Od kilku miesięcy jestem mężatką i nie sądziłam, że kwestia finansów może być tak problematyczna... Jeszcze przed ślubem rozmawialiśmy o tym jak będzie wyglądała kwestia finansowa w naszym małżeństwie i wówczas to ja byłam zdania, że najlepszym rozwiązaniem będzie posiadanie swoich kont, a na wspólne będziemy co miesiąc wpłacać określoną sumę na wydatki związane z utrzymaniem domu i bieżącymi wydatkami. I tak też postanowiliśmy.
Nie do końca wiedziałam co będzie dobrym rozwiązaniem, bo sama nie miałam żadnego wzorca, ponieważ rodzice rozwiedli się i wychowywała mnie samotnie mama i to ona się wszystkim zajmowała. Dlatego wtedy wydawało mi się to najlepszą opcją. Teraz nie jestem już tego taka pewna, bo żyjemy w małżeństwie, robimy i planujemy wszystko razem, a mimo to mam wrażenie, "że każdy sobie rzepkę skrobię" i od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że jednak tak być nie powinno. Oboje zarabiamy przybliżone kwoty, ale przez to, że każde z nas ma oddzielne konto to nie czuję takiej pełnej jedności, a o to chyba właśnie chodzi w małżeństwie?!
Jak Wy radzicie sobie z tą kwestią? Przyznam szczerze, że na początku wydawało mi się to idealnym rozwiązaniem, a teraz jak o tym pomyśle to mam więcej wątpliwości niż pewników.