć czas nigdy, ale to nigdy nie zdecydowałabym się na to wszystko drugi raz! Mojego męża nie ma przy nas. Tfu, mojego męża. Po prostu ojca tego dziecka. Był raz je zobaczyć i zapytać, czy umiem się nim zajmować. Był godzinę! Zobaczył, nawtykał że powinnam posprzątać w mieszkaniu bo jest syf i czy potrzebuje pieniędzy.

W takich sytuacjach musisz starać się trzymać emocje na wodzy. On to mówi specjalnie po to, żeby Cię sprowokować, żeby Ci dokuczyć i żeby Cię skrzywdzić.
To wcale nie oznacza, że tak jest, on po prostu szuka dla siebie usprawiedliwienia. O, patrzcie ludzie jaka z niej wariatka, no przecież nic dziwnego, że znalazłem sobie inną.
To na takiej zasadzie jest to jego durne gadanie.
W takich sytuacjach odpowiadaj, że nie interesuje Cię jego zdanie na ten temat, że nie obchodzi Cię jak on ocenia poziom czystości w mieszkaniu. A żeby swoje dobre rady i uwagi zachował dla kogoś, kto ich w ogóle słucha.
I co to za pytanie, czy potrzebujesz pieniędzy?
Mam nadzieję, że gość płaci alimenty na czas, to wszystko.

Han.Fan napisał/a:

Powiedział, że widzi, że dalej nie umiem się ogarnąć i sobie nie radzę!!! Byłam tak rozhwiana, że zaczęłam go popychać i kazałam mu WY.........................

No widzisz. On wykorzystuje Twoją obecną sytuację do tego, żeby robić z Ciebie wariatkę, a Ty jesteś w takim stanie emocjonalnym, że dajesz się łapać na ten haczyk.

Han.Fan napisał/a:

Powiedział, że zawsze wiedział, że jestem niezrównoważona.  Była raz jego mama. Oczywiście, on jest w ciężkiej sytuacji życiowej i musi przewartościować swoje życie i JA MAM TO ROZUMIEĆ. On ma inną kobietę! J mam to rozumieć!!!!!!! A czemu mnie nikt nie rozumie??? Nienawidzę swojego życia!

Na takie teksty trzeba odpowiadać krótko i w taki sposób, żeby obnażyć ich absurdalność. I nie wdawać się w dyskusje, które doprowadzą Ciebie do jeszcze większej frustracji, a po nich spłyną, jak po kaczce.

To czego potrzebujesz, to czas dla siebie. Czas na odpoczynek, czas na chwilę spokoju. Nie po to, żeby w tym czasie sprzątać, pucować, prać czy układać, a po to, żeby się zdrzemnąć, poleżeć, posiedzieć, coś może poczytać - jeśli lubisz.
A do tego, żeby ten czas mieć, potrzebna jest Ci pomoc.
Może być jak najbardziej płatna. Płatna niania, która zabierze dziecko na spacer. Która przyjdzie na 2 godziny i zajmie się maluszkiem podczas kiedy Ty będziesz mogła odpocząć.
Albo pomoc do sprzątania, która ogarnie Ci mieszkanie kiedy Ty będziesz leżeć z dzieckiem, albo odpoczywać, albo spacerować na zewnątrz. Ktoś, kto zrobi zakupy i dostarczy Ci je do domu.
I tak, na to potrzebne są Ci pieniądze, więc jak ludzki pan pyta, czy ich potrzebujesz, to potrzebujesz ich zawsze.

54 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-06-24 23:52:42)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han. Fan ja też cię bardzo dobrze rozumiem. Czuję twój gniew na tego żałosnego typa zwanego ojcem. Niesamowite jaki ma tupet by przychodzić do człowieka, którego skrzywdził i jeszcze bardziej mu dokopywać. Jestem z ciebie dumna, że dziada pogoniłaś po tych jego żałosnych tekstach.
Bardzo dobrze cię rozumiem, ja też w momencie zajścia w ciążę poczułam się najbardziej  samotnym człowiekiem w potrzasku bez wyjścia. Po porodzie nie mogłam zaakceptować tego co się działo z moim ciałem. Na rodzinę nie miałam co liczyć. Straszny ból piersi, 40 stopni gorączki, a tu nie ma możliwości się położyć odpocząć. Mój partner jak prosiłam by mi pomógł, odpowiadał "Niee, przecież siedzisz w domu". Ciagły brak pieniędzy, mieszkanie w słabych warunkach. Nie wiedziałam czemu moje dziecko płacze, doprowadzało mnie to do szewskiej pasji. Nie było internetu, pomocy. To była straszna męka.
Z drugiej jednak strony, któregoś dnia poczułam, że jeśli ja go nie  pokocham, to nikt nie będzie kochał  tego małego szkrabiszona. I nikt tak jak on mnie nie pokochał. Jego uśmiech przy pierwszym wstaniu przy szczebelkach łóżeczka. Uśmiech gdy do niego mówiłam. Przytulenie się małym ciałkiem do mojego. Dużo innych pięknych chwil.
Han fan czy możesz liczyć na czyjąś pomoc? Pisałas o mamie.

55

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Han Fan, bardzo mi przykro, że tak się czujesz, to, przez co przechodzisz to typowe objawy depresji poporodowej. Proszę, powiedz o tym lekarzowi jak najszybciej i poproś o leki przeciewdepresyjne. Depresja poporodowa nie wybiera, ale nasila się w sytuacji przeciążenia obowiązkami i nie ma zupełnie powodu, żeby się z nią zmagać bez wsparcia. Jako jeden z niewielu problemów emocjonalnych łatwo się leczy samymi lekami, często nie trzeba nawet terapii. Leki można bezpiecznie brać też podczas karmienia piersią, nie są uzależniające i pomagają bardzo szybko. Jeśli myślałaś o zrobieniu krzywdy sobie albo dziecku to znaczy, że twój stan jest bardzo poważny, nie czekaj aż "ci przejdzie" bo każdy tydzień zwłoki to tydzień stracony dla twojego synka - w depresji poporodowej nie umiemy się cieszyć macierzyństwem ani dawać dziecku troski i czułości której potrzebuje, co wpływa negatywnie na jego rozwój. Depresja poporodowa rzadko "przechodzi" sama, a nawet jeśli to pozostawia za sobą zgliszcza zmarnowanych miesięcy spędzonych w cierpieniu psychicznym. Nie musisz tak się czuć! Jeśli możesz poproś o pomoc mamę, pamiętam, że mówiłaś, że oferowała pomoc, czy coś się zmieniło? Trzymaj się i nie poddawaj, pisz na priv jeśli chcesz.

56 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-06-25 08:56:54)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

. Powiedział, że widzi, że dalej nie umiem się ogarnąć i sobie nie radzę!!! Byłam tak rozhwiana, że zaczęłam go popychać i kazałam mu WY......................... Powiedział, że zawsze wiedział, że jestem niezrównoważona.  Była raz jego mama. Oczywiście, on jest w ciężkiej sytuacji życiowej i musi przewartościować swoje życie i JA MAM TO ROZUMIEĆ. On ma inną kobietę! J mam to rozumieć!!!!!!! A czemu mnie nikt nie rozumie??? Nienawidzę swojego życia!

Nie słuchaj go. Ciekawe jak on by sobie zajebiscie poradził. Dziecko to kawał roboty a Ty jesteś dzielna na tyle ile możesz bo zostalas z tym sama.
Nie ma nikogo bliskiego kto mógłby Ci pomóc? Samotne macierzyństwo to nie lada wyzwanie i nie zarzucaj sobie, ze Ty sobie nie radzisz.
Ma inna kobietę? To jej tylko współczuć. Ogólnie musi byc jakas idiotka skoro widzi jak Ciebie traktuje i własne dziecko. Z pewnością dla niej będzie aniołem i oparciem.
Pomysl o tym co pozywtyne. Masz zdrowe dzieciątko, masz dobry zawód do którego możesz wrócić jak maleństwo pójdzie do żłobka. Teraz warto poprosić kogos bliskiego o pomoc i poszukac tez profesjonalnej pomocy. Ten facet bardzo Cie skrzywdzil , ale juz więcej mu na to nie pozwól.Znajdz w sobie jescze troche sily aby wyjść na prostą a jego zasądź o takie alimenty żeby" usiadł" i ta jego nowa kobieta tez z pewnością sie ucieszy. Skoro tak dobrze zarabia to alimenty też powinien płacić konkretne. Każdy sąd stanie po stronie matki.

57

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
han.fan napisał/a:

Wstydzę się tego, muszę się wyżalić, nie radzę sobie, nic nie czuję już. Nie czuję nic oprócz bólu teraz już tylko psychicznego i przerażajacej samotności. Jestem ze wszystkim sama. (…) Nie radzę sobie z niczym, nie rozumiem tego dziecka, miałam takie wahania nastroju, że myślałam, że albo zrobię krzywdę sobie albo dziecku.

Nie wstydź się Han.Fan, życie to nie jakaś konkurencja, by musieć ze wszystkim świetnie sobie radzić. Radzisz sobie. Radzisz sobie ze wszystkim najlepiej jak potrafisz w trudnych okolicznościach jakie masz. Uważam jak poprzedniczka: jeśli myślałaś o zrobieniu krzywdy sobie albo dziecku to znaczy, że twój stan jest bardzo poważny, nie czekaj aż "ci przejdzie" bo każdy tydzień zwłoki to tydzień stracony dla twojego synka - w depresji poporodowej nie umiemy się cieszyć macierzyństwem ani dawać dziecku troski i czułości której potrzebuje, co wpływa negatywnie na jego rozwój Nie wstydź się prosić o pomoc i owszem jesteś dzielna- ale nie udawaj bardziej dzielnej niż jesteś i jeśli coś Cię przerasta to nie udawaj, że tak nie jest, myśl o sobie w tym co masz, nie o oczekiwaniach i jak co powinno być. Co z Twoją mamą? Deklarowała Tobie pomoc. Wie jaka jest sytuacja? Mam nadzieję, że nie udajesz przed bliskimi, że jest super?

Han.Fan, jako przestrogę opowiem Ci historię mojej koleżanki, z którą odnowiłyśmy kontakt bo też była w ciąży, bo ona udawała, że jest dobrze. Wiedziałam tylko, że narzeczony się nie interesował i się rozstali w siódmym miesiącu. Pewnego razu zadzwoniła zaryczana z przepraszaniem, że nie ma do kogo, ale nie ma siły, nie radzi sobie, jest źle, oprzytomniała jak chciała faktycznie tę krzywdę zrobić i potem siedziała otępiała nie reagując na dziecko, że się boi. Facet nie tylko ją zostawił ale ciągle utrzymywał ,że z ich firmą eventową nie ma dramatu mimo pandemii a się dowiedziała, że jest dramat i długi i nie będzie jej dawał pieniędzy na dziecko, opłacała niskie składki na działalności i ma marny macierzyński a on ją wyrzucił z mieszkania i wynajmuje, zaczęła wszystko wyrzucać jak karabin, dziecko na dodatek high need baby. A wszystko co mogliśmy to zabrać ją i opłacić konsultację, psychiatra ocenił jej stan jako bardzo zły, ale nie wymagający hospitalizacji, dostała leki, fizycznie też było źle, dostała kroplówki i miała spać. Raz w tygodniu wysyłamy jej naszą kochaną Panią domową, pomoc o każdej porze dnia i nocy oferowaną mnie przez moje dwie nowe niepolskie koleżanki przekierowaliśmy do niej i korzysta, by pospać czy się wykąpać, bo dziecko naprawdę wymagające i trudne, a przecież też czuło jej nastroje. Han.Fan, pomyśl, że ona mogła już nie żyć na przykład, albo tę krzywdę zrobić.

Nie wstydź się i proś o pomoc. Co z mamą? Koleżanki? Pisałaś o bratowej? Łaskawy Pan pytał czy coś potrzebujesz? To bierz pieniądze i opłać sprzątaczkę lub opiekunkę chociaż z doskoku by odsapnąć.

58

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Ja pi....

Nóż się otwiera w kieszeni..Po samym przeczytaniu tego wątku człowiek miałby ochotę takiemu "osobnikowi" przemówić do rozumu w odpowiedni sposób.Chociaż gdzie tam rozumu szukać.., chyba dawno go tam nie ma..

Autorko, szczerze wpsółczuję, bo takie odpady nie powinny siebie nazywać w ogóle mężczyznami..

Jesteś kobietą a kobieta, jak chyba wiadomo, może znieść wiele wink ale zawsze wypływa na powiechnię smile Bądź silna, bądź odważna i nie wahaj się prosić o pomoc bliskich, jeśli ich masz smile

59

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Jeśli mieszkasz niedaleko mnie , mogę Ci pomóc. Zakupy, spacer, cokolwiek. Jakby ci, kontakt przez maila.

60 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-25 14:58:24)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Ostatnie dwa miesiace to najgorszy czas w moim życiu. Wstydzę się tego, muszę się wyżalić, nie radzę sobie, nic nie czuję już. Nie czuję nic oprócz bólu teraz już tylko psychicznego i przerażajacej samotności. Jestem ze wszystkim sama. Wszystko źle znosiłam, wszystko. Okropny połóg, źle gojąca się rana, zakażenie, obrzęki, gorączka,  zatkanie przewodów mlecznych, zatrzymanie odchodów połogowych. Płakałam z bólu brzucha przy karmieniu, płakałam więcej niż samo dziecko. Ten czas to jakiś koszmar. Nie radzę sobie z niczym, nie rozumiem tego dziecka, miałam takie wahania nastroju, że myślałam, że albo zrobię krzywdę sobie albo dziecku. Siedziałam na ziemi i ryczałam nie majac siły zmienić mu pieluchy z bólu. Gdybym tylko mogła cofnąć czas nigdy, ale to nigdy nie zdecydowałabym się na to wszystko drugi raz! Mojego męża nie ma przy nas. Tfu, mojego męża. Po prostu ojca tego dziecka. Był raz je zobaczyć i zapytać, czy umiem się nim zajmować. Był godzinę! Zobaczył, nawtykał że powinnam posprzątać w mieszkaniu bo jest syf i czy potrzebuje pieniędzy. Powiedział, że widzi, że dalej nie umiem się ogarnąć i sobie nie radzę!!! Byłam tak rozhwiana, że zaczęłam go popychać i kazałam mu WY......................... Powiedział, że zawsze wiedział, że jestem niezrównoważona.  Była raz jego mama. Oczywiście, on jest w ciężkiej sytuacji życiowej i musi przewartościować swoje życie i JA MAM TO ROZUMIEĆ. On ma inną kobietę! J mam to rozumieć!!!!!!! A czemu mnie nikt nie rozumie??? Nienawidzę swojego życia!

Zastanawiam się czy nie istnieje przypadkiem jakaś fundacja np która mogłaby wspomóc Cię pomocą wolontariuszy. Tak sobie pomyślalam, bo teraz jest multum różnych fundacji, jest też trochę ludzi w różnym wieku, którzy chcą pomóc. Są np osoby samotne, które czują się niepotrzebne, którym brak celu a mają dużo czasu. Jeśli nie ma takiej fundacji, to może byś dała radę przez ogłoszenie znaleźć jakieś osoby, które byłyby w stanie wpaść do Ciebie przynajmniej raz w tygodniu i coś ci pomóc. Twoja sytuacja jest szczególna. Gdybyś mieszkała w pobliżu to na pewno wzięłabym pod uwagę by pomoc w ogarnięciu domu, zakupach czy przy dziecku ci zaoferować. Kobieta po porodzie, z małym dzieckiem potrzebuje wsparcia innych. To nie jest bułka z masłem jak się niektórym wydaje. Dziecko zajmuje 24h na dobę a oprócz tego są inne rzeczy, które trzeba robić. Jak przy okazji zamiast wsparcia wali ci się życie, to obiektywnie jest to bardzo trudna sytuacja. I bez takich atrakcji wiele kobiet ma depresję poporodową bo czują jakby nagle ich życie przestało istnieć, bo dziecko całkowicie je zawłaszczyło.

Ludzie przy niemowlaku to często ledwo sobie radzą na początku we dwójkę, oboje chodzą niewyspani. W wielu przypadkach pojawia się babcia, żeby wesprzeć matkę przynajmniej na początku ze 3 mieciące. A Ty zostałaś sama i jeszcze ojciec, który powinien pomóc ma czelność wytykać ci, że nie wystarczająco dobrze sobie radzisz. To jest chamstwo po prostu. Nie wiem co ten facet ma w głowie ale mentalnie to jest raczej chłopcem.

61

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Ajko, Salomonko, Pikupik współczuje, że i was to spotkało sad jesteście wspaniałe, że to udźwinęłyście. Ja już trochę ochłonęłam, udało się nam pospać dłużej. Wiem, że mój świat to teraz ja i mój syn. Muszę się dla niego ogarnąć i znaleźć tę siłę by to przetrwać, tak jak napisałyście, to nie pozostanie bez wpływu na niego. Macie rację, odpuszczę syf i pomyślę o sobie bardziej. R_ita jesteście dobrymi ludźmi, ta koleżanka to szczęściara. Powiedz, że chociaż u Ciebie wszystko jest dobrze i masz wsparcie Twojego faceta? Adelo jesteś wspaniała i ciepła, napiszę Ci skąd jestem. Aniu także jesteś wspaniała mówiąc, że mogłabyś pomóc. Kobiety w ogóle są wspaniałe. Ja z sąsiadkami prawie nie mam kontaktów, tu gdzie mieszkamy to nawet sobie ludzie dzień dobry nie mówią praktycznie, każdy pozamykany i tylko w swoim świecie. Czy fundacje... ja nie myślałam o czymś takim w ogóle. Trochę sobie tego nie wyobrażam, ale faktycznie- rozejrzę, podobno jest tyle organizacji dla kobiet w trudnych sytuacjach hmm

Dziewczyny, co do pomocy. Jak się wali, to wszystko. Moja mama była na zabiegu ginekologicznym jednodniowym i wszystko było w porządku. Kolejnego dnia zwijała się z bólu i pojechała na SOR. Pracuje w ochronie zdrowia więc wszystko poszło sprawnie. Od miesięcy skarżyła się na silne bóle kręgosłupa promieniujące, jeździła na masaże. Jak trafiła do szpitala porobili jej różne badania w tym prześwietlenie i okazało się, że coś jest nie tak. Zrobili jej laparoskopię i potem poszło, badanie histopatologiczne i okazało się, że ma nowotwór i jest już po pierwszej chemii. Nie mam serca mówić jej, że jest źle. Ona dzwoni pyta, ale nie mam serca jej martwić. Bratowa wpadła parę razy ale znam ją, pomóc pomoże ale musi się nawymądrzać a ja byłam w takim stanie, że... no udawałam, że jest dobrze bo chciałam być sama sad i czkawką mi się odbiło. O tym człowieku, który był moim mężem nie chcę nawet myśleć. On się nie poczuwa nawet by odwiedzić to dziecko, tamten raz to jedyny raz kiedy był. Nic od niego nie chcę. Chyba chciałam udowadniać, że nie ma dramatu i dam radę. Nie dam. Nie mam najgorszej sytuacji finansowej, poszukam chociaż kogoś dochodzącego na godziny. Już mi dziś trochę lepiej, macie racje, z każdym dniem będzie lepiej. Ameliorate Te myśli o zrobieniu krzywdy były parokrotnie, teraz ich nie ma dłuższy czas, z dwa tygodnie. Myślicie, że naprawdę reagować i poszukać pomocy psychologicznej albo psychiatrycznej? sad Pipolinko ja nie wiem czy ta kobieta ma w ogóle świadomość jak to wszystko wygląda i działa i funkcjonuje. On mógł jej powiedzieć wszystko i zrobić z siebie biednego misia. sad Do spraw rozwodu czy alimentów to ja nie mam ani głowy ani serca ani czasu sad ale Isabella ma rację, skoro już łaskawie zapytał czy coś potrzebuję to zgłoszę potrzebę pieniędzy. Skoro on się wypiął na dziecko to niech chociaż da pieniądze na dochodzącą pomoc sad

62

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Co do fundacji to hasłowo wrzucając w internet nie znalazłam. Szczerze to zaciekawiło mnie to. Napisałam maila do organizacji która pośredniczy w szukaniu wolontariuszy w mieście żeby się dowiedzieć z kim można porozmawiać o takim pomyśle. W stolicy jest /czy byla akcja pomocy sąsiedzkiej seniorom chyba organizowana przez miasto miedzy innymi. Może daliby radę takie coś ogarnąć. Widać, że nie jest to chyba taka rzadka sytuacja a pomoc może być bardzo potrzebna. Ja to sobie wyobrażam, że jakaś kobieta wolontariusz, czy może więcej niż jedna przychodziłaby zająć się trochę dzieckiem czy pomóc w czymś innym. Takie wolontariaty bywają organizowane w domach samotnych matek czy też w ośrodkach które wspierają imigrantów to czemu trochę tego nie rozszerzyć.

63 Ostatnio edytowany przez random87 (2021-06-27 17:07:16)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Przeczytałem cały wątek i wybiórczo czytam sobie co jakiś czas jakiś temat z tego forum który mnie zaciekawi, i zastanawia mnie jedna rzecz. Nie jest to oczywiście reguła i nie generalizuje - ale często się spotyka że jak kobieta jest rodzinna, potrzebuje wsparcia przy macierzyństwie, ma jakąś wydawać by się mogło normalna wizję jak powinna wyglądać rodzina i partnerstwo względem dziecka - to trafia się facet, którego ta sytuacja przerasta i szczęścia szuka jednak gdzie indziej. Po najmniejszej linii oporu. W drugą stronę podobnie, jest tu sporo tematów gdzie mężczyzna angażuje się w sprawy wychowawcze, od początku wspiera przy ciąży, bierze na siebie dużo "niemeskich" obowiązków, jest pewny w oczach partnerki i skupiony na rodzinie , to ostatecznie kobieta traci nim zainteresowanie, i też szuka szczęścia gdzie indziej.
Czy to kwestia złotego środka? Dojrzałości? Czy po prostu przeciwienstwa się przyciągają, albo po prostu  nie ma na to reguły?
Może to znak naszych czasów- kobiety są coraz bardziej niezależne, świadomie wychodzą ze swoich ról, i nikt w tym nie widzi nic rozbieżnego.. Jednocześnie od mężczyzn wymaga się aby brali odpowiedzialność za posiadane dzieci, angażowali się (bo to teraz takie modne, a niektórzy twierdzą że nawet sexy).
Jedni faceci myślą że stracą swoją męskość jak wejdą trochę w skórę  i kompetencje kobiety, więc reagują jak na jeża, inni nie mają z tym problemu, czują to, jest to dla nich naturalne. Kobiety mają wtedy luz, mogą się pochwalić jak super trafiły że mają wsparcie i takiego super faceta, a z czasem okazuje się że bardziej pociągający byłby jednak ten bardziej niezależny, nie stroniący od innych kobiet, może nawet trochę niepewny, o którego trzeba by się starać i starać się go zatrzymać - bo to jednak facet...

Ciekaw jestem waszego zdania.

Tak btw kiedys, zanim pojawił się na świecie moj syn czytałem artykuły o porodach rodzinnych. No bo nie widziałem problemu żeby być przy zonie, i sam poród przeżyłem całkiem spokojnie. Była mi za to bardzo wdzięczna, że niby beze mnie nie dałaby rady..
Pamiętam że Wg jakiś tam skandynawskich i amerykańskich badań, pary które rodzą wspólnie - są bardziej narażone na rozstanie w przyszłości, niż te gdzie rodziła jedynie matka. Było to tłumaczone w jakiś nie do końca jasny sposób, a wynikało raczej ze statystyki. Oczywiście trzeba brać na takie badania poprawkę, i dla jasności - gdybym mógł cofnąć czas asystował bym przy narodzinach potomka ponownie - ale przypadek mojego związku przynajmniej jednostkowo wpisywałby się w wynik tego badania. A główny wniosek był taki, że porody rodzinne to mieszanie w jakimś ładzie organizacyjnym i emocjonalnym który przez szmat czasu jednak funkcjonował całkiem dobrze wink

Oczywiście nie kieruje tego do autorki, bo po prostu trafiła na wyjątkową kanalie, i jest to kwestia bezsprzeczna, ale dzisiejsze czasy są tak powalone że chyba już nic nie może być pewne, wszystko pędzi coraz szybciej, wszystko zmienia się jak w kaledoskopie i nie ma żadnej pewności co do jutra. Młodym ludziom pojęcie obowiązku kojarzy się już tylko z pracą, szkołą - a w życiu prywatnym ma być luz i wolność...

64

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
Han.Fan napisał/a:

Myślicie, że naprawdę reagować i poszukać pomocy psychologicznej albo psychiatrycznej? sad Pipolinko ja nie wiem czy ta kobieta ma w ogóle świadomość jak to wszystko wygląda i działa i funkcjonuje. On mógł jej powiedzieć wszystko i zrobić z siebie biednego misia. sad Do spraw rozwodu czy alimentów to ja nie mam ani głowy ani serca ani czasu sad ale Isabella ma rację, skoro już łaskawie zapytał czy coś potrzebuję to zgłoszę potrzebę pieniędzy. Skoro on się wypiął na dziecko to niech chociaż da pieniądze na dochodzącą pomoc sad

Moim zdaniem od pomocy psychiatrycznej najlepiej zacząć. Depresje poporodowe zdarzają się a Ty mialas jeszcze podwójnie gorzej bo bez wsparcia.
Oczywiście on jest ojcem dziecka więc niech na to dziecko loży pieniądze. Chociaż finansowo musi się zaangażować i to bezsprzecznie. Dojdziesz do siebie , odkujesz się to ma rozwod i alimemty przyjdzie czas.
Na razie słusznie warto skupić się na tym aby odzyskac równowagę.

65 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-06-27 22:41:22)

Odp: Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...
aniuu1 napisał/a:

Napisałam maila do organizacji która pośredniczy w szukaniu wolontariuszy w mieście żeby się dowiedzieć z kim można porozmawiać o takim pomyśle. W stolicy jest /czy byla akcja pomocy sąsiedzkiej seniorom chyba organizowana przez miasto miedzy innymi. Może daliby radę takie coś ogarnąć. Widać, że nie jest to chyba taka rzadka sytuacja a pomoc może być bardzo potrzebna. Ja to sobie wyobrażam, że jakaś kobieta wolontariusz, czy może więcej niż jedna przychodziłaby zająć się trochę dzieckiem czy pomóc w czymś innym. Takie wolontariaty bywają organizowane w domach samotnych matek czy też w ośrodkach które wspierają imigrantów to czemu trochę tego nie rozszerzyć.

Han.fan tak, wszystko dobrze. Ale kochana, bez dram się nie obyło, bo sie po powrocie do domu zablokowałam i małą histerię odstawiłam, ale umiał do mnie dotrzeć na spokojnie, nastawialiśmy się też na taki scenariusz więc on wiedział jak się zachować a ja jak to zracjonalizować. Rano świat był inny i incydent zażegnany i od wtedy już dobrze jest. Ale ogólnie to mój K. się bardzo poczuwa akurat, on został tatą i do widzenia i dopiero teraz jest mężczyzną i przecież za swoje dziewczyny odpowiedzialny i trzeba dbać. On trochę inna szkoła jest, wiesz. Był totalnie przy mnie, ogólnie 3 tyg w domu z nami był i gdybym powiedziała, że mi "pomagał" to bym mu umniejszyła bo x pierwszych dni, które były masakryczne to się w sumie wszystkim zajmował sam i tylko dawał mi małą do karmienia. Odkąd wrócił do pracy też nie narzekam, bo w miarę możliwości czasowych na maksa się angażuje i cieszy no i od tego momentu mamy naszą domową Panią. Ogólnie han.fan ja mam multum dobrych męskich świadectw, trzeba wierzyć w Panów. Jeśli Cię stać to koniecznie poszukaj tej pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej, takie myśli jakie miałaś to nie przelewki. Współczuję sytuacji z mamą, tak to już jest, że jak się wali to wszystko sad I jednak zawsze ta bratowa zostaje w zanadrzu... gadanie można puścić mimo uszu. No i nad Tobą widmo rozwodu. No i ma gdzieś własne dziecko to niech chociaż płaci.

Aniu dasz znać jak Tobie odpiszą, choćby tu w tym wątku? Bo sama jestem ciekawa. Sama znam organizacje gdzie wolontariat polegał tylko na tym, że dotrzymywałeś towarzystwa seniorowi, jadłeś z nim obiad albo ciasto, zabierałeś na wystawę i po prostu spędzałeś popołudnie więc może i pomoc inna niż finansowa a właśnie fizyczna odciążająca młodą samotną mamę funkcjonuje, może pod hasłem "wolontariat opiekuńczy" by coś wyskoczyło. takich inicjatyw pomocowych jest multum. Kojarzę, że była kiedyś taka inicjatywa "młode mamy" kierowana właśnie do tych samotnych i dość szeroki zakres działań miała, warto zapytać właśnie przy domu samotnej matki bo może funkcjonuje wolontariat (choć ja kojarzę głównie korepetycje i tego typu rzeczy). A jak nie to zawsze jakaś myśl na inicjatywę we własnym mieście w ramach pomocy sąsiedzkiej.

Posty [ 1 do 65 z 66 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Namawiał na dziecko, teraz go nie chce. Potrzebuję wsparcia...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024