Witam Was, nie mam z kim porozmawiać na ten temat dlatego proszę o doradzenie mi tutaj.
Około rok temu poznałem kobietę 27l z dzieckiem. Sam mam 30 lat i również dwójkę dzieci. Wszystko było super, wiadomo motyle w brzuchu itp. Po pewnym czasie Ona zaproponowała przyjaźń - zgodziłem się na to. Po około dwóch miesiącach wszystko powrociło z podwojoną siłą - całowaliśmy się, uprawialiśmy seks, spędzaliśmy prawie codziennie czas. Ja akceptowałem i miałem dobry kontakt z jej synem, a Ona z moimi dziećmi.
Przyszedł czas rozmowy co dalej i tutaj wszystko runęło... Przedstawiłem argumenty, że jesteśmy zazdrośni o siebie, zachowujemy się jak w związku, super nam się spędza razem czas, dbamy o siebie.
Usłyszałem, że owszem tak jest, ale Ona nie jest w stanie psychicznie tego udźwignąć ( naszych byłych partnerów którzy mieszają z jej jak i mojej strony ) że jest to dla niej za dużo i że chcialaby powrócić do przyjaźni. Odrazu zaznaczam nie ma nikogo innego i ja również. Powiedziałem że nie dam tak rady.
Rozdarło mnie... doradźcie co robić ? Czuje że powinienem ją teraz wspierać w różnych rzeczach. Czy to ma sens ?
A jeszcze bardziej nie rozumiem bolesnego końca relacji - bez kłótni, przytulaliśmy i rozchodziliśmy się ponad godzinę, a na końcu pokazal się płacz...